CZARNY ORZEŁ NA ZACHODZIE
BIAŁY ORZEŁ NA WSCHODZIE
Historia jest wspaniałą nauczycielką życia i nieopisanym kompasem mogącym dopomóc nam we właściwym zrozumieniu oraz dostrzeżeniu zjawisk, zachodzących zarówno w teraźniejszości jak i czekających nas w przyszłości. Dwa narody - Polacy i Niemcy od wieków żyją między sobą jako równorzędni partnerzy. Czytając te słowa, zapewne wielu z czytelników tego bloga, zachodzi w głowę - jak to? Jaka równorzędność, jakie partnerstwo, przecież wyraźnie widać kto jest silniejszym w tym "związku" i to zarówno pod względem gospodarczym jak i demograficznym. Moi drodzy i tutaj właśnie kłania się znajomość zarówno historii, jak i umiejętności wyciągania z niej wniosków na przyszłość. Owszem, dziś Niemcy są zdecydowanie silniejszym od Polski krajem, i to zarówno na forum Unii Europejskiej, jak i pod wyżej przeze mnie wymienionymi względami, ale ... to wszystko jest czasowe, przypomina hiperbolę, gdzie raz jesteśmy na wozie, a raz pod wozem.
Wystarczy tylko cofnąć się jedynie o kilka wieków wstecz, by zauważyć że w nieodległej przeszłości to Niemcy były zarówno mniejszym ludnościowo krajem, jak i przede wszystkim ... znacznie biedniejszym od Polski. Był okresy, gdy zarówno demografia, jak i majętność przechodziła z jednego kraju na drugi, powodując że wzajemnie się od siebie uzależnialiśmy. Jeszcze w XVI i na początku XVII wieku, Polska (Rzeczpospolita), była ludniejszym krajem niż całe Niemcy (o Prusach, które potem zjednoczą Niemcy pod swym panowaniem, narzucając narodowi niemieckiemu swoją wolę, w ogóle nie wspominając, gdyż ich ludność była aż dziesięciokrotnie mniejsza niż w Polsce). To z Polski szło prawo i porządek, który promieniał na okoliczne państwa, nie tylko na Wschodzie i Południu Europy, ale także na Zachodzie - w Niemczech.
Daję głowę że większość Niemców, zresztą podobnie jak i Polaków, w ogóle nie uświadamia sobie tych aspektów. Duński historyk Georg Brandes, tak oto pisał pod koniec XIX wieku o Polsce i Polakach: "Polska jest symbolem, symbolem wszystkiego, co najszlachetniejsi w ludzkości umiłowali i za co walczyli (...) Dlatego Polskę miłuje się nie tak, jak się kocha Niemcy lub Francję lub Anglię, lecz się ją kocha tak, jak się wolność kocha. Bo kochać Polskę, wszak to znaczy kochać wolność". Pisał to w czasach, gdy Polski nie było na mapach Europy, od ponad stu lat. Mimo to magnes polskości, właśnie w tych latach, działał niezwykle silnie na wiele okolicznych narodów, których członkowie przyjeżdżali na ziemie polskie i bardzo szybko ... polonizowali się (podobnie stało się w mojej rodzinie od strony ojca). A wielu z nich było przecież Niemcami, jak choćby: Anszyc (Anschutz), Balzer, Estreicher, Grottger, Linde, Dietl, Wedel, Unrug, Rómmel (Rommel) i wielu innych. Ich wszystkich coś ciągnęło w stronę polskości, choć sami pochodzili przecież z germańskiego ludu (a raczej allemańskiego, gdyż określenie Germanie jest znacznie młodsze w historiografii światowej).
Co to takiego było? Przecież Polski nie było na mapach, nie istniała, a mimo to wciąż przyciągała do siebie wielu przybyszów pochodzących z innych ludów i kultur (proszę w żadnym razie nie porównywać tego z tym, z czym obecnie zmagają się Francuzi, Niemcy, Anglicy, Włosi i Hiszpanie, czyli z niekontrolowaną inwazją muzułmańskiej dziczy na kontynent europejski - bowiem tutaj w ogóle nie ma najmniejszych punktów wspólnych. Muzułmanie bowiem przybywają po darmowe mieszkania, zasiłki i kobiety, natomiast ci ludzie, którzy z własnej woli decydowali się zostać Polakami, gdy Polski nie było na świecie, czynili to z zupełnie innych niż materialne pobudek. Inną kwestią jest fakt, że byli to ludzie naszego wspólnego indoeuropejskiego kręgu kulturowego). Cóż było tą przyczyną? Cóż było przyczyną, że generałowie w służbie pruskiej czy austriackiej, porzucali dobrze płatną i dającą splendor służbę u swych monarchów i przyłączali się do polskich zrywów narodowych? Przecież w przypadku klęski (wielce prawdopodobnej), czekało ich więzienie lub poniewierka, a mimo to coś ich ciągnęło ku polskiej sprawie.
Atrakcyjność polskości w XIX wieku (zresztą nie tylko wówczas, podaję ten okres jako przykładowy, gdyż wówczas Polski nie było na mapach świata), brała się zapewne z powszechną niezgodą na zniewolenie. W utartym i dość konformistycznym świecie sztywnych reguł i konwenansów dworskich, taki wolnościowy zryw, był niczym powiew świeżego powietrza, był protestem przeciwko niesprawiedliwości i tyranii, był buntem przeciwko drobnomieszczańskiej (niemieckiej) układności i niezgodą na totalitaryzm.
POLACY i NIEMCY
SKĄD POCHODZIMY?
Ale nie o tym chciałem dziś pisać. Pragnę bowiem w dzisiejszym temacie, zaprezentować partnerski stosunek równorzędnych państw, jaki zapoczątkowali dwaj wielcy władcy średniowiecza - cesarz niemiecki Otton III i król (cesarz) polsko-lechicki Bolesław I Chrobry. Nim jednak to zaprezentuję, małe wyjaśnienie dotyczące początków naszych narodów i państwowości.
Wszyscy - Polacy, Niemcy, Rosjanie, Ukraińcy, Litwini, Czesi, Węgrzy, Francuzi, Anglicy, Włosi, Grecy, Hiszpanie, Turcy, Irańczycy, Hindusi - wywodzimy się z jednej wspólnej grupy, zwanej Indoeuropejczykami. Ten ogromny lud, podzielił się na szereg mniejszych ludów, z których największą potęgę uzyskali Ariowie (Aryjczycy). Był to najpotężniejszy ze wszystkich indoeuropejskich ludów, jednak i on dzielił się na mniejsze plemiona. W Europie podzielił się na trzy wielkie części (do mniejszych, niearyjskich plemion, należały ludy Etrusków, Samnitów, Italików, Achajów, Jonów, Dorów i wielu innych południowoeuropejskich plemion, z których potem narodziły się społeczeństwa Greków i Rzymian. Natomiast trzy główne aryjskie grupy, które opanowały najpierw Europę Wschodnią i Środkową, a potem Północną i Zachodnią, to byli: Ariowie Północni, Celtowie i ... Słowianie.
Skupmy się na chwilę na Ariach Północnych (nazwa umowna, gdyż przez długi czas nie mieli żadnej innej nazwy, która by ich odpowiednio klasyfikowała). Skąd oni się wzięli i czyimi są przodkami. Bez wątpienia Ariowie Północni są przodkami plemion skandynawskich, i późniejszych plemion allemańskich (germańskich). Ariowie Północni są więc potomkami Germanów, ale ... nie tylko oni, po kolei. Posługując się językiem genetyków, należałoby określić Ariów Północnych, mianem Halogrupy I 1. Była to bez wątpienia najstarsza halogrupa (i jednocześnie najstarszy lud), jaka pojawiła się w Europie. To oni opanowali tereny neolitycznych grup ludnościowych, zwanych jako Ludzie z Cro-Magnon (w innych źródłach nazywani są LuLu-sami). Nie była to jednak ludność stricte germańska, gdyż Germanie powstali znacznie później. Ariowie Północni wyszli z okolic dzisiejszej Samarkandy (Azji Środkowej), i stąd przez stepy nadkaspijskie, wyżynę wschodnioeuropejską i wyżynę wałdajską dotarli nad Bałtyk. Potem skierowali się wzdłuż zatoki fińskiej i stamtąd (najprawdopodobniej po zamarzniętym Bałtyku lub łodziami), dotarli na Wyspy Alandzkie, a potem na Półwysep Skandynawski.
Tam (według niemieckiego uczonego Fressela), założyli swoje pierwsze grody - Sigtunę, Uppsalę i Birkę. W VI wieku p.n.e. po raz pierwszy przedstawiciele Halogrupy I 1, dotarli na tereny dzisiejszej Jutlandii, która już wówczas była zasiedlona przez ludność ... słowiańską (z Halogrupy R1a). Ariowie Północni zmieszali się więc najpierw na Jutlandii ze Słowianami, a następnie (V wiek p.n.e.), skrzyżowali się z ludnością celtycką (Halogrupa R1b), zamieszkałą na terenach leżących na zachód od rzeki Łaby. To właśnie z tej "mieszanki", narodziły się plemiona allemańskie, które potem Rzymianie nazwali Germanami. Germanie są więc swoistymi "mieszańcami", skrzyżowaniem wszystkich trzech aryjskich plemion, przybyłych do Europy Północnej od ok. 22 000 - 10 000 r. p.n.e. Są też najmłodszym ludem indoeuropejskim i paradoksalnie ... najmniej aryjskim. Germanie to Halogrupa I1 (różni się od Halogrupy I 1 czyli od Ariów Północnych).
Drugą aryjską grupą, która przybyła z Azji Środkowej na tereny Środkowej i Zachodniej Europy, byli przedstawiciele Halogrupy R1a, czyli - Słowianie. Przybyli do Europy ok. 21 000 r. p.n.e. Była to niezwykle ekspansywna grupa ludności aryjskiej, to właśnie oni mieli udomowić konia na stepach Eurazji (być może odnosi się to również do Aryjczyków jako takich). Słowianie bardzo szybko opanowali całą Europę Środkowo-Wschodnią, Jutlandię i znaczne tereny na Zachodzie, aż po rzekę Ren. Najpotężniejszym plemieniem wśród owych Słowian (zwanych również Sarmatami), stało się plemię Lechitów (Halogrupa R1a1, z których przede wszystkim powstało plemię Polan Halogrupa R1a1a7, czyli dzisiejszych Polaków).
Trzecią wreszcie wielką grupą aryjskich plemion, byli Celtowie (Halogrupa R1b). Grupa ta (zwana również ludnością kultury halsztackiej), opanowała tereny dzisiejszej Francji, Belgii, Szwajcarii, Austrii, Anglii, Szkocji, Irlandii, Hiszpanii i Portugalii. Jest ona również najmłodszą ze wszystkich aryjskich grup w Europie.
Wracając jednak do Lechitów i Germanów (Allemanów), to należy gwoli sprawiedliwości dodać, że na starych mapach, pokazujących zasiedlenie Europy ok V, VI czy VII wieku naszej ery, na wschód od rzeki Łaby, cały teren, który określilibyśmy słowiańskim, nazwany jest ... Lechią (lub Wielką Lechią). Lechici stali się najpotężniejszym plemieniem (albo związkiem słowiańskich plemion, ściśle ze sobą zjednoczonych), na wschód od rzeki Łaby, dochodząc aż do Kaukazu. Według staroruskich dziejopisów, to właśnie Lechici założyli wszystkie pierwotne grody na Rusi, a władcy lechiccy walczyli z powodzeniem zarówno z królem perskim Dariuszem Wielkim, Aleksandrem Macedońskim, Juliuszem Cezarem oraz Oktawianem Augustem.
Okres pewnego upadku i rozpadu więzi plemiennych, zanotowali Lechici ok. 870 r. Wówczas to miała się skończyć dynastia Popielidów lechickich, których ostatni przedstawiciel - książę Popiel II (zwany również Popiliuszem), poprzez swe nieodpowiedzialne rządy i terror, jaki miał stosować wobec nieposłusznych - doprowadził potężne imperium na skraj rozpadu. Zbuntować się przeciw niemu miał młody (ok. 30-letni) syn niejakiego Piasta z Pola (przez to nazwanego Polanem) - Ziemowit, który założył nową dynastię Lechitów/Polan, która przeszła do historii pod nazwą Piastowie.
Prawnuk Ziemowita - Mieszko w 966 r. przyjmie chrzest w obrządku zachodnim, czym jeszcze bardziej scentralizuje podległe mu tereny (które wówczas już zaczęły coraz więcej się uniezależniać od potężnej Lechii), a jego znów syn - Bolesław zwany Chrobrym, zostanie przez niemieckiego cesarza Ottona III wyniesiony nie tylko do godności królewskiej, lecz ... cesarskiej (o czym zapewne wielu Polaków i Niemców nie ma pojęcia) i uznany za równorzędnego władcę Wschodu (tak samo jak Otton miał stać się władcą Zachodu).
OPISZĘ TO W KOLEJNYM TEMACIE
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz