Stron

wtorek, 17 maja 2016

POLSKA BOMBA ATOMOWA! - Cz. I

PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ





"TRUMAN, TRUMAN ZRUĆ TE BOMBKIE.
JEDNA BOMBKA ATOMOWA 
I WRACAMY ZNÓW DO LWOWA.
DRUGA TAKA, ALE SILNA 
I WRACAMY ZNÓW DO WILNA!"


Taki właśnie wierszyk ( z kategorii czarnego humoru, gdyż i czaszy i rzeczywistość która nas otaczała, także była czarna), krążył w Polsce w latach 40-tych i 50-tych, gdy społeczeństwo oczekiwało wybuchu kolejnej III wojny, Zachodu ze Związkiem Sowieckim i wyzwolenia narodów Europy Środkowo-Wschodniej spod krwawych łap NKWD. Zawierał on również w sobie sprzeciw, przeciwko brutalnemu odebraniu nam naszych wschodnich ziem, z głównymi miastami Lwowem i Wilnem - będącymi już od średniowiecza symbolami polskości (Wilno stało się takim symbolem dopiero w wieku XVI). Te miasta na wschodzie, były bardziej polskie, niż np. Warszawa, która w różnych etapach swych dziejów, przypominała bardziej miasto kosmopolityczne. W odrodzonej II Rzeczpospolitej, było więc pięć miast/symboli polskiej kultury, dwa z nich leżały na wschodzie kraju - Lwów i Wilno, jedno na południu - Kraków, jedno na zachodzie - Poznań i ostatnie Warszawa (szczególnie od lat 20-tych XX wieku, gdy stolica znów zaczęła nabierać polskiego charakteru i stała się centrum polskiej kultury) - w centrum kraju. Po II Wojnie Światowej zostały nam już tylko dwa takie miasta/symbole - Kraków i Poznań (Warszawa doszczętnie zniszczona podczas Powstania Warszawskiego i odbudowana potem w neomarksistowskim stylu, zatraciła swoją dawną duszę i dziś znów stała się miastem kosmopolitycznym, zaś Lwów i Wilno zostały nam odebrane przez Sowietów i dziś jedno z nich leży na Ukrainie, a drugie jest stolicą Litwy). 


"JUŻ MI RAZ ZABRALI WILNO, JUŻ MI RAZ ZABRALI LWÓW - ALE SERCA MI NIE WYRWĄ, MOICH DWÓCH NAJMILSZYCH SŁÓW. ZRABOWALI MI JUŻ SPORO Z MOICH SNÓW I MOICH SERC, LECZ TĘSKNOTY NIE ZABIORĄ, BO TĘSKNOTA WE MNIE JEST"

"PAN PATRZY REALNIE NA WSZYSTKO. A JA ZAMKNĘ OCZY CZASAMI, I LWÓW MAM PRZED SOBĄ TAK BLISKO I WILNO MAM TUŻ PRZED OCZAMI"

"ZRABOWALI MI JUŻ SPORO, PRZESUNĘLI BUG I SAN. LECZ TĘSKNOTY NIE ZABIORĄ, ANI ONI - ANI PAN"




"MUZYKA GRA, ŻAL W SERCU TKA, LATA PŁYNĄ I SREBRZY SIĘ GŁOWA. CORAZ JUŻ MNIEJ TEJ BEZCENNEJ OKAZJI - DO UŚMIECHU, DO ŁEZ, DO BEZSENNEJ FANTAZJI. TYLE JEST MIAST, TYLE JEST GWIAZD, WSZĘDZIE ZNAJDĄ CIĘ PIOSNKI TEJ SŁOWA. IDŹ W ŚWIAT GDZIE CHCESZ, RÓB CO UMIESZ, JAK WIESZ - CHCESZ ZNÓW MŁODYM BYĆ, WRÓĆ DO LWOWA"

ZOFIA TERNE




"WILNO, RZĘDEM BIEGNĄ MURY CO MNIE NIEGDYŚ WIELKIEJ PRAWDY KOCHAĆ UCZYŁY. MIASTO, SYMBOL NASZEJ WIELKIEJ KULTURY, PAŃSTWOWEJ ONGIŚ POTĘGI - WSZYSTKO CO PIĘKNE W MEJ DUSZY, PRZEZ WILNO PIESZCZONE"

MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI




NALEŻY JEDNAK PAMIĘTAĆ, ŻE W POLSKIEJ KULTURZE WILNO JEST ŚCIŚLE POWIĄZANE Z LITWĄ I JAKO TAKA WINNA ONA BYĆ W SPOSÓB SZCZEGÓLNY - CZĘŚCIĄ NOWEGO MIĘDZYMORZA


 "LITWO, OJCZYZNO MOJA, TY JESTEŚ JAK ZDROWIE. ILE CIĘ TRZEBA CENIĆ TEN TYLKO SIĘ DOWIE, KTO CIĘ STRACIŁ. DZIŚ PIĘKNOŚĆ TWĄ W CAŁEJ OZDOBIE, WIDZĘ I OPISUJĘ, BO TĘSKNIĘ PO TOBIE"

 INWOKACJA



A TUTAJ JESZCZE TRZYLETNI CHŁOPIEC RECYTUJĄCY INWOKACJĘ Z "PANA TADEUSZA" - ADAMA MICKIEWICZA




 Swoją drogą, tak już na marginesie powiem, że np. niemieckie stowarzyszenia ziomkostw (przynajmniej niektórzy członkowie), wspierają pomysł by Polska odzyskała swoje dawne wschodnie tereny z Wilnem i Lwowem, głównie dlatego, że marzy im się bowiem precedens, który ułatwiłby czynione przez nich próby, przywrócenia polsko-niemieckiej granicy z 1937 r. Chodzi o to, byśmy my odzyskali Wilno i Lwów a oni Wrocław i Szczecin, jednak tego typu myślenie jest błędne, ponieważ nie ma najmniejszych korelacji pomiędzy utratą przez Polskę Kresów Wschodnich, a utratą przez Niemcy ich wschodnich terenów. Przede wszystkim dlatego, że to nie Polska wywołała II Wojnę Światową, nie myśmy napadli na Niemcy, nie myśmy ich mordowali w obozach koncentracyjnych, katowniach Gestapo i Abwehry, czy wprost na ulicach, nie myśmy urządzali polowania na ludzi, czyli łapanki na ulicach, pakując złapanych na ciężarówki i wywożąc albo na roboty przymusowe do Rzeszy, albo też do obozów zagłady. Nie myśmy wreszcie zniszczyli Warszawę i szereg innych polskich miast, nie myśmy germanizowali polskie dzieci, zabierając ich rodzinom i oddając do "zniemczenia". 




Bilans strat, jakie poniosła więc Polska podczas II Wojny Światowej, jest tak ogromny, że zadośćuczynienie w postaci Ziem Odzyskanych (czyli dawnych terenów niemieckich, które tak naprawdę były niemieckie zaledwie przez kilka stuleci i to też nie w pełnym tego słowa znaczeniu), w ogóle nie jest w stanie tego sobą pokryć (szczególnie że, ziemie, które oddali nam na Zachodzie Sowieci i Alianci Zachodni, zostały wcześniej albo zniszczone w toku działań wojennych, albo też całkowicie rozkradzione i cenniejsze fabryki, maszyny i sprzęt (nie wspominając już o dziełach sztuki), wywiezione do Sowietów. Pozostała tylko ziemia i wyludnione miasta, które należało zapełnić. Natomiast na Kresach sytuacja była inna. Tam Polacy nie uciekali przez Armią Czerwoną, gdyż nie sądzili że po wojnie staną się częścią Związku Sowieckiego. Te tereny zostały nam w sposób bandycki zabrane, jako kara Stalina za zwycięstwo w Wojnie 1920 r. Nie ma więc tutaj między jednym a drugim wydarzeniem, najmniejszych punktów wspólnych. 

Jeszcze wtrącę tutaj pewną ciekawostkę, którą kiedyś usłyszałem, mianowicie w roku 1969 r. pewien dziennikarz z Warszawy, pojechał do Związku Sowieckiego w rejon Baranowicz, żeby zrobić tam reportaż na jakiś temat. Wynajął furmankę i niej jechał w kierunku Baranowicz. Nim jednak dotarł do miasta, przejeżdżając przez którąś z okolicznych wsi, wyciągnął z plecaka harmonię i zaczął na niej grać hymn: "Jeszcze Polska nie zginęła". Wówczas to, z okolicznych domów wysypał się tłum ludzi, wiedzionych melodią i wkrótce okazało się że cała furmanka jest otoczona przez mieszkańców wsi. Początkowo ludzie ci byli zdziwieni, słysząc dawno niegraną melodię, potem w ich duszę wkradła się nadzieja, lecz widząc grającego na harmonii mężczyznę, szybko prysnęła. Gdy ów dziennikarz spytał się ich, dlaczego wyszli z domów na dźwięk melodii, odpowiedzieli: "My myśleli, że Polska wreszcie wróciła". Niektórzy realnie płakali, nad zawiedzionymi nadziejami lub nad słowami owej melodii. 

Wracając zaś do tematu, zapewne wielu czytelników wie że na terytorium Polski, począwszy od lat 60-tych, była rozmieszczana sowiecka broń atomowa. Wojsko Polskie bowiem miało wziąć udział w projektowanej w Moskwie operacji, mającej na celu wywołanie III Wojny Światowej (Polacy mieli operować na terytorium północnych Niemiec i opanować Danię). Sprawa była bardzo poważna, gdyż większość "twardogłowych" sowieckich generałów, chciała doprowadzić do wybuchu tej wojny, gdyż zdawano sobie doskonale sprawę, że Związek Sowiecki od końca lat 60-tych, zaczął przegrywać światową dominację ze Stanami Zjednoczonymi i państwami NATO. Koniec lat 70-tych i początek 80-tych, był już ostatnim momentem, w którym realnie Związek Sowiecki mógł rozpętać światową wojnę, jeśliby tego nie uczynił wówczas, nie mógłby już tego zrobić później, gdyż przewaga zarówno technologiczna, jak i gospodarcza byłaby już nie do przeskoczenia dla Moskwy. Lata 1979-1981 to był realnie ostatni dzwonek, na podporządkowanie sobie Europy Zachodniej (w szybkim uderzeniu konwencjonalnych armii i przy użyciu broni atomowej) i doprowadzenie do wyniesienia Związku Sowieckiego jako głównego mocarstwa globu. 

Wszystko było gotowe i zapinane powolutku na kolejne guziczki, czekano na ostateczny rozkaz do ataku. I nagle okazało się że to wszystko wzięło w łeb, dlaczego. Z trzech powodów, z których dwóch pierwszych należy szukać w ... Polsce. Ale po kolei. 7 stycznia 1979 r. komunistyczne wojska wietnamskie wkraczają do stolicy Kambodży - Phnom Penh, zajmując kraj i usuwając jednocześnie bestialski reżim Czerwonych Khmerów. Wietnam jest popierany przez Moskwę, Kambodżę (a raczej Kampuczę), wspierał Pekin, teraz to Chiny, w ramach retorsji atakują północny Wietnam. Jednocześnie 16 stycznia tego roku, wybucha islamska rewolucja w Iranie, szach Mohammad Reza Pahlawi i szachbanu (cesarzowa) Farah Pahlawi, wraz z rodziną i najbliższymi współpracownikami, uciekają z kraju. Władzę zdobywa antyamerykański (wspierany przez Moskwę) radykalny ajatollah - Ruhollah Chomejni. Sowieci mają teraz przyczółek zarówno w Iranie jak i w Afganistanie (gdzie od 27 kwietnia 1978 r. rządzą komuniści z Ludowo-Demokratycznej Partii Afganistanu). W marcu dochodzi do wspieranego przez Moskwę, komunistycznego przewrotu w Grenadzie (leżącej na Karaibach, czyli tuż pod nosem Stanów Zjednoczonych). W lipcu zaś w Irakau (wspierany przez USA), Saddam Husajn obala swego partyjnego towarzysza z partii BAAS - Ahmada al-Bakra i zaczyna prowadzić otwarcie antyirańską (i antysowiecką) politykę.

Amerykanie zakorkowali więc ten obszar świata, tworząc irański czop, którego Sowieci nie mogli już przemóc innymi środkami niż militarne (tak też dojdzie do wybuchu we wrześniu 1980 r. wojny iracko-irańskiej). Również w lipcu 1979 r. w Nikaragui obalony zostaje związany z USA prezydent - Antonio Somoza, a władzę przejmuje skrajnie lewicowa partia sandinistowska. Kolejny sowiecki przyczółek zostaje ustanowiony w Ameryce. Jednak najważniejszym obszarem, pozostaje rejon Zatoki Perskiej i bój o Iran, tym bardziej że islamska rewolucja w tym kraju, doprowadza do efektu domina w tamtym regionie (wycofanie się z CENTO - Organizacji Paktu Centralnego, które zapoczątkował Iran, a w jego ślady poszły Pakistan i proamerykańska Turcja). W listopadzie zaś następuje atak na ambasadę amerykańską w Teheranie, której pracownicy zostają uwięzieni na kolejne czternaście miesięcy do stycznia 1981 r. (operacja "Orli Szpon" z kwietnia 1980 r. która ma na celu uwolnienie amerykańskich zakładników z ambasady, okazuje się totalną klapą, co powoduje że słaba administracja Cartera i on sam, przegrywa wybory. Wszystkie wysiłki kierowane są w stronę doprowadzenia do wybuchu III Wojny Światowej, szczególnie gdy w noc z 25 na 26 grudnia 1979 r. Sowieci atakują Afganistan (mordując prosowieckiego dyktatora Amina). 

Teraz do Afganistanu wkraczają opancerzone jednostki armii sowieckiej, zaczyna się budować drogi, mosty i lotniska, które mają służyć szybszemu przemieszczaniu się wojska. Wszystko to jest prowadzone do granicy z Iranem. Zamierzenie Sowietów jest dość oczywiste - zdobycie panowania zarówno lądowego jak i powietrznego nad całym rejonem południowo-wschodniej Azji, od granicy z Iranem, po Wietnam. Przygotowania idą pełną parą, marszałek Kulikow zaciera ręce, oczekując zakończenia przygotowań i możliwości poprowadzenia zdecydowanego uderzenia na USA i Europę Zachodnią.  Jednocześnie politycy sowieccy, przekonują Zachód, że pragną odprężenia i dają temu wyraz. 18 czerwca 1979 r. w Wiedniu Jimmy Carter i Leonid Breżniew, podpisują traktat ustalający limity ilościowe i jakościowe systemów broni strategicznej (w tym gównie rakiet nuklearnych), zaś w maju 1980 r. w Warszawie Breżniew spotyka się z prezydentem Francji Valerym Giscard d'Estaing i zapewnia go o chęci bliższej współpracy Związku Sowieckiego i Francji. W czerwcu Breżniew na Kremlu spotyka się z kanclerzem Niemiec Zachodnich - Helmutem Schmidtem. Wszyscy są zadowoleni, uśmiechnięci - pokój, przyjaźń i współpraca odmieniane są na wszystkie przypadki.

Ale to tylko pozory, przygotowania bowiem wciąż trwają, a co ciekawe, Sowieci pragną uderzyć na początku przede wszystkim na te kraje, które ... kontrolują poprzez lokalnych lewicowych kacyków . Przychodzi więc rok 1980 i kolejnym krajem, które ma zostać zajęte przez Armię Sowiecką, jest ... Iran. We wrześniu 1980 r. dochodzi jednak do wojny iracko-irańskiej, która jednak wcale nie przekreśla planów sowieckich, gdyż mają oni nawet plan wspólnego z Irakiem ataku na Iran i podziału kraju. To tylko pozornie wydaje się głupie, należy bowiem pamiętać, że Sowieci pragną bezpośredniej kontroli i dominacji nad całym regionem Azji południowo-wschodniej, a także terenu Bliskiego Wschodu (przede wszystkim chodzi o surowce strategiczne, niezbędne do prowadzenia wielkiej wojny w Europie i Ameryce). Ale wówczas wszystko bierze w łeb. Co takiego się wydarzyło, o tym w kolejnym temacie.


CIEKAWA JEST TUTAJ REAKCJA MARSZAŁKA KULIKOWA NA SŁOWA BREŻNIEWA ODWOŁUJĄCE SOWIECKĄ INTERWENCJĘ PRZECIWKO EUROPIE I AMERYCE





CDN. 

1 komentarz:

  1. Witam Lukasa i wszystkich czytelników,

    mam znajomego (rocznik 1962), który na początku lat 80-tych służył w wojsku przy zachodniej granicy. Z racji talentu plastycznego i pięknego pisma często sporządzał różnego rodzaju mapy na potrzeby sztabu. Dzięki nim wiedział, że w razie konfliktu atomowego pierwsze rakiety miały zostać odpalone właśnie z terenu Polski a wojsko polskie miało służyć jako mięso armatnie w pierwszych starciach z wojskami NATO. Sama Polska też szybko zmieniłaby się w poatomową pustynię ponieważ zakładano, że rakiety NATO zostaną wysłane jako odpowiedź na atak atomowy w stronę pierwszego ataku ze strony Układu Warszawskiego.

    Pozdrawiam
    Justyna

    OdpowiedzUsuń