POLAK i NIEMIEC
W tym
temacie, chciałbym opisać największych bohaterów
(Supermanów) II Wojny Światowej, którzy dokonywali rzeczy wprost
niesłychanych, a dziś są już praktycznie zapomniani. Według mojej
skromnej opinii, będzie to (na początek) - Polak i Niemiec (potem dojdą
jeszcze Amerykanin i Rosjanin, oraz inni, gdyż te proporcje mogą ulec
zmianie). Oczywiście nie uważam że
lista bohaterów kończy się tylko na tych, wyżej wymienionych - takich
ludzi było zapewne dużo więcej, nie o wszystkich jednak wiemy i nie
każdego z nich historię potrafimy odtworzyć. Postaram się jednak opisać
tych - o których już wiem, by odkopać ich z mroków historycznej
niepamięci naszych czasów.
II
SUPERMAN:
CHRISTEN FRITZ
Drugim z Supermanów w tym moim cyklu, jest Oberscharführer (sierżant) - Christen (Krystian) Fritz.
Początkowo oddział Kristiana natknął się na kilka czołgów KV1 i już szykowano się do odpalenia pierwszych pocisków, gdy od strony wsi ukazały się inne, potężniejsze tanki - BT i T-34 (wówczas najlepszy sowiecki czołg i prawdopodobnie w tamtym okresie najlepszy czołg na świecie, choć niepozbawiony wielu technicznych usterek). Wywiązała się zażarta bitwa, lecz szybko okazało się, że pancerze sowieckich czołgów (szczególnie T-34), są odporne, nawet na wystrzeliwane pociski o kalibrze 75 milimetrów, z których to strzelał Kristian Fritz. Trzeba było strzelać do nich po kilka, nawet po kilkanaście razy, nim je unieruchomiono. Bitwę tę wygrywali Rosjanie, zabijając cały oddział Fritza. Zginęli wszyscy, poza ... nim samym. Kapral Fritz (wówczas był jeszcze kapralem), mimo to, nadal sam się bronił, przez trzy kolejne dni, używając wszystkiego co miał do dyspozycji, sam powstrzymywał rosyjskie ataki. Gdy 26 września, na pole walki pod wsią Luzny, przybyła niemiecka odsiecz, w postaci 3 Dywizji Pancernej Totenkopf (a konkretnie wysuniętych oddziałów piechoty motorowej Totenkopf), okazało się że Kristian Fritz, przez trzy dni w pojedynkę zniszczył aż 13 sowieckich czołgów i zabił ok. 100 żołnierzy wroga.
Jego bohaterstwo zostało następnie nagłośnione w całej Rzeszy, stał się prawdziwym "Aryjskim Wojownikiem w walce o niemieckość Wschodu", jak opisał go pewien propagandzista w "Völkischer Beobachter". (tak już na marginesie to jako ciekawostkę do tego określenia tylko dodam, że Hitler i jego kompani pisząc o "aryjskich wojownikach" oraz eksponując męstwo germańskich bohaterów, realnie mówili o Słowianach, gdyż to oni tworzyli podstawy wielu dzisiejszych państw w Europie, również Niemiec, to oni np. używali swastyki, jako słowiańskiego symbolu solarnego. Zresztą jakby ktoś nie wiedział, to powiem że największa bitwa starożytności, jaka się stoczyła w Europie, to była zapomniana - a w zasadzie w ogóle nieznana - bitwa w dolinie rzeki Tolęży - dziś rzeka płynąca przez Niemcy, Tollense - z ok. 1250 r. p.n.e. Mało tego, okazuje się że wojownicy, których kości odkopano - już 10 tys. kości przy przekopaniu zaledwie 450 m2 - po przebadaniu, ich profil genetyczny, całkowicie wymienia się z profilem genetycznym ... dzisiejszych Polaków. Wygląda więc na to że historię Europy należy zacząć pisać od początku z uwzględnieniem istnienia w starożytności potężnego Imperium słowiańsko-lechickich plemion na północy, które w pewnych okresach, potężniejszym bywało od Imperium Rzymskiego, a które dało początek środkowym, wschodnim, północnym i wraz z ludnością celtycko-romańską, zachodnim narodom Europy). W kolejnych dniach, tygodniach i miesiącach otrzymał Kristian kolejne przydomki: "Teutońskiego Rycerza", "Nordyckiego Bohatera", stał się ikoną SS. Otrzymał też, z rąk SS-Obergruppenführer Teodora Eicke - Żelazny Krzyż pierwszej klasy. Zorganizowano mu wizytę u samego Hitlera, podczas której führer wręczył mu osobiście Krzyż Rycerski.
Kristian Fritz, trafił do sowieckiej niewoli, dopiero po kapitulacji Niemiec w maju 1945r. (przekazany Sowietom przez Amerykanów, którzy pierwsi go uwięzili). Trafił (jak reszta byłych żołnierzy Wehrmachtu), do gułagu, gdzie w bardzo trudnych warunkach (okrutny mróz, tyfus, brak środków medycznych i marne wyżywienie, a dodatkowo ciężka praca fizyczna), przeżył dziesięć lat. W 1955 r. (po tym jak Adenauer wyprosił na Chruszczowie powrót żołnierzy z Rosji do Niemiec), wrócił do domu. Zmarł 23 września 1995 r. w wieku 74 lat w miasteczku Neusorg, gdzie się osiedlił.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz