KIM JEST
ALEKSANDER JABŁONOWSKI?
JUŻ RUSKIM SZPIONEM,
CZY DOPIERO AGENTEM WPŁYWU?
To pytanie jest oczywiście prowokacyjne, gdyż wzajemnie się wyklucza. Nie można bowiem być jednocześnie (przynajmniej mnie wydaje się to niemożliwe), szpiegiem i agentem wpływu danego państwa, działającym w innym państwie. Ale mniejsza z tym, przejdźmy teraz do konkretów. Ostatnimi czasy w polskim internecie (a głównie na YouTube), wielką furorę wśród "dzieciarni" (bo tak należy nazwać młodych ludzi, którzy nie mając jeszcze wyrobionych poglądów, ani też nie mając czasu by dane informacje korygować, "łykają" wszystko tak jak leci, a przede wszystkim tak, jak im się to ładnie "sprzedaje"), robi niejaki Aleksander Jabłonowski. Oczywiście nie jest to prawdziwe imię i nazwisko, lecz pseudonim, jakim posługuje się ten człowiek, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest bowiem to, co ów pan Jabłonowski ma nam do przekazania, a są to bowiem niezwykle cenne informacje (i mówię to zupełnie poważnie), nad którymi nie powinno się przejść do porządku dziennego. Cóż będę sobie strzępił język - posłuchajmy sami:
Czy nie sądzicie że ten pan mówi całkiem rozsądnie? Ja również tak sądzę, a raczej ... sądziłem, gdy tylko nie odsłuchałem sobie kilku jego kolejnych filmików na temat Stanów Zjednoczonych, gdzie on zdecydowanie opowiada się przeciwko jakimkolwiek relacjom zbrojnym z Amerykanami, a już w szczególności jest przeciwnikiem tego ... jednego batalioniku US Army, który to ma stacjonować we wschodniej Polsce. I w zasadzie sam sprzeciw przeciwko temu (ani też osoba pana Jabłonowskiego), nie byłyby warte mojego oddzielnego tematu, postanowiłem jednak bliżej się przyjrzeć owej coraz bardziej propagowanej nad Wisłą, Wartą i Bugiem niechęci do Ameryki (i to nie tylko samego pana Jabłonowskiego, wystarczy posłuchać sobie co o USA i ich armii mówią przeróżne endecko-narodowe, młodopolskie i temu podobne stowarzyszenia i osoby wyznające ten światopogląd. Zauważyliście że na bardzo wiele tematów mówią oni bardzo rozsądnie, a tylko czasami (tak jakby od niechcenia), wplatają swoją anty-amerykańskość?
Ja też nie jestem zwolennikiem USA (szczególnie w tej obecnej lewackiej formie marksizmu-lesbianizmu, jak o panującej teraz w Stanach Zjednoczonych formie społeczno-ustrojowej, wypowiada się amerykański historyk, polskiego pochodzenia - Marek Jan Chodakiewicz). Odrzucam, zdecydowanie odrzucam taką Amerykę i mam nadzieję że wcześniej czy później Amerykanie się przebudzą i odrzucą ową gangrenę politycznej poprawności i wszechobecnej promocji dewiacji (homo)seksualnej. Wiem że ogromna większość Amerykanów, to ludzie ciężko pracujący (odrębną kwestią jest też ogromna migracja, czy też zalew USA, przez ludność latynoską z Meksyku i ogromne problemy a tzw.: Afroamerykanami, czyli po prostu murzynami). Bardzo lubię stare, pochodzące jeszcze z lat 30-tych, 40-tych i 50-tych amerykańskie czarno-białe filmy, które jasno pokazywały co jest dobre a co złe, nie promowały nieskrępowanej nagości i wszechobecnego seksu (przyznam się szczerze, że choć jestem jeszcze młodym mężczyzną - staram się nie używać słowa facet, gdyż brzmi ono co najmniej niepoważnie, zresztą ma śmieszne konotacje historyczne - to w ogóle nie podnieca mnie kobieca nagość - zupełnie. To co rozpala moje erotyczne zmysły to ... piękna, długa suknia u kobiety, uwielbiam długie sukienki, są niezwykłe i moja Pani wie o tym dobrze).
Tęsknię do tej starej i prawej, do Ameryki Andrew Jacksona, siódmego prezydenta Stanów Zjednoczonych (w latach 1829-1837), który wsławił się chociażby obroną Nowego Orleanu przed dwukrotnie liczniejszą armią brytyjską w styczniu 1815 r., a w młodości już jako 13-letni chłopak (w 1780 r.), odmówił wyczyszczenia butów brytyjskiemu oficerowi, za co ten ciął go szablą. Tęsknię do Ameryki Teodora Roosevelta (prezydenta w latach 1901-1909), który położył podwaliny pod mocarstwową ekspansję Ameryki, tęsknię do Stanów epoki Thomasa Woodrow Wilsona (prezydenta w latach 1913-1921), ojca założyciela amerykańskiego supermocarstwa, który przyczynił się do zniszczenia postfeudalnego ładu w Europie (pierwszym takim człowiekiem był Cesarz Napoleon Wielki, ale ten poniósł ostatecznie klęskę i zginął w samotności na maleńkiej wyspie, otoczony powszechną wzgardą obrońców dawnego ancient regime'u, a dziś wszelkiego europejskiego lewactwa). Wilson przyczynił się w sposób niewspółmierny do odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r.
Tęsknię do Ameryki Johna Fitzgeralda Kennedy'ego, który nadepnąwszy na odcisk wielu wpływowym amerykańskim koncernom i bankom, chcąc podporządkować je kontroli społeczeństwa, musiał ... pożegnać się z życiem (opowiem o nim więcej w jednym z kolejnych tematów), tęsknię do Ameryki George'a Pattona, człowieka który wiedział czym jest zarówno nazizm jak i komunizm i nie godził się (honor mu na to nie pozwalał), by duża część Europy została "połknięta" przez kolejny Mordor - Związek Sowiecki (do swego przyjaciela gen. Omara Bradley'a miał powiedzieć Patton po maju 1945 r.: "Daj mi trochę czasu i kilka dywizji a odepchnę tych Mongołów z powrotem pod Moskwę, gdzie ich miejsce - daję ci na to moje słowo". Bradley był przerażony tymi słowy). On również za swe poglądy i zdecydowane działanie (na froncie zachodnim podczas II Wojny Światowej nie było lepszej armii od 3 Armii Pattona, która dziennie pokonywała po 70 kilometrów, wychodząc przed szereg własnych oddziałów, do tego stopnia, że Amerykanom kończyły się mapy terenów, a dowództwo musiało wydzielać Pattonowi paliwo do czołgów, by go powstrzymać przed jak najszybszym dostaniem się do Berlina i "zastrzeleniem tego skurwysyna-tapeciarza Hitlera", jak mawiał gen. Patton). Amerykanie byli już wówczas dogadani z Sowietami i było wiadome że to Ruscy zajmą Berlin i połowę Europy - Patton nie potrafił się z tym pogodzić, dlatego właśnie ... musiał zginąć.
"Czy
oni tam w Waszyngtonie nie zdają sobie sprawy, że Rosja przez ponad 100
lat ciemiężyła Polskę, kraje bałtyckie i Finlandię i teraz znowu wraca
do tej polityki?"
"Polska
jest pod kontrolą Rosji, tak samo jak Węgry, Czechosłowacja i
Jugosławia, a my sobie spokojnie siedzimy i wydaje nam się, że wszyscy
nas kochają."
"NIE ZAMIERZAM PIĆ ANI Z NIM,
ANI Z ŻADNYM INNYM ROSYJSKIM SUKINSYNEM"
O tym jakim człowiekiem i wodzem był gen. George Patton, niech zaświadczą ostatnie zdania z jego przemowy do żołnierzy amerykańskich z 5 czerwca 1944 r., na dzień przed inwazją w Normandii:
Nie
chcę żadnych meldunków w rodzaju: "Utrzymujemy nasze pozycje". My
niczego do cholery nie utrzymujemy, niech robią to Niemcy. Cały czas
walmy do przodu. Tylko ciągła pogoń za wrogiem, chwyćmy go za jaja,
ściśnijmy mu je tak, że srać będzie z bólu. Nasz podstawowy plan
operacyjny, to przeć naprzód i naprzód. Cały czas i bez przerwy.
Przejdziemy przez szkopów gładko jak gówno przez gęś.
Od
czasu do czasu, pojawiają się narzekania, że za bardzo przykręcamy
śrubę naszym ludziom. Ale ja, do cholery nie dbam o to. Wierzę w starą,
dobrą zasadę: "Odrobina potu, pozwoli ocalić galom krwi". Im mocniej
będziemy naciskali, tym więcej Niemców zabijemy, im więcej ich zabijemy -
tym mniej zginie naszych. Tak więc przykręcanie śruby oznacza mniej
niepotrzebnych ofiar. Chcę żebyście wszyscy o tym pamiętali.
Po
powrocie do domów z tej wojny, będziecie mogli powiedzieć jedną wielką
rzecz. Za dwadzieścia lat, usiądziecie przy kominku z wnuczkiem na
kolanach, a gdy zapyta: "Co robiłeś podczas wielkiej II wojny
światowej?", nie będziesz musiał jąkać się w odpowiedzi i dukać coś w
rodzaju: "Uf, no cóż, przerzucałem szuflą łajno w Luizjanie". Nie,
panowie - będziecie mogli spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć:
"Posłuchaj synku, twój dziadek służył we wspaniałej 3 Armii, pod
dowództwem tego cholernego skurwiela George'a Pattona".
TO WŁAŚNIE DZIĘKI TAKIM LUDZIOM JAK GEORGE PATTON, AMERYKA STAŁA SIĘ WIELKA, PODSUMOWUJĄC DOKONANIA TEGO CZŁOWIEKA NALEŻAŁOBY PRZYTOCZYĆ TUTAJ RÓWNIEŻ JEGO SŁOWA, ODNOŚNIE POLEGŁYCH NA FRONCIE:
"GŁUPOTĄ I BŁĘDEM JEST
OPŁAKIWANIE POLEGŁYCH.
POWINNIŚMY RACZEJ
DZIĘKOWAĆ BOGU,
ŻE TACY LUDZIE
KIEDYKOLWIEK ŻYLI!"
A W POLSCE? CZEKALIŚMY NA AMERYKANÓW W 1945 r. JAK NA ZMIŁOWANIE BOSKIE I GDYBY TYLKO JEDNA DYWIZJA AMERYKAŃSKA ZJAWIŁA SIĘ NA TYCH ZIEMIACH, Z ZAMIAREM WALKI Z SOWIETAMI, UAKTYWNIŁOBY SIĘ TYSIĄCE tzw.: ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH", WALCZĄCYCH SAMOTNIE AŻ DO 1963 r. Z SOWIECKĄ NIEWOLĄ
"CHCIELI WALCZYĆ DO KOŃCA, NAWET JEŚLI SIĘ NIE UDA - POLSKI JUŻ NIE BYŁO, TYLKO JEJ PODRÓBA"
Tęsknię też do Ameryki Ronalda Reagana, który swą bezkompromisowością dla komunizmu (i programem "Wojen Gwiezdnych"), rozsadził Imperium Zła, jakim bez wątpienia był Związek Sowiecki, a za co podczas swej prezydentury (1981-1989), był niezwykle atakowany przez liberalno-lewicową prasę i media w USA. A to był prawdziwy kowboj, na miarę Johna Wayne'a czy Gary'ego Cooper'a.
Tęsknię do dawnej Ameryki, a nie do tego polit-poprawnego gówna, które jest tam dzisiaj, dlatego też uważam pana Aleksandra Jabłonowskiego za (być może nieświadomego, a być może płatnego), agenta wpływu rosyjskich służb specjalnych, które poszukują właśnie takich fircyków, którzy powiedzą "dzieciarni" jak jest, przy okazji kierując całą nienawiść przeciwko Ameryce. To jest bardzo na rękę Kremlowi, ale zastanówmy się przez moment. Owszem, Amerykanie zdradzili nas w 1943, 1944 i 1945 r. miłośnik sowietów, prezydent Franklin Delano Roosevelt, po prostu sprzedał Nas Sowietom (Stalin miał się wyrazić jeszcze w 1945 r. że gdyby Roosevelt pożył jeszcze kilka lat, Związek Sowiecki opanowałby całą Europę, takiego to Sowieci mieli agenta na najwyższym szczeblu administracji), to jednak nie Amerykanie zniewalali Polskę, nie oni Nas podbijali, męczyli, wywozili na Sybir, do łagrów czy do niemieckich obozów koncentracyjnych, nie oni wymordowali polską populację Żydów, która żyła na tych ziemiach przez setki lat, widząc w niej schronienie, a dziś wielu z nich kojarzy się właśnie ze śmiercią (kiedyś pewien polski publicysta, w rozmowie ze swym niemieckim kolegą, który bardzo chwalił ów propagandowy, totalnie przekłamany film: "Unsere Mütter, Unsere Väter", mówiąc że pokazuje on prawdę o stosunku Polaków do Żydów podczas II Wojny, odpowiedział: "Gdyby nie było Niemców, którzy napadli na nasz kraj i wymordowali nam Żydów, to dziś społeczność żydowska w Polsce wciąż by istniała i miała się całkiem dobrze", po czym tamten rozgniewany rzucił słuchawkę telefonu.
O tym niemieckim gniocie jeszcze napiszę w jednym z kolejnych tematów (już rozpoczętych lecz wciąż nie dokończonych), Tymczasem jednak przyglądajmy się panu Jabłonowskiemu (i innym jemu podobnym), a przede wszystkim słuchajmy dokładnie tego, co mówi i analizujmy fakty, nie "łykajmy" kremlowskiej propagandy (a jest ona jedną z najlepszych i najskuteczniejszych na świecie), jak leci - nie bądźmy "dzieciarnią" - myślmy, analizujmy, zadajmy pytania - mózg bowiem to najwspanialszy, a często najmniej używany ludzki mięsień.
POZDRAWIAM
Aha i jeszcze jedno, czy wiecie może kim jest owa ślicznotka ze zdjęcia wykonanego w 1951 r.?
Znamy ją z czasów późniejszych - to piękna Joan Collins, czyli Alexis Carrington ze słynnego w latach 80-tych i 90-tych serialu "Dynastia"
TAKĄ WŁAŚNIE AMERYKĘ KOCHAM!
Jesteś rozkosznie naiwny -
OdpowiedzUsuń