Stron

sobota, 18 czerwca 2016

STARSZA PANI Z KIOSKU - Cz. I

CZYLI RZECZ O 

HALINIE TRENTOWSKIEJ



"DZIEŃ DOBRY PANI HALINKO, DA MI PANI PACZKĘ "SPORTÓW" I JAKĄŚ GAZETĘ DO CZYTANIA ... MOŻE BYĆ NAWET "TRYBUNA LUDU"


Ile razy w latach 50-tych starsza pani, siedząca w okienku kiosku, mieszczącym się w budynku Polskiego Radia w Warszawie - słyszała dziennie takie teksty? Na pewno niezliczoną ilość razy, ale ci, którzy kupowali u niej papierosy czy prasę, nie mieli zielonego pojęcia do kogo mówią. Ta starsza, ponad 60-letnia kobieta, była mianowicie ... majorem Wojska Polskiego i jednocześnie niezwykłą agentką polskich służb wywiadowczych. Była jednym najlepszych polskich agentów z czasów wojny polsko-bolszewickiej. Wielokrotnie wymykała się z zastawianych na nią pułapek, a przez cały ten czas ciążył na niej (wydany jeszcze w 1919 r.), sowiecki wyrok śmierci. Ani Sowieci, ani Niemcy, ani nasi PRL-owscy lokaje, nigdy nie wpadli na jej ślad, przeżyła (pod zmienionym nazwiskiem), 75 lat życia, cały czas mieszkając w Warszawie, tuż pod bokiem Urzędu Bezpieczeństwa. Zmarła w 1968 r. Miała na imię ...


HALINA TRENTOWSKA (potem KOWALEWSKA)


O jej zasługach niech zaświadczy fakt, że "za zasługi w wojnie z bolszewikami" odrodzona Rzeczpospolita (oficjalnym dokumentem rządowym), w 1922 r. na osobisty wniosek Marszałka Józefa Piłsudskiego - podarowała jej 37 hektarowy majątek ziemski w Owziczach (niedaleko Drohiczyna), na Kresach Rzeczypospolitej (dokładnie na Polesiu). Ów majątek ziemski otrzymała, za swe zasługi zupełnie za darmo, w prezencie od państwa polskiego (lecz na wniosek Marszałka, bo gdyby nie On zapewne o pani Halince, polscy politykierzy w ogóle by nie pamiętali).


SZCZĘŚLIWE LATA 30-te.  
PANI MAJOR HALINA TRENTOWSKA NA WAKACYJNYM WYPOCZYNKU W GDYNI
 




A jakie były te jej dokonania? 
Teraz właśnie zamierzam o nich opowiedzieć. 



Przyszła bohaterka urodziła się na Podolu w 1893 r. jako Halina Rohozińska w miejscowości Winnica. W wieku 19 lat, wyszła za mąż za swojego kolegę z czasów szkolnych - Stanisława Trentowskiego. Czas I Wojny Światowej nie wpłynął zbytnio na ich życie, nadal mieszkali w swej rodzinnej miejscowości - Winnicy, dopiero klęska Państw Centralnych i rewolucja w Rosji, spowodowały duże zmiany w domu Trentowskich.


 PANI HALINKA POD KOC-em


W październiku 1918 r. Polska Organizacja Wojskowa otworzyła swą pierwszą (tajną) placówkę w Winnicy (podległą bezpośrednio Komendzie Naczelnej nr. 3 POW w Kijowie, którą prowadził  pułkownik Leopold Kula-Lis, najmłodszy "Ojciec Polskiej Niepodległości", jeden z najzdolniejszych oficerów legionowych. Podpułkownikiem został już w wieku ... 22 lat. Od sierpnia 1914 r. w Pierwszej Kadrowej, potem w Legionach, walczył w krwawych bojach pod Krzywopłotami (9 XI 1914), Łowczówkiem (22-26 XII 1914), Ożarowem, Jastkowem (31 VII- 2 VIII 1915) i Kostiuchnówką (4-7 VI i 4-6 VII 1916 gdzie poprowadził jeden z najodważniejszych w tej bitwie szturmów na rosyjskie okopy zdobywając wszystkie rosyjskie działa i to w sytuacji gdy wspomagający Polaków Austriacy po prostu ... uciekli). walczył jednocześnie na froncie włoskim, prowadząc jednoczesną agitację za Polską Organizacją Wojskową. Od listopada 1918 r. Lis-Kula walczył w Galicji Wschodniej z Ukraińcami o Lwów. Poległ 7 marca 1919 r. w bitwie pod Torczynem. Miał wówczas 22 lata (urodzony 11 listopada 1896 r. Swoją drogą Amerykanie zrobili kiedyś film pod tytułem: "Urodzony 4 lipca", sądzę że w Polsce powinien powstać film (lub serial) o pułkowniku Leopoldzie Kula-Lisie, zatytułowany: "Urodzony 11 listopada"). Józef Piłsudski złożył wieniec nad Jego grobem, na wieńcu było napisane: "Memu dzielnemu chłopcu".






Gdy ruszył na wojenkę,
Miał siedemnaście lat,
A serce gorejące,
A lica miał jak kwiat.

Chłopięcą jeszcze duszę
I wątłe ramię miał,
Gdy w krwawej zawierusze
Szedł szukać mąk i chwał.

Lecz śmiał się śmierci w oczy,
A z trudów wszystkich kpił,
Parł naprzód, jak huragan,
I bił i bił i bił.

A chłopcy z nim na boje
Szli z pieśnią, jak na bal,
Bo z dzielnym Komendantem
I na śmierć - iść nie żal.

Nie trwożył się moskiewskich
Bagnetów, lanc, ni dział,
Docierał zawsze z wiarą
Tam, dokąd dotrzeć chciał.

Gdy szedł zaś w bój ostatni,
Miał lat dwadzieścia dwa
A sławę bohatera,
A moc i dumę lwa.

Świsnęła mała kula
I grób wyryła mu,
Bohaterowi łoże,
Posłanie wieczne lwu.

Rycerski pędził żywot,
Rycerski znalazł zgon;
Armaty mu dzwoniły,
A nie żałobny dzwon.

Chorągwie się skłoniły
Nad grobem, na czci znak,
A stara brać żołnierska,
Jak dzieci, łkała tak.

Sam nawet Wódz Naczelny
Łzy w dobrych oczach miał,
Ukochanemu chłopcu
Na trumnę order dał.

A wiecie wy żołnierze,
Kto miał tak piękny zgon,
Kto tak Ojczyźnie służył
Czy wiecie, kto był On?

 Otwórzcie złotą księgę,
Gdzie bohaterów spis,

Na czele w niej widnieje:
Pułkownik Kula-Lis





Winnicka placówka POW, otrzymała kryptonim - KOC, a zarówno Stanisław (który przyjął pseudonim "Feretti"), jak i Halina (która wybrała sobie pseudonim "Leliwa"), bardzo szybko przystąpili do jej rozbudowy. Jeszcze w tym samym 1918 r. Stanisław został komendantem POW w Winnicy, a jego żona - przejdzie do historii jako ... najlepsza polska agentka wojny polsko-bolszewickiej. Pierwszym zadaniem jakie otrzymała winnicka placówka POW (a bezpośrednio małżeństwo Trentowskich), było rozpracowanie sił zbrojnych Ukraińskiej Republiki Ludowej, stacjonujących w Żymerce i Kamieńcu Podolskim. "Leliwa" udała się więc z pierwszą swą misją wywiadowczą. Spisała się lepiej niż dobrze, jej raport był na tyle szczegółowy, że wprost niewiarygodny. Podała dokładną ilość stacjonujących w tych miastach żołnierzy ukraińskich (razem 20 tys.), oraz dokładnie opisała panujące wśród wojsk morale, które określiła jako "będące w stanie rozkładu". Opisała że nie ma wśród żołnierzy ukraińskich najmniejszej chęci do walki, że wojsko jest słabe, źle uzbrojone i źle dowodzone.  Pisała również że część oficerów i żołnierzy sprzyja Sowietom, za co zostali rozstrzelani. Ogólny stan tych wojsk określiła jako "beznadziejny" - "Nie ma wśród nich chęci do walki, ani z bolszewikami, ani z armią Denikina i przy najbliższej ofensywie jednych lub drugich - poddadzą się".

Już ten, tak szczegółowy i dokładny raport wywiadowczy, wzbudził początkowo pewną nieufność wśród polskich dowódców, gdyż zadawano sobie pytanie skąd Halina Trentowska, drobna kobietka, zdobyła tak dokładne dane o lokalizacji, liczebności, uzbrojeniu i morale wojsk ukraińskich. Początkowo obawiano się że wprowadza ich w błąd, jednak, już z początkiem nowego 1919 r. jej raport okazał się w stu procentach prawdziwy, a ona nie tylko potwierdziła swe zaufanie, lecz uznano ją (już wówczas), za najlepszego polskiego agenta na Podolu i w Galicji Wschodniej. Kolejne miesiące 1919 r. jeszcze umocniły to przekonanie.


CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz