Stron

poniedziałek, 26 września 2016

HELLADA OD ARYSTAGORASA DO ALEKSANDRA - Cz. III

CZYLI DZIEJE GRECJI KLASYCZNEJ



DARIUSZ I WIELKI
(Król Persji w latach 522-486 r. p.n.e.)




Po stłumieniu tych wszystkich lokalnych buntów i ugruntowaniu swej władzy w państwie perskim, król Dariusz postanowił teraz zwiększyć swe wpływy w najodleglejszych zakątkach imperium. Aby to osiągnąć należało ujednolicić system sprawowania władzy. Co prawda nie na wszystkich terenach władać mogli perscy satrapowie, to jednak postanowiono powołać lokalnych przedstawicieli władzy, którzy byliby bezpośrednio zależni od króla. Tak też postąpiono z greckimi miastami-państwami na wybrzeżu małoazjatyckim - w Jonii, Karii, Myzji i Troadzie. Zainstalowano tam bowiem tyranię, instytucję polityczną która traciła już na popularności w Grecji właściwej. Taka polityka z punktu widzenia Persów była najlepszym rozwiązaniem, bowiem o wiele łatwiej jest kontrolować jednego człowieka (który jednocześnie kontroluje swych współobywateli), niż narzucić zwierzchność wszystkim mieszkańcom na zgromadzeniach ludowych. Dzięki takiej polityce dwór królewski był pewien utrzymania pokoju i posłuszeństwa wśród ludności i to z dwóch powodów. Po pierwsze, tyran powołany do władzy nad swym rodzinnym miastem-państwem, wszystko co miał zawdzięczał swemu protektorowi (czyli w tym przypadku perskiemu władcy) i jeśli chciał to zachować musiał wypełniać polecenia przysyłane z Persepolis (oraz Suzy i Babilonu). Po drugie zaś, gdyby nawet doszło do rozruchów, łatwo można by było zrzucić winę właśnie na nieodpowiedzialnego tyrana i zastąpić go innym, jeszcze bardziej lojalnym koronie perskiej.

System polityczny, gdzie władzę w państwie sprawuje jeden człowiek był też bliższy Persom i innym ludom wschodnim. W monarchii perskiej bowiem król, uznawany był za "wybrańca bogów" (lecz nie za samego boga, jak na przykład miało to miejsce w Egipcie, czy Babilonii). Zresztą państwo perskie, jako bodajże pierwsze wielkie królestwo w historii, było bardziej monarchią świecką niźli religijną, a wierzenia i religie nie odgrywały w życiu Persów aż takiej roli, jak wśród podbitych przez nich innych królestw. Tak naprawdę mówiąc o imperium perskim popełniamy pewną nieścisłość, bowiem władcy perscy nie likwidowali podbitych przez siebie monarchii, lecz sami osadzali się na tronach owych państw jako kolejni władcy. Często też zdarzało się że pozostawiano u władzy lokalną dynastię, która musiała jednak zachować zwierzchność "Króla Królów" i płacić coroczną daninę do perskiego skarbca. Tak więc w przypadku Persji mamy raczej do czynienia z federacją różnych organizmów państwowych, zdominowanych przez jednego władcę, oraz towarzyszący mu perski "element" na dworze królewskim i we władzach państwowych.

Perski władca koncentrował w swych rękach całą władzę administracyjną, prawodawczą i sądowniczą, był najwyższym dowódcą swej armii, kierował polityką zagraniczną państwa i pełnił najwyższe funkcje kapłańskie. Oczywiście nie zarządzał całym państwem osobiście, gdyż byłoby to po prostu niemożliwe, znając ogrom perskiego imperium. Król sprawował więc władzę nad krajem za pomocą sieci urzędników - zwanych po grecku satrapami (ich perskie określenie brzmiało "peha" - "namiestnik", lub "dahju" - "satrapa"). Owi urzędnicy posiadali na podległych sobie terenach (satrapiach), pełnię władzy cywilnej i wojskowej. Zresztą państwo perskie było państwem wybitnie zdecentralizowanym, do tego stopnia że prawdziwa władza w satrapiach należała nie do samego króla (który sprawował ją głównie w formie symbolicznej), lecz właśnie do poszczególnych namiestników, którzy mieli nawet prawo bicia własnej monety na podległym sobie terenie.

Aby zapewnić lojalność owych lokalnych "watażków" od korony, utworzono (jeszcze za czasów Cyrusa II, a ujednolicono za Dariusza Wielkiego), instytucję tzw.: "inspektorów królewskich" (pers. - "gauska"), których zadaniem była weryfikacja "w terenie", lojalności satrapii względem korony. System ten funkcjonował w miarę sprawnie, jedynie do ok. połowy V w. p.n.e., potem zaczęły pojawiać się pierwsze większe problemy związane z brakiem lojalności satrapów wobec monarchii, a z chwilą gdy Persja stawała się coraz słabsza, problemy te jedynie rosły. Tymczasem po stłumieniu lokalnych buntów w swym państwie, Dariusz I postanowił odnowić perskie władztwo również w najdalszych, północno-wschodnich regionach swego imperium. W 519 r. p.n.e. perski monarcha wyruszył na Scytów (konkretnie zależało mu na ukaraniu pewnego scytyjskiego plemienia, które wielokrotnie podczas "lat zamętu" i buntów wewnętrznych, dokonywało łupieżczych najazdów na tereny podległe państwu perskiemu). Plemię to zwało się z perska: "Saka Tigrachauda", czyli - "Ludzie o spiczastych czapkach". Wyprawa zakończyła się całkowitym zwycięstwem, Scytowie nie tylko zostali pobici, lecz zajęto znaczne ich ziemie, a sam lud musiał ratować się ucieczką na północny-wschód, w głąb stepów.




Owo scytyjskie plemię "Saka Tigrachauda" (jak właśnie zwali ich Persowie), wchodziło w skład tzw.: "Scytii Azjatyckiej" (części składowej "Wielkiej Scytii" euroazjatyckiej), która to była w owym czasie (od ok. 700 r. p.n.e.) największym słowiano-aryjskim imperium północnego kontynentu eurazjatyckiego. Aryjczykami byli także i Persowie, co oznacza że dwa największe mocarstwa ówczesnego świata, miały pochodzenie aryjsko-słowiańsko-indo-europejskie. Stolicą Scytów (Wielkiej Scytii - którą to ziemię Persowie nazywali także Lechistanem - czyli krajem Lechów), miał być ogromny zespół fortyfikacyjny o nazwie - Gelonos. Gelonos (obecnie jest to wieś Bielsk na Ukrainie), był ogromnym miastem i portem rzecznym na rzece Worskli. Otoczony był wysokimi (na 12 metrów) wałami ziemnymi, fosami, palisadami oraz wieżami i bramami obronnymi. Całe obwarowane miasto zajmowało powierzchnię 44 km. kw. Prócz owej scytyjskio-lechickiej stolicy, na terenie dzisiejszej Ukrainy archeolodzy zlokalizowali również i inne, mniejsze już słowiańskie miasta i grody, takie jak: Basiwska, Grodziszcze Matroninskie, Kamenka czy Niemirów.

Granica imperium perskiego stanęła teraz nad rzeką Syr-darią, zaś samym zwycięstwem tak oto chwalił się król Dariusz w tablicach z Hamadanu: "Mówi Dariusz, król - To jest królestwo którym ja władam, od Saka, którzy są za Sugda, po Kusza, od Hindukusz do Sparda. Ahura Mazda, który jest największym bogiem, dał mi to. Ahura Mazda chroni mój ród". Po tej wyprawie imperium perskiemu przybyła nowa satrapia - Sogd. Co ciekawe po zakończeniu walki, gdy do perskiej niewoli dostał się wódz Saków - Skuncha, Persowie potraktowali go jak władcę kraju który miał prawo do obrony własnej wolności, nie był więc on torturowany, ani nie został stracony, bowiem Persowie zawsze cenili dzielnych wodzów państw które podbijali. Gdy jednak państwa te zaczynały się buntować, przywódcy owych rebelii byli karani z całą surowością. W 517 r. p.n.e. Dariusz, zachęcony zwycięstwami w tłumieniu buntów wewnętrznych i wojnie z Sakami (Scytami), postanowił ruszyć przeciwko Indiom. Prawdopodobnie Persom nie zależało na zajęciu tego kraju, chcieli jedynie zdobyć przygraniczne tereny wokół rzeki Indus. I ta kampania zakończyła się sukcesem, było to bowiem o tyle łatwe, że Indie w owym czasie były podzielone na szereg państewek i nie były zdolne do odparcia perskiego najazdu. Zwycięski Dariusz, stojąc stopami w wodach rzeki Indus, proklamował powstanie kolejnej satrapii - Hindusz. Król uznał też że granice imperium na wschodzie są wystarczająco rozległe - teraz skierował swą armię na zachód - a na zachodzie była Grecja.

Nie Grecja jednak była teraz celem podboju perskiego imperium - a Egipt, w którym, w czasie walk Dariusza z Sakami, wybuchło powstanie, na tyle groźne, że udało się Egipcjanom zrzucić perską zależność. Lecz Dariusz posiadał wielką, bitną i doskonale wyszkoloną armię. Egipt padł jeszcze w tym samym 517 r. p.n.e. Po ponownym zajęciu tego kraju, znów uwidoczniła się perska liberalna polityka w odniesieniu do pokonanego wroga. Dariusz szanował więc egipskie zwyczaje i religię, wspierał kapłanów oraz fundował nowe świątynie i ulepszał te już istniejące. Zresztą dla Egipcjan, oficjalnie był władcą - faraonem, i choć rezydującym w innym państwie, to jednak należał mu się szacunek i posłuszeństwo jako synowi Amona-Re. Dariusz jako władca Egiptu przyjął taką oto tytulaturę: "Król Górnego i Dolnego Egiptu, wiecznie żyjący Wielki Król, Król Królów, syn Wisztapsy - Achemenida, którego na tronie osadził wielki Re, z pomocą Neit niezwyciężonym jestem". Dariusz miał też prywatnie wielki sentyment do Egiptu, co dało się zauważyć w jego przedsięwzięciach. Rzadko kiedy angażował się on w rozwój infrastruktury danej satrapii, dla Egiptu uczynił wyjątek. To właśnie zaraz po stłumieniu egipskiej rebelii, król Dariusz nakazał przekopanie kanału wiodącego od rzeki Nil do Morza Czerwonego. Było to niezwykle ważne przedsięwzięcie, zarówno z punktu widzenia ekonomicznego, militarnego jak i ... propagandowego, utrwalało bowiem wizerunek Dariusza jako jednego z "rodzimych" władców kraju nad Nilem.

Budowa kanału była jednym z największych ekonomicznych inwestycji Dariusza I Wielkiego. Kanał ów pozwalał bowiem ominąć długą i żmudną drogę lądową, wiodącą przez Synaj, Palestynę i Syrię w głąb państwa. Teraz bowiem statki mogły płynąć Nilem bezpośrednio np. z Memfis czy Teb do samej Persji - skracało do wybitnie czas o jakieś ... kilka tygodni. Po rozwiązaniu "kwestii egipskiej" Dariusz postanowił zająć się teraz tzw.; "problemami greckimi", a było ich dość sporo. Przede wszystkim królowi zależało na zdominowaniu basenu Morza Egejskiego, Kreteńskiego, a nawet Jońskiego przez swą własną flotę handlową i wojenną. Państewka greckie były podzielone i często ze sobą rywalizujące, nie miały żadnych szans w starciu z perską potęgą nawet gdyby udało im się zjednoczyć. Zatem Dariusz postanowił zająć kilka dużych wysp, które mogły w przyszłości posłużyć jako bazy do ataku na Grecję właściwą. W tym celu jeszcze w 517 r. p.n.e. zajął zbrojnie greckie wyspy Samos i Lesbos, położone na Morzu Egejskim, inne zaś, mniejsze wyspy, jak np. Chios, same przyjęły perskie zwierzchnictwo z obawy przed agresją.



PANTEA

(Przyjaciółka i prawdopodobnie kochanka króla CYRUSA II WIELKIEGO (panował w latach 559 - 529 p.n.e.), pierwszego władcę zjednoczonego państwa perskiego. Była żoną Aryasba, perskiego generała, który był pierwszym wodzem powołanej do życia przez Cyrusa, elitarnej formacji perskiej armii - tzw.: "NIEŚMIERTELNYCH". Była to formacja przeznaczona do osobistej ochrony króla, a której użycie na polu walki niejednokrotnie przesądzało o wyniku starcia, byli oni bowiem prawdziwymi mistrzami sztuki wojennej. Cyrus stworzył tę formację, najprawdopodobniej wzorując się na babilońskich elitarnych oddziałach armii - tzw.: "WALECZNYCH" - utworzonych przez króla Babilonu Nabuchodonozora II.)

(Pantea po śmierci swego męża, jako pierwsza (i jedyna kobieta w historii) została mianowana przez króla - dowódcą "NIEŚMIERTELNYCH", z rangą generała czyli Artesboda, odpowiadała więc za osobistą ochronę króla. Żadna inna kobieta w perskiej historii nigdy nie dowodziła elitą najpotężniejszej ówcześnie armii świata).
 


W ciągu zaledwie roku, Dariusz wybitnie zmienił sytuację geostrategiczną z korzyścią dla siebie, bowiem po opanowaniu głównych wysp Morza Jońskiego, król miał gotową możliwość dokonania ataku w głąb Grecji właściwej, dla Greków zaś oznaczało to poważne niebezpieczeństwo, tym bardziej że jednocześnie Persowie przystąpili do budowy ogromnej floty wojennej, która była gotowa już w roku następnym (516 p.n.e.). Kolejne lata to kolejne sukcesy strategiczne Dariusza Wielkiego. W latach 516 - 515 p.n.e. opanował on wszystkie greckie porty na Morzu Czarnym (Tyras, Olbia, Tanais, Eupatoria, Chersonez, Teodozja, Pantikapeum, Fanagoria, Pityus, Dioskurias i Fazis), zaś z początkiem 514 r. p.n.e. Greków ogarnęła prawdziwa trwoga, bowiem Dariusz I wkroczył do Tracji, która położona była na północ od ziem greckich. "Król Królów", nakazał zbudowanie wielkiego mostu pontonowego przez cieśninę Bosfor i wraz z całą swą potężną armią znalazł się na europejskim brzegu cieśniny, jako pierwszy perski przywódca w historii. Grecja w owym czasie nie była przygotowana do wojny i trapiły ją wewnętrzne problemy ustrojowe, co oznaczało że stałaby się łatwym celem dla potężnej perskiej armii, gdyby ta skierowała się na południe. Dariusz jednak ruszył na północ, przeciwko scytyjskim plemionom słowiańskim. To wówczas uratowało przyszłych zwycięzców spod Maratonu, Salaminy i Platejów, od niechybnej klęski, ale jednocześnie zakończyło się pierwszą wielką militarną porażką Dariusza I, od chwili jego wstąpienia na tron (wrzesień 522 r. p.n.e.).






CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz