CZYLI SKANDALE, SKANDALIKI I INNE ...
EROTYKI
"PAŃSTWA UPADAJĄ GDY RZĄDZĄ NIMI KOBIETY"
Zwykł mawiać Cesarz Napoleon Bonaparte, i ... miał rację, choć nie do końca. Owszem, państwa rządzone przez kobiety są skazane na upadek, ale tylko te państwa, którymi rządzą
kobiety myślące jak kobiety. Kobieta w polityce musi przestać być
kobietą - musi stać się mentalnym facetem - myśleć jak facet i działać
jak facet - inaczej zawsze poniesie klęskę. Według mnie to właśnie było
powodem, dla którego przez tak długi czas odmawiano kobietom praw
politycznych (co ciekawe zresztą - gdy w drugiej połowie XIX wieku
rodził się na Zachodzie ruch sufrażystek, domagających się równych praw
wyborczych dla kobiet i mężczyzn, jednocześnie wykrystalizował się inny
ruch kobiecy - anty-sufrażystek, który wprost przeciwnie, uzasadniał
powody dla których kobiety nie powinny nigdy głosować, ani tym bardziej
same startować w wyborach. Co ciekawe oba te ruchy zostały założone i
kierowane przez ... kobiety. Zresztą historia wzajemnej "babskiej"
nienawiści jest równie długa jak historia świata - nie wiem czy ktokolwiek wie
kto stał za przekonaniem Anglików do spalenia na stosie młodziutkiej
Joanny d'Arc? - inna kobieta, o której jeszcze kiedyś napiszę).
W tym poście pragnę więc opowiedzieć o przeróżnych kobietach, wśród
których nie zabrakło i takich, które myślały i działały po męsku (jak
choćby jedyna kobieta, która jako sułtana - stanęła na czele
muzułmańskiego Egiptu). Pragnę tutaj opisać te niezwykłe (często już zapomniane) kobiety,
wydobyć je ponownie na światło dzienne - pokazać że feminizm, który
głosi że kobiety od zawsze były prześladowane przez mężczyzn, jest nie
tylko nieprawdziwy - jest wprost oszczerczy i przede wszystkim obraża
same kobiety (zresztą feministki mają na tym polu pokaźne "zasługi").
Nie jesteśmy sobie równi, myślimy, działamy i zachowujemy się inaczej - a
mimo to wiele było kobiet w historii, które przyćmiły swych męskich
odpowiedników (czy to małżonków, czy współpracowników), właśnie dlatego
że myślały jak mężczyźni, nie jak kobiety - to zapewniło im
nieśmiertelny sukces zapisany na kartach dziejów (choć często trzeba je
porządnie odkurzyć, by ponownie przywrócić ludzkiej pamięci).
Taki też
był mój cel i tym pragnę się kierować w tym temacie. Jako pierwszą
opiszę niesamowity (jak na owe czasy), skandal, który wywołał romans
prezydenta USA Woodrowa Wilsona, z młodszą od niego o szesnaście lat
Edith Bolling Galt (w Polsce historia zupełnie nieznana). Ten
skandalizujący romans można jedynie porównać ze skandalem, jaki
wywołał w Europie prezydent Rzeczypospolitej Polski - Ignacy Mościcki, poślubiając w 1933 r.
młodszą od siebie o 30 lat Marię Dobrzańską (o tej sprawie rozpisywała
się głośno nie tylko europejska prasa, lecz także gazety w USA,
Kanadzie, Australii czy Nowej Zelandii). Zresztą prezydent Mościcki,
który był rówieśnikiem Marszałka Piłsudskiego - rocznik 1867, nie tylko już
wówczas wyglądał na 70-letniego dziadka, ale dodatkowo poślubił swoją
kochankę w kilkanaście miesięcy po śmierci swej pierwszej żony -
Michaliny Mościckiej zmarłej w sierpniu 1932 r. co jeszcze pogłębiło skandal.
Ale ponoś młoda kobieta u boku odmładza każdego mężczyznę.
WOODROW WILSON I
EDITH BOLLING GALT
CZYLI
"JAK TO SIĘ STAŁO ŻE SPADŁAM Z ŁÓŻKA?"
Prezydenta Stanów Zjednoczonych (sprawował swój urząd w latach 1913-1921), my Polacy znamy
głównie z tego, że 8 stycznia 1918 r. ogłosił swoje słynne "Czternaście
Punktów", które miało być planem pokojowego współistnienia państw po
zakończeniu I Wojny Światowej (13 punkt mówił wprost o "Stworzeniu
niepodległego państwa polskiego na terytoriach zamieszkanych przez
ludność bezsprzecznie polską, z wolnym dostępem do morza,
niepodległością polityczną, gospodarczą a integralność terytoriów tego
państwa ma być zagwarantowana przez konwencję międzynarodową"). Nie
wiemy natomiast nic o gorącym romansie, w jaki się wdał Wilson w
kilkanaście miesięcy po objęciu stanowiska prezydenta USA i zamieszkaniu
w Białym Domu. Nasza historia zaczyna się więc w 1914 r. w chwili
śmierci pierwszej żony Wilsona - Ellen Axson Wilson, która zmarła 6
sierpnia tego roku, w wieku 54 lat. Żona i matka jego trzech córek
zmarła nagle na chorobę nerek - prezydent był całkowicie załamany, co
zauważało również całe jego otoczenie. Przyjaciele radzili mu więc by więcej
czasu spędzał wśród innych ludzi, np. częściej niż dotąd grywał w
golfa. Podczas jednego z takich spotkań w marcu 1915 r. gdy prezydent w
towarzystwie swojego osobistego lekarza - dr. Cary'ego Graysona, spotkał
w oddali pewną kobietę - zapytał wprost: "Kim jest ta młoda, urocza dama?". Dr. Grayson akurat znał jej nazwisko i wyjawił je prezydentowi, a była
to właśnie lady Edith Bolling Galt, choć stwierdzenie "młoda dama" wówczas do niej nie pasowało - miała już bowiem 42 lata.
Nie tylko doktor Grayson znał imię owej kobiety - przyjaźniła się ona
również od dłuższego już czasu, z kuzynką prezydenta Wilsona - Helen
Bones, która to pewnego razu zaprosiła ją do Białego Domu (potem panie
miały pojechać na spacer do parku Rock Creek - do czego jednak nie
doszło). Gdy bowiem obie damy siedziały w salonie Białego Domu,
wzajemnie gaworząc, nagle w drzwiach pojawił się prezydent Wilson.
Według opisu Heleny Bones - Woodrow od razu zauroczył się w tej "uroczej
młodej" kobiecie - od tej chwili rozpoczął się ich namiętny romans.
Spotykali się albo w domu Edith, albo też na wspólnych posiłkach w
Białym Domu (niekiedy również w towarzystwie Helen Bones). Prezydent po
każdej takiej wspólnie spędzonej nocy w objęciach ponętnej lady Galt -
był cały w skowronkach, częstokroć przyśpiewując sobie, lub wygwizdując
skoczne piosneczki. W przeciągu kilku dni, od poznania pani Galt, prezydent Wilson zupełnie odmłodniał, zaczął dbać o swoją
figurę i sprawność fizyczną. Częściej się także uśmiechał, co nie uległo
wzrokowi jego współpracowników i wszystkich pracujących w Białym Domu.
Wilson nigdy wcześniej (nawet gdy żyła jego pierwsza żona), nie
przypominał człowieka, którym się stawał po nocach z Edith Galt, był
raczej typem "kujona". Lubił czytać, lubił książki, do tego był poważny,
srogi i surowy (nawet dla swych córek). Pani Galt była zaś jego
zupełnym przeciwieństwem. Kochała modę, muzykę i śpiew - uwielbiała
podróżować.
Wilson, choć wcześniej nie przepadał za kwiatami, wysyłał jej ogromne
kosze najróżniejszych kwietnych bukietów (głównie jej ulubionych orchidei), do
każdego takiego koszyczka, był dołożony miłosny liścik, który prezydent
pisywał w formie wierszyka. Nawet więcej - kazał sobie podłączyć "gorącą
linię", biegnącą bezpośrednio od jego gabinetu w Białym Domu do
mieszkania Edith Galt (mieszkała w pobliżu Waszyngtonu, na terenach,
które nie zostały jeszcze zelektryfikowane ani okablowane). Wilson
zachowywał się przy niej jak napalony nastolatek - ich pocałunki wprawiały w konsternację ludzi którzy byli
obok, choć oni mało się tym przejmowali. Jak opowiadali później
pracownicy Białego Domu - pewnego razu prezydent i pani Galt, wybrali
się na spacerek do parku wokół prezydenckiej posiadłości. Tam jakby
nigdy nic Wilson obnażył biust pani Galt i zaczął się ich miłosny tete-a
tete (nie wiadomo jednak czy opowieść jest prawdziwa i czy to nie była zwykła
plotka).
Wkrótce też zaczęły szerzyć się pogłoski jakoby Edith spiskowała na życie pierwszej żony Wilsona - Ellen Axson Wilson i była w jakiś sposób winna jej śmierci. Wokół Wilsona zebrała się grupa, która za wszelką cenę starała mu wybić z głowy pomysł z ponownym ożenkiem, a już w szczególności z panią Edith Galt. Ostrzegano że taki krok może uniemożliwić mu ponowną reelekcję w wyborach z 1916 r. Wśród osób które sprzeciwiały się prezydenckiemu ożenkowi, były też trzy córki Wilsona - Margaret, Jessy i Eleanor.
DWIE CÓRKI WOODROWA WILSONA
I ELLEN AXSON WILSON
JESSY (STOI) i ELEANOR
1912 r.
Grożono Wilsonowi nawet upublicznieniem kompromitujących listów, które swego czasu pisywał do swej poprzedniej kochanki - Mary Hulbert Peck. Przybity taką nagonką na jego wybrankę - Wilson zjawił się niespodziewanie w jej domu pod Waszyngtonem i wyjawił jej swój dawny związek z Mary Peck, jednocześnie przyznając że spotykał się z nią także wtedy gdy byli już razem. W listach do Peck opisywał najintymniejsze szczegóły ich wspólnego pożycia i ostatecznie stwierdził że zrozumie, jeśli ona teraz nie zechce za niego wyjść. Edith wówczas wyznała, że także go kocha i zostanie jego żoną na przekór wszystkim, lecz prosi by ślub przełożyć o kilka miesięcy do grudnia 1915 r. Wilson się zgadza, jednak owa rezolutna kobieta nie traciła czasu - wciągu tych czterech miesięcy doprowadziła do usunięcia z najbliższego otoczenia Wilsona, ludzi którzy sprzeciwiali się prezydenckiemu małżeństwu. I tak swe dotychczasowe stanowiska stracili pułkownik House, sekretarz marynarki Józef Flawiusz Daniels, a nawet mąż jednej z jego córek - William Gibbs McAdoo. Dopiero gdy tego dokonała (oczywiście rękoma Wilsona), poślubiła prezydenta (18 grudnia 1915 r.) w swoim domu pod Waszyngtonem (obecnie teren ten wchodzi w skład miasta stołecznego Waszyngton).
Na ślub zaproszono niewielką liczbę gości - jedynie ... 40 osób. W trakcie tej uroczystości Edith w jakiś sposób przekonała do siebie wszystkie trzy córki Wilsona, które w końcu przyznały że ich mama byłaby szczęśliwa, gdyby ojciec ułożył sobie życie od nowa. Pomiędzy kobietami zapanował więc pokój.
PS: A NA ZAKOŃCZENIE "DIXIE'S LAND" JEDNA Z MOICH ULUBIONYCH AMERYKAŃSKICH PIEŚNI WOJSKOWYCH
PS2: W KTÓRYMŚ Z KOLEJNYCH TEMATÓW, OPISZĘ PRAWDZIWĄ HISTORIĘ AMERYKAŃSKIEGO POŁUDNIA, SKONFEDEROWANYCH STANÓW I WOJNY SECESYJNEJ
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz