OPOWIADANIE
OTO JEDNO Z MOICH WCIĄŻ NIEUKOŃCZONYCH OPOWIADAŃ, KTÓRE PISUJĘ TAK TROCHĘ DLA ZABICIA CZASU:
- Który to Ponikowski - zapytał z przekąsem strażnik.
- To ja - odpowiedziałem.
- Idziemy na przesłuchanie, komendant chce z tobą rozmawiać - powiedział pod nosem, jakby od niechcenia.
- Ja to bym się z nimi nie cackał - kula w łeb dla takich drani i po sprawie - powiedział drugi ze strażników.
Szliśmy długim ciemnym korytarzem więziennym. Doszliśmy do wąskich i krętych schodów prowadzących na górę.
- Ciekawe kto go będzie sprowadzał z powrotem? -zapytał ten pierwszy strażnik.
Wreszcie doszliśmy do pokoju komendanta więzienia, jeden z tych, którzy mnie tu przyprowadzili, zapukał do drzwi, po czym wszedł i zasalutował.
- Panie kapitanie melduję doprowadzenie więźnia - raczej krzyknął niż powiedział.
- Wprowadzić - odpowiedział mężczyzna. Rozkuć go i wyjść - dodał.
Strażnik zdjął mi kajdany, zasalutował raz jeszcze w stronę swego dowódcy i opuścił pokój.
- Proszę usiąść - powiedział kapitan.
- Pan jest Polakiem, tak? - zapytał zaraz nim jeszcze zdążyłem usiąść.
- Tak, jestem Polakiem - odpowiedziałem.
- To co pan tu jeszcze robi, dlaczego nie wraca pan do Polski? - spojrzał na mnie przenikliwie i dodał. - A może jest pan buntownikiem lub co gorsza nadal wieży pan w przegraną sprawę, w tego waszego korsykańskiego uzurpatora, w tego zdrajcę i mordercę? - z jego ust wylewał się słowotok najróżniejszych epitetów i przekleństw.
- Kimże dla was jest ten korsykański bękart, ten potwór w ludzkiej skórze, że gotowi jesteście poświęcić za niego własne życie.
- Pan mówi jak rozumiem o Jego Cesarskiej Mości Napoleonie Bonaparte? - spytałem złośliwie.
- Mówię o zdrajcy Napoleonie Bonaparte, o uzurpatorze który chciał utopić we krwi całą Europę. Ja wiem że pan jest napoleońskim oficerkiem, znam pańską bojową przeszłość. Kiedy to się zaczęło jeszcze 1797 r. tak? - zapytał prowokacyjnie.
- Tak, zapewne pan już wie że walczyłem w Legionach Polskich od 1797 r. - odpowiedziałem.
- To co na pana mamy wystarczy by dostał pan wyrok śmierci, choć pan zdaje sobie sprawę że ten wyrok byłby wyrazem łaski z mojej strony. O wiele gorzej byłoby, gdybym oddał pana w ręce markiza d'Priva i jego ludzi. Słyszał pan zapewne co należy do jego ulubionych rozrywek?
- Coś niecoś obiło mi się o uszy - odpowiedziałem.
- Tak, ulubionym zajęciem markiza d'Priva są polowania na zbiegłych lub ukrywających się bonapartystów. Jeśli jakaś wioska udzieli takiemu schronienia, jest puszczana z dymem a wszyscy mieszkańcy zabijani. Los zaś owego nieszczęśnika jest nie do pozazdroszczenia, w końcu sami będą błagali by skrócić im męki.
- Nie rozumiem do czego pan zmierza kapitanie. Ta rozmowa do niczego nie prowadzi, jeśli zaś jeszcze nie wydał mnie pan w ich ręce to znaczy że musi mieć pan w tym jakiś interes?
- Obaj jesteśmy rozsądnymi ludźmi, prawda? - zapytał komendant.
- Gdzież ja bym śmiał się z panem równać kapitanie, pan zawsze wie skąd wieje wiatr, ze skromnego cesarskiego intendenta policji ds. walki z przemytem morskim, awansował pan na stanowisko kapitana więzienia w Aix. Moje gratulacje.
- Pan sobie ze mnie kpi? Co pan mi tu wyjeżdża z jakąś policją, proszę ważyć słowa. Chyba nie zdaje sobie pan sprawy ze swego beznadziejnego położenia?
- Wiem że cokolwiek bym nie zrobił i tak zginę, więc nie widzę wielkiej różnicy. - odpowiedziałem.
- Naprawdę jest pan taki głupi by umierać na darmo, w imię ideałów? Ginąć w taki sposób to czysta głupota.
- A czyż większą głupotą nie jest życie w kłamstwie, w świecie pełnym obłudy i fałszu.
- Cóż, nie wezwałem pana do siebie by rozważać jakieś filozoficzne bzdury. Mam dla pana pewną propozycję.
- ?
-Proszę nie robić takiej zdziwionej miny, ja doskonale wiem że pan i pańscy wspólnicy zakopaliście znak orła - cesarskiego orła, tego samego który był w cesarskim orszaku w bitwach pod Austerlitz, Iławą, Wagram, Borodino. Chciałbym go odzyskać.
- Odzyskać, nie wiedziałem że to była pańska własność - spytałem ironicznie.
- Proszę nie kpić. Wiem też że prócz orła, zakopaliście dużą ilość pieniędzy, sądzę że dla obopólnego dobra opowie mi pan gdzie to wszystko zakopał?
- Przykro mi nic o tym nie wiem.
- Pan ma mnie widocznie za durnia? No dobrze. Ma pan dobę, proszę się dobrze zastanowić, w przypadku odmowy trafi pan w ręce rzeźników d'Priva. Wyprowadzić - krzyknął w stronę stojących za drzwiami żołnierzy.
Natychmiast zjawili się ci sami strażnicy którzy mnie tu przyprowadzili.
- Skuć go i wyprowadzić, będzie miał dużo czasu na zastanowienie.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz