Stron

czwartek, 10 listopada 2016

PEŁZAJĄCY ANTY-TRUMPOWY ZAMACH STANU W USA?

"OBROŃCY DEMOKRACJI" W 

STANACH ZJEDNOCZONYCH 

WŁAŚNIE POKAZALI DO NIEJ SWÓJ

PRAWDZIWY STOSUNEK - 

ALBO WYGRYWA NASZ KANDYDAT 

I WTEDY JEST DEMOKRACJA, 

ALBO ... MAMY TO WSZYSTKO W DUPIE 

I ZACZYNAMY 

"DEMOKRATYCZNE" ROZRÓBY




Ciekawe zjawisko zaistniało w ostatnim czasie na amerykańskim firmamencie politycznym. Oto bowiem tysiące (dziesiątki lub nawet setki tysięcy?) niezadowolonych z demokratycznego wyboru Amerykanów, przeciwników politycznych Donalda Trumpa, wyszło na ulice. Nie byłoby w tym nic złego ani nawet niezwykłego (spodziewałem się bowiem takiego właśnie "wybuchu niezadowolenia", a to z tego powodu że amerykański establishment ma zbyt dużo do stracenia, aby tak po prostu oddać władzę w ręce jakiegoś tam biznesmena), gdyby nie fakt, że do owych protestów doszło ... praktycznie z chwilą zwycięstwa wyborczego Donalda Trumpa (poślizg może był dwu lub trzy godzinowy). O czym to świadczy? O tym że tam się już nawet wcale nie kryją że chodzi im o coś innego, jak tylko o próbę podważenia (lub obalenia) nowo wybranego (choć jeszcze nawet nie zaprzysiężonego), prezydenta-elekta. W Polsce "obrońcy demokracji" z KOD-u zbierali się tygodniami i choć pierwsze manifestacje (zdaje się jedynie pierwsze trzy), były dość liczne, o tyle już kolejne zamieniały się w kilkudziesięcio lub kilkuset lub osobowe pikniki, gdzie wykrzykiwano takie hasła jak: "Jarosław - kobiety zostaw, kup sobie klocki Lego i zaproś Antoniego", lub coś w tej materii, dodatkowo wylewano może nienawiści i najzwyklejszego, prymitywnego hejtu w stylu: "On nie ma prawa jazdy", "on nie ma konta w banku", "on żyje z kotem - buuuuu", a potem tradycyjne już: "Precz z Kaczorem", "Antoni PiS-Laden" czy inne temu podobne hasełka na poziomie dziecka z pierwszej klasy szkoły podstawowej.

Trochę, troszeczkę zmieniły się hasła podczas tzw.: "Czarnych marszy", gdzie feministki, niezadowolone z faktu że nie mogą dowolnie mordować swoich nienarodzonych dzieci, zaczęły urządzać sabaty czarownic ubranych w czarne stroje (owe stroje nie wzięły się znikąd, najprawdopodobniej w taki to sposób okazywały one swoje wyrzuty sumienia nad tymi bezbronnymi, nienarodzonymi istotami, mordowanymi jedynie dla wygody lub kaprysu mamusi). I na tych właśnie demonstracjach feministek (gdyż po pierwszej dużej manifestacji z 3 października, gdzie sejm odrzucił - 6 października - projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej, co ciekawe - przy sprzeciwie partii opozycyjnych, którym marzyło się maglowanie tematu przez kolejne trzy miesiące do stycznia 2017 r., frekwencja znów diametralnie spadła, a kolejna, zwołana na 13 października, pod domem Jarosława Kaczyńskiego, zebrała oszałamiającą ilość prawie ... 200 feministek/feminazistek, wykrzykujących hasła typu: Moja wagina nie twoja broszka" czy coś w tym stylu), padały najbardziej niedorzeczne, prostackie i wzięte zupełnie z ... waginy? hasła w stylu: "Macice wyklęte", "Rząd taki gibki że wchodzi nam w cipki", czy inne równie ambitne hasła.


KODZIARZE MAJĄ DOŚĆ!
(Czego? Nie wiadomo, chyba tego że dospawano ich 
od koryta z pieniędzmi, do którego przywykli)



I to samo mamy teraz w Stanach Zjednoczonych, tylko że tam to właśnie młodzi ludzie wychodzą na ulicę (w przeciwieństwie do Polaków, bo u nas tzw.: "marsze protestacyjne" urządzają albo środowiska liberalno -lewackie, niekiedy wręcz skrajnie lewackie i feministyczne, albo też osoby w wieku geriatrycznym, pamiętające niejednokrotnie wkraczającą do Polski "wyzwoleńczą Armię Czerwoną", i na której cześć potem w szkole urządzano akademie). W Polsce młodzież bierze udział w patriotycznych akcjach, marszach, demonstracjach, jak choćby w odbywającym się w dniu jutrzejszym Marszu Niepodległości (na który niestety nie będę mógł przyjechać, gdyż od trzech zaatakowało mnie jakieś grypsko i leżę w łóżku). Natomiast w Ameryce młodzież została zdemoralizowana, a to łatwym seksem (nierzadko homoseksualnym, na zasadzie: "Choć spróbuj, może ci się spodoba?"), a to medialną odmóżdżającą papką, a to wreszcie poprzez dostępność wszelkich możliwych "wspomagaczy", które razem wzięte tworzą z ludzi coś na kształt zombie, zupełnie pozbawionych jakiejkolwiek otwartości umysłu i swobody myślenia, nie interesujących się też ani polityką, ani historią, ani jakąkolwiek inną dziedzina wiedzy, za to myślących gdzie by tu łatwo wyrwać jakieś panienki, lub zdobyć kolejną "działkę" prochów. Tacy ludzie są bardzo podatni na wszelkie manipulacje i wystarczy wmówić im że oto teraz za tego "faszysty" Trumpa, ich życie ulegnie zmianie, to oni będą protestować, zrobią wszystko aby nie odebrano im jedynego świata do jakiego przywykli (i nie ma tutaj zupełnie znaczenia że nikt nie zamierza im tego życia zmieniać). 

Jaka różnica prawda? W Polsce Marsz Niepodległości, biało czerwone flagi, orzeł biały dumnie noszony na koszulkach i proporcach, pamięć o bohaterach, którzy oddali swe życie w walce o naszą Wolność i Niepodległość.


 

A w Stanach? Bunt młodych przeciwko Trumpowi, i to żeby mieli jakieś konkretne ku temu przesłanki. Jedna z prawie zapłakanych młodych kobiet, zapytana przez dziennikarkę odpowiada że: "Mogliśmy mieć pierwszą w tym kraju kobietę prezydenta, a tak mamy faceta, który jest białym nacjonalistą i rasistą". No i jak z kimś takim w ogóle rozmawiać, skoro ona to mówi prawie przez łzy, z rozpaczy za Clintonową łapówkarką? Albo inne hasło, które widziałem na anty-trumpowych transparentach, które doprawdy ... zbiło nie z nóg, brzmiało ono: "Siła cipki". Ja nie wiem co te feministki (a raczej feminazistki), mają pod tapirem, ale ja nigdy na żadnym transparencie, na jakiejkolwiek poważnej demonstracji nie umieściłbym hasła typu: "Siła mojego penisa, wbije cię w ziemię", bo co to właściwie jest? Pochwała silnego narządu rodnego, nie rozumiem, doprawdy nie pojmuję jak trzeba mieć nasrane w głowie, aby coś takiego umieścić na transparencie. Ale feministki potrafią.

Zresztą nie tylko feministki, również mniejszości etniczne zaczynają swoje zwyczajowe demolki sklepów i samochodów, podpalanie opon i bicie ludzi, którzy głosowali na Trumpa. Według mnie, komuś bardzo zależy w obecnej sytuacji politycznej, aby sprowokować jakieś większe nieszczęście, jakiś duży konflikt (najlepiej między rasowy, lub pomiędzy mężczyznami a feministkami, które w swym mniemaniu mają reprezentować kobiety). Do tego samego już od roku dąży w Polsce Komitet Obrony Demokracji zwany również pieszczotliwie Komitetem Obrony Koryta, z nikłym zupełnie skutkiem, gdyż Polacy jakoś tak (pomimo różnic politycznych i światopoglądowych), nie lubią ze sobą walczyć. I choćby nawet Soros ładował tutaj kolejne setki tysięcy lub nawet milinów euro, to i tak w dużej mierze będą to pieniądze wyrzucone w błoto. Choć zapewne znajdą się również i odpowiedni jurgieltnicy, gotowi za sorosowe srebrniki stanąć w pierwszym szeregu walki z własnym narodem - ale takie osoby w naszym społeczeństwie muszą jednak robić to zakulisowo, gdyż zbyt otwarte zwracanie się z prośbą o "pomoc" do obcych państw i instytucji unijnych, nie jest dobrze odbierane w naszym kraju. Zresztą polski naród nie jest jeszcze (i już zapewne nie będzie,  bo dobry czas na to dobiegł właśnie końca), tak ogłupiony polit-poprawnością i tak bezmyślny, aby nie odróżnić szKODników i jawnych zdrajców, proszących o wsparcie w Brukseli, Berlinie czy dotąd w Waszyngtonie, zupełnie jak w XVIII wieku polscy szlachcice prosili "Jaśnie Oświeconej Imperatorowej Wszechrusi" - Katarzyny II o pomoc i "zaprowadzenie w Polsce porządku (oczywiście rozumianego jako powrót do "Złotej Wolności" i dotychczasowej szlacheckiej samowoli).

Mimo wszystko sądzę też że i Amerykanie pójdą po rozum do głowy i nie dadzą się wykorzystywać siłom, którym bardzo nie w smak tak radykalna (przynajmniej dla nich) zmiana na fotelu gospodarza Białego Domu. Życzę Amerykanom dużo siły i wewnętrznej wytrwałości, aby zawsze kierowali się rozsądkiem i dążyli ku lepszej przyszłości nie dla establishmentu polityczno-medialnego (który i tak sobie zawsze poradzi), ale dla własnych dzieci i wreszcie by odpowiedzieli sobie na pytanie w jakim kraju pragną żyć: w kraju w którym mniejszości etniczne, religijne (głównie muzułmanie) czy seksualne, decydować będą o ich przyszłości, a jak coś im się nie spodoba to po prostu użyją siły, by nagiąć prawo do własnych zamierzeń i celów, czy też w kraju o którym marzyli Ojcowie Założyciele amerykańskiej Republiki i któremu dali jedną z najbardziej wolnościowych ustaw zasadniczych na świecie. Odpowiedzieć musicie sobie sami na to pytanie, bowiem czas ucieka, a z nim może ulecieć również bezpieczna i dostatnia przyszłość waszych dzieci.


OTO JAK ZWOLENNICY CLINTONOWEJ POTRAKTOWALI WYBORCĘ TRUMPA
(Notabene, sądzicie że w tym przypadku 
ich kolor skóry nie ma tutaj znaczenia?)     





PS: 
NA KONIEC JESZCZE KILKA SŁÓW 
DONALDA TRUMPA O POLSCE I POLAKACH




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz