CZYLI CZYM ŻYLI OBYWATELE
KILKU WYBRANYCH
PAŃSTW EUROPY I ŚWIATA
POLSKI - NIEMIEC,
ZWIĄZKU SOWIECKIEGO,
WIELKIEJ BRYTANII, FRANCJI, WŁOCH,
HISZPANII, TURCJI, JAPONII,
CHIN I STANÓW ZJEDNOCZONYCH
LISTOPAD 1918 - WRZESIEŃ 1939
Temat, który właśnie zakładam pierwotnie miał dotyczyć kwestii zmian, jakie następowały w społeczeństwach kilku wybranych państw Europy i Świata (ze szczególnym uwzględnieniem Stanów Zjednoczonych i Niemiec), na przestrzeni mijających dziesięcioleci. Jednak pozwoliłem sobie na razie go odpuścić i zaprezentować pewną jego skróconą wersję, obejmującą lata 1918-1939 czyli okres tzw.: Międzywojnia. Są to bowiem czasy obfitujące w wiele zaskakujących momentów, które trwale zapisały się na kartach historii. Jednocześnie czasy te zapisały się jako poligon doświadczalny pod wszelkiego typu lewicowe (i w o wiele mniejszym stopniu prawicowe) ideologie, polegające na woli budowy "Nowego Człowieka" i "Nowego Świata". Bardzo ciekawie ten proces następował na przykład w Niemczech weimarskich, to rozluźnienie dotychczasowego "kajzerowskiego gorsetu", który objawiał się w szalonych, wręcz orgiastycznych tańcach dancingowych, wyzwoleniu kobiet i popuszczeniu dyscypliny młodzieży, do czasu gdy nowy niemiecki kanclerz (który początkowo był swoistą atrakcją kabaretową i często występował w klubach tanecznych i barach), niejaki Adolf Hitler postanowił ponownie wziąć wszystko w garść i (tym razem) sobie podporządkować. Wówczas znów nastąpiła zmiana - otwartość Niemców czasów Republiki Weimarskiej, zastąpiła konsolidacja pod jednym hasłem "ein Volk, ein Reich, ein Fuhrer", a ci szaleni, wyuzdani i tańczący Niemcy, teraz zdeptali swymi wojskowymi buciorami całą Europę, przy okazji mordując kilkadziesiąt milionów ludzi.
Podobnie Rosja, ciekawie wygląda sam proces rewolucji bolszewickiej (zresztą dokładnie zaplanowany na kilka ładnych lat przed jej rzeczywistym wybuchem - co ciekawe, duży wkład w te plany mieli Polacy), oraz pewnych "liberalnych" nowinek, jak otwartość seksualna i zgoda na uznanie związków tej samej płci, która to obowiązywała w Związku Sowieckim mniej więcej do połowy lat 20-tych, zaś od roku 1930 wszystko znów się zmieniło i otwartość seksualna pierwszych lat Rewolucji, została zastąpiona skrupulatną bolszewicką moralnością (niewiele różniącą się od dotychczasowej moralności mieszczańskiej, poza może faktem, że wszelkie nawoływania do otwartości w tej mierze skończyć się mogły "uzdrowiskiem" na Kołymie czy Magadanie, gdzie ludzie wprost zdychali w niewolniczych warunkach, wykonując ciężkie prace w obezwładniającym zimnie i przy użyciu prymitywnych narzędzi). W tym okresie w mniejszym stopniu owe zmiany dotkną Stany Zjednoczone Ameryki, ale świadomość jak bardzo zmieniło się amerykańskie społeczeństwo od czasów gdy wieszano czarnoskórych mieszkańców na drzewach Teksasu, Georgii, Luizjany, Alabamy czy Wirginii, do dziś, gdy biali praktycznie boją się użyć w rozmowie słowa "czarny", aby nie zostać posądzonym o rasizm (co ciekawe, czarnoskórzy Amerykanie nie mają takich dylematów i często sami siebie wprost nazywają "czarnuchami"). Ciekawie też wyglądały zmiany mentalne polskiego społeczeństwa, choć w tym przypadku były to głównie zmiany mentalności "orientacyjnej" na mentalność polską (patriotyczną lub narodową), a w mniejszym stopniu wszelakie eksperymenty społeczne. Zapomniałbym o Turcji, gdzie zmiany te postępowały pod wpływem reform Kemala Ataturka, gdy Turcy przeszli prawdziwą rewolucję mentalną, gdy zmieniono im praktycznie wszystko - łącznie z alfabetem. I to wszystko razem wzięte zamierzam właśnie przedstawić w tej serii tematów. Zatem do dzieła...
VARIA
EUROPA ROKU 1914
NIM WYBUCHŁA PIERWSZA ŚWIATOWA
"NIE MARTWCIE SIĘ, WOJNA BĘDZIE"
JÓZEF PIŁSUDSKI ZWRÓCIŁ SIĘ TYMI OTO SŁOWY DO FERDYNANDA GOETELA, ZMARTWIONEGO WIADOMOŚCIĄ ŻE ROSYJSKA MOBILIZACJA MOŻE NIE DOPROWADZIĆ DO WOJNY Z AUSTRO-WĘGRAMI, A CO ZA TYM IDZIE DO WOJNY ŚWIATOWEJ. WÓWCZAS KOMENDANT PIŁSUDSKI POKLEPAŁ GO PO RAMIENIU I WYPOWIEDZIAŁ TE WŁAŚNIE SŁOWA
KONIEC LIPCA 1914 r.
I Wojna Światowa była potwornym nieszczęściem dla całej Europy, doprowadzając ją na skraj finansowego i cywilizacyjnego upadku, przy jednoczesnych ogromnych stratach ludnościowych. Sama myśl, że do takiej wojny mogłoby dojść już musiała by przerażać, dlatego też wyda się dziwnym (a raczej przerażającym), że wojna ta także... została zaplanowana i to na długo przed jej właściwym wybuchem (podobnie zresztą jak rewolucja bolszewicka, dojście Hitlera do władzy i kilka innych wydarzeń, dziejących się na naszym kontynencie). Brzmi to może troszeczkę "spiskowo", ale niestety, świat nie jest tak kolorowy i sympatyczny za jaki wielu z nas dziś jeszcze go uważa - wiele śmierci, ludzkich nieszczęść i zniszczeń zrodziło się w zaciszach ciepłych gabinetów przy gęstych oparach cygar, oraz litrach wypitego alkoholu. Nam może wydaje się to nieprawdopodobne, ale konsekwencja pewnych ludzi w doprowadzeniu do pewnych, określonych (i pożądanych dla nich) działań jest wprost niesamowita (przykład, chociażby - "kryzys imigracyjny" Anno Domini 2015).
Pewni ludzie wiedzieli o tych działaniach (oczywiście nie znano wszystkich szczegółów, ale wiedziano jak to ma wyglądać w ogólnych zarysach), i często mówili o tym głośno (jak choćby Józef Piłsudski: "Przyszła wojna będzie szła z Zachodu na Wschód. Najpierw Niemcy i Austro-Węgry pokonają Rosję, a następnie koalicja Francji i Wielkiej Brytanii, lub Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych pokona Niemcy" - Paryż luty 1914 r. "Rewolucja w Rosji mi się spóźnia" - 1915 r. Marszałek Wielkiej Brytanii Horatio Kitchener (ten sam, który miał ciekawy fetysz seksualny, mianowicie uwielbiał deflorować sempiterny pokojówek swych znajomych i przyjaciół, a gdy dziewczęta zamykały się przed jego amorami na klucz, a po wyważeniu drzwi, i ostrym... zlaniu pupy takiego dziewczęcia następnie po prostu odbywał z nimi seks analny): "Nadchodząca wojna potrwa CO NAJMNIEJ trzy lata i pochłonie miliony ludzkich istnień" - sierpień 1914 r., czy papież Pius X, który podczas wizyty austriackiego arcyksięcia Karola Habsburga w Rzymie w 1911 r. miał pogratulować mu następstwa tronu po sędziwym (wciąż żyjącym) cesarzu Franciszku Józefie I, no co skonfundowany Karol zaczął wyjaśniać, że pierwszeństwo w kolejce do tronu ma arcyksiążę Franciszek Ferdynand, na co papież miał kiwnąć ręką i stwierdzić żeby Karol się tym nie przejmował. W 1912 r. miał również powiedzieć że: "Wojna wybuchnie w 1914 r.").
Czy możemy sobie wyobrazić zwycięstwo bolszewizmu w Rosji, bez odpowiedniego wcześniejszego wsparcia (zarówno logistycznego jak i finansowego) ze strony wielu państw (Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii), czy sądzimy że marginalna partia kabareciarza Hitlera, na którego przemowy ludzie przychodzili dla rozrywki (często chłopcy w taki sposób wyciągali na imprezy dziewczyny, mówiąc: "Chodź ze mną, dziś w klubie występuje pan Hitler, będzie ciekawie"), zdobędzie władzę i stworzy potężne państwo totalitarne o niezwykle śmiercionośnym ostrzu, bez odpowiedniego wsparcia z zewnątrz (zarówno ze Wschodu jak i z Zachodu). Te, i wiele innych zdarzeń, których doświadczyła ludzkość, były po prostu... eksperymentami, mającymi w rzeczywisty sposób sprawdzić ludzkie sposoby działania (za wszystkimi tymi "zdarzeniami" stali potężni "alchemicy", którzy testowali na żywym organizmie społecznym jak wyglądać będzie ustrój komunistyczny, potem jego transformacja czyli nazizm, oraz inne twory. Dlatego też wybrano do ich realizacji takie kraje jak Rosja - która w opinii "alchemików" sprawiała wrażenie dzikiego kraju, gdzie jednak dobrze będzie można "zbadać" rozprzestrzenianie się tej choroby, zwanej komunizmem, czy Niemcy, upokorzone po przegranej I Wojnie i dążące do "wyrównania rachunków"). Wielu ludzi było świadomych tych działań, byli "wtajemniczeni" i znali kolejność planów które miały zostać wprowadzone w życie i często o tym mówili.
Ale zastanawiające jest też to, że w owych planach dość poczytne miejsca przypadają Polakom, szczególnie jeśli chodzi o I Wojnę Światową. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu Polaków, ulokowanych na wysokich stanowiskach w carskiej Rosji, kajzerowskich Niemczech czy monarchii austro-węgierskiej, dążyło do... zniszczenia tego status quo, jaki obowiązywał w Europie od 1871 r. (a realnie od Kongresu Wiedeńskiego 1815 r.) i tym samym odbudowy niepodległego państwa polskiego. Było ich bardzo wielu, ci ludzie potajemnie dążyli do rozbicia mocarstw, które reprezentowali (Rosji, Niemiec, Austrii), aby dzięki temu odbudować niepodległą Polskę, a nie można było tego uczynić bez wybuchu wielkiej wojny pomiędzy państwami zaborczymi. Byli to prekursorzy późniejszego ruchu prometejskiego (wielu z nich w niepodległej Polsce zajmowało wysokie stanowiska i działało na odcinku rozbicia ewentualnej agentury, czy to sowieckiej czy niemieckiej, a ponieważ mieli doświadczenie z czasów własnej "młodości", mniej więcej znali sposób postępowania ewentualnych agresorów). Nim jednak przejdę do opisu tych działań (zresztą sięgających jeszcze XVIII wieku i czasów napoleońskich, wówczas to powstają ciekawe plany... rozbicia i rozczłonkowania Rosji, których autorem był adiutant wielkiego Cesarza Napoleona (który również wydał wojnę "alchemikom", ale ostatecznie przegrał i został przez nich upokorzony i zamknięty na małej wyspie. Potem było kilka planów uwolnienia Cesarza z tego wyspiarskiego więzienia, w co zaangażowani byli prócz Francuzów także Polacy, bowiem jak jeszcze wcześniej wyraził się Kazimierz Brodziński: "Nie chce mi się zmieścić we łbie, że nasz Cesarz skończył na Elbie") - Józef Sułkowski. Z planów tych skorzystał potem Aleksander Parvus w niemieckim projekcie podziału Rosji wzdłuż granic etnicznych, po zwycięstwie Niemiec w I Wojnie Światowej), pragnę skupić się na zaprezentowaniu epoki przedwojennej, czyli świata jaki zniknął po wybuchu Pierwszej Wielkiej Wojny Światowej (Jerzy Wasowski twierdził że "Normalny świat umarł wraz z wybuchem I Wojny Światowej"), zaczynając może od Wielkiej Brytanii.
WIELKA BRYTANIA
ANNO DOMINI 1914
Cz. I
"WŁADAJ BRYTANIO"
"BIĆ SIĘ NIE CHCEMY, ALE (...)
GDY BĘDZIE TRZEBA,
MAMY OKRĘTY, MAMY LUDZI
I STARCZY NAM TEŻ CHLEBA"
GDY BĘDZIE TRZEBA,
MAMY OKRĘTY, MAMY LUDZI
I STARCZY NAM TEŻ CHLEBA"
JOHN HUNT
W 1914 r. Imperium Brytyjskie było największym imperium na świecie, choć należałoby wyjaśnić czymże było to imperium? Na to pytanie odpowiedzi udzielił lord Rosebery, który stwierdził: "Imperium jest to przewaga jednej rasy nad inną rasą" a Imperium Brytyjskie było bezwzględną dominacją białej rasy nad każdą inną. W swych orientalnych pałacach brytyjscy gubernatorzy podbitych prowincji, byli niczym udzielni książęta, a świat jaki ich otaczał (wraz z ich kobietami, dziećmi, personelem i innymi "Europejczykami z Eton"), mógł się wydawać dość tajemniczy i jednocześnie dość romantyczny. Bowiem ci biali, brytyjscy koloniści, w swych kaskach zdobionych piórami, wsparci przez swych miejscowych służących (często w turbanach), przemierzali chaszcze Dekanu czy afrykańskie pustynie w poszukiwaniu tygrysów i lwów, a w wolnych chwilach grywając w krykieta czy polo, w swych kolonialnych posiadłościach i wypijając w upalne dni litry "Whisky" lub "Sherry". W taki to mniej więcej obrazkowy sposób upływało kolonialne życie brytyjskich elit imperialnych na podbitych prowincjach tego wielkiego imperium. Należy też pamiętać, że owe elity, były niezwykle rasistowskie (biorąc pod uwagę dzisiejsze standardy, choć należy pamiętać że w tamtych czasach nie było to wcale żadnym problemem a za rasistów nie uważali Brytyjczyków nawet ich przeciwnicy polityczni czy wrogowie, jak np. Mahatma Gandi czy jemu podobni. Zauważmy, jaka w tamtym czasie panowała swoboda wypowiedzi i wolność słowa), i to do tego stopnia, że uważali za "białych ludzi" nie tylko Europejczyków i Amerykanów (czyli mieszkańców żyjących w kręgu jedynej cywilizacji jak mniemali), ale wręcz samych siebie, twierdząc że: "Czarnuchy zaczynają się już w Calais" (notabene to brytyjskie przysłowie w dzisiejszych czasach staje się niezwykle aktualne, ze względu na muzułmańskie szwadrony nachodźców, okupujące tzw.: "Dżunglę" w Calais).
Tak na dobrą sprawę wydaje się jednak że ów "rasizm" nie był domeną jedynie ówczesnych elit, ale że był obecny (zresztą do dzisiaj na swój sposób jest) w całym brytyjskim społeczeństwie. Wystarczy bowiem przytoczyć słowa, jakie padły w Izbie Gmin ok. 1900 r. Brzmiały one tak: "Wśród wszystkich Anglików (...) istnieje głębokie przekonanie podzielane zarówno przez najmożniejszych, jak i najmniej znaczących (...) przekonanie głęboko zakotwiczone w duszy, a mówiące, że przynależą oni do rasy, którą Bóg wybrał do rządzenia". Brytyjczycy doprawdy mieli prawo wierzyć w swój geniusz i swoją "dziejową i boską misję w świecie", jako że do owego 1914 r. nie przegrali żadnej większej wojny (poza wojną w obronie posiadłości amerykańskich, która to jest znana jako Wojna o Niepodległość Stanów Zjednoczonych Ameryki), ich wynalazki zalewały cały cywilizowany świat, a kultura i język wypierały francuski i stawały się międzynarodowym (Alfred Austin na pytanie jak wyobraża sobie Raj, odpowiedział: "Siedzę w ogrodzie i przyjmuję posłańców przynoszących wiadomości o brytyjskich zwycięstwach: raz na morzu, raz na lądzie". Zresztą przekonanie o wyjątkowości Brytyjczyków wśród innych narodów i ludów świata, brało się również z wychowania, z domu i ze szkoły. W szkole bowiem wszczepiano młodym ludziom przywiązanie do brytyjskiej wspólnoty imperialnej, do cywilizacji, która (w mniemaniu wykładowców) była jedyną cywilizacją postępu ludzkości. Ale siła i potęga rodzi również odpowiedzialność, zatem Brytyjczycy muszą być odpowiedzialni za losy świata i innych ludów. Owa brytyjska arogancja rodziła się więc również w akademickich salach Cambridge, Oxfordu i Eton.
Imperium Brytyjskie w 1914 r. liczyło ponad 31 mln. km. kw. i posiadało jedną czwartą ludności globu. Brytyjczycy dysponowali najpotężniejszą flotą handlową i wojenną świata, szereg rozsianych baz morskich, ułatwiających zarówno prowadzenie międzynarodowego handlu jak i długotrwałej wojny morskiej, londyńskie City stało się z początkiem XX wieku najpotężniejszym centrum finansowym świata, co sprawiało że Wielka Brytania była też największym inwestorem i globalną potęgą przemysłową. Na czele państwa stał monarcha, który jednak nie posiadał realnej władzy ("Król panuje ale nie rządzi" - jak mówiło brytyjskie przysłowie). W 1901 r. zmarła długoletnia królowa i jednocześnie pierwsza cesarzowa Indii - Wiktoria (zmarła w wieku 81 lat, z czego panowała przez 63 lata, zaś cesarzową Indii była przez 24 lata). Jej następcą został syn - Edward VII (którego ona trzymała z dala od władzy i w konsekwencji nowy król był praktycznie nieprzygotowany do pełnienia swoich obowiązków). Król Edward zmarł w maju 1910 r. a jego miejsce zajął syn i wnuk Wiktorii - król Jerzy V, który panował będzie aż do 1936 r. (jego następcą zostanie najstarszy syn - Edward VIII, który zostanie obalony poprzez wspólną akcję wywiadów polskiego i amerykańskiego - co opisuję w innym temacie, bowiem istniało niebezpieczeństwo jego zbytnich proniemieckich sympatii. Stało się tak zgodnie z ostatnią wolą Marszałka Piłsudskiego, który na łożu śmierci polecił ministrowi spraw zagranicznych - Józefowi Beckowi: "Musisz wciągnąć Brytyjczyków do wojny, słyszysz! To jest nasza jedyna szansa", dlatego też proniemiecki monarcha był tu przeszkodą, którą należało usunąć... i usunięto).
Prawdziwą jednak władzę dzierżył w swych rękach Parlament brytyjski. Parlament składał się z Izby Gmin i Izby Lordów (innymi słowy taki sejm i senat). Izba Gmin pochodziła z wyborów bezpośrednich (prawo głosu posiadali jedynie mężczyźni, którzy płacili co najmniej 10 funtów szterlingów podatku rocznie). Izba Lordów zaś, złożona była z dziedzicznych parów (lub tych mianowanych przez monarchę) i zwierzchników Kościoła Anglikańskiego. To była władza ustawodawcza, władza wykonawcza zaś składała się z rządu, który tworzył przedstawiciel zwycięskiej partii w Izbie Gmin. Podobnie jak w USA, w Wielkiej Brytanii były ówcześnie dwie główne partie - partia konserwatywna (Torysi) i partia liberalna (Wigowie), jednak już z końcem XIX stulecia uwidaczniała się coraz silniejsza pozycja trzeciej partii - socjalistycznej (od 1868 pod nazwą Kongresu Brytyjskich Związków Zawodowych, w 1883 r. powstaje Towarzystwo Fabiańskie (skupione wokół lewicowych pisarzy Sidneya Webba i George Bernarda Show'a), przemianowane w 1893 r. w Niezależną Partię Pracy, a w 1906 w Partię Pracy, którą jest po dziś dzień). Okres lat 1886-1905, to czasy niepodzielnych rządów partii konserwatywnej (liberałowie zostali rozbici ustawą decentralizacyjną, wprowadzoną w kwietniu 1886 r. przez przywódcę partii Wigów - Williama Edwarda Gladstone'a (była to tzw.: ustawa samobójcza, która podzieliła liberałów i uczyniła ich niezdolnymi do przejęcia władzy przez kolejne dwadzieścia lat). Część liberałów (pod przywództwem Josepha Chamberlain'a) połączyła się wówczas z konserwatystami. W tym czasie postępuje również odpływ elektoratu klasy średniej od Wigów do Torysów (liberałowie przezwali ich przez to: "Stanem nieświętego przymierza Biblii z piwem"), podobnie zresztą jak i klasa pracująca (robotnicy), co jeszcze bardziej wzmacnia konserwatystów.
Dopiero w 1905 r., po długoletniej politycznej posusze, liberałowie (wsparci przez socjalistów), zdobywają władzę i rozpoczynają wprowadzanie reform społecznych (w 1906 r. wprowadzone zostają ubezpieczenia od nieszczęśliwego wypadku, w 1908 r. przyznane zostają emerytury dla osób starszych i ostatecznie zostaje wprowadzony 8-godzinny dzień pracy, a w 1911 r. powszechne ubezpieczenia od chorób a także bezrobocia). W 1909 r. dochodzi do pierwszego od 150 lat, kryzysu parlamentarnego w Wielkiej Brytanii, gdy Parlament odrzuca projekt budżetu na ten rok (zbyt duże wydatki na flotę i zbrojenia, podjęte przez ministra wojny - lorda Haldane, oraz anty-arystokratyczne działania kanclerza skarbu - Lioyda George'a, godzące w interesy klas uprzywilejowanych - landlordów). Odrzucenie budżetu doprowadza do rozwiązania Parlamentu i kolejnych wyborów (styczeń 1910 r. które uwidaczniają duży podział w społeczeństwie brytyjskim (liberałowie zdobywają o jeden mandat więcej niż konserwatyści 274-273). Jednak dzięki wsparciu laburzystów i nacjonalistów irlandzkich, rzad Wigów utrzymuje się u władzy i przechodzi do ofensywy, ograniczając wpływy Izby Lordów (marzec 1910 r. pozbawienie Izby Lordów prawa głosu w sprawach finansowych, oraz redukując kadencję Parlamentu z 7 do 5 lat). Podczas rządów liberałów (w koalicji z laburzystami i nacjonalistami z Irlandii), doszło również próby przyznania kobietom praw wyborczych (było to związane z manifestacjami sufrażystek (pod przywództwem Emmeline Pankhurst), domagających się uzyskania pełni praw wyborczych dla kobiet i mężczyzn). Ale o tym i innych kwestiach obyczajowo-politycznych w kolejnej części.
CDN.
ciekaw jestem kim są owi potężni "alchemicy". i co teraz nam szykują. żeby przy tym co teraz szykują I i II wojna nie wyszła na przedszkole. co do zachodu europy a w szczególności do wielkiej brytanii, to co najmniej od XVI do dzisiaj naszą część europy traktują jak kolonie. widać to szczególnie w unii europejskiej. jeszcze jedno czy upadek tzw. zachodu dla nas Polaków jest dobry, czy lepsze jest status quo.
OdpowiedzUsuńjeszcze co do komentarza. obecnie Europa, Polska, biały człowiek mają trzech wrogów: 1. lewactwo, gender, poprawność polityczna (zachód Europy) 2. postkomunistyczną, postsowiecką, imperialną rosję i 3. islam, uchodźców (imigrantów) islamskich. co z tego wyniknie. o ile wrogach naszej cywilizacji jeszcze nie wiemy. nie mogę się już doczekać PAX POLONORUM.
OdpowiedzUsuń