ANALIZA RÓWNYCH PRAW
KOBIET I MĘŻCZYZN W HISTORII
"MĘŻOWIE RZĄDZĄ KOBIETAMI (...)
NAMI ZAŚ KOBIETY"
PLUTARCH
"MORALIA"
Dzieje Ludzkości są bez wątpienia niezwykłą mieszaniną najróżniejszych pląsów dziejowych i bez wątpienia można stwierdzić: WSZYSTKO JUŻ BYŁO! Cokolwiek byśmy dziś nie wymyślili, będzie to jedynie zaledwie pewna konfiguracja tego, co już wcześniej się wydarzyło (a o czym my często nie mamy pojęcia, bo nic dwa razy nie dzieje się dokładnie tak samo, ale zawsze powraca w zmiennych konfiguracjach dziejowych). Dziś uważamy na przykład, że w epoce w której przyszło nam żyć, osiągnęliśmy najlepszy, najbardziej doskonały system społeczny, jako że np.: przyjmujemy do Europy imigrantów, czyli nie jesteśmy ksenofobiczni i rasistowscy, inaczej wrócilibyśmy do średniowiecza, a może jeszcze dalej? Uważamy że osiągnęliśmy ostateczny pułap równości (a przynajmniej osiągamy) pomiędzy kobietami a mężczyznami, jakiego w poprzednich dziejach nigdy nie było. Och, Ach, jacy my jesteśmy nowatorscy, jacy nowocześni itd. itp. A ja powiem - WSZYSTKO JUŻ BYŁO! Wystarczy tylko umieć uczyć się z historycznych doświadczeń poprzednich pokoleń i wyciągać z tego wnioski, analizować i eliminować błędy naszych przodków, czyli innymi słowy uczyć się na błędach. Ci, którzy myślą że przyjmowanie niekontrolowanych mas najeźdźców imigrantów i płacenie im zasiłków za to, że gwałcą wasze żony i córki to przejaw nowoczesności i braku rasizmu, są co najmniej (CO NAJMNIEJ!) głupcami, z którymi nie warto wchodzić w jakąkolwiek logiczną i rzeczową rozmowę.
Starożytni doskonale wiedzieli czym jest niekontrolowana migracja obcych ludów, wystarczy poczytać sobie co pisał na ten temat chociażby Arystoteles w "Polityce", aby dojść do wniosku, że każde następne pokolenie jest prawdziwym historycznym dyletantem, nie uczymy się na błędach poprzedników, przez co powielamy te same błędy co oni, tylko że już w zmienionych konfiguracjach dziejowych, przez co wydają się nam one niezwykłe i wyjątkowe. A Arystoteles pisał otwarcie o niekontrolowanej imigracji: "Jeżeli bowiem w skład takiej masy wchodzą grupy zbyt różnorodne, to ciągle istnieje niebezpieczeństwo przewrotów. Swoistym przykładem takiej niebezpiecznej różnorodności jest napływ imigrantów (...) Obywatele Antissy, którzy przyjęli wygnańców z Chios byli zmuszeni wyrzucić ich z bronią w ręku. Przeciwnie zaś mieszkańcy miasta Zankle, którzy przyjęli Samijczyków, sami zostali przez nich wypędzeni. Mieszkańcy Apollonii nad Morzem Czarnym po sprowadzeniu nowych osadników wzniecili powstanie, a tak samo doszło do zaburzeń i walki w Syrakuzach, gdy po obaleniu tyranii nadano obywatelstwo obcym i najemnikom (pisałem o tym krótko w jednym z wcześniejszych postów). Mieszkańcy Amfipolis, którzy przyjęli osadników z Chalkis, zostali przez nich po największej części wyrzuceni". Zawsze niekontrolowana imigracja kończyła się powszechną katastrofą, walkami, krwią i śmiercią, a nie żadną integracją i społeczeństwami multikulturowymi, które są zwykłym wymysłem rządzącego teraz Unią Europejską i poszczególnymi krajami Zachodu (i Wschodu), marksizmu kulturowego.
"Piszę dziś do Pana coś w rodzaju listu pożegnalnego wyjaśniającego, dlaczego ja i moja rodzina opuszczamy miasto, chociaż
pewnie nikogo to nie obchodzi. Mam 35 lat, mieszkam tutaj z moim mężem i
dwoma małymi synami w ekskluzywnym bliźniaku z miejscami parkingowymi.
Można by więc powiedzieć, że, jak na standardy panujące w Monachium,
powodzi nam się bardzo dobrze. (...) Żyje nam się bardzo dobrze, mamy dużo
przestrzeni, niedaleko znajduje się park. Dlaczego więc rodzina taka,
jak moja, decyduje się opuścić miasto? (...) Przypuszczam, że Pańskie
dzieci nie korzystają z obiektów użyteczności publicznej, transportu
publicznego, ani, że nie uczęszczają do szkół publicznych w "problemowych dzielnicach". Przypuszczam też, że ani Pan, ani inni
politycy rzadko, jeśli w ogóle, przychodzą tu na spacery. Tak
więc, w poniedziałek rano, poszłam na śniadanie kobiet z sąsiedztwa,
sponsorowane przez miasto Monachium. Spotkałam tam 6-8 kobiet, niektóre z
nich były z dziećmi. Wszystkie kobiety miały na głowach chusty i żadna
nie mówiła po niemiecku. Organizatorzy imprezy szybko poinformowali
mnie, że prawdopodobnie będzie mi trudno się tutaj zintegrować (ich
słowa!!!). Chciałam zauważyć, że jestem Niemką. Mówię płynnie po
niemiecku i nie noszę chusty na głowie. Uśmiechnęłam się więc delikatnie
i powiedziałam, że chciałabym spróbować zintegrować się. Niestety, na
śniadanie przyniosłam kanapki z salami i szynką, ponieważ wszystkie
kobiety poproszono, aby coś ze sobą przyniosły. Zatem oczywiście, miałam
jeszcze mniejsze szanse na integrację.
Nie byłam w stanie
porozmawiać po niemiecku z żadną z kobiet uczestniczących w śniadaniu, a
właśnie to miało na celu promowanie integracji. Nikt jednak nie był
zainteresowany. Organizatorzy nie nalegali na mówienie po niemiecku, a
kobiety, prawdopodobnie przynależące do tej samej arabsko-tureckiej
grupy, po prostu chciały wykorzystać salę. Wtedy zapytałam o rodzinny brunch (...) Powiedziano mi, że odbędzie
się on w osobnych pomieszczeniach. Mężczyźni i kobiety oddzielnie.
Najpierw pomyślałam, że to kiepski żart. Niestety, to nie był żart. (...) Więc
moje odczucie z tych imprez, mających promować integrację, jest bardzo
złe. W ogóle nie dochodzi do żadnej wymiany zdań!!! W jaki sposób miasto
Monachium może tolerować coś takiego? Moim zdaniem, należy
zakwestionować całą koncepcję tych imprez, organizowanych w celu
promowania integracji. (...) Poinformowano mnie, że nie wolno mi dawać
wieprzowiny dziecku na drugie śniadanie w szkole!! Zaraz?! Przecież
jesteśmy w Niemczech! (...) Podsumowując, panujące warunki
sprawiają, że czuję, iż tak naprawdę nikt nas tu nie chce. Że nasza
rodzina tak naprawdę tu nie pasuje. Mój mąż mówi, że czasem ma wrażenie,
iż jesteśmy teraz największą mniejszością, bez jakiegokolwiek lobby.
Dla każdej grupy istnieje jakaś instytucja, miejsce, publiczne
zainteresowanie, ale my, heteroseksualne małżeństwo z dwójką dzieci,
pracujący, ani nie niepełnosprawni, ani nie muzułmanie - my nie
wzbudzamy już żadnego zainteresowania".
Tak właśnie wygląda "integracja" muzułmanów z mieszkańcami Europy Zachodniej, i ma ona wsparcie i akceptację polityków rządzących tymi krajami (nie muszę zapewne dodawać, bowiem liczę na inteligencję moich Czytelników - jaka ideologia jest za to odpowiedzialna?). Ale wróćmy do tematu. Chciałbym bowiem zaprezentować te okresy w dziejach Ludzkości, w których kobiety miały takie same, lub bardzo podobne prawa do mężczyzn, nie jest bowiem prawdą (kolejne marksistowskie kłamstwo), że w obecnych czasach dzięki feminizmowi kobiety osiągnęły równy mężczyznom poziom społeczny - totalna bzdura, szczególnie jeśli chodzi o marksistów i komunistów (weźmy chociażby Francję, aż do 1946 r. francuska partia komunistyczna najmocniej sprzeciwiała się... przyznaniu kobietom prawa głosu, bo cały ruch sufrażystek, był ruchem... prawicowym).
Były epoki historyczne, gdzie pozycja kobiet, była znacznie większa od obecnej, i wcale nie żyjemy w najlepszym z okresów w historii (jak próbują nam wmówić najróżniejsi pajace z tytułami profesorskimi, tzw.: "autorytety" - jak choćby autorytetem był niejaki Zygmunt Bauman, ksywa "profesor", "miły i łagodny staruszek", celebrowany na uczelniach Europy Zachodniej i USA jako autorytet moralny, a ta gnida w latach swojej "świetności" działała w "polskiej" bezpiece i brała udział w walkach i mordowaniu Żołnierzy Podziemia Antykomunistycznego, czyli Żołnierzy Niezłomnych. Inny przykład "autorytetu moralnego", celebrowanego w zachodnich lewicowo-liberalnych mediach, to przykład wielkiego polakożercy, przyjaciela Adama Michnika, którego brat Stefan uciekł do Szwecji, aby uniknąć procesu za popełniane przez niego mordy sądowe na Żołnierzach Niezłomnych - mam tu oczywiście na myśli Jana Tomasza Grossa i jego paszkwile na Polskę i Polaków. Ostatnio wysmarował on kolejny felieton dla "New York Times'a", zatytułowany: "Polacy znowu tęsknią za "czystą krwią" - piękny tytuł prawda, szczególnie to ZNOWU jest tutaj wyjątkowo trafne, ale darujmy sobie złośliwości, przejdźmy do konkretów - oto co pan "profesor" Uniwersytetu Princeton pisze dalej: "(...) zapał, który nadaje polskiemu nacjonalizmowi tak bardzo agresywną i ksenofobiczną artykulację, wypływa pierwotnie z głębokich pokładów etnicznej i religijnej nienawiści, która jest organicznie polska i była historycznie wymierzona w Żydów" - jakieś konkrety panie "profesorze", przykłady, jakiejkolwiek "organicznej polskiej nienawiści wymierzonej w Żydów?" - tylko proszę o konkrety, a nie teorie s-f typu "Sąsiedzi" czy "Strach"). No właśnie i takie indywidua są w dzisiejszej zlewaczałej Europie. Przejdźmy więc już bezpośrednio do tematu.
I
EPOKA NAJDAWNIEJSZA
PRZEDHISTORYCZNA
(ok. 1 350 000 r. p.n.e. - ok. 3700 r. p.n.e.)
ZIEMIA - HYPERBOREA
POZYCJA KOBIET CYWILIZACJI HYPERBOREI
ok. 1 350 000 r. p.n.e. - ok. 1 346 400 r. p.n.e.
(Tackionizm - równe prawa kobiet i mężczyzn)
Postanowiłem zacząć od najdawniejszej "ludzkiej" cywilizacji na naszej planecie, czyli właśnie od pochodzącej z planety Bakaratini cywilizacji hyperboreańskiej, o której pisali także starożytni Grecy. W channelingach w zasadzie niewiele jest informacji na ten temat, a samą cywilizację hyperboreańską opisałem w jednym z poprzednich postów, to jednak warto jednak zacząć "od początku" i trudno pominąć (mimo że oficjalnie nauka uznaje te informacje za mity i legendy i nie uważa za wiedzę naukową) pierwszą cywilizację, jaka została założona na naszej planecie. Daruję sobie opis początków i kształtu tej cywilizacji, bowiem to wszystko już uczyniłem w poprzednich postach, teraz skupię się jedynie na pozycji kobiet i mężczyzn w tym społeczeństwie. Brakuje co prawda konkretnych opisów pozycji jednej lub drugiej płci, to jednak można (czytając pomiędzy wierszami) wywnioskować że pozycja kobiet cywilizacji hyperboreańskiej, niewiele różniła się od pozycji mężczyzn. Jak wiadomo (pisałem już o tym wcześniej), Bakaratinianie dzielili się na dwie rasy - żółtą i czarną. Dwie te rasy zasiedliły również Ziemię (a raczej wielki kontynent, który nazwano Hyperboreą), ok. 1 350 000 r. p.n.e. O dużym znaczeniu kobiet w tamtejszych społeczeństwach, niech świadczy kara jaką stosowano w przypadku gwałtu - a była nią okrutna śmierć (takiego delikwenta smarowano miodem i zakopywano do ramion w pobliżu kolonii mrówek, które żywcem zjadały nieszczęśnika przez kilka, a nawet kilkanaście dni). Nie ma też żadnych informacji, jakoby kobiety nie mogły pełnić roli przywódczej na wsiach, w miastach czy dzielnicach, choć bez wątpienia należały tam do mniejszości. Nie wiadomo jednak czy kobiety wchodziły do Rady Stanu (złożonej z ośmiu mędrców), bowiem nic na ten temat nie ma ani w channelingach ani w innych źródłach. Można jednak stwierdzić że w społeczeństwach żółtych i czarnych Bakaratinian, tworzących cywilizację Hyperborei, istniało pełne równouprawnienie kobiet, z niewielką dominacją mężczyzn (co uważam za stan naturalny każdego społeczeństwa).
Równa pozycja kobiet i mężczyzn była za to powszechna wśród hyperboreańskich kapłanów religii kreacjonistycznej (Tackionizmu). Kapłani i kapłanki tego kultu, wyniesionego jeszcze z rodzinnej planety Bakaratini (Tackionizm powstał jako religia dziękczynna, w podzięce "bogom" za uratowanie ich planety - o czym też już pisałem w poprzednich postach). Religia ta ewoluowała w przeciągu kolejnych milleniów i tak z kultu wielu bogów przerodziła się w religię monoteistyczną. Hyperboreanie wierzyli więc już w jednego Boga Stwórcę Wszechrzeczy (Pierwszego Poruszyciela) i choć wśród Bakaratinian nie było ludzi niewierzących (tak podają channelingi), nie istniała też żadna kasta kapłańska, bowiem kapłanami zostawiali ludzie, którzy albo czuli ku temu wewnętrzną potrzebę, albo byli do tego predestynowani (np. prorocy, jasnowidze). Nie było też żadnej hierarchii kapłańskiej ani też przywilejów dla kapłanów, choć sami kapłani i kapłanki cieszyli się powszechnym szacunkiem. Można więc powiedzieć, że społeczeństwo Bakaratinian na Hyperborei wyrosło z religii tackionistycznej (czyli religii która uznawała też reinkarnację), ale sama religia (choć ważna w życiu każdego mieszkańca) nie przekładała się na politykę społeczeństwa hyperboreańskiego. Pierwszą cywilizację ziemską, możemy więc spokojnie określić jako społeczeństwo równych praw kobiet i mężczyzn, wyrosłego z religii.
SECESJONISTYCZNA CYWILIZACJA
CZARNYCH W AFRYCE
ok. 1 346 400 r. p.n.e. - ok. 1 332 700 r. p.n.e.
(kobiety pozbawione wszelkich praw)
Od chwili secesji religijnej części tackionistycznych kapłanów (zarówno w społeczeństwie żółtych jak i czarnych Bakaratinian, choć żółci bardzo szybko stłumili bunt), ok. 1 346 400 r. p.n.e. rozpoczął się okres Secesji, czyli opuszczenia głównych hyperboreańskich siedzib, przez zbuntowanych kapłanów (tylko spośród ludu Czarnych) i popierających ich zwolenników w liczbie 500 000. Kapłani zaczęli się bowiem domagać reformy religii tackionistycznej, odzwierciedlającej potrzeby "Nowych Czasów", a ową reformę widzieli w sposób następujący: utworzenie ścisłej i hierarchicznej kast kapłańskiej, posiadającej silne wpływy ekonomiczne (kapłani tackionistyczni byli ubodzy, często nie nosili nawet butów) i polityczne (uważano że to kapłani powinni rządzić całym społeczeństwem, domagano się więc zniesienia dotychczasowego ustroju i zastąpienia go teokracją kapłańską). Domagano się jednak również zakazania sprawowania funkcji kapłańskich i politycznych przez kobiety, które uznano za "niegodne". Ponieważ jednak władze Czarnych z miast Hyperborei nie wyrażały zgody na taką zmianę, doszło do secesji i osiedlenia się w Afryce (ówczesny kształt kontynentów był zupełnie inny niż dzisiaj i Afryka była połączona z kontynentem hyperboreańskim przesmykiem, przez który przeszli secesjoniści). Tam utworzono nowe społeczeństwo, które całkowicie kontrolowane było przez kapłanów.
Secesjoniści zerwali bowiem z dawnym kultem w Jednego Boga, odrzucili reinkarnację, zaczęto tworzyć poszczególnych bogów do wielu funkcji kapłańskich. Na czele państwa stał arcykapłan, który (sam będąc wybierany przez zgromadzenie wielkich kapłanów), wyznaczał przywódców poszczególnych miast i dzielnic. Mniejsi kapłani rządzili na prowincji. Dotychczasowa demokracja hyperboreańska przestała istnieć, bowiem o wszystkim decydował kler. To kler wytyczał społeczeństwu prawa i nowe zwyczaje i decydował o losie każdego mieszkańca. To powodowało że kapłani stali się jedynymi możnowładcami, dysponującymi ogromnymi latyfundiami i majątkami). Kobiety zaś, pozbawione możliwości uczestniczenia w strukturze kapłańskiej, zostały sprowadzone do ludzi gorszej kategorii. Kobiecość stała się przekleństwem, a rodziny swoje wybawienie i możliwość utrzymania w przyszłości, widziały tylko w posiadaniu męskiego potomka, który, jeśli będzie miał szczęście, zostanie kapłanem i poprawi los rodziny. Narodziny więc dziewczynki były nieszczęściem dla rodziny, bowiem w najlepszym wypadku skończyłaby jako nałożnica któregoś z kapłanów, w najgorszym jako zwykła prostytutka (w późniejszym, ostatnim okresie Secesji, kobiety składano też w ofierze bogom). Najczęściej wydawano więc ją za mąż w młodym wieku, aby mogła urodzić jak najwięcej synów, po to, by któryś z nich miał szansę wejść do kolegium kapłańskiego, wówczas dopiero miałby możliwość utrzymać rodzinę na starość.
Okres Secesji trwał ok. 13 700 lat (do ok. 1 332 700 r. p.n.e.), a jego koniec przyszedł z zewnątrz, za sprawą "bogów" (TJehooba), którzy zniszczyli państwo secesjonistycznych kapłanów, a ludność powróciła do społeczeństwa hyperboreańskiego (przez ponad 13 000 lat istniało bowiem obok siebie secesjonistyczne społeczeństwo Afryki - choć kontynent ten nie był równoznaczny z dzisiejszym - i społeczeństwo Żółtych i Czarnych Hyperborejczyków - Żółci i Czarni mieli odrębne miasta). Zniszczenie afrykańskich miast Czarnych secesjonistów, spowodowało otwarcie nowego okresu w dziejach tego ludu (z którego do dziś bezpośrednimi potomkami, jacy jeszcze żyją na Ziemi są australijscy Aborygeni oraz częściowo Mongołowie - choć oni sami nie pochodzą bezpośrednio od Żółtych Bakaratinian, a są efektem późniejszych krzyżówek z kolejnymi przybyszami - m.in.: z białymi kolonistami z Malony czy Procjona).
POZYCJA KOBIET W ZJEDNOCZONEJ HYPERBOREI
ok. 1 332 700 r. p.n.e. - ok. 1 320 000 r. p.n.e.
("Nowa Droga" - kobieta wolna, ale już nierówna mężczyźnie)
Po zniszczeniu secesjonistów, mieszkańcy afrykańskich terenów powrócili do Hyperborei, ale wówczas należało stworzyć nową formułę religijno-społeczną, która pogodziłaby oba zwaśnione społeczeństwa. "Nowa Droga" wytyczona przez ostatniego arcykapłana społeczeństwa secesjonistów (a tak naprawdę przez TJehooba, którzy dali mu pewne wskazówki podczas snu), nawiązywała do Tackionizmu. Secesjoniści co prawda zjednoczyli się ponownie z Hyperboreańczykami, ale wciąż zamieszkiwali w Afryce. Stworzyli więc "Nową Drogę" która akceptowała istnienie jednego Boga Stwórcy Wszechrzeczy i uznawała reinkarnację, zakazywała też krwawych ofiar z ludzi, jednak nie zmieniała nic pod względem politycznym. Kapłani wciąż pełnili najważniejsze funkcje w polityce (z tym że teraz byli wybierani w wyborach przez lud) i tylko oni mogli decydować o kwestiach społecznych. Nadal istniała funkcja arcykapłana, czy raczej Najwyższego Kapłana. Kapłaństwo jednak ponownie pozbawiono podstaw ekonomicznych i odebrano im wielkie latyfundia ziemskie i nagromadzone majątki. Kobiety jednak, wciąż nie mogły wstępować do kolegiów kapłańskich i zostawać kapłankami. Uzyskały za to całkowitą wolność osobistą i polityczną, mogły głosować i same wybierać kapłanów jako swych przedstawicieli politycznych. Takie społeczeństwo zaczęło przyciągać również wielu Hyperborejczyków z rasy czarnej i żółtej. Przyjeżdżali i osiedlali się w Afryce, uznając to miejsce za lepiej zorganizowane od ich rodzinnych ziem. Żółci i Czarni zaczęli się ze sobą łączyć i płodzić dzieci, z których to powstała odrębna rasa (byli to przodkowie dzisiejszych Arabów, których ewolucja jeszcze będzie postępować w kolejnych milleniach).
Mijały więc stulecia, a potomkowie ze wspólnych łączonych małżeństw dorosły i odrzucając system religijno-społeczny "Nowej Drogi", która tak bardzo imponowała ich przodkom, postanowili więc go zreformować w kierunku starego Tackionizmu. Domagano się likwidacji hierarchii kapłańskiej i przywrócenia kapłaństwa kobiet. Ponieważ nie znaleźli oni uznania w we władzach kapłańskich, uznano że należy emigrować i w innym miejscu stworzyć wymarzone społeczeństwo. Tak doszło do II Secesji (ok.1 325 500 r. p.n.e.). Nowi secesjoniści zasiedlili tereny dzisiejszej Algierii i Tunezji i od tej chwili realnie obok siebie istniały aż cztery społeczeństwa - Czarni Hyperboreanie, wciąż wyznający Tackionizm, Żółci Hyperboreanie wyznający Tackionizm, Czarni i Żółci wyznający "Nową Drogę" w Afryce i ich potomkowie, założyciele pierwszego afrykańskiego społeczeństwa tackionistycznego. Istnienie tych czterech społeczeństw obok siebie, trwało stosunkowo krótko (jeśli liczyć historię dziejów naszej planety), bo zaledwie 5 500 lat. Ok. 1 3 20 000 r. p.n.e. doszło bowiem do galaktycznej katastrofy, która dotknęła również Ziemię, całkowicie niszcząc wszystkie ziemskie cywilizacje Hyperborei. Tą katastrofą był wybuch III Wielkiej Wojny Galaktycznej pomiędzy Federacją Galaktycznej Ludzkości (i innych sprzymierzonych ras), a Ligą Anchara (czyli Gadami). Cywilizacje Hyperborei zniszczone zostały poprzez nakierowane uderzenie wielkiej asteroidy, skierowanej na Ziemię właśnie przez Gadoidy, które spowodowało że planeta nasza przez ponad 400 000 lat nie była zasiedlona (nie licząc rozproszonych, i cofniętych w rozwoju do prymitywizmu, grupek dawnych społeczeństw Bakaratinian z Hyperborei, którym udało się przeżyć).
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz