Stron

czwartek, 1 lutego 2018

ŻYDZI PRZECIW ŻYDOM!

ZAPOMNIANY HOLOKAUST

NIEWYGODNA PRAWDA





Nie milkną głosy żydowskiego ataku na Polskę/na prawdę i przyznam się szczerze że mam już po dziurki w nosie tego ze wszech stron wylewającego się kłamstwa, perfidii i obłudy. Nie jestem żadnym antysemitą (zresztą podobnie jak i ponad 90% Polaków) i zawsze patrzyłem na Izrael z pewną dozą zarówno sympatii jak i zazdrości. Sympatii, ponieważ to właśnie polscy żydzi zbudowali współczesny Izrael, to język polski był pierwszym oficjalnym językiem tego państwa. To Żydzi z Polski stali na czele tego państwa w pierwszych jego konfliktach na Bliskim Wschodzie w walce z Arabami (ogólnie rzecz ujmując). Żydzi walczyli o niepodległość Polski w kolejnych powstaniach i zrywach narodowych, walczyli w polskiej armii Księstwa Warszawskiego u boku Cesarza Napoleona, w Powstaniu Listopadowym i Styczniowym, oraz oczywiście w Legionach Piłsudskiego. W Legionach walczyło łącznie ok. 650 osób pochodzenia żydowskiego, wystarczy chociażby wspomnieć Jana Ruffa (który w wieku 19 lat wstąpił do Legionów aby bić się o wolną Polskę. Po odzyskaniu Niepodległości był adwokatem i autorem kilku prac z zakresu prawa karnego. Został zamordowany przez Niemców w Auschwitz-Birkenau w 1941 r.), Henryka Beatusa (jak młody chłopach wstąpił do Legionów Piłsudskiego, potem brał udział w rozbrajaniu Niemców w listopadzie 1918 r. Zginął podczas obrony Warszawy we wrześniu 1939 r. za co potem Niemcy zamordowali jego ojca Edwarda Beatusa), Dawida Moneta, Zygmunta Goldschlaga, Emanuela Buxbauma, Edmunda Grossa, Berischa Joffe, Izaaka Jungermana, Mieczysława Kapellnera i wielu innych.


YAIR LAPID

 

Zazdroszczę zaś Żydom skuteczności w prezentowaniu swoich racji oraz ich obronie. Mimo to jak widzę co wygadują niektórzy przedstawiciele tego narodu, to aż mi się włosy jeżą na głowie. Niejaki Yair Lapid, prócz tego że obraził Polskę i Polaków, to napisał jeszcze że "jego babka została zamordowana w Polsce przez Niemców i Polaków". Sam fakt że stosuje tutaj znak równości pomiędzy zbrodniami niemieckimi a Polakami jest wybitnie dojmujący i powoduje że osoba taka, przez sam ten fakt wyklucza się z grona ludzi kulturalnych, wręcz wypadałoby tutaj przytoczyć sławetne słowa majora Wagnera z "CK Dezerterzy", które brzmiały właśnie następująco: "Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić takie postępowanie (...) Pan się nie kwalifikuje nawet do sądu dla ludożerców - Buszmenie. W moich oczach jest pan nędznym gadem, omyłkowo tylko nazywanym człowiekiem", panie Yair Lapid. I to tylko za zestawienie ze sobą razem Polaków i Niemców, natomiast nie wiem jak określić to indywiduum, gdy okazuje się że jego babka... wcale nie zginęła w Polsce! Nigdy też nie była w Polsce, a zmarła w Izraelu w... 1974 r. Jakim cudem mogła więc zginąć w Polsce podczas II Wojny i jak to się ma do tych słów pana Lapida: "Moja babka została zamordowana w Polsce przez Niemców i Polaków". Czy kłamstwo jest naturalną cechą niektórych Żydów? A może jest inaczej, może takie kanalie jak pan Yair Lapid wpisują się w długą tradycję antysemityzmu wśród... samych Żydów, czego potworną próbkę ukazały nam właśnie dzieje tego narodu podczas II Wojny Światowej? Wydaje mi się, że taka menda jak Yair Lapid, sama sprzedawałaby swych żydowskich współbraci Niemcom, i to z uśmiechem na twarzy.


FRAGMENT "CK DEZERTERZY" 
ZE SŁAWNĄ MOWĄ MAJORA WAGNERA

"PAN SIĘ NIE KWALIFIKUJE NAWET DO SĄDU DLA LUDOŻERCÓW - BUSZMENIE. 
W MOICH OCZACH JEST PAN NĘDZNYM GADEM, 
OMYŁKOWO TYLKO NAZYWANYM CZŁOWIEKIEM. 
NIECH PAN STĄD WYJDZIE, BO JA NIE MOGĘ NA PANA PATRZEĆ BYDLAKU!"

 

I tutaj już przechodzę do tematu, czyli do faktu historycznego jakim było wyłapywanie i mordowanie ukrywających się Żydów, wśród... samych Żydów. Czy ktokolwiek na Zachodzie o tym słyszał? Zapewne nie, bo taka wiedza jest obecnie na cenzurowanym i nie wolno o tym mówić - ale prawdy nic nie zagłuszy, a na pewno już nie takie indywidua jak Yair Lapid i jemu podobni. Żydzi mordowali Polaków, ale równie chętnie mordowali samych Żydów, swych braci. Zresztą nie ma co się temu dziwić, bowiem wielu Żydów było wręcz skrajnymi antysemitami i to oni głównie organizowali komanda, wyłapujące swych pobratymców do obozów śmierci. To właśnie Żydzi, a nie Niemcy zajmowali się tym procederem (Niemcy tylko zamykali już "dostarczone sztuki" w bydlęcych wagonach i odwozili z gett do obozów). Teraz właśnie chciałbym opowiedzieć jak wyglądał ten codzienny żydowski antysemityzm w gettach i dlaczego Żydzi nawzajem tak się wyniszczali. Można wręcz powiedzieć, że nie byłoby Holokaustu, bez wsparcia wielu Żydów z gett, którzy najpierw sami napędzali do bydlęcych wagonów własnych żydowskich sąsiadów, a często nawet własne rodziny - ojców, matki, żony... dzieci, a potem podzielali ich los. No cóż, kto wojuje bumerangiem antysemityzmu, niech się potem nie dziwi że raz rzucony wraca ponownie do właściciela.

Dziś świat mówi np. o Powstaniu w Getcie Warszawskim i bardzo dobrze, bo o takich sprawach trzeba i należy przypominać. Ale nikt już nie zadaje sobie pytania, skąd ci Żydzi z getta mieli broń, skąd ją zdobyli? No właśnie, skąd? Jak myślicie? Do żadnego Powstania w Getcie Warszawskim nigdy by nie doszło i Żydzi stamtąd potulnie musieli by pójść do obozów koncentracyjnych (zapędzanych na stacje kolejowe przez swych żydowskich kapo), gdyby nie... Polacy. To bowiem właśnie Armia Krajowa dostarczyła zarówno Żydowskiemu Związkowi Wojskowemu (dziś już praktycznie zapomnianemu, ale wówczas mającemu znacznie większe poparcie od ŻOB-u) jak i  Żydowskiej Organizacji Bojowej (wysuniętej dziś na pierwsze miejsce głównie dzięki filmom o holokauście) broń do walki, aby Żydzi mogli przynajmniej godnie zginąć walcząc, a nie być prowadzonym na rzeź jak stado baranów. Nie przypadkiem też w getcie na początki Powstania, zostały wywieszone dwie flagi - żydowska biało-niebieska z gwiazdą Dawida i polska biało-czerwona. Walczący Żydzi bowiem wiedzieli że nie mogą liczyć na nikogo innego, jak tylko na swych polskich współbraci.






A jak wyglądało życie getta przed wybuchem Powstania? Otóż były dwa światy - żydowska elita, która aby przeżyć próbowała jakoś dogadać się z Niemcami, kosztem całej reszty swych pobratymców. Pierwszą i podstawową sprawą było jedzenie. Niektórzy Żydzi z tzw.: "elity" mogli sobie pozwolić za spore pieniądze na trochę lepsze jedzenie, ale o wszystkim i tak decydowali Niemcy, przydzielając odpowiednie kontyngenty (gdzie od razu było zaznaczone że mieszkańcy gett maja otrzymywać mniejsze racje żywnościowe niż więźniowie w więzieniach karnych). Ci, którzy mieli znajomości wśród żydowskich władz getta, mogli (za przyzwoleniem Niemców) jeść trochę lepiej od reszty (którą uważali za zwykłą hołotę). Tak np. było w getcie w Łodzi, gdzie specjalną kuchnię dla elity (lekarzy, nauczycielu, pisarzy) prowadziła szwagierka Chaima Rumkowskiego (przewodniczącego łódzkiego getta) - Helena. Cała reszta jadła ochłapy (raz Niemcy postanowili wysłać do getta w Łodzi same dynie i całe getto musiało jeść tylko dynie), przez to wielu ludzi szybko traciło na wadze a niektórzy wręcz przypominali kościotrupy (w Kronice getta pod datą 4 sierpnia 1941 r. jest zapisane: "Panie o wdzięcznym kulistym kształcie (...) mają obecnie smukłe dziewczęce figury. Straty na wadze 20, 30 kg, nieraz i więcej, są częstsze. (...) Niepokojącym natomiast jest, że u wielu ubytek przekroczył dopuszczalne granice i objawia się zanik umięśnienia").

Z głodu powstawały patologie, kobiety prostytuowały się za jedną kromkę chleba, a mężczyźni wzajemnie na siebie donosili (często wręcz wymyślali zarzuty, aby tylko uzyskać cokolwiek do jedzenia). Zdarzało się że dzieci donosili na własnych rodziców, bo ci nie dali im przypadającej racji chleba i wręcz żądali aby rodziców surowo ukarać (zdarzały się takie przypadki). Ale prawdziwą szansę przeżycia (przynajmniej przez jakiś czas) dawała tylko praca. Kto nie miał odpowiedniego fachu w ręku, ten był skazany na powolną śmierć głodową (zresztą nie tylko, bowiem w gettach można było zginąć na wiele sposobów). Ci którzy byli nauczycielami lub pisarzami i nie mieli poparcia żydowskiej elity getta, kończyli marnie, bowiem liczyła się tylko praca fizyczna. Najlepiej mieli krawcy i szewcy, którzy szyli mundury i robili buty dla niemieckiej armii. Ci mogli przeżyć - przynajmniej póki byli potrzebni. Poza tym potrzebni byli stolarze, kuśnierze i metalowcy. Dzień pracy trwał 12 godzin (w niektórych przypadkach Niemcy zmniejszali go do 8, gdyż obawiali się że zmęczony pracownik może źle wykonać swoją pracę). Do gett (zarówno tego warszawskiego jak i tego w Łodzi), były co jakiś czas przerzucane z polskiej strony lekarstwa i jedzenie (w przypadku gdyby jednak coś takiego zobaczyli Niemcy, śmierć groziła zarówno temu który przerzucał jak i temu po stronie getta który odbierał).

Ale najbardziej ponurą sławą okryło się tzw.: "żydowskie gestapo" czyli policja żydowska z gett. Była ona najbardziej znienawidzona (Żydzi bardziej niż Niemców, bali się właśnie swych pobratymców, służących w żydowskiej policji). Aby się wykazać przed swymi niemieckimi mocodawcami, każdy z członków tej formacji starał się zadenuncjować lub przyprowadzić co najmniej kilku Żydów... dziennie. Tak, z reguły było to od 4 do 8 osób dziennie, im więcej tym lepiej. Gdy już zabrakło innych Żydów i sąsiadów, ci żydowscy policjanci przyprowadzali członków własnej rodziny, nawet własne żony i dzieci, aby tylko Niemcy pozwolili im przeżyć kolejny dzień. Oczywiście początkowo można było się od tego wykupić, ale trzeba było dobrze zapłacić (cenę wyznaczał z reguły sam policjant, a kto nie miał takiej kwoty, szedł do obozu pracy lub do obozu śmierci, w zależności od kontyngentu). Często żydowska policja wręcz ograbiała swe ofiary do ostatnich groszy, a gdy nie była zadowolona z zebranej sumy i tak prowadziła tych nieszczęśników na rampy kolejowe. Była to najbardziej znienawidzona formacja getta (prócz judenratów - które również skrupulatnie realizowały odgórnie narzucone przez Niemców "kontyngenty" Żydów). Przypadków ludzkich zachowań wśród policjantów praktycznie... nie było, każdy bowiem myślał tylko o sobie i o ile wśród władz judenratów znajdowali się ludzie, którzy starali się albo sabotować albo odmawiać zgody na wyznaczone "kontyngenty" (co oczywiście groziło natychmiastową śmiercią przez rozstrzelanie lub biciem aż do skonania), to wśród żydowskiego gestapo" takie przypadki wręcz można było policzyć na palcach... jednej ręki.




Mógłbym na ten temat trochę więcej napisać, ale sądzę że jak na razie wystarczająco nakreśliłem temat wzajemnego żydowskiego Holokaustu. Wielu Żydów też pozostało zupełnie biernych i niechętnych jakiejkolwiek pomocy swym cierpiącym pobratymcom (np. Żydzi amerykańscy). Dlatego też gdy dziś jakaś menda znów porówna Niemców i Polaków i powie że ktoś z rodziny został zamordowany w Polsce rękoma Polaków, niech przypomni sobie zbrodnie żydowskie (żydowska filozof Hannah Arendt zapewniała że bez pomocy ze strony Judenratów i policji żydowskiej w gettach - masowa Zagłada Żydów była technicznie nie do przeprowadzenia). Dlaczego jest bowiem tak, że to właśnie Polacy stanowią najliczniejszą grupę "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata" zaś największymi antysemitami w dziejach zawsze były osoby... pochodzenia żydowskiego? (Karol Marks - "kultem Żyda jest oszustwo", Zygmunt Freud - "modelowy Żyd to szczwany fałszywiec", Bobby Fischer, Daniel Berenboim, Heinrich Heine, Borys Pasternak, Antoni Słonimski, Kataw Zara i wielu innych). 



PS: Kochani, pamiętacie sławnego Katona Starszego? Nie, to przypomnę że każde swoje wystąpienie przed senatem (bez względu na przedmiot obrad) kończył on zawsze słowami: "Ceterum censeo Karthaginem essse delendam" - "A poza tym uważam że Kartaginę należy zniszczyć". Tak też i ja postanowiłem że każdy mój kolejny post, począwszy od tego właśnie będę kończył słowami:


"GERMAN DEATH CAMPS" 

"NEVER POLISH"


Bowiem dość już z tym wylewającym się zewsząd kłamstwem, oczerniającym naród polski o zbrodnie niemieckich katów




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz