CZYLI JAK TO KRÓL
RZECZYPOSPOLITEJ WŁADYSŁAW IV
PLANOWAŁ ODBUDOWAĆ DAWNE
CHRZEŚCIJAŃSKIE PAŃSTWO
W KONSTANTYNOPOLU
1645 r.
RZECZPOSPOLITA
Cz. III
KU MORZU I... NA KONSTANTYNOPOL
Król Władysław planował też odbudować flotę wojenną (utraconą w sierpniu 1628 r. gdy wysłaną została do Wismaru, dla wsparcia floty cesarskiej podczas toczącej się w Niemczech religijnej Wojny Trzydziestoletniej pomiędzy katolikami a protestantami - otoczona została przez połączone floty szwedzką i duńską i tam zablokowana musiała się poddać. To była ta sama flota, która w listopadzie 1627 r. w bitwie morskiej pod Oliwą pokonała flotę szwedzką). Celem królewskim było wystawienie 20 okrętów wojennych na Morzu Bałtyckim (które ewentualnie można by było przerzucić na Morze Czarne poprzez kanał łączący Pinę z Muchawcem, który przez Bug łączy się z Wisłą, a o którego budowę również król mocno zabiegał), z tym że osiem okrętów utrzymywałby on sam, sześć książę pruski, dwa książę kurlandzki, dwa miasto Gdańsk, a po jednym miasta Toruń i Elbląg. Zakładano iż na jednym okręcie powinno być po 160 ludzi załogi, których koszt liczono po 7 złotych miesięcznie (z niewielką groszową nadwyżką), z tym że król planował wprowadzenie cła okrętowego, którymi miałyby być obłożone miasta Pomorza i Prus. W realizacji koncepcji budowy floty, w 1638 r. wybudowano nowy port wojenny we Władysławowie (ta nadmorska wieś, która wcześniej nosiła nazwę Wielka Wieś, została nazwana właśnie na cześć króla). Król miał dalekosiężne plany, wiedział bowiem doskonale że silna flota (którą można by skierować na Morze Czarne) w połączeniu np. z kozackimi czajkami (małymi łódkami, którymi Kozacy dokonywali dalekosiężnych morskich wypraw, częstokroć w ten sposób podpływając pod Konstantynopol, lub atakując regularne osmańskie galeony), byłaby potężną siłą, która wsparłaby na morzu, lądowe działania w planowanej wojnie z Imperium Osmańskim.
Król planował także zawrzeć z Wenecją traktat handlowy (z którego również można by finansować rozbudowę floty). Co ciekawe, w owym czasie w portach polskich na Pomorzu swoje okręty budowali zarówno Hiszpanie (król Hiszpanii - Filip IV Habsburg), jak i Anglicy (Heidenstein podaje iż w porcie w Gdańsku budowano nowe okręty dla króla Anglii - Karola I Stuarta). Król planował zarówno przerzucić część floty na Morze Czarne, jak i... (w latach pokoju) przerzucić część Kozaków z ich czajkami nad Bałtyk, celem obrony przed Szwedami i Duńczykami. Plany te były bardzo ambitne, ale niestety, napotkały wielu przeciwników, głównie zaś wśród miast Pomorza, które nie chciały się zgodzić na obłożenie ich królewskim cłem okrętowym. Konflikt trwał dwa miesiące (październik-grudzień 1637 r.), a ostatecznie na sejmie (10 marca - 1 maja 1638 r.), król zrezygnował z planów wprowadzenia komory celnej, co w konsekwencji znacznie utrudniło królewskie plany odbudowy floty wojennej (Władysław nie zrealizuje jednak już swych planów do śmierci, zresztą - polska flota wojenna nie pojawi się już na Bałtyku aż do 1920 r. gdy Pomorze po latach zaborów ponownie wróciło w polskie ręce. Jednak prawdziwa rozbudowa floty wojennej zaczęła się dopiero w latach 30-tych XX wieku, i potem ta flota zapisała piękną kartę podczas II Wojny Światowej. Pamiętam, że ja jeszcze w latach 90-tych w szkole w Gdyni (gdzie chodziłem do I klasy), uczyłem się piosenki: "Morze, nasze morze, będziem ciebie wiernie strzec. Mamy rozkaz cię utrzymać, albo na dnie, na dnie twoim lec. Albo na dni, a Honorem - lec".).
"NIEPRZEWYŻSZONY TRIUMFATORZE, MY, SYNY KORONNE GARDŁA NASZE ZA OJCZYZNĘ WAŻYMY"
Ileż było dumnych zapowiedzi, ileż publicznego okazywania czci ornamentom ojczyzny na sejmach przez króla Władysława zwoływanych, ileż pochwał, którymi "panowie bracia" (czyli szlachta) obdarzali majestat królewski, nazywając króla: "nieprzezwyciężonym triumfatorem", "panem niezwykłej mądrości", "medykiem domowych nieporządków", lecz cóż z tego, skoro król był całkowicie uzależniony od szlachty, nie mogąc nawet przekonać jej do swych racji wojennych, mogących Ojczyznę ostatecznie od osmańskiego niebezpieczeństwa uwolnić. Nikt nie chciał wojny z Turkami. Dodatkowo na sejmie (sierpień-październik 1641 r.), szlachta zabroniła monarchom, opuszczać kraj bez zgody sejmu (wprowadzono też zasadę, iż dopuszczenie zagranicznej szlachty do polskich tytułów, możliwe jest też tylko podczas sejmów), oraz wyprawiono do Konstantynopola posła - Wojciecha Miaskowskiego, celem przedłużenia pokoju z Imperium Osmańskim. Król liczył, że nowy sułtan - Ibrahim I, który rok wcześniej zastąpił swego zmarłego brata - Murada IV na tronie Imperium Osmańskiego (swoją drogą, gdy Murad zmarł i wezyrowie pospieszyli do Simisirliku, gdzie w otoczony niewolnicami i kobietami z haremu, przebywał w "pięknej klatce" młody Ibrahim, aby poinformować go o śmierci brata, ten nie chciał im uwierzyć, przestraszony iż przyszli go zabić, zamknął drzwi wiodące do swej komnaty na zasuwę i twierdził że oto chcą go oszukać, a jego brat żyje i deklarował by Bóg dał mu długie życie, bowiem on nie pragnie być sułtanem. Dopiero gdy przyprowadzono jego matkę - sułtankę Kosem i pokazano mu ciało brata, uwierzył im), będzie bardziej skory do wojny, ale jego nadzieje okazały się daremne.
Młody 26-letni sułtan, był teraz ostatnią nadzieją Imperium Osmańskiego, bowiem gdyby go zabrakło, państwo musiałoby się rozpaść, był bowiem ostatnim przedstawicielem dynastii Osmanów i na gwałt potrzebowano wówczas nowych książąt (nic więc dziwnego że Kosem zapełniała jego sypialnię wciąż nowymi dziewczętami, aby spłodził jak najwięcej chłopców, choć on i tak je odsyłał, co potem doprowadziło do plotek o sułtańskiej impotencji. Matka jednak nie dała za wygraną i wciąż wysyłała mu kolejne dziewczęta z haremu, a z czasem blokada ustąpiła i młody władca nie odsyłał już więcej dziewcząt). W czasie, gdy do Konstantynopola przybywał poseł Rzeczypospolitej - Wojciech Miaskowski, co najmniej dwie haremowe niewolnice, wysłane przez sułtankę Kosem, były już w ciąży - Turhan i Dilasub (obie w następnym roku urodzą synów - Mehmeda i Sulejmana). Darujmy sobie jednak dwór osmański i wróćmy na północ, do Rzeczpospolitej. Miaskowski powrócił z Konstantynopola w sierpniu 1642 r. i przywiózł ze sobą nie tylko przedłużenie pokoju z Turkami, ale także pewne, poczynione przez nowego sułtana ustępstwa, które miały ów pokój ugruntować. To jeszcze bardziej przekonało szlachtę, iż wojny z Osmanami nie należy wszczynać, i bardziej jeszcze przyprawiło króla o rozpacz, ból głowy i ból nogi (nuncjusz papieski Filonardi, raportował w 1641 r. papieżowi Urbanowi VIII iż: "Król ma poważne problemy z chodzeniem, przesiaduje całymi dniami w krześle, a lewa noga, owinięta kawałkiem białego płótna i otulona kawałkiem futra wydaje się znacznie potężniejsza od drugiej"). Przy mężu, aby łagodzić jego ból, przesiadywała królowa Cecylia Renata, gotowa spełnić jego życzenia, a król podczas choroby (czy bólu nogi) był wyjątkowo męczący (wręcz nie do zniesienia) i to zarówno dla służby jak i dla własnej małżonki.
Ale przy niej się uspokajał. To ona namówiła go aby w Wielki Czwartek zaczął w kościele myć nogi ubogim, a w Wielki Piątek odwiedzał groby w warszawskich kościołach. Cecylia Renata podzielała też pasję męża co do polowań, tańców, teatru (na swój teatr w Zamku Królewskim w Warszawie, z aktorami sprowadzanymi z Italii i Francji, z opuszczaną sceną i zmieniającą się scenerią, król łożył ogromne środki ze swego skarbu), opery i baletu. Ale bolało ją, gdy widziała jak starzejący się monarcha, wciąż ugania się za spódniczkami (szczególnie za jej dwórkami), i to amory nie przechodziły mu nawet wtedy, gdy bolała go noga i gdy nie mógł chodzić. Ale jak już kładł się do łóżka, to stawał się wprost nie do wytrzymania - płakał, narzekał że wszystko go boli, że poduszka leży nierówno, że noga jest odkryta itd.). 8 stycznia 1642 r. wystrzałem z armat powitano narodziny drugiego królewskiego dziecka, tym razem dziewczynki, która otrzymała imię Maria Anna Izabela. Radość panująca na dworze i w całej Warszawie, szybko się zakończyła, gdy dziewczynka, po przeżyciu miesiąca - zmarła (7 lutego). Był to cios, który razem przeżywali król i królowa. W czerwcu tego roku, królowa Cecylia Renata musiała rozstać się ze swoją przyjaciółką, z którą przyjechała do Warszawy we wrześniu 1637 r. księżniczką Annę Katarzynę Konstancję, która została wówczas wydana za księcia Nadrenii - Filipa Wilhelma. Kolejne lata były już dla pary królewskiej dość spokojne, a Cecylia Renata raz jeszcze zajdzie w ciążę.
Tymczasem w polskiej polityce też niewiele się zmieniało. Na kolejnych sejmach (luty 1642 r. i luty-marzec 1643 r.), szlachta gardłowała iż to ona właśnie, w przypadku niebezpieczeństwa Ojczyzny, pierwsza stanie w obronie granic Najjaśniejszej Rzeczypospolitej ("Gardła nasze za Ojczyznę ważymy"), ale wojny z Ottomanem nie chce i na to pieniędzy nie da. Ale z każdym kolejnym rokiem król utwierdzał się we własnym przekonaniu doprowadzenia do wojny, i to na najróżniejsze sposoby (łącznie z prowokacją, do jakiej choćby doprowadził w Inflantach, pragnąc wznowić wojnę ze Szwecją w 1639 r. - ów najazd na Inflanty i nieudana prowokacja Hermana Botha, działającego w imieniu króla, która to jednak nie pociągnęła za sobą wybuchu wojny polsko-szwedzkiej). Król był przekonany - wojna z Osmanami wybuchnie, czy się to szlachcie podoba, czy nie, a on będzie tym, który wyzwoli Konstantynopol, na powrót reaktywując tam królestwo chrześcijańskie. Kolejne lata były kluczowe w tym zamierzeniu, gdyż królowi udało się pozyskać zarówno hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego (mistrza wojen podjazdowych z Tatarami), jak i zagranicznych sojuszników. Plan wojny był skrupulatnie opracowywany, a kolejne zwycięstwa, jak choćby to w bitwie pod Ochmatowem (30 stycznia 1644 r.), gdzie hetman Koniecpolski dosłownie zniósł 20 000 Ordy Tatarskiej, która pod wodzą Tuhaj-Beja zamierzała zdobyć bogaty jasyr - jeszcze bardziej utwierdzały króla w tym przekonaniu.
TUCHAJ-BEJ ROZSIERDZIŁ SIĘ!
"PRECZ PSY NIEWIERNE, MÓJ JASYR PRZYSZLIŚCIE ZABRAĆ, ŚWINIOJADY?
GERMAN DEATH CAMPS
NEVER POLISH
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz