Stron

środa, 25 kwietnia 2018

AKT 447 - WON Z TYM!!!

WOJNA HYBRYDOWA - REAKTYWACJA


WOJCIECH CEJROWSKI: 
"TO SĄ ABSURDALNE ROSZCZENIA 
HIEN CMENTARNYCH (...) WON Z TYM"
 


Długo się na ten temat nie wypowiadałem (podświadomie licząc że jednak nie będę musiał), ale teraz, widząc co się dzieje nie mogę dłużej milczeć. Oto bowiem w dniu wczorajszym w Kongresie Stanów Zjednoczonych Ameryki, przegłosowano senacką ustawę S447 (wcześniej zablokowaną w senacie), w trybie przyspieszonym. Ustawa ta, zobowiązuje Departament Stanu USA do informowania Kongresu o postępach w tzw.: "restytucji" mienia pożydowskiego w krajach Europy Środkowo-Wschodniej (oczywiście głównie chodzi o Polskę). Żeby było jasne (i zapewne osoby interesujące się tematem o tym doskonale wiedzą), zarówno senacka ustawa S447, jak i zmieniona ustawa Kongresu HR1226, nie dotyczą kwestii restytucji mienia przez ewentualnych spadkobierców pozostawionych w Polsce majątków, co oczywiście wynika ze Świętego Prawa Własności i nie podlega żadnej dyskusji. Ja bowiem uważam że każdy, kto utracił swoją własność czy to w wyniku wojny i niemieckiej okupacji Polski, czy też potem, w wyniku komunistycznej władzy Sowietów nad naszym krajem i wprowadzonej przez nich nacjonalizacji - ma nie tyle prawo, ale i obowiązek odzyskać swoją własność - koniec kropka, i nie ma tutaj dwóch zdań. Ja to widzę w taki sposób, przychodzi spadkobierca danej własności (danego majątku), pokazuje dokumenty że albo on sam, albo też jego rodzina byli właścicielami nieruchomości i wówczas (po sprawdzeniu w księgach wieczystych czy - bo to jest niezwykle ważne - owa nieruchomość jeszcze przed wybuchem wojny nie została zadłużona, a jeśli tak, to nim dawną własność się odzyska, należy spłacić całe zadłużenie z odsetkami), nic nie stoi na przeszkodzie w oddaniu spadkobiercom ich dawnej własności. Ale przecież ani w akcie 447, ani (tym bardziej) akcie 1226 nie o to chodzi.

A o co chodzi, jak nie wiadomo o co chodzi? Oczywiście chodzi o pieniądze, i to ogromne pieniądze przekraczające kwotę 300 000 000 000 dolarów (tak, 300 miliardów dolarów). Oczywiście nie chodzi tutaj o pieniądze (te w formie papierków), gdyż w dzisiejszym, niepewnym globalnie świecie, już jutro mogą się one okazać bezwartościową kupą śmieci (jak było np. w Niemczech po I Wojnie Światowej, gdzie milionami marek... palono w piecach, bo, można za to wówczas było co najwyżej sobie kupić z połowę chleba - bo na cały i tak by nie starczyło. Budowany więc stosy pieniędzy i... wrzucano je do ognia), tutaj chodzi o żywy majątek, o ziemię, na której obecnie stoją już jakieś budynki lub zakłady przemysłowe (lotniska, fabryki itd.), oraz kamienice i domy mieszkalne, w każdym razie chodzi tutaj o zdobycie realnej, materialnej własności. Oczywiście akt 447 (i 1226) dotyczą głównie (a w zasadzie to jedynie) mienia pożydowskiego, utraconego w wyniku wojny i komunistycznych wywłaszczeń po jej zakończeniu, ale wbrew pozorom ustawy te nie dotyczą Żydów jako takich. Żaden Żyd nie otrzyma choćby centa z owych 300 miliardów dolarów o które teraz tak intensywnie rozpoczęto walkę, gdyż nie o to chodzi. Tutaj jedynymi spadkobiercami (proszę zauważyć - chodzi tu o mienie bez spadkowe, czyli takie, którego albo właściciele już nie żyją i nie posiadają potomstwa, albo też nie posiadają żadnych dokumentów, mówiących o tym iż ich przodkowie byli właścicielami danej nieruchomości) będą WYŁĄCZNIE organizacje żydowskie, typu Światowy Kongres Żydów czy Amerykański Kongres Żydów - czyli innymi słowy organizacje, które w czasie II Wojny Światowej wybitnie się przyłożyły do realizacji niemieckiego planu Holokaustu Żydów w Europie (pisałem już o tym trochę w poprzednich postach). 





I te wszystkie żydowskie organizacje przestępcze (które w czasie Wojny podzielały pogląd m.in. taki, jaki wypowiedział Chaim Weizmann - późniejszy prezydent niepodległego Izraela, iż 1-2 milionów Żydów w Europie "zniknie jak kurz"), teraz mają jakąkolwiek czelność domagać się czegokolwiek od Polski? Bandyta, chce się domagać od ofiary zadośćuczynienia, za to, że dopomógł mordercy w zabiciu jego krewnego, który także był ofiarą? (innymi słowy - organizacje żydowskie, które jawnie dopomogły hitlerowskim Niemcom w przeprowadzeniu Holokaustu swych żydowskich współziomków, których traktowali jak śmieci, jak bydło przeznaczone na rzeż, aby potem można było na tym żerować i zarabiać pieniądze, domagają się dziś rekompensaty za Holokaust Żydów na... Polsce i Polakach, którzy sami przeszliśmy przez podobny Holokaust, wykonywany rękoma zarówno Niemców jak i Rosjan/Sowietów?). Zakrawa to na kpinę - prawda, tym bardziej że organizacje te nie mają ŻADNYCH podstaw do domagania się zwrotu mienia pożydowskiego w Polsce, bo niby z jakiej racji, i w imię czego? Państwa Izrael w czasie II Wojny jeszcze nie było, a ci Żydzi, którzy ginęli na polskiej ziemi w niemieckich obozach zagłady i krematoriach, mieli tyle samo wspólnego organizacjami żydowskimi, czy choćby nawet z Żydami amerykańskimi, ile mają choćby dzisiejsi muzułmanie z Bliskiego Wschodu z kulturą europejską - to jest właśnie ten poziom. Żydzi, którzy ginęli w niemieckich fabrykach śmierci - byli... Polakami, byli obywatelami polskimi i jako tacy muszą być rozpatrywani. Nie posiadali ani paszportów Izraela, ani USA, ani żadnego innego kraju. Na tej ziemi się wychowali, na tej ziemi się urodzili, tutaj żyli, tutaj wychowywali swoje dzieci. 

W 2002 r. Roman Polański (także polski Żyd), nakręcił film pt.: "Pianista" z Adrienem Brody w roli głównej, opowiadający o historii życia polskiego pianisty i kompozytora pochodzenia żydowskiego - Władysława Szpilmana, wielkiego polskiego patrioty. Któż wie, iż ten sam Szpilman powiedział o Polakach po latach w jednym z wywiadów takie oto słowa: "To są właśnie Polacy, gdyby mnie (Niemcy) złapali, oni wszyscy idą pod ścianę. To jest typowy objaw Polski, niech mi pan wierzy. Jak trzeba oddać życie, to od razu. Jak jest pokój, to się kłócą, tak to jest, nie wiem dlaczego, ale jak jest niebezpieczeństwo, to swoje życie oddadzą dla ciebie". W czasie pokoju Polacy się ze sobą kłócą, ale jak jest niebezpieczeństwo to "swoje życie oddadzą za ciebie" - czy można tu jeszcze coś dodać? A weźmy jeszcze postać innego wielkiego polskiego pianisty pochodzenia żydowskiego - Artura Rubinsteina, który podczas sesji inauguracyjnej Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku, miał odegrać tam swój koncert, ale gdy zauważył iż wśród wielu flag i sztandarów zgromadzonych w sali, w której odbywała się owa uroczystość, nie ma polskiej flagi, kraju najbardziej doświadczonego wojną i to z dwóch stron (przez Niemców i Rosjan), łzy napłynęły mu do oczu. Nie wytrzymał, wziął mikrofon, podszedł do publiczności i poprosił wszystkich by wstali, bowiem teraz zamierza on odegrać hymn kraju najbardziej doświadczonego przez wojenną pożogę, którego jednak flagi nikt nie umieścił wśród sztandarów innych państw (być może stało się tak na "prośbę" delegacji sowieckiej) - Hymn Polski. Usiadł i zagrał ów hymn, a cała sala stała słuchając Mazurka Dąbrowskiego (łącznie z delegacją sowiecką, która nie spodziewała się takiego obrotu sprawy, a sowiecki przedstawiciel przy ONZ był cały czerwony, musząc stać i słuchać polskiego hymnu). Gdy Rubinstein skończył, cała sala przywitała to oklaskami. 




Listę polskich Żydów mógłbym wymieniać długo (łącznie z moim ulubionym międzywojennym pisarzem i poetą - Marianem Hemarem na czele), ale... jakie to ma znaczenie, kogo to obchodzi? Przestępcze organizacje żydowskie, które patrzą jakby tutaj wydoić z kasy jakichś nowych frajerów? Ja nie mam co do nich złudzeń. Chciałbym jednocześnie wyrazić moje serdeczne podziękowania dla amerykańskiej Polonii, wiem ile pracy włożyła ona w przekonywanie amerykańskich polityków co do odrzucenia aktu 447 (i 1226). Być może było za późno, być może nie było wsparcia ze strony polskich władz (swoją drogą ja się zapytuję, czy PiS-owi jeszcze zależy na drugiej kadencji, czy już mamy budować inne, typowo patriotyczne stronnictwo, a wiem że takie powstanie i wtedy kopniemy was centralnie w d...ę i te wasze pisowskie zapowiedzi o "dobrej zmianie"), ale praca, jaką wykonali jest doprawdy niesamowita (teraz co prawda tego zbytnio nie śledziłem, ale w lutym dzwoniłem do swojego przyjaciela z USA, który dość mocno zaangażował się w tę kwestię i choć mieszka  i pracuje na Florydzie, gdy było trzeba jeździł z petycjami dla kongresmenów do Waszyngtonu - co prawda nie tylko on sam, była ich tam jakaś większa grupa). Za całą tę pracę, jaką wykonaliście:


BARDZO WAM DZIĘKUJĘ!


 Teraz zobaczymy co z tym dalej zrobi prezydent Trump? Dla mnie sprawa jest prosta - jeśli on to podpisze, to już może zapomnieć o drugiej kadencji prezydenckiej (nie jest bowiem tajemnica, że Donald Trump wygrał te wybory właściwie o "włos" i to przede wszystkim dlatego, że w ogromnej większości poparli go Polacy w Stanach Zjednoczonych). Wybór więc wydaje się jasny - jeśli on to podpisze, to już wówczas przegrał nadchodzące wybory. Mamy tutaj bowiem do czynienia z czystą zbrodnią, popełnianą w białych rękawiczkach - jak bowiem można żądać od kogokolwiek jakiegokolwiek zadośćuczynienia, nie mając na poparcie swoich słów żadnych dowodów ani dokumentów, i występować z żądaniem zwrotu danej nieruchomości na podstawie... pochodzenia? No przepraszam - to ja sobie założę jakąś organizację i wystąpię oficjalnie do władz amerykańskich o zwrot jakiegoś majątku, w którym kiedyś mieszkali Polacy, bo przecież ja też jestem Polakiem, to mi się należy, prawda? A że nie mam do tego żadnych podstaw, no to co? Ważne że tam mieszkali kiedyś Polacy a moja organizacja występuje teraz o restytucję tego mienia z powrotem w polskie (czytaj - moje) ręce. Śmieszne? Głupie? Niedorzeczne? I co z tego - płaćcie, bo tam kiedyś mieszkali Polacy i to mi się należy. Czynimy więc precedensy? Odrzucamy prawo rzymskie, na którym jest zbudowane prawo państw europejskich i USA - które mówi iż w przypadku braku spadkobierców, dany majątek automatycznie przechodzi na własność państwa, na którego terenie stoi. Jeśli odrzucamy to prawo i prowokujemy jakieś precedensy, nie miejmy potem pretensji, że z podobnymi roszczeniami mogą się zwrócić np. do USA czy do Niemiec (utracony, ogromny majątek Związku Polaków w Niemczech, rozwiązanego w 1940 r. dekretem Hermanna Goeringa i... do dziś nie cofniętego - nazistowskie prawo obowiązuje do dzisiaj w Niemczech - super prawda?), o zwrot pozostawionego tam, przez mieszkających kiedyś Polaków mienia (ziemi oraz nieruchomości). 

Kończąc, zobaczymy co z tym aktem teraz uczyni prezydent Trump. Ja sądzę że on tego nie podpisze (przynajmniej w tej kadencji), a to daje nam czas na przygotowanie wreszcie ustawy reprywatyzacyjnej z prawdziwego zdarzenia, której nie możemy się doczekać od prawie trzydziestu lat. Wiem że to się wcześniej czy później uda zrobić. Swoją drogą, nie zastanawialiście się, dlaczego tak wiele organizacji (nie tylko żydowskich) teraz tak intensywnie ściąga do Polski? Nie zastanawia to nikogo? Po co oni tu przyjeżdżają? Czyżby te "przygłupy" - czyli ci wszyscy jasnowidze i mistycy, mówiący o niesamowitym wręcz wzroście pozycji naszego kraju i tego że to właśnie "z Polski wyjdzie odnowa, która zmieni świat", nie mylili się? Kochani - wkrótce nie tyle my USA, ile USA nas będą potrzebować na potęgą (zresztą nie tylko oni), zobaczycie, zmiany już postępują, teraz tylko toczy się walka o to... kto będzie ich beneficjentem. Ale Kochani, bądźmy dobrej myśli i ufajmy Bogu - bo to tylko On jest jedynym i niepodważalnym suwerenem wszystkich państw, narodów i wszystkich ludzi razem wziętych. Miejmy wiarę i bądźmy z Bogiem a wówczas żadna siła (ta widzialna i ta niewidzialna) nie będzie w stanie uczynić nam żadnej krzywdy.  






 GERMAN DEATH CAMPS

NEVER POLISH


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz