CZYLI WSPÓŁCZESNA
FEMINISTYCZNA MIZOANDRIA
U Rzymian nie spotykamy się z taką niechęcią do kobiet, jaką wyrażali Grecy i to zarówno w swoich dziełach, jak i w życiu codziennym. Owszem w okresie najwcześniejszym dominuje nieograniczony patriarchat małżeński, gdzie pozycja i władza ojca rodziny (pater familias) jest bezdyskusyjna. Mąż był panem zarówno dla swojej żony, jak i dla swoich dzieci, nad których zdrowiem i życiem posiadał prawie nieograniczoną władzę. Ale Dionizjusz z Halikarnasu (grecki historyk z I wieku p.n.e. opisujący historię Rzymian), twierdzi że już od czasów Romulusa istniał zwyczaj, pozwalający żonie (przynajmniej częściowo) zneutralizować bezdyskusyjną władzę jej męża i zapewnić małżeństwu swoistą równowagę. Zwyczaj ten polegał na równomiernym rozłożeniu akcentów, mianowicie mąż reprezentował rodzinę na zewnątrz, bronił jej i się nią opiekował, zaś żona sprawowała niepodzielną władzę w domu (jednak jak twierdzi Dionizjusz - tylko wówczas, gdy była: "cnotliwa i we wszystkim posłuszna mężowi"). Żona decydowała o wszystkim, co działo się w domu, to ona wyznaczała prace niewolnikom i to ona ich wszystkich kontrolowała. Oczywiście, mąż miał prawo odebrać żonie władzę nad domem, jeśli uznał że nie wywiązuje się ona należycie ze swoich obowiązków (np. ulega najróżniejszym uzależnieniom - trwoni jego majątek, lub upija się). Jednak pomimo bezdyskusyjnej pozycji męża w rodzinie (głównie w okresie wczesnej Republiki), pozycja kobiety rzymskiej i tak była o niebo lepsza niż jej greckiej (a szczególnie ateńskiej) odpowiedniczki. Szczególnie jeśli pochodziła z możnego, patrycjuszowskiego rodu, miała zawsze oparcie we własnej rodzinie (w przeciwieństwie do kobiety greckiej, która z dniem ślubu stawała się wręcz własnością swego męża i jej rodzina w zasadzie traciła możliwość udzielenia jej jakiegokolwiek wsparcia, a jeśli małżeństwo się rozpadało i kobieta wracała do domu ojca, odium niesławy jaki na niej ciążył, dotykał też przy okazji i jej rodziny).
Rzymianie również preferowali wśród żon "wierność i posłuszeństwo" - jako najważniejsze cechy, którymi powinna kierować się porządna kobieta z dobrego domu. Ale wielu autorów rzymskich (jak choćby Plaut) radzili mężczyznom aby raczej rezygnowali z brania sobie za żony kobiet z możnych i bogatych rodów, nawet jeśli oznaczałoby to rezygnację z posagu. Dlaczego? bowiem kobieta, która nie ma oparcia w możnej rodzinie, jest bardziej posłuszna i uzależniona od swego męża. Plaut twierdzi że najważniejsze jest, w doborze dobrej żony nie tyle jej bogactwo czy pozycja jej rodu, ile jej własna cnotliwość, czystość i dobry charakter - i tymi właśnie cechami powinni kierować się mężczyźni, wybierając przyszłe żony. Żona nie może nawet pomyśleć o podważeniu słowa swego męża, ma być posłuszna i ma wnosić do rodziny dobre obyczaje, aby odpowiednio wychować swoje dzieci. Katon Starszy (ten, który publicznie przed senatem apelował o zburzenie Kartaginy), kierując się wskazówkami Plauta, wziął sobie za żonę kobietę nie pochodzącą z możnego rodu, gdyż (jak sam uzasadniał swój wybór): "W arystokratce i kobiecie zamożnej zakodowana jest żądza panowania", zaś kobiety pochodzące z rodzin uboższych: "powściągają lepiej złe skłonności natury i są uleglejsze, tym bardziej gdy nie dysponują majątkiem". I rzeczywiście, żona Katona była mu całkowicie posłuszna, co jeszcze bardziej upewniło go w przekonaniu o swym korzystnym wyborze, ale należy przyznać że to działało w dwie strony, bowiem (jeśli kierować się przekazami antycznych historyków) Katon traktował swoją żonę niczym bóstwo, we wszystkim jej dogadzał i nigdy też jej nie uderzył (zresztą bicie kobiet uważał za jedną z najgorszych cech mężczyzny, równą wręcz świętokradztwu wobec bogów). Tak więc kobieta, która publicznie okazywała mężowi swoją uległość, często zyskiwała więcej, niż ta, która próbowała walczyć z nim o "wpływy" w związku.
Kobieta rzymska była panią domu w pełnym tego słowa znaczeniu. Podczas uczt uczestniczyła wraz z mężem i gośćmi w przyjęciu (kobieta grecka zaś w tym czasie siedziała w swym specjalnym pokoju - gynecejonie). Mogła też opuszczać dom nie tylko bez przyzwoitki (choć raczej bogate damy wychodziły do miasta w otoczeniu przynajmniej jednej lub dwóch niewolnic, a często były noszone w lektyce przez niewolników), ale nie musiała się z tego tłumaczyć mężowi (choć panował zwyczaj, że kobieta, która opuszcza dom, powinna poinformować swego małżonka dokąd się udaje i jak długo tam będzie przebywać). Zdarzały się jednak sytuacje, gdzie mężowie skrupulatnie przestrzegali tej zasady, a niezastosowanie się do niej, mogło doprowadzić nawet do rozwodu (w 304 r. p.n.e. konsul Publiusz Semproniusz Sotus rozwiódł się ze swoją żoną, właśnie dlatego że ta udała się na igrzyska bez jego wiedzy). Od czasów Monarchii i wczesnej Republiki, ojciec miał władzę nad życiem, mieniem i przyszłością zarówno swych córek jak i synów (mógł np. nie uznać dziecka, nawet tego, którego miał z własną żoną i wówczas takie dziecko zostawało porzucone, a matka nie mogła nic na to poradzić). To on decydował o przyszłości swych dzieci i ich małżeństwach. (szczególnie córki były tutaj zdane całkowicie na wybór ojca), a najstarszą formą rzymskiego małżeństwa było po prostu "comptio" ("kupno" panny młodej przez pana młodego). Nowożeńcy stawali przed urzędnikiem, który zadawał panu młodemu pytanie czy pragnie zakupić sobie tę dziewczynę jako swoją żonę, na co on odpowiadał twierdząco. Następnie urzędnik zwracał się do dziewczyny z pytaniem, czy godzi się na bycie sprzedaną do domu swego narzeczonego, dziewczyna oczywiście się godziła i w tej chwili małżeństwo zostało zawarte i dziewczyna przechodziła pod władzę nie tylko swego męża (który często był młodym człowiekiem), ale również całej jego rodziny.
Były to jednak zaślubiny... cywilne, pozbawione jakiejkolwiek formy religijnej (a oparte na umowie pomiędzy ojcem a mężem, a niekiedy również pomiędzy ojcem dziewczyny a ojcem jej przyszłego męża), dlatego też znacznie popularniejszą formą zaślubin, były te w świątyni Jowisza, zwane "confereatio". Panna młoda wstępowała do świątyni, ubrana w białą suknię (symbolizującą jej niewinność), fryzurę miała zrobiona na wzór westalek (włosy ułożone w siedem spiętych ze sobą warkoczy). Na początku młoda para składała Jowiszowi w ofierze upieczony placek orkiszowy (jako symbol pomyślności i płodności), panna młoda miała przy sobie pięć dam (przyjaciółek), a pan młody pięciu przyjaciół - jako świadków. Po złożeniu ofiary Jowiszowi, dwóch kapłanów, udzielających małżeństwa przystępowało do wróżb, a następnie do kolejnych ofiar (w tym celu młodzi zakupowali głównie drobne ptactwo, lub mniejsze zwierzęta ofiarne, które potem były składane bogu w ofierze). Tutaj kapłani zapytywali się młodych, czy pragną zawrzeć ze sobą związek małżeński i żyć w zgodzie jak nakazali bogowie. Młodzi odpowiadali twierdząco, mówiąc: "Gdzie ty Gajo, tam ja Gajusz", oraz "Gdzie ty Gajusz, tam ja Gaja". Po zakończeniu ceremonii ślubnej, młodzi wraz z rodziną i gośćmi, przechodzili do domu panny młodej na uroczystość weselną, po której zakończeniu panna młoda udawała się w uroczystym orszaku do domu męża. Korowód weselny był wesoły, głośny (a niekiedy nawet... sprośny). Po dotarciu do drzwi domu swego małżonka, panna młoda wygłaszała po raz kolejny owe słowa: "Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia", po czym pan młody brał ją na ręce i przenosił przez próg własnego domu (niekiedy przenosili ją na rękach sami weselnicy). Młoda żona była od razu zanoszona na małżeńskie łoże, gdzie następowała uroczystość defloracji (Rzymianie szybko porzucili bardzo dawny zwyczaj, który zmuszał młode dziewczyny przed nocą poślubną z ich mężem, aby najpierw... same się zdeflorowały, siadając na pokaźnym, drewnianym członku, symbolizującym boga Mutunus Tutunus - boga żeńskich błon dziewiczych. Już w IV wieku p.n.e. po tych praktykach nie ma praktycznie żadnego śladu, gdyż Rzymianie - być może pod wpływem związków z kulturą grecką - szybko uznali je za niezwykle barbarzyńskie - choć jego wpływ przetrwał w ofiarowanych pannie młodej, małych, drewnianych... fallusach, które mogła postawić sobie przy łóżku, lub zawiesić na szyi jako talizman).
Zresztą wizerunki fallusów, do których się modlono, nie były wcale rzadkie, może w miastach nie było to tak widoczne, ale na wsiach, rolnicy wręcz masowo stawiali sobie falliczne kapliczki, jako symbol urodzajności i dobrych zbiorów - i się do nich modlono (jeszcze na przełomie IV i V wieku naszej ery, gdy Chrześcijaństwo już praktycznie całkowicie zapanowało na obszarze dawnego Imperium Rzymskiego, św. Augustyn z Hippony, ze zgrozą odnotowuje iż przemierzając wiejskie posiadłości Italii... wszędzie widział sterczące fallusy, ułożone w formie kapliczek). Symbol męskiej siły witalnej - fallusa, był również niezwykle popularnym talizmanem (szczególnie wśród kobiet, a już np. westalki obowiązkowo nosiły tego typu amulety przy sobie), strzegącym zarówno przez złym okiem jak i złym słowem. Rzymianin mógł do woli zdradzać swoją żonę, pod warunkiem jednak, że nie czynił tego z inną wolno urodzoną Rzymianką (to bowiem było zakazane i w przypadku takiej zdrady żona mogła zażądać rozwodu i zwrotu posagu), ale już kurtyzany, niewolnice, aktorki, tancerki itd. nie stanowiły żadnego zgorszenia ani też nie mogły być dla żony podstawą do rozwodu. Żona natomiast musiała być bezwzględnie wierna mężowi (Katon Starszy, ten który był wielkim przeciwnikiem przemocy wobec kobiet, zrównujący ten akt wręcz ze świętokradztwem, twierdził że jeśli żona męża zdradzi, ten bez żadnych skrupułów ma prawo ją na miejscu zabić). Nie chodziło tutaj tylko o kobiety zamężne, gdyż wszystkie dziewczęta i kobiety w Rzymie (szczególnie te, które pochodziły z szanowanych rodzin) musiały skrupulatnie pielęgnować swoją cnotę, aż do zamążpójścia. Mężczyzna przed ślubem (jak i po ślubie) mógł do woli korzystać z usług prostytutek czy niewolnic, kobieta zaś nie mogła tego czynić ani przed, ani (tym bardziej) po ślubie. Mąż, który przyłapał żonę z kochankiem, mógł do woli pozbawić życia i ją i jego (kochanek z reguły był bity, często maltretowany i kastrowany, zaś żona różnie, jeden z mężów, kazał swym niewolnikom po kolei zgwałcić swoją żonę, gdy przyłapał ją z kochankiem, a potem ją zabił. Drugi zmusił żonę i jej kochanka do trójkąta, w którym wielokrotnie zgwałcił zarówno swoją żonę jak i owego mężczyznę, rano polecił go jeszcze wychłostać, po czym puścił wolno).
Homoseksualizm był prawnie zakazany i społecznie potępiany (jedynym wyjątkiem były związki homoseksualne pomiędzy panami i niewolnikami). Jednak gwałt na kochanku żony, był akceptowalny, gdyż tym samym mąż degradował rywala do podrzędnej roli kobiety, odbierał mu męskość, czynił niezdolnym do dalszego pełnienia roli męża i ojca. To była kara gorsza niż śmierć, nic więc dziwnego że niektórzy po takim czymś po prostu popełniali samobójstwa. Mąż zaś mógł utrzymywać oficjalne kochanki (nie mogły to jednak być wolno urodzone Rzymianki), często nawet pozwalając im mieszkać we własnym domu (tak jak czynił np. pogromca Hannibala, sławny wódz Publiusz Korneliusz Scypion, który utrzymywał oficjalny związek ze swoją niewolnicą, którą wyzwolił i pozwolił zamieszkać we własnym domu... naprzeciwko pokoi własnej żony - ponoć obie panie z czasem nawet się ze sobą zaprzyjaźniły). Podobnie postąpił Katon, który po śmierci swej ukochanej żony (o której wspominałem na początku), poślubił młodą niewolnice, którą też wyzwolił i obsypywał prezentami, co szczególnie nie podobało się jego dzieciom. Ale wola ojca rodziny nie podlegała dyskusji, wyzwolenica urodziła mu nawet syna. Oczywiście nie oznacza to też, że bogate Rzymianki nie posiadał własnych kochanków, owszem posiadały (głównie wśród niewolników), ale o ile związki homoseksualne pomiędzy panami a niewolnikami były utrzymywane jawnie, o tyle stosunki między dominami a niewolnikami musiały już być całkowicie tajne. Rzymska matrona, musiała bardzo uważać, jeśli decydowała się rozpocząć romans z niewolnikiem, gdyż w przypadku wpadki, mąż mógł potraktować ją dokładnie tak samo, jak gdyby obcowała z wolnym mężczyzną. Co prawda niewolnicy nie byli uważani za normalnych ludzi, jednak urażony małżonek mógł nie rozróżnić tych niuansów tamtej epoki i potraktować to jako zwykłą zdradę (czyli mógł wówczas uczynić z własną żona co tylko chciał, łącznie z pozbawieniem jej życia).
Mąż powinien również pozostawić własną czułość w stosunku do żony za drzwiami ich sypialni, gdyż publiczne okazywanie względów małżonkom było bardzo źle widziane (w 184 r. p.n.e. Katon Starszy usunął z senatu człowieka, który publicznie pocałował własną żonę w obecności ich córki). Kobietom nie powinno się dawać podstaw do jawnie seksualnych zachowań (Katon zwalczał wszelkie greckie wpływy na rzymską moralność, uważał że grecka kultura jest powodem zniewieścienia mężczyzn i seksualizacji kobiet, co szczególnie wypłynęło podczas afery roku 186 p.n.e. gdzie w czasie święta ku czci Dionizosa, rzymskie matrony, piły alkohol, rozpuściły włosy, a niektóre wręcz obnażyły piersi, spowodowało to w konsekwencji do wprowadzenia zakazu kultu Dionizosa i prześladowań jego kapłanów - ponoć miało zginąć wówczas kilka tysięcy ludzi, choć głównym powodem delegalizacji kultu była zapowiedź zabójstwa jednego z senatorów, jakiego chciała się dopuścić jego żona, uczestniczka owych misteriów). Trzydzieści lat wcześniej, w 216 r. p.n.e. po klęsce w bitwie z Hannibalem pod Kannami, w Rzymie żywcem zakopano westalkę, podejrzewaną o fizyczne obcowanie mężczyzną, co właśnie miało spowodować gniew Jowisza i zesłaną przez niego klęskę. W 114 r. p.n.e. miała miejsce kolejna wielka afera obyczajowa z westalkami w roli głównej, gdy piorun poraził i zabił jedną z nich, natychmiast wszczęto śledztwo, które doszukało się przerażających rzeczy. Oto mianowicie powstała wśród westalek grupa dziewcząt - i to z najlepszych rzymskich rodów - które zachowywały się jak najzwyklejsze prostytutki, oddając się mężczyznom (wybieranym jednak według odpowiedniego klucza, gdyż wszystko musiało pozostać w tajemnicy). Kobiety zostały skazane na karę śmierci poprzez zakopanie żywcem, a przerażenie Rzymian tym świętokradczym aktem (owych westalek) było tak wielkie, że jeszcze długo po tej aferze panował strach zabobonny przed karą bogów za ich postępek.
Istniała w Rzymie również forma konkubinatu, który pozwalał mężczyźnie i kobiecie na wzajemne życie i obcowanie bez ślubu. Konkubinat ten jednak miał trwać jedynie rok czasu, od chwili gdy dziewczyna przeprowadziła się do domu swego chłopca. Jeśli jednak nie mieli oni ochoty zawierać związku małżeńskiego po upływie terminu, prawo nakazywało dziewczynie opuścić dom swego ukochanego na co najmniej trzy dni i wrócić do domu ojca. Po upływie tych dni mogła znów się przeprowadzić do chłopaka i wszystko... zaczynało się od nowa (to znaczy konkubinat znów mógł trwać kolejny rok). Jeśli zaś mąż pragnął się rozwieść z żoną, mógł jedynie zawiadomić o tym słowami (które oficjalnie były prawnie uznane): "Zabieraj swoje rzeczy i się wynoś". Żona musiała wówczas opuścić dom męża, ale on miał jej zwrócić posag, który wniosła do związku w dniu ślubu, choć (co należy przyznać) nie oznaczało to jeszcze całkowitego rozwiązania małżeństwa. O tym, czy dalsze pożycie powinno zostać unieważnione, dalej decydował sąd familijny, złożony z przedstawicieli rodziny męża i żony (mąż musiał mieć powód, dla którego decydował się rozwieść, jak choćby cudzołóstwo - wówczas małżeństwo unieważniano bezdyskusyjnie - aborcja dokonana przez żonę przy niewiedzy męża - również rozwód orzekano szybko, trudny charakter żony lub wreszcie... pijaństwo. Były to najważniejsze powody rozstań między małżonkami w Starożytnym Rzymie). Rozwody jednak (szczególnie w okresie Republiki) należały do rzadkości, gdyż związek (z reguły) był uświęcony religijnie, więc rozwód byłby zaprzeczeniem przysięgi małżeńskiej, złożonej przy ołtarzu Jowisza, a tym samym krzywoprzysięstwem dokonanym w obecności boga. w I, a szczególnie II i III wieku naszej ery, rozwody stały się wręcz rzymską plagą, zresztą w tym czasie kobiety zyskały znacznie większy status jako żony i matki, niż miało to miejsce w omawianym przeze mnie okresie.
Miast rozwodu, radzono małżonkom wzajemnie się porozumieć i dojść do zgody. W tym celu radzono aby spędzili oni noc i modlili się w świątyni bogini Viriplacy (Łagodzącej Mężowski Gniew). Namawiano ich tam również aby wzajemnie wykrzyczeli swoje żale i pretensje, co następnie doprowadzi następnie do ostatecznego pogodzenia (często owe pogodzenie kończyło się stosunkiem małżonków przed posągiem bogini). Twierdzono że jest to bardzo skuteczna metoda na nieszczęśliwe związki (jednak już w II wieku naszej ery, okazała się ona zupełnie nietrafioną, gdyż wówczas coraz mniej ludzi zaczęło wierzyć w bogów, większość traktowała religię jak "piękne bajki" nie mające związku z normalnym życiem, dlatego też i uświęcona bogini zgody małżeńskiej traciła swoją moc. Oczywiście były wyjątki, jakimi wówczas stali się niezwykle głęboko wierzący Chrześcijanie. Dziś sytuacja jest bardzo podobna do tamtego okresu, z tą różnicą że Chrześcijan zastąpili brodacze z Koranem w ręku i Allahem na ustach, pochodzący z zupełnie innej kultury). Rzymianie od wieków zastanawiali się jak to dobrać sobie najlepszą żonę i jak ją wychować. Zastanawiano się czy przywary kobiet lepiej jest znosić, czy też je tępić, oraz czy może (aby wychować sobie żonę), wziąć sobie ją w młodym wieku (gdy jeszcze nie jest w pełni kobietą), wówczas można będzie ją sobie wychować niczym córkę. Byli jednak i przeciwnicy tego typu związków, jako że co prawda służy to mężczyźnie, ale tylko do pewnego czasu, gdy bowiem on jest już w sile wieku i myśli tylko o spokoju i odpoczynku, jego wciąż młoda żona może teraz odpłacić mu pięknym za nadobne, za wszystkie lata podporządkowania (zwłaszcza od II wieku naszej ery, kiedy kobiety przestały być już tak uległe w związkach). Prześledźmy teraz stopień i skalę emancypacji kobiet rzymskich na przestrzeni wieków.
VIII - III wieku p.n.e. - Całkowity Patriarchat i kontrola ojca rodziny (pater familias) nad swą żoną (mater familias), dziećmi (liberti), niewolnikami (servi), bydłem, oraz całym majątkiem ruchomym i nieruchomym. Wola ojca jest wolą bogów i jest święta, może on więc decydować o zdrowiu i życiu wszystkich członków swojej rodziny. Utrzymuje on swoją władzę dzięki cnotom, takim jak: godność (gravitas), mądrość (sapientia), prawość (probitas), rozwaga (diligentia), surowość (severitas), opanowanie (temperantia). Dzieci uczone są skromności (modestia), szacunku (reverentia), dla starszych, posłuszeństwa (obsequium), respektu (verecundia) i czystości obyczajów (integritas morum). Żona znajduje się pod całkowitą władzą męża i również podlega jego prawom i nakazom (najważniejsza jest cnota - virtus, wierność - fides, skromność - modestia i posłuszeństwo - obsequium). Żona i dzieci mogą dodatkowo być karcone za najmniejsze nieposłuszeństwo przez ojca na najróżniejsze sposoby (głównie poprzez kary fizyczne). Żona realnie staje się niewolnicą własnego męża, choć jej pozycja jest nieco lepsza, od pozycji kobiet greckich. Takie wychowanie (szczególnie synów), jest probierzem moralności i siły armii rzymskiej tego okresu (homoseksualizm jak już wspomniałem, był oficjalnie tępiony, o ile nie dotyczył relacji pan-niewolnik, przy czym stroną bierną zawsze musiał być niewolnik, a wszelkie przejawy zachowań homoseksualnych między obywatelami Rzymu podlegały karze - przypadek siostrzeńca Gajusza Mariusza jest tutaj dość symboliczny, mianowicie młodzian ten znany był ze swoich homoseksualnych upodobań co do niewolników i to uchodziło, ale gdy postanowił uwieść niejakiego Treboniana, jednego z oficerów swego wuja - ten, broniąc się przed amorami, zabił swego adoratora. Otrzymał za to pochwałę od Gajusza Mariusza, który oficjalnie potępił swego siostrzeńca. W rzymskiej armii tego okresu panowała zasada, że kto ma większy stopień oficerski lub kto posiada wyższą pozycję w państwie i armii, ten co prawda otrzymuje większe uznanie i łupy, ale jednocześnie w przypadku popełnienia jakiegokolwiek wykroczenia lub przestępstwa - a za takie właśnie uważano akt homoseksualny pomiędzy obywatelami - ponosi karę dwakroć większą od zwykłego Rzymianina. Taka sama zasada panowała w armii Napoleona, im wyższa szarża, tym większa kara w przypadku jakiegokolwiek wykroczenia. I to jest właśnie sprawiedliwość - a jak jest dziś? Szkoda gadać).
Rewolucja obyczajowa III/II wieku p.n.e. - Z chwilą zjednoczenia Italii i wchłonięcia tzw.: "Wielkiej Grecji" (czyli greckich miast w południowej Italii i na Sycylii), zaczęły się uwidaczniać coraz silniejsze wpływy hellenizmu na rzymską religię i moralność. Zaczęły się pojawiać greckie kulty, takie jak Dionizosa, "białej bogini" - Laukotei, Kybele, czy egipski kult Izydy. Hellenizacja rzymskiej religii i kultury, była pierwszą wielką rewolucyjną zmianą moralną w Imperium Rzymskim (kolejną była... chrystianizacja kultury grecko-rzymskiej). Zwolennicy hellenizacji (jak choćby ród Korneliuszy Scypionów), twierdzili że nawet pradawna Sybilla pochodziła ze wschodu, z dalekiej Troi - "pramatki naszej ziemi" (a konkretnie z miasta Marpessos w ziemi trojańskiej). Miała ona być również kapłanką greckiego boga Apollina, przez co była pierwszą która przyniosła grecki kult do Italii. Potem (gdy Rzym był jeszcze królestwem) rody Potycjuszów i Pinariuszów - wprowadziły w Rzymie kult greckiego Heraklesa (sprowadzony z Tyburu sabińskiego - co zresztą potem uważano za kult typowo italski), znany odtąd tam jako kult Herkulesa. W 249 r. p.n.e. inkorporowano do Rzymu kult Plutona (zwanego Disem lub Hadesem) i Persefony (Prozerpiny). W 238 r. p.n.e. wprowadzono kult Flory. W 217 r. p.n.e. pojawia się Afrodyta (Wenus). W 205 r. p.n.e. możny ród Klaudiuszów sprowadza do Rzymu wschodni kult bogini Kybele (Wielka Bogini - Wielka Macierz, Macierz Idejska). W II wieku p.n.e. Zeus już całkowicie stał się Jowiszem, Hera - Junoną, Posejdon - Neptunem, Atena - Minerwą, Ares - Marsem, Hestia - Westą, Hermes - Merkurym, Demeter - Ceres, Hefajstos - Wulkanem, Artemida - Dianą, Kronos - Saturnem i tak dalej. Rewolucja moralna III i II wieku p.n.e. oczywiście nie przyniosła ze sobą podważenia dominującej pozycji ojca rodziny, jedynie wprowadziła większą niemoralność do dotychczasowej rzymskiej kultury i religijności, co zresztą było ostro potępiane (np. za cenzuratu Katona w 184 r. p.n.e.). W każdym razie wiek II p.n.e. przynosi również ogromny i niespotykany wcześniej napływ niewolników do Rzymu. Dotąd bowiem nawet w majętnych rodzinach było co najwyżej po kilku niewolników (z reguły dwóch lub trzech, a częściej jeden), teraz ich napływ, oraz spadające ceny, spowodował iż rodziny nobilitas i ekwitów zaczęły posiadać po kilkudziesięciu, a nawet po kilkaset niewolników, co również prowadziło do upadku obyczajów i starorzymskiej moralności.
Kolejna rewolucja obyczajowa - I wiek p.n.e. - I wiek p.n.e. kontynuował wszelkie negatywne tendencji okresu poprzedniego, łącznie z seksualizacją i demoralizacją obyczajową. Ale jednocześnie jest to pierwszy wiek, w którym rzymskie kobiety (na razie jedynie te, które wywodzą się z potężnych, arystokratycznych rodzin), zaczynają dochodzić do głosu. Oczywiście, dzieje się to bardzo powoli, stopniowo, ale w tym właśnie okresie kobieta rzymska oficjalnie już wchodzi do rzymskiej polityki (nie bezpośrednio, gdyż kobiety nie posiadały praw wyborczych, ale potężne matrony były zdolne tak kierować karierami swych mężów, kochanków i synów - że tamci niekiedy byli tylko marionetkami w ich rękach. Oficjalnie cechą kobiety rzymskiej miała być nadal cnota, posłuszeństwo i skromność - i takie właśnie ideały są najbardziej cenione, ale zmiany obyczajowe, jakie zachodzą w I wieku p.n.e., powodują iż coraz mniej kobiet realnie kultywuje owe cnoty (choć oficjalnie czynią tak wszystkie rzymskie damy). Przykładem tego stają się zmiany w ubiorach. Dotąd bowiem bogate damy zakładały (prócz stanika i przepaski na biodra), tunikę, na którą wkładano stolę, opadającą do stóp - natomiast począwszy od I wieku p.n.e. ubiory stały się cieńsze, kobiety albo porzuciły noszenie tuniki i zakładały samą stolę, albo też nosiły niezwykle cienkie, wręcz prześwitujące tuniki, które okrywały (dla niepoznaki, a może dla podkreślenia własnego seksapilu) pallą (był to rodzaj narzuty, owijanej wokół ciała). Niektóre matrony (głównie wdowy) oficjalnie utrzymywały niewolników, z którymi oddawały się seksualnym przyjemnościom. Ta sytuacja jeszcze pogłębiła się w kolejnym - I wieku naszej ery, ale prawdziwą rewolucję obyczajową przyniósł:
II wiek naszej ery - feminizacja Rzymian - II wiek naszej ery, to czasy rozbuchanego feminizmu i pogłębiania się rzymskiej demoralizacji. Wiele żon pragnie poprzestać na jednym, góra dwóch dzieciach, gdyż jak twierdzą "ciąża psuje ich urodę", a niektóre wręcz w ogóle nie chcą mieć potomstwa (skutecznie zresztą do tego dążą, stosując antykoncepcję, o której nie mówią mężom - na ten temat mam kilka dodatkowych informacji, ale opiszę je może w innym temacie), w każdym razie wiek II przynosi znaczny spadek urodzeń, a wiele rodzin jest bezdzietnych (w tym rody cesarskie). Dlatego też kobieca płodność była niezwykle ceniona w ówczesnym czasie, a kobiety, posiadające co najmniej piątkę dzieci, oficjalne nagradzane przez władze. Podczas przyjęć żony oficjalnie podważają zdanie męża i nie spotyka je za to kara, jak w wiekach wcześniejszych. Interesują się polityką, poezją, literaturą - piszą listy, utwory, deklamują, śpiewają własne piosenki a nawet... pouczają wodzów, jak mają prowadzić działania wojskowe. Niektóre pragną uczestniczyć z mężami w wyprawach wojennych (jak choćby cesarzowa Pompeja Plotyna, żona Trajana). Zrzucają kobiece stroje i przebierają się w męskie, ćwicząc powożenie rydwanem, walkę na miecze czy rzut oszczepem. Juwenalis - poeta rzymski tego okresu zapytuje wprost: "Czy może zachować wstyd kobieta w hełmie, która wyrzeka się swej płci?". Kobiety wcale sobie nie folgują, objadają się i opijają podczas uczt. Niektóre żony pozwalają sobie nawet na to, że jak pisze Juwenalis, odmawiają mężom wstępu do ich sypialni. Rzecz nie do pomyślenia w wiekach wcześniejszych.
Niektórzy mężczyźni uciekają więc w homoseksualizm (który przestaje już pełnić takie moralne odium, jak wcześniej), ale najciekawsze jest to, że mężczyźni kompletnie nie wiedzą, co zrobić, aby owe sfeminizowane kobiety poskromić. Rozwody stały się wręcz plagą, a kobiety rozwodziły się równie często co mężczyźni (prawa julijskie dały kobietom możliwość występowania o rozwód na równi z mężami). Żony porzucają mężów z najbłahszych powodów (jak choćby - choroba, impotencja czy... wyjazd na front). Marcjalis (rzymski poeta) pisze wprost: "Kobieta podlegała niegdyś ściśle swemu panu i władcy, teraz dorównuje mu ona, współzawodniczy z nim, o ile nawet nad nim nie góruje. Dawniej (...) była dumna ze swej płodności, której obecnie się boi. Była wierna, a jest płocha i zdemoralizowana". Przykładem tej demoralizacji był również - jak już wcześniej wspomniałem - zanik rzymskiej religijności, która odtąd była traktowana raczej w kategoriach tradycji i bajek, niż rzeczywistych wierzeń. Należy też dodać, że wielu mężczyzn, nie mogąc sobie poradzić z żonami, brało do łoża niewolnice, które potem wyzwalali i z których potomstwo (jeśli je uznali) mogło być wolne i mogło dziedziczyć majątek ojca. Żony często przeciwko temu protestowały, ale mężowie czynili tak, właśnie dlatego że wśród tych niewolnic odnajdywali uległość, którą ich żony dawno porzuciły.
V wiek - Finis Mundum i Nowy Początek - Taki stan rzeczy trwał właściwie aż do początku wieku V naszej ery i najazdu plemion z Północy na Cesarstwo Rzymskie. Najeźdźcy przynieśli swoje prawa i obyczaje w które pokonani Rzymianie musieli się jakoś wpasować. Nie było to łatwe, zważywszy że pozycja kobiet w tych plemionach była niższa, niż pozycja matron w sfeminizowanym już wówczas rzymskim społeczeństwie. kobiety jednak musiały się podporządkować, bowiem nowi królowie wprowadzali własne prawa i podlegali własnym tradycjom. I tak, wraz z najazdem ludów północnych na Imperium Rzymskie, następuje załamanie się tej pozycji, jaką kobiety ugruntowały sobie wcześniej. Nowi władcy i plemiona tzw.: "barbarzyńców" przyjmowały Chrześcijaństwo i ponownie stawiały za wzór do naśladowania dla kobiet biblijną Marię - dziewiczą matkę Jezusa Chrystusa. Przejawy jakiegokolwiek protestu kobiet były tłumione w zarodku, a widząc co zdobywcy zrobili z Rzymem (455 r.), lub innymi miastami i wsiami dawnego Imperium (oddawano mocz do impluvium, prano gacie w przydomowych fontannach itd.) próby jakiejkolwiek choćby emancypacji przestały być podejmowane. Kobiety wróciły do swoich korzeni. Stało się tak, ponieważ każda próba sfeminizowania społeczeństwa, kończy się w końcu katastrofą i zagładą tego społeczeństwa. To jest oczywista-oczywistość (cytując klasyka), ale większość feministek tego nie pojmuje, że jeśli dalej będą próbowały zmienić swych mężów w "łagodne stworzonka", pozbawione męskich reakcji (które uważają za szkodliwe), to wcześniej czy później obróci się to przeciwko nim samym. Bo przyjdą inni, którzy jedyne co będą potrafili to bić i gwałcić. I wówczas kobiety się podporządkują bo nie będą miały już innego wyjścia. Tak było i tak już będzie zawsze.
GERMAN DEATH CAMPS
NEVER POLISH
CDN.
Wow dobrze jest wrócić z moim byłym ex, dziękuję Dr Ekpen za pomoc, chcę tylko poinformować, że czyta ten post na wypadek, gdy masz problemy ze swoim kochankiem i prowadzi do rozwodu, a ty nie Chcesz rozwodu, Dr Ekpen jest odpowiedzią na twój problem. Lub jesteś już rozwód i nadal chcesz go / jej kontakt Dr Ekpen rzuca zaklęcie teraz (ekpentemple@gmail.com) lub Whatsapp go na +2347050270218 i będziesz ubrany, że zrobiłeś
OdpowiedzUsuń