Stron

wtorek, 22 maja 2018

RAPORT GEHLENA - Cz. V

CZYLI JAK TO NIEMCY ZAMIERZALI

STWORZYĆ WŁASNY RUCH OPORU,

WZORUJĄC SIĘ NA POLSKICH

DOŚWIADCZENIACH

KONSPIRACYJNYCH



RAPORT GEHLENA 

Cz. V





E. WALKA O NARÓD POLSKI


   4. ZE STRONY POLSKIEJ


Polska droga walki o własny naród dzieli się od samego początku na dwa zasadnicze kierunki, a mianowicie na narodowopolski oraz na prosowiecki, przy czym w miarę rozwoju sytuacji podział ten jest coraz bardziej radykalny (kolejny już błąd, jaki popełnia w swej pracy Gehlen, a mianowicie nie było żadnych "dwóch kierunków" polskiej drogi walki o niepodległość - istniał tylko jeden kierunek, kierunek reprezentowany przez Rząd Polski na Uchodźstwie w Londynie, oraz podległe mu - lub nie zawsze całkowicie podporządkowane Delegatowi Rządu na Kraj, ale również dążące do odbudowania Niepodległego kraju po pokonaniu Niemców, inne organizacje patriotyczne. Natomiast nurt "prosowiecki" nie był wcale nurtem polskim, nie wywodził się stąd, był całkowicie obcy, całkowicie wrogi jakiejkolwiek formie Niepodległości Polski. Wspomniałem o tym zresztą w poprzedniej części. Stawianie znaku równości pomiędzy tymi dwoma nurtami - rodzimym i narzuconym przez Moskwę jest zupełnie niezrozumiałe i totalnie nieodpowiadające prawdzie. Komuniści w Polsce mieli zawsze poparcie oscylujące na granicy błędu statystycznego i gdyby nie Armia Czerwona, to jak powiedział Stalin: "w miesiąc wystrzelają was jak kuropatwy". Porównanie Gehlena jest więc w tym miejscu podobne do porównania Orła z... kuropatwą).


WOJSKO POLSKIE
II RZECZYPOSPOLITEJ




a. Droga narodowopolska

Po katastrofie roku 1939 można było odnieść wrażenie, potęgowane brakiem wszelkich przejawów życia narodowego, że naród polski utracił całą dotychczasową warstwę przywódczą. co z kolei zdawało się wskazywać, iż owa warstwa nie była głęboko zakorzeniona w swym narodzie. Jak jednak pokazał następny okres, wniosek taki był błędny. Warstwa przywódcza, która z pozoru zupełnie zanikła, nie mogła występować oficjalnie, toteż rozpoczęła bardzo żywą, tajną, podziemną, konspiracyjną działalność (po klęsce roku 1939, polska warstwa przywódcza częściowo uległa rozproszeniu i potrzebowała czasu, aby się znów skupić. Poza tym tak Niemcy jak i Rosjanie systematycznie mordowali tych przedstawicieli polskich elit, którzy pozostali w okupowanym kraju, celem okupantów bowiem, było stworzenie niewielkiego marionetkowego społeczeństwa niewolników, pozbawionego zupełnie elit przywódczych i przeznaczonego jedynie do pracy na rzecz zwycięzców - gównie Niemców. Część zaś narodu zostałaby eksterminowana, a najbardziej "wartościowe" dla Niemców jednostki zniemczone). Oczywiście, można z całą pewnością założyć, że stare i nowe spory personalne jak również merytoryczne w obrębie warstwy przywódczej odgrywają i będą odgrywać dużą rolę. W skutek konsekwentnego użycia systemu pseudonimów nie ma możliwości wyrobienia sobie ogólnego pojęcia o stanie owej warstwy przywódczej i przemianach w niej zachodzących , przez co ważne źródło wiedzy m.in. na temat sił wojskowych i wywiadowczych pozostaje dla nas zamknięte. Wszak również i w polskim ruchu oporu to czynnik ludzki decyduje o jego obliczu. Według nowego źródła, które uważamy na razie za wiarygodne tylko w pewnym stopniu, pod powierzchnią działa cały czas ta sama warstwa przywódcza, która wpędziła naród polski w wojnę 1939 r., podczas gdy na zewnątrz prezentowane są bardziej umiarkowane elementy.

Chodziłoby tu przede wszystkim o grupę pułkowników, czyli stare przywództwo sanacji (nie jest to do końca prawdą, ale Gehlen nie myli się całkowicie, gdyż co prawda w samym rządzie w Londynie dawni piłsudczycy stanowili dość znikomą cześć przedstawicieli [część zaś dawnych oficerów i żołnierzy o poglądach piłsudczykowskich, została umieszczona w obozie internowania na angielskiej wyspie Bute. Stało się tak głównie dzięki wpływom dwóch ludzi, którym ulegał premier Władysław Sikorski - prof. Stanisławowi Kotowi i Izydorowi Modelskiemu - pierwszy był zaprzysięgłym anty-piłsudczykiem, a drugi... w ten sposób leczył swoje kompleksy z czasów przedwojennych, gdy w maju 1926 r. nie potrafił się zdecydować za kim się opowiedzieć - Piłsudskim czy rządem Witosa. Sam bowiem jako żołnierz I Brygady Legionów, nie chciał występować przeciwko Komendantowi, ale z drugiej strony jako dowódca warszawskiej Cytadeli, musiał wypełniać rozkazy strony rządowej. Ostatecznie nie podjął żadnej decyzji, a na dodatek dał się zamknąć własnym żołnierzom w ubikacji. Piłsudski następnie pozbawił go dowództwa i odesłał w stan spoczynku za nieudolność. Nigdy nie zapomniał tej zniewagi i teraz mścił się na piłsudczykach już w Anglii, odsyłając ich na sławną Wyspę Węży]. Natomiast w dowództwie Związku Walki Zbrojnej i potem Armii Krajowej wpływy piłsudczykowskie były dość silne). 




Jakkolwiek by było, narodowopolska warstwa przywódcza przeżyła nieunikniony kryzys kadrowy i programowy, który miał duże znaczenie nie tylko dla niej samej, ale również dla całego narodu polskiego (rzeczywiście, większość oficerów, polityków żołnierzy jak i po prostu narodu - nie była psychicznie "gotowa by przegrać". Byliśmy przecież "Silni, Zwarci, Gotowi" a ta wojna miała wyglądać zupełnie inaczej, mieliśmy zwyciężyć - zająć Wrocław, Szczecin, Berlin i pogonić Hitlera gdzie pieprz rośnie - tak się jednak nie stało [głównie z powodu zdrady naszych zachodnich "sojuszników" Anglii i Francji oraz "ciosu w plecy" ze strony Związku Sowieckiego]. Nic więc dziwnego, że jak pisał Stanisław Cat-Mackiewicz, większość naszej elity polityczno-wojskowej, która ewakuowała się do Francji a potem do Anglii "funkcjonowała na proszkach od bólu głowy"). Kwestie te były początkowo niedostrzegalne i dopiero z czasem zaczęły wychodzić na światło dzienne. Początkowo można było odnieść wrażenie, że przed narodowopolską warstwą przywódczą, stojącą u boku Anglo-Amerykanów, otwierają się bardzo duże możliwości. Pod osłoną i z pomocą aliantów udało się - mimo wszystkich niemieckich prób przeciwdziałania - stworzyć sieć dobrze rozbudowanych pozycji z centralą w Londynie, obejmującą całą Europę. Jej przedstawiciele niezliczonymi i różnorodnymi drogami docierali do kraju. urabiali go, organizowali, aż wreszcie poprowadzili go do zbrojnego powstania przeciwko Niemcom. Tę konspiracyjną formę narodowopolskiej walki o własny naród można zaprezentować w sposób szczególny na przykładzie czterech zjawisk, a mianowicie:
  • polskiego wywiadu
  • systemu partyjnego
  • struktur rządowych i administracyjnych
  • oraz sił zbrojnych


aa. POLSKI WYWIAD

Podczas katastrofy struktur państwowych i wojskowych Polski wywiad ucierpiał stosunkowo najmniej. Zgodnie ze swą naturą już przed 1939 r. działał on w sposób tajny nie tylko poza granicami, ale również w samym kraju. Zasady konspiracji były nieobce jego organom. Stąd też były one w stanie bezpośrednio po katastrofie po prostu zejść do podziemia. Zagraniczne placówki wywiadu pozostały przynajmniej w początkowej fazie nienaruszone. Przed 1939 r. polski wywiad był skupiony pod względem organizacyjnym w Oddziale II polskiego sztabu generalnego (od 1928 r. był to Sztab Główny Wojska Polskiego), przy czym miał on szczególnie ścisłe powiązania z Oddziałem V, któremu podlegało przekazywanie informacji. Jak bardzo rozbudowany był ten wywiad i jak wielkie znaczenie miał zarówno w Polsce, jak i w całej Europie, i to od wielu lat, wynika jednoznacznie z akt II Oddziału, które zdobyliśmy podczas kampanii polskiej (rzeczywiście, była to jedna z największych wpadek polskiego wywiadu, gdy w ręce Niemców po zajęciu przez nich Warszawy, wpadły ściśle tajne archiwa, szyfry oraz agenci, pracujący dla polskiego wywiadu w Niemczech. Dzięki tym informacjom zdobyli gruntowną wiedzę na temat struktur i agentów polskiego wywiadu, który trzeba było organizować od nowa). Liczna, znakomicie wyszkolona i nadzwyczaj uzdolniona siatka agentów oplotła (i oplata nadal) całą Europę. Znamienne jest, że polski wywiad już przed rokiem 1939 był na służbie Anglików, a potem stał się poniekąd wywiadem angielskim zarówno na kontynencie europejskim, jak i w Afryce Północnej, na Bliskim Wschodzie, a przez pewien czas także i w Rosji (polski wywiad nie był na służbie Anglików przed 1939 r. co prawda przekazano Brytyjczykom plany niemieckiej maszyny szyfrującej - Enigma, dzięki którym w Bletchey Park zorganizowano angielską centralę łączności, dzięki której udało się ocalić wiele konwojów morskich, oraz czytać niemieckie tajne szyfry co do ich działań na kontynencie - np. to właśnie dzięki odczytaniu przez Polaków Enigmy i podarowaniu tych szyfrów Anglikom, Winston Churchill wysłał do Stalina depeszę o pewnym niemieckim ataku na Związek Sowiecki, na kilka godzin, nim on nastąpił - 22 czerwca 1941 r. Stalin jednak do końca nie wierzył w informacje że Hitler może go zaatakować, a tych, którzy je głosili uważał albo za defetystów, albo za wrogów). 

Wartość, jaką dla Anglii mają wyniki pracy polskiego wywiadu, może być mierzona również i tym, że angielskie subwencje dla polskiego rządu emigracyjnego w Londynie są regulowane właśnie przy ich pomocy. Pracując dla Anglii, polski wywiad nigdy nie zapominał, że jest przede wszystkim polską służbą. Zapewniał on polskiemu ruchowi oporu nie tylko środki finansowe, lecz bez zastrzeżeń oddawał się do jego dyspozycji, uczestnicząc bardzo aktywnie we wszystkich jego przejawach. Okoliczności tej nie sposób przecenić. Po wyjeździe na emigrację najwyższych władz przez Rumunię, Węgry oraz Francję (gdzie zatrzymano się do czasu niemieckiej ofensywy na zachodzie) do Londynu ich najważniejszym zadaniem było nawiązanie łączności z krajem oraz przekazywanie informacji o sytuacji oraz rozgrywających się tam wydarzeniach, ponieważ od ich szybkiego i dokładnego rozpoznania zależała wszelka działalność polityczna. To priorytetowe zadanie zostało wykonane prawdopodobnie bardzo szybko. Zarówno szeroko rozgałęzione i dobrze zakonspirowane linie kurierskie, jak i coraz liczniejsze linie radiowe zabezpieczały szybkie i stosunkowo bezpieczne przekazywanie informacji. Chociaż przekazywanie informacji - jak już wspomnieliśmy - nie należy do wąsko rozumianego zakresu zadań polskiego wywiadu, to jednak jest nieodzownym elementem każdej skutecznej pracy wywiadowczej, toteż w syntetycznym ujęciu musi być odpowiednio uwzględniony.

Właściwym obszarem działań wywiadu jest zbieranie, analiza i opracowanie informacji o charakterze politycznym, wojskowym i gospodarczym. Umożliwia to rozpoznanie i zwalczanie całego potencjału wroga. Polski wywiad ma dodatkowo do wykonania zadania o charakterze propagandowym, rozkładowym i sabotażowym. Nie ma chyba takiego kraju i takiego państwa w Europie czy na Bliskim Wschodzie, w którym polski wywiad nie utrzymywałby mniej lub bardziej rozbudowanej siatki agentów. Najważniejszą jego centralą - oprócz Londynu - była aż do wybuchu powstania Warszawa. Stąd rozpracowywano nie tylko GG (Generalgouvernement - Generalne Gubernatorstwo, czyli część środkowych i południowych ziem polskich), ale również cały obszar wielkoniemiecki, łącznie z okupowanymi w danym czasie terenami rosyjskimi (należy tutaj też dodać, że to właśnie polski wywiad stworzył cały późniejszy... niemiecki ruch antyhitlerowski. To właśnie Polacy w ramach sławnej "Akcji N" rozpoczęli wydawanie w języku niemieckim broszur i ulotek, rozsyłanych następnie do żołnierzy niemieckich na froncie, informujących ich iż w Niemczech narodził się silny ruch antyhitlerowski, który ma ocalić Niemcy przed totalną katastrofą, do jakiej prowadzi naród szaleniec Hitler - tak mniej więcej to było przedstawiane i rozbudowywane ilością niemieckich ofiar tej wojny etc. etc. Na temat Akcji N pisałem już trochę w poprzednich postach w innych tematach - teraz jedynie przypominam. Dodatkowo należy dodać, że również Polacy stworzyli we Francji bardzo silny ruch oporu, o którym w dalszej części swego raportu będzie również wspominał Gelhen. Zaś francuski Resistance był godny pożałowania od samego początku, oni zajmowali się głównie plakatowaniem ulic, niczym więcej - to była prawdziwa dziecinada, którą dokładnie w całej pełni obrazuje angielski serial satyryczny "Allo, Allo"). 




W latach 1939-42 polski wywiad rozwinął również aktywną, zróżnicowaną i pełną sukcesów działalność na terenie sowiecko-rosyjskim (przypuszczalnie było to powiązane z pracą komitetów opiekuńczych oraz formowaniem armii Andersa) - (błąd! po 1938 r. i wymordowaniu ponad 111 000 Polaków na terenie Związku Sowieckiego w ramach tzw.: "Akcji polskiej", polski wywiad w ZSRS został w dużej mierze sparaliżowany i potem powoli odbudowywany dopiero po 1941 r. i agresji Niemiec na Sowiety). Znalezione sowieckie materiały pokazują, że NKWD rozpoznało to niebezpieczeństwo i było zdecydowane użyć wszelkich środków dla jego zażegnania. Z tego punktu widzenia ewakuacja armii Andersa staje się bardziej zrozumiała. Moskwa wolała zrezygnować z 70 000, a nawet więcej, żołnierzy niż pozwolić polskiemu wywiadowi na stworzenie z tych żołnierzy, reprezentujących narodowopolskie nastawienie, trudnej do zwalczenia, a zapewne nawet niemożliwej do wykorzenienia bazy. W każdym razie w walce NKWD z polskim wywiadem wygrała NKWD, co stwierdzamy m.in. na podstawie eliminacji polskich połączeń radiowych prowadzących z Londynu do Rosji (nie wiem dokładnie o co tutaj Gehlenowi chodzi?). Ciężkie ciosy zadane w latach 1942-43 polskiemu wywiadowi przez niemieckie służby policyjne i wojskowe, dzięki wglądowi w jego szeroko rozgałęzioną agenturę oraz w wyniku jej pracy, pozwoliły z całą ostrością dostrzec stopień zagrożenia, jaki on stwarzał. Dotychczasowe niemieckie działania kontrwywiadowcze świadczą o tym, że przy użyciu samych tylko środków wojskowych oraz policyjnych nie można wyeliminować polskiego wywiadu. Co prawda udało się zadać mu wiele ciosów, ale nie udało się go rozbić. Bez względu na to, gdzie i jak go ugodziliśmy, w krótkim czasie wracał do poprzedniej formy, ucząc się z porażek. Jego metody są coraz bardziej wyrafinowane, jego natura coraz bardziej zakonspirowana, a przez to coraz trudniejsza do ogarnięcia (to samo dotyczy elementów politycznych i wojskowych ruchu oporu). Konkretne wskazówki:
  • najważniejsze linie kurierskie zostały zniszczone poprzez liczne aresztowania, ale samej działalności kurierskiej nie udało się powstrzymać
  • najważniejsze stacje nadawcze zostały wykryte, a pomimo to ruch radiowy stale się nasilał
  • czołowi funkcjonariusze (wywiadu) zostali aresztowani, a wśród nich dwukrotnie jego dowódcy: wywiad jednak pracował dalej pod nowym kierownictwem
  • masowe aresztowanie agentów powodowały przejściowe zakłócenia, lecz nie przerwały pracy wywiadowczej; powstałe luki wchodzili wciąż nowi agenci
  • mimo jak najostrzejszych form przeciwdziałania polskiemu wywiadowi wciąż udaje się pozyskać cenny materiał polityczny i wojskowo-gospodarczy analizować go i przekazywać dalej.
W obliczu tych faktów narzuca się pytanie, jakim to siłom polski wywiad (a wraz z nim cały polski ruch oporu) zawdzięcza swoją żywotność. Ramy tej pracy nie pozwalają na udzielenie wyczerpującej odpowiedzi na to pytanie. Jedno jest pewne: przewaga zewnętrznych środków nie może być traktowana jako wyjaśnienie, decyduje w tym wypadku raczej fakt, że Polak ma szczególny talent do działalności konspiracyjnej. Do istoty problemu przybliża nas uświadomienie sobie, że siłą polskiego wywiadu, jak zresztą i całego polskiego ruchu oporu, jest wrodzona skłonność całego narodu do rezystencji. Na tle tej gotowości do oporu wywiad zajmuje szczególną pozycję, ponieważ jednocześnie jest on emocją, a zarazem systemem nerwowym, poprzez które postrzegana jest rzeczywistość własna i rzeczywistość wroga. Efekty tej obserwacji przekazywane są do serca, które wydaje polecenia poszczególnym członkom organizmu. W związku z tym postawić można jedną jeszcze kwestię. Jeśli bowiem różne elementy polskiego oporu nie są zjawiskami jednostkowymi, oddzielnymi w stosunku do narodu pojętego jako całość, lecz jak najbardziej częściami większej całości, oznacza to, że wyplenienie pojedynczych elementów ruchu oporu nie złamie oporu całości. Jeszcze bardziej rozmija się z rzeczywistością ten, kto potraktuje członków ruchu oporu jako element aspołeczny. Konspiratorzy, walcząc, nierzadko nierzadko popełniają w obliczu znienawidzonego wroga czyny o charakterze aspołecznym, lecz nie stają się oni przez to istotami aspołecznymi.




Wprost przeciwnie. Dokonują oni tych czynów nie z powodu osobistej postawy aspołecznej, lecz dla ustanowienia nowego, własnego porządku społecznego. Z tego względu każda próba zwalczania ruchu oporu za pomocą metod, którymi zazwyczaj wykorzenia się postawy aspołeczne, jest skazana na niepowodzenie. O ile w przypadku aspołeczności poprzez eliminację aspołecznej jednostki usuwa się źródło aspołecznej postawy, o tyle po śmierci członka ruchu oporu w żadnym wypadku nie umiera jego idea. Ofiarność, męczeństwo budzi nowych bojowników. We wspólnocie siew krwi przynosi stukrotny plon. W nowszej historii Niemiec zjawisko to obserwowaliśmy na chwalebnym przykładzie korpusów wolności (Gehlenowi zapewne chodzi o Freikorpsy, które były formowane po zakończeniu I Wojny Światowej i brały udział np. w walkach z powstańcami wielkopolskimi - 1918-1919 i śląskimi - 1919-1921, oraz z komunistyczną piątą kolumną w samych Niemczech - 1919) oraz walki o Zagłębie Ruhry (opór Niemców z Zagłębie Rury, przeciwko okupacji tych terenów przez Francuzów i Belgów - styczeń-wrzesień 1923 r.). Jeżeli na terenach polskich dochodzi do podobnych wydarzeń, musimy choćby tylko dla poprawności naszych analiz, wartościować je w taki sam sposób. Bez tego nie da się nakreślić obrazu sił wywiadowczych i wojskowych polskiego ruchu oporu.


"WIEC PIJMY WINO, SZWOLEŻEROWIE
NIECH TROSKI ZGINĄ W ROZBITYM SZKLE.
GDY NAS NIE BĘDZIE, NIECH NIKT SIĘ NIE DOWIE,
CZY DOBRZE BYŁO NAM, CZY ŹLE" 




ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND NEVER WILL APPLY TO POLAND

 

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz