CZYLI JAK TO KRÓL
RZECZYPOSPOLITEJ WŁADYSŁAW IV
PLANOWAŁ ODBUDOWAĆ DAWNE
CHRZEŚCIJAŃSKIE PAŃSTWO
W KONSTANTYNOPOLU
1645 r.
IMPERIUM OSMAŃSKIE
Cz. II
Nowy, młody sułtan Osman II, odwiedził Stary Pałac (w którym mieszkały wówczas najważniejsze kobiety tego okresu, jego prababka - sułtanka Safiye, prawdopodobnie, bo nie wiadomo czy jeszcze żyła - jego matka, sułtanka Mahfiruz, oraz oczywiście sułtanka Kosem), dopiero po kilku miesiącach od objęcia władzy (luty 1618 r.). Zresztą sam już fakt, że tam pojechał, był czymś niezwykłym, bowiem sułtani raczej unikali wizyt w Starym Pałacu, głównie aby niepotrzebnie niepokoić swych faworyt z haremu, gdyż każda taka wizyta, mogła nastręczać przypuszczeń iż dana kobieta (która została tam zesłana), odzyska swe wpływy i będzie mogła powrócić do haremu. Osman uczynił jednak wyjątek... dla Kosem. Kobieta ta wychowała go od małego i obdarzała miłością, choć jego matka - Mahfiruz była jej konkurentką do serca sułtana Ahmeda I i władzy nad haremem. Teraz pragnął zapewne jej podziękować za wcześniejsze poświęcenie i miłość. Kosem na jego cześć miała urządzić świetną ucztę i zapewne radowała się że jej pasierb o niej nie zapomniał. Liczyła zapewne również i na to, że pomimo oddalenia będzie mogła zdobyć wpływ na młodego sułtana, głównie po to, aby chronić swoich synów. Kolejne dni i miesiące upływały jej jednak na rozmyśleniach, z dala od haremu i blichtru władzy. Tymczasem czternastoletni sułtan wziął się energicznie za rządy nad krajem, otoczył się swoimi ludźmi (m.in.: swym nauczycielem - Hoca Omerem Efendii oraz szefem eunuchów - Kizlarem Agą). Jego celem było pozbawienie władzy wszechwładnego wezyra Halila Paszy, który to właśnie promował do tronu po śmierci Ahmeda I - wuja Osmana, szalonego Mustafę I. Ale jak na razie reforma funkcjonowania Dywanu była wprowadzana metodą małych kroków.
Mijały miesiące, państwo co prawda nie prowadziło żadnych wojen z innymi krajami, ale nowe panowanie nie miało szczęścia. Otóż od chwili wstąpienia Osmana II na tron, co jakiś czas pojawiały się jakieś "złowróżbne" znaki, przepowiadające nadchodzące nieszczęścia - a to na niebie w Konstantynopolu pojawiła się kometa, a to w dzielnicy kupieckiej wybuchł pożar, który strawił wszystkie stoiska, a to w Budzie ponoć padał krwawy deszcz i leciały z nieba kamienie, a to znów (z początkiem 1619 r.) nad stolicą Imperium oberwała się chmura a deszcze padały przez trzy miesiące, powodując zalanie większości ulic, minaretów i domów. Najgorsza jednak okazała się plaga szczurów (które wyszły ze swych nor, gdy opadły wody zalanego Konstantynopola) oraz epidemia dżumy, którą te zwierzęta ze sobą przyniosły. To wszystko razem wzięte nie wróżyło dobrze panowaniu
młodego i energicznego władcy, który pragnął zapisać się w historii jako
wielki zdobywca, niczym Aleksander Wielki czy sułtan Sulejman
Wspaniały. Te klęski żywiołowe dały jednak sułtanowi powód, aby pozbyć się wielkiego wezyra Halila Paszy, który został zastąpiony przez Ali Paszę (grudzień 1619 r.) który bardzo szybko zdobył sobie wpływ na sułtana. Ten żeglarz, ofiarowywał Osmanowi najróżniejsze i najdziwniejsze podarki, jednocześnie prawiąc mu komplementy i wynosząc ponad wszystkich innych. Dzięki temu udało mu się nie tylko zająć miejsce Halila Paszy, ale również obalić Kizlar Agę - zarządcę eunuchów, który został odesłany do Egiptu.
Młody sułtan zaufał Ali Paszy, który snuł przed nim wizję wielkich podbojów na miarę Aleksandra Wielkiego. Zajął się też wyszukiwaniem dla sułtana najlepszych koni (Osman II bardzo kochał konie), a także nowych dziewcząt do jego haremu. Władza wielkiego wezyra rosła z miesiąca na miesiąc, a ten zachowywał się niczym prawdziwy sułtan (kazał wtrącić do lochu sułtańskiego kontrolera finansów, który zaczął badać nagły wzrost majątku wielkiego wezyra). Ali Pasza planował wielką wojnę z Wenecją, Hiszpanią i Rzymem, której kulminacją byłoby zawieszenie zielonego sztandaru Proroka na Bazylice św. Piotra i Pawła w Rzymie, ale sułtan Osman kierował swój wzrok w inną stronę. Wychowany na tradycji wielkich władców i zdobywców, zapragnął... podbić Rzeczpospolitą polsko-litewską. W dniach 17 września - 7 października 1620 r. doszło do bitwy pod Cecorą (o której już pisałem we wcześniejszych postach). Spowodowana ona była polską interwencją w Mołdawii, a zakończyła się klęską i śmiercią hetmana wielkiego koronnego - Stanisława Żółkiewskiego (który nie chcąc uciekać, zabił swojego konia, nakazując jednocześnie ratowanie się swemu synowi i innym podkomendnym), mówiąc iż swą osobą pragnie zagrodzić drogę wrogom w stronę Ojczyzny. Jego głowa została potem odcięta i wysłana do Konstantynopola, zaś sułtan Osman umieścił ją przed wejściem do swego pałacu. Klęska cecorska spowodowała otrzeźwienie szlachty Rzeczypospolitej, która szybko uchwaliła podatki na wojsko, mające zapobiec inwazji osmańskiej, planowanej przez Osmana i Ali Paszę na lato roku 1621.
Nim jednak Osman wyruszył na wojnę, postanowił zadbać o to, aby pod jego nieobecność nikt nie ośmielił się odebrać mu tronu, dlatego też postanowił zamordować swego przyrodniego brata - szesnastoletniego Mehmeda (z którym przed objęciem władzy rywalizował o względy janczarów). Napotkał jednak na problem, gdyż główny sędzia Anatolii nie chciał wydać fatwy (było to niezbędne aby skazać na śmierć członka dynastii panującej), a ponieważ akt ten musiał zostać uświęcony przez Allaha, Osman nie mógł zabić Mehmeda bez wydanej przeciwko niemu fatwy. Zmusił więc do tego sędziego Rumelii i tak 12 stycznia 1621 r. Mehmed - syn Ahmeda I i sułtanki Kosem został uduszony (nim wyzionął ducha, miał krzyknąć w stronę Osmana: "Obyś szybko zginął szczurze! Oby twoje panowanie było porażką i oby twój los był jeszcze gorszy od mojego"). Ta śmierć dużo zmieniła w stosunku Kosem do Osmana - zrozpaczona matka odtąd będzie robiła wszystko, aby obalić mordercę jej syna z sułtańskiego tronu (prawdopodobnie jednak nie pragnęła jego śmierci). Tymczasem zaczęła się wojna z Rzeczpospolitą. Sułtan pewny zwycięstwa, otoczony pocztem janczarów, przywdział zbroję swego wielkiego przodka - Sulejmana Wspaniałego i pod zielonym sztandarem Proroka ruszył ku granicy na Dniestrze (7 maja 1621 r.).
Celem Osmana była inwazja na Polskę i jej podbicie (lub zhołdowanie), dlatego też zgromadził do tego celu ogromną armię, liczącą ponad 300 000 wojska (są dane mówiące i o 400 000). Była to potężna siła, stawili się bowiem wszyscy czterej paszowie, siedmiu bejlerbejów, namiestnicy Arabii, Syrii i Egiptu wiodący swoje wielbłądy. Do tego mnogość janczarów, sipahów i straży sułtańskiej, oraz oczywiście Tatarów i Wołochów. Prowadzono 10 000 wielbłądów (dźwigających aprowizację i rynsztunek), 20 000 bawołów oraz cztery słonie, które niosły namioty sułtańskie. Osman II widząc swoją potęgę był pewny "połknięcia" Polski, a król Zygmunt III pisał w liście do papieża Grzegorza XV: "Jeszcze nigdy takiej siły nie widziała Europa, ani też podobnej wojny nie zasięga pamięć ludzka; nie trzeba było takich natężeń sułtanom, aby tylu królów i cesarzy zwyciężyć, do podłych warunków pokoju zniewolić". Tymczasem Polacy zmobilizowali 60 000 armię (na taką zostały uchwalone podatki na sejmie w listopadzie 1620 r.) - 14 000 husarzy, 15 000 lekkiej jazdy, 4 000 rajtarów i reszta piechoty. Spodziewano się również dotarcia 40 000 Kozaków atamana Piotra Konaszewicza-Sahajdacznego. Dowódcą całej armii wybrano hetmana wielkiego litewskiego Jana Karola Chodkiewicza (było to pierwsze złamanie zasady, która mówiła że hetmani koronni operują przeciwko Turcji, Tatarom i Moskwie - oraz ewentualnie na zachodzie kraju, a hetmani litewscy przeciwko Szwecji i Moskwie. Jednak ze względu na śmierć hetmana wielkiego koronnego w bitwie pod Cecorą w roku poprzednim, urząd ten nie został jeszcze obsadzony i buława nie została nadana jego następcy). Wojsko w Inflantach na wojnie ze Szwecją powierzono hetmanowi polnemu litewskiemu - Krzysztofowi Radziwiłłowi, powierzając mu jedynie 3 000 żołnierzy.
Papież Grzegorz XV wysłał jedynie poświęconą chorągiew chorągiew ze znakiem krzyża z piersi orła i napisem: "Za chwałę krzyża", oraz kwotę 20 000 złotych. Cesarz rzymski - Ferdynand II Habsburg, z obawy przed turecką inwazją w ogóle nie przysłał żadnej pomocy (w liście do króla Zygmunta usprawiedliwiając się wojną religijną, jaka wybuchła wówczas w Czechach i w Niemczech, a w liście do sułtana korzył się, nazywając "synem sułtańskim"). Anglicy również nie wysłali żadnej pomocy, jedynie rozpropagowali u siebie egzemplarz owy Jerzego Ossolińskiego, posła Rzeczypospolitej na dwór króla Jakuba I Stuarta. Król Francji, młody Ludwik XIII toczył wówczas walki z hugenotami i powstańcami, sprzeciwiającymi się władzy jego faworyta - Karola de Luynes, więc w ogóle nie odpowiedział na wezwanie o pomoc. Jedyną realną pomoc w postaci żołnierza, dostarczył tylko namiestnik Flandrii - arcyksiążę Albert (kilka tysięcy żołnierzy najemnych). Zarządzono oczywiście pospolite ruszenie, ale z tego łącznie zebrano nieco ponad 10 000 żołnierzy. Szybko jednak okazało się, że liczby te są znacznie przesadzone, gdyż w obozie nad Rzepnicą zebrano jedynie... 10 000 ciężkiej jazdy husarskiej, 1 200 Lisowczyków (lekka jazda), 7 000 Kozaków i 14 000 piechoty. Łącznie miano zebrać 34 987 żołnierzy, czyli śmiesznie małą liczbę w porównaniu z potęgą sułtana Osmana II. 16 sierpnia 1621 r. wojsko to weszło do twierdzy Chocim nad Dniestrem. 1 września dołączyło 30 000 Kozaków, którzy jednak nie weszli do twierdzy, a pozostali na zewnątrz, celem dokonywania kontrataków. 2 września pojawiły się pod Chocimiem pierwsze czambuły turecko-tatarskie i rozpoczęła się krwawa bitwa, która trwała do 9 października. Zakończyła się ona klęską armii osmańskiej i pomimo śmierci hetmana Chodkiewicza (i tego że w twierdzy w dniu podpisania zawieszenia broni została już tylko jedna beczka prochu), garstka wojsk Rzeczypospolitej, pobiła i zmusiła do odwrotu potężną armię sułtańską, która straciła prawie 100 000 poległych.
Osman II był wściekły i trudno mu się dziwić, czuł się już zwycięzcą i panem nowo zdobytych terenów chrześcijańskiej Europy, a tu wracał z podkulonym ogonem z niczym, totalnie z NICZYM. Jak pisał w swych pamiętnikach Jakub Sobieski (ojciec przyszłego króla Jana III Sobieskiego - zwycięzcy Turków spod Wiednia): "Cała na cienkiej nici wisiała Europa". I rzeczywiście, gdyby bowiem pod Chocimiem poniesiono klęskę, armia turecko-tatarska wlałaby się wgłąb Rzeczypospolitej, a potem mogłaby pójść dalej, do Czech, Niemiec, Austrii, Włoch... Rzymu. Mimo oczywistej klęski, Osman nakazał aby we wszystkich prowincjach przedstawiać bitwę jako wielkie zwycięstwo i tak właśnie była ona określana (nakazał również oświetlić Konstantynopol z tej okazji). W czasie jego nieobecności w stolicy, jego żona (wcześniej niewolnica, którą otrzymał od Agi Paszy, wyzwolił i poślubił ze względu na jej urodę), Rusinka Milikia (otrzymała imię Aysa), urodziła syna - Omera, był to zapewne jedyny radosny moment po powrocie sułtana do stolicy z przegranej wojny (którą kazał przedstawiać jako wielkie zwycięstwo). Osman II uważał że winnymi klęski są janczarzy, którzy miast bardziej przykładać się do wojennego rzemiosła, coraz częściej wiedli beztroskie życie cywili, jednocześnie pobierając żołd (który był ich głównym środkiem utrzymania). Wiedział dobrze że wojna nie była zwycięstwem a klęską, widział stosy poległych i rannych, a także dezerterów (których ponoć kazał mordować we własnej obecności). Cel teraz był jeden - rozprawa z janczarami. Należało tę formację albo wziąć w ryzy i zmusić do posłuszeństwa, albo też... rozwiązać. I tutaj powstała możliwość dla sułtanki Kosem, odpłacenia się mordercy jej syna pięknym za nadobne.
Osman II był wściekły i trudno mu się dziwić, czuł się już zwycięzcą i panem nowo zdobytych terenów chrześcijańskiej Europy, a tu wracał z podkulonym ogonem z niczym, totalnie z NICZYM. Jak pisał w swych pamiętnikach Jakub Sobieski (ojciec przyszłego króla Jana III Sobieskiego - zwycięzcy Turków spod Wiednia): "Cała na cienkiej nici wisiała Europa". I rzeczywiście, gdyby bowiem pod Chocimiem poniesiono klęskę, armia turecko-tatarska wlałaby się wgłąb Rzeczypospolitej, a potem mogłaby pójść dalej, do Czech, Niemiec, Austrii, Włoch... Rzymu. Mimo oczywistej klęski, Osman nakazał aby we wszystkich prowincjach przedstawiać bitwę jako wielkie zwycięstwo i tak właśnie była ona określana (nakazał również oświetlić Konstantynopol z tej okazji). W czasie jego nieobecności w stolicy, jego żona (wcześniej niewolnica, którą otrzymał od Agi Paszy, wyzwolił i poślubił ze względu na jej urodę), Rusinka Milikia (otrzymała imię Aysa), urodziła syna - Omera, był to zapewne jedyny radosny moment po powrocie sułtana do stolicy z przegranej wojny (którą kazał przedstawiać jako wielkie zwycięstwo). Osman II uważał że winnymi klęski są janczarzy, którzy miast bardziej przykładać się do wojennego rzemiosła, coraz częściej wiedli beztroskie życie cywili, jednocześnie pobierając żołd (który był ich głównym środkiem utrzymania). Wiedział dobrze że wojna nie była zwycięstwem a klęską, widział stosy poległych i rannych, a także dezerterów (których ponoć kazał mordować we własnej obecności). Cel teraz był jeden - rozprawa z janczarami. Należało tę formację albo wziąć w ryzy i zmusić do posłuszeństwa, albo też... rozwiązać. I tutaj powstała możliwość dla sułtanki Kosem, odpłacenia się mordercy jej syna pięknym za nadobne.
ACT 447 IS NOT APPLICABLE AND NEVER WILL APPLY TO POLAND
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz