CZYLI JAK TO NIEMCY ZAMIERZALI
STWORZYĆ WŁASNY RUCH OPORU,
WZORUJĄC SIĘ NA POLSKICH
DOŚWIADCZENIACH
KONSPIRACYJNYCH
RAPORT GEHLENA
Cz. XI
E. WALKA O NARÓD POLSKI
b. Droga polskiego obozu prosowieckiego
bb. SYSTEM PARTYJNY
a1. Blok komunistyczny
Zakazana przed rokiem 1939, nielegalna, a jednak istniejąca polska partia komunistyczna (PPR; Polska Partia Robotnicza) (przed 1938 r. partia ta nosiła nazwę Komunistyczna Partia Polski, PPR-em dopiero stała się od 1942 r., a w latach 1938-42 nie istniała w ogóle, rozwiązana przez Stalina), po klęsce państwa znalazła szerokie pole działania, współpracując z licznymi stowarzyszeniami zawodowymi i innymi organizacjami o nastawieniu komunistycznym (doprawdy nie pojmuję o co tutaj Gehlenowi chodzi? Jaka współpraca? Jakie szeroki pole działania? Przecież od 1938 r. partii komunistycznej w Polsce już nie było - trwały jedynie podchody ocalałych po pokazowych procesach moskiewskich polskich komunistów, aby coś nowego reaktywować, oczywiście za zgodą i poparciem towarzysza Stalina. Polska Partia Robotnicza powstała dopiero 5 stycznia 1942 r. w ramach tzw.: Grupy Inicjatywnej, pod przewodnictwem towarzysza "Starego" czyli Marcelego Nowotki i kilku wysłanych wraz z nim komunistów polskich). PPR ma w Rosji Sowieckiej potężnego sprzymierzeńca, który z żelazną konsekwencją dąży do bolszewizacji Polski. PPR jest tutaj tylko posłusznym organem pozbawionym jakiejkolwiek własnej woli. Aż do powstania warszawskiego odstawała ona liczebnie od innych dużych partii. Porażka powstania okazała się ważnym bodźcem rozwojowym, który jest przez tę partię wykorzystywany bezwzględnie i przy użyciu wszystkich dostępnych środków propagandy. Narastające w polskim narodzie sympatie wobec niej są groźnymi sygnałami dla polskiej sprawy narodowej (sympatie? Gehlen znów konfabuluje lub dopowiada coś, czego nie ma. ideologia komunistyczna w przedwojennej Polsce była totalnym marginesem, a "polscy" komuniści nie mieli jakichkolwiek szans przejąć władzę, bez wsparcia sowieckich tanków i bagnetów. W czasie wojny nastroje społeczeństwa polskiego nie zmieniły się do do ustroju komunistycznego, jedynie co to radowano się tylko z postępów Rosjan na froncie wschodnim w walce z niemieckim okupantem, ale jednocześnie obawiano się co będzie, gdy Sowieci wejdą na polskie ziemie, oraz jaki będzie ich stosunek do kwestii granicy wschodniej).
PPR wraz z różnymi stowarzyszeniami o charakterze zawodowym itp., którym pozwoliła dla celów propagandowych zachować pozorną niezależność, utworzyła KRN (Komitet Rady Narodowej) (raczej Krajową Radę Narodową - organ stworzony w nocy z 31 grudnia 1943 na 1 stycznia 1944 r. przez komunistów polskich - konkretnie towarzysza "Wiesława" - czyli Władysława Gomułkę, który z taką propozycją wystąpił, mające być polityczną przeciwwagą dla Polskiego Państwa Podziemnego, gdyż Gomułka uważał że utworzenie polskiego rządu w Moskwie mogłoby zostać źle przyjęte przez ogół polskiego społeczeństwa). Wzorując się na AK (Armii Krajowej), także ona sformowała własne oddziały zbrojne, które znane były początkowo jako GL (Gwardia Ludowa) (utworzona 28 marca 1942 r. i będąca tzw.: "zbrojnym ramieniem" partii komunistycznej, choć w oficjalnych enuncjacjach Gwardii Ludowej, nie przyznawano się do związków z PPR. Działalnością Gwardii kierował Bolesław Mołojec ps.: "Długi", zaś szefami sztabu byli: do września 1942 r. - Marian Spychalski ps.: "Marek" i Franciszek Jóźwiak ps.: "Witold". Pierwsze oddziały tworzyli ściągnięci z Francji przez "Długiego" byli członkowie Brygad Międzynarodowych, walczących w Hiszpańskiej Wojnie Domowej w latach 1936-1939. To oni zakładali kolejne ogniwa Gwardii Ludowej, choć efekty ich pracy były mizerne. Planowano stworzyć grupy dywersyjne, które zamierzano wysłać "do lasu" jako zarzewie masowego ruchu partyzanckiego. Pierwszą taką grupę, złożoną z kilkunastu gwardzistów, pod przywództwem Franciszka Zubrzyckiego ps.: "Mały Franek", wysłano lasy pod Piotrkowem Trybunalskim. Po kilku dniach ich bezowocnego błąkania się po lesie, wrócili do Warszawy. Podobnie wróciła druga taka grupa, wysłana w czerwcu 1942 r. pod przywództwem samego Mołojca. Udało im się rozbroić leśniczego - Jeremiego Kozłowskiego - notabene członka Związku Walki Zbrojnej - Armii Krajowej i ukraść 5 000 złotych. Wkrótce potem napotkali niemieckich żandarmów i w wyniku strzelaniny - trzech bojowców zginęło a dwóch zostało rannych, kilku złapali Niemcy. Tak więc "grupa leśna" Gwardii Ludowej przestała istnieć), a potem jako AL (Armia Ludowa) (powstała z Gwardii 1 stycznia 1944 r.).
a2. Kręgi bloku demokratycznego
Szczególny wpływ PPR wywiera na środowiska demokratyczne powiązane z PAL (Polska Armia Ludowa) i BCh (Bataliony Chłopskie). Również tutaj ze strony sowieckiej planuje się przypuszczalnie raczej ich komunistyczną infiltrację niż eliminację. Demokratyczny kamuflaż traktowany jest w tym wypadku jako dający szansę na sukces wabik.
cc. STRUKTURA RZĄDU I ADMINISTRACJI
Prezentując struktury polskiego, prosowieckiego rządu i administracji, należy uwzględnić, że w zasadzie jest to sprawa rosyjska, a nie autonomicznie polska. Rosja dąży w kwestii polskiej do osiągnięcia konkretnego celu - wbrew wrażeniem, jakie pozostawiają różnego rodzaju posunięcia dyplomatyczne, służące do pokazywania rzekomo odmiennego obrazu sytuacji - i czuje się na tyle silna, aby nie zawierać żadnych kompromisów. Rosja chce tu zrobić tabula rasa w sensie sowieckim i stworzyć Polskę sowiecką. Dlatego liczy się tylko z ludźmi, którzy są bez reszty oddani ideologii sowieckiej, natomiast bezwzględnie odrzuca porozumienie z wszystkimi innymi, nawet jeśli z tego powodu musi zrezygnować z pewnych chwilowych sukcesów względnie pomocy materialnej. I tak np. wzięci do niewoli w roku 1939 polscy oficerowie, gdy okazało się, że nawet po należytej obróbce nie nawrócą się na sowieckich Polaków, zostali bez dłuższego wahania zamordowani w Katyniu. Milionowe masy polskich robotników i chłopów zostały zesłane na Syberię, aby tam dojrzały, , tzn. zamieniły się w Polaków sowieckich albo zamilkły na wieki. Armia Andersa, po tym jak okazało się, że współpracując z narodowopolskim wywiadem, może stać się bronią obosieczną z sowieckiego punktu widzenia, została z oszukańczej motywacji wypchnięta z Rosji, ponieważ - jak się wydawało - nie można było się jej pozbyć w inny sposób, pomimo że zbrojna pomoc 70 000 żołnierzy, biorąc pod uwagę ich ówczesne położenie, mogłaby się Sowietom bardzo przydać. Ci, co zostali wówczas w Związku Sowieckim, albo byli sami z siebie już dobrymi Sowietami, albo byli tak izolowani, że nie stanowili żadnego niebezpieczeństwa.
Na czele prosowiecko nastawionych Polaków stoi znana już przed rokiem 1939 komunistka Wanda Wasilewska, pisarka i dziennikarka, którą należy traktować jako najpoważniejszego przywódcę w polskim obozie prosowieckim (była ona córką Leona Wasilewskiego - bliskiego współpracownika Marszałka Józefa Piłsudskiego, antykomunistę, piłsudczyka i autora polskiej polityki wschodniej). Po polsko-rosyjskim porozumieniu z roku 1941 (tzw.: Układ Sikorski-Majski podpisany w Londynie 30 lipca 1941 r. nawiązujący ponownie przerwane sowiecką agresją na nasz kraj we wrześniu 1939 r. stosunki dyplomatyczne i powołujące tzw.: Armię Andersa w Związku Sowieckim z polskich jeńców, wywiezionych wgłąb Sowietów po 1939 r.), wydawało się - czy słusznie, to inna kwestia - że Sowieci będą chcieli przeciągnąć rząd londyński do obozu sowieckiego na drodze dyplomatycznej, poprzez wywoływanie kryzysów ministerialnych itp. Gdy próba ta ze względu na upór londyńskich Polaków w kwestii wschodnich granic polskich spaliła na panewce, Moskwa zaczęła szukać własnych dróg, chociaż wobec rządu londyńskiego aż do ostatniego czasu wykonywano dyplomatyczne gesty, dając do zrozumienia, jakoby to od niego zależało, czy po uprzednim przyjęciu określonych warunków, dojdzie do porozumienia z Moskwą. Nastawieni prosowiecko Polacy znaleźli ośrodek organizacyjny w postaci Związku Patriotów Polskich (powołany za zgodą Stalina - 9 czerwca 1943 r. i będący propagandową przybudówką Kominternu wśród Polaków przebywających w Związku Sowieckim) , na czele którego stoi Wasilewska, a jego siedzibą jest Moskwa. To stąd organizowana i przeprowadzana jest pomoc dla PPR w kraju.
O tym, czy PPR - analogicznie do obozu rządowego - rozbudowała na terenie kraju własny nielegalny aparat administracyjny, brak jakichkolwiek informacji. Dopiero w ostatnim czasie, w ramach wzmocnionej ofensywy propagandowej mianowani zostali cywilni komendanci powiatowi. Na ile jest to wstęp do budowy administracji na terenie spodziewanej okupacji sowieckiej, brak danych. Na terenach zajętych przez Sowietów został przeprowadzony proces budowy odrębnej struktury administracyjnej i rządowej. Polska Partia Robotnicza i Armia Ludowa pozostały, o ile nie ogarnęła ich linia frontu, na obszarze niemieckim. Krajowa Rada Narodowa przeniosła swą siedzibę do Lublina. Tutaj przy silnym wsparciu kadrowym Związku Patriotów Polskich powstał lubelski komitet wyzwoleńczy, który jest przedstawiany jako przeciwwaga dla rządu londyńskiego. Jako organ doradczy, a jednocześnie swego rodzaju parlament, u boku komitetu stoi poszerzona Krajowa Rada Narodowa. Wanda Wasilewska oficjalnie nie jest członkiem komitetu. Pozostaje w cieniu. Przez Moskwę Komitet Lubelski jest uznawany - nawet jeśli nie de iure, to przynajmniej de facto - za właściwy i jedyny prawomocny rząd polski. W kwestii kroków podejmowanych przez administrację i rząd (Komitet Lubelski) posiadamy tylko skąpe informacje.
Wielkie wrażenie wywołała szeroko zakrojona akcja przesiedleńcza oraz radykalna reforma rolna. Rzekomo cała polska ludność na wschód od linii Curzona ma zostać przesiedlona na obszar leżący na zachód od niej. W ten sposób najwyraźniej uczyniono zadość sowieckiemu żądaniu zgody na linię Curzona jako przyszłą sowiecko-polską granicę. Jeśli chodzi o reformę rolną, to - jak się wydaje - stosowane są dość drastyczne metody. Zamożniejsi ziemianie są masowo aresztowani bądź zsyłani na Syberię, albo w środku nocy wyrzucani ze swoich powiatów bez jakiegokolwiek dobytku. Podobno przygotowana jest już parcelacja majątków pomiędzy bez- i małorolnych chłopów. Z całą ostrością władze występują przeciw kręgom narodowopolskim. Deportacje, okrutne obozy internowania itp. mają być na porządku dziennym. Z całego obszaru płyną doniesienia o chaotycznej sytuacji, drożyźnie i kneblowaniu jakiejkolwiek wolnej woli.
PS: 1 Marca - miał miejsce Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, którzy kosztem własnego życia, do końca walczyli z "czerwoną zarazą", zainstalowaną nam przez Stalina na sowieckich bagnetach - która miała stać się nową elitą, nowej komunistycznej Polski. Wierni przysiędze wojskowej żołnierze Niepodległej Rzeczpospolitej, walczący od 1 września 1939 r. przeciwko Niemcom, a potem Sowietom - niszczeni, nieludzko torturowani, mordowani strzałami w tył głowy i zakopywani w zbiorowych, bezimiennych dołach, tak aby pamięć o nich na wieku zanikła. I rzeczywiście, przez kolejne dziesięciolecia zarówno tzw.: Polski Ludowej, jak i tzw.: Republiki Okrągłego Stołu (dla żartów nazywanej III Rzeczpospolitą), ten proces się udawał. W szkołach, na lekcjach historii nie uczono o "Wyklętych", a jeśli już to dodawano iż byli to "bandyci, frustraci, nieroby, społeczne wyrzutki" etc. etc. Ale głównie temat był zupełnie pomijany, tak jakby go nie było. I nagle, ta młodzież, której w szkołach nie uczono o Żołnierzach II Konspiracji (czyli właśnie Wyklętych - Niezłomnych), sama zaczęła odkrywać ich historie, odwoływać się do ich tradycji, zapału, niezłomności, wierności złożonej przysiędze, wiary, patriotyzmu i poświęceniu dla Niepodległej. "Dla ciebie Matko Polsko życie swe w darze składamy" - to motto, obok hasła: "Bóg, Honor i Ojczyzna" - stały się wyznacznikiem ich losu i wzorem dla młodych pokoleń, które w dzisiejszym, pozbawionym wartości, honoru, wiary i patriotyzmu świecie, odnaleźli pomimo swoistej zmowy milczenia swoich bohaterów, stawiając ich za wzór własnego życia. Bo życie nie jest łatwe i przyjemne, jest ciągłą walką z przeciwnościami. Dobrze, gdy prócz tej codziennej walki, jeszcze potrafimy zachować godność i honor, tak, aby móc spojrzeć sobie w twarz i powiedzieć: "Pozostałem człowiekiem, nie dałem się złamać, nie dałem się zniszczyć". Żyć tak, abym (jak zapisał te słowa siedzący w celi śmierci rotmistrz Witold Pilecki) "w godzinie śmierci mógł się bardziej radować niż lękać". Pamięć o tych zamęczonych ludziach, którzy po prostu chcieli żyć w pokoju i spokoju na tym świecie pod gwiazdami - przetrwała w młodym pokoleniu.
WIECZNA IM ZA TO CZEŚĆ I CHWAŁA
"NASZEGO ŚWIATA JUŻ NIE MA"
"MY JESTEŚMY!"
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz