Stron

piątek, 15 marca 2019

RAPORT GEHLENA - Cz. XII

CZYLI JAK TO NIEMCY ZAMIERZALI

STWORZYĆ WŁASNY RUCH OPORU,

WZORUJĄC SIĘ NA POLSKICH

DOŚWIADCZENIACH

KONSPIRACYJNYCH


RAPORT GEHLENA

Cz. XII






E. WALKA O NARÓD POLSKI


b. Droga polskiego obozu prosowieckiego


dd. SIŁY ZBROJNE



 a1. AL (Armia Ludowa)


Siły zbrojne bloku komunistycznego połączyły się w AL (Armia Ludowa). Wcześniej określana jako Gwardia Ludowa. Ze strony PAL (Polskiej Armii Ludowej) wysuwane są twierdzenia, że do przemianowania na Armię Ludową doszło po powstaniu PAL, aby poprzez zbieżność nazw przyciągnąć zwolenników na koszt Polskiej Armii Ludowej. Meldunki na temat dowództwa, struktury, liczebności, uzbrojenia itp. Armii Ludowej są tak nieliczne, że trudno z nich ułożyć jakiś obraz. Analiza sytuacji bandyckiej w okresie sierpień-grudzień 1944, opracowanej przez OKH (Oberkommando des Heeres - niemieckie Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych), również nie daje przejrzystego obrazu, jeśli chodzi o AL. Jest pewne, że Armia Ludowa była jedynym niebezpiecznym przeciwnikiem Armii Krajowej. Rozwój sytuacji w obszarze Wisły stworzył Armii Ludowej dużą szansę, która została przez nią w zręczny sposób wykorzystana. Przede wszystkim chodzi tu o ofensywę Armii Czerwonej na terenach byłego polskiego obszaru państwowego (swoją drogą doprawdy urocze są te określenia). Wraz z postępami rosyjskich dywizji Armia Ludowa ma dodatkowy atut ideologicznego napastnika, natomiast Armia Krajowa spychana jest tam coraz bardziej do defensywy.
 


a2. Lewicowo nastawione kręgi PAL (Polskiej Armii Ludowej) i BCH (Batalionów Chłopskich)


Poza powtarzającymi się meldunkami, że lewicowe kręgi PAL i BCH skłaniają się coraz bardziej ku Armii Ludowej, brak jakichkolwiek konkretnych danych.



a3. Armia Berlinga


 Po zakończonej opisanym już fiaskiem próbie sformowania polskich dywizji w Rosji pod dowództwem gen. Andersa (gen. Władysław Anders), Wanda Wasilewska uparcie pracowała nad wystawieniem prosowieckich jednostek polskich. Wasilewska znalazła właściwe narzędzie do realizacji swoich celów w osobie byłego polskiego wojskowego Berlinga (Zygmunt Berling), który już przed rokiem 1939 znany był ze swych komunistycznych poglądów (błąd! podpułkownik Zygmunt Berling nie przejawiał przed wojną żadnych oznak prokomunistycznych poglądów. Dopiero we wrześniu 1939 r. po zajęciu przez Sowietów Wilna, zgłosił się do sowieckich władz i został ich agentem. Potem znalazł się wśród jeńców polskich w Związku Sowieckim, gdzie w obozach jenieckich - w tym w słynnej "willi szczęścia" w Małachowce pod Moskwą, prowadzonej przez majora Wasilija Zarubina, który pozyskał 20 konfidentów. Ci którzy poszli na współpracę, uniknęli potem rozstrzelania w Katyniu, gdzie zginęło ok. 22 000 polskich oficerów, policjantów i pracowników przedwojennej administracji. Co ciekawe, w Katyniu zginęli sami mężczyżni i... jedna kobieta - podporucznik pilot Janina Lewandowska. Była ona pierwszą kobietą w Europie, która wykonała skok na spadochronie z wysokości 5 km. Wraz z wybuchem wojny otrzymała kartę mobilizacyjną lecz nie dotarła do swojej jednostki bojowej więc po drodze dołączyła do 3 Pułku Lotniczego i brała udział w walkach powietrznych z Niemcami i Sowietami. Zestrzelona przez Sowietów, trafiła do niewoli i w końcu znalazła się w obozie w Kozielsku. Stamtąd przewieziona - wraz z innymi oficerami do lasu katyńskiego i zamordowana strzałem w tył głowy 22 kwietnia 1940 r. w dzień swoich 32 urodzin. Niemcy, gdy odnaleźli w 1943 r. jej ciało, nie wiedzieli za co została zabita, więc zataili jej istnienie, choć o innych ofiarach informowali szczegółowo. Sowieci prowadzili tam propagandowe urabianie polskich oficerów, aby przyjęli obywatelstwo sowieckie. Ławrientij Beria w połowie 1940 r. informował Stalina o grupie Berlina w taki oto sposób: "Kilku pułkowników i podpułkowników (Berling, Bukojemski, Gorczyński, Tyszyński) oświadczyło że całkowicie stawiają się do dyspozycji władz sowieckich i że z wielką ochotą podejmą się organizacji i kierownictwa jakimikolwiek formacjami wojskowymi z liczby jeńców wojennych Polaków, przeznaczonymi do walki z Niemcami w interesach Polski jako państwa narodowego. Przyszła Polska w ich zamysłach jawi się jako ściśle związana w tej czy innej formie ze Związkiem Sowieckim").  


W FILMIE "KATYŃ" UKAZANA JEST SCENA, JAK NIEMCY PRÓBOWALI ROZGRYWAĆ POLITYCZNIE MORD KATYŃSKI, ZMUSZAJĄC RODZINY OFIAR DO PUBLICZNEGO WYZNANIA ŻE TO SOWIECI POPEŁNILI TĘ ZBRODNIĘ (CO BYŁO OCZYWISTE, ALE SAM FAKT ŻE TA MASAKRA MIAŁA ZOSTAĆ ROZGRYWANA DO NIEMIECKIEJ POLITYKI PROPAGANDOWEJ BUDZIŁ OBRZYDZENIE)  
"CHCE PANI WYSYŁAĆ CÓRCE LISTY Z AUSCHWITZ?"  SCENA UKAZANA od 51:40



Berling jest przypuszczalnie żydowskiego pochodzenia (nie ma co do tego pewności, sam Berling jeszcze w szkole podawał judaizm jako swoją przynależność wyznaniową, ale istnieje przypuszczenie że posiadał raczej niemieckie korzenie i że jego rodzina wyznawała kalwinizm). Znajdujące się w naszej dyspozycji zdjęcie pokazuje jednoznacznie żydowskie rysy twarzy. Formowanie polskich prosowieckich dywizji rozpoczęło się zimą 1942-43 w pobliżu Riazania. Moskwa wyszła przy tym bardzo naprzeciw polskiej mentalności. W oparciu o stare polskie mundury wprowadzone zostały nowe polskie mundury i dystynkcje. Językiem służbowym jest polski. Szkolenie, wyposażenie i uzbrojenie jest zgodne z regulaminami Armii Czerwonej. Korpus oficerski rekrutuje się - ze zrozumiałych powodów - w zdecydowanej większości z Armii Czerwonej, wśród nich znajduje się istotny procent rodowitych Rosjan, względnie zupełnie zrusyfikowanych Polaków. Przejściowo noszą oni nowe polskie mundury, ale już wkrótce znów pojawią się w mundurach Armii Czerwonej. W tym okresie awanse następowały podobno bardzo szybko, zwłaszcza u osób, które zgłosiły się na ochotnika. Na nowo zajmowanych terenach Polski awanse ochotników o jeden lub dwa stopnie były na porządku dziennym. Niekiedy zdarzało się nawet, że podoficerowie byli mianowani na oficerów bez odpowiedniego przeszkolenia. Do służby wojskowej powoływani są wszyscy Polacy mieszkający na terenach zajętych przez Sowietów. Duży rezerwuar rekrutów stanowili przez pewien czas niemieccy jeńcy wojenni, przy czym do armii Berlinga wcielani byli ci, którzy przyznawali się do słowiańskiego pochodzenia.

Podobno we wspomnianych jednostkach istotny jest również udział kobiet. Kobiety są tam powoływane jako praczki, kucharki, sanitariuszki, pracownice administracji i służą w zwiadzie. Ale znajdują się one również na pierwszej linii ognia. W szkole wojskowej "Czerwony Sztandar" w Riazaniu są one szkolone na podoficerów oraz oficerów, a następnie tak samo jak mężczyźni kierowane do służby w oddziałach liniowych na froncie. Liczby nie są znane. W ramach 2 Dywizji istnieje specjalny kobiecy batalion bojowy, który dowodzony jest przez mężczyzn (Gehlen pisze tu zapewne o 1 Samodzielnym Batalionie Kobiecym im. Emilii Plater, powołanym rozkazem nr. I - 19 sierpnia 1943 r. a rozwiązanym 25 maja 1945 r. w skład którego wchodziły dwie kompanie strzeleckie, dwie kompanie fizylierek, kompanie cekaemów, kompania ręcznych granatników przeciwpancernych, pluton młodzieży, pluton rozpoznawczy, pluton łączności, pluton sanitarny, pluton saperów i pluton gospodarczy - łącznie we wrześniu 1943 r. 1 Samodzielny Batalion Kobiecy liczył 740 pań. Nazywano je platerówkami. Istnienie takiego batalionu, powodowało że dowództwo często korzystało z ich usług - bynajmniej nie w wojskowych sprawach, o czym dość powściągliwie - jak przystało na socjalistyczną moralność - pisał polski komunista, gen. Włodzimierz Sokorski: "Batalion fizylierek spędzał sen z powiek zarówno żołnierzom, jak i oficerom. Dowodził nim porucznik Aleksander Mac, któremu wszyscy szczerze zazdrościliśmy. Batalion sanitarny, którym dowodził dr. Jerzy Sztachelski, również był przedmiotem westchnień, zwłaszcza że "siostry" miały opinię "trudniejszych". A jednak były to ładne miłości. Gwałtowne, a nierzadko "do samego grobu". Sokorski pisał bardzo powściągliwie i oględnie, ale i tak było mu daleko choćby do takiego Pantielejmona Ponomarienko - dowódcy sowieckiej partyzantki na obszarze Białorusi i Ukrainy, który opisywał jedynie pozytywne przykłady pracy operacyjnej i sztabowej kobiet, zupełnie przemilczając szerzącą się pod tym patologię, czyli masowe gwałty, przemoc, prostytucję i ogólną demoralizację jednostek. W Armii Berlinga te patologie istniały również, jako że ogromna większość kadry oficerskiej i podoficerskiej stanowili tam Sowieci, którzy, jak pisał Gustaw Herling-Grudziński w "Innym świecie": "Rosjanie nawykli do "ślubów za pięć rubli" i kopulacji uprawianej na wzór potrzeb fizjologicznych w wychodkach publicznych". Nic więc dziwnego że patologie z Armii Czerwonej, przeszły na ową polskojęzyczną formację sowiecką, noszącą nazwę Armii Berlinga. 

 


Oficerowie bowiem bili, strzelali do dziewczyn, gwałcili je, a obłapywanie, klepanie po pupie i łapanie za piersi były naturalnym zjawiskiem, na które dziewczyny po prostu nie zwracały już uwagi. Podporucznik Maria Wolańska, która służyła w owym 1 Samodzielnym Batalionie Kobiecym, pisała po latach: "Podczas zlotu w Platerówce sama słyszałam - niektóre dziewczyny mówiły, że "jakby nie dały, to by nie żyły". Dziewczęta z Platerówki składały raporty o niestosownym zachowaniu swoich przełożonych, które jednak nic albo zgoła niewiele zmieniały. W jednym z takich raportów jest napisane: "Jedna z dziewcząt, która była przydzielona do sprzątania w ziemiance dowódcy i podporucznika Holzera - Szalówna, z 2 kompanii strzelców - wieczorem 10 października przybiegła przerażona, że dowódca w stanie nietrzeźwym chciał ją zgwałcić i zmuszał ją rozkazem i krzykami: "baczność" do posłuszeństwa, chwytał za ręce, ciągnął na łóżko. Krzykami i prośbą uwolniła się". Kobiety były zmuszane do seksu albo przemocą, albo groźbami, albo po prostu przekupywane prezentami - a wolały przynajmniej coś za to dostać, niż i tak zostać zgwałconą i pobitą. W jednym z raportów jest taka relacja: "Żołnierze rzucali się na dziewczęta, bili je po twarzy (...) kopali dziewczęta, bili kolbami (...) Dowódca kompanii (...) nie reagował na to, a wręcz jeszcze podniecał swoich żołnierzy". Niektórzy oficerowie tworzyli sobie prawdziwe haremy, mając do własnej dyspozycji po kilkanaście i więcej kobiet. Z tego tworzyły się też stałe związku, wiele par się pobrało jeszcze podczas wojny, co tym bardziej prowadziło do upadku dyscypliny i demoralizacji oddziałów. bowiem np. "polowe żony" nie chciały puścić swoich mężów do natarcia. Panowały też choroby weneryczne a dziewczęta z 1 Samodzielnego Batalionu Kobiecego, przechodziły comiesięczne badanie ginekologiczne). 


FRAGMENT KOMEDII z 1969 r. pt:   
"RZECZPOSPOLITA BABSKA" 
GDZIE WŁAŚNIE UKAZANE SĄ OWE PODCHODY   MĘSKIEGO I ŻEŃSKIEGO ODDZIAŁU





Sowiecka propaganda jest wszechobecna w jednostkach Berlinga, ale stosuje się przy tym zręcznie narodowy kamuflaż. Nie używa się żadnych komunistycznych symboli. Regularnie odprawiane są msze katolickie. Szeroka sieć szpicli pilnuje, aby nie pojawiły się jakieś tendencje narodowe oraz jakiekolwiek działania na szkodę Sowietów. W sztabach, szczególnie na zapleczu, jest podobno wielu Żydów. Przysięga się na naród polski, ale zawsze dodaje się też poddańczy hołd Stalinowi (kolejny błąd! W rocie przysięgi nie było wymienione nazwisko Stalina, ale był obowiązek wierności Związkowi Sowieckiemu. Rota polskojęzycznych oddziałów Berlinga brzmiała m.in tak: "Przysięgam dochować wierności sojuszniczej Związkowi Radzieckiemu, który dał mi do ręki broń do walki ze wspólnym wrogiem. Przysięgam dochować braterstwa broni sojuszniczej Czerwonej Armii"). Znajdujące się w fazie powstawania prosowieckie polskie lotnictwo nie jest warte wzmianki, zwłaszcza że w dużej części składa się z Rosjan. 21.07.1944 r. lubelska KRN (Krajowa Rada Narodowa - organ polskich komunistów w Związku Sowieckim, będący takim quasi parlamentem, całkowicie kontrolowanym przez Sowietów) podjęła uchwałę, która doprowadziła do zasadniczych zmian w organizacji prosowieckich, polskich sił zbrojnych. Rząd lubelski przejął w ten sposób oficjalne zwierzchnictwo nad Armią Berlinga, poszerzając ją o Armię Ludową i nadając nazwę Wojska Polskiego. Jednocześnie utworzono naczelne dowództwo oraz uregulowano kwestię nadawania stopni oficerskich oraz rang generalskich. W ten sposób wyrażono wolę sprawowania suwerennego dowodzenia armią. Została ona ograniczona tylko poprzez poddanie polskich związków na froncie niemiecko-rosyjskim naczelnemu dowództwu Armii Czerwonej. 

Głównodowodzącym nowo utworzonego Wojska Polskiego został generał pułkownik Rola Żymierski (Michał Rola-Żymierski, generał Wojska Polskiego, dowódca Armii Ludowej, sowiecki agent), który jednocześnie został szefem wydziału spraw wojskowych w komitecie wyzwoleńczym (był członkiem Krajowej Rady Narodowej). Żymierski cieszy się złą sławą w polskim obozie narodowym. To były oficer polskiego sztabu generalnego. W 1928 r. miał być skazany na 10 lat więzienia, ponieważ jako wiceminister i szef administracji wojsk lądowych dopuścił się malwersacji w wysokości 10 mln. zł. (błąd! Michał Rola-Żymierski został skazany we wrześniu 1927 r. na 5 lat więzienia i degradację za nadużycia finansowe). Nie wiadomo nic bliższego na temat jego późniejszej działalności. Już stosunkowo wcześnie miał on odnaleźć drogę do obozu sowieckiego. Przed powstaniem warszawskim był komendantem tamtejszej Armii Ludowej, a podczas powstania pełnił funkcję łącznika pomiędzy Borem (gen. Tadeusz Bór-Komorowski - Komendant Główny Armii Krajowej) a operującym z terenu Pragi sowieckim marszałkiem Rokossowskim (bzdura! Żymierski nie miał takich możliwości aby pośredniczyć między Borem-Komorowskim a Rokossowskim, nie brał nawet udziału w Powstaniu Warszawskim).      





 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz