Stron

wtorek, 9 lipca 2019

GDYNIA - OKNO NA ŚWIAT - Cz. I

CZYLI JAK W NIESPEŁNA

SIEDEMNAŚCIE LAT 

RYBACKA WIOSKA 

STAŁA SIĘ NAJWIĘKSZYM 

PORTEM BAŁTYKU




WSTĘP


Właśnie wróciłem z krótkiego rodzinnego wypoczynku, jaki spędziłem (z moją Panią) nad polskim Bałtykiem, w Trójmieście, a konkretnie właśnie w Gdyni - które to miasto będzie głównym przedmiotem tego tematu. Ponieważ obowiązki zawodowe nie pozwalają mi na jakieś dłuższe urlopy, stąd trochę z przyzwyczajenia, a trochę z wygody jeżdżę głównie nad polskie morze, najczęściej zaś właśnie do Trójmiasta, gdzie (nie chwaląc się) posiadam swój dom, który co prawda przez dłuższy czas w roku stoi pusty. Zawsze jednak gdy tam się zjawiam, opanowuje mnie swoista atmosfera Pomorza (można to tak nazwać - a pamiętam to jeszcze z dzieciństwa), taka chęć wypoczynku, oderwania się od pracy i tych wszystkich spraw które nas otaczają - a zagłębienia się w pięknie okolicy - nieodległego lasu, okolicznej rzeczki i pary dzików z warchlakami które przechadzają się tamtejszymi uliczkami w poszukiwaniu pożywienia. Poza tym oczywiście morze, którego w żaden sposób nie podobna zastąpić żadne jezioro, żadna rzeka, ni żaden inny akwen wodny. Lubię Międzyzdroje, lubię plaże wokół Kołobrzegu, ale jednak okolice między Gdańskiem, Sopotem a Gdynią bez wątpienia uważam za najlepsze. Mam też kilka swoich wybranych (odludnych) miejsc, gdzie można fajnie spędzić czas. Pomorze zawsze też należało do moich ulubionych wakacyjnych miejsc z przepięknym starym Gdańskiem - swoistym ekonomicznym oknem Rzeczpospolitej Obojga (Trojga) Narodów na świat, z którego to portu płynęło najwięcej zboża do krajów Europy w XVI i pierwszej połowie XVII wieku (w 1608 r. niejaki Izaak van den Blocke - gdański malarz, namalował obraz zwany "Apoteoza Gdańska", zwany również "Alegorią łączności Gdańska z Polską", przedstawiający miasto jako łuk triumfalny, wiodący ku światu) z słonecznym Sopotem i oczywiście malowniczą Gdynią. Nim przejdę bezpośrednio do tematu, kilka słów wstępu o dziejach Pomorza. 

Otóż zarówno Gdańsk jak i całe Pomorze, było niegdyś zasiedlone przez słowiańskie plemiona Pomorzan (w tym Słowińców, Pyrzyczan, Wieleńczan (zwanych również Wolinianami), Wkrzan, Redarów, Dołężan, Czerezpienian, Chyżan, Ranów i innych. Duża część z nich weszła jednak w skład Związku Wieleckiego i podzieliła jego los, gdy Słowian Połabskich podporządkowali sobie Wschodni Frankowie (zwani dziś potocznie Niemcami), tworząc tam Marchię Wschodnią (937 r.), która podzieliła się następnie na Marchię Północną i Marchię Billungów (966 r.). Oczywiście walki Franków ze Słowianami trwały długo i toczyły się sporadycznie jeszcze od połowy VI wieku (555 r.), a konsekwentnie od czasów Karola Wielkiego. Jego wojna ze słowiańskimi Sasami (o których Tacyt pisze iż są to ludzie: "spokojni i żyjący na uboczu, nie prowokują wojen, nie powodują żadnych spustoszeń wyprawami grabieżczymi czy łupieżczymi"), których tereny obejmowały ziemie całych dzisiejszych północno-zachodnich Niemiec (Helmold, kanonik z Buzu pisze zaś: "Liczne są plemiona słowiańskie, które brzegi morza bałtyckiego zamieszkują. Jedna odnoga tego morza ciągnie się od oceanu zachodniego ku wschodowi"), trwała w latach 772-804 i była jedną wielką rzeźnią ("karolińska misja miecza"). Aby ustrzec się przed mordami niewiast i dzieci, część szlachty saskiej przyjęła chrzest podczas zgromadzenia w Paderbornie w 777 r. dając się ochrzcić i wyrzekając swych bogów - Donara, Wotana i Saxnota, walki jednak trwały jeszcze do 804 r. czyli do całkowitego podporządkowania Frankom ziem saskich. "Misję miecza" wobec ludów słowiańskich przejęli następnie synowie Karola Wielkiego, ale aż do czasów Arnulfa z Karyntii (887-899) - cesarza wschodnio-frankijskiego, nie była ona już tak planowa. To właśnie on zapoczątkował późniejszą niemiecką politykę "Drang nach Osten", która militarnie zakończyła się co prawda po II Wojnie Światowej, a politycznie i ekonomicznie trwa po dziś dzień.

Trwała przy tym ciągła propagandowa nagonka na Słowian i Węgrów, mająca przedstawić ich w jak najgorszym świetle. Według biskupa Liutpranda z Cremony (a także opata Regino) były to istoty z piekła rodem, które nie tylko zabijają ale i piją krew poległych, żyją jak dzikie zwierzęta i jedzą serca swych jeńców. Nic więc dziwnego że frankońska "misja cywilizacyjna" wśród tych podludzi, musiała być prowadzona (tym bardziej że wciąż trwał niezwykle dochodowy handel słowiańskimi niewolnikami - tzw.: "Bakt" z 641 r. zawarty pierwotnie między Arabami z Egiptu i chrześcijanami z Makuri i potem rozszerzany na inne kraje chrześcijańskie, które dzięki temu zarabiały na muzułmanach, dostarczając im niewolników - oczywiście słowiańskich niewolników. Kolejnym rynkiem handlu Słowianami był Chanat Chazarski - stworzony z ludów tureckich które przyjęły judaizm. Chazarowie również skupowali Słowian i sprzedawali ich Arabom - Kalifat nawiązał stosunki dyplomatyczne z Chazarią w 758 r. Ostatnim był zaś rynek zachodni, gdzie dominowali Frankowie, porywający i pędzący Słowian do muzułmańskich haremów. Kalifat nawiązał stosunki z Królestwem Franków w 765 r. Kres zarówno handlowi niewolników, jak i frankońskiej "Drang nach Osten", położyło dopiero powstanie zjednoczonego państwa polskiego. Sami Arabowie pisali, iż źródła napływu słowiańskich niewolników zaczęły się wyczerpywać w ostatnich dziesięcioleciach X wieku (tutaj link do artykułu na ten temat), Polska zaś zaczęła się powoli jednoczyć począwszy od lat 60-tych VIII wieku.


 POPIEL II GNUŚNY

"STARA BAŚŃ - KIEDY SŁOŃCE BYŁO BOGIEM"




Pierwszym polskim (lechickim) władcą, który opanował Pomorze, miał być książę Lech IX zwany Walecznym z dynastii Popielidów. Opanował nie tylko Gdańsk i Bremę, ale całe Czechy, Morawy, Słowację i Ruś Kijowską - miał panować w latach 800-824. Jego wnuk - Popiel II Gnuśny, został obalony w 840, po dziesięciu latach panowania. Według legendy miał ulegać wpływom swej żony - Ryksy saksońskiej, która całkowicie zdominowała wszystkie jego pozostałe żony. Przekonała go wreszcie aby pozbył się swych bratanków i stryjów, trując ich podczas biesiady winem. Gdy zbrodnia się wydała, lud powstał przeciwko księciu, a ten osamotniony, znalazł schronienie w twierdzy w Kruszwicy (Ryksa została zabita wraz z jej dwoma synami przez wzburzony lud). Tam według legendy Popiela miały zjeść myszy. Potem według niektórych kronikarzy (Prokosz, Bielski) po krótkim okresie bezkrólewia, na wiecu w 842 r. władcą wybrano starego - prawie 70-letniego kmiecia o imieniu Piast, który ponoć następnie panował przez kolejne 20 lat. Za jego rządów część możnych miała przyjąć chrzest w obrządku rzymskim (1 stycznia 845 r.) - byłby to więc pierwszy chrzest jeszcze co prawda nie całej Polski, ale już dużej grupy możnych książąt. Jego następcą został syn - książę Ziemowit, który z kolei miał panować kolejne 30 lat. Podczas swych rządów stracił Księstwo Wiślan wraz z Krakowem, zdobyte przez Świętopełka I Wielkomorawskiego (874) i Śląsk (879). Pomorze odpadło już wcześniej, po upadku Popiela II w czasie bezkrólewia. Odzyskania Pomorza podjął się dopiero po roku 897 syn Ziemowita - książę Lech X (zwany też Lestkiem), który zajął Gdańsk i Szczecin. W 904 r. miał odzyskać Kraków i całą Małopolskę (Księstwo Wiślan).

 ZIEMOWIT SYN PIASTA 

"STARA BAŚŃ - KIEDY SŁOŃCE BYŁO BOGIEM"



Lestek był już jednak chrześcijaninem, został ochrzczony (zapewne jeszcze za życia ojca) w obrządku bizantyjsko-słowiańskim (prawosławnym), choć nadal praktykował niektóre pogańskie zwyczaje, jak choćby wielożeństwo, a w kraju nadal oddawano cześć dawnym bogom w cieniu starych dębów. Wnukiem Lestka był zaś książę Mieszko I, panujący w latach 957-992. Był on pierwszym historycznym władcą Polski i pierwszym księciem, który przyjął chrzest w obrządku rzymskim (katolickim) w 966 r. i schrystianizował cały kraj wycinając święte dęby i obalając drewniane posągi bogów - Peruna, Swarożyca, Trzygłowa i innych. Jego syn - Bolesław I Wielki, (zwany też Chrobrym), toczył wiele zwycięskich wojen, trzy wojny o Milsko i Łużyce z Cesarstwem Wschodnio-frankońskim (Wschodni Frankowie zwani byli już wówczas w Polsce "Niemami" czyli Niemcami od słowa "Niemy" - nie znający ludzkiej, słowiańskiej mowy) w latach 1002-1018 i walki z Rusią Kijowską (1018-1019), zakończoną zdobyciem Kijowa i gwałtem na księżniczce Przecławie (córce księcia kijowskiego Włodzimierza I Wielkiego, którą potem uczynił swą nałożnicą i zabrał do Gniezna), nawet groził zdobyciem Konstantynopola cesarzowi bizantyjskiemu - jeśli ten nie uzna jego władzy jako równej cesarskiej. Bolesław Chrobry, choć był władcą chrześcijańskim, zachowywał się jeszcze pod pewnymi względami jak poganin, np. utrzymywał nieoficjalny harem nałożnic (lub też zmieniał żony jak rękawiczki, gdy mu się jedna znudziła, po prostu brał sobie inną), ale przestrzegał też surowo kościelnych przykazań i kazał wybijać zęby każdemu, kto w piątek - dzień postny - zje mięso. Lubił też chłostać rzemiennym biczem swych wielmożów, sędziów i komorników w łaźni, gdy nie był zadowolony z ich dokonań czy wydawanych wyroków. W 1000 r. podczas zjazdu w Gnieźnie, cesarz rzymski - Otton III (z dynastii sasko-słowiańskich Ludolfingów), koronował Bolesława na króla i uznał go za równoprawnego cesarzowi władcę całego Wschodu (ponoć podczas swej wizyty w Gnieźnie, cesarz mógł ujrzeć iż w skład przybocznego orszaku Bolesława, wchodzi też oddział kobiet/wojowniczek, swoistych amazonek).

W chwili śmierci Bolesława Chrobrego w 1025 r. (w tymże roku koronował się też oficjalnie na pierwszego króla Polski - koronę miał już od Ottona, ale nie miał jeszcze namaszczenia papieskiego), państwo pozostawił zjednoczone i potężne. Wiele też reform wprowadził, usunął np. stare, pogańskie zwyczaje palenia żon na stosie pogrzebowym mężów (każda żona, po śmierci swego męża - a często kobiety były dużo młodsze od swych mężów, przynajmniej o kilkanaście lat - musiała podążyć za nim i dać się spalić na jego stosie pogrzebowym, bez względu na to czy chciała czy nie. Co prawda kobietom przed spaleniem ścinano głowy, ale do czasów Bolesława żona która odmówiłaby poświęcenia się dla męża, byłaby okryta powszechną hańbą i nikt nie zamieniłby z nią nawet słowa). Granice oparł Bolesław o rzeki Ossa, Łaba, Solawa, Dniestr i na krótko Dniepr. Około 1022 r. uniezależniło się też Pomorze Szczecińskie, Kołobrzeg i Sławno, przy Polsce pozostało jednak Pomorze Gdańskie. Uniezależniło się ono ostatecznie dopiero w 1038 r. w wyniku upadku władzy zwierzchniej i najazdu księcia czeskiego Brzetysława I. Do tego doszła tzw.: "reakcja pogańska", czyli bunt kmieci przeciwko szlachcie, który przeobraził się w wojnę religijną pogaństwa z chrześcijaństwem (1037-1038 r.), gdyż pomimo przyjęcia chrztu w 966 r. i chrystianizacji kraju (której ulegali głównie panujący, możni i szlachta), tak naprawdę prosty lud pozostał pogański i wciąż oddawał cześć dawnym bogom. Obchodzono też dawne święta, jak choćby święto Kupały (przesilenia letniego), które potem zostało przyjęte do chrześcijaństwa pod nazwą Zielonych Świątek. Kilka lat trwało ponowne jednoczenie kraju, ale Pomorze Gdańskie pozostało niezależne do 1119 r. gdy ponownie przyłączył je do Polski książę (korona królewska została po raz pierwszy utracona w 1031 r. - królestwo istniało w latach 1025-1031 - po raz drugi zaś w 1079 r. - królestwo istniało w latach 1076-1079), Bolesław III Krzywousty, zaś w 1122 r. odzyskał całe Pomorze Szczecińskie i Pomorze Dymińskie (z grodami Dymin, Radogoszcz, Wołogoszcz i Uznam w dzisiejszych Niemczech - Meklemburgia-Pomorze Przednie). 

Jednak pomny swej walki z bratem Zbigniewem o władzę, pragnął uchronić od tego swych synów i przed śmiercią w testamencie wprowadził zasadę senioratu (1138 r.) - polegającą na dziedziczeniu tronu przez najstarszego z męskich członków dynastii Piastów - pozostali synowie mieli otrzymać swoje dzielnice, którymi mogli zarządzać do swej śmierci, ale nie mogli ich przekazać w spadku swym potomkom. Zasada senioratu nie utrzymała się długo, najstarszy syn Bolesława III - Władysław II został wygnany z kraju (1146 r.) przez pozostałych dwóch braci Bolesława IV (który teraz aż do swej śmierci w 1173 r. kontrolował krakowską dzielnicę senioralną z przyległymi i podporządkowanymi jej ziemiami - w tym Pomorzem Gdańskim i Szczecińskim, zwanym też Zachodnim) i Mieszka III (który pełnił władzę seniora w latach 1173-1177). Potem w 1177 r. Mieszko III został obalony przez możnych, którzy ofiarowali władzę senioralną jego najmłodszemu bratu (urodzonemu już po śmierci ojca w 1138 r.) Kazimierzowi II zwanemu Sprawiedliwym (ten przydomek został mu nadany długo po śmierci i nie był używany za jego życia). Aby uprawomocnić swą władzę, Kazimierz zwołał do Łęczycy w 1180 r. pierwszy polski sejm. W tym czasie kolejni książęta, najpierw Władysław II zwany Wygnańcem (który za wstawiennictwem żony - Agnieszki z austriackich Babenbergów - starał się zyskać poparcie i pomoc króla Teutonów - jak wówczas zwano na Zachodzie Niemców - Konrada III. Dopiero jego następca - Fryderyk I Barbarossa przedsięwziął zbrojną wyprawę do Polski w 1157 r. i zmusił Bolesława IV do złożenia mu - 30 sierpnia - hołdu lennego w Krzyszkowie. W zamian za zapłatę Barbarossie 2 000 grzywien złota, 1 000 grzywien książętom teutońskim, 200 grzywien dworowi, 20 grzywien cesarzowej Beatrycze, oraz dostarczenia 300 rycerzy na planowaną przez Fryderyka wojnę włoską - z Ligą Lombardzką - mógł Kazimierz IV zatrzymać władzę senioralną w Polsce - sprawa Władysława nie została nawet podjęta, jedynie w tym aspekcie że cesarz życzy sobie aby bracia doszli do zgody. Władysław wraz z żoną i dziećmi zamieszkał w Altenburgu frankońskim), a następnie Mieszko III szukali wsparcia u cesarza.


 FRYDERYK I BARBAROSSA 

CESARZ RZYMSKI I KRÓL TEUTONÓW




W tym samym roku (1157) powstała Marchia Brandenburska, a na zjeździe Rzeszy w Ratyzbonie, władca Czech - Władysław II Przemyślida otrzymał z rąk cesarza Barbarossy koronę królewską (1158 r. - pierwszą koronę w dziejach Czech), oraz potwierdzenie trybutu za Śląsk (płaconego przez Kazimierza IV). Książęta słowiańscy wciąż władali wówczas ziemiami Pomorza Szczecińskiego i Meklemburskiego, ale w 1181 r. musieli złożyć hołd lenny cesarzowi rzymskiemu, czyli od tej daty całe Pomorze Zachodnie przechodzi pod zwierzchność lenną Rzeszy Niemieckiej. Książęta szczecińscy nie mieli innego wyjścia, gdyż od dawna na Pomorzu trwała ekspansja duńska (zdobycie przez króla Danii - Waldemara I Wielkiego - słowiańskiej Arkony na wyspie Rugii w 1168 r., a w 1173 i 1174 r. Waldemar oblegał Julin i Szczecin). Przebywający wówczas w Gnieźnie książę Bolesław (syn Bolesława I Szczecińskiego), szukał pomocy polskiej przeciwko Duńczykom i Teutonom, ale jej nie uzyskał. Osamotnieni książęta szczeciński i dymiński, złożyli wówczas w Lubece hołd lenny cesarzowi Fryderykowi Barbarossie. Odtąd następuje powolna, ale konsekwentna germanizacja nie tylko ziem Pomorza, ale w ogóle ziem polskich, oraz zasiedlanie niemieckimi kolonistami polskich miast. Będzie to szczególnie widoczne po 1241 r. czyli po najeździe na Europę Środkową (Polska i Węgry) armii mongolskiej pod wodzą chana Złotej (H)Ordy - Batu-chana (wnuka Dżyngis-chana) i jego brata Bajdara (zwanego też Petą). Mongołowie już od dziecka przysposabiali się w wojaczce, jeździe konnej i strzelaniu z łuku, oraz w całkowitej karności i posłuszeństwu swemu chanowi ("Moje słowo jest mieczem" - jak mawiał Dżyngis-chan). Atakowali wspólnie na komendę i na komendę się wycofywali, zawsze w szyku, a jeśli któryś dostałby się do niewoli wroga lub jeśliby pozostał z tyłu, wówczas za karę cała sotnia była dziesiątkowana. Mongołom nie trzeba było ani aprowizacji, ani dobrych dróg, ani nawet namiotów, wszystko bowiem mieli pod ręką, a żywili się rabując ludność podbitą, natomiast droga nie miała dla nich znaczenia gdyż ma swych kucach przepływali nawet jeziora i rzeki. Atakowali w sotniach, zasypując nieprzyjaciół strzałami a potem atakując orężnie i jeśli nie przełamali od razu szyku, wycofywali się (częstokroć pozorując ucieczkę) aby wyrwać nieprzyjaciela z szeregu i wówczas okrążyć go i zniszczyć. Dżyngis-chan mawiał że posłuszeństwo pokonanych zapewnia tylko surowość rządów (innymi słowy powtórzył zdanie Lucjusza Akcjusza żyjącego w II wieku p.n.e. rzymskiego poety, który stwierdził: "Niech nienawidzą, byle się bali").

Tam gdzie przeszli Mongołowie (i Tatarzy), tam pozostawały zgliszcza, trupy pomordowanych i wyludnione ziemie - bowiem całą lokalną ludność uprowadzali w niewolę. Rycerstwo europejskie okute w ciężką zbroję i mało mobilne, nie miało szans w starcu z niezwykle szybkimi zagonami, które bardzo szybko mogły się rozproszyć jak potem ponownie zjednoczyć i znów atakować. Tak też  uderzyli na ziemie polskie i na trasie swego przemarszu pozostawiali zgliszcza. Padły Lublin, Zawichost, Sandomierz, Kraków (24 marca 1241 r. ocaleni zostali jedynie ci spośród mieszkańców, którzy schronili się w kościele św. Andrzeja, gdyż posiadał on silne umocnienia i Wawel), ludność uprowadzono w niewolę i pędzono tabunami ku pohańbieniu. Rycerstwo małopolskie próbowało zatrzymać pochód Mongołów pod Turskiem i Chmielnikiem - bezskutecznie (Pod Turskiem rycerzom udało się przegonić Mongołów, ale potem rzucili się rabować tabory które im Mongołowie podstawili i zostali przez nich wybici. Pod Chmielnikiem zginęli wszyscy wodzowie małopolscy). Następnie łupem Mongołów padały kolejne miasta i grody Radom, Skrzynno, Wolbórz, Łęczyca, Uniejów, Siewierz, Olkusz, Tyniec, Oświęcim, Racibórz, Opole. Straszliwe niebezpieczeństwo zagroziło całej chrześcijańskiej Europie gdyż Mongołów nie sposób było zatrzymać, nie przeszkadzały im przeszkody terenowe ani pogoda, byli uodpornieni na upalne lata i mroźne zimy, a miasta zdobywali (m.in.) odcinając wodę pitną. Prośby o pomoc płynęły do wszystkich dworów Europy - bezskutecznie, trwoga okrutna przejęła wszystkich. W Londynie podrożały ryby - gdyż nawet w Anglii obawiano się ataku mongolskich hord, w Paryżu zdarzały się rabunki prowiantu, gdyż ceny chleba i mięsa tak bardzo poszły w górę. Kościoły zostały oblegane w całej Europie, a ludzie modlili się o ratunek od "piekielnych istot z Azji" (opowiadano sobie bowiem legendy o ich brzydocie i przyrównywano ich do diabłów z piekła rodem). Niemieckie i czeskie wsie się wyludniły, gdyż ludność masowo uciekała do miast warownych.

Czy można się jednak dziwić ludowi, że tracił ducha, skoro panujący również zachowywali się tak, jakby już utracili swoje królestwa i znajdowali się w mongolskiej niewoli. Fryderyk II - cesarz rzymski i król Teutonów - kazał bić w dzwony i mawiał że oto nadeszła ostatnia godzina dla chrześcijaństwa, a król Francji - Ludwik IX zwany Świętym, pisał do matki że Mongoły kroczą by powieść ich ku Niebu. A tymczasem mongolsko-tatarska nawała dotarła na Śląsk, którym władał Henryk II zwany Pobożnym. W starciu pod Chrapicami książę raciborski - Mieczysław zniósł nieduży tatarski zagon, co jednak wlało w serca nieco otuchy i nadziei. Potem Wrocław obronił się przed Mongołami, którzy ruszyli dalej na zachód - ku Legnicy. Tam 9 kwietnia na czele rycerstwa (wśród którego w korpusie posiłkowym znaleźli się też i rycerze krzyżaccy) drogę zastąpił im właśnie książę Henryk II Pobożny. Bitwa trwała długo i mimo znacznie mniejszych sił, opór chrześcijański trwał aż do chwili gdy dał się słyszeć okrzyk: "Biegajcie, Biegajcie!" (uciekajcie), który podnieśli będący na usługach Mongołów hołdownicy. Powstało zamieszanie i rycerstwo zaczęło ustępować pola. Pierwszy uciekł książę Mieczysław. Henryk II wciąż walczył na czele rycerstwa, póki nie padł martwy pośród swoich żołnierzy. Poległo ponad 2 000 rycerzy, ale straty Mongołów też były liczne i Bajdar zarządził zmianę trasy. Zrezygnowano z marszu na Zachód, a ruszono od północy przez Czechy na Węgry, a następnie zawrócono (1242 r.) z powrotem na Ruś, która pozostawała pod lennem mongolskim od 1238 r. a dalej powrócono do Złotej (H)Ordy. W ten sposób dzięki poświęceniu rycerstwa śląskiego i księcia Henryka II (którego odnaleziono w stosach poległych po stopach, jako że Mongołowie odcięli mu głowę i zabrali ze sobą - Henryk posiadał bowiem u lewej stopy sześć palców), ocalono Europę.




Ale miasta w Polsce legły w gruzach i należało je na nowo odbudować. Skorzystano więc z gotowego prawa miasta Magdeburg (wydanego w 1188 r.), na mocy którego lokowano to miasto. Potem i inne miasta w Rzeszy zaczęły lokować się na prawie magdeburskim, aż prawo to dotarło do Polski i innych krajów. Pierwsze miasto na prawie magdeburskim - Płock, lokowano w Polsce jeszcze przed inwazją mongolską w 1237 r. Potem poszły inne miasta, jak choćby Wrocław (1242 r.), Szczecin (1243 r.) czy Kraków (1257 r.). Poza tym książęta piastowscy żenili się z niemieckimi (teutońskimi) księżniczkami a dzieci wychowywano "po cesarsku", ucząc prócz łaciny również języka niemieckiego. Mnisi niemieccy zasiedlali klasztory w Polsce, a niemieccy koloniści (chłopi i mieszczanie) byli ściągani przez polskich książąt dzielnicowych, by zasiedlali miasta lokowane na prawie magdeburskim. Nastąpił okres wytężonej niemieckiej kolonizacji ziem polskich (głównie na Zachodzie) w wieku XII, XIII i XIV. Przykładem tak postępującej germanizacji, było ściągnięcie do Polski teutońskiego zakonu rycerskiego z Ziemi Świętej - Rycerzy Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie, czyli potocznie - Krzyżaków (rycerzy z czarnymi krzyżami na białych płaszczach. Templariusze nosili bowiem czerwone krzyże na białych płaszczach, Joannici czerwone krzyże na czarnych płaszczach, a Lazareci zielone krzyże na białych płaszczach). Zakon Krzyżacki założony w 1190 r. w Akrze, jako zakon szpitalny mający udzielać pomocy medycznej. Został  zamieniony w zakon rycerski już w 1198 r. przez dziewięciu książąt i jedenastu biskupów teutońskich (Templariusze i Joannici nie wyrazili sprzeciwu), aby chronić pielgrzymów udających się do Grogu Świętego przed atakami muzułmanów. Prawo noszenia krzyża na płaszczu, otrzymali jednak dopiero w 1219 r. od króla jerozolimskiego - Jana de Brienne po zdobyciu przez krzyżowców twierdzy Damietty w Egipcie (w bitwie tej Krzyżacy przeszkodzili flocie muzułmańskiej połączyć się z oblężonymi w Damietcie). Otrzymali wówczas również (1218 r.) Zamek Syna Bożego stojący pomiędzy miastami Ptolemaida a Cezarea nieopodal góry Karmel w Palestynie, który oni przemienili następnie na Zamek Pielgrzymów. Mimo to wielki mistrz Zakonu - Hermann von Salza, zamyślał przenieść Zakon na tereny Europy i szukał dogodnego miejsca do osiedlenia się. 

W 1211 r. Zakon Krzyżacki otrzymał od króla Węgier - Andrzeja II ziemie w Siedmiogrodzie nad Dunajem w tzw.: krainie Burza. Była to wyludniona kraina leżąca na szlaku najazdów Połowców (koczowniczego plemienia tureckiego). Krzyżacy mieli chronić tę ziemię a w zamian uzyskali prawo budowania tam zamków i miast warownych. Pierwsi rycerze zakonni zjawili się w ziemi Burza pod przewodnictwem brata Tedryka w 1212 r. Zbudowali tam pięć zamków i zaczęli ściągać z Rzeszy licznych osadników teutońskich (przodków późniejszych Niemców węgierskich). W 1217 r. król Andrzej II udał się na wyprawę krzyżową do Egiptu, a po powrocie z niej w 1222 r. okazało się że Krzyżacy bezprawnie zagarnęli część ziem, nie będących częścią ich nadania. Wysłał więc wojsko i oświadczył im że mają opuścić jego ziemie, ale wkrótce (częściowo pod wpływem papieża) zmienił zdanie i pozwolił Krzyżakom nadal mieszkać w ziemi Burza. Nadał im też nowe przywileje gospodarcze (1223 r.) i możliwość wznoszenia dalszych zamków, przyznał im także zamek Kreuzburg, leżący poza terenami ich władzy. W tym czasie Krzyżacy mieczem nawracali Połowców i zmusili większość z nich do przyjęcia chrztu (1223 r.). Potem wystosowali prośbę do papieża o nadanie im ziemi Burza jako patrymonium św. Piotra. Papież się zgodził i (1224 r.) wydał stosowny przywilej. Tego już król Andrzej nie mógł ścierpieć, w 1225 r. wkroczył zbrojnie na tereny krzyżackie i spustoszył te ziemie, zdobywając zamki i zabijając wielu braci zakonnych. Niemieccy koloniści przysięgli wierność królowi Węgier i mogli pozostać w swych siedzibach, ale Krzyżacy musieli odejść. 

Pozbawieni ziemi, znaleźli się Krzyżacy w ciężkim położeniu i liczyli aby przejść do Rzeszy i tam się jakoś osiedlić, bowiem powrót do Ziemi Świętej też już raczej był niemożliwy, jako że wzrastał tam napór muzułmanów i nie warto było ciągle "spać z mieczem w łożu". Wówczas to przyszło dla nich wybawienie. Oto książę mazowiecki - Konrad I (syn Kazimierza II Sprawiedliwego), zaprosił ich (za radą biskupów i księcia śląskiego Henryka I Brodatego - ojca Henryka II Pobożnego - poległego pod Legnicą) do siebie na rozmowy (1225 r.). Na zamku w Płocku przyjęła braci: Konrada z Landsbergu i Ottona ze Szlajdy (w towarzystwie 18 giermków), żona księcia Konrada Mazowieckiego - księżna Agafia - córka księcia wołyńskiego. 29 maja 1226 r. w obecności księcia Konrada I podpisana została umowa nadania Krzyżakom ziemi chełmińskiej i lubawskiej w celu powstrzymania rabunkowych najazdów pogańskich Prusów i podboju ich ziem (wówczas, co było zawarte w umowie, Krzyżacy mieli zwrócić księciu mazowieckiemu ziemię chełmińską i Lubawę - nigdy tego jednak nie uczynili). Sprowadzenie Krzyżaków do Polski było swoistym kamieniem milowym naszych dziejów. Konfrontacja z nimi trwała teraz przez 300 lat, aż do 1525 r. gdy ostatni wielki mistrz Zakonu - Albrecht Hohenzollern, złożył na krakowskim rynku hołd lenny królowi polskiemu - Zygmuntowi I Jagiellończykowi i stał się świeckim księciem Prus (które po śmierci jego męskich następców, miały zostać włączone do Polski). Wiele złego uczynili rycerze zakonni zarówno podczas podboju ziem Prusów, jak i w kontaktach z Polakami, stało się to wręcz symbolem niemieckiej kultury. Płonące domostwa i pomordowani mieszkańcy miast i osad - oto przykłady zaprowadzania "niemieckiej kultury" na Wschodzie. Potem zostało to planowo oczywiście rozwinięte w czasie I i II Wojny Światowej, na znacznie większą skalę.




Rozbicie dzielnicowe w Polsce trwało aż do 1320 r. kiedy książę Władysław I Łokietek koronował się na pierwszego (od 1079 r., nie licząc krótkiego okresu panowania Przemysła II w latach 1295-1296) króla Polski. Jego syn - Kazimierz III Wielki (panujący w latach 1333-1370) zjednoczył kraj politycznie, ekonomicznie i kulturowo, oraz uczynił z niego gospodarczą potęgę Europy (Polskę ominęła wówczas także zbierająca śmiertelne żniwo tzw.: "Czarna Śmierć", która rozlała się od Południa, poprzez Zachód aż na Wschód Europy). Był on ostatnim władcą Polski z dynastii Piastów, panującej niepodzielnie przez ponad pięćset lat. Teraz (po krótkich, choć niezwykle ważnych rządach Andegawenów - Ludwika I Węgierskiego i jego córki królowej Jadwigi), przyszła epoka Jagiellonów - litewskiej dynastii, która uczyniła Polskę najpotężniejszym mocarstwem XVI-wiecznej Europy. W 1410 r. w bitwie pod Grunwaldem został rozgromiony Zakon Krzyżacki, który urósł przez dziesięciolecia w taką siłę, że stał się największą potęgą militarną chrześcijańskiego świata. Pod Grunwaldem (jak śpiewa Lech Makowiecki) "odprawiono kilka mszy, tam Krzyżakom wyrwaliśmy kły" (notabene w tej bitwie wielu rycerzy zachodniej Europy wzięło udział po stronie Zakonu, nawet sam król Anglii - Henryk IV deklarował że osobiście wziąłby udział w tej "wyprawie krzyżowej", gdyby nie stałe zagrożenie ze strony Francuzów). Goście Zakonu zostali po bitwie odesłani do domów (po uprzednim złożeniu przysięgi że już więcej nie podniosą miecza na rycerstwo Korony Polskiej). Król Władysław II Jagiełło wydał dla nich nawet ucztę pożegnalną. Po tej bitwie Zakon Krzyżacki już kroczył po równi pochyłej ku swemu upadkowi.


 KAZIMIERZ III WIELKI

(panował w latach 1333-1370)  

BYŁ TEŻ WIELKIM UWODZICIELEM  

MIAŁ CZTERY ŻONY, KILKA OFICJALNYCH   

I MNÓSTWO INNYCH KOCHANEK.   

NIE DOCZEKAŁ SIĘ JEDNAK TEGO CZEGO 

PRAGNĄŁ NAJBARDZIEJ - SYNA 








 ŚMIERĆ KAZIMIERZA WIELKIEGO 

5 LISTOPADA 1370 r.




NASTĘPCĄ KAZIMIERZA ZOSTAŁ JEGO

SIOSTRZENIEC - KRÓL WĘGIER LUDWIK I WIELKI

(PANOWAŁ W POLSCE W LATACH 1370-1382)




ZAŁOŻYCIEL DYNASTII JAGIELLONÓW -

WŁADYSŁAW II JAGIEŁŁO 

(TUTAJ JAKO MŁODY CHŁOPAK - JOGAIŁA ZE SWYM

OJCEM, WIELKIM KSIĘCIEM LITWY - OLGIERDEM 

I STRYJEM - KIEJSTUTEM)




 WŁADYSŁAW II JAGIEŁŁO JAKO KRÓL POLSKI

(panował w latach 1386-1434) 

W BITWIE POD GRUNWALDEM

15 LIPCA 1410 r.




 WŁADYSŁAW II JAGIEŁŁO W WIEKU STARCZYM

WRAZ Z BRAĆMI - WITOLDEM, SYNEM KIEJSTUTA  

I ŚWIDRYGIEŁŁO - SYNEM OLGIERDA

1424 r.




 WITOLD NA ŁOŻU ŚMIERCI

1430 r.





W 1454 r. Związek Pruski oddał Gdańsk pod władzę i opiekę Korony Polskiej i króla Kazimierza IV Jagiellończyka (syna Władysława Jagiełły). Wybuchła wówczas długa, trzynastoletnia wojna z Zakonem, toczona w latach 1454-1466. Zakończyła się ona całkowitym zwycięstwem strony polskiej i odzyskaniem Pomorza Gdańskiego (utraconego w 1308 r. na rzecz Krzyżaków). Od tej chwili (1466 r.) Pomorze stało się integralną częścią Korony Polskiej a następnie (po 1569 r.) Rzeczpospolitej Obojga (Trojga) Narodów. Niemcy, którzy w wiekach wcześniejszych osiedlali się w rozbitej na poszczególne dzielnice Polsce, teraz polonizowali się w bardzo szybkim tempie. Polska kultura i idea wolności politycznej z której Polska słynęła, przyciągały wszystkie zamieszkujące ówczesną Rzeczpospolitą nacje - Niemców, Rusinów, Tatarów, Holendrów, Szkotów, Anglików czy Francuzów. Polskie misje docierały w XVII wieku aż do Persji i Chin, a język polski stał się językiem międzynarodowym i sporządzano w nim umowy międzypaństwowe (np. pomiędzy Anglią a Rosją, czy Rosją i Chinami). Po polsku mówił dwór moskiewski i dwory naddunajskie. Prusy Książęce pragnęły połączyć się z Polską jako część składowa kraju, a nie tylko lenno (nawet niemieccy chłopi i mieszczanie pragnęli opieki króla Rzeczypospolitej). Państwo było ogromne, a granice wschodnie podchodziły pod rogatki Moskwy. Moskwa została zdobyta od Zachodu tylko dwa razy - po raz pierwszy w 1610 r. przez Polaków, a po raz drugi przez armię napoleońską w 1812 r. (pierwsi do Moskwy też wkroczyli polscy huzarzy). Księstwa naddunajskie były bazą wypadową dla polskich magnatów, a polskie wpływy zagrażały władzy sułtanów tureckich. Polscy Kozacy urządzali wypady morskie pod Konstantynopol, niepokojąc sułtana. Rzeczpospolita na przełomie XVI i XVII wieku była potęgą tak wielką, że gdyby tylko udało się zaprowadzić powszechną zgodę i natchnąć szlachtę wiarą i zapałem wojennym, żadna siła nie byłaby w stanie przeszkodzić Polakom, Litwinom i Rusinom w opanowaniu dużej części Azji i większości Europy - ŻADNA! Ale polska szlachta była nastawiona pokojowo, wolała kosić kasę z eksportowanego do Europy zboża (Polska była wówczas spichlerzem Europy, a polskie zboże mogło przesądzić np. o pojawieniu się lub nie, na danym terytorium klęski głodu) i żyć bezpiecznie i spokojnie na tym świecie pod gwiazdami.






Wreszcie zaczęło być za dobrze, a bogactwo wypływało wręcz z pałaców magnatów i szlachty. Zaczęła wkraczać gnuśność i niechęć do podejmowania śmiałych decyzji (po co, skoro i tak jest dobrze?), nie chciano wojen, gdyż to powodowałoby konieczność płacenia podatków na armię. Po co to, skoro można doświadczać błogiego pokoju i spokoju. Potęga Rzeczpospolitej była wówczas tak wielka, że spokojnie można było prowadzić działania wojenne aż na... trzech frontach jednocześnie (i to przy niewielkich podatkach na wojsko). Tę Polskę jednak zniszczyła gnuśność i głupota zblazowanej i zmanierowanej szlachty w połączeniu z barbarzyństwem naszych sąsiadów (głównie Rosji i Prus), które propagowały siłę i absolutyzm, miast debaty i demokracji. W XVIII wieku Polska osłabła już tak znacznie, że nie była wstanie nawet podjąć jakichkolwiek reform ratujących kraj przed upadkiem.

 "BYŁA DEMOKRACJA,  

WIĘC KAŻDY MÓGŁ PIĆ ILE CHCIAŁ, 

O PODATKACH DECYDOWALI SOBIE SAMI  WIĘC ICH NIE PŁACILI

A POZA TYM MOGLI SOBIE 

WYBRAĆ KRÓLA NAJGORSZEGO Z MOŻLIWYCH (...)

KAŻDY CHCIAŁ MIEĆ WIĘCEJ DLA SIEBIE"



Ostatecznie udało się takie reformy wprowadzić dopiero z końcem XVIII stulecia, uchwalając w 1791 r. pierwszą w Europie (i drugą na świecie po amerykańskiej) Konstytucję, zwaną od daty powstania - Konstytucją 3 Maja. To było gruntowne przebudowanie państwa w myśl demokratyczno-parlamentarnego systemu monarchicznego. Było już jednak za późno i Rosja (która od 1717 r. miała wpływ na politykę uprawianą w Rzeczpospolitej, a od 1768 r. kontrolowała bieg spraw już całkowicie), nie mogła pogodzić się z wyrwaniem Polski spod jej wpływów. Doszło do wojny roku 1792 (tzw.: wojna w obronie Konstytucji 3 Maja), która zakończyła się zdradą króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (notabene kochanka za młodu carycy Katarzyny II - która zresztą nim gardziła) i przejściem do obozu Targowicy - czyli zdrady na stronę Rosji. Wówczas doszło do drugiego (1793 r.) i trzeciego (1795 r.) rozbioru Polski, po którym dawna Rzeczpospolita, promieniująca na okoliczne kraje niczym latarnia morska, zgasła - wielu liczyło że już bezpowrotnie.


UCHWALENIE KONSTYTUCJI 3 MAJA

 

Podejmowane próby walk (jak choćby u boku Napoleona Wielkiego) czy powstań nic nie dawały. Ostatecznie Niepodległość została wywalczona (1918 r.) w trakcie I Wojny Światowej - głównie (choć nie tylko) dzięki Legunom Józefa Piłsudskiego. Powstała nowa, silna Polska, która swą chęć przetrwania udowodniła podczas wojny z bolszewikami w 1920 r. powstrzymując moskiewski "Drang nach Westen" i ponownie (jak w 1241, 1619 i 1683) ratując Europę przed zalewem barbarzyństwa. Powstało silne, zjednoczone państwo, które miało nawet ambicje mocarstwowe (nieco na wzór Rzeczpospolitej Obojga (Trojga) Narodów). Zamierzano np.: zdobyć kolonie zamorskie dla Polski w Afryce (Madagaskar), czy też w Ameryce Południowej (Brazylia). Organizowano "Dni Morza" oraz święta kolonialne (organizowane przez Ligę Morską i Kolonialną). W 1934 r. wielką popularność zyskała czarnoskóra piosenkarka zwana Reri, a szczególnie jej przebój - "Dla ciebie chcę być biała" z filmu "Czarna Perła". Polska rozwijała się z roku na rok coraz szybciej (do 1954 r. mieliśmy dogonić największe gospodarki światowych mocarstw). Gdynia - wioska, która jeszcze w 1921 r. była zamieszkała przez nielicznych rybaków, w 1938 r. stała się największym portem morskim Bałtyku, prześcigając takie porty jak Leningrad (Petersburg), Sztokholm, Kopenhaga, Szczecin, Gdańsk czy Kilonia). Ale znów nie dane nam było pracować w spokoju i pokoju, znów pojawiły się germańsko-ruskie hordy barbarzyńców atakując nasz kraj z zachodu i wschodu, niszcząc go a ludność mordując (jak przed wiekami, tylko) na skalę wręcz przemysłową. Znów utraciliśmy niepodległość, a po "sowieckim wyzwoleniu" staliśmy się satelitą Moskwy. Po 1989 r. stopniowo więc staramy się wychodzić z tej komunistycznej czarnej dziury i jak nasi przodkowie przed wiekami dążyć do odtworzenia polskiej siły, która będzie jeszcze wstanie w jakiś sposób ocalić umierające wartości Europy. Bez Polski Europa jest bowiem pozbawiona połowy płuc, a bez silnej Polski narażona na kolejne światowe wojny, mordy i zbrodnie. Stabilizacja zapanuje dopiero wtedy, kiedy odzyskamy potęgę z czasów dawnej Rzeczpospolitej. Wierzę jednak że taki czas kiedyś nadejdzie (choć być może ja już tego nie doczekam, ale moi siostrzeńcy i moje dzieci - będą już mogły ten proces ponownego umocarstwowienia Polski obejrzeć na własne oczy). 







A tymczasem w kolejnej części po tym "krótkim" wstępie, przejdę już bezpośrednio do samej Gdyni i rozbudowy tamtejszego miasta, portu i okolicy.            

     

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz