Stron

poniedziałek, 15 lipca 2019

KANONY LUDZKIEGO PIĘKNA - Cz. I

JAK ZMIENIAŁY SIĘ PRZEZ LATA 

I CO JE DETERMINOWAŁO





Temat ten zamierzałem podjąć już jakiś czas temu, gdyż wydaje mi się interesującą kwestia  zmiany kanonu piękna ludzkiego ciała i tego co dla różnych kultur w różnych okresach historycznych było symbolem urody i piękna. Co stanowiło o urodzie w starożytnym Egipcie, a co w Babilonii? Jaki był kanon piękna w antycznej Grecji a jaki w starożytnym Rzymie? Jak do kwestii ciała, piękna i seksualności podchodzono w średniowieczu i w wiekach następnych? - to wszystko wydaje mi się niezwykle ciekawe, gdyż stanowi część barwnej palety ludzkich dzieł, zachowań i postaw - jakie ogólnie doprowadziły do powstania naszej (w rozumieniu ludzkiej) cywilizacji. Dziś, gdy "świerszczyki" z roznegliżowanymi paniami sprzedają się coraz gorzej (gdyż cały dostępny seks i tak jest już w sieci), należy pamiętać że takie erotyczne pisemka istniały zarówno w Grecji jak i w Rzymie. Oczywiście była to sztuka, którą można dziś nazwać "kloaczną", ale stanowi ona (prócz żywych przykładów ludzkiego piękna, uwypuklonych w rzeźbach i malowidłach ) ciekawą wiedzę na temat tego, co starożytnym się podobało w kształcie ludzkiego ciała (i co ich podniecało). Temat długi, bo dotyczący różnych kanonów piękna ludzkiego ciała w wielu cywilizacjach i kręgach kulturowych, począwszy od starożytnego Egiptu, a skończywszy na czasach nam współczesnych (rygorystycznych dietach, cudownych preparatach na schudnięcie i tego typu kwestiach, którymi torturują się głównie nasze panie). Zacznijmy zatem. 



I

STAROŻYTNY EGIPT

SYMBOLE URODY I SEKSAPILU:

KOBIETY - DŁUGIE, GĘSTE WŁOSY I PIĘKNE OCZY

MĘŻCZYŹNI - SZEROKIE RAMIONA

Cz. I 





 Egipcjanie mieli prawdziwego "fioła" na punkcie włosów, szczególnie kobiecych. Stanowiły one bowiem niezwykle silny afrodyzjak, jeśli były odpowiednio uczesane i ukształtowane. Natomiast jeśli były rozpuszczone i w nieładzie, taka kobieta właściwie traciła cały swój seksapil i była uważana za wybitnie nieatrakcyjną. Ale nim przejdę do włosów, zajmijmy się inną, równie ważną częścią kobiecego ciała, która stanowiła o jej urodzie i podkreślała piękno w Egipcie faraonów. Chodzi oczywiście o... dłonie. Tak, kobiece dłonie były niezwykle ważnym afrodyzjakiem (co pokazuje choćby egipska sztuka). W dłoniach była ulokowana "boska esencja sprawcza Atuma" dlatego musiały być czyste i zadbane. O swe dłonie musiały szczególnie dbać Boskie Małżonki Amona-Re (wywodzące się głównie z królewskiego lub kapłańskiego rodu), które dzień w dzień miały za zadanie "rozbudzać boga". Każdy dzień Boskiej Małżonki wyglądał tak samo, z chwilą pierwszego blasku słońca opuszczała ona swoją siedzibę i udawała się do tebańskiej świątyni Amona-Re zwanej Ipet-sut. Tam, pośród chłodnych i wypełnionych dymem kadzideł sal, zażywała kąpieli w "Świętej Sadzawce", po czym przy pomocy Boskich Adoratorek (kapłanek będących na usługach świątyni, które namaszczały jej ciało olejkami), przywdziewała białą, cienką (prześwitującą) "liturgiczną" szatę z czystego lnu, po czym kierowała się do "Świętego Świętych", czyli miejsca w którym przebywał bóg. Gdy weszła do owego mrocznego, ciemnego (symbolizującego kobiece łono) pomieszczenia, oświetlanego jedynie blaskiem pochodni, towarzyszył jej arcykapłan Amona-Re w otoczeniu kapłanów niższej rangi (wraz z nią do tego pomieszczenia mógł wejść jedynie arcykapłan lub sam król).

Boskie Adoratorki nie mogły się zbytnio zbliżyć do tego pomieszczenia i zostawały w sali obok. Potrawy dla boga (mleko, mięso, chleb, ciasto) wnosili kapłani niższego rzędu, po czym opuszczali pomieszczenie przed otwarciem połyskującego złotem i lapis-lazuli sanktuarium w którym przebywał bóg. Arcykapłan (lub król) otwierał drzwiczki sanktuarium i z wielką starannością wyciągał posąg boga na zewnątrz. Za drzwiami rozlegał się dźwięk bębnów, piszczałek i sistrów, mający odpędzić zły urok. Arcykapłan spalał następnie w ogniu woskowe figurki wrogów Egiptu. Teraz wkraczała Boska Małżonka ze złotym sistrum w ręku, potrząsając nim aby "obudzić" boga. Następnie rozchylała szatę, ukazując mu swoje wdzięki i "karmiła" boga przygotowanymi potrawami. Po skończonym posiłku, brała do ręki boskiego fallusa i recytując pieśni religijne, miała za zadanie rozładować jego "napięcie seksualne" do czasu, aż... "nie poczuła na sobie jego orgazmu". Kobieca dłoń była jednak ważna nie tylko ze względu na "liturgiczną posługę" Boskich Małżonek Amona-Re, ale również ze względów kulturowych. Na przykład Egipcjanki mężczyżni całowali w dłonie na powitanie a nie w usta lub policzki. Wiele reliefów pokazuje też przechadzające się po ogrodach pary, trzymające się za ręce. Dłonie jednak największe zastosowanie miały w symbolice erotycznej - bogini Hathor była nazywana "Ręką Atuma" a jej wcielenia (lub oddzielne boginki) Jusaas i Nebet-hetepet zwano "Paniami Zaspokojenia". Dlatego też kobiece dłonie miały niezwykle silną erotyczną symbolikę (samo sistrum - czyli klepaczka - było uformowane w kształcie kobiecej dłoni). 

Kolejnym symbolem urody (i silnym afrodyzjakiem dla Egipcjan) były usta. To właśnie przez usta przechodziło "życiodajne tchnienie Szu" i było jednym z głównych elementów zmartwychwstania. Usta musiały więc być zadbane (co nie zawsze było łatwe, szczególnie w kraju gdzie wiatr nieustannie wciskał drobinki piasku do oczu, ust i nosa, a usta szybko wysychały i trzeba je było regenerować odpowiednimi olejkami z oliwek). Kobiety malowały sobie usta szminką z czerwonej ochry (startej na proszek i zmieszanej z wodą), mężczyźni natomiast ust nie malowali. W bogatszych domach były nawet łazienki, gdzie można było się umyć i umalować. Usta jednak dla Egipcjan nie służyły do całowania, a do... wąchania i podziwiania (kochankowie całowali się pocierając sobie wzajemnie nosy), niewątpliwie jednak służyły jako narzędzie rozkoszy (egipskie słowo "sepet" - czyli usta, było tożsame ze słowem wagina i w zasadzie dla Egipcjanina nie miało większej erotycznej różnicy czy "sepet" to są usta czy też to, co znajduje się między kobiecymi nogami). Gdy więc kochanek mówił: "Gdy ją całuję, usta swe rozchyla" (dzbanek z Deir el-Medina - XVIII Dynastia), nie wiadomo dokładnie czy naprawdę ma na myśli usta. Oczywiście nieskazitelne usta były tak samo ważne dla kobiet jak i dla mężczyzn, jednak nazwa ta była utożsamiana jedynie z kobiecym przyrodzeniem. 


 

Kolejny afrodyzjak stanowił nos. Był on jeszcze ważniejszy od ust a pozbawienie człowieka nosa, w praktyce uniemożliwiało mu ponowne zmartwychwstanie, gdyż "życiodajne tchnienie Szu" odbywało się właśnie ustami przez nos - "Powietrze jest w moich nozdrzach, nasienie w moim fallusie" (Papirus Harris 500). Nos służył do doświadczania świata za pomocą zmysłu powonienia a Egipcjanki i Egipcjanie używały całej palety perfum, zaś sam pocałunek pomiędzy kochankami, odbywał się właśnie przez nos (nie powinno to zresztą dziwić, jako że egipskie słowo "sen" - czyli "wąchać" lub "czuć zapach", było tożsame ze słowem "całować"). Perfumy były jednak bardzo drogie (niekiedy kosztowały tyle co kilka wołów - które same w sobie już stanowiły majątek), ich cena nieco spadła dopiero po sławnej wyprawie królowej Hatszepsut do krainy Punt (ok. 1470 r. p.n.e.), skąd sprowadzono do Egiptu wiele sadzonek olejkodajnych roślin, które odtąd były uprawiane w Egipcie, oraz mirrę, olibanum i opopanax. Olejki eteryczne (na bazie tłuszczów) Egipcjanie wcierali sobie głównie we włosy, usta i miejsca intymne, co przy większym ruchu powodowało spalanie się tłuszczu i wydzielanie tym samym przyjemnej woni (perfumy wkładano również zmarłym do grobu, a także używano ich podczas balsamowania ciała). Nos był więc nie tylko potężnym afrodyzjakiem, ale również symbolem przetrwania duszy w Zaświatach.

Przejdźmy teraz do uszu. Stanowiły one (wraz z ustami i nosem) swoistą "świętą triadę" gdyż to właśnie przez uszy (według Egipcjan) dusza opuszczała ciało. Ucho stanowiło też silny afrodyzjak i zdarzało się (dość często) że kochankowie uprawiali seks, poprzez... wzajemne lizanie sobie uszu a nawet były próby wkładania penisa do ucha wybranki (zdarzały się przypadki "gwałtu przez ucho"). Wiedziano że ucho jest tak samo erogenną strefą, jak choćby piersi czy okolice podbrzusza kobiety, wierzono też że zapłodnienie może odbyć się również przez... ucho. Kobiety nie nosiły kolczyków na uszach, aż do czasów Nowego Państwa (XVIII Dynastia). Egipcjanie przykładali więc szczególną uwagę do czystości tych miejsc (nie tylko zresztą tych, myto się z reguły dwa razy dziennie - rano i wieczorem przed snem: myto ręce i nogi, płukano usta, czyszczono zęby specjalną paletką, obcinano paznokcie i przede wszystkim co czyniły głównie kobiety - rozczesywano włosy i dopiero wówczas kładziono się do łoża). Uszy, nos, usta oraz dłonie nie stanowiły jednak aż tak silnego afrodyzjaku jak...

Piersi i narządy rodne. Odsłonięte kobiece piersi były ewidentnym zaproszeniem do odbycia stosunku miłosnego. Od czasów Nowego Państwa, dobrze urodzonych dam nigdy nie przedstawiano zupełnie nago, zawsze posiadały jakieś okrycie wierzchnie. Niewolnice zaś i tancerki z reguły przedstawiano albo zupełnie nago, albo jedynie z niedużą przepaską na biodra (jak choćby na grobowcu wezyra Rechmire z czasów panowania faraona Totmesa III - ok. 1458-1425 r. p.n.e.). Również służące, pomagające pani przy codziennej toalecie, są zawsze (na reliefach czy ostrakonach) ukazywane nago. Obnażone kobiece piersi były więc czymś zupełnie naturalnym dla Egipcjan, z tym że członkinie rodziny królewskiej i arystokratki unikały ukazywania swych piersi ze względów religijnych (jako istoty dobrze urodzone, co dla nich samych znaczyło bliższe bogom, nie powinny zniżać się do uciech godnych prostego ludu ani sprowadzać boskiego piękna do zwykłego popędu seksualnego). Dziewczęta służebne były zaś zupełnie pozbawiane odzieży (na jednej z fajansowych miseczek do wina, pochodzących z okresu Nowego Państwa, ukazana jest klęcząca w stóp swej pani lutnistka, której jedynym okryciem jest nieduża przepaska na biodra, w którą dodatkowo włożony jest kwiat lotosu - zapach kwiatu lotosu był uważany za afrodyzjak. Lotosy wplecione są również w jej włosy a na czubku głowy lutnistki znajduje się stożek z wonnymi maściami, które służą jej pani do upiększania ciała. Pani - co ciekawe - też jest tu ukazana nago jedynie przepaską na biodrach - zapewne jest to fragment porannej toalety). Genitalia oczywiście też były niezwykle erogenną strefą, a nabrzmiały męski fallus, stanowił zaproszenie do aktu miłości, na równi z odsłoniętymi kobiecymi piersiami (zdarzało się też że kobiety chwytały mężczyzn za penisa lub jądra, co dla Egipcjan nie stanowiło zgorszenia, ale już np. dla Żydów czy Asyryjczyków, jeśli kobieta złapała mężczyznę za genitalia, jej ręka musiała zostać odcięta - "Jeśli (...) żona (...) wyciągnie rękę i chwyci go za części wstydliwe, odetniesz jej rękę, nie będzie twe oko miało litości" Pwt.25, 11-12, przy czym Asyryjczycy miast ręki obcinali kobiecie palec i... obie piersi. Niekiedy ograniczano się "tylko" do obcięcia sutków). W Egipcie fallus w stanie wzwodu jest symbolem seksapilu i potwierdzeniem męskiej witalności.




I przechodzimy wreszcie do włosów, jako niezwykle silnego symbolu kobiecej (i męskiej) urody. Depilacja całego ciała (prócz włosów na głowie i brwi) w Egipcie faraonów była wręcz obowiązkiem każdej kobiety. Depilowały się więc praktycznie wszystkie dziewczęta. Mężczyźni zaś (prócz zarostu) nie usuwali owłosienia z ciała (jedynym wyjątkiem byli tutaj kapłani, którzy golili całe ciało ze względów kultowych). Włosy stanowiły ogromny majątek kobiety, a te, które miały słabsze owłosienie, używały wykwintnych peruk. Zamożne damy spędzały długie godziny w otoczeniu swych służących nad upiększaniem włosów, szczególnie modne (od okresu Nowego Państwa) były włosy plecione w liczne warkoczyki i kręcone w loczki. Jeśli kobieta pojawiła się przed mężczyzną nieuczesana lub z rozpuszczonymi włosami, oznaczało to ogromny spadek jej fizycznej atrakcyjności, dlatego też o włosy dbały wszystkie kobiety, nie tylko zamożne arystokratki, ale i muzykantki, tancerki czy nawet niewolnice. Oczywiście również kapłanki w świątyniach (szczególnie w świątyni Hathor) nosiły niezwykle wyszukane fryzury (w ogromnej większości były to odpowiednio stylizowane i upiększane peruki ścinane niewolnicom). Oczywiście peruki nosili również mężczyźni, którzy (podobnie jak ich żony) oblegali zakłady fryzjerskie czy perukarskie. Egipcjanie strzygli się na krótko (często zupełnie na łyso, w celu nałożenia peruki), Egipcjanki wręcz przeciwnie - posiadały długie, ciemne, zaplatane loki, które były ówczesnym symbolem seksu i niezwykle mocno działały na męskie libido (przeto żadna kobieta, która chciała przyciągnąć do swego łoża kochanka, nie pokazałaby się przed nim bez zrobionej wykwintnej fryzury lub bogato ufryzowanej peruki).



Silnym afrodyzjakiem dla kobiet były zaś szerokie i silne ramiona u mężczyzn. Ramiona i włosy to były główne symbole urody mężczyzn w starożytnym Egipcie. Na temat męskiej urody mam co prawda znacznie mniej informacji, ale i tak można je zamknąć w stwierdzeniu, że realnie największym powodzeniem wśród kobiet cieszyli się ci mężczyźni, którzy... mieli pokaźne przyrodzenie i potrafili przyprzeć partnerkę do ściany i utrzymać ją w powietrzu bez pomocy rąk (dosłownie). Ale to już są takie drobne szczegóły, przejdźmy zatem teraz do erotycznych ubiorów i pozostałych afrodyzjaków na czele z oczami, które stanowiły "źródło duszy"...        

    
 






 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz