Stron

sobota, 13 lipca 2019

OPOWIADANIE BDSM - TYLKO DLA OSÓB DOROSŁYCH (18+!) - Cz. VII

NIEDAWNO ODNALEZIONE, STARE

(CHOĆ NIE MOJEGO AUTORSTWA)

OPOWIADANIE BDSM

AUTOR NIEZNANY




 
DALSZA CZĘŚĆ OPOWIADANIA O TEMATYCE BDSM W KTÓREJ JEST SPORO SEKSUALNEGO WYUZDANIA, DLATEGO TEŻ:


TEKST JEST PRZEZNACZONY TYLKO DLA OSÓB POWYŻEJ 18 ROKU ŻYCIA
 




 Monika leżała w swoim łóżku, nie mogła zasnąć, nie mogła uwierzyć, że jutro będzie dzień w którym zobaczy Adama. Dzień w którym poczuje jego silne ramiona, wciągnie głęboko w siebie jego zapach. Zapach, który pamięta, zapach który towarzyszy jej gdy zasypia. Mimi została na noc w lochu. Monika cieszyła się, że ma pokój tylko dla siebie. Kulki w których był ukryty środek nasenny położyła przy łóżku, chciała mieć je na oku. Leżała myśląc i nasłuchując zwiastunów dnia. Przyjęcie skończyło się późno w nocy więc do świtu było blisko. Obmyślała plan, jak zwabić psy i jak podać im środek nasenny. Bała się, że nadlatujący helikopter zaalarmuje ludzi pracujących dla Czarnego i zniweczy to jej ucieczkę. Wszystko było na pozór takie proste a zarazem bardzo ryzykowne. Podczas śniadania, które dziś jadła sama schowała kilka dużych plastrów szynki. Wiedziała, że Czarny opuścił rezydencję wczesnym rankiem i cieszyło ją to, mogła swobodnie poruszać się po domu. 

Czarny czuł się zmęczony ale wiedział, że nie może położyć się spać. Czekał go ciężki dzień. Pierwszą rzeczą jaką chciał załatwić to pozbycie się Mimi. Miał dość tej krnąbrnej dziwki. Nie była mu już potrzebna. Dotarło do niego, że nie złamie Moniki bardziej, że osiągnął wiele a teraz czas musi zrobić resztę. Gdy było jeszcze ciemno wszedł do lochu gdzie dziewczyna spędzała noc. Kopniakiem wyrwał ją ze snu. Usiadła przestraszona na podłodze. Jej posiniaczone ciało wyglądało bardzo apetycznie w nikłym świetle padającym z korytarza przez otwarte drzwi. Taki widok spowodował, że pomyślał nad wykorzystaniem jej ostatni raz. Szybko jednak odrzucił tą myśl. Mimo, że ciało Mimi mu się podobało, on pragnął Moniki. Zabrał dziewczynę z lochu i odwiózł do miejsca w którym ją znalazł. Gdy płacił jej umówioną sumę Mimi miała łzy w ochach. Wiedziała, że traci wygodne mieszkanie i dobrze płatną pracę. Teraz wracała do podrzędnego burdelu i obsługi spoconych kierowców ciężarówek. Czarny zostawił ją pod drzwiami lokalu i odjechał w stronę lotniska. 

Monika miała wszystko przygotowane, sprytnie zatruła mięso dla psów, sprawdziła czy nikt się nie kręci po ogrodzie. Co chwila spoglądała na zegarek. Minuty zdawały się trwać wieczność. Wiedziała, że Czarny ma coś do załatwienia i nie powinien wrócić przed wieczorem. Całe jej ciało drżało w oczekiwaniu, czuła jak wali jej serce. Zbliżała się godzina uśpienia psów, wabiła je pod balkon i nakarmiła przygotowaną wędliną. Odczekała kilkadziesiąt minut i po cichu ruszyła do ogrodu. Drzwi na dwór były otwarte, bez kłopotu wyszła na zewnątrz. Przemykała się między drzewami, kierując się w stronę otwartej przestrzeni. Mała polanka była idealnym miejscem na lądowisko. Dochodziła piętnasta, Monika z drżącymi nogami czekała ukryta w kępie krzaków. W oddali usłyszała warkot silnika, wstrzymała oddech nasłuchując. Warkot wzmagał się, coś wyraźnie zbliżało się w jej kierunku. 

Czarny był wściekły odwołano jego lot, tego się nie spodziewał. Umówione spotkanie przepadło a z nim dobry interes. Zły wracał do domu. Jechał swoim autem słuchając muzyki. Przypominał sobie ubiegłą noc. Przyjęcie się udało, Monika była wspaniała. Nawet Mimi się do czegoś przydała. Pokaz biczowania był bardzo efektowny. Z za pagórka ujrzał swój dom. Wspaniale się prezentował na tle morza. Otoczony pięknym, dużym ogrodem wychodzącym wprost na piaszczystą plażę. Jego wyspa była mała ale idealnie nadawała się do wypoczynku. Trochę był zły na siebie, że przez Monikę zaniedbał interesy i tyle czasu spędzał tu. Miał wygodne mieszkanie w mieście z którego było łatwiej prowadzić firmę. Zbliżał się do bramy gdy usłyszał warkot silnika. Rozejrzał się i w górze zobaczył helikopter. Zdziwił go ten widok a zarazem zaniepokoił. Pomyślał o zawistnej konkurencji, o wojnie gangów w której uczestniczył od jakiegoś czasu. Obserwował obiekt przez chwilę a gdy upewnił się że maszyna leci w kierunku jego domu zawiadomił swoich ludzi. 

Adam siedział na miejscu pasażera. Widoczność była wspaniała. Z góry oglądał pięknie położoną wyspę. Zastanawiał się w jaki sposób Czarny zdobył prawa własności tego terenu. Błękitne morze rozbijało swoje fale o skalne brzegi i tylko jedna strona wyspy zakończona była piaszczystą plażą. Widać było już wspaniały duży dom. Jego białe ściany świeciły w słońcu i pięknie komponowały się z otaczającą go zielenią parku.

Monika zauważyła ruch na podjeździe, kilku uzbrojonych mężczyzn rozbiegło się między drzewami. Zadrżała z przerażenia, bała się. Helikopter był już w zasięgu wzroku. Gdy był tuż nad jej głową wybiegła na polanę. W tym momencie Czarny ją zauważył. Stanął zaskoczony i momentalnie zrozumiał co się dzieje. Odwołał swoich ludzi, patrzył jak maszyna podchodzi coraz niżej, jak Monika stara się pochwycić wypuszczoną drabinkę. Wszystko trwało kilka sekund. Mężczyzna wyjął pistolet i strzelił. Celował w dziewczynę, która kurczowo trzymała drabinkę próbując się na nią wspiąć. Strzał był celny. Drugi wycelował w kierunku kabiny pilota. Szyba kabiny rozleciała się w kawałki. Helikopter poderwał się do góry. Trzeci strzał Czarny wycelował w powietrze. Monika, która leżała na trawie podniosła wzrok do góry. Zobaczyła Adama jak wyciąga w jej stronę rękę, jego oczy pełne były bólu i zawodu. Helikopter odleciał, Monika patrzyła jak Czarny podchodzi do niej, podnosi odstrzeloną drabinkę. 

- Nie udało się co? - zapytał lekko się uśmiechając.

Nic nie odrzekła z jej oczu popłynęły łzy. Chwycił ją za włosy i pociągnął za sobą. Szedł szybko, Monika na czworaka próbowała dotrzymać mu kroku ale było to trudne, co chwilę przewracała się raniąc kolana i dłonie. Szli w stronę psiarni. Monika widziała jak psy powoli odzyskują świadomość. Czarny wepchnął ją do jednego z wolnych boksów.  

- Jesteś zwykłą suką i tak cię będę traktował - powiedział zamykając drzwi boksu na kłódkę. 




Spojrzał ponownie na Monikę i odszedł. Klatka była mała. Dziewczyna nie mogła się w niej wyprostować. W jednym końcu znajdowało się wejście do dużej budy. Gdy siedziała na ubitej ziemi w około niej zaczęli się tłoczyć ludzie Czarnego. Mężczyźni patrzyli na jej nagie ciało robiąc sprośne uwagi, stukali w siatkę klatki, próbowali ją dotknąć wkładając ręce w otwory. Monika czuła się zaszczuta. Schowała się do ciasnej budy, trzęsła się z rozpaczy i wstydu. Skulona zasnęła.  

Gdy Adam wrócił do domu nie chciał z nikim rozmawiać. Bał się o losy Moniki, był zły, że przygotowany plan się nie powiódł. Aleks próbował pocieszyć przyjaciela, chciał przedstawić mu nowy plan. Musieli wszystko zacząć od nowa, ponowić próbę. Gdy zasypiał po dużej dawce alkoholu przed oczami miał wyraz oczu Moniki, błaganie w spojrzeniu.  

Wieczór był chłodny, Monika zmarzła i ścierpła w swojej kryjówce. Usłyszała jakieś głosy. Był to Czarny, przyszedł ze swoimi ludźmi. Psy które obudziły się, witały go skomląc. Podeszli do boksu.

- No to panowie losujcie kluczyk do klatki - powiedział nie patrząc nawet w jej stronę. 

Każdy mężczyzna miał wyciągnąć patyk, krótki oznaczał noc z Moniką. Gdy dziewczyna usłyszała co się święci, na kolanach wyszła z ukrycia i zaczęła prosić Czarnego o wybaczenie. Nie zwracał na nią uwagi, obserwował jak sześciu mężczyzn wybiera patyki. Dwa były krótkie. 

- Miłej zabawy - powiedział Czarny i rzucił im kluczyk.

- Dziękujemy szefie - odparł jeden z wybranych.

- Panie proszę - płakała Monika.

Czarny odszedł szybkim krokiem w stronę domu. W boksach obok psy zaczęły nerwowo się kręcić, szczekać, wyczuwały nową osobę. Mężczyźni wyciągnęli Monikę z boksu, szarpała się i broniła. Wiedziała, że Czarny celowo pozwolił dwóm na zabawę z nią, wiedział, że będzie się broniła. Chciał ją bardziej upokorzyć. Wciągnęli ją na trawę i unieruchomili przywiązując jej nogi i ręce do pobliskich drzew. Potem zgwałcili ją. Najpierw jej usta potem cipkę, brali ją na zmianę. Gdy nie miała siły się szarpać, jeden z nich odwiązał ją, odwrócił i brutalnie wszedł w jej tyłeczek. Po chwili spuścił się w jej wnętrzu. Dziewczyna czuła się okropnie, była brudna, obolała i załamana. Gdy wepchnęli ją ponownie do klatki jak zbity pies poszła na czworaka do budy. Skuliła się i zasnęła z zasychającymi złami na twarzy. 

Gdy rano karmiono psy ona też dostała miskę jedzenia i wodę. Cały dzień spędzała w klatce, wieczorem odbywało się losowanie a potem zabierali ją pod studnie z wodą aby mogła się umyć. Czasem podczas losowania był jeden wygrany czasem aż trzech. Monika czuła, że traci siły, była cała posiniaczona. Dostawała jeden posiłek dziennie, cały dzień przebywała w promieniach palącego słońca a wieczorem ją gwałcono. Trwało to już kilka dni, przez ten cały czas Czarny nie pokazał się ani razu, nikt się do niej nie odzywał. Traciła nadzieję, że coś się zmieni w jej życiu. Marzła w nocy a w dzień nie miała się gdzie schować przed ludzkim okiem i słońcem. Buda była za mała aby tam swobodnie przebywać. Jadła psie jedzenie a potrzeby fizjologiczne załatwiała w jednym kącie klatki. Nawet psy przestały na nią warczeć i zaczęły traktować jak swoją. Czuła, że nie wytrzyma tego, że zwariuje. Jedyną myśl jaką miała, to aby zobaczyć Czarnego, mieć szansę błagać go o litość i móc wrócić do jego domu. Jak nigdy dotąd czuła się jego własnością. Mózg odmawiał jej posłuszeństwa, we śnie majaczyła a w dzień siedziała w kącie klatki patrząc w przestrzeń. Jej ciało trawiła gorączka. Po kilku dniach rozchorowała się z chłodu, ran i braku porządnego jedzenia. Minął tydzień a Czarny nadal się nie pokazywał.

Tego dnia Czarny wstał rano, zaniepokoił go wieczorny raport. Meldowano mu, że Monika wygląda źle, że jest chora i załamana. Postanowił osobiście zanieść jej jedzenie. Gdy go zobaczyła serce zaczęło jej walić, klękła na zdarte kolana i nic nie mówiąc patrzyła błagalnym wzrokiem. Gdy otworzył drzwi wyszła i padła mu do stóp, zaczęła całować jego buty, przywarła ciałem do jego kolan. Płakała. Widząc ją w takim stanie wiedział, że tym razem złamał ją do końca, że teraz jest jego. Monika trzęsła się od szlochu i kurczowo trzymała nóg swojego Pana, była gotowa czołgać się za nim byle tylko zabrał ją z tego miejsca.


   





 Monika ciężko zachorowała, przeziębienie, którego nabawiła się mieszkając w budzie, przerodziło się w zapalenie płuc. Czarny dbał o nią bardzo dobrze, wezwał lekarza, zapewnił jej wszystkie wygody i ciepłą pidżamę. Mijały dni a choroba wciąż nie chciała ustąpić. Monika czuła się słabo, nie mogła oddychać, nie miała apetytu. Gdy leżała w łóżku w ciemnym pokoju, myślała o tym co się stało. O nieudanej ucieczce, o karze na jaką skazał ją Czarny. Myślała o swoich uczuciach, o tym, że w niej coś pękło, że tak naprawdę Adam jest jej marzeniem. Kimś kto jej pomagał w poprzednim miejscu uwięzienia. Docierało do niej, że tak naprawdę nie kocha go tak mocno, że jej uczucia w stosunku do Czarnego zmieniły się. Bała się tego co czuje. Z nienawiści jaką do tej pory czuła do tego mężczyzny poczęło rodzić się uczucie. Nie wiedziała co to jest, czy to wdzięczność za uwolnienie z klatki, czy to przywiązanie, czy budziła się w niej wrodzona uległość, chęć należenia do kogoś. Kiedyś tym kimś był Adam a teraz. Biła się z tymi myślami majacząc w gorączce. Wiedziała jedno, gdy widziała Czarnego, serce biło jej mocniej, na ustach pojawiał się nieśmiały uśmiech. On też to widział. Przemianę, która dokonała się w Monice. Cieszyło go to. Minęło kilka tygodni, Monika wracała do zdrowia. Widziała też zmianę w zachowaniu swojego Pana, był mniej surowy, przynosił jej często świeże kwiaty. Dbał o nią i pielęgnował ją.

Adam był smutny i zdezorientowany. Wysyłani szpiedzy nie widzieli nigdzie Moniki. Nie pokazywała się z Czarnym na żadnym przyjęciu, nie widziano aby wychodziła do ogrodu. Od czasu nieudanej akcji odbicia jej z rąk Czarnego, Adam obserwował bezustannie jego dom. Mijały tygodnie a żadne wieści nie były optymistyczne. Aleks twierdził, że Czarny w złości zabił Monikę. Widzieli jak strzelał. Adam widział także, że nie trafił w dziewczynę ale nie miał pewności, że nie zrobił tego potem. Wszystkie sposoby sprawdzenia czy ona żyje zawiodły, wszystko wskazywało na to, że Monika zginęła z rąk Czarnego. Powoli rezygnowali z dalszego obserwowania jego domu, Adam począł topić smutki w alkoholu. Wmawiał sobie, że Monika nie istniała, że to był tylko piękny sen. Aleks próbował go pocieszać, zapraszać na imprezy. Adam powoli wracał do realnego życia. Odwołano szpiegów. Po kilku miesiącach pogodził się z jej śmiercią.  

Lekarz zalecił Monice dużo odpoczynku, po wielu tygodniach choroby, potrzebowała spokoju i zmiany klimatu. Czarny domyślał się, że jego dom może być obserwowany, dlatego trzymał Monikę w zamknięciu. Pewnego dnia przyszedł do niej wieczorem. Monika oglądała telewizję, na jego wejście wstała i spuściła głowę. Poranione kolana Monika zagoiły się, ale mimo to Czarny nie kazał jej klękać, wystarczyło, że witała go stojąc na baczność.  

- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedział.

Monika uśmiechnęła się.

- Dziś w nocy wyjeżdżamy, zabieram cię w góry - dodał - Wybierz z garderoby ubrania które będą ci potrzebne, spakuj się, za dwie godziny mamy samolot - mówiąc to wyszedł. 

Monika poszła do garderoby i wybrała trochę ubrań. Nie wiedziała na jak długo jadą ani gdzie. Czy będzie jej potrzebna ciepła odzież czy tylko parę zwiewnych sukienek? Postanowiła zabrać i takie rzeczy i takie. Spakowała dwie osobne walizki. Czarny widział na monitorze jej dylemat. Cieszył się z rozwiązania jakie wybrała. Coraz bardziej cenił tą dziewczynę, jej inteligencję. Gdy wszedł do garderoby stała nago przed lustrem. Przyjęła odpowiednią pozycję stając twarzą w jego stronę.  

- Potrzebna będzie ci zielona walizka, ta z ciepłymi rzeczami - rzekł - Ubierz się w coś wygodnego, długi lot przed nami - dodał. 

- Tak Panie - odparła, uśmiechając się.

Czarny podszedł do niej, dawno nie dotykał jej ciała, dał jej kilka tygodni odpocząć, chciał aby w pełni wydobrzała. Dotknął jej piersi. Ciało dziewczyny pokryło się gęsią skórką. Sutek szybko stwardniał a wiszący na nim kolczyk delikatnie zafalował. To samo zrobił z drugą piersią. Reakcja była taka sama. Monika bezwiednie rozchyliła usta. Jej ciało pragnęło dotyku, pieszczoty. Tyle dni pozbawiona była tego. Czarny przesunął palec po jej brzuchu, okrążył pępek i zjechał niżej. Rozchyliła lekko nogi. Nie śmiała spojrzeć na niego ale czuła na sobie jego gorący oddech. Przesunął palcem między jej wargami uwolnił spomiędzy nich mały kolczyk a następnie pstryknął w niego palcem. Monika drgnęła. Jej cipka była nienagannie wygolona, nie wymagał tego od niej podczas choroby i zobaczył, że teraz gdy wyzdrowiała sama wiedziała, że ma zadbać o swój wygląd. Był bardzo zadowolony. Podszedł do niej od tyłu. Przesuwał palcem po linii kręgosłupa, kończąc między jej pośladkami. Zamknął jej cipkę w swojej dłoni. Czuł jej wilgoć i ciepło. Nagle brutalnie wepchnął w nią dwa palce. Monika jęknęła a jej ciało wygięło się w łuk. Jej włosy dotknęły jego ramienia, poczuł jej zapach, jego zmysły zaczęły szaleć. Chciał pieścić tę dziewczynę, bawić się jej ciałem ale też chciał ją skrzywdzić, jego sadystyczna natura wyrywała się, prosiła o spełnienie. Przez te tygodnie żył w celibacie, nie wziął żadnej dziewczyny. Jedyną formą rozkoszy na jaką sobie pozwolił było samozaspokojenie się przy oglądaniu wcześniejszych nagrań z pobytu Moniki w jego domu. Czuł, że ma obsesję na punkcie tej dziewczyny, czuł, że się w niej zakochał. Dopuścił tą myśl do siebie w czasie jej choroby, gdy leżała nieprzytomna w gorączce. Był wściekły na siebie, że dopuścił do takiego stanu, że zapomniał się w swoim gniewie. Wiedział, że jeśli chce aby Monika naprawdę należała do niego nie może jej krzywdzić, musi ją przywiązać do siebie. Musi sprawić aby z własnej woli stała się jego niewolnicą. Pocałował ją w kark, Monika zamruczała. Wcisnął w jej wyposzczoną cipkę trzeci palec. Była bardzo ciasna ale czuł jak robi się wilgotna, jak na jego dłoń skapują jej soki. Czwarty palec sprawił jej ból, wyraziła to lekkim syknięciem. Rozwarła przy tym mocniej nogi. Druga dłoń Czarnego powędrowała na jej pierś. Chwycił za kolczyk i zaczął go przekręcać. Zadawał jej ból czując, że jeśli natychmiast nie da ujścia swojej żądzy nigdzie nie pojadą, czuł, że ta noc skończy się na kilku godzinach tortur a tego jeszcze nie chciał. Starał się pohamować, odrzucić wizję chłostanego ciała. Pchnął palce głębiej, kciukiem dotknął jej łechtaczki, zapulsowała pod wpływem tego dotyku. Monika czuła jak jej ciało reaguje na to co on robi, jak sutki twardnieją, jak zadawany ból wprawia ją w podniecenie. Jej ciało rozbudziło się po chorobie już dawno ale bała się zaspokajać drzemiące w niej żądze, bała się, że tym urazi Czarnego. Pamiętała, że jest pod ciągłą obserwacją. 

Czarny pchnął ją na kolana. Wyczuwała jego zamiary i przyjęła żądaną pozycję. Wypięła ponętnie pośladki w jego stronę. Miał teraz przed sobą jej zakamarki otwarte dla niego. Ponownie włożył w nią palce, tym razem wykonał kilka ruchów. Po chwili począł wkładać kciuk. Monika była bardzo ciasna, celibat zrobił swoje. Pożałował nagle, że zaczął od ręki, jakąż rozkosz dała by mu jej ciasna cipka. Postanowił zadowolić się jej tyłeczkiem. Tam też powinno być ciasno. Wbił się dłonią w Monikę. Bolało ją, szeptała cichutko "boli". "boli" ale nie szarpała się, znosiła to co on robił. Gdy dłoń przeszła poczuł jej ciepłe wnętrze. Oplatała go ciasno, była mokra i ciepła. Poruszała tyłeczkiem ponętnie, nasuwała się na jego dłoń i jęczała cicho w rozkoszy. Ból mieszał się z podnieceniem. Czarny splunął na jej ciasną dziurkę, nawilżył ją. Rozpiął spodnie i wyjął swojego nabrzmiałego członka. Włożył w jej tyłeczek najpierw jeden palec, pozwolił aby mięśnie się przyzwyczaiły do obecności intruza, jednocześnie poruszał dłonią w jej wnętrzu. Monika była bliska orgazmu, przerażało ją trochę to co on zamierzał zrobić. Jedna dłoń w cipce i członek w jej ciasnym tyłeczku, bała się tego bólu. Była mocno wypełniona, bała się, że zabraknie miejsca. Myliła się. Czarny powoli wszedł w jej tyłeczek. Zmieścił się tam aż po nasadę. Czuł swojego członka przez cienkie ścianki jej wnętrza, dotykał go palcami. Monika bała się, że ją rozerwie, ból był okropny ale po chwili wróciło podniecenie. Nie wiedziała co on robił palcami w środku ale to doprowadzało ją do wariacji. Po chwili poczuła silny orgazm, jej wnętrze zacisnęło się z taką siłą, że Czarny też nie mógł powstrzymać swoich skoków i trysnął w nią. Wdychał jej zapach, patrzył jak kropelka potu spływa po jej plecach. Wycofał się z jej tyłeczka ale nie cofnął dłoni. Bawił się nadal palcami w środku. Rozwierał je, zaciskał pięść i poruszał po ściankach. Po chwili Monika wiła się w kolejnym orgazmie. Całe jej ciało pokryło się perełkami potu. Jej nogi drżały. Czarny wycofał delikatnie dłoń. Wstał i ubrał się wycierając resztki soków w twarz Moniki. Jej oczy były szkliste, nieobecne.

- Pospiesz się bo nam samolot ucieknie - rzekł wychodząc.

- Dziękuję Panie - wychrypiała Monika. 

Drzwi się zamknęły a ona nadal klęczała na podłodze. Nie miała siły wstać. Usiadła i spojrzała w lustro. Miała wypieki na policzkach i zasychającą spermę na twarzy. Uśmiechnęła się do lustra i palcem starła spermę. Zanim skończyła się pakować poszła do łazienki. Wnętrze ją bolało ale była zaspokojona, ogarnęło ją dziwne uczucie, nie wiedziała czy to wdzięczność, czy przywiązanie. Czuła tylko, że nie może się doczekać aż ponownie zobaczy Czarnego. 

Pod osłoną nocy wsiadała z nim do auta które miało zawieść ich na prywatne lotnisko. Ubrana w miękką spódnicę i lekką bluzkę usiadła na tylnym siedzeniu samochodu. Czarny prowadził. Nie blokował drzwi, czuł, że Monika nie ucieknie a ona czuła, że nie chce uciekać. O dwudziestej trzeciej trzydzieści odlecieli w kierunku Alp.






To już koniec tej historii, gdyż zaginęła mi ostatnia część. Jednak z tego co pamiętam, relacja, jaką rozwinęli dotąd, trwała nadal, z tym że Czarny zaczął teraz traktować Monikę jak swoją kobietę, zabierał ją do restauracji, do nocnych klubów, na dancingi. Razem zjeżdżali na zaśnieżonych stokach Alp i zachowywali się jak para dwojga zakochanych w sobie ludzi. Tylko gdy byli sami, ponownie wracała ich pierwotna relacja, ona zamieniała się w jego niewolnicę i klęczała przy jego nogach, on zaś znów był jej panem. Sielanka trwała jakiś czas, aż ostatecznie Czarny zniknął. Monika była zdezorientowana, nie wiedziała co się z nim mogło stać. Zaczęła go szukać - bezskutecznie. Po jakimś czasie odwiedziła ją policja, informując że znaleziono zwłoki Czarnego i czy ona może go zidentyfikować. Czarny zginął, został zamordowany przez konkurencyjną grupę przestępczą. Monika (będąc w szoku) powróciła do swego domu i normalnego życia, jakiego była pozbawiona od kilka lat. Po jakimś czasie otrzymała notarialne zaproszenie na odczytanie testamentu po Czarnym. Gdy tam przybyła, okazało się że Czarny przepisał na nią cały swój dotychczasowy majątek, wszelkie akcje i konta bankowe. Nagle stała się bardzo majętną osobą. Potem odnalazła i poślubiła Adama. Dbała też i odwiedzała grób Czarnego, przynosząc mu świeże kwiaty (głównie róże), do trumny zaś włożyła mu... film, z ich zabaw. Tak oto człowiek do którego czuła niechęć i obrzydzenie, stał się jej dobroczyńcą i wybawcą. Tak zakończyła się ta "romantyczna" historia BDSM.    







2 komentarze:

  1. Tytuł opowiadania to "Nowa praca", autorką jest: jashmin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może. Tylko że ja nie posiadam całości.

      A tak w ogóle to podejrzewam że pod pseudonimem "jashmin" kryje się kilku autorów.

      Usuń