Stron

środa, 27 listopada 2019

REFORMY AUGUSTA - Cz. XI

CZYLI JAK ZMIENIAŁA SIĘ

RZYMSKA REPUBLIKA

U PROGU NARODZIN

JEZUSA Z NAZARETU





 DIONIZOS I IZYDA

Cz. VI



"WIELKĄ DLA WAS BĘDZIE CHWAŁĄ, GDY BĘDZIECIE POSTĘPOWAĆ ZGODNIE Z NATURĄ KOBIECĄ I TAKIE WIEŚĆ ŻYCIE, ŻEBY O WAS MĘŻCZYŹNI JAK NAJMNIEJ MÓWILI"

TUKIDYDES DO KOBIET

"WOJNA PELOPONESKA"






MIĘDZY MIŁOŚCIĄ A NIEŚMIERTELNOŚCIĄ


 Wraz z ustanowieniem przez królową Kleopatrę VII - "Nowej Ery dla Egiptu i Świata" (początek 36 r. p.n.e.), wydawało się powszechnie że dni chwały Egiptu dopiero nadchodzą i wkrótce - po zajęciu Wschodu, śladami Aleksandra Wielkiego i dotarciu do Indii - Egipt i wschodnie prowincje Imperium Rzymskiego, kontrolowane przez Marka Antoniusza, złączywszy się w jeden organizm polityczny, staną się taką potęgą, że zmiotą Oktawiana i te prowincje, którymi zarządzał on na Zachodzie. Nim jednak do tego doszło, romans Antoniusza i Kleopatry - który na powrót odrodził się w jesieni roku 37 p.n.e. w syryjskiej Antiochii - zaowocował kolejną ciążą. Dopełnieniem tych chwil wielkości i szczęścia stało się jeszcze małżeństwo, jakie egipska królowa i rzymski triumwir, zawarli (najprawdopodobniej już w Aleksandrii - dokąd wyruszono z Antiochii). Nie wiadomo jak wyglądał ów ślub, gdyż nie przetrwała żadna o nim relacja (jest konsekwentnie pomijany, poza lakoniczną informacją o jego zawarciu, co doprowadziło niektórych historyków do twierdzenia że w ogóle do niego nie doszło). Mało prawdopodobne jest jednak aby ów ślub się nie odbył, jako że Kleopatra była nie tylko matką i kochanką Antoniusza, ale - jak twierdziło wielu współczesnych - wręcz jego panią, która potrafiła skutecznie manipulować jego uczuciami i dzięki temu wymogła na nim mnóstwo terytorialnych nadań, które to uczyniły z Egiptu mocarstwo podobne do tego, jakim było na początku rządów dynastii Ptolemeuszy w III wieku p.n.e. (nie otrzymała jedynie Judei - o którą zabiegała, a którą władał wówczas Herod Idumejczyk, ale był to doprawdy wyjątek od reguły). Małżeństwo z Kleopatrą było też upokorzeniem Oktawii - legalnej żony Antoniusza - o której urodzie Kleopatra słyszała i który to związek posłużył jej do wylania swych żali na niegodziwość i zdradę Antoniusza (wówczas to właśnie dokonał on owych cesji terytorialnych, aby ułagodzić rozpacz i żal Kleopatry).

Jednak małżeństwo z Kleopatrą (mimo iż było policzkiem dla Oktawii), nie pociągało za sobą żadnych skutków prawnych i nie zmuszało Antoniusza do rozwodu z Oktawią. Wręcz przeciwnie - na mocy prawa - Oktawia wciąż pozostawała legalną małżonką Marka Antoniusza, a jego małżeństwo z Kleopatrą - królową Egiptu, mogło być traktowane w kategoriach chwilowego kaprysu wielkiego wodza, podobnego do tych, jakie miewał on wcześniej (np. jadąc rydwanem zaprzężonym w lwy u boku nagich prostytutek, czy umieszczając swoje nałożnice w pałacach i majętnych domach wielmożów, każąc je traktować jak szlachetne damy). Co prawda w rzymskim prawie istniała możliwość dopuszczająca legalność małużeństwa z cudzoziemcami, ale tylko i wyłącznie z tymi krajami, z którymi Rzym miał podpisaną odpowiednią umowę zwaną "Ius Conubi" ("Prawo do Małżeństwa"). Egiptem taka umowa nie została zawarta. Nie zostało więc owe małżeństwo uznane przez Oktawiana za złamanie umowy (z 38 r. p.n.e.), stąd zapewne wydarzenie to nie zostało odpowiednio odnotowane. Co ciekawe, nie tylko małżeństwo z Kleopatrą, ale również owe cesje terytorialne na rzecz Egiptu (choć wywołały w Rzymie oburzenie i potem były odpowiednio wykorzystywane w propagandzie Oktawiana - w której Antoniusz stawał się pieskiem klęczącym u nóg swej egipskiej pani) nie miały też większego politycznego znaczenia, gdyż po pierwsze: ziemie oficjalnie przekazane Egiptowi były w ogromnej większości niedawno odbitymi z rąk Partów "ziemiami niczyimi", po drugie: Antoniusz, jako wódz Wschodu, mógł dowolnie przyznawać trony i obalać władców jakich tylko pragnął, bez konieczności konsultowania tych spraw z Oktawianem czy z senatem. A po trzecie wreszcie: ziemie te zostały przekazane Kleopatrze i dzieciom, jakie Antoniusz z nią miał (Aleksandrowi Heliosowi i Kleopatrze Selene), nie zaś bezpośrednio Egiptowi, jako odrębnemu państwu. Były to więc w dużej mierze nabytki prywatne w ramach potwierdzonego rzymskim prawem, władztwa Antoniusza na Wschodzie i nie miały większych ani politycznych, ani prawnych konsekwencji (podobnie jak i jego małżeństwo z królową Kleopatrą). Mimo to mogły zostać (i zostały) wykorzystane przeciwko niemu w zbliżającej się konfrontacji z Oktawianem.




Nim jeszcze Antoniusz i Kleopatra powrócili (na zimę) do Aleksandrii (choć miesiące zimowe w Antiochii były równie przyjemne - słoneczne i bezwietrzne - stąd zapewne dlatego Gajusz Juliusz Cezar upodobał sobie Antiochię i uznał ją za najprzyjemniejsze miasto do spędzania zimy), na przełomie roku 37 p.n.e./36 p.n.e. do Syrii przybył, zbiegły z Partii - niejaki Monezes - tamtejszy wielmoża, który obawiał się czystek, jakie przeprowadził po obaleniu swego ojca Orodesa II - nowy król Fraates IV. Antoniusz uznał że oto niebiosa zsyłają mu dar, by podobnie jak przed ponad czterema wiekami król Persji Kserkses I przyjął na swym dworze zbiegłego z Aten Temistoklesa (zwycięzcę Persów w bitwie morskiej pod Salaminą - 480 r. p.n.e.), teraz on podejmuje u siebie zbiegłego ze Wschodu wielmożę. W ramach łaski ofiarował mu (podobnie jak Kserkses Temistoklesowi na wybrzeżu Azji Mniejszej) trzy miasta w północnej Syrii (na prawym brzegu Eufratu): Laryssę, Aretuzę i Hierapolis. Wkrótce potem Fraates przysłał Monezesowi ułaskawienie i zaprosił go do kraju i ten (za zgodą Antoniusza) tam wrócił. Antoniusz jednak uznał, że choć Monezes mu się wymknął (jako pretekst do wojny z Partami), to jednak nie zamierzał porzucać planów inwazji i odzyskania utraconych jeszcze przez Marka Licyniusza Krassusa w 53 r. p.n.e. w bitwie pod Carrhae (Karr:ami) rzymskich znaków legionowych - o które to zamierzał wcześniej upomnieć się Juliusz Cezar - tylko że kampanii nie zdążył przeprowadzić, gdyż został zamordowany. Teraz to on - Antoniusz - będzie mścicielem Krassusa i zdobędzie Wschód niczym Aleksander Wielki - tak zapewne myślał i takie plany snuł w owym czasie ów triumwir. Jeszcze w marcu 36 r. p.n.e. wysłał on swojego legata Kanidiusza Krassusa z częścią wojska do Armenii, celem przekonania władcy tego kraju z dynastii Artaksydów - Artawasdesa II, do współpracy z Rzymem i wspólnego ataku na ziemie Partów (lub przynajmniej neutralności Armenii). W tym czasie Antoniusz szykował główne siły inwazyjne w Syrii. W kwietniu 36 r. z brzemienną Kleopatrą, udał się na czele wojska aż nad Eufrat - tutaj kochankowie się rozdzielili i Antoniusz ruszył przez drewniany most do Armenii, zaś Kleopatra wróciła na południe - planując przy tym objazd nowo zdobytych dla Egiptu ziem.




Najpierw odwiedziła Apameę - syryjskie miasto leżące nad Orontesem. Tam, witana entuzjastycznie przez ludność niczym ich własna królowa, ruszyła dalej ku Damaszkowi, gdzie również powitano ją tak, jak przystało na władczynię. Następnie przybyła do Jerozolimy i odwiedziła Heroda Idumejczyka (który do historii przeszedł głównie jako prześladowca maleńkiego Jezusa Chrystusa i sprawa rzezi niewiniątek - wymyślonego wydarzenia, które nigdy nie miało miejsca) i gościła w jego pałacu przypominającym fortecę (jak sama to określiła), zapewne była to poprzedniczka sławnej twierdzy Antonia (zwana również przez Greków - Akra, a przez Żydów - Birah) której budową zajmie się Herod już za kilka lat (natomiast klasyczny pałac Heroda powstanie jeszcze później). Herod obsypał ją upominkami i starał się, by pobyt królowej w Jerozolimie upłynął przyjemnie, zdając sobie sprawę że od tej kobiety - która potrafiła owinąć sobie wokół palca wielkiego Marka Antoniusza - zależy jego przyszły los i panowanie. Kleopatra od początku starała się dać mu do zrozumienia, że włada Judeą tylko za jej zgodą i aby mu to jednak udowodnić, oddała Herodowi w dzierżawę miasto Jerycho (które Antoniusz wcześniej przekazał Kleopatrze) za roczną daninę w wysokości 200 talentów. Herod musiał znieść to upokorzenie, choć wcześniej miasto to należało do Judei. Kleopatra jednak nie zamierzała na tym poprzestać. Stwierdziła też że władca kraju arabskich  Nabatejczyków (ludu znanego z zamiłowania do łucznictwa i grabieży) - Malchos, ma jej płacić za dzierżawę swoich dawnych posiadłości nad Morzem Martwym również 200 talentów rocznie, przy czym Herod otrzymuje od królowej przywilej pobierania tych pieniędzy od Malchosa w imieniu Kleopatry i dostarczania ich do Aleksandrii. Był to celowy zabieg, który miał doprowadzić do poróżnienia się obu władców tak, aby nie byli oni w stanie zjednoczyć się przeciwko Egiptowi. Herod musiał znieś i to upokorzenie, choć... Kleopatra wcale nie zamierzała na tym poprzestać.

Będąc doskonałą obserwatorką życia dworskiego i polityki, szybko przekonała się o prawdziwych stosunkach na dworze Heroda w Jerozolimie i nawiązała znajomość z księżną Aleksandrą - teściową Heroda, która uważała się (ze względu na pochodzenie wywodzące się od Hasmoneuszy) za prawdziwą władczynię w imieniu swej córki - Mariammy (Miriam?). Zresztą jego dwór był zdominowany przez kobiety i oprócz Aleksandry oraz Mariammy, była tam jeszcze jego matka - Kypros i siostra Salome. Wszystkie te kobiety razem wzięte, toczyły ze sobą istny bój o wpływ na Heroda oraz o dominację na dworze - Kleopatra to zauważyła i zawarła znajomość z księżną Aleksandrą (do której potem pisywać będzie listy) i postanowiła ją wykorzystać, jako swego szpiega w Jerozolimie (zdążyła też zauważyć, że Aleksandra pała wielką niechęcią do Heroda). Być może wciągnęłaby do spisku jeszcze Mariammę, ale ona była nieprzewidywalna i sprawiała wrażenie zakochanej w małżonku (Herod potrafił deklamować jej miłosne wiersze, takie jak choćby ten fragment Pieśni nad Pieśniami: "Wstań, spiesz się, przyjaciółko moja, gołębico moja, a przyjdź! Boć już zima minęła, deszcz przeszedł i ustał. Ukazały się kwiatki na ziemi naszej (...) figa wypuściła zielone owoce swoje, winnice kwitnące wydały wonność swoją. Wstań, przyjaciółko moja, piękna moja, a przyjdź!". Poza tym Mariamme i Salome mocno się nienawidziły i jedna drugą chciała zdyskredytować oraz usunąć z dworu. Przebywając w Jerozolimie, mogła więc Kleopatra naocznie przyjrzeć się rządom owego babińca, nad którym Herod musiał jakoś zapanować. Notabene - dowiedział się o odwiedzinach Kleopatry u Aleksandry i podejrzewając spisek, mający na celu pozbawienie go tronu - już po wyjeździe królowej Egiptu - kazał zamordować (utopić) swego szwagra - arcykapłana Świątyni Jerozolimskiej - Arystobula, sądzac że to właśnie on miałby zająć jego miejsce w spisku teściowej z Kleopatrą. To morderstwo potem nieco zmieniło stosunek Mariamme do męża (nawet nawiązała ona krótki romans z niejakim Józefem), ostatecznie Herod rozdzielił obie kobiety (matkę i córkę) i oddalił je z dworu. Oziębłość Mariamme tak zaczęła przeszkadzać Herodowi, a knowania Salome zrobiły swoje, że wreszcie skazał on swą żonę na śmierć (29 r. p.n.e.). Lecz przed wykonaniem wyroku miała jeszcze miejsce odrażająca scena, gdy matka Mariamme - Aleksandra, aby nie podzielić losu córki, publicznie się jej wyparła i uznała że Herod zgodnie z prawem skazał ją na śmierć. Biła przy tym córkę w twarz i targała ją za włosy, krzycząc iż nie jest już jej córką i słusznie idzie na śmierć. Mariamme nie odezwała się nawet słowem i z godnością podeszła do kata.




Herod pozostawił też pamiętniki z wizyty Kleopatry na jego dworze (które oczywiście zachowały się jedynie w relacji Józefa Flawiusza - notabene nieprzychylnemu Herodowi historyka - więc nie ma co do ich autentyczności żadnej pewności). Oto co król Judei pisał o władczyni Egiptu: "Kleopatra często widywała się ze mną. Było oczywiste, że dąży do pewnych kontaktów, co mnie zresztą nie dziwiło, bo była to kobieta zupełnie pozbawiona wstydu i oddana rozpuście. Udawała zakochaną we mnie. Ale ja miałem się dobrze na baczności, rozumiejąc, że w tym wypadku możliwe są tylko dwie ewentualności: albo ona jest rzeczywiście tak lubieżna, a w takim razie godna tylko pogardy, albo też przygotowuje na mnie jakąś zasadzkę. Dlatego też byłem całkowicie nieczuły na jej obiecujące słowa i zachowanie się. Natomiast zapytałem w wielkiej tajemnicy przyjaciół, czy nie byłoby rzeczą roztropną zgładzić egipską królową, oddałbym w ten sposób wielką przysługę i jej licznym wrogom w Rzymie, i nawet samemu Antoniuszowi. Ale przyjaciele odwiedli mnie od tego zamiaru, wskazując, że mogłoby to sprowadzić ogromne nieszczęście na mnie, na całą rodzinę i kraj, bo Antoniusz, zakochany w Kleopatrze, z całą pewnością szukałby pomsty". Nie wiadomo ile prawdy jest w tych słowach, ale jeżeli uznamy że Józef Flawiusz niczego nie dodał od siebie, to trzeba stwierdzić że Herod szczerze nienawidził Kleopatry i nawet zamyślał pozbawić ją życia. Mocno musiała więc mu zajść za skórę ta dama znad Nilu, choć oczywiście nie dawał niczego po sobie poznać i godził się na wszystkie wymuszenia oraz ekstrawagancje Kleopatry. Gdy wyjeżdżała, odprowadził ją aż do granic Egiptu (do twierdzy Peluzjum) i deklarował swą przyjaźń i wierność. Pamiętnik swój sporządził już pod koniec życia, gdy Kleopatry dawno nie było wśród żywych i gdy uznana została oficjalnie wrogiem Rzymu. Niczym więc ani on, ani jego dynastia nie ryzykowali oczerniając egipską królową. Cóż, tak to już z reguły bywa, że największymi bohaterami w propagandzie medialnej najczęściej bywają ci, którzy za swoje "bohaterstwo" niczym ostatecznie nie ryzykują.


"BABCIU, JA BĘDĘ ZA HERODA"
"ZA MŁODY JESTEŚ NA HERODA"
"A CO, HEROD NIGDY NIE BYŁ MŁODY?"
"NIE!" 



A tymczasem w Armenii Kanidiuszowi Krassusowi nie udało się nakłonić króla Artawasdesa II do sojuszu z Rzymem i doszło do walk. Rzymianie zwyciężyli w starciu w rejonie Tigranocerty i Artawasdes dopiero wówczas zgodził się na sojusz z Rzymem oraz dostarczenie 7 000 piechoty i 6 000 jazdy na wojnę z Partami. Wkrótce przybył Antoniusz z resztą wojska i wyruszono okrężną drogą przez Medię na Ekbatanę (ówczesną stolicę Partów), która był celem tego etapu wojny (celem głównym zaś, miało być dotarcie do Indii śladami Aleksandra Wielkiego). Wojna od początku była źle przemyślana i nieskoordynowana. Pierwotnie bowiem zgromadzono wojska w Antiochii. Potem przesunięto je do Zeugmy, leżącej nieopodal Carrhae - miejsca rzymskiej klęski sprzed siedemnastu lat. Następnie pomaszerowano na północ, do Armenii, by wyjść na równinę medyjską i tamtędy dojść do Ekbatany. Tylko że zabrakło konsekwencji i tak Kanidiusz Krassus otrzymał rozkaz wyruszenia na północ (kompletnie nie wiem po co był wydany ten rozkaz), ku plemionom Kaukazu (Iberowie, Albanowie, Kolchidzi), gdyż wojsko miało przezimować w Armenii i dopiero z nastaniem wiosny następnego roku, wyruszyć na Partię. Tylko że potem (już po wyruszeniu Kanidiusza) Antoniusz zmienił plany i postanowił jeszcze w tym samym 36 r. p.n.e. najechać Partów. Wkraczając na równinne ziemie Medii, Antoniusz popełnił ten sam błąd, który kilka lat wcześniej sam krytykował, mówiąc iż Krassus był osobiście winny klęski pod Carrhae, gdyż pozwolił Partom przejąć inicjatywę i walczyć na rozległym, nizinnym terenie, gdzie mogli oni wykorzystać w boju swoje słynne oddziały jazdy (katafraktów). Cezar ponoć (nie ma na to dowodów) też krytykował ów plan, a Antoniusz (już po klęsce) zarzekał się, że przecież szedł starym planem, opracowanym jeszcze przez Cezara (czyżby? Nie ma dowodów że Cezar zdążył opracować plan wyprawy na Partów, a nawet jeśli, to raczej by go nie udostępnił przed samą wyprawą, gdyż z natury był nieufny).

Antoniusz ruszył więc do Medii Atropateńskiej (nazwa wywodzi się od dawnego wodza Medii - Atropatesa) i z osiemnastoma legionami oraz szesnastoma tysiącami jazdy, podszedł pod jej stolicę - Fraaspę. Co prawda szybkość działań i wciąganie nieprzyjaciela w pułapkę, były częścią cezariańskiego manewru, ale zapewne nie była nią dodatkowo jeszcze głupota, jaką bez wątpienia cechował się podczas tej kampanii Marek Antoniusz. Otóż, mimo że wcześniej zakładał przezimowanie w Armenii, wyruszył do Medii tak szybko, że nie wziął ze sobą ani machin oblężniczych ani taranów. Jechały one inną trasą na trzystu wozach, ochraniane przez dwa legiony Oppiusza Stacjanusa. Widząc że bez machin niczego nie zdziała, w oczekiwaniu na ich dotarcie, nakazał wybudować pod miastem nasyp i obsadzić go swymi wojskami. Tymczasem król Partów - Fraates IV dowiedział się o położeniu oddiału Stacjanusa i uderzył tam z zaskoczenia - wybijając lub biorąc w niewolę większość Rzymian (sam Stacjanus poległ w walce, machiny obleżnicze spalono, łącznie z wielkim taranem z dębowego drewna, obitego żelazem, na który bardzo liczył Antoniusz. Wzięto też w niewolę, towarzyszącego Rzymianom z niewielkim orszakiem króla Pontu - Polemona). Od razu więc, na początku wojny Antoniusz stracił dwa legiony (poległo jakieś osiem tysięcy ludzi, reszta, czyli jakieś dwa, trzy tysiące trafiły do niewoli). Był to silny cios i spowodował on podważenie rzymskiego morale wśród wojsk pod Fraaspą. Antoniuszowi udało się jednak pobić w leśnej bitwie pod Fraaspą, partyjski oddział, który ostatecznie uciekł z pola walki, pozostawiając 80 poległych i 30 jeńców. To również był szok dla Rzymian, tym bardziej że walkę tę toczono w lesie i nie miano większego rozeznania w liczebności przeciwnika, gdyż wydawało się wojskom Antoniusza, że walczą z całą armią króla Fraatesa. Jednak tak mała liczba poległych i wziętych w niewolę żołnierzy wroga, po tak ciężkiej walce, również nie działała pozytywnie na rzymskie morale. Potem doszło do jeszcze jednej bitwy pod Fraaspą, z trudem wygranej przez Rzymian (jednak cześć zołnierzy porzucia wówczas swoje stanowiska i w popłochu uciekła, za co po walce Antoniusz ukarał te kohorty dziesiątkowaniem - każdy, wybrany losowo dziesiąty żołnierz w szeregu, został skazany na śmierć).




Medowie jednak nie zamierzali się poddawać, a Partowie skutecznie szarpali te rzymskie oddziały, które wysyłano w celu zdobycia aprowizacji, jednocześnie unikając decydującej bitwy. Gdy do Antoniusza zaczęło docierać że wkrótce przyjdzie mu się zmierzyć pod murami Fraaspy z dwoma znacznie groźniejszymi od Medów i Partów przeciwnikami - głodem i zimą, starał się jeszcze przekonać Fraatesa do przyjęcia bitwy w otwartym polu, ten jednak odmawiał. Ostatecznie i królowi Partów zależało na zakończeniu tej wojny, gdyż obawiał się o dotrzymanie wierności swych sojuszników w przypadku przedłużających się działań wojennych w zimie, postanowił więc zaproponować Antoniuszowi honorowe wycofanie się spod Fraaspy i powrót do Armenii. Antoniusz przyjął propozycję, lecz poprosił jednocześnie o zwrot znaków legionowych ("orłów"), utraconych pod Carrhae w wyniku klęski Krassusa sprzed siedemnastu laty - Fraates odmówił, twierdząc że ofiarowuje Rzymianom jedynie spokojny powrót do domów, nic poza tym. Antoniusz nie mają odwagi zwrócić się z rozkazem odwrotu do żołnierzy, poprosił o to Domicjusza Ahenobarbusa. Odwrót wielkiej i sławnej armii Antoniusza z kraju Medów, przypominał odwrót Wielkiej Armii napoleońskiej spod Moskwy. Głodne, wykruszające się szeregi dumnych do niedawna i niezwyciężonych legionów, które musiały brnąć przez ziemie całkowicie ogołocone przez Partów z jakiejkolwiek żywności - ukazywał przerażający widok, przypominający marsz żywych trupów. Antoniusz, prubując dodać otuchy sobie samemu, swym oficerom i żołnierzom, przypomniał podobną sytuację, jaka miała miejsce siedem lat wcześniej: "Pamiętacie Mutinę, wtedy też żarliśmy ścierwa koni i psów, oraz piliśmy błoto, a mimo to przetrwaliśmy i zwyciężyliśmy - jesteśmy niepokonani". Były to już jednak puste słowa, cała ta kampania była jedną wielką klęską a rok 36 p.n.e. stał się rokiem granicznym, w którym gwiazda Antoniusza zaczęła konsekwentnie blednąc, a dwiazda Oktawiana rozżażyła się (po zwycięstwie nad Sekstusem Pompejuszem na Sycylii) do niespotykanych rozmiarów. Ostatecznie, w szesnaście lat później, podczas objazdu wschodnich prowincji Imperium Rzymskiego, Oktawian - bez rozlewu krwi i bez walki - odzyska nie tylko znaki legionowe Marka Krassusa spod Carrhae i Stacjanusa z wyprawy Antoniusza, ale również wrócą do Rzymu ci żołnierze wzięci w niewolę, którzy jeszcze będą przy życiu, a od ponad trzydziestu lat wiodli los niewolników na obcej ziemi. To, czego nie osiągnął ani Cezar (nie zdążył - zamach i śmierć w senacie), ani Antoniusz (głupota i pośpiech bez przyczyny), osiągnie Oktawian i to niewielkim kosztem (wyśle królowi Partów - Fraatesowi IV - gdyż wciąż on jeszcze będzie panował, kilkunastu niewolników, w tym jedną taką niewolnicę z którą potem król się ożeni i urodzi mu ona następcę. Kobieta ta przeszła do historii pod imieniem Musa).

     




OKTAWIAN AUGUST WŁADAŁ IMPERIUM RZYMSKIM JESZCZE PRZEZ 43 LATA PO ŚMIERCI ANTONIUSZA I KLEOPATRY - PRZEZ TEN CZAS WPROWADZIŁ SZEREG REFORM O KTÓRYCH WŁAŚNIE JEST TA SERIA



    

 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz