Stron

czwartek, 23 stycznia 2020

HUMOR POSTERUNKOWEGO... - Cz. IV

CZYLI KILKA ZABAWNYCH FRAZ,

WYPOWIEDZIANYCH PRZEZ

POSTERUNKOWEGO Z SERIALU:

"RODZINA ZASTĘPCZA"

 



DZIŚ KONTYNUACJA ZABAWNYCH POWIEDZONEK POSTERUNKOWEGO Z SERIALU:
"RODZINA ZASTĘPCZA"

 



"DOTYK NIESKOŃCZONOŚCI"

CZYLI MUCHOMOR SROMOTNIKOWY



 POSTERUNKOWY PRZYCHODZI DO DOMU PRODUCENTA FILMOWEGO - JĘDRZEJA KOSONIA



"DZIEŃ DOBRY. SAM PAN TAK SIEDZI?"

"PANIE POSTERUNKOWY, MOJA ŻONA WYJECHAŁA NA PARĘ DNI DO TEŚCIOWEJ, JADZIA JESZCZE NIE WRÓCIŁA Z DOMU. SIEDZĘ SOBIE SAM I JEST MI TU BARDZO PRZYJEMNIE - TO ZNACZY BYŁO, BO POTEM PAN PRZYSZEDŁ"

"ZNACZY, JA TYLKO TAK WPADŁEM, ZOBACZYĆ CO SŁYCHAĆ"

"TO JUŻ PAN WIE CO SŁYCHAĆ, WIĘC..."

"A WIE PAN CO U PAŃSTWA W OGRÓDKU WYROSŁO? KANIE WYROSŁY, TAKIE DWIE JAK SMOKI NORMALNIE"

"PAMIĘTAM ŻE JAK BYŁEM DZIECKIEM, TO MAMA CZASEM ROBIŁA NAM KANIE, W PANIERCE JAK KOTLETY"

"A ONE TAKIE, ŻE AKURAT ZRYWAĆ"

"MÓWISZ PAN? DUŻO Z TYM ROBOTY NIE MA, PRAWDA?"

"ŻADEN PROBLEM, JA W OGÓLE MOGĘ POMÓC!"

"A PAN PO CO?"

"ONE DWIE SĄ, TO DWA KOTLETY Z TEGO WYJDĄ"

"A WŁAŚCIWIE MAM DZISIAJ DOBRY NASTRÓJ - POKAŻ PAN GDZIE SĄ TE KANIE"

 (...)

"W ŻYCIU NIE MYŚLAŁEM ŻE MI TAKIE PYSZNE JEDZENIE W OGRODZIE WYROŚNIE. ZAPACH JAK W DZIECIŃSTWIE. NIE STÓJ PAN TAK, TYLKO WYJMUJ TALERZE I NA STÓŁ"

"A KIELISZKI TEŻ WYJĄĆ?"

"(...) WYJMUJ PAN, WYJMUJ. W KOŃCU KOLACJA KAWALERSKA JEST"

 (...)

"ALE PYCHA BYŁO, CO?"

"TRZYDZIEŚCI LAT TEGO SMAKU W USTACH NIE MIAŁEM, TRZYDZIEŚCI LAT!"

"TO CO, MOŻE JA PÓJDĘ KAWUSI ZROBIĘ, CO?"

"O, JADZIA, DZIEŃ DOBRY"

"DZIEŃ DOBRY (...) ZARAZ KOLACJĘ ZROBIĘ, BO JĘDRULA GŁODNY PEWNIE?"

"A WŁAŚNIE NIE JADZIU, POSTERUNKOWY KANIE W NASZYM OGRODZIE WYPATRZYŁ I WŁAŚNIE SOBIE USMAŻYLIŚMY"

"KANIE? O TEJ PORZE ROKU ONE JESZCZE NIE ROSNĄ"

"ZARAZ, ZARAZ, JAK TO NIE ROSNĄ?"

"KANIE OD LIPCA SĄ, A TAK CAŁKIEM TO NA JESIEŃ DOPIERO"

"JADZIU, A Z CZYM TAKĄ KANIĘ MOŻNA POMYLIĆ?"

"JAK KTO NIE ZNA SIĘ TO I ZE WSZYSTKIM. Z GĄSKĄ, Z PIECZARKĄ ALBO I Z MUCHOMOREM"

(...)

"PANA TEŻ TAK BRZUCH BOLI?"

"PÓŁ NOCY NIE SPAŁEM"

"A JA CAŁĄ. JESZCZE ZGAGA DO TEGO"

 

 
JĘDRULA POKAZUJE POSTERUNKOWEMU 
ATLAS GRZYBÓW I PYTA:


"PANIE, ALE TO CHYBA TAK NIE WYGLĄDAŁO, CO"

"NIE, NIE, SKĄD! CHYBA?"

"CHYBA? PAN SIĘ ZDECYDUJ, BO TO JEST MUCHOMOR SROMOTNIKOWY, TEGO KAWAŁEK WYSTARCZY ZJEŚĆ I "DO WIDZENIA CIOCIA GIENIA". TO WŁAZI W WĄTROBĘ I JĄ ROZWALA, TAK JAKBY MOJA WĄTROBA DOŚĆ MIAŁA PROBLEMÓW ZE MNĄ. GDYBYŚ SIĘ PAN NIE SZWENDAŁ PO MOIM OGRÓDKU, TO BY NAM NIC NIE BYŁO"

"TO JA MÓWIŁEM ŻEBY TO ZRYWAĆ, JA?"

"CHOLERA JASNA, ZNOWU ZAPOMNIAŁEM ŻE DO PANA NIE MOŻNA MIEĆ ZAUFANIA NAWET NA WŁOS. PAN TO MASZ TAKI CHARAKTER ŻE JAKBY CZŁOWIEK Z PANEM MILION DOLARÓW ZNALAZŁ, TO I TAK MA W PLECY"

"MOŻE DO PANA PUŁKOWNIKA BYŚMY POSZLI, CO, PANIE JĘDRULA. W KOŃCU LEKARZ?"




OBAJ UDAJĄ SIĘ WIĘC DO DOKTORA W STANIE SPOCZYNKU - JANA POTULICKIEGO:


"KANIE, KANIE - O TEJ PORZE ROKU? POWARIOWALIŚCIE PANOWIE?"

"TO TEN CHOLERNIK MNIE ZMYLIŁ, WPADŁ I POWIEDZIAŁ ŻE KANIE JAK SMOKI WYROSŁY"

"NA PUKANIE ŻOŁĄDKA JEST JUŻ ZA PÓŹNO. CO MIAŁ STRAWIĆ ŻOŁĄDEK TO JUŻ STRAWIŁ"

"ALE PANIE PUŁKOWNIKU, GDYBY TO BYŁO COŚ POWAŻNEGO, TO MY BYŚMY TU LEŻELI POKOTEM"

"PRZY MUCHOMORZE SROMOTNIKOWYM TO NIE, GDYŻ LAMANITYNĘ POSIADA I ONA DZIAŁA Z PEWNYM OPÓŹNIENIEM. ALE JAK JUŻ ZADZIAŁA TO NIEODWOŁALNIE"

"ALE ŻE NIEODWOŁALNIE, ZNACZY ŻE CO?"

"ZNACZY ŻE NIEODWOŁALNIE, NIE ROZUMIESZ TUMANIE JEDEN? ALE PANIE PUŁKOWNIKU, GDYBY TO BYŁ JAKIŚ INNY MUCHOMOR - CYTRYNOWY ALBO PLAMISTY, TO CO?"

"TO BĘDZIECIE MIELI PANOWIE NIESTRAWNOŚĆ I TYLE, ALE JA, JAKO LEKARZ RADZĘ PANOM PÓJŚĆ DO SZPITALA I ZROBIĆ PŁUKANIE ŻOŁĄDKA, PRZY OKAZJI COŚ JESZCZE PODADZĄ"

 

 
JĘDRULA POSTANAWIA ZROBIĆ PORZĄDKI W PAPIERACH NA WSZELKI WYPADEK:

 
"NAZBIERA CZŁOWIEK TYCH DOKUMENTÓW, A GDY PRZYJDZIE CO DO CZEGO TO SIĘ OKAZUJE ŻE TO NIEWAŻNE, TO NIEWAŻNE... O, TO AKURAT JEST KWIT DEPOZYTOWY, TO JEST BARDZO WAŻNE"

"JAK TAM?"

"BEZ ZMIAN, A U PANA?"

"MOCNIEJ JAKBY BOLI. CO PAN ROBI?"

"PORZĄDEK W PAPIERACH JAKBY CO, ABY ALUTKA MOGŁA POŁAPAĆ SIĘ W JAKIM BANKU JEST CO, W AKCJACH I TAKIE TAM. PANU TEŻ RADZĘ, PO CO KREWNI MAJĄ MIEĆ POTEM KŁOPOTY"

"FAKTYCZNIE. ALE JA NIE MAM ŻADNYCH PAPIERÓW, TYLKO RACHUNKI SAME, NA CO TO KOMU? TO NAWET I LEPIEJ, ŁATWIEJ SIĘ ROZSTAĆ"

"JAK PRZYCHODZI DO SPRAW OSTATECZNYCH TO W ZASADZIE WSZYTKO JEDNO. ALUTKA JEST ZABEZPIECZONA - TO MŁODA KOBIETA, ZNAJDZIE SOBIE NOWEGO MĘŻA, ŻYCIE SOBIE UŁOŻY. TYLKO CHCIAŁBYM ŻEBY KOGOŚ PORZĄDNEGO ZNALAZŁA, DOBREGO Z KAPITAŁEM"

"PRZY PANI ALUTCE KAPITAŁ SIĘ PRZYDA"

"I BĘDĄ SOBIE ŻYLI TU, RAZEM W TYM DOMU"

"I JAKIŚ INNY POSTERUNKOWY BĘDZIE ICH ODWIEDZAŁ"

 


 
POSTERUNKOWY PRZYCHODZI DO KAWIARENKI INTERNETOWEJ JAKUBA POTULICKIEGO (WNUKA JANA) ABY SIĘ OSTATECZNIE ROZLICZYĆ:


"CZEŚĆ KUBA. POWIEDZ MI, ILE JA TYCH KAW U WAS WYPIŁEM, CO?"

"WIE PAN, TO JUŻ MATEMATYKA WIELKICH LICZB SIĘ ZACZYNA, BO KAWIARENKĘ MAMY NIECAŁE DWA LATA, PAN ŚREDNIO CO DWA DNI PRZYCHODZI... WYCHODZI TAK Z TRZYSTA"

"A ILE U WAS JEDNA KAWA KOSZTUJE?"

"2.50"

"TO BĘDZIE SIEDEM STÓW, TAK?"

"750 DOKŁADNIE. ALE JA PANU NIE WYMAWIAM, PANIE POSTERUNKOWY, PAN ZAWSZE U NAS BYŁ GOŚCIEM, NIE KLIENTEM"

"TAK, ALE KASĘ MACIE W PLECY. SŁUCHAJ, SIEDMIU STÓW TO JA NIE MAM, ALE ZA POŁOWĘ KAW MOGĘ ZAPŁACIĆ - TRZYMAJ, TO WSZYSTKO CO MI ZOSTAŁO"

"PANIE POSTERUNKOWY, JA JUŻ POWIEDZIAŁEM, PAN ZAWSZE BYŁ GOŚCIEM"

"BIERZ, CHCĘ ŻEBYŚCIE MNIE DOBRZE WSPOMINALI"

"JAK TO WSPOMINALI? TO PANA GDZIEŚ PRZENOSZĄ?"

"NIE, TAK MI SIĘ TYLKO POWIEDZIAŁO. KUBUŚ, JA TE TRZY STÓWY TU ZOSTAWIAM I... OD RAZU MI LŻEJ, WIDZISZ?"

"ALE JA ICH NIE BIORĘ, BĘDĘ JE TRZYMAŁ W DEPOZYCIE DLA PANA"




JĘDRZEJ KOSOŃ ZAŚ UDAJE SIĘ DO SWEGO SĄSIADA, JACKA KWIATKOWSKIEGO ABY SIĘ ROZLICZYĆ Z POŻYCZONEJ KIEDYŚ WIERTARKI:
 

"DOBRY WIECZÓR. PANIE JACKU, ILE TO JUŻ LAT MY SIĘ ZNAMY, CO?"

"UZBIERAŁO BY SIĘ TROCHĘ"

"WŁAŚNIE I PRZEZ TE WSZYSTKIE LATA PAN MNIE NIGDY NIE ZAWIÓDŁ (...) JA SOBIE PRZYPOMNIAŁEM ŻE POŻYCZYŁEM OD PANA PARĘ LAT TEMU WIERTARKĘ I JĄ ZATARŁEM"

"TAK BYŁO, ALE BYŁA STARA, NIEPOTRZEBNA, WIĘC KUPIŁEM SOBIE NOWĄ"

"I TO BYŁO NIE W PORZĄDKU PANIE JACKU, TO JA POWINIENEM PANU KUPIĆ. JA WIEM ŻE TO DLA PANA MOŻE NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA, ALE DLA MNIE MA OGROMNE. BARDZO PROSZĘ"

"PANIE JĘDRULA, FANTASTYCZNA WIERTARKA, ALE PO CO SIĘ PAN WYKOSZTOWYWAŁ? WYSTARCZYŁO MI ODDAĆ TĘ STARĄ I BYŁOBY OK."

"JAK STARĄ? TĘ ZATARTĄ?"

"NIE, TĘ NOWĄ, CO SOBIE KUPIŁEM I CO PAN POŻYCZYŁ ODE MNIE PÓŁ ROKU TEMU"

"TO JA MAM OD PÓŁ ROKU PAŃSKĄ WIERTARKĘ?"

"ALE NIE MA SPRAWY, JAK BY MI BYŁA POTRZEBNA, TO BYM POWIEDZIAŁ"

"TO NIC, BĘDZIE PAN MIAŁ DWIE"

"NIECH PAN DA SPOKÓJ, JA BĘDĘ MIAŁ TĘ A PAN TAMTĄ, ALBO NA ODWRÓT - JAK PAN BĘDZIE CHCIAŁ"

"NIE, PANIE JACKU, PANU DWIE WIERTARKI SĄ BARDZIEJ POTRZEBNE NIŻ MI JAKAKOLWIEK. JESZCZE RAZ SERDECZNIE PANU DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO"




NASTĘPNIE JĘDRULA OBDZWANIA WSZYSTKICH SWOICH KOLEGÓW I KONTRAHENTÓW Z BRANŻY FILMOWEJ I PRZEPRASZA ICH ZA SWOJE WCZEŚNIEJSZE POCZYNANIA


 "PANIE MICHALE, JA CHCIAŁEM POWIEDZIEĆ ŻE TO PRZEZE MNIE ZABRALI PANU  PRODUKCJĘ TEGO SERIALU W ZESZŁYM ROKU. TO JA POWIEDZIAŁEM DYREKTOROWI CO PAN O NIM MYŚLI I... MA PAN RACJĘ I JA PANA SERDECZNIE PRZEPRASZAM. POSTANOWIŁEM DZWONIĆ DO KAŻDEGO, KOMU WYRZĄDZIŁEM KRZYWDĘ I GO PRZEPROSIĆ... NIE, TO NIE BĘDZIE PÓŁ POLSKI PANIE MICHALE, NAJWYŻEJ KILKA OSÓB... JA ROZUMIEM ŻE TO PANU NIC NIE ROBI, ALE JA DZWONIĘ ŻEBY PANA PRZEPROSIĆ... PANIE, JA DO CHOLERY PRZEPROSIĆ DZWONIĘ PANA... I PANU TEŻ I PODWÓJNIE. CO ZA LUDZIE, DZWONI CZŁOWIEK ŻEBY PRZEPROSIĆ A TACY... A CO PAN TAKI POSZARPANY, WPADŁEŚ PAN POD RADIOWÓZ?"

"NIE, NIE POD RADIOWÓZ. ZAPARKOWAŁ PAN NA ULICY NIE W GARAŻU PRAWDA?"

"I CO Z TEGO ŻE NA ULICY?"

"A TO Z TEGO, ŻE TRZECH KOLESI SIĘ DOBIERAŁO DO TEGO AUTA I MUSIAŁEM INTERWENIOWAĆ"

"TRZECH? I PAN ŻEŚ INTERWENIOWAŁ? CHYBA W MARZENIACH"

"MOŻE PAN SPRAWDZIĆ NA POSTERUNKU. SKUŁEM ICH, WEZWAŁEM EKIPĘ I JUŻ SĄ ZAPUSZKOWANI"

"I PAN SAM TYCH TRZECH, TAK?"

"NAJPIERW DELIKATNIE PODSZEDŁEM, ŻEBY UCIEKLI. ALE ONI NIE UCIEKLI, A JEDEN TO MI KAZAŁ NORMALNIE WY..., ŻEBYM SZYBKO ODSZEDŁ. TO JA SOBIE MYŚLĘ TAK: JA JESTEM W TAKIM STANIE, GŁOWĘ POD GILOTYNĄ MOŻNA POWIEDZIEĆ MAM, A ON TAK DO MNIE? A CO ON MOŻE MI TAKIEGO STRASZNEGO ZROBIĆ? JAK ZŁAPAŁEM ZA PAŁĘ, JAK GO NIE WYRŻNĘ PAŁĄ W ŁEB, TAK ICH NA-LUTOWAŁEM, JA W ŻYCIU NIKOMU TAKICH BĘCKÓW NIE SPRAWIŁEM" 

"ALE ONI TEŻ PANA TROCHĘ POSZARPALI, CO?"

"NIE, TO CHŁOPCY Z INTERWENCYJNEJ, BO NIE MOGLI MNIE ODERWAĆ OD TYCH ZŁODZIEI"

"I OKAZAŁO SIĘ, ŻE NA KONIEC W PANU TEŻ SIEDZI PORZĄDNY GLINA... NAPIJE SIĘ PAN WHISKY?"

"CO PAN, TERAZ?"

"A CO, MOŻE NAM JESZCZE ZASZKODZIĆ?"

"FAKTYCZNIE, NAM TO TERAZ JUŻ NIC NIE ZASZKODZI"

(...) 

"PANIE JĘDRULA, PRZEPRASZAM PANA ZA TE MUCHOMORY, TO WSZYSTKO MOJA WINA. WYBACZY MI PAN?"

"NIE, TO JA SAM POWINIENEM BYŁ ROZPOZNAĆ. SZKODA TYLKO ŻE CZŁOWIEK POD KONIEC ŻYCIA NIC ZNACZĄCEGO NIE ZROBIŁ"

"ZNACZY CZEGO?"

"CZEGOŚ WIELKIEGO. DLA KRAJU, DLA LUDZKOŚCI"

"DOBRZE BY BYŁO, ALE NIE WIADOMO CO?"
 


 
W TYM MOMENCIE WCHODZI SŁUŻĄCA JADZIA, KTÓRA ZAJMUJE SIĘ PROWADZENIEM DOMU KOSONIÓW:


"OT, BIESIADNICY WCZORAJSI... ŻURKU NAGOTOWAŁAM, MOŻE PODAĆ? ŻUREK DOBRZE WAM ZROBI"

(POSTERUNKOWY NA TO): 
"JAKI ŻUREK. JAKI ŻUREK KOBIETO! MY SIĘ TU Z ŻYCIEM, ZE ŚWIATEM ŻEGNAMY, A TY NAM Z ZUPĄ WYJEŻDŻASZ?"

"BY GORĄCEGO ŻURKU ZJEDLI, TO BY SIĘ NA POWRÓT ZE ŚWIATEM WITAĆ ZACZĘLI, ALE JAK NIE, TO NIE. A Z TYMI KANIAMI TO JĘDRULA RACJĘ MIAŁ, DWIE NOWE W OGRÓDKU WYROSŁY. CO TO SIĘ Z TYM ŚWIATEM WYPRAWIA ŻEBY O TEJ PORZE ROKU KANIE BYŁY I TO W OGRÓDKU JESZCZE"

"PANIE JĘDRULA, SŁYSZAŁ PAN? KANIE, KANIE! ŻYJEMY!"

"JAK CHOLERA ŻYJEMY PANIE POSTERUNKOWY!"

"ŻYJEMY PANIE JĘDRULA!"

 



SERIAL "RODZINA ZASTĘPCZA" BYŁ BARDZO POPULARNY JAKIEŚ PIĘTNAŚCIE LAT TEMU I PRZYWOŁYWAŁ W PEWNYM STOPNIU SZCZĘŚLIWE LATA DZIECIŃSTWA Z LAT 90-tych.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz