NIM JESZCZE
NAD KONSTANTYNOPOLEM
ZAŁOPOTAŁ ZIELONY
SZTANDAR MAHOMETA
I
JAK AZJATKA Z AFRYKANEREM
(CZYLI PIERWSZA "BIZANTYJKA"
NA RZYMSKIM PALATYNIE)
Cz. VIII
"FELICITAS SAECULI"
Po ostatecznym zwycięstwie w wojnie domowej zarówno z Pescenniuszem Nigrem na Wschodzie, jak i z Klodiuszem Albinem na Zachodzie, Septymiusz Sewer powrócił w marcu 197 r. do Rzymu. Ukarał śmiercią tych spośród senatorów którzy sprzyjali Albinowi (i tych, których majątki zapragnął przejąć) i od razu rozpoczął przygotowania do kolejnej wojennej konfrontacji, tym razem z Partami, niezwykle irytującym i niebezpiecznym ludem, żyjącym na ziemiach dawnej Persji, Mezopotamii, Asyrii, Medii i Hyrkanii. Oto bowiem Partowie złamali zawarty z końcem 195 r. pokój (po krótkiej wojnie, w wyniku której Rzymianie opanowali kraj zwany Osroene) i oblegli rzymską twierdzę Nisibis w Mygdonii. Potrzebna była natychmiastowa odsiecz, gdyż rzymska załoga broniła się już ostatkiem sił, jednak po wyczerpującej wojnie domowej i niezwykle krwawych bitwach, nim możliwe było ponowne przerzucenie sił na Wschód, należało najpierw uzupełnić stany liczebne i wyszkolić nowych rekrutów, aby skutecznie przygotować się do nowej wojny. Ten czas Septymiusz Sewer spędził wraz z rodziną w stolicy, nadając swemu najstarszemu synowi, 9-letniemu - Markowi Aureliuszowi Antoninowi Cezarowi (do 196 r. nosił on imię Marek Septymiusz Bassianus), zwanemu po prostu Karakallą, tytuł: "Imperator Destinatus" ("Wyznaczony Władca"). W tym mniej więcej czasie, świętował również dziesięciolecie swego małżeństwa z Julią Domną (a ponieważ przykładał niezwykłe wprost przywiązanie do kwestii rodzinnych i na każdej, wybitej przez niego złotej monecie, widniała wraz z nim jego żona i dzieci - co jednocześnie pokazywało niezwykle silną pozycję owej syryjskiej małżonki w strukturach imperialnej władzy, to z drugiej strony należy pamiętać że skoro pragnął zaliczać się do grona dynastii Antoninów, a nie miał żadnych, nie tylko rodzinnych ale i towarzyskich czy symbolicznych związków z tamtym rodem, musiał improwizować i odnosząc się do szlachetnej Galerii Faustyny - małżonki Marka Aureliusza, jednocześnie nakładał jej postać na postać swojej żony - Julii Domny, która oczywiście też żadnych kontaktów z Antoninami nie miała i mieć nie mogła, żyjąc w dalekiej syryjskiej Emesie, z dala od centrum rzymskiego świata i wielkiej polityki. Był to oczywiście blef, ale blef mający służyć nie tylko legitymizacji jego władzy, lecz również - a może przede wszystkim - stabilizacji państwa po wojnie domowej).
A tymczasem Julia Domna w Rzymie czuła się dobrze. Od razu też przystąpiła do zmian, mających na nowo udekorować pałac cesarski na Palatynie. Tłumy niewolników i wyzwoleńców krzątały się, aby sprostać jej wymaganiom, ale efekt końcowy i tak był mocno niewystarczający. Ostatecznie postanowiono przeprowadzić remont całego pałacu i jednocześnie dobudować nową, cesarską lożę, z której rodzina cesarska mogła swobodnie oglądać zawody sportowe (głównie wyścigi rydwanów), odbywające się na pobliskim Cyrku Wielkim (Circus Maximus). Ale to w zasadzie wszystko na co starczyło czau podczas tego krótkiego pobytu Sewerów w Rzymie, gdyż już z nastaniem lata 197 r., para cesarska (wraz z synami) w otoczeniu wojska, wyruszyła na Wschód - na wojnę z Partami. W sierpniu z portu w Brundyzjum drogą morską przepłynęli do Syrii, skąd natychmiast wojsko przeszło do północnej Mezopotamii i szybko zniosło oblężenie Nisibis, uwalniając tamtejszą załogę. Następnie cesarz zawarł układ z królem Armenii - Chosroesem I i władcą Osroene - Abgarem, uzyskał też wsparcie wojskowe pustynnej (choć położonej na niezwykle urodzajnym szlaku handlowym) Palmiry. Część wojska Sewer powsadzał na okręty i puścił z biegiem Eufratu ku Babilonowi oraz Seleucii, część zaś (głównie jazda) miała osłaniać transporty, idąc wzdłuż brzegu rzeki. Babilon poddał się bez walki otwierając swe bramy przed Rzymianami, podobnie postąpiła Seleucia, a tym samym Septymiusz Sewer miał w swych rękach dwa największe miasta ówczesnej Mezopotamii i kontrolował tereny aż do rzeki Tygrys. Seleucia leżała naprzeciw partyjskiej stolicy - Ktezyfontu, gdzie król Partów - Wologazes V, postanowił bronić się do upadłego, zamieniając miasto w twierdzę (sam jednak wycofał się stamtąd w bezpieczniejsze miejsce). Miasto to zostało zdobyte szturmem 28 stycznia 198 r. i podobnie jak wcześniej Byzantion, Antiochia oraz Lugdunum - wydane na pastwę żołnierzy. Ktezyfont został spalony, a jego mieszkańcy (głównie kobiety i dzieci) w liczbie ok. 100 000, dostali się do rzymskiej niewoli.
Septymiusz Sewer miał teraz co świętować. Nie tylko że ponownie (jak Trajan w 116 r. i Lucjusz Werus w 165 r.) zdobył partyjską stolicę, ale również w jego ręce wpadły ogromne bogactwa, takie jak cały skarbiec Wologazesa (który nie zdołał wywieźć złota z miasta przed rozpoczęciem walk) i jego złoty tron, na którym przed osiemdziesięciu laty po raz pierwszy zasiadł rzymski władca, cesarz Trajan. Z tym władcą była również związana symboliczna data, to właśnie bowiem 27 stycznia 98 r. objął on władzę, czyli równo sto lat wcześniej. Dla Sewera było to potwierdzenie że bogowie mu sprzyjają i nie zawahał się użyć tego porównania w swej propagandzie politycznej. Postanowił więc uświetnić to zwycięstwo, jak przystało na wielkiego rzymskiego wodza i wybrańca bogów. Zasiadł na złotym tronie króla-królów i niczym orientalny władca, przybrał sobie tytuł: Parthicus Maximus (Największy Zwycięzca Partów), a swego najstarszego syna - Karakallę, ogłosił augustem - czyli współwładcą, zaś młodszego - Lucjusza Septymiusza Getę - cezarem (czyli następcą). Z tej okazji Sewer wypłacił wojsku pokaźną premię okolicznościową z kosztowności uzyskanych na Partach. Zaistniała teraz okazja do odnowienia dawnej prowincji Mezopotamii i Asyrii, ustanowionych w 116 r. przez Trajana, lecz zwróconych Partom już rok później z polecenia jego następcy - cesarza Hadriana (uważał on bowiem że zarządzanie tak rozległym imperium, ciągnącym się od Oceanu Atlantyckiego i granic dzisiejszej Szkocji, po Zatokę Perską - czyli Sinus Persicus - a w tym obsadzenie trzech nowych, wielkich prowincji: Mezopotamii, Asyrii i Armenii, jest przedsięwzięciem ponad rzymskie możliwości, a poza tym spowodowałoby znaczne rozciągnięcie granic od centrum, czyli Italii). Jednak Sewera także przerażał ogrom tego kraju i co prawda restytuował prowincję Mezopotamię, ale obejmującą jedynie północną część kraju z miastami Singara, Nisibis i Edessa. Wycofał się więc na północ ze zniszczonego Ktezyfontu, w stronę Hatry. Było to oficjalnie zależne od Partów miasto-państwo, ale w rzeczywistości cieszyło się jednak sporą suwerennością. Miało potężne mury obronne, których w swoim czasie nie udało się skruszyć nawet wielkiemu Trajanowi. Obecnie zaś miastem tym władał król (w starożytności, w przeciwieństwie do epoki średniowiecza, wszyscy władcy, nawet najmniejszych połaci ziemi, czy nic nie znaczących miast, zwali się królami. Dopiero średniowiecze wprowadziło podział na królów-władców i książąt-wasali) o imieniu Barsemiusz. Pierwsza próba zdobycia Hatry nie powiodła się jednak, a Sewer zamierzał szybko uzupełnić stany, więc wydał rozkaz marszu na kwatery do Nisibis.
Gdy wojsko odpoczęło i pobudowano już machiny oblężnicze, tarany oraz katapulty (konstrukcji greckiego inżyniera - Priskusa), na jesieni 198 r. wojsko rzymskie ponownie powróciło pod mury Hatry. Mieszkańcy miasta bronili się jednak z taką zaciekłością, że kolejne rzymskie szturmy obracały się w niwecz, a zyski szybko zamieniały się w straty, gdyż żołnierze tracili ducha widząc ludzi walczących z taką determinacją o swoje miasto. Hatra była co prawda bombardowana ustawionymi na wzniesieniach katapultami, które miotały kamienne pociski w stronę miejskich murów, ale każda próba podejścia pod nie, kończyła się niepowodzeniem (mieszkańcy bowiem zrzucali z murów na żołnierzy gorącą naftę i podpalali ją, lub ciskali w dół jadowite węże. Podpalono też kilka katapult namoczonymi w nafcie, płonącymi strzałami wypuszczonymi z łuków. Nafta była wówczas bardzo pomocną w walce bronią i niewiele Rzymianom tutaj pomagały rozciągnięte na żerdziach zwierzęce skóry). Wreszcie udało się dokonać wyłomu w murze, ale żołnierze... odmówili szturmu, ze względu na bardzo ciężkie warunki i silną obronę mieszkańców miasta (ponoć gdy jeden z legatów zakrzyknął w stronę cesarza: "Daj mi pięciuset dobrych ludzi, a zdobędę miasto!", ten miał odpowiedzieć: "A skąd wezmę aż tylu?"). Dopiero wówczas, po 20-dniowym, nieudanym drugim oblężeniu Hatry, Septymiusz Sewer dał rozkaz do odwrotu. Miasto ocaliło więc niepodległość, ale Rzymianie i tak porzucili większość zdobytych w kampanii roku 197 miast i ziem. Wojna już praktycznie zamarła, choć oficjalnie trwała jeszcze do połowy 199 r., kiedy to ostatecznie zawarto pokój na zasadach status quo (Rzymianie kontrolowali północną Mezopotamię, oraz emporia handlowe w Dura Europos i Palmirze, zaś Partowie odzyskiwali całą południową i środkową Mezopotamię wraz z miastami Babilon i Seleucia). Cesarz ogłosił również "Felicitas Saeculi" - czyli "Erę Dobrobytu" i "Pax Romana" - Rzymski Pokój w całym Imperium. Zakończyła się epoka wojen, teraz przyszedł czas na pokojową "konsumpcję zdobytych konfitur".
Cały 199 r. Septymiusz Sewer wraz z rodziną spędził w Syrii. Zapewne Julia Domna odwiedziła wówczas rodzinną Emesę, gdzie spotkała się ze swą młodszą siostrą - Julią Mezą, zapraszając ją, wraz z mężem - Gajuszem Juliuszem Awitusem Alexianusem i ich córkami - Julią Soemias i Julią Mameą do Rzymu. Jak jednak wyglądało to spotkanie i co właściwie cesarska rodzina porabiała w Syrii, tego niestety źródła nie wyjaśniają i można na ten temat co najwyżej spekulować. Bez wątpienia jednak, odwiedzenie rodzinnych stron miało dla Julii Domny spore znaczenie, a sam fakt że dopiero wówczas ściągnęła ona do Rzymu swą siostrę - jest też niezwykle ważny (wcześniej bowiem ciągłe wojny uniemożliwiały wszelkie kontakty), gdyż Julia Meza i jej córki, odcisną potem ogromne piętno na historii Rzymu w kolejnych dekadach, zawiązując nawet - pierwszy w dziejach - niewieści senat w Rzymie (oczywiście zajmował się on jedynie prawami kobiet i trwał krótko, zaledwie kilka lat, ale nie więcej niż cztery, gdyż po zmordowaniu Julii Soemias i jej syna - cesarza Heliogabala w 222 r. - właściwie przestał istnieć - pisałem o tym w temacie: "Kobieta jest ukoronowaniem stworzenia") - zaś Julia Mamea całkowicie zdominowała swego syna - Aleksandra Sewera, który stał się przy niej prawdziwym maminsynkiem, niezdolnym do podjęcia jakiejkolwiek decyzji bez konsultacji z matką. Wiadomo też że cesarz Sewer przyznał Palmirze status rzymskiej kolonii (nadając mieszkańcom rzymskie obywatelstwo), oraz przywrócił (wcześniej odebrane) prawa Antiochii. Polecił też naprawę dróg wiodących od linii limesu granicznego do miast syryjskich, uporał się także z niewielkim powstaniem Żydów w Palestynie (jakie wybuchło w 197 r.). Ostatecznie jednak, z końcem 199 r. rodzina cesarska opuściła gościnną syryjską ziemię i udała się w podróż do Egiptu, niczym przed siedemdziesięcioma laty cesarz Hadrian wraz ze swą małżonką Vibią Sabiną (którą notabene władca ten traktował parszywie, upokarzając na każdym kroku. Wydaje się że czerpał dziwną satysfakcję w poniżaniu swej żony i co ciekawe - tylko jej, gdyż np. jej matkę a swoją teściową Salonię Matidię bardzo cenił. Ostatecznie Sabina popełniła samobójstwo w 137 r., nie mogąc znieść ciągłych upokorzeń ze strony swego małżonka. Legenda mówi że ponoć miała go też przekląć, jako że zmarł on już w kilka miesięcy później - lipiec 138 r. - a umierał w wielkich bólach).
Przybywszy do Peluzjum - pierwszego egipskiego miasta na swej drodze - złożył Sewer ofiarę cieniom Pompejusza Wielkiego - rzymskiego wodza, który przegrał wojnę domową z Cezarem i został zamordowany właśnie w Peluzjum na polecenie egipskiego władcy - Ptolemeusza XIII (młodszego brata Kleopatry VII), jakieś 250 lat wcześniej. Nastepnie wyruszył Sewer w dalszą drogę w kierunku stolicy prowincji Egiptu - Aleksandrii (według późniejszej bizantyjskiej legendy, gdy cesarz wjeżdżał do miasta, miał ujrzeć na bramie miejskiej napis - o którym notabene mieszkańcy zapomnieli - "Miasto pana Nigra". Nastapiła konsternacja, gdyż wszyscy pamiętali w jak okrutny sposób cesarz traktował te miasta, które opowiadały się po stronie jego wrogów i nie miało w tym momencie żadnego znaczenia że Egipt wypowiedział posłuszeństwo Pescenniuszowi Nigrowi po jego klęsce w bitwie pod Issos w 194 r., liczył się bowiem sam fakt że Aleksandria w ogóle kiedykolwiek wspierała tego człowieka. Gdy więc wzburzony cesarz zażądał wyjaśnień, jeden z Aleksandryjczyków odpowiedział doń żartobliwym tonem, mówiąc: "Napis trafny, bo przecież to ty jesteś panem Nigra jako jego zwycięzca", słowa te zapewne uspokoiły Sewera, bowiem nie wyciągnął żadnych z tego konsekwencji - a może po prostu nie chciał karać tak sławnego miasta, w którym znajdował się przecież grób samego Aleksandra Wielkiego). Pierwsze swe kroki skierował więc w stronę świątyni, w której znajdował się sarkofag z ciałem Aleksandra. Oddał mu cześć, złożył ofiarę, tak jak należało się bogom czy herosom (ale potem nakazał zamknąć to sanktuarium przed oczyma wścibskiej gawiedzi, ograniczając jedynie możliwość "odwiedzania" grobu wielkiego króla do władz miejskich i kapłanów). Egipt, od czasu zwycięstwa Oktawiana nad Markiem Antoniuszem i Kleopatrą pod Akcjum, miał status rzymskiej prowincji cesarskiej na specjalnych zasadach, mimo to, Rzymianie znieśli miejski samorząd, ograniczając się jedynie do bliskiej Egipcjanom centralizacji władzy w rękach namiestnika prowincji. Natomiast Septymiusz Sewer - sam pochodząc z prowincji - był zwolennikiem zrównywania statusu ziem prowincjonalnych na wzór Italii i właśnie w Egipcie nadał Aleksandrii i innym miastom (stolicom okręgów), szeroką autonomię wewnętrzną i własny samorząd.
Na wiosnę 200 r., podobnie jak niegdyś Cezar z Kleopatrą, urządziła sobie cesarska rodzina podróż w górę Nilu. Na pięknie przystrojonych okrętach - Septymiusz Sewer, Julia Domna i ich dzieci, a dalej cały dwór - płynęli rzeką, delektując się długimi wakacjami jakich nie mieli od siedmiu lat, gdy 9 kwietnia 193 r. w obozie wojskowym w Carnuntum nad Dunajem, tamtejsze wojska okrzyknęły Sewera cesarzem. Teraz rekompensowano sobie lata wojennych trudów. Na początku zatrzymano się w Memfis, zwiedzając prastarą stolicę dawnych egipskich dynastii. Dłuższy postój w Memfis był koniecznością również z tego powodu, iż cesarz pragnął obejrzeć świątynię swego ulubionego boga, grecko-egipskiego Serapisa. Ponoć gdy wkraczał w mury Serapeum, był niezwykle tym faktem przejęty i jednocześnie uradowany że dane mu było odwiedzić świątynię swego boga-patrona (istniał nawet specjalny okrzyk wyznawców Serapisa - którego cesarz także używał - sugerujący nie tylko jego wyjątkową pozycję w panteonie wielu pogańskich bóstw, ale wręcz jedyną - co mogłoby nasuwać pewne bliskie korelacje z chrześcijaństwem. Notabene, chrześcijanie pierwotnie uznawali kult Serapisa za zbieżny z nauką Jezusa Chrystusa, dopiero potem uczynili z tego symbol największego pogaństwa, czego efektem było zniszczenie Serapeum i Biblioteki Aleksandryjskiej, przez chrześcijan w 391 r. będący jednocześnie symbolicznym upadkiem pogaństwa). Okrzyk ów brzmiał: "Jeden Zeus-Helios-Serapis". Po złożeniu ofiar i modlitwie dziękczynnej za powodzenie w przeszłych i przyszłych przedsięwzieciach, Septymiusz Sewer wraz z rodziną i dworem wyruszył w dalszą podróż, tym razem w kierunku Gizy i tamtejszym piramidom. Obejrzano Sfinksa, zwiedzono też słynny Labirynt z czasów Średniego Państwa (czyli wówczas mający jakieś 2 000 lat) i popłynięto dalej, na południe do królewskich Teb. Tam podziwiano grobowce faraonów w Dolinie Królów, świątynie Amona-Re w Karnaku i Luksorze, oraz Ramasseum - kompleks świątynny z czasów panowania Ramzesa II Wielkiego (1279 - 1213 r. p.n.e.). Poza tym cesarz wizytował również tamtejsze koszary - jednego z dwóch stacjonujących w Egipcie rzymskich legionów.
Cesarska para obejrzała również sławne Kolosy Memnona w Tebach Zachodnich. Od wieków najróżniejsi pielgrzymi, przybysze i turyści, pozostawiali na owych posągach wyryte przez siebie wiadomości że byli tu i owe "śpiewające" cuda widzieli na własne oczy (kolosy te bowiem miały tę oto właściwość, że o wschodzie słońca, gdy rozgrzane powietrze rozszerzało szpary posągów, wydawały one z siebie świszczący dźwięk, nieco przypominający śpiew. Ściągało to w owe strony mnóstwo ciekawskich gapiów, którzy chcieli na własne uszy posłuchać "śpiewu boga". Była to prawdziwa atrakcja turystyczna antycznego świata, lecz posągi zamilkły jednak tuż przed wizytą cesarskiej pary. Stało się tak, ze względu na prace konserwatorskie, jakie zostały podjęte właśnie z okazji wizyty cesarskiej rodziny, które jednak doprowadziły do ostatecznego uciszenia "śpiewających posągów"). Ponoć Julia Domna odnalazła na jednej z nóg Memnona, wiersz napisany przez poetkę - Balbillę na cześć cesarza Hadriana w 130 r. Dalsza podróż wiodła ich do File (miasta nieopodal dzisiejszego Assuanu), gdzie para cesarska (w maju 200 r.) wzięła udział w ludowym święcie ku czci Ozyrysa i Izydy - sprawców wylewów Nilu, tej życiodajnej rzeki, która dawała wyżywienie setkom tysięcy ciężko pracujących na roli egipskich chłopów. Septymiusz Sewer planował jeszcze wyprawę do Nubii, ale okazało się że grasuje tam dżuma i w obawie przed zakażeniem udano się w drogę powrotną do Aleksandrii (tak na marginesie, paranoja związana z koronawirusem przybiera coraz bardziej niepokojące rozmiary, a wszystko jest odgórnie nakręcane przez media. Sami jednak zobaczycie - sprawa już wkrótce ucichnie samoistnie, podbnie jak z przytupem została nagłośniona, jeszcze tylko kilka, może kilkanaście dni i będzie po wirusie, a przynajmniej w mediach przestanie on stanowić główny temat. Ja osobiście nie potrafię zrozumieć ludzkiej głupoty związanej z tą paranoją, tego wykupywania towarów ze sklepów tak jakby za chwilę miało dojść do wybuchu III wojny światowej i tych wszelkich zakazów i nakazów. Dlatego też lubię sobie posłuchać zabawnych kawałków na ten temat, tak jak choćby filmik prezentowany poniżej).
Mimo że podróż Sewerów upływała na turystyce i odpoczynku od spraw wojskowych, to jednak cesarz nie mógł całkowicie porzucić służby państowej i musiał wydawać edykty oraz roporządzenia odnośnie wielu kwestii społeczno-politycznych i administracyjnych. Przede wszystkim dokonano skrupulatnej inspekcji całego Egiptu, a szczególnie administracji i jednostek wojskowych w tym kraju. Po raz pierwszy też, od czasów Oktawiana Augusta - czyli od 230 lat - przeprowadzono tam jakiekolwiek reformy administracyjne (wielkie podróże Hadriana po Imperium ograniczały się bowiem głównie do spraw turystycznych i wypoczynkowych, a cesarz bardzo rzadko zajmował się wówczas sprawami administracyjno-politycznymi). Zapewne w Egipcie również doszły Sewera głosy niezadowolonych mieszkańców Rzymu, żądające zakazu walk kobiet-gladiatorów na arenach Imperium. Kobiety walczące jako gladiatorki lub swoiste amazonki były co prawda rzadkością, ale sam fakt że się pojawiały, budził zniesmaczenie wśród wielu widzów. Co prawda byli też i zwolennicy tych walk, a gustowali w nich również cesarze (np. Domicjan - panujący w latach 81-96, lubił urządzać prywatne - często nocne - pokazy walk amazonek w swym prywatnym cyrku, a potem niejednokrotnie sypiał z tymi kobietami. Również Lucjusz Werus - panujący wraz z Markiem Aureliuszem w latach 161-169 - był miłośnikiem kobiecych walk - a ten to w ogóle miał rozmach, potrafił bowiem zarówno w ciągu nocy kilkukrotnie zmieniać kochanki, uczestniczyć w pokazach walk gladiatorek, jak również przebierać się za żebraka i urządzać z kompanami nocne rozruby po mieście, z bijatykami włącznie), ale jednak większość mężczyzn była zniesmaczona widząc walczące ze sobą na śmierć i życie niewiasty. Ostatecznie cesarz przystał na kierowane do niego prośby i jeszcze w 200 r. zakazał kobietom walk na arenach w całym Imperium.
Munera - czyli igrzyska gladiatorów - Rzymianie ściągneli od Etrusków i po raz pierwszy taki pokaz walk miał miejsce na Forum Boarium w Rzymie w 264 r. p.n.e. - czyli w roku wybuchu I wojny punickiej z Kartaginą. Zorganizowano je, aby uczcić śmierć senatora Decymusa Juniusza Brutusa Pery - a walczyło wówczas ze sobą jedynie sześciu gladiatorów. W 105 r. p.n.e. munera przestały być uroczystością stricte rodzinną i stały się publiczną formą rozrywki oraz politycznej kariery dla ich fundatorów. Kobiety do walk zaczęto dopuszczać dopiero w drugiej połowie I wieku p.n.e., ale ich liczby zawsze były niewielkie i przez to wymieniane są jedynie jako pewien dodatek oraz ciekawostka, a nie stała forma igrzysk. W 200 r. Septymiusz Sewer zabronił kobietom uczestnictwa w walkach i już do końca istnienia igrzysk munera, czyli do 404 r. (gdy na arenę, pomiędzy walczących, wtargnął grecki mnich Telemachos, nawołujący do zaprzestania rozlewu krwi - za co został na miejscu zasieczony. Pod wpływem tej zbrodni, cesarz Honoriusz zakazał organizacji igrzysk gladiatorskich - zresztą w 399 r. zamknięto wszystkie istniejące szkoły gladiatorów), w ciągu całej 667-letniej historii igrzysk munera w Imperium Rzymskim, czasy w których na arenach walczyły również nieliczne kobiety, ograniczał się do zaledwie dwustu kilkudziesięciu lat).
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz