Stron

piątek, 22 maja 2020

JAKA PIĘKNA... PATOLOGIA! Cz. IV

CZYLI ROZWAŻANIA NAD

WSPÓŁCZESNOŚCIĄ




 

 Dziś chciałbym poruszyć temat, odnoszący się do kwestii zarówno bieżących wydarzeń polityczno-obyczajowych, jak i współczesności w ogóle i naszej roli jako ludzi żyjących w określonej społeczności. Dlatego też przygotowałem trzy odrębne tematy (z których dziś zaprezentuję jedynie ten pierwszy, natomiast pozostałe dwa w ciągu kilku następnych dni). W temacie pierwszym chciałbym się odnieść do sprawy filmu Sylwestra Latkowskiego pt.: "Nic się nie stało", opowiadającym o zjawisku pedofilii i dotykającym znaczny krąg tak zwanych lokalnych "elit" oraz szeroki front medialno-polityczno-celebrycki, chroniący to środowisko. Moim celem jednak nie będzie sam film jako taki, a raczej szersze zjawisko zwane pedofilią - do której to współczesna cywilizacja niestety przygotowuje nasze dzieci już od przedszkola. 

W temacie drugim chciałbym powrócić do feminizmu i ruchu "Mee To" (oraz tym podobnych), zaś w temacie trzecim zajmę się kwestią odwróconego rasizmu, wymierzonego w białych ludzi i to zarówno w takich krajach jak USA, Niemcy, Francja, Wielka Brytania jak i przede wszystkim Republika Południowej Afryki - gdzie problem ten przyjął postać w pełni już odwróconego apartheidu.


 

 PEDOFILIA

CZYLI KTO WYCHOWUJE NASZE DZIECI?



"MUSIMY STRZEC DZIECI!"

 


 Co mogę powiedzieć po obejrzeniu filmu Sylwestra Latkowskiego "Nic się nie stało"? Przyznam się szczerze że jestem nieco zawiedziony, gdyż spodziewałem się dokumentu obejmującego szerokie spektrum problemu jakim jest pedofilia, natomiast autor skupił się właściwie zaledwie na jednym klubie z Sopotu o nazwie "Zatoka Sztuki" (i w odniesieniu do pana Marcina Turczyńskiego do dwóch jeszcze - "Kongo Bar" i "V Club"). Według mnie autor potraktował ten temat po macoszemu i przygotował co prawda zatrważającą opowieść, to jednak skupienie się tylko na wąskim światku jednego klubu z nadmorskiego kurortu - uważam za pomysł całkowicie chybiony. Temat ten należałoby znacznie poszerzyć i zająć się kilkoma dużymi materiałami, odnoszącym się do określonych środowisk (np. do celebrytów, polityków, sędziów, księży itd.). Rozumiem że taka praca byłaby znacznie trudniejsza (i zapewne bardziej niebezpieczna), ale jednak dałaby szerszy obraz i pokazała jak bardzo rozbudowana jest ta gangrena złożona z dewiantów, którzy mają tak wypaczone pojęcie seksualności, że spełnienie swych chorych żądz są w stanie zaspokoić jedynie z dziećmi. Ale trudno, jest to, co jest, choć przyznam się szczerze - nie mam ochoty komentować samego ponadgodzinnego filmu Latkowskiego (kto chce może sobie obejrzeć, choćby TUTAJ!). Ja chciałbym skupić się na samym procederze pedofilii i zacznę może od pewnego niezrozumienia. Otóż kompletnie nie pojmuję, co może być w głowie osoby, którą podniecają seksualnie dzieci? To jest w zasadzie pytanie retoryczne i nie oczekuję na nie odpowiedzi, ale warto tu od razu zauważyć, że dzisiejsza cywilizacja w ogromnym stopniu sprzyja pedofilom. Dzisiaj dzieciom odbiera się dzieciństwo bardzo szybko i szykuje się je (w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak konsekwentnie) do roli "małych laleczek" a nawet przygotowuje się na zapełniania swoistych "haremików" dla pedofilów.

Wiem że to brzmi okropnie i ja sam mam wręcz odruch wymiotny, gdy tylko pomyślę sobie o tym, że istnieją ludzie którzy odczuwają podniecenie na widok dzieci (podobnie jak ci, których np. spółkują ze zwierzętami czy z osobami zmarłymi). Ja należę do ludzi dość spokojnych, ale bez wątpienia wszystko ma swoje granice i jeślibym miał świadomość spotkania z taką ludzką gnidą, to nie wiem czy zdołałbym uspokoić emocje na tyle, aby nie dać mu odczuć dobitnie co o tym myślę. Bowiem taka ludzka gnida niszczy dzieciom to wszystko, co jest najpiękniejsze w pierwszych latach ich rozwoju - czyli świat dzieciństwa. Niestety, pedofile są jedynie efektem końcowym całego długiego procesu, do jakiego współczesna cywilizacja przygotowuje dzieci. I nie mówię tutaj tylko o tym że już małe dziewczynki seksualizuje się, poprzez malowanie im ust, oczu, paznokci, przekłuwanie uszu w młodym wieku itd. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć, że dziewczynki lubią bawić się w dorosłe kobiety i w tym celu przymierzają buty lub sukienki matek - ale rzecz nie w samej zabawie, a raczej w odpowiednio przygotowanym anturażu, który potem serwuje się dzieciom i młodym nastolatkom w postaci bajek, popkultury oraz mediów. Jeśli dziewczynki widzą, że taka Lady Gaga, Kim Kardashian, Katy Perry, Beyonce, Roksana Węgiel czy Viki Gabor prezentują się w kusych strojach i są przy tym mocno wymalowane, a dzięki temu mają wielką popularność i mnóstwo adoratorów - to bez wątpienia podążą w ich ślady i tak właśnie wymalowane i skąpo ubrane, będą chciały na przykład wychodzić z domu na dyskoteki czy po prostu pójść do miasta. W galeriach handlowych chodzą bardzo młode dziewczyny, które są tak skąpo ubrane, że niekiedy zastanawiam się jacy rodzice w ogóle pozwolili im wyjść z domu. A przecież te młode dziewczyny jedynie powielają wzorce, które same widzą, czy w to w pismach typu "Brawo Girl", "Barbie Girl" (kiedyś był jeszcze "Popcorn" - i pamiętam że moja siostra to kupowała, a nie wiem czy to pismo jeszcze wychodzi) etc. czy też z blogów, na których młode influencerki robią sobie wymalowane "dzióbki" i wrzucają je potem do sieci (albo się obnażają). Poza tym świat mody, w którym z dziewczynek robi się skąpo wystrojone i wymalowane lolitki - działa również na korzyść pedofilów.

Oczywiście rozumiem że dzieci w pewnym wieku (a szczególnie nastolatkowie) chcieliby czym prędzej stać się dorosłymi, bo wydaje im się że dzięki temu szybciej osiągną sukces albo spełnią swoje marzenia. Dzieciom imponuje fakt, że dorośli mają pieniądze i dzięki temu są w stanie kupować sobie co tylko zechcą (jak w tej naiwnej, aczkolwiek niepozbawionej dziecięcej fantazji odpowiedzi na pytanie: "Skąd się biorą pieniądze?" Dziecko powie że "z bankomatu", wystarczy iść i wypłacić 😏). Oczywiście tłumaczenie że pieniądze nie rosną na drzewach, ani też nie produkuje ich bankomat, tylko trzeba je najpierw zarobić - co prawda działają, ale w świecie, w którym dokoła na dzieci czyha tyle atrakcji, przestaje pełnić istotną rolę. Dzieci uważają że stanie się dorosłym automatycznie rozwiąże wszystkie ich problemy i sprawi że będą szczęśliwsze (wiem po sobie - jak byłem dzieckiem, to marzyłem aby czym prędzej dorosnąć - bo dorośli nie musieli chodzić do szkoły, nie musieli się uczyć, słuchać mamy, taty i mogli robić co chcieli - tak wówczas myślałem). A przecież dzieciństwo to najpiękniejszy okres w życiu człowieka, okres gdy kształtuje się osobowość dziecka, gdy co prawda trzeba się uczyć, ale też można całymi godzinami bawić się z kolegami, grać w piłkę, psocić i spędzać długi czas na nicnierobieniu. Gdy jest się już dorosłym, często z rozrzewnieniem wspomina się te beztroskie chwile, gdy wraz z kolegami i przyjaciółmi spędzało się długie godziny na świeżym powietrzu, lub wymieniało się kartami piłkarzy czy przeglądało komiksy. Wspaniały, beztroski czas dzieciństwa. Ale właśnie ten proces dojrzewania, ten proces w którym kształtuje się dziecięca psychika i dziecięca osobowość, jest dziś wystawiany na atak, właśnie poprzez wszelkie te próby szybszej ich seksualizacji. Te wszystkie programy typu "Big Brother" czy "You can dance" i całe to badziewie od którego robi się niedobrze (a przynajmniej ja tak mam), niestety na dzieci działa, przyspieszając proces ich dojrzewania (co bardzo często dla psychiki i niewykształconego jeszcze systemu wartości dziecka jest szalenie niebezpieczne).

Ja co prawda (jeszcze) dzieci nie mam, ale widzę że ten proces mocno oddziałuje (szczególnie gdy odwiedzam siostrę i jej synów i gdy skarży mi się że ten starszy - 4 lata - wcześniej pięknie liczył do dziesięciu w czterech językach, a teraz - szczególnie w tych dniach pandemii - spędza czas na grze w gry na telewizorze typu "spiderman" lub jakieś tam "zombiaki", czy jeszcze inne gry, których nazw już nie pamiętam. Ciężko go podobno zapędzić do nauki czytania - ale czy można się dziwić. Ja przyznam się szczerze - jako ojciec chrzestny - czuję się w obowiązku stwierdzić, że mama trochę za dużo pozwala swemu synkowi i robi z niego takiego maminsynka. Siostra też miała zresztą do mnie lekkie pretensje, że jakiś czas temu pokazałem małemu kilka ciosów samoobrony i teraz okazuje się że... stosował je również w przedszkolu. Potem było że "wujo ci to pokazał", a mały używał ich nawet na... mamie 😂. Niekiedy zapominam że dziecko w tym wieku chłonie wszystko co zauważy u dorosłych -  i to zarówno słowa jak i gesty - niczym gąbka, a przy tym należy bardzo uważać na to co się przy dziecku mówi i co robi. Cóż, jeszcze ojcem nie jestem, więc doświadczenia w tych sprawach nie mam 😎, ale uważam że zbytnie popuszczanie dziecku nie wychodzi mu na dobre. Ja uważam że już powinien uczyć się czytać i pisać - choć siostra mówi że to jeszcze za wcześnie - a w ogóle książki jakoś mało go obecnie interesują. Jakiś czas temu kupiłem mu obrazkową Biblię dla dzieci - nie wiem czy zajrzał tam raz, czy może dwa razy. Chyba będę musiał się temu bliżej przyjrzeć i wprowadzić rygor oraz dyscyplinę 😆. Pożartować i pomarzyć piękna rzecz - prawda 😉).




Dlatego też tak szczególnie ważne jest to, aby co prawda pozwolić dziecku się rozwijać w swoim tempie i chłonąć beztroskie dzieciństwo wszystkimi zmysłami, ale jednocześnie dzieciństwo to nie są tylko przyjemności. To również obowiązki - takie jak choćby nauka - a także stopniowe kształtowanie moralności, po to właśnie, aby móc, potrafić i umieć rozróżnić dobro od zła i to nie na zasadzie jednostkowych bodźców emocjonalnych "filozofii Kalego" (jak ktoś mnie uderzy - to źle, bo boli, ale jak ja kogoś uderzę - to dobrze, lub: jak ktoś mi coś ukradnie to źle bo jest strata, ale jak ja komuś ukradnę - to dobrze bo mam zysk), tylko kształtowania systemu wartości w taki sposób, aby uwzględniać dobro nie tylko swoje, lecz również (a może przede wszystkim) większych zbiorowości (np. mamy, taty, własnej rodziny, swojego miasta, czy własnego kraju ewentualnie całej ludzkości jako zbiorowości).

I tu dochodzimy do clou całej sprawy, bowiem w dzisiejszym świecie nie tylko wyżej wymieniona seksualizacja dzieci stanowi poważne niebezpieczeństwo, ale znacznie większym zagrożeniem jest to, co już teraz próbuje się zaaplikować małym dzieciom (oczywiście zgodnie z wytycznymi WHO), czyli demoralizację w formie przyspieszonej seksualizacji. W Polsce co prawda nie zostało to jeszcze przeprowadzone na taką skalę, w jakiej już obowiązuje w Europie Zachodniej - czyli wpuszczania do szkół deprawatorów seksualnych (zwanych dla niepoznaki "edukatorami"), gdzie dzieci uczy się o korzyściach płynących z masturbacji i gdzie zaprasza się aktorów, którzy imitują sceny seksualne (nawet przy rodzicach - widziałem film, chyba z Kanady, gdy pewna mama wręcz oklaskiwała przebranego za kobietę dewianta, który przed zniesmaczonym dzieckiem, siedzącym na środku - przybierał najróżniejsze seksualne pozy. To też pokazuje, do jakiego stopnia deprawacji zostali sprowadzeni rodzice, że nie widzą nie tylko nic niewłaściwego w zaproszeniu na urodziny własnego dziecka - bo to chyba urodziny były - transwestyty, ale wręcz go oklaskują. Ja przyznam się szczerze - jestem człowiekiem spokojnym, ale gdybym tam był, to chyba bym go tam połamał, a takiej głupiej matce od razu zabrał prawa rodzicielskie. Dziewczynka była wyraźnie zniesmaczona i zażenowana, a głupia matka oklaskiwała dewianta który się "gibał" przed jej córką - jak inaczej można zareagować?). Są też takie lekcje, gdzie każe się dzieciom nakładać prezerwatywę na sztucznego penisa lub wprost mówi się że homoseksualizm to jest coś normalnego (a nie jest - co nie znaczy że obrażam homoseksualistów, bo nic mi do nich, póki siedzą u siebie i nie próbują zbliżać się do dzieci) i że jak facet przebierze się za kobietę - to staje się kobietą. A jak uzna że jest różowym słoniem, to także będzie różowym słoniem? A jak stwierdzi że jest ptakiem i będzie chciał sobie pofruwać? Może odleci i będzie spokój! Co prawda wydaje się to niedorzeczne a nawet głupie samo przez się, ale jednocześnie staje się niebezpieczne, gdyż cierpią na tym najsłabsi szczególnie dzieci (choć także i kobiety - zobaczcie bowiem co obecnie zrobiono z kobiecym sportem, wpuszczając tam transseksualistów i transwestytów. Dziś kobiety przegrywają z mężczyznami - którzy każą o sobie mówić jako o kobietach - i to zarówno w lekkoatletyce, w sportach walki jak w podnoszeniu ciężarów. Dziś kobiety nie mają czego już szukać w tych dyscyplinach, bo zawsze będą przegrywały z facetami którzy przyprawili sobie cycki i wmówili wszystkim że przez to są już kobietami. W taki to sposób, w imię neomarksistowskiego "postępu" właśnie zniszczono kobiecy sport).

To tyle, jeśli chodzi o współczesną pedofilię. Uważam że my w Polsce musimy się zdecydowanie sprzeciwiać jakimkolwiek próbom wpuszczania tzw.: "edukatorów seksualnych" do szkół i na każde takie próby zdecydowanie pociągać władze szkoły do odpowiedzialności prawnej (a przynajmniej warto je postraszyć). Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris robi w tej sprawie dużo dobrego i dlatego też jest tak mocno atakowany przez te wszystkie neomarksistowskie, lewackie jaczejki, typu "Kretynika Polityczna", czy "Ośrodek Monitorowania...". Dziś lewacy piszczą: "Ordo Iuris jest po prostu wszędzie", "weszło w nasze życie". Bowiem to jest prawdziwy "czołg kontrrewolucji", który powoli, acz konsekwentnie zmiata wszystkie te lewackie plany zmian obyczajowych w prawie (choć przyznam się szczerze, że nie wszystko co robi Ordo Iuris uważam za pozytywne, ale i tak trzeba przyznać że w ogromnej większości wykonują oni kawał dobrej roboty). To Ordo Iuris zablokował wejście "edukatorów" do szkół, to Ordo Iuris doprowadził do przeciwdziałania planom liberalizacji aborcji (czyli innymi słowy: mordowania nienarodzonych dzieci) i choć w planach sam ma ograniczenie aborcji, to uważam że obecny kompromis aborcyjny z 1993 r. w którym dopuszcza się aborcję w wypadku zagrożenia zdrowia matki, gwałtu na kobiecie czy wad płodu - jest satysfakcjonujący. Co prawda w tym ostatnim przypadku przypomina to nieco eugenikę, ale z drugiej strony nie każdy rodzic chce urodzić dziecko które będzie albo bardzo chore, albo też urodzi się fizycznie zdeformowane. To jest przykre, ale nie można zmusić nikogo aby urodził i wychowywał takie dziecko i uważam że w tym przypadku kompromis z 1993 r. powinien zostać utrzymany. Dzieci są naszą przyszłością i chciałbym bardzo, aby moi siostrzeńcy (i moje własne dzieci - które mam wielką nadzieję, też się pojawią) żyły w lepszych i bezpieczniejszych czasach niż żyjemy my, czy też żyli nasi rodzice, bowiem jak mówił Marszałek Piłsudski: "Nie wiem i nie chcę badać, jak będą czuły i rozumowały nasze dzieci. Chcę wierzyć, że będą one lepsze, rozumniejsze i szczęśliwsze od nas, chociażby dlatego, że będą chowane w mniej okrutnych, niż my, warunkach" - ale aby tak się stało, dziś już musimy zadbać o ich przyszłość i pogonić tych wszystkich lewicowych "edukatorów" (oraz całe to neomarksistowskie bagno) gdzie "raki zimują", właśnie po to, aby pozwolić naszym dzieciom rozwijać się po swojemu i po swojemu, stopniowo dojrzewać. i stopniowo odkrywać własną seksualność.


  
 

CDN.
 

1 komentarz:

  1. Dlaczego pedofile są pedofilami? Myśle, że wśród takich pożądających wprost niedojrzewajacę jeszcze dzieci a nawet niemowlęta nei ma możliwości, aby nie było to spowodowane uszkodzeniami, lub nieprawidłowym wykształceniem mózgu. Jest to zbyt odmienne od ludzkiej natury aby mogło to zależeć tylko od zwykłego wychowania.

    Nie zmaierzam ich usprawiedliwiać, choć będą tacy którzy powiedzą, że taka ich już natura i nie można ich za to karać(są tacy ludzie!). Na drugim biegunie mamy takich którzy z tego powodu chcieliby ich fizycznie wyeliminować nawet jeśli nie popełnili żadnego przestępstwa, bo ze względu na ich zdolności są beczka prochu która zawsze może wybuchnąć. Żaden z tych poglądów nie uważam za dobry, ale sprawa jest na tyle ciężka, że niewiadomo co zrobić.

    OdpowiedzUsuń