Stron

piątek, 4 września 2020

SUŁTANAT KOBIET - Cz. XIX

HAREMY WYBRANYCH WŁADCÓW

OD MEHMEDA II ZDOBYWCY

DO ABDUL HAMIDA II


SERAJ SULEJMANA WSPANIAŁEGO

Cz. VIII





MATKA

SERAJ POD RZĄDAMI AYSE HAFSY

(1520-1534)

Cz. VII






"ŚWIAT MOŻE ŻYĆ W NIEWIERZE, 
ALE NIE W NIESPRAWIEDLIWOŚCI"

NIZAM al-MULK
("SIJASETNAME" - "KSIĘGA RZĄDZENIA")



 Węgry wciąż miały dwóch królów, toczących ze sobą krwawą wojnę domową (arcyksiążę austriacki Ferdynand Habsburg koronowany został w Székesfehérvár [Białogród] 24 października 1526 r., zaś książę Jan Zapolya 16 listopada tego samego roku również w "Królewskim Białogrodzie"). 27 września 1527 r. w bitwie pod Tokajem zwyciężył Habsburg, co spowodowało ucieczkę Zapolyi do Polski (wcześniej próbował uzyskać pomoc od Francji), a po podporządkowaniu się sułtanowi Sulejmanowi (uczynił to, wysłany w jego imieniu Hieronim Łaski, który 28 lutego 1528 r. podpisał układ, dający Zapolyi wsparcie Imperium Osmańskiego, na mocy którego sułtan - uważający się za jedynego władcę Węgier, "odstępował" to królestwo Janowi Zapolyi jako swemu lennikowi. W odpowiedzi udzielonej Łaskiemu, Sulejman miał rzec: "Z życzliwością przyjmuję poddanie się twojego króla, którego państwo do tej pory nie było jego, lecz moje, zdobyte prawem wojennym i mieczem. Odstępuję mu królestwo". Potem w kontaktach z innymi władcami, Sulejman mawiał o Zapolyi: "Mój niewolnik, dla którego Węgry wywalczyłem szablą") i zebraniu nowych wojsk, wrócił Zapolya na Węgry i 28 października 1528 r. w bitwie pod Saros-Patak pobił siły Habsburga, lecz nie udało mu się opanować Budy. W czasie tej wyprawy, wysłany przez Sulejmana na czele 20 000 osmańskich wojowników idących z pomocą Janowi Zapolyi - Alvise Gritti - syn doży weneckiego Andrei Grittiego, dopuścił się zbrodni, nakazując w Waradzie Wielkim zamordować tamtejszego biskupa (zwolennika Habsburgów) Emerica Cibaka (jego kaźń trwała cały dzień - rano obcięto mu ręce, w południe nogi, a wieczorem głowę). Wywołało to wielkie niezadowolenie ludności i mocno podważyło dotychczasowy nimb "narodowego króla" jakim tytułowali Zapolyę jego zwolennicy.

Ferdynand Habsburg, widząc solidne wsparcie udzielone jego konkurentowi do korony św. Stefana, poczynione przez sułtana Sulejmana, jak i zwolenników Zapolyi w obozie pod Tarnowem (wspierała ich w tym królowa Bona Sforza, Jadwiga - córka Zygmunta I Jagiellończyka i jego pierwszej małżonki Barbary Zapolyi, która również udzielała się we wspieraniu swego wuja w uzyskaniu przez niego węgierskiego tronu, oraz hetman wielki koronny Jan Tarnowski i marszałek koronny Piotr Kmita), również postanowił wysłać swe poselstwo do Konstantynopola, aby spróbować jakoś porozumieć się w sprawie Węgier z sułtanem. Niestety, Johann Hobordansky - który stał na czele tego poselstwa, nie wykazał się zbytnią dyplomacją, przez co wzbudził powszechne oburzenie i zraził do siebie zarówno Sulejmana, jak i jego dwór (Hobordansky domagał się bowiem oddania swemu władcy całych Węgier, zajętych przez Turków w 1526 r. po ich zwycięstwie pod Mohaczem. Gdy zaczął żądać oddania również twierdzy Belgrad, wielki wezyr - Ibrahim Pasza zapytał ironicznie: "Pragniesz Węgier i Belgradu? Dlaczego nie zażądasz jeszcze Konstantynopola?", po czym dodał: "Jak twój pan śmie tytułować siebie wielce potężnym, stając przed władcą Osmanów, w cieniu którego szukają schronienia wszystkie inne mocarstwa europejskie?"). Misja Hobordansky'ego zakończyła się całkowitą porażką, a sułtan ostatecznie zraził się do Habsburgów i począł przygotowania do kolejnej wyprawy wojennej, tym razem skierowanej bezpośrednio na Wiedeń (sułtan na pożegnanie tego poselstwa miał powiedzieć: "Wasz pan do tej pory nie odczuł skutków naszej przyjaźni i naszego sąsiedztwa, lecz to się wkrótce zmieni. Możecie mu przekazać, że osobiście go odwiedzę z wszystkimi moimi siłami i mam nadzieję, że własnoręcznie zwrócę mu to, czego się domaga").




A tymczasem król Zygmunt I Jagiellończyk dwukrotnie w 1528 r. mocno podupadł na zdrowiu (w maju i potem we wrześniu). Liczył sobie już wówczas 61 lat, a kolejna choroba dosłownie zwaliła go z nóg, zmuszając do kilkutygodniowego odpoczynku od obowiązków królewskich. Zaczęły też pojawiać się plotki że władca jest umierający (przez miesiąc leżał owinięty pierzynami i dygotał z zimna, tracił też kontakt z otoczeniem) i wkrótce przyjdzie pomyśleć o następcy. Naturalnym kandydatem do korony polskiej i książęcego stolca litewskiego, był jedyny syn króla i królowej Bony Sforzy - Zygmunt August, który teraz stał się oczkiem w głowie matki. Od czasu swego poronienia (podczas polowania w Niepołomicach 20 września 1527 r., gdy na królową ruszył rozjuszony niedźwiedź i omal jej nie zabił, doprowadził jednak do utraty przez nią dziecka. Po tym wypadku królowa nie mogła już więcej zajść w ciążę) Bona Sforza całą swą troskę przelała teraz na jedynego syna (choć miała jeszcze cztery córki), którego wręcz chowała "pod kloszem" w obawie przed jakimkolwiek niebezpieczeństwem. Zygmunt August był bowiem jedyną szansą przedłużenia dynastii Jagiellonów i utrzymania jedności Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Matka otoczyła go więc swymi dwórkami, zapewniając mu najdostojniejszą piastunkę (została nią Ewa Łasińska) oraz mamkę - której zapłaciła 240 florenów i 16 łokci czarnego aksamitu (było to więc bez wątpienia najdroższe mleko z cyca w całej ówczesnej Europie). Matka sprowadzała mu też najlepszych wychowawców i nauczycieli (Zygmunt August prócz oczywiście języka polskiego i ruskiego, znał również łacinę, niemiecki i oczywiście język swej matki - włoski) zabraniała mu jednak jakichkolwiek zabaw z rówieśnikami ze szlacheckich rodów, jak i jakiegokolwiek fizycznego wysiłku (w obawie przed zranieniem). Dorastał wiec Zygmunt August w cieniu komnat dworu swej matki i otoczony jej dwórkami, wyrastał na maminsynka (w jakiś czas potem sama Bona stwierdziła że Zygmunt powinien raczej urodzić się dziewczynką, zaś jego siostra Izabela, która była bardzo żywym dzieckiem - chłopcem). Sposób wychowania następcy tronu krytykowało wielu dostojników, czego wyrazem były takie słowa, jak choćby te z pamfletu Stanisława Górskiego: "Król nasz młody wychowany został przez niewiasty i Włochów trwożliwszych od kobiet". Królowej jednak niewiele obchodziły słowa krytyki i konsekwentnie robiła swoje, lecz kolejne wiadomości o chorobie męża potęgowały jej niepokój - co się bowiem stanie, gdy Zygmunt umrze. Jego syn ma dopiero osiem lat, kto może jej zaświadczyć, że nawet po wyborze na króla Polski i wielkiego księcia Litwy, ona nadal utrzyma wpływ na jego wychowanie, tym bardziej że chętnych pozbawienia jej tej możliwości było wielu. Królowa przystąpiła więc do realizacji swego planu, czyli zapewnienia tronu dla syna, jeszcze za życia jego ojca (Zygmunt Jagiellończyk jednak wkrótce wyzdrowiał i ci, którzy spodziewali się wówczas niechybnej śmierci monarchy - nie mogli przewidzieć że będzie on panował jeszcze przez kolejne... dwadzieścia lat). Ale aby za bardzo nie wybiegać naprzód, przenieśmy się teraz nad Bosfor, do haremu sułtana Sulejmana Wspaniałego.






Otóż zarządził on wielkie przygotowania wojenne i z nastaniem wiosny planował zorganizować kolejną kampanię na Północy, a celem tym razem miał być Wiedeń - główna siedziba Ferdynanda Habsburga. Jednak mijały miesiące a sułtan zdawał się nie ukazywać ani kierunku przyszłej wojny, ani też tego, że w ogóle do niej dojdzie. Sulejman spędzał dużo czasu ze swymi dziećmi, szczególnie zaś z córką Mihrimah z którą ponoć lubił bawić się w chowanego w sułtańskim ogrodzie (jak raportował Alvise Gritti, ale on siedział w kieszeni Sulejmana a nawet wybudował sobie okazałą rezydencję w Konstantynopolu, w reprezentacyjnej dzielnicy Pera, dlatego też jego relacje mogą być nieco naciągane). Nie wiadomo jak wówczas wyglądały relacje w sułtańskim haremie, ale można przypuszczać że już wówczas sułtanka Hurrem zaczęła przekonywać Sulejmana do uświęcenia ich związku, poprzez oficjalne małżeństwo. Problem jednak stanowił fakt, że Hurrem była niewolnicą i nawet jeśli już dawno została wyzwolona przez sułtana i była matką jego dzieci - następców tronu, to jednak nie wywodziła się z żadnego szlachetnego rodu, a nim trafiła do tatarskiej niewoli, była chłopką z okolic Rohatyna (notabene, gdy Alvise Gritti zdążał do Tarnowa z sułtańskimi posiłkami dla Jana Zapolyi, przejeżdżał przez Podole i Ruś Czerwoną dziwiąc się że ktokolwiek jeszcze mieszka na tych ziemiach, gdyż - jak twierdził - to właśnie stąd trafia najwięcej niewolników na bazar w Konstantynopolu). Z pewnością Hurrem nie była akceptowana przez rodzinę sułtana, a szczególnie jego matkę i siostry, dlatego też małżeński projekt musiał zostać odłożony w czasie, co najmniej do śmierci sułtanki-matki. I tak też się stało.

10 maja 1529 r. sułtan Sulejman opuścił stolicę i w otoczeniu żołnierzy ruszył na podbój Wiednia, Austrii, Stryi i Karyntii. Podróż była długa i męcząca (ulewne deszcze zniszczyły część zaopatrzenia a podczas przepraw przez Morawę, Sawę i Drawę utonęło wielu żołnierzy) i dopiero w lipcu sułtan dotarł do Belgradu. Tam wysłał gońców do Jana Zapolyi, nakazując mu stawić się na polach pod Mohaczem, gdzie ten przybył 19 lipca i podczas wspaniałej uroczystości, spotkał się z sułtanem na audiencji (Sulejman obdarował Zapolyę podarkami, ale jednocześnie potwierdził swą suwerenną władzę wobec niego i potem oficjalnie twierdził iż: "Królestwo to należy do mnie i obsadziłem je mym sługą. Dałem mu to królestwo, mogę mu je odebrać, jeśli tego zapragnę, gdyż mam pełne prawo nim dysponować wedle mej woli, podobnie jak wszystkimi mieszkańcami"). Spotkanie pod Mohaczem miało zarówno praktyczny jak i symboliczny wymiar - podkreślało zależność Węgier od Osmanów i jednocześnie miało dać Zapolyi do myślenia że każda próba buntu wobec władzy sułtana, skończy się tak, jak to miało miejsce trzy lata wcześniej na tych polach, czyli druzgocącą klęską wszystkich wrogów Przywódcy Prawowiernych. Po tym akcie potwierdzenia swej dominacji, Sulejman jeszcze przez ponad miesiąc przebywał w obozie pod Mohaczem, gdzie też przygotowywano się do następnego uderzenia. W tym czasie zaś Zapolya zdobył kolejnych zwolenników a stronnictwo Ferdynanda Habsburga stopniało do zaledwie kilku komitatów zachodnich. Węgierska szlachta wolała trzymać ze zwycięzcą, tym bardziej że miał on realne wsparcie sułtana i dlatego pozycja Ferdynanda na Węgrzech szybko malała. W początkach września sułtan zajął Budę - stolicę Węgier, skąd zamierzał już bezpośrednio wyprawić się na Wiedeń (w Budzie do osmańskiej niewoli trafiło wielu Niemców, którzy po zwycięstwie Habsburga pod Tokajem we wrześniu 1527 r., dokonywali rabunków i gwałtów na węgierskiej ludności. Sułtan wielu z nich kazał zgładzić, innych janczarzy sprzedali w niewolę). W Budzie Jan Zapolya koronował się powtórnie na króla Węgier, jednak na uroczystości nie był obecny nie tylko żaden monarcha, ale również żaden większy dostojnik. Sułtan też całkowicie zbagatelizował to wydarzenie, nie posyłając na nie nawet żadnego ze swych wezyrów, czym jasno dał Zapolyi do zrozumienia że jego koronacja nie ma żadnego znaczenia, gdyż o tym jak długo utrzyma on swe rządy w kraju i tak decyduje sułtan.




27 września 1529 r. potężna armia (licząca 120 000 żołnierzy i 300 armat) Sulejmana Wspaniałego dotarła pod mury Wiednia i nastąpiło pierwsze oblężenie austriackiej stolicy (drugie będzie miało miejsce w 1619 r. gdy siły księcia Siedmiogrodu - Gabora Bethlena obległy miasto, lecz po zwycięstwie polskich oddziałów pod Humiennem - 23 listopada 1619 r. i epidemii zarazy w obozie Siedmiogrodzian, Wiedeń został ocalony. Po raz trzeci zaś do oblężenia Wiednia doszło w 1683 r. i wówczas to król Rzeczpospolitej - Jan III Sobieski na czele husarii rozgromił całą potęgę wojsk osmańskich wielkiego wezyra Kara Mustafy). Wojskami cesarskimi (oficjalnie Austria, Styria i Karyntia należały do cesarza rzymskiego i króla Hiszpanii - Karola V (I) Habsburga, który jedynie powierzył zarząd tymi ziemiami swemu bratu Ferdynandowi) dowodzili: książę Filip Pfaz-Neuburg, hrabia Niklas Salm i baron Wilhelm von Roggendorf, zaś siły jakimi dysponowali, składały się z 20 000 żołnierzy, 72 armat i... wszystkich chętnych do walki mieszkańców Wiednia. Miasto też (przez miesiące bezczynności, jakie Sulejman spędził choćby na polach pod Mohaczem), dobrze przygotowało się do obrony, gromadząc zapasy żywności, wody i amunicji, wzmacniając mury miejskie, zamurowując wszystkie - poza jedną - miejskie bramy i rozbierając domy, stojące blisko murów, aby przeciwdziałać ewentualnym pożarom. Arcyksiążę Ferdynand przebywał wówczas w Linzu, skąd zamierzał organizować odsiecz dla obleganego miasta (lub ewentualnie ratować się ucieczką w przypadku jego upadku). Pierwsze osmańskie ataki zostały odparte, a obrońcy poczuli się na tyle pewnie, że 7 października dokonali wypadu na tureckie pozycje w celu wzbudzenia paniki i spowodowania dużych strat - szczególnie wśród osmańskiej artylerii. Niestety, wypad ten został źle przygotowany i zamienił się w katastrofę w czasie której omalże Osmanowie nie wdarli się do miasta idąc za uciekającymi z pogromu lancknechtami z Dolnej Austrii, Styrii, Czech i Hiszpanii. W wyniku nieudanego wypadu poległo aż 500 obrońców - było to jedno z największych osmańskich zwycięstw w czasie tego oblężenia. 12 października osmańskie działa wybiły spory wyłom w murze miejskim, ale ponieważ w tureckim obozie zaczęło brakować żywności (ulewne deszcze zniszczyły część zapasów, inne potonęły podczas przepraw na rzekach) dlatego też janczarowie odmówili wykonania rozkazu ataku na miasto. Sułtan obiecał więc każdemu janczarowi, który jako pierwszy wedrze się na mury - 30 000 akcze, oraz wypłacono wszystkim janczarom po 1 000 akcze aby w zarodku poskromić bunty. 14 października miano przeprowadzić ostatni, największy szturm, jednak atak - choć początkowo udany - ostatecznie zakończył się osmańską porażką i pomimo poczynienia kolejnego wyłomu w murze (tym razem południowym) nie udało się janczarom wedrzeć do miasta. Sulejman zmuszony był odstąpić od Wiednia i 16 października zarządził odwrót spod murów miasta. 

Była to pierwsza porażka Przywódcy Prawowiernych, dlatego też należało owe niepowodzenie przekuć w sukces, głosząc wszem i wobec iż sułtan odstępuje od oblężenia ze względu na zbliżającą się zimę oraz w celu zaoszczędzenia swym poddanym walk w śniegu (do którego wielu z nich nie było przyzwyczajonych). Ostatecznie propaganda osmańska zaczęła głosić że sułtan oczekiwał bitwy pod murami Wiednia z wojskiem Karola V i Ferdynanda, a ponieważ ci stchórzyli, odstąpił od miasta - którego nigdy nie zamierzał zdobywać. Nie mogło jednak być tak, że sułtan wraca z wyprawy bez łupów i nimbu zwycięstwa, więc w drodze powrotnej Osmanowie zdobyli Szigetwar z którego większość mieszkańców uprowadzono w niewolę. W tym też czasie Sulejman wysłał swego posła do Krakowa, żądając prawa przemarszu zaciężnych oddziałów niemieckich (idących jako wsparcie dla Zapolyi) przez terytorium Korony Polskiej, na co (ku swemu zdziwieniu i wzburzeniu) nie otrzymał zgody (Zygmunt I i senatorowie odrzucili sułtańskie żądanie, tym bardziej że z Rzymu dochodziły już pomruki niezadowolenia papieża, który potępiał zwolenników Zapolyi, jako "zdrajców Chrystusowej Wiary" i judaszy służących "konstantynopolitańskiemu szatanowi"). Podczas równie ciężkiej drogi powrotnej, ostatecznie w połowie grudnia 1529 r. sułtan Sulejman ponownie przekroczył bramy swego seraju i znalazł się w ramionach oczekującej go niecierpliwie Hurrem. Wkrótce potem rozpoczęto wielkie przygotowania do uroczystości obrzezania trzech synów sułtana: Mustafy, Mehmeda i Selima. Były to jeszcze szczęśliwe dni sułtańskiej dynastii, lecz niestety, nieszczęścia i zgryzoty już wkrótce miały nadejść.   











CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz