Stron

sobota, 22 stycznia 2022

PRZYSZŁOŚĆ CZY TERAŹNIEJSZOŚĆ?

 JEDNO JEST PEWNE I NIEPODWAŻALNE:

ABY ZŁO ZATRIUMFOWAŁO, 

WYSTARCZY ŻE DOBRZY LUDZIE

POZOSTANĄ BIERNI

 
 
 
Dziś chciałbym zaprezentować futurystyczną wizję przyszłości, opowiedzianą z perspektywy przeszłości, która jednak doskonale wpasowuje się w tę naszą teraźniejszą covidową rzeczywistość. Ostatnio bowiem po głowie chodził mi fenomenalny film z czasów, gdy ja przychodziłem na ten świat i gdy łapałem pierwszy wdech na tym łez padole. Film jest niesamowity i doskonale ukazuje świat przyszłości, który z naszej perspektywy wcale nie jest już futurystyczny, a realny. Rzeczywistość ukazana w filmie o którym zaraz opowiem, jest częścią naszego życia od ponad dwóch lat. Oczywiście mam tu na myśli całe to pandemiczne szaleństwo (od razu pragnę wyjaśnić: co innego wirus SARS-CoV2 który rzeczywiście istnieje, a co innego restrykcje pandemiczne, które nie służą leczeniu ludzi, tylko uczeniu posłuszeństwa i wymuszaniu na ludziach "dobrowolnych" szczepień preparatami, które nie do końca są przebadane i nie wiadomo jak w przyszłości oddziaływać będą na nasz organizm. I jeszcze jedno - nie jestem i nigdy nie byłem antyszczepionkowcem, mam bowiem wykonany pełny komplet szczepień na najróżniejsze choroby, ale tego preparatu nie przyjmę choćby skały sr...y i morze się rozstąpiło), jakie zgotowali nam sprzedajni politycy i koncerny farmaceutyczne, których celem nie jest wcale dbanie o nasze zdrowie i życie, a wyszarpanie od nas naszych pieniędzy, podporządkowanie i ostateczne zniewolenie za pomocą restrykcji oraz... certyfikatów. Te ostanie bez wątpienia posłużą do zniewolenia ogromnych rzesz ludzi (choćby poprzez likwidację gotówki i zastąpienie jej odnawialnymi co miesiąc kredytami, które będą się początkowo wyświetlały na naszych rozszerzonych certyfikatach, gdzie znajdą się kompletne dane o naszej osobie. Brak gotówki i odnawialne kredyty to również brak oszczędności, a to właśnie one są podstawą naszej wolności, gdyż człowiek pozbawiony środków do życia ma tylko dwie drogi, którymi podążyć może aby nie umarł marnie - kradzież lub też pokorne oczekiwanie na państwowe dotacje i social. Nikt mi więc nie powie, że na tym świecie może istnieć jakakolwiek wolność bez pieniędzy, tak więc odebranie nam oszczędności to nasza całkowita niewola).
 
Taka rzeczywistość już jest wdrażana w życie na naszych oczach (i jedynie najwięksi głupcy, lub też ci, którzy zamykają oczy, zasłaniają uszy i zatykają usta, starając się tym samym nie dostrzegać rzeczywistości, mogą myśleć dziś inaczej). Jesteśmy balastem dla wielkich tego świata, niepotrzebni i niebezpieczni dla elit, bowiem demokracja i wolność kapitału powodują, że stajemy się "krnąbrni" i nieposłuszni (jak mówią niektórzy z "Władców" tego świata). A żaden władca nie chce (szczególnie taki władca, który dysponuje ogromnymi środkami finansowymi) nie chce, aby jego poddani mieli własne zdanie. Oni mają być posłuszni i wykonywać polecenia - demokracja więc już dzisiaj jest w odwrocie (spójrzmy bowiem co dzieje się obecnie w Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych, które to pod światłymi rządami "Brandona" i skrzeczącej Harris, kompromitują się w tempie szybkości światła). Tym bardziej, że ci "wielcy" ludzie, którzy władają światem, kontrolując nieprzebrane środki finansowe naprawdę uwierzyli w to, że są bogami. A bogowie to bogowie, ze śmiertelnikami nie chcą się w żaden sposób dzielić czymkolwiek (o władzy i pieniądzach nawet nie wspominając). Dlatego też demokracja jest dla nich niebezpiecznym ustrojem, bowiem przez przypadek (niedopatrzenie lub "błąd systemu") do władzy może dojść jakaś organizacja lub partia, która się "wielkim" nie spodoba. Plan jest już bowiem rozpisany dawno - wymieszanie kulturowe społeczeństw, zalanie Europy i Ameryki obcymi kulturowo i religijnie ludami, restrykcje pandemiczne, wzrost liczby certyfikatów i przyzwyczajanie do nich społeczeństw (początkowo dobrowolne wraz z wykazaniem zysków, jakie można będzie odnieść z ich posiadania, a potem już obowiązkowe). Z czasem i certyfikaty przestaną być potrzebne, bo wejdą chipy lub skanowanie twarzy (twarzą będziemy płacić w sklepie za towary, a właściwie nie "płacić" tylko będą nam one odliczane z naszej comiesięcznej puli kredytów). To może wydawać się zabawne lub nawet interesujące, ale realnie prowadzi do ciężkich, choć niewidzialnych kajdan, jakie zostaną wówczas założone na nasze ręce, nogi i szyję. Staniemy się własnością - skanowaną, kontrolowaną, podglądaną (już dziś większość tych "dobrodziejstw" jest wdrażana w życie). A wielcy lubią wiedzieć co ich "zwierzątka" porabiają (o tak będziemy traktowani, jak zwierzątka) i czy przypadkiem nie posługują się mowo-zbrodnią lub myślo-zbrodnią, bo wtedy trzeba będzie (profilaktycznie, na jakiś czas) wyłączyć im certyfikaty, chipy lub skaner twarzy, co realnie doprowadzi do tego, że albo ci ludzie umrą z głodu (gotówki już nie będzie), albo złożą samokrytykę i na kolanach przeproszą swoich "władców" że oto ośmielili się pomyśleć coś, co mogłoby im się nie spodobać.
 
Co prawda widać już coraz wyraźniej, że covidowe szaleństwo jest już w odwrocie (są kraje, gdzie jeszcze stosuje się poważne restrykcje, ale i tam z czasem nastąpi odwrót), szczególnie widać to w naszym kraju, gdzie rząd i opozycja idą równym, wspólnym krokiem w kierunku pandemicznego zniewolenia i zamordyzmu, ale nie są w stanie przegłosować nawet najprostszych ustaw do tego prowadzących (jak chociażby ta - praktycznie całkowicie już bezzębna ustawa, o możliwości szczepionkowej weryfikacji pracownika przez pracodawcę i ewentualnie powierzenie mu innych zadań, nie związanych z kontaktem z drugą osobą. Sam jestem pracodawcą i wiem, że to jest wydmuszka i nikt normalny - żaden normalny pracodawca - nie będzie narażał swojej reputacji, stabilności firmy i własnych finansów, bawiąc się w jakieś pseudo-obostrzenia). A to jest jedyna rzecz, jaką nasz rząd jest w stanie przegłosować, choć (pomimo całkowitej nieszkodliwości tej ustawy) i tak nie udaje mu się tego przegłosować od kilku miesięcy. Ludzie bowiem mają już dosyć tego całego tałatajstwa (żeby nie użyć mocniejszych słów). Dość sprzedajnych lekarzy, siedzących w kieszeniach wielkich koncernów, dość polityków, którzy również ubijają swoje interesy na tej pandemii, wreszcie dość bezczelności koncernów farmaceutycznych, które jasno deklarują że to jest "eksperyment medyczny" i że produkt nie został jeszcze dokładnie przebadany, a jednocześnie zrzucają z siebie wszelką odpowiedzialność prawną, za ewentualne powikłania poszczepienne teraz i w przyszłości. W Wielkiej Brytanii Borys Johnson też ogłosił zakończenie pandemii i wkrótce tak się stanie również i w innych krajach, ale wcale się nie cieszmy. Pandemia się skończy, zacznie się coś innego - bowiem do 2030 roku ma być "pozamiatane" (według tego co głosi Agenda 2030, która jest przecież rezolucją Zgromadzenia Ogólnego ONZ, a nie wytworem jakichś "szurów", "płaskoziemców" i "antyszczepionkowców"). Do 2030 r. większość społeczeństw ma zostać pozbawiona własności (inflacja i wykupywanie nieruchomości przez rządy, certyfikaty, likwidacja gotówki) i jak głoszą autorzy owej agendy: Ludzkość ma z tego powodu być prze-szczęśliwa ("Nie będziesz nic posiadał i będziesz szczęśliwy" - jak głoszą), czyli pełen komunizm. Oczywiście wiadomo że Nowego Świata nie da się stworzyć bez silnego aparatu restrykcji który zapewne powstanie (musi powstać, inaczej wszystkie te cele pozbawione byłyby sensu, a tak nie jest).

Zastanawiam się jednak, co przyjdzie po pandemii? Czy kolejny, znacznie śmiercionośny wirus (niedługo przecież mają mieć miejsce Zimowe Igrzyska w Chinach, a czytałem już o pojawieniu się tam jakiegoś nowego szczepu wirusa, który nie jest związany z SARS-CoV2, dlatego uważam że powinno się zbojkotować Igrzyska w Pekinie, do czasu wyjaśnienia sprawy rozprowadzenia Covid-19 po świecie, bo możemy zgotować sobie nową "niespodziankę", która ujawni się w kilka miesięcy po zakończeniu owych Igrzysk). A może to będzie zupełnie co innego, np. pozorowany atak kosmitów? To tylko na pierwszy rzut oka wydaje się nieprawdopodobne, bowiem czy ktoś jeszcze trzy lata temu spodziewał się, że wkrótce ludzie zostaną pozamykani w domach, że nakaże im się nosić na twarzy kagańce (zwane maseczkami) niczym zwierzętom, że zacznie się masowe testowanie ludzi (niczym królików doświadczalnych) nieprzebadanymi preparatami? Że ludzie zaczną od siebie stronić, a media będą uprawiać nagonkę na tych, którzy nie przyjęli nieznanego preparatu, podobną do tej, jaką uprawiano w III Rzeszy w stosunku do Żydów? Wydaje mi się, że trzy lata temu, gdyby ktoś o tym powiedział, został by w najlepszym przypadku potraktowany ironicznym uśmiechem, lub po prostu wyśmiany. A jednak tak się stało! Skąd zatem możemy założyć, że "Władcom" nie przyjdzie do głowy przestraszyć nas w inny sposób, np. właśnie mówiąc o jakimś możliwym ataku obcych z Kosmosu na Ziemię, po to aby całkowicie oddać im władzę (międzynarodowym gremiom które kontrolują) i ostatecznie zrezygnować z demokracji - oczywiście w celu obrony naszej planety. Tego nie możemy być już pewni. A oni z tej drogi nie zrezygnują, bo celem jest nie tylko władza równa boskiej, lecz również (a może przede wszystkim) o ich przyszłość, bowiem jeśli nie uda im się nas podporządkować i stłamsić, to wcześniej czy później ich pozycja dobiegnie końca, tym bardziej że demokracja i wolność są wartościami do których (tak czy inaczej) Ludzkość będzie dążyć.
 
W każdym razie cel jest jasny i "Oni" nawet się z tym zbytnio nie kryją, to raczej "My" mamy klapki na oczach, starając się nie dostrzegać faktów i żyjąc w świecie własnych marzeń. A fakty są chociażby takie, że w pandemii zarabiają najbogatsi, traci zaś klasa średnia i najubożsi. A po co tym najbogatszym pieniądze, którym ani oni, ani ich potomkowie przez kilka pokoleń nie będą w stanie zużyć? Odpowiedź jest prosta - ten kto ma nieograniczone środki, a tym samym posiada nieograniczoną wolność - jest... bogiem (a przynajmniej za takiego się uważa i nie zamierza dzielić się swą "boskością" z całą resztą "ludzkiego zwierzyńca"). Mam nadzieję, że tym przydługim wstępem jasno sprecyzowałem temat, który jednak miał być jedynie wstępem, bowiem celem moim było pokazanie filmu (o którym wspomniałem na samym początku), gdzie wszystkie te totalitarystyczne, antyludzkie i antyspołeczne tendencje zostały pokazane w wyśmienity sposób. A mam tutaj na myśli polski film fantastycznonaukowy z 1981 r. pt.: "Wojna Światów - Następne Stulecie". Ten film bowiem - z niesamowitą rolę Romana Wilhelmiego - niczym w soczewce pokazuje naszą dzisiejszą teraźniejszość, w której żyjemy. Czterdzieści lat temu, w czasach siermiężnej komuny (jeszcze przed wprowadzeniem Stanu Wojennego, choć cenzura zabroniła jego wyświetlania przed 1983 r.) powstał film, który dokładnie przewidział przyszłość i nakreślił piękną opowieść naszej współczesnej rzeczywistości. Warty więc jest obejrzenia, ale dla kontekstu pozwolę sobie nieco opisać jego fabułę, aby udowodnić, że film ten jest niezwykle dziś aktualny.
 
Otóż, rzecz dzieje się w futurystycznej rzeczywistości, w pewnym nieokreślonym państwie, do którego przybywają Marsjanie. Głównym (i tragicznym) bohaterem tej opowieści, jest niejaki - Iron Idem, mający swój program w telewizji pod nazwą "Iron Idem's Independent News". Pewnego dnia, gdy przygotowuje się do programu, pewien tajniak przynosi mu nowy tekst z propagandową wersją do odczytania, gdyż rząd ogłasza że przybyli Marsjanie są naszymi przyjaciółmi i jednocześnie zaraz powstają w całym kraju punkty poboru krwi, gdzie ludzie - oczywiście dobrowolnie - mają oddawać krew na potrzeby przybyszów, gdyż ci właśnie przybyli na Ziemię po ludzką krew. Wszystko jest dobrowolne, ale kto nie odda krwi, zostanie poddany szykanom, tak więc "dobrowolnie" każdy obywatel zmuszony jest zarejestrować swoją grupę krwi i oddać ją w specjalnych placówkach, w których krew ta jest pobierana. Iron Idem początkowo się buntuje i składa skargę u prezesa telewizji, ale jego zapowiedz że zerwie program, gdy raz jeszcze przyniosą mu do odczytania inny tekst, zostaje zauważona. Następnego dnia do jego mieszkania wdziera się tajna policja (przy której są Marsjanie - niewielkiego wzrostu krasnale), która demoluje mu dom, porywa żonę, a jego samego znakuje "dowodem przyjaźni" z Marsjanami, przekuwając mu ucho. Policja daje mu ultimatum - nie zobaczy żony, jeśli nie będzie posłuszny i nie będzie przekonywał ludzi do konieczności szczepień na covid-19 oddawania krwi dla Marsjan. Tajniacy żądają też, aby zarejestrował się jako przyjaciel Marsjan, co ten zmuszony jest uczynić - mając nadzieję, że w ten sposób odzyska żonę. Rządowa propaganda wszędzie podkreśla że Marsjanie są przyjaciółmi i oddawanie dla nich krwi jest symbolem przyjaźni. Organizowane są spotkania na których ludzie zmuszeni są powtarzać, jak bardzo kochają Marsjan i jacy oni są wspaniali.
 
Idem zostaje wyrzucony z mieszkania i musi odtąd zamieszkiwać w noclegowni dla bezdomnych. Tam poznaje pewnego starca, który szykuje się do wysadzenia całej telewizji, jako symbolu ogólnego okłamania i ogłupiania społeczeństwa. W noclegowni panuje obowiązek "dobrowolnego" pobierania krwi ("Krew dajecie dobrowolnie. Kto nie da, nie dostanie śniadania. Kto nie je, nie może dać krwi. Kto nie może dać krwi, traci miejsce w noclegowni"). Idem zostaje tam pobity - bo nie chce ćwiczyć wraz z innymi przed pobraniem krwi - i wyrzucony z noclegowni. Na ulicach rządowe "szczekaczki" informują że "wszystko jest dobrze", oraz by ludzie ustawiali się przed punktami poboru krwi, grożąc srogimi konsekwencjami za uniknięcie "dobrowolnego" oddania krwi. Organizowane są najróżniejsze konkursy, aby zmobilizować ludzi do posłuszeństwa, a dla tych, którzy oddadzą ponad miarowo więcej krwi, przyznawane są darmowe wejściówki na koncerty i zabawy. Zaś nieposłuszni i ci, którzy uciekają, są całkowicie pozbawiani krwi. Iron Idem udaje się do telewizji, gdzie w ubikacji zabija Marsjanina i przybywa na koncert, organizowany z okazji pożegnania Marsjan - którzy wkrótce mają odlecieć do siebie. Wchodzi na scenę i wygłasza do tłumów przemowę. Mówi np. : "Z telewizyjnego chaosu wybieracie prawdy, które uznajecie za wygodne. Przyswajacie sobie tylko to, co utwierdza was w przekonaniu że bierność jest cnotą i koniecznością. Bo to jest właśnie to, w co chcecie wierzyć. (...) Siadacie przed telewizorem (....) czujecie się bardziej ludzcy od tych, na których patrzycie, a przecież oglądacie takich samych, jak wy; tak samo zakłamanych, tak samo słabych, tak samo uległych. Telewizja jest stworzona na wasze podobieństwo. (...) Jesteście ogłupiani, bezwolni. Każą wam oddać krew - oddajecie, każą wam chodzić na czworakach - zrobicie to. Sprzedacie godność, sprzedacie uczciwość - bu kupić większy telewizor, by dostać jakiś marny ochłap władzy. Każdy z was chce rządzić i sam jest niewolnikiem. Każdy z was jest gwałcony, ale jedyne czego pragnie, to gwałcić innych". 

Idem zostaje wyrzucony ze sceny, a prezes telewizji wyjaśnia mu, że ludzie i tak jego przesłania nie zapamiętają, po czym inscenizuje pokaz mordu, jakiego mieli dokonać Marsjanie. Idem następnie spotyka starca, którego poznał w noclegowni, a planuje on wysadzenie telewizji w powietrze, za pomocą dynamitu. Idem jednak odmawia wzięcia w tym udziału, gdyż jak mówi: "Telewizji to ludzie" a nie tylko zimne mury. Starzec postanawia mimo wszystko dokończyć dzieła, ale nie wie, że jest obserwowany przez tajną policję (która przez pośredników sprzedała mu dynamit). Wszystko jest też kamerowane i ma posłużyć w rządowej propagandzie. Idem domyśla się w czym rzecz i stara się ocalić starca, ale ten nie daje za wygraną i ginie wysadzony w powietrze przez tajniaków. Idem ląduje w areszcie, gdzie obserwuje nowy program telewizyjny, w którym następuje całkowita zmiana narracji. Marsjanie odlatują, a rząd, który do tej pory im się wysługiwał i przymuszał ludzi do "dobrowolnego" oddawania krwi, staje na czele ruchu oporu wobec marsjańskiej inwazji, zaś Iron Idem zostaje pokazany jako ten, który namawiał do uległości wobec Marsjan (wycięto jego słowa, gdy mówił "bierność jest cnotą i koniecznością". Iron Idem staje przed sądem, gdzie skazany zostaje na śmierć za kolaborację z Marsjanami i namawianie społeczeństwa do bierności i uległości.Nim jednak wyrok zostaje wykonany, do jego celu strażnicy wprowadzają worek, w którym jest jego żona. Okazuje się jednak, że została ona całkowicie pozbawiona krwi i przynoszą mu jej trupa. Na drugi dzień Iron Idem staje przed plutonem egzekucyjnym, a jego śmierć jest transmitowana w telewizji. W rzeczywistości jednak Idem nie zostaje rozstrzelany, lecz dla milionów widzów jego śmierć jest oczywista, gdyż tak to pokazała telewizja. Idem opuszcza miejsce "egzekucji" i wychodzi, a ludzie i tak wierzą w to, w co chcą wierzyć dzięki potędze telewizyjnej propagandy.



Film bezwzględnie wart obejrzenia, przede wszystkim jako retrospekcja naszej rzeczywistości.
 
 
 
 
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz