Stron

czwartek, 15 września 2022

ZABAWNE SCENY Z POLSKICH FILMÓW - Cz. XXIII

 DZIŚ BARDZIEJ KRINDŻOWO I ŻAŁOŚNIE,

NIŻ ZABAWNIE

 
 Dziś krótko, bo temat, jaki zamierzam poruszyć, nie nadaje się na zbyt długi opis. A mam na myśli nowy film (komedię?) z udziałem Borysa Szyca w jednej z głównych ról, pt.: "Kryptonim Polska". Filmu nie oglądałem w kinie więc nie zamierzam przeprowadzać tutaj jego recenzji, a jedynie napisać kilka słów o tym, co ja o tym myślę. Film oczywiście opowiada o jakimś zauroczeniu chłopaka należącego do jakiejś (komiczno-żałosnej) organizacji narodowo-radykalnej i dziewczyny, będącej klasyczną lewaczką (takiej typowej Juleczki?!). Nie o tym jednak, tylko o konwencji w jakiej ów film został pokazany. Ja oczywiście nie muszę tutaj powtarzać się i specjalnie deklarować iż nigdy nie byłem i nigdy nie będą narodowcem, gdyż jak patrzę na ludzi pokroju pana Jabłonowskiego/Olszańskiego to dosłownie mam odruch wymiotny i zastanawiam się - co to właściwie jest (ok. Jabłonowski nie jest klasycznym narodowcem, a jedynie takowego udaje aby wzbudzać popularność, choć niestety to jego umiłowanie Moskwy, ruskiego miru i całego tego wschodniego gówna - wydaje się być prawdziwe i naturalne). Rozumiem też, że wśród narodowców kierunki wyznaczone przez tzw.: "dmowszczyznę" są swoistą kanoniczną Biblią (zawsze zresztą miałem alergię na wszelkiego typu nacjonalistyczne treści). Ale mimo wszystko wśród narodowców nie ma przecież idiotów (? - a przynajmniej nie ma ich tam wielu). Zresztą są różne nacjonalizmy w zależności od kraju, regionu, kontynentu, kultury, tradycji czy historii i nie ma jednego, wspólnego mianownika, którym można by określić narodowca. Są więc różne nacjonalizmy, lepsze i gorsze (najgorszy z możliwych jest nacjonalizm niemiecki, gdyż zawsze łączy się z nienawiścią rasową; równie zły jest nacjonalizm rosyjski). Nacjonalizm polski nigdy nie był rasistowski (to znaczy... był... w formie retorycznej, ale na tym koniec. Tym bardziej że jeszcze w Dwudziestoleciu Międzywojennym najwięksi antyżydowscy krzykacze byli najbardziej zaprzyjaźnieni z żydowskimi kupcami czy przedsiębiorcami. Były takie przypadki wśród polskich narodowców - wcale nie rzadkie - że na wiecach mówiono jedno, a prywatnie postępowano zupełnie inaczej. Zresztą podczas Wojny i niemieckiej okupacji Polski, w domach narodowców ukrywało się wielu Żydów. Taki był ten polski nacjonalizm - jakże koślawy w porównaniu do rasistowsko-szowinistyczno-zbrodniczego nacjonalizmu niemieckiego).
 
I mówię to, jako osoba, która postrzega nacjonalistów za "krzykaczy" (niekiedy niebezpiecznych - bowiem warto przyjrzeć się tamu, co Dmowski robił w lipcu 1920 r. i jak licząc na upadek Polski pod bolszewickim najazdem, szykował się do oderwania Wielkopolski, aby móc tam uczynić z siebie swoistego zbawcę narodu". Zbawcę? Gdyby Piłsudski nie skopał tyłka bolszewikom pod Warszawą i nad Niemnem, to Dmowski mógłby co najwyżej pierwszym pociągiem uciekać do Francji - i to w najlepszym przypadku). Za ludzi w dużej mierze nienadających się do geopolitycznych rozgrywek, rozumianych w kategoriach większych niż zarząd "małym, piastowskim państewkiem". Mimo to, nawet oni nie zasłużyli, aby pokazywać ich w taki sposób, w jaki zostali przedstawieni w tym filmie. Owszem, to jest komedia, ale jakoś dziwnie temat związany z ideą narodową zawsze robiony jest "na jedno kopyto", tak, jakby ludzie, którzy decydują o grantach przyznawanych na kolejne filmy, tkwili mentalnie w epoce PRL-u (a być może nawet stalinizmu). Zresztą nie ma się czemu dziwić, skoro wiele do powiedzenia w Polskiej Akademii Filmowej stoją ludzie pokroju Agnieszki Holland (czy też jej córki). Ci ludzie żyją w świecie swoich własnych fobii, własnych propagandowych kalk, które zostały im albo wbite do głowy, albo też sami ukształtowali sobie taki obraz polskich (i nie tylko polskich, bo dla tych ludzi nacjonalizm jest tylko jeden i zawsze jest z gruntu ZŁY!). Nacjonalizm to nie moja bajka, ale komunizm, komunistyczne myślenie i lewackie kalki przykładane do wszystkich, którzy nie są jednakowo-myślący, którzy nie podzielają lewicowo-lyberalnej wizji świata ("lyberalnej" bowiem z prawdziwym liberalizmem te lewackie wypociny mają niewiele, albo zgoła nic wspólnego) to dla mnie większe zagrożenie dla Wolności, Godności i Podmiotowości każdego człowieka, niż jakiekolwiek nacjonalistyczne hasła. I to toporne, uporczywe zestawianie Hitlera z nacjonalizmem, konserwatyzmem czy ogólnie rzecz ujmując - "prawicowością", jest po prostu żałosne. Hitler nigdy nie był żadnym konserwatystą, nie był żadnym prawicowcem, ani też (co wielu może zdziwić) nie był nawet nacjonalistą (co oczywiście nie znaczy, że w NSDAP takowych szowinistyczno-wielkoniemieckich nacjonalistów nie było, wręcz przeciwnie). Hitler był rasistą, marksistą, ksenofobem i człowiekiem chorym z urojenia (a przede wszystkim bandytą) żyjącym w świecie stworzonych przez siebie mitów i zaklęć.
 
Ale, dla ludzi pokroju pani Agnieszki Holland to nie ma żadnego znaczenia. Ona też (jak zapewne większość członków Polskiej Akademii Filmowej) żyje w oparach swoich własnych mitów i zaklęć, które stały kalką, przez jaką postrzega świat. Dowodem tego jest fakt, iż filmy o Żołnierzach Wyklętych nie mogły doczekać się wsparcia ze strony PAF, a takie chałtury jak "Ida", "Pokot" czy "Pokłosie" - jak najbardziej, a poza tym uznane zostały za "wybitne osiągnięcia polskiej sztuki filmowej". To też pokazuje, w jakim kraju my wciąż żyjemy. Niemcy od 1949 r. budowali kraj opierając się na kadrach byłych nazistów (bo innych elit Niemcy wówczas nie mieli, szczególnie jak 99 % niemieckiego społeczeństwa zgodnie wołało - wyciągając przed siebie prawą dłoń: "Deutschland, Deutschland über alles"), tak samo my, po 1989 r. budowaliśmy "nową Polskę" w oparciu o dawne kadry komunistyczne lub postkomunistyczne (jedne i drugie ściśle ze sobą powiązane), bo po prostu innych nie było, gdyż albo zostały zmarginalizowane, albo wysiedlone, albo wymordowane, albo też same musiały opuścić kraj. Pozostali jedynie ci, którzy albo nie mogli stąd uciec (po 1945 r.) albo też naiwnie wierzyli w sprawiedliwość dziejową i w to "żeby widzieć, padając w ataku, Polskę wolną i czystą jak łza" Kończyli potem z przestrzelonymi czaszkami, po nieprawdopodobnie brutalnych mękach, jakie zgotowali im ludzie o mentalności Hitlera, Stalina i... pani Holland.
 
 


 
 
To tyle, co miałem do powiedzenia na temat mentalności ludzi, każącej im tworzyć takie badziewia. Mimo to - nieco na przekór - umieściłem ten film w "Zabawnych Scenach..." tylko dlatego, że w zwiastunie jest kilka humorystycznych scen (jest to jednak śmiech przez łzy, wiedząc w jakim celu i z jakim nastawieniem zostało to nagrane). Film jednak już wydaje się być żałosny (o czym świadczą komentarze pod jego zwiastunem), ale - w przeciwieństwie jednak do serialu Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - które są nie tylko filmowym badziewiem, ale wręcz swoistym nieporozumieniem - film: "Kryptonim Polska" mimo wszystko może mieć sporą oglądalność, a to choćby dlatego, że ludzie po pierwsze będą chcieli się pośmiać, a po drugie na własne oczy zobaczyć jak przeciwnicy wszelkich stereotypów spod znaku sierpa i młota (a dziś tęczowej flagi), sami nie potrafią wyzwolić się od swoich własnych, toksycznych stereotypów.
 
 
 
A OTO ZWIASTUN FILMU:  
"KRYPTONIM POLSKA"
 
 
 
0:22 - "BĘDĄ DZIEWCZYNY?... BO W ZESZŁYM ROKU TO BYŁY"
"NIE BĘDZIE DZIEWCZYN BO SĄ CHORE I NIE ODBIERAJĄ TELEFONU"
 
0:32 - "MÓWIŁEM CI, ŻE WRÓCĄ (W DOMYŚLE: NIEMCY)
"NIE, NIE - POLSKA WALCZĄCA" 😏
 
0:55 - "BÓG BYŁ BIAŁY"
"BYŁ? A MOŻE BYŁA?"
"JAK? NIEMOŻLIWE! WTEDY NIE ZAPŁODNIŁBY MARII, TYLKO JÓZEFA" 😂
 
2:00 - "SZAMPAN SIĘ SKOŃCZYŁ"
"JA PÓJDĘ"
NIE! JAK MOŻNA ZAPOMNIEĆ ZAŁOŻYĆ MAJTKI?!"
 
2:10 - "BĘDZIE SZACUN NA DZIELNI"
"NIE MÓW TYCH MURZYŃSKICH GADEK, MÓWMY RACZEJ: "KU CHWALE NA KWARTALE" 😊 
 

 
 
I DRUGI FRAGMENT:
 
 
0:00 - "MOIM ZDANIEM NIE ŻYJE"
 "NIE WIEM, MORDO!"
"MARIUSZ BĘDZIE WIEDZIAŁ - MARIUSZ! HITLER ŻYJE?" 😂
"H...J WIE, NIE WIADOMO"
"ALE URODZINY MOŻNA MU WYPRAWIĆ"
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz