Stron

piątek, 7 października 2022

BYLIŚMY - JESTEŚMY - BĘDZIEMY! Cz. X

CZYLI DAWNA POLSKA UCHWYCONA NA

KLISZY APARATU FOTOGRAFICZNEGO

 

 
 

CZĘŚĆ PIERWSZA

WOJNA OBRONNA

(12-14 września 1939)

 
 

 
 
WARSZAWA
Amerykański fotoreporter i podróżnik - Julien Bryan robi zdjęcie szczątkom zestrzelonego niemieckiego bombowca, rozbitego na Dynasach
11 WRZEŚNIA 1939
 

 
 
BITWA NAD BZURĄ
(Polska ofensywa)
10-11 WRZEŚNIA 1939
 

 
 
BITWA NAD BZURĄ
W pogoni za Niemcami
12 WRZEŚNIA 1939
 

 
 
BITWA NAD BZURĄ - MAPA
9-13 WRZEŚNIA 1939
 

 
 
WARSZAWA
Dwóch chłopców czyta gazetkę o przygodach Myszki Miki
(krótkie chwili wytchnienia w wojennym piekle)
WRZESIEŃ 1939
 

 
 
"Słuchajcie mojej historii. Mówię z oblężonego miasta Warszawy. Mogę i muszę mówić w imieniu narodu polskiego o tym, co tu się stało. Ameryka musi działać, musi pomóc! (...) To, co spotkało Warszawę, spotka Paryż, Londyn a nawet Nowy Jork"
 
Apel Juliena Bryan'a do USA i Świata
 
 
 
WARSZAWA
Kazimiera Kosiewicz-Mika 
klęcząca nad ciałem swej starszej siostry Andzi
14 WRZEŚNIA 1939
 

 
 
"Dziewczynka płakała. Ja i dwaj polscy oficerowie też"
 
Julien Bryan - amerykański fotoreporter z walczącej Warszawy, opowiadający o swym spotkaniu z Kazimierą Kosiewicz-Miką
 
 
 
WARSZAWA
Fotoreporter Julien Bryan pociesza dziewczynkę 
Kazimierę Kosiewicz-Mikę, tuż po tym,
 jak ta odnalazła ciało swej ukochanej siostry Andzi
14 WRZEŚNIA 1939
 

 
 
WARSZAWA
Chłopiec siedzi przy zwłokach swej matki, która zginęła podczas ataku niemieckich bombowców
(niemieccy bandyci z Luftwaffe strzelali bowiem do ludności cywilnej z pokładowych karabinów)
WRZESIEŃ 1939
 

 
 
WARSZAWA
Dziewczynka ze swym psem, 
którego ocaliła ze zniszczonego podczas nalotu domu
WRZESIEŃ 1939
 

 
 
FRANCJA
Francuski farmer wita się z czołgistami z 
Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego
WRZESIEŃ 1939
 

 
 
FRANCJA
Żołnierze brytyjscy we Francji
(Śmiech, kobiety, miły odpoczynek,
czyli całkiem przyjemna ta wojna)
WRZESIEŃ 1939
 

 
 
PARYŻ
Żołnierze francuscy podczas parady z okazji Dnia Bastylii
14 LIPCA 1939
 

 
 
ABBEVILLE
Francusko-brytyjska konferencja (na czele której stanęli: gen. Maurice Gamelin i gen. Edmund Ironside) na której zdecydowano o nieudzielaniu Polsce szybkiej pomocy w wojnie z Niemcami
("To jest próba - próba! (...) Oparłem się wywieranym na mnie przez rząd naciskom, by natychmiast zrobić coś dla zmniejszenia presji na Polskę. (...) Nie zamierzam marnować swych zasobów tylko po to, by sprawić wrażenie, że coś robię" - mówił wówczas gen. Gamelin)
12 WRZEŚNIA 1939
 

 
 
"Można było wejść jak w masło w pozycje niemieckie, można było rozstrzygnąć wojnę w 1939 roku. Trochę zdecydowania i charakteru. (...) Co za hańba, co za wstyd, co za głupota zarazem. To idealna sytuacja, wręcz modelowa, w której można było pobić przeciwnika wychodząc na jego odsłonięte tyły. Przy tym zdrada wiernego przyjaciela"

Opinia francuskiego marszałka Alphonsa Juin'a o nieudzieleniu Polsce pomocy wojskowej przez Francję w 1939 r.
 
 
 
gen. MAURICE GAMELIN
Naczelny Dowódca Armii Francuskiej w latach 1931-1940
Człowiek który nie chciał wojny z Niemcami i miast honoru i sławy wybrał hańbę. Czyżby zapomniał słowa księcia d'Aumale, który podczas rozprawy na której sądzony był marszałek Bazaine, za to że w roku 1871 poddał się Niemcom i który bronił się, mówiąc że cesarz Napoleon III był już w niewoli i on nie miał od kogo przyjmować rozkazów; usłyszał z ust ks. d'Aumale: "Pozostała Francja!
Zdjęcie z 1936
 

 
 
Z PAMIĘTNIKA WITOLDA GIEŁŻYŃSKIEGO
PISARZA I PUBLICYSTY)
 
 
 "12 września. Cały dzień minął wyjątkowo spokojnie. Prawie nie było nalotów. Ulice ożywiły się, ruch był wprost świąteczny. Nabywa się wszystko, co się widzi - przyda się. To zrozumiała reakcja, bo przez ostatnie dni sklepy były puste albo pozamykane. Natomiast małe sklepiki - wykupione; można dostać tylko ocet i musztardę. Dobrze zrobił Starzyński, wydając nakaz otwarcia sklepów pod karą konfiskaty. Dzisiaj wszystkie sklepy otwarte, ale w wielu nic nie ma.
 Nastrój o wiele lepszy. Podobno odparto nieprzyjaciela o kilkanaście kilometrów. A był już w mieście; czołgi niemieckie docierały do Placu Narutowicza. Radio Niemieckie ogłosiło za to wzięcie Warszawy. Tymczasem te czołgi stoją rozbite na Radomskiej, Grójeckiej, Opatowskiej. Wiadomości radiowe pocieszające, pisma pełne otuchy.
 Wciąż pogoda niezwykła. Słonecznie, gorąco.
 Przenieśliśmy się do opuszczonego lokalu na I piętrze, od podwórza. Nie jest to schron, ale bezpieczniej niż na 5 piętrze. Głęboka studnia podwórza zabezpiecza przed pociskami poziomymi. Wspólnie aprowidujemy się. Obiady składają się z pożywnej zupy. Najgorzej z chlebem. Ratujemy się maślanymi bułeczkami od Gogolewskiego, który na Długiej ma piekarnię i cukiernię.
 Chodzę regularnie do agencji. Mieszkańcy całej kamienicy czekają z upragnieniem na nowiny. Pisma, a właściwie jednostronicowe dodatki nadzwyczajne, rozchwytywane. Żyje się grozą dnia dzisiejszego i nadzieją jutra. Jeszcze spodziewamy się odsieczy. Mówią, że z Zachodu nadciąga armia Bortnowskiego, z północy idzie Dąb-Biernacki, na południu walczy Sosnkowski. Tylko nic nie słychać o naczelnym wodzu."
 
 "13 września. Uruchomienie agencji pozwala mi pracować i nawet zarabiać! Z głodu nie umrzemy. Ale coraz bardziej boję się o bezpieczeństwo rodziny. A muszę wobec niej okazywać równowagę ducha.
 Już alarmów nie ma. Idzie się ulicą i nagle huk, trzask, czarny obłok. Tak na mych oczach uderzyło na Mazowieckiej pod 6, gdym miał w nią skręcać. Trzeba unikać placów i skrzyżowań ulic...
 Dzisiaj podczas pobytu w redakcji bomby padły w pobliżu Filharmonii. Wszystkie parki, ogrody, skwery, nawet większe podwórza mają być zmienione w cmentarze; ani na Powązki, ani na Bródno nie można się dostać, stoją tam nasze armaty i są pozycje bojowe. Grzebią najczęściej bez trumny, bez środków dezynfekcyjnych, płytko. Czasem można wykorzystać rowy przeciwlotnicze - na coś się przydają!
 Nie ma dorożek ani tramwai. Większość użyto do budowy barykad. Chodzi się pieszo. Reporterzy redakcyjni to prawdziwi bohaterzy, Skąpski dochodzi na własnych nogach na krańce miasta i znosi wiadomości. 
 Pisma przynoszą pocieszające wieści: Warszawa odparła wszystkie ataki. Podobno jeden pułk niemiecki otoczono i wzięto do niewoli. Radio podaje, że samochód Hitlera ostrzelał nasz myśliwiec; że żołnierze niemieccy dezerterują; że we Lwowie normalne życie i rozpoczął się rok szkolny; że wojska słowackie nie chcą walczyć z polskimi. Pogłoski są jeszcze pomyślniejsze, tylko czy prawdziwe?
 Nareszcie otrzymaliśmy komunikat Naczelnego Dowództwa: "W rejonie Kutno-Łowicz kontynuowaliśmy walki, zadając poważne straty nieprzyjacielowi. Lotnictwo i artyleria strąciły 30 samolotów. Odrzuciliśmy nieprzyjaciela w rejonie Modlina. Lwów obronił się przed natarciem."
 
"14 września. Od dziś nowa faza naszej egzystencji (w lokalu "Ilustrowanego Kuryera Codziennego", Krakowskie Przedmieście róg Królewskiej). Stąd do pracy mam o połowę bliżej niż z Hipotecznej. Nikt już nie myśli o spędzaniu alarmów w bramie, wpada się do nich, gdy aeroplany są nad głową. Trudniej ustrzec się przed pociskami armatnimi: szrapnelami, rozpryskującymi się w górze oraz granatami, rozbijającymi mury. Trzeba się orientować w częstotliwości strzałów i zaraz po strzale - biec dalej. Ważne - skąd idą strzały? Od tego zależało, po której stronie ulicy chodzić. Zrazu bezpieczniejsza była strona nieparzysta, pod koniec oblężenia - parzysta. W pewnym okresie nie do przebycia był Plac Napoleona, ze względu na ostrzał drapacza chmur. Odcinek Królewskiej przy Placu Marszałka nie miał dobrych bram do krycia się. Najgorzej było jednak koło pomnika Kopernika, ze względu na Pałac Zamoyskich (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) od początku mocno turbowany.
 Nie było dnia, żeby nie spotkać leżących świeżych trupów i krwią zbroczonych ludzi. Trupy końskie na placach Małachowskiego i Dąbrowskiego leżały po kilka dni (przeważnie ich resztki; mięso zjadano).
 U nas w bramie od Królewskiej urządzono stajnię dla czterech koni. Wejście od Krakowskiego było zamknięte, więc trzeba było przechodzić koło tych koni. Po gnoju, bojąc się kopnięcia lub pogryzienia przez oszalałe z głodu i zdenerwowania zwierzęta.
 Wszyscy stołowali się w restauracjach (po złotemu talerz zawiesistej zupy), więc już o drugiej, potem o pierwszej, potem o dwunastej brakło jedzenia. Rodzina też zaczęła obiadować w Barze Europejskim, czasem u "Simona i Steckiego", gdzie było najwięcej, choć najdrożej. Restauracje, nawet pierwszorzędne, miały wygląd najgorszych garkuchni; nie dawano widelców, noży, tylko łyżki. O chlebie nie było mowy. Obok profesorów siedzieli wyrobnicy, obok dygnitarzy ich woźnicy, obok przemysłowców jakieś wywłoki. Panował prymitywizm a la Sowiety.
 Redakcje pism domagają się informacji jak najwcześniej, choćby przed południem. Przysyłają gońców. Nasze wiadomości idą dobrze, zwłaszcza reportaże z miasta. Obsługa radiowa natomiast szwankuje; łapiemy przypadkowo."
 
 
 
 We wtorek 12 września Niemcy ściągają nad Bzurę dywizje wycofane spod Warszawy i ponawiają ataki bombowców, co powoduje że impet polskiej ofensywy zaczyna słabnąć. W rejonie Kutna znajduje się 12 polskich dywizji z Armii Poznań, Armii Pomorze i pozostałości Armii Łódź. Armia Poznań naciera na lewe skrzydło 8 Armii niemieckiej, starając się wywalczyć sobie drogę ku Warszawie, problem polega na tym, że od północy zjawia się 3 Armia niemiecka starająca się to uniemożliwić, zamykając polskie dywizje w kotle.
 Luftwaffe bombarduje Zamość, Krasnystaw, Lublin, Chełm, Kowel i Rawę Ruską - głównie skupiając się na dworcach kolejowych. XV Dywizjon Bombowy pod Brzezinami dopada niemieckie kolumny pancerne i zadaje im spore straty.
 Ok. godz. 16:00 pierwsze oddziały pancerne 1 Dywizji Górskiej dotarły na przedmieścia Lwowa. Trwa walka pod Gródkiem, która kończy się polskim zwycięstwem i zmuszeniem nieprzyjaciela do wycofania się spod Lwowa ze znacznymi stratami.
Tego dnia gen. Maurice Gamelin rozkazuje przyjąć taktykę defensywną. Dziewięć francuskich dywizji otrzymuje rozkaz jedynie podejść do umocnień Wału Zachodniego. Francuzi nie odważyli się nawet podjąć próby przerwania Wału choć mieli ogromną przewagę; na całym froncie zachodnim przeciwko 110 dywizjom alianckim (Armia Francuska plus Brytyjski Korpus ekspedycyjny) stały tylko 23 niemieckie dywizje rezerwowe, pozbawione broni ciężkiej oraz czołgów i złożone głównie z weteranów I Wojny Światowej. Nic dziwnego że marszałek Juin pisał: "Można było wejść jak w masło w pozycje niemieckie, można było rozstrzygnąć wojnę w 1939 roku"; zaś gen. Alfred Jodl mówił już po wojnie: "Jeżeli nie przegraliśmy już w 1939 roku, to tylko dlatego, że w czasie kampanii polskiej mniej więcej 110 francuskich i brytyjskich dywizji zachowało się kompletnie biernie, mając za przeciwnika jedynie 23 niemieckie dywizje".
 Minister Spraw Zagranicznych Rzeszy Niemieckiej - Joachim von Ribbentrop wysyła zalecenie ambasadorowi Niemiec w Bukareszcie, aby ten zmusił rząd rumuński do internowania polskich władz wojskowych i cywilnych, gdyby te przekroczyły granicę polsko-rumuńską, a także by Rumunia zamknęła swe granice dla materiałów wojennych, wysyłanych do Polski z Francji lub Wielkiej Brytanii.
 A tymczasem Brytyjski Sztab Imperialny - otrzymawszy wiadomości o odparciu Niemców spod Warszawy - cieszył się na zmianę pogody, twierdząc że padający deszcz mocno utrudni Wehrmachtowi podjęcie kolejnej ofensywy.
 
13 września trwają intensywne walki nad Bzurą pod Łowiczem i w rejonie Ozorkowa. Tego dnia do walki wchodzi pułk Leibstandarte SS Adolf Hitler (dowodzony przez gen. SS Dietricha; pisał on potem w raporcie: "Polacy nacierali z wielkim uporem i wciąż dowodzili, że wiedzą jak należy umierać. Kto by zechciał zakwestionować dzielność tych polskich jednostek, powiedziałby nieprawdę"). Jednocześnie pierwsze jednostki z Armii Łódź przełamują niemiecki pierścień nad Bzurą i dochodzą do Modlina, lecz za nimi wciąż podąża niemiecki II Korpus Armijny.
 Tego dnia Niemcy wkraczają do Przemyśla, co powoduje że gen. Sosnkowski na południu podejmuje decyzję o przebiciu się do Lwowa i tam zorganizowania obrony miasta i oporu w nowo utworzonej Armii Małopolska. Do Lwowa zmierzają również XVIII Korpus Armijny, (gen. Baier), XVII Korpus Armijny (gen. Kienitz) i XXII Korpus Pancerny (gen. von Kleist) celem zdobycia Lwowa.
W rejonie Brześcia nad Bugiem gen. Franciszek Kleeberg formuje Samodzielną Grupę Operacyjną Polesie, która potem zada Niemcom poważne straty w bitwie pod Kockiem (mało tego, Niemcy bitwę tę przegrają i to w sytuacji gdy stało się jasne że weszli Sowieci i wojna jest już przegrana. W każdym razie Kleeberg był tym generałem, który nie przegrał żadnej bitwy i potrafił zwyciężyć nawet w sytuacji klęski całego kraju).
 
 
 
 
 13 września Niemcy ponownie bombardują Warszawę (szczególnie północną dzielnicę Nalewki).
 W nocy 13/14 września trzy polskie stawiacze min tworzą skuteczną zaporę złożoną z 60 min około 5 mil morskich na południe od latarni morskiej na Helu. Hel stanowi teraz (po wycofaniu się z Gdyni) jedyną obronę polskiego Wybrzeża.

 14 września 16 Dywizja Piechoty (pomimo bombardowania) przekracza Bzurę i zajmuje Łowicz, skąd musi wycofać się niemiecka 24 Dywizja Piechoty. Gen. Bortnowski zatrzymuje się i zarządza teraz utworzenie stanowisk obronnych wzdłuż Bzury w obawie przed atakiem sił niemieckich z północy. Jednocześnie pod Sochaczewem pułk Leibstandarte SS Adolf Hitler i oddziały 4 Dywizji Pancernej ścierają się z 7 Pułkiem Strzelców Konnych (płk. Królicki) i ponoszą porażkę, muszą cofnąć się daleko za Brochów. Dla Armii Poznań zostaje otwarta droga przez Puszczę Kampinoską ku Warszawie.
 A tymczasem dywizje rozbitej Armii Łódź organizują obronę twierdzy Modlin.
 Pod Kraśnikiem na rozkaz gen. Piskora zostaje zniszczony największy polski skład paliwa dla sił powietrznych, jako że nie ma jak tego ewakuować, a nie może dostać się w ręce nieprzyjaciela. Niestety, żołnierze którzy mają wykonać rozkaz nie wierzą w to że Niemcy tutaj dotrą, a poza tym część polskich samolotów już jest uziemionych z powodu braku paliwa, przeto niszczy się tylko liczniki i manometry oraz podpala kilka składów. Resztę wkrótce zajmą Niemcy a owe paliwo posłuży im jeszcze przez dwa lata w kampaniach wojennych na Zachodzie i w Rosji.
XIX Korpus Pancerny gen. Guderiana przebija się do Brześcia nad Bugiem, bronionego przez Samodzielną Grupę Operacyjną Polesie gen. Kleeberga. 
 Zaś 14 Armia (gen. List) przekracza San i ponownie podchodzi pod Lwów, odcinając Armii Kraków (gen. Fabrycy) drogę odwrotu. 10 Brygada Kawalerii Zmotoryzowanej płk. Maczka próbuje przerwać niemiecki klin wokół miasta - niestety, bez powodzenia.
Tego dnia wywiad melduje o rezygnacji Francji i Wielkiej Brytanii z wysłania do Polski lotniczych brygad bojowych - co oznacza pospieszną likwidację już zaimprowizowanych lotnisk w rejonie Lublina. W zamian za to pojawia się komunikat, że do Polski płynie transport czołgów i samolotów myśliwskich, które dotrą Morzem Czarnym przez porty Rumunii do Małopolski Wschodniej.
Pod Brodami Luftwaffe niszczy tego dnia aż 11uziemionych z powodu braku paliwa samolotów bombowych i myśliwskich. Jest to pierwszy taki nalot od rozpoczęcia wojny, gdzie polskie samoloty zostają zniszczone na ziemi.
 Warszawa przez cały dzień jest bombardowana ogniem artylerii i nalotami lotniczymi.
 Naczelny Wódz Marszałek Edward Rydz-Śmigły przenosi sztab dowodzenia do Młynowa na Wołyniu. Poważny problem stanowi łączność z poszczególnymi jednostkami, która co chwilę jest zrywana.  Ale wojna toczy się dalej.


CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz