Stron

piątek, 9 grudnia 2022

DZIENNIKI ZBRODNIARZA - Cz. XV

CZYLI OPIS I KOMENTARZ

DO DZIENNIKÓW JOSEPHA GOEBBELSA

 

 
 

1927

 

DZIENNIKI DLA JOSEPHA GOEBBELSA

od 8 LISTOPADA 1926 r.

do 21 LIPCA 1928 r.

Cz. VII

 
 
 

 
 
21 MARCA 1927 r.
 
 
Nie, nie poszło dobrze! Wczoraj wieczorem w Lichterfelde-Ost ciężkie potyczki z czerwonymi. My trzej (Daluege, Goebbels, Schweitzer), 18 ciężko rannych. Ale po kolei! 
 
Sobota wieczorem! Wyjazd na Dworzec Anhalcki. Wszystko gotowe do wymarszu. A więc jazda! My w samochodzie. O godz. 11 przyjazd do Trebbina. Koło młyna wielkie ognisko radości. Daluege i ja przemawiamy. Błogi spokój w połyskliwym blasku księżyca. W nocy opowiadamy sobie ze Schweitzerem historie o rozbójnikach i upiorach. 
 
Niedziela rano! Demonstracja na rynku w Trebbinie. Dobra frekwencja. Po południu odjazd. O godz. 8 (wieczorem) Lichterfelde-Ost. W ogniu walki. Zwyciężamy! Przemawiam do tysięcy przed budynkiem dworca, stojąc na ramionach dwóch SA-manów. Pochód przez miasto. Na każdą prowokację odpowiadamy natychmiast z całą stanowczością. Nasi dzielni młodzieńcy wyciągają z autobusu jakiegoś Żyda. Jak ja lubię tych chłopaków! Wprawiamy w ekscytację cały Berlin. Na ulicach aż czarno od ludzi. Wszyscy nas fetują. To jest długi pochód dumy. Demonstrują nowe Niemcy. Na Wittenbergplatzu przemawiam do 10 000 ludzi. Z bombowym sukcesem. Jest wprost cudownie. Potem robi się gorąco! Do domu! Telefon: stan naszych rannych zadowalający. Dzisiaj nieustanne polowanie z nagonką. Także przesłuchanie: chce się nam przypisać winę. Odwiedziny u rannych. Zadowolony!
 
Panna von Behr rozpoczęła dzisiaj u nas pracę. To jest piękna dziewczyna! Bardzo ją lubię! 
 
Dziś wieczorem 3 sekcje (SA). Mam nadzieję, że wyjdę z tego żywy!
 
 
 
24 MARCA 1927 r.
 
 
Wczoraj wieczorem: ogromne siły policyjne. Zgromadzenie pęka w szwach. Nasi ludzie są w świetnych nastrojach. Fundusz na rzecz rannych powiększył się o 250 marek. Koniec zgromadzenia: 100 zielonych (policjantów) wdziera się na salę, poszukując broni. Wielki, zawstydzający teatr. Trwa to całą godzinę. W tym czasie nasi dzielni chłopcy śpiewają swoje bojowe pieśni. 
 
Godz. 11. Odjeżdżam i docieram zdrów do domu. Żyjemy tu jak na wojnie. Tylko że tę wojnę domową strona przeciwna toczy bardziej tchórzliwie, bardziej podle i nikczemnie, zupełnie bez jakichkolwiek zahamowań. Z jednego powodu jestem niezmiernie szczęśliwy: że w parę osób tak połaskotaliśmy to olbrzymie miasto Berlin, że aż całe podskoczyło do góry. W parę osób. Teraz zasłużyliśmy sobie na odpoczynek. (...)
 
 
 
31 MARCA 1927 r.
 
 
We wtorek rano do Flensburga. Przedtem wysłuchałem pani Ludendorff (Mathilde Ludendorff - druga żona gen. Ericha Ludendorffa - prowadziła w tym czasie swoiste wykłady, będące mieszaniną polityki, feminizmu i volkizmu. Szukała tajnego sprzysiężenia jezuitów, Żydów i masonów, choć zarówno ona jak i jej mąż już w tym okresie oddalali się od Hitlera i nazizmu). O, jakże marnie! Tak mi przykro w związku z generałem. To, co się koło niego kręci, to hołota, nic więcej! To było głęboko zawstydzające! 
 
Dobre przemówienie we Flensburgu. Poznałem dwóch świetnych facetów: Sunkla (Reinhard Sunkel - szef organizacji NSDAP w Kilonii, w 1937 r. usunięty z partii za swoje żydowskie pochodzenie) i dr. Haupta (w NSDAP od 1922 r., szef organizacji studenckiej w Kilonii. W 1935 r. aresztowany oficjalnie z powodu skłonności homoseksualnych, ale należy pamiętać że do 1933 r. jakieś 90 % nazistów, to byli ludzie o "niezdrowych" skłonnościach seksualnych, w tym homoseksualiści, sadyści, pedofile, zoofile etc. etc. W 1938 r. Haupt został oficjalnie usunięty z partii). Przyszłość! 
 
Wczoraj rano wycieczka samochodowa wokół Flensburga i do Glücksburga. Morze! Za nim leży już Dania. Zrabowany kraj! (...) 
 
Wieczorem w Altonie rzeczywiście masowe zgromadzenie. Czerwoni przeszkadzają. Jak jeden z nich krzyknął do mnie: "Ty oszuście!", rozpoczęła się awantura. Obowiązkowa bitwa na nogi od krzeseł. Czerwoni są po pięciu minutach wyrzuceni na zbity pysk. Przemawiam dalej. Przy wtórze nieustannych okrzyków radości. Całkowity sukces! (...) 
 
Ogromne plakaty w Berlinie. Rano przemawiam w Domu Związku Weteranów Wojennych. Temat: "Jacob Goldschmidt (niemiecki bankier żydowskiego pochodzenia, jeden z najbogatszych ludzi w ówczesnych Niemczech, w 1933 r. wyjechał do USA) jako posiadacz kolonii Niemcy”. To będzie święto! Jeśli nam się powiedzie, zrobimy duży krok do przodu. (...) 
 
Żyd zrywa nasze plakaty. Dowód, że jesteśmy na właściwej drodze. Ani kroku w tył! Tylko naprzód!
 
 
 
2 KWIETNIA 1927 r.
 
 
Wczoraj wieczorem w Domu Związku Weteranów Wojennych największe jak dotąd zgromadzenie w Berlinie. Do 2500 osób. Sala wypełniona do ostatniego miejsca. Głowa przy głowie, człowiek przy człowieku. Mówiłem przez 3 godziny. Na koniec bajeczny entuzjazm. Wygraliśmy więc ostatecznie bitwy ostatnich tygodni. Jestem mniej więcej zadowolony.
 
 

 
 
 7 KWIETNIA 1927 r.
 
 
(...) Dzisiaj rano: groźne wiadomości. Partia ma zostać zakazana. Już jest zakazana w Kolonii i Koblencji. Na mnie chce się zwalić winę. Straßer to diabeł! 
 
Odwiedził mnie dzisiaj attaché Antinori (markiz Francesco Antinori) z poselstwa włoskiego. Wymieniliśmy poglądy i skonstatowaliśmy rzadką ich zgodność. Mussolini to geniusz. Sam dokonał tego, że marksizm (we Włoszech) został zgnieciony. Mussolini jest radykalnym antysemitą (akurat faszyzm Mussoliniego nie opierał się na antysemityzmie w przeciwieństwie do niemieckiego nazizmu; Żydzi we Włoszech żyli w spokoju do czasu, aż Niemcy nie zaczęły dominować na frontach II Wojny Światowej deklasując w tym Włochy - co raczej nie było trudne - wówczas Mussolini musiał coraz częściej korygować swoją politykę, dostosowując ją do tej, prowadzonej przez Hitlera. Największy jednak cios na włoskich Żydów spadł z chwilą zajęcia Włoch przez Wehrmacht we wrześniu 1943 r. po upadku Mussoliniego). Obserwuje naszą walkę z gorącym sercem. (...)
 
 
 RE-MUSSOLINI
PARODIA DUCE AUTORSTWA STANISŁAWA SZUKALSKIEGO
(1932)
 
 
 

 
 
8 KWIETNIA 1927 r.
 
 
Wczoraj wieczorem u Fricka i Haakego (Heinrich Haake, w NSDAP od 1922 r. od 1925 r. gauleiter okręgu Nadrenia-Południe, potem ustąpił ze względów zdrowotnych). Na razie jeszcze nie należy się obawiać zakazu (działalności NSDAP - nastąpi to w maju 1927 r.). To wszystko były kloaczne plotki. Z Frickiem jestem teraz znowu w dobrej komitywie. Cieszę się z tego. Mimo wszystko jest on porządnym człowiekiem. Wczorajsza rozmowa była bardzo przyjazna. 
 
Prezydium policji nienawidzi mnie jak zarazy. Dzięki! (...)
 
 
 
 27 KWIETNIA 1927 r.
 
 
(...) Rankiem! Dalej w blasku słońca! Wspaniale! Hameln! Paderborn! W poprzek Westfalii! Piękny kraj! Raduje się moje serce. Grüneberg (?) i inni ze Spandau są wierni jak psy. Bliżej! Bliżej! Bochum! Zatrzymujemy się u Leiperta (?). Wzbudzamy sensację. Potem Essen. Szwed Furugård (Birger Furugård - lider szwedzkiej partii narodowosocjalistycznej, wycofał się z polityki w 1936 r.) już przyjechał. Dobry, stary Szwed. Wieczorem siedzę jeszcze długo z Terbovenem (Joseph Terboven - w partii od 1923 r., w 1927 r. przywódca dystryktu okręgu NSDAP Essen, od października 1928 r. zarządzał dystryktem Ruhry, w 1930 r. jako gauleiter. 24 kwietnia 1940 r. mianowany komisarzem Rzeszy w Norwegii gdzie dopuścił się wielu zbrodni. Popełnił samobójstwo 8 maja 1945 r. w dniu kapitulacji Wehrmachtu - który w historiografii błędnie nazywany jest kapitulacją III Rzeszy, Rzesza bowiem nigdy nie skapitulowała a skapitulował jedynie Wehrmacht).
 
Sobota rano! Z młodymi do Duisburga nad Renem. Wszyscy cieszą się z tego niezmiernie! Po południu! Wszyscy już są. Również Straßerowie (bracia Gregor i Otto Straßerowie, najwięksi przeciwnicy Goebbelsa w NSDAP, przywódcy tzw. "frakcji północnej", starali się odebrać Hitlerowi władzę nad partią i w tym celu założyli tajną wewnętrzną organizację "Czarny Front". Ostatecznie Otto został w 1930 r. wydalony z partii a Gregor zginął podczas Nocy Długich Noży - 30 czerwca 1934 r.). Te świnie opublikowały przeciwko mnie dwa podłe artykuły w swoim rewolwerowym pisemku ("Der Nationale Sozialist"). Już ja im pokażę. Wieczorem przemawiam na zebraniu robotniczym. Dobrze! Następnie z powrotem. Powitanie. Przemawia Straßer. Hipokryta! Siedzę razem z towarzyszami aż do późnej nocy. 
 
Niedziela rano: wyjeżdżam. Masowa demonstracja w Saalbau (Saalbau w Essen). Najpierw przemawia Reventlow (Ernst Graf zu Reventlow - oficer marynarki, zwolennik połączenia ideologii bolszewickiej z nazizmem. Od 1924 r. w Niemieckiej Narodowej Partii Ludowej, od 1927 r. w NSDAP, zbliżył się do frakcji Straßerów; w partii był ignorowany przez Hitlera i nigdy nie otrzymał żadnych ważniejszych stanowisk do swej śmierci w listopadzie 1943 r.). Potem ja. Ogromny sukces! Pochód przez Essen. Przy lejącym jak z cebra deszczu. Burgplatz. Przemarsz. Hitler tam jest. Jest też około 10 000 brunatnych koszul. Potem przemawia Straßer. Deszcz, deszcz! Po południu w hotelu. Hitler wzywa mnie na górę. Przedstawiam skargi na Straßera. Hitler podziela moje zdanie. On nienawidzi dr. Straßera. Sprawa zostanie rozstrzygnięta w Berlinie. (...)
 
 
 
2 MAJA 1927 r.
 
 
Jest Hitler. Wczoraj wygłosił przed audytorium w przepełnionej sali jedno ze swoich największych przemówień. O przestrzeni i narodzie. Rzadko go takim widziałem i słyszałem. On jest wodzem! Chwilami łzy napływały mi do oczu, ale się ich nie wstydziłem. (...) 
 
Kapitan Göring (Hermann Göring - kim był ten koleś raczej nie trzeba nic dodawać). Twarz wyrośniętego niemowlęcia. To ci bohater! Byłem najpierw niewymownie rozczarowany. Potem zyskał on bardzo. Robi mądre, śmiałe uwagi. Nie można mu w ogóle wziąć za złe, że jest bardzo zgorzkniały. (...)
 
 

 
 
5 MAJA 1927 r.
 
 
Dom Związku Weteranów Wojennych przepełniony. Dokonałem rozliczenia z prasą. To była radość mordowania. Bezczelny autor cwiszenrufów wyleciał za drzwi (Goebbels pisze o sprzeczce z duchownym ewangelickim Fritzem Stucke i wyrzuceniem go z sali, co spotkało się z powszechnym oburzeniem prasy w Niemczech). Na koniec 3-4000 ludzi z 2. kompanii Schupo (Policja Ochronna) szukało broni. Konfrontacja z tym obłędem. Dałem z siebie wszystko, aby uchronić ludzi przed nierozważnymi działaniami. Mój odjazd przekształcił się w triumfalny pochód. Dzisiaj gazety wypisują najbardziej wierutne kłamstwa. Jeszcze rzadko kiedy postępuje się wobec nas tak nikczemnie. Już Żyd wrzeszczy: Zakaz! Rozwiązanie! A niemiecki Michael ryczy do wtóru. Czy należałoby poddać się zwątpieniu? Nie i jeszcze raz nie! Pracować! Walczyć! Od zaraz!
 
 
 
 6 MAJA 1927 r.
 
 
Rozwiązani! (5 maja rozwiązany został okręg NSDAP Berlin-Brandenburgia którym zarządzał Goebbels, on sam zaś otrzymał zakaz publicznego przemawiania - choć potem uchylony). Dowód, że jesteśmy na właściwej drodze. Dobrze tak! Prasa asfaltowa wrzeszczy jak oszalała! Wczoraj ledwie uszedłem przed aresztowaniem. Długa rozmowa z Hitlerem. Jest pewien zwycięstwa. Wieczorem aż do nocy praca i jeszcze raz praca. 
 
Dziś rano biuro okręgu. Wszystko w fazie likwidacji. Akcja Schupo (Policji Ochronnej). Na dużą skalę. Tak to powala się pałkami wolność. A niech tam! Pozostaję silny. Nie załamuję się. Dziś wieczorem jazda. Jeśli się to jeszcze uda! Dokąd! Gdziekolwiek! Kto wie, co przyniosą następne dni! Żydostwo domaga się mojego aresztowania! Wszyscy na mnie wrzeszczą i krzyczą. Nasi ludzie stoją z bronią u nogi. Zacisnąć pięść! (...)
 
 
 
 STARAM SIĘ NIE SŁUCHAĆ ANI NIE PREZENTOWAĆ ROSYJSKIEJ MUZYKI
ALE CI WYKONAWCY INTENSYWNIE WSPIERAJĄ POLITYKĘ PUTINA
DLATEGO TEŻ NIEWIELE ICH RÓŻNI OD TEMATU, 
KTÓRY WŁAŚNIE TUTAJ PREZENTUJĘ
 
 
 
  
CDN.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz