Stron

niedziela, 5 lutego 2023

O TOTALITARYZMACH... Cz. I

W PRZEDWOJENNEJ I POWOJENNEJ

PRASIE POLSKIEJ






 Znów naszła mnie ochota na zgłębianie tematów ustrojów totalitarnych, dlatego też zapraszam na cykl opisujący dzieje i rozwój totalitarnych systemów: nazizmu, komunizmu i faszyzmu w Niemczech, Rosji sowieckiej i we Włoszech. Nie chcą jednak pisać banałów które każdy może sobie znaleźć w książkach opisujących dzieje czy  ideologie danych systemów, wiodących ku zniewoleniu ludzkości. Oczywiście w dzisiejszym świecie wielu wciąż ma problem z odróżnieniem faszyzmu od nazizmu, czy też odnalezieniem wspólnych cech komunizmu i nazizmu. Np. postsowiecki gensek Putin-Chujło rozpoczął wojnę na Ukrainie z zamiarem walki z faszyzmem, chociaż jego postępowanie i cała jego polityczna kariera związana jest z rozwojem faszyzmu jako takiego. Można nawet powiedzieć że w dzisiejszej Rosji nie ma nawet faszyzmu a jest jakiś dziwny konglomerat komunizmu i nazizmu. Analogii bowiem jest bardzo wiele i już sam fakt że Rosja nie akceptuje niepodległego państwa, jakim jest Ukraina, wiele świadczy o tym, czym kierują się rosyjskie elity i jak bardzo widać tutaj podobieństwa do hitleryzmu. Mało tego, cała ta wojna na Ukrainie wydaje się praktycznie odwróconą kopią wojny obronnej Polski z 1939 roku i wydarzeń które do niej doprowadziły. Niemcy w dwudziestoleciu międzywojennym też nie akceptowały niepodległego państwa polskiego, uważając Polskę za kraj sezonowy i twierdząc że nie przetrwa kilku lat, że zostanie zajęta przez Rosję sowiecką i tylko trzeba czekać aż tak się stanie, a gdy w latach dwudziestych Niemcy te demokratyczne oczywiście) wypowiedziały Polsce wojnę handlową (1925 r.) były pewne, że kraj stworzony zaledwie kilka lat wcześniej i totalnie zniszczony w czasie I Wojny Światowej nie będzie w stanie zmierzyć się z niemiecką potęgą gospodarczą i tę wojnę szybko przegra, po czym będzie zmuszony zapłacić Niemcom za jej zakończenie naszymi ziemiami zachodnimi: Pomorzem, Śląskiem a zapewne również i Wielkopolską. Niestety, ku ich rozczarowaniu wojna handlowa została przez Polskę wygrana i to już w 1927 roku, chociaż trwała oficjalnie do 1933 r. i dojścia Hitlera do władzy (dopiero wówczas Hitler zakończył ten konflikt). Wojna handlowa była kompromitacją Niemiec, pokazała bowiem, że młode państwo jakim była wówczas Polska, potrafi nie tylko obronić własną niepodległość i rozbić sowieckie armie idące na podbój Europy, ale również wygrać wojnę gospodarczą z takim państwem, jakim były Niemcy. Jestem przekonany że Niemcy do dzisiaj pamiętają tamten konflikt i swój blamaż.

Niemcy w latach 1918-1939 zachowywały się dokładnie tak samo, jak dziś zachowuje się putinowska Rosja. Rosjanie bowiem uważają Ukraińców za Małorusów, za chłopów, że którzy bez ich pomocy nie są w stanie przetrwać. Niemcy zaś uważali Polaków za bydło, słowiańskie bydło które nie jest w stanie samodzielnie się rządzić bez niemieckiego bata i niemieckiej kontroli. Wojna 1939 roku też była podobna do tej, którą obecnie toczą Ukraińcy z Moskalami, z tą różnicą że Polska mając wówczas sojusze z takimi potęgami jak Francja i Wielka Brytania, tak naprawdę była osamotniona w swej walce z z Niemcami a następnie z Sowietami, natomiast Ukraina - dzięki temu że graniczy z Polską - jest krajem bezpiecznym i ma pewność że ta wojna zostanie przez nią wygrana. Ukraina ma niesamowite szczęście że graniczy z takim krajem jak Polska, gdyby bowiem zamiast Polski graniczyła z Francją czy Niemcami, to już od dawna w Kijowie siedziałby Putin a Ukraińcy uciekaliby gdzie tylko mogą, ryzykując własne życie. Myśmy w 1939 roku nie mieli tyle szczęścia - Zachód nas zdradził (tak jak dziś Francja Niemcy i kilka innych krajów zachodniej Europy zdradzają Ukrainę), sądzili że zdążą odbudować wojsko, zanim Hitler się wzmocni - naiwniacy. Utrata Polski jako sojusznika na Wschodzie była zabójcza dla tych dwóch krajów, a resztę znamy: kapitulacja Paryża i o mały włos upadek Londynu (przecież w Bitwie o Anglię najbardziej wsławili się piloci polscy którzy kupili Brytyjczykom czas nim Stany Zjednoczone weszły do wojny).






 Polska w 1939 roku nie miała również szczęścia mając za sąsiada Rumunię, która zachowała się w sposób haniebny zdradzając nas jako sojusznika (mieliśmy przecież podpisany wzajemny układ z 1921 roku zobowiązujący oba państwa do wojny przeciwko Sowietom w przypadku napaści na jedno tych dwóch z państw. Choć polski rząd zwolnił Rumunów z konieczności wypowiedzenia wojny Związkowi Sowieckiemu, to jednak Rumunia mogła pełnić taką samą rolę, jaką dziś pełni Polska w konflikcie rosyjsko-ukraińskim, będąc państwem przez który przechodzi wszelka pomoc na Ukrainę). Dlatego też uważam że bez Polski takie kraje jak Ukraina, Białoruś, Państwa Bałtyckie nie są w stanie przetrwać w konfrontacji z Rosją, ale utrata tych państw i podbój ich przez Rosję, to jednocześnie sprowadzenie Polski do roli małego, prowincjonalnego kraju, będącego całkowicie zależnym od Moskwy. To więc nie tyle miłość własna (choć i ona jest ważna) a geopolityka, zmusza nas do ponownego zjednoczenia.

Wracając zaś do owych totalitaryzmów o których wspomniałem na początku, pragnę zaprezentować jak widzieli to ludzie żyjący w tamtych czasach. Opierał będę się oczywiście na artykułach z prasy polskiej zarówno przedwojennej jak i powojennej (ale nie komunistycznej), dlatego też zapraszam do lektury tej nowej serii. Pierwszy artykuł, który pragnę tutaj przedstawić, został zamieszczony w czasopiśmie "Tęcza" z września 1935 roku i nosił tytuł:






POD ZNAKIEM SWASTYKI


Berlin w lipcu


"UKRYTE DĄŻENIA"


 "Kto wjeżdżał do Niemiec, ten zawsze pozostawał pod wrażeniem ładu i zewnętrznego porządku. Niemiec lubi, by go za rękę prowadzono i państwo spełnia to jego życzenie. Państwo hitlerowskie niczem się tu nie różni od dawnych Niemiec cesarskich czy od republiki weimarskiej. A jednak jest to dzisiaj kraj socjalistyczny, mimo wszelkich pozorów zewnętrznych i mimo propagandy wrogiej hitleryzmowi, która ten socjalistyczny charakter III Rzeszy stara się zatrzeć.

Jest to co prawda socjalizm bardzo kulturalny, nie w "rubaszce" zasmolonej, lecz w eleganckim garniturze, używający samochodu i wszelkich zdobyczy postępu. Taki socjalizm, o którym marzył Lenin, gdy jechał ze Szwajcarji do Petrogradu, by stopniowo nowy ustrój realizować.


"NIEMCY ZNOSZĄ WŁASNOŚĆ PRYWATNĄ" 


Własność prywatna istnieje w Niemczech i jest nawet oficjalnie popierana, ale czy rzecz odpowiada nazwie - to co innego. Właściciel przedsiębiorstwa jest tylko jego kierownikiem, "Betriebsführer", a całe ustawodawstwo zmierza do ugruntowania tego właśnie charakteru. Jest to proces, który nie jest jeszcze zakończony, ale logicznym wnioskiem z przesłanek hitleryzmu jest odebranie warsztatu pracy temu, który nim kieruje nieudolnie.

W imię rozwoju produkcji wprowadzono też ustawę o dziedzicznych majętnościach chłopskich. Zasada piękna, od dawna w Niemczech stosowana, gdzie jedno z dzieci dziedziczyło majątek, a inne dostawały spłaty. Jaką więc zmianę wprowadza nowa ustawa? Oto rodzeństwo dziedzica nie dostaje nic, jeżeli są długi na majątku, - a który rolnik nie ma długów? Rodzeństwo ma tylko prawo do wykształcenia i przytułku. Dawniej przechodziło ono do szeregów stanu średniego, otrzymując z domu pewien kapitał. Teraz przechodzić będzie do szeregów proletarjatu, chyba, że dostanie ziemię z parcelacji. Do tego trzeba dwu warunków: zapisania się do partji hitlerowskiej i dostatecznej ilości ziemi. Na razie parceluje się wielkie dobra wewnątrz kraju. Co będzie potem?

Tak samo, jak w ustawie o chłopskich gospodarstwach, przeciw stanowi średniemu zwraca się polityka gospodarcza Rzeszy, która popiera wielki przemysł. Gospodarczem życiem Niemiec kieruje genjalny niewątpliwie dyktator, Schacht. Prowadzi on w całej pełni gospodarkę planową, zadając kłam twierdzeniom tych, iż jest ona niemożliwa, bo nie da zatrudnienia ludności i spowoduje głód. Tymczasem liczba bezrobotnych w Niemczech spada. Należy jednak dodać, iż z rządami Schachta jest tak, jak z dyktaturą polityczną: dobry dyktator jest szczęściem dla kraju, zły dyktator - klęską. Co będzie, gdy Schacht ustąpi z widowni?


NIEMIECKIE DZIECI DEKORUJĄ PORTRET ADOLFA HITLERA



"NIEMCY ROZPORZĄDZAJĄ WIELKIEMI PIENIĘDZMI"


Jedno z pytań, które nasuwają się każdemu, dotyczy pieniędzy. Skąd Niemcy mają pieniądze teraz, w epoce kryzysu, na zatrudnienie mas bezrobotnych, prowadzenie robót publicznych, olbrzymie inwestycje na cele wojskowe. Otóż Niemcy zaciągnęły wiele pożyczek zagranicą przed r. 1931; procenty i raty ściąga nadal rząd, ale ich zagranicznym wierzycielom nie płaci, a używa na inwestycje i rozbudowę przemysłu wojennego. To jedno źródło pieniędzy. Drugiem źródłem jest całkowite uzależnienie banków od państwa. Poza tem państwo narodowo-socjalistyczne umie sięgać jeszcze inaczej do kieszeni obywateli. Ma wyjść ustawa, mocą której tylko mała część dywidendy ma być wypłacana akcjonariuszom w gotówce, za resztę ma się nabywać papiery państwowe. Ma być obniżone komorne domów o 25%, a właściciele mają otrzymać obligacje długów miejskich, które w ten sposób na nich spadną. Wreszcie zbiórki, nieustanne zbiórki. Płacą wszyscy, im kto więcej się boi, tem więcej płaci.

Te pieniądze idą na zbrojenia, drogi, inne mało rentowne inwestycje. Czy starczy na długo pieniędzy? Co będzie potem? Sceptycy mówią, że starczy nie na długo, że trzeba było już teraz zabrać pieniądze z Gdańska. Ale rządy narodowo-socjalistyczne są silne i wiele mogą wytrzymać. Tem bardziej, że czynią bardzo dużo dla robotnika. Wysokie płace (które zabijają eksport), wysoka stopa życia, rozrywki, wycieczki - wszystko to objawy troski szczerej i prawdziwej o robotnika. Być może, iż dążenie do podniesienia stopy życiowej robotnika, zachęcanie do wydatków, do nabywania samochodów i motocykli, do życia wygodnego przypomina błędy amerykańskie, wykazuje niezrozumienie, czem jest oszczędność w życiu społeczeństw. Ale mimo to tej troski o robotnika możemy się uczyć u hitlerowców.


"LISZEŃCY" - OBYWATELE DRUGIEJ KATEGORII"


Hitlerowcy odżegnują się od Sowietów. Ale i tu są "liszeńcy", tylko nie klasowi, a rasowi. Są to Żydzi, półaryjczycy, politycznie podejrzani. Ci ostatni zresztą siedzą przeważnie w obozach koncentracyjnych. Poza tem "liszeńcy" rasowi (półaryjczycy) pracy dostać nie mogą. Orzeczenie sądu niedawno wyjaśniło, iż mogą być bez przeszkód zwalniani z pracy, tak długo, jak są w danym zawodzie bezrobotni. "Liszeńcy" są skazani na śmierć głodową, a jeśli mają przedsiębiorstwa - na bojkot, który jest systematycznie organizowany. "Liszeńcy" politycznie podejrzani lub półaryjczycy nie mają prawa być oficerami w wojsku. Zupełnie jak w Sowietach.

Terror polityczny kwitnie nadal w Rzeszy. Obozy, sterylizacja są jego narzędziami. Zdarzają się "próby ucieczki", zakończone śmiercią więźnia. Oddziały S.S. (Schutz-Staffeln) chodzą w czarnych "frenczach", jak tam, na wschodzie czekiści. Na zewnątrz jednak wszystko zachowało pozory dawnego życia. Tylko emigrantów niewygodnych porywa się z zagranicy. Tak jak Kutiepowa. Narodowy komunizm zwyciężył u zachodnich ścian Rzeczypospolitej.


"NAGROMADZONA ENERGJA PSYCHICZNA WYŁADOWUJE SIĘ W WALKACH RELIGIJNYCH"


Politycy europejscy zastanawiali się długo, w którym kierunku "pęknie" kocioł niemiecki, gdy Hitler dojdzie do władzy. Zdawało się, że w kierunku Polski, potem - w kierunku Austrji, wreszcie - w kierunku Francji. Dobrze zablokowany kocioł pękł w kierunku religji chrześcijańskiej w ogóle, a Kościoła katolickiego w szczególności. Siedząc spokojnie poza granicą, nie zdajemy sobie sprawy, co się w Niemczech dzieje. Wydaje się nam, że neopoganie to rodzaj stowarzyszenia wolnomyślicieli lub kościoła narodowego. Tam, za granicą nie mówią o przyszłej walce, a mówią o walce, która się toczy, i to o walce o wiele cięższej i ostrzejszej, niż za czasów kulturkampfu. Bo hitlerowscy neopoganie są bardzo podobni do bezbożników komunistycznych.

Doszli oni do wniosku, że Niemcy są rozbite duchowo z powodu sporu katolików z ewangelikami. Ponieważ nie ma nadziei, by katolicy przeszli na protestantyzm, a ewangelicy na katolicyzm, należy wszystkich nawrócić na religję neopogańską czyli na ateizm. Religja neopogańska ma bowiem już cztery sekty w swem łonie, które złączone są wspólną nienawiścią do chrześcijaństwa i kultem rasy nordyckiej.


"ŚMIERĆ, GŁÓD, PRZEŚLADOWANIE"


Walka z Kościołem katolickim prowadzona jest bardzo przezornie. Duchowieństwo usunięte jest do kościołów, zabierać głos może tylko w kazaniach i gazetkach kościelnych, sprzedawanych w obrębie świątyń. Wybitniejszych księży osadza się w więzieniach. Poza tem przywódców katolików świeckich tępi się bezwzględnie. W dniu 30 czerwca 1934 kilku wybitnych katolików straciło życie, mówią, iż wypadki podobne sporadycznie się powtarzają. W każdym razie system terroru i prowokacji rzucił taki strach na szeregi katolickie, że elementy czynniejsze są sparaliżowane, a krytyka neopogaństwa i sterylizacji oraz opór przeciw niej są karane.

Główny atak neopogan skierowany został na młodzież, którą wychowuje się nie tyle w duchu kultu Baldura czy Wotana albo konia saskiego, ile w duchu sceptycyzmu wobec chrześcijaństwa. Organizacje wyznaniowe młodzieży są prześladowane. W niektórych prowincjach członkowie takich stowarzyszeń nie będą dostawali posad. To znaczy: będą umierali z głodu. To też młodzieży w kościołach jest mało: są dzieci i ludzie starsi. Tym ostatnim praktykować wolno bez przeszkód. Neopoganie liczą, że odebrawszy Kościołowi młodzież, zniszczą jego byt.


NARODOWOSOCJALISTYCZNY ŚLUB



"OBRONA I OPÓR"


Słyszałem kazanie, w którem Kościół w Niemczech, trwający w walce, porównano do cierpiącego Chrystusa. Jak Chrystusa, tak i Kościół odbiegli ludzie mali, myślący tylko o posadach, o kawałku chleba - możni Nikodemowie wolą unikać go publicznie - otoczyli go Judasze - tylko kobiety zostały mu wierne. Kaznodzieja mówił o przemocy, która zakazuje walczyć przeciw wrogom Kościoła poza murami świątyń, zwracał się z apelem do młodzieży, jakże nielicznej! Katolikom niemieckim nie brak odwagi i ma się wrażenie, że gdyby wystąpień nie wstrzymywano, walka doprowadziłaby do najgorszych konsekwencyj.

Nie zawsze bowiem katolicy niemieccy rozumieją swą sytuację: niektórzy zwątpili, by kiedykolwiek Kościół mógł odzyskać stracone wpływy wśród mas: z tych zrozpaczonych rekrutują się renegaci. Inni marzą o zmianie regime’u, o wojskowej dyktaturze - co jest jakże mało realne. A tymczasem trzeba się przeorganizować na zasadach akcji katolickiej, oczyścić metody z naleciałości politycznych, których tak wiele do życia katolickiego wniosło Centrum, dziś nieistniejące. Z pism, wydawanych przez kurje biskupie, widać, że ten kierunek pracy jest propagowany, odbywają się rekolekcje nawet dla wojska, silny nacisk położono na literaturę mistyczno-religijną, strona graficzna tych pism stoi na wysokim poziomie artystycznym. Ale wydaje się, że masy katolickie jeszcze tych metod nowych nie zrozumiały. A walkę z Kościołem toczą renegaci partji centrowej, doskonale obeznani ze wszystkiemi tajnikami życia kościelnego. Poza tem pełno prowokatorów kręci się dookoła organizacyj katolickich. W tej atmosferze terroru trudno jest o walkę.

Walka z kościołami ewangielickiemi na razie przycichła. To znaczy, niedawno wyszło rozporządzenie, które przekazało rozstrzyganie wszelkich sporów między kościołami ewangielickiemi (a więc i dogmatycznych) pewnemu urzędowi. Oczywiście jest on narodowo-socjalistyczny. Duchowni ewangieliccy, występujący w obronie chrześcijaństwa, są prześladowani nadal, podobnie ich zwolennicy.


"HOROSKOPY"


Co będzie dalej? Czy chrześcijaństwo wytrzyma w Niemczech? Napewno. Katolicy i ewangelicy niemieccy będą na pewno walczyć i to po bohatersku. Ale czy Kościół katolicki zdoła zreorganizować swych wyznawców? Oto pytanie. Wydaje się, że rozpęd neopogan nie będzie trwał długo - może dziesięć lat - a potem się załamie. Jeżeli do tego czasu nie będzie jawnego zerwania z Rzymem, walka zakończyć się może stopniowemi ustępstwami. Do tego zerwania prą bojowe grupy hitlerowców, ale wydaje się, że oficjalne sfery obawiają się walki z Kościołem, choć tolerują wyładowanie nienawiści w tym kierunku. Adolf Hitler pozostaje zagadką dla wszystkich.

Neopoganie są dziś w Niemczech wielką potęgą, propaganda jest prowadzona z urzędu, przez dołączanie druków do oficjalnych czasopism. Neopogaństwo jest dziś wyładowaniem nienawiści, jaką od lat w Niemców wpajano, do traktatu wersalskiego, do nowego porządku w Europie i tych, którzy doń rękę przykładali. Chcą oni za wszelką cenę zjednoczyć wewnętrznie Niemców, by ich później poprowadzić dalej. Nie ograniczają się jednak do propagandy u siebie: sięgają też do krajów skandynawskich. Czy powstanie międzynarodówka neopogan, wyznawców religji nordyckiej? Na razie na to się zanosi.



A NA KONIEC ZABAWNY MOMENT Z "WYŚCIGU SZCZURÓW"

Odwiedźmy muzeum... Barbie 😂



ALBO TO...



CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz