Stron

niedziela, 9 lipca 2023

WINO, KOBIETY I... TRON WE KRWI - CZYLI PONURY CIEŃ BIZANCJUM - Cz. XXIX

NIM JESZCZE 
NAD KONSTANTYNOPOLEM
ZAŁOPOTAŁ ZIELONY
SZTANDAR MAHOMETA





III

RZYMIANKA Z WYBORU

(W TROSCE O SYNA)

Cz. III







KRÓL KRÓLÓW
Cz. III


 Gdy w 18 r. na tronie Armenii Germanik (bratanek cesarza Tyberiusza) posadził niejakiego Zenona z Pontu (który przyjął imię Artaksjasa), a w roku 19 Rzym zawarł z Partami traktat pokojowy - pomiędzy oboma mocarstwami zapanował ponad 15-letni okres spokoju i wytchnienia od walk. Jednak Artaksjas zmarł w roku 34, a wówczas władca Partów - Artaban (Artabanos) II (wywodzący się z bocznej linii dynastii Arsacydów), postanowił zawładnąć tą krainą i wprowadzić na tamtejszy tron swego syna Arsakesa (co jednak było jawnym złamaniem zawartego z Rzymem porozumienia i przenosiło Armenię w strefę wpływów partyjskich). Cesarz Tyberiusz (który co prawda od 27 r. przebywał stale na Capri, gdzie wypoczywał i oddawał się najbardziej lubieżnym praktykom seksualnym) nie zamierzał pozostawać jednak biernym i postanowił zdecydowanie odpowiedzieć na ten akt agresji. W Syrii stacjonowały wówczas trzy legiony pod wodzą namiestnika Lucjusza Witeliusza (ojca późniejszego kilkumiesięcznego cesarza Aulusa Witeliusza, który panował zaledwie osiem miesięcy w roku 69). Tyberiusz polecił mu zorganizować większą koalicję ludów i państw, które mogłyby wyprzeć Partów z Armenii. Witeliusz przystąpił do dzieła i w szybkim czasie pozyskał Albanów i Iberów kaukaskich, a ci ostatni sprowadzili z Zakaukazu stepowy lud Alanów. Przerażeni zbliżającą się inwazją Ormianie, otruli księcia Arsakesa, a książę Iberów (brat króla Farasmenesa) - Mitrydates, nie miał większych trudności z zajęciem stolicy Armenii - Artaksaty, zaś Tyberiusz właśnie jego ogłosił nowym księciem (34 r.).

Jednocześnie Tyberiusz wysłał do Syrii przebywających w Rzymie od prawie 45 lat, dwóch synów Wononesa (syna króla Partów Fraatesa IV) - Fraatesa i Tirydatesa, aby sprowokować wybuch wojny domowej w Partii lub przynajmniej zmusić Artabanosa do obrony własnego kraju. Siłami Partów dowodził w polu Orodes (drugi syn króla Artabanosa II), któremu udało się nawet pozyskać jako sojuszników kilka plemion sarmackich, których siedziby leżały na północ od Kaukazu w rejonie dzisiejszego Kubania i dalej na północ. Sojusznicy ci jednak nie okazali się pomocni, jako że nie zostali przepuszczeni przez Iberów i Albanów przez przełęcze kaukaskie i zawrócili do swoich siedzib. Orodes zaś wkrótce potem zginął w przegranej bitwie z Farasmenesem i jego bratem Mitrydatesem w Armenii (35 r.). Po utracie Armenii i z jej przyczyny śmierci dwóch swych synów, król Artabanos wpadł w gniew i rozpacz, postanowił więc ze swym wojskiem ponownie najechać Armenię. Wówczas jednak przyszła do niego wiadomość od namiestnika Syrii Lucjusza Witeliusza, który zagroził, że w przypadku zbrojnej interwencji Partów na Armenię, Rzymianie włączą się do wojny i zaatakują królestwo Partów. Odpowiedź jaką udzielił Artabanos rzymskiemu posłowi była krótko mówiąc mało dyplomatyczna, co automatycznie doprowadziło do wybuchu zbrojnego konfliktu pomiędzy Rzymem a Partami. Rzymianie mieli jednak przewagę propagandową, gdyż w ich obozie znajdowali się obaj synowie Wononesa, czyli ostatni z pierwotnej linii Arsacydów, których wsparli wpływowi przedstawiciele partyjskich klanów. Ród Suren, niechętny Artabanosowi i jego niepewnemu pochodzeniu (jak twierdzono ponoć wcale nie był Arsacydą, co jednak nie wydaje się być prawdą) przywiózł ze sobą insygnia królewskie z czasów Fraatesa IV (których Artabanos II nie posiadał). Poza tym w obozie Tirydatesa i Fraatesa znajdowali się inni wpływowi partyjscy wielmoże, jak Ornospades (opiekun książąt, Part, posiadający również obywatelstwo rzymskie) czy Sinnakes ze swym wojskiem. Wszyscy oni przysięgli swą wierność synom Wononesa.




Gdy miasta Nikeforion, Antemusia, Halus i Artemita złożyły mu przysięgę wierności, postanowił książę Tirydates wykonać dywersję na tyłach sił Artabanosa. Ów książę, który Partem był tylko z urodzenia, ale który nigdy jeszcze nie widział rodzinnego kraju, gdyż całe swe dotychczasowe życie spędził w Rzymie, wychowywany jak rzymski obywatel - ruszył teraz zbrojnie przez Mezopotamię w celu odzyskania korony, która oficjalnie należała do jego ojca (Wonones jednak nigdy królem Partów nie został, a był jedynie pretendentem do tronu) i dziada. Prawie bez walki zdobył miasto Seleukeję nad Tygrysem i zmusił do kapitulacji załogę tamtejszej twierdzy, w której to znajdował się skarbiec Artabanosa i jego harem (36 r.). Zdobywszy to miasto opanował również leżący po drugiej stronie rzeki Ktezyfont - czyli zimowa stolicę Partów, gdzie też - mając insygnia koronne - postanowił się koronować. To wszystko razem wzięte zmusiło Artabanosa do szybkiej kontrakcji, gdyż utrata skarbu i kobiet z jego haremu była hańbą (nic więc dziwnego że władcy partyjscy, którzy wiedzieli że mogą utracić harem, decydowali się na zabicie wszystkich swych żon i konkubin, aby tylko nie wpadły one w ręce wroga), która mogła zakończyć się jego upadkiem i śmiercią. Królewska koronacja Tirydatesa przeciągała się, gdyż czekano jeszcze na dwóch ważnych satrapów: Fraatesa z Suzjany i Hierona. W tym czasie zaś Artabanos przekonał do siebie klany nomadów, część partyjskiej arystokracji i dzięki temu zdołał wzmocnić swoje wojsko, przez najemne oddziały walczące za pieniądze (które wysłali wspierający go wielmoże). Zaskoczony tempem ofensywy Artabanosa, Tirydates musiał czym prędzej uciekać z Ktezyfontu i Seleukii i ponownie udać się do Syrii pod skrzydła namiestnika Witeliusza, zaś Artabanos ponownie odzyskał swój skarbiec, harem i władzę nad krajem (36 r.).

Nadal jednak ciążyło nad nim niebezpieczeństwo ponownego użycia przez Rzymian Tirydatesa (czy też jego brata Fraatesa) w celu doprowadzenia do kolejnej wojny domowej w królestwie Partów. Dlatego też Artabanos postanowił zakończyć ten konflikt i powrócić ponownie do pokojowego współistnienia obu mocarstw. Wiosną 37 r. doszło więc do spotkania króla Partów z namiestnikiem Syrii Lucjuszem Witeliuszem na wyspie na środku Eufratu, czego efektem było podpisanie nowego traktatu pokojowego, w którym Armenia pozostawała w strefie wpływów Rzymu, w zamian za co Rzymianie mieli nie wtrącać się w wewnętrzne sprawy partyjskiej monarchii. Po podpisaniu tego porozumienia, wyprawiono tam bankiet mający przypieczętować wspólny pokój i zgodę. Aby uzyskać ów spokój wewnętrzny, Artabanos był w stanie zrezygnować nie tylko z dotychczas uprawianej polityki mocarstwowej, która opierała się na żądaniu zwrotu ziem, którymi niegdyś władali Achemenidzi (czyli całej Syrii, Palestyny Azji Mniejszej, Egiptu, oraz Tracji i część wysp na Morzu Egejskim), ale również wysłał do Rzymu w charakterze zakładnika swego syna Dariusza (i kilku innych wielmożów). Jednocześnie w kraju ukarał śmiercią tych wszystkich, których zdołał pochwycić, inni zaś (jak Abdagases Suren czy Ornospades) musieli ponownie uciekać do Syrii a stamtąd do Rzymu. Jednocześnie Artabanos nagradzał tych, którzy pozostali przy nim w dniach próby (szczególnie zaś Izatesa II, satrapy Medii Adiabene, która to prowincja uzyskała znaczną niezależność. Jako ciekawostkę warto też dodać że Izates przyjął judaizm i kraina ta stała się również bezpieczną przystanią dla Żydów, m.in. tych uchodzących z rozpadającej się Neharadei, czyli królestwa braci Anilaia i Asinaia - o których pisałem w poprzedniej części).

Kolejne lata to okres spokoju w stosunkach rzymsko-partyjskich, ale w samej Partii było wówczas gorąco, gdyż po śmierci Artabanosa II (39 r.), do walki o władzę rzucili się jego synowie, niczym wygłodniałe wilczęta przy trupie wilczycy. Najmłodszy z rodzonych synów Artabanosa pozostałych przy życiu (Dariusz wciąż przebywał w Rzymie) - Wardanes, uznał że to właśnie jemu należy się tron, ale pojawił się konkurent w osobie niejakiego Gotarzesa - przybranego syna zmarłego króla (wiadomo jest że Artabanos adoptował co najmniej dwóch chłopców). Wardanes (panując jako Wardanes I), zdołał przyjąć większość kraju z Ktezyfontem i Babilonem, natomiast Gotarzes uzyskał wsparcie na wschodzie królestwa. Tak więc sobie panowali, jeden na zachodzie i w centrum kraju, drugi na wschodnich rubieżach, a jeszcze dodatkowo problem nastręczona Seleukos, która od 36 r. pozostawała w stanie buntu przeciwko rodowi Artabanosa. W roku 40 po nieudanej próbie zdobycia owego miasta, Wardanes II utracił poparcie partyjskich wielmożów i został zmuszony do wycofania się do Medii Atropatene, a Ktezyfont zajął Gotarzes, który koronował się jako Gotarzes II. Wardanes jednak nie dał za wygraną, jeszcze tego samego roku zebrawszy posiłki uderzył na Babilon (który zajął bez walki) i obległ Seleukię. Zaskoczony tym szybkim manewrem Gotarzes uciekł z Ktezyfontu ponownie na wschód do Hyrkanii (40/41 r.). Tymczasem w Rzymie zamordowany został (panujący od marca 37 r.) cesarz Gajusz Kaligula. Pretorianie zaś zza kotary pałacu Tyberiusza na Palatynie wyciągnęli przerażonego jego wuja. Jąkającego się 50-letniego epileptyka - Tyberiusza Klaudiusza Nerona Germanika, zwanego potocznie Klaudiuszem. To on teraz (styczeń 41 r.) został nowym panem Imperium Romanum.




Z nieznanych bliżej powodów nowy cesarz postanowił złamać traktat zawarty w 37 r. i usunąć panującego w Armenii od pięciu lat Orodesa (jednego z synów Artabanosa II), wspieranego przez satrapę Demonaksa i osadzić na tamtejszym tronie iberyjskiego księcia Mitrydatesa (42 r.). I tak też się stało. Zrazu jednak nie wywarło to na dwóch toczących wojnę domową braciach większego wrażenia i obaj przygotowywali się do ostatecznej orężnej bitwy, która miała zadecydować o przyszłości kraju (a raczej o przeszłości ich samych). Zebrawszy armie i swych sojuszników, obaj królowie spotkali się na równinach Baktrii (dzisiejszy Turkiestan afgański). Wszystko już było gotowe do bitwy, ale do niej nie dochodziło. Wreszcie obaj bracia wyjechali sobie konno naprzeciw i tam, rozmawiając w cztery oczy (choć zapewne mając przy sobie również jakąś ochronę) zawarli porozumienie, rezygnując z walki. Podzielili kraj między siebie, twierdząc że obaj będą zgodnie panowali, i tak Wardanes zajął zachód i centrum kraju, zaś Gotarzes wschód (czyli nic się nie zmieniło jak dotychczas, z tą jedną różnicą że od tej pory było to usankcjonowane przez obu braci). Co ich zmusiło do takiego kroku? Właśnie zajęcie Armenii przez Rzymian i wypędzenie stamtąd Orodesa, obawiali się bowiem że teraz Klaudiusz może ponownie wykorzystać któregoś z ich dalekich krewnych przebywających w Rzymie i zdobyć poparcie partyjskich arystokratów, w celu pozbawienia ich obu tronu (a ród Suren i rod Karin - najbardziej niechętne wobec potomków Artabanosa, od dawna już szukały możliwości ponownego wypowiedzenia posłuszeństwa synom znienawidzonego króla, którego uważali za uzurpatora). Po zawarciu tego braterskiego układu, Wardanes jako ten silniejszy z braci (posiadający więcej ziem) przystąpił do konsolidacji swego królestwa. Na początek ponownie odległ Seleukię i zmusił miasto do kapitulacji. Następnie objechał wszystkie swoje satrapie, ściągając wojska pod nową wojnę z Rzymem o Armenię. Niestety, w tym właśnie czasie dotarła do niego wiadomość że gdy on ruszy na Rzymian, Gotarzes zamierza uderzyć na niego od tyłu i zająć Ktezyfont, Seleukię, Babilon i inne miasta.

Wardanes był wiernym wyznawcą Mitry. Wierzył że ten bóg osobiście zsyła na niego pomyślność i siłę, dlatego też oddawał mu cześć, budując świątynie oraz składając ofiary na jego ołtarzach (ofiary z pary białych koni nisajskich). Silna była też na jego dworze pozycja kapłanów zaratusztriańskich (magów). Tak więc Wardanes wyznając wiarę w Ahura Mazdę (źródło prawdy, siły i wszelkiego dobra), a przede wszystkim z owego Mitrę - perskiego Herkulesa, pogromcę byków i zbawiciela ludzkości (w III wieku w Imperium Rzymskim mitraizm będzie bardzo popularną religią, szczególnie wśród żołnierzy garnizonów nadgranicznych. Dojdzie też do bardzo ciężkich i krwawych walk pomiędzy mitraistami a chrześcijanami i wzajemnych ataków, połączonych z paleniem mitreów i kościołów oraz przybijaniem kapłanów do krzyży lub też wrzucaniem ich do ognia, czyli świętego symbolu Mitry, a szczególnie jego ojca Ahura Mazdy). Wardanes zatem brzydził się oszustwem, kłamstwem i podstępem, starając się jak najbardziej przypodobać swemu bogu. Dlatego też informacja o przygotowywanej zdradzie Gotarzesa wprawiła go w potworny gniew, gdyż nagle musiał zmienić kierunek swego ataku. A okazja do zaatakowania Rzymu była jak najbardziej właściwa, tym bardziej że cesarz Klaudiusz był daleko, bardzo daleko, bo właśnie podbijał Brytanię (43 r.) dokonując pierwszej od prawie stu lat (od czasów Juliusza Cezara) rzymskiej inwazji na tę wyspę. Tym razem jednak Rzymianie mieli pozostać w Brytanii nie na rok, nie na dwa, a przez następne 364 lata). Sytuacja była więc niezwykle dogodna, a Gotarzes popsuł ten moment ataku i zmusił Wardanesa do skierowania jego armii na wschód, przeciwko bratu.


LĄDOWANIE RZYMIAN W BRYTANII
(43 r.)



Tak więc gdy Klaudiusz był w Brytanii (a w tym czasie jego małżonka - Messalina urządziła w Rzymie konkurs z najlepszą tamtejszą prostytutką która z kobiet przyjmie więcej mężczyzn i... Messalina wygrała), Wardanes ruszył na wschód przeciwko Gotarzesowi (43 r.).




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz