Stron

wtorek, 17 października 2023

DO PRZODU!

 JEST DOBRZE, A BĘDZIE JESZCZE LEPIEJ




Wybory, wybory i po wyborach, czyli wiadomo już wszystko jak się sprawa będzie układała przez następne co najmniej dwa (jeśli nie pełne cztery) lata. Prawo i Sprawiedliwość (+ Suwerenna Polska) zdobyło łącznie - 194 mandaty, Koalicja Obywatelska (czyli Platforma Obywatelska i przystawki bez większego znaczenia) - 157, Trzecia Droga (czyli Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050) - 65 mandatów, Lewica (+ Nowa Lewica) - 26 mandatów i ostatnią partię jaka weszła do sejmu jest Konfederacja (czyli zlepek różnych osobliwości) - 18 mandatów. Wybory do Senatu zaś wygrała opozycja z tak zwanego "Paktu senackiego", biorąc 66 mandatów, reszta (czyli 34 mandaty) przypadła PiS-owi. Referendum zaś, które odbywało się łącznie z wyborami to Sejmu i Senatu, choć oczywiście zakończyło się odpowiedzią "Nie" na wszystkie cztery pytania w ok. 96% {1) - "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym..?", 2) - "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego..?", 3) - "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Polski z Białorusią..?" oraz 4) - "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki..?"}, ale ponieważ nie uzyskało ustawowo wymaganej większości 50% uprawnionych do wzięcia udziału w tym referendum (wynik oscylował w okolicach 42%), prze to nie jest obiektywny dla rządzących (kimkolwiek by oni nie byli) i nie musi być przez nich brany pod uwagę. I tyle, i na tym w zasadzie można by było skończyć owe podsumowanie gdyby nie... No właśnie, gdyby nie co?

Gdyby nie ta cała masa jojczących (szczególnie na Twitterze) mymłoków (wybaczcie, ale ja już naprawdę mam dosyć czytania tych żałosnych potoków nieskrywanego żalu i rozpaczy) z "przegranej PiS-u", bo PiS nie będzie miał większości, a to oznacza że nie stworzy rządu. Dlaczego wkoło jest tylu czarnowidzów, to ja doprawdy nie rozumiem? Wszyscy patrzą na wyniki tych wyborów i mówią "Patrzcie, szklanka jest do połowy pusta, oj co to będzie co to będzie?" A ja odpowiadam dobrze będzie, można nawet dodać że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. PiS co prawda stracił od ostatnich wyborów jakieś 500 tys. swoich wyborców z 2019 r. (straciłby również i mnie, gdyby nie moje poczucie obowiązku wobec Ojczyzny), ale to dobrze, bo to pozwoli zrozumieć że nic nie jest dane raz na zawsze i że zawsze trzeba liczyć się z głosem swych współobywateli. Mimo to, sytuacja jaka się klaruje nie jest zła i postaram się to wytłumaczyć na dwóch przykładach. PiS co prawda dostał trochę po głowie, bo za bardzo obrósł w piórka, za bardzo był przekonany że wszystko (albo co najmniej bardzo dużo) może i nikt mu za to nic nie zrobi (notabene, tak samo było przed 2015 rokiem z Platformą Obywatelską i to ich doprowadziło do katastrofy z której nie potrafią podnieść się po dziś dzień. Pycha zawsze kroczy o krok przed upadkiem). Ale ogólnie rzecz biorąc Prawo i Sprawiedliwość po raz trzeci z rzędu wygrało wybory, i to jest duży plus (Platforma analogicznie w tym samym czasie w 2015 r. wybory przegrała z kretesem po 8 latach swoich wcześniejszych rządów). Pytanie teraz czy politycy PiS-u będą na tyle inteligentni żeby to, co się stało przekłuć w sukces, nawet jeśli ten sukces będzie nieco przyciągnięty w czasie?




Oczywiście Prawo i Sprawiedliwość samodzielnie rządzić już nie może, ale... to wcale nie oznacza, że rządy będzie sprawowała opozycja, i to nawet paradoksalnie (jak wcześniej wspominałem) nawet jeśli uda jej się sklecić większość rządową. Sytuacja jest dla PiS-u (a raczej dla mądrych ludzi w PiS-ie) wprost wymarzona, ponieważ co prawda partia ta dostała od narodu prztyczka w nos za swą arogancję i butę (szczególnie w czasach pandemii, choć nie tylko) ale, co ciekawe nie została przez ten naród skreślona (tak jak stało się to z Platformą Obywatelską). Więc nie rozumiem skąd te żale? Owszem, emocje są bardzo ważne, emocje często pomagają mobilizować własnych wyborców (czy też zwolenników) i jednocześnie rezonują na konkurentów, ale czas emocji się już skończył wraz z końcem wyborów, teraz trzeba myśleć racjonalnie i jeśli PiS nie chce zatonąć, to musi zupełnie inaczej podejść do tego co się wydarzyło, niż rozpaczanie i grożenie drugiej stronie (czy też obrażanie wyborców opozycji, bo i takie głupoty można przeczytać chociażby na Twitterze, gdzie przyznam się szczerze po prostu rzygać mi się chce jak czytam te niekończące się potoki żalu i rozpaczy). PiS do sprawy musi podejść bardzo racjonalnie, pokazać ogromną klasę i po pierwsze postarać się zbudować większość rządową, a na to są szanse (tylko nie w sposób głupi, jak do tej pory to czynią, rozpowiadając wszem i wobec że my tutaj z tym, czy z tamtym, bo dopiero co zakończyły się wybory, a opozycja - która oczywiście nie jest monolitem - szła jednak do tych wyborów żeby odsunąć PiS od władzy, i tego chcieli wyborcy czy to PSL-u, czy Polski 2050, czy chociażby Konfederacji. Mówienie więc że my tutaj zaraz będziemy rozmawiać i zapewne stworzymy rząd z tymi lub z tymi jest przeciwskuteczne, bo nikt normalny od razu po wyborach się na to nie zgodzi - chyba że jest samobójcą i ma gdzieś poparcie swoich wyborców, ale na to bym nie liczył).




Trzeba poczekać, sytuacja jest bardzo dobra dla PiS-u (przepraszam, może nie bardzo dobra, ale jest dobra, na pewno lepsza niż mogliby oni oczekiwać, gdyby troszeczkę pomyśleli o swoich błędach w czasie tych ośmiu lat rządów). Ja uważam że jeżeli przedstawiciele PiS-u chcą kontynuować rządy, powinni sformułować ciekawą propozycję polityczną dla Kosiniaka-Kamysza i dla Hołowni - bo to właśnie oni są prawdziwymi zwycięzcami tych wyborów. Trzecia Droga - choć wydawało się że zejdzie pod próg wyborczy (8%) wyskoczyła do poziomu ponad 14%, co jest naprawdę dobrym wynikiem, i to oni (a nie Lewica czy Konfederacja) realnie będą rozdawać karty (przynajmniej te najważniejsze dla pis-u). Dlatego radziłbym zarówno Mateuszowi Morawieckiemu jak i innym pisowcom powstrzymać się przed głupimi deklaracjami że oni tutaj zaraz będą rozmawiać z PSL-em o przyszłej koalicji, bo takie deklaracje od razu będą odrzucane (nie po to wyborcy Trzeciej Drogi głosowali na Trzecią Drogę a nie na Prawo i Sprawiedliwość, czy nawet na Koalicję Obywatelską, żeby teraz wchodzić od razu w sojusz z PiS-em, tu trzeba mądrze). PiS ma ogromne atuty i możliwości negocjacyjne, ale tu trzeba powoli, nie śpieszyć się, mimo wszystko mamy czas - w końcu tu chodzi o Polskę. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale szczególnie ja bym uderzał do Kosiniaka-Kamysza i tej jego kamaryli, ofiarując im marchewkę, a jednocześnie pokazując bacik (spójrzcie, my dajemy wam to, to i to, Platforma wam tyle nie zaoferuje, a poza tym, jeśli pójdziecie z nimi to realnie nie będziecie mogli rządzić przez kolejne 2 lata ze względu na to że mamy prezydenta {co prawda jest to trochę ubezwłasnowolniejące Głowę Państwa, ale nieraz w negocjacjach się przydaje}, opłaca to się wam? nic na tym nie zyskacie a tylko stracicie, szczególnie wśród wyborców którzy na was głosowali).




Ja gdybym był na miejscu przedstawicieli PiS-u mógłbym takie rozmowy poprowadzić, (przede wszystkim jednak musiałbym poznać kilka słabych i mocnych stron swoich rozmówców - a politycy przecież mniej lub bardziej się znają - i odpowiednio do tego układać zarówno formę, jak i treść oraz ton rozmowy). Oczywiście nie sądzę też że na jednym takich spotkań by się skończyło, zapewne będzie ich kilka, może nawet kilkanaście, ale tutaj trzeba do każdego z nich podchodzić z otwartą głową, rozsądnie bez emocji i na spokojnie. Zobaczymy co się z tego urodzi i jak PiS do tego podejdzie, możliwości jest bowiem wiele i powstanie w większości rządowej jest jak najbardziej realne dla Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście należy również założyć i inną możliwość, że PiS-owi nie uda się sformować większości i Trzecia Droga oraz Lewica idą z... Ryżym. To też wcale nie jest zła wersja dla PiSu (przepraszam, dla ludzi powiązanych ze spółkami Skarbu Państwa to jest katastrofa, ale ja mam ich gdzieś. Ja nie jestem z PIS-u i moje rady tyczą się tylko pracy dla Polski i kontynuacji tych projektów, które Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło oraz zapewne następnych, które byłyby w planach). W tym wariancie PiS powinien przygotować się na "Długą drogę przez pustynię" - jak de Gaulle nazwał swój powrót do władzy w 1958 r. po 12 latach "odpoczynku". Oczywiście w tym przypadku wspólne rządy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy nie trwałyby ani 12, ani 10, a myślę że nawet nie przetrwałyby dwóch lat. Natomiast byłoby tam bardzo śmiesznie i można by było usiąść wygodnie, wziąć popcorn i patrzeć jak wzajemnie się zagryzają. Tusk bowiem ewidentnie te wybory przegrał i widać to już gołym okiem, nie udało mu się bowiem stłamsić Trzeciej Drogi i Lewicy i podporządkować ich sobie całkowicie, a to oznacza że realnie jest zakładnikiem obu tych partii, bo wystarczy że chociaż jedna się wysypie i koniec. A tyle było wysiłku, takie wzmożenie emocjonalne, tyle wylanych łez, tyle żalu - głównie za oderwanie od koryta na 8 lat ale nie tylko, bardzo ważny jest również aspekt "kto-kogo". 

Zauważyłem bowiem, że wśród wyborców Platformy panuje bardzo silna pogarda do zwolenników Prawa i Sprawiedliwości i to jest pogarda, którą można by było porównać do nienawiści, jaką wygnani z Francji po 1789 r. arystokraci darzyli zarówno rewolucjonistów jak i elity Cesarstwa łącznie z Napoleonem Wielkim. A gdy wrócili na tron przy pomocy innych państw, pierwsze co zrobili, to przystąpili do rozliczeń. Nic więc dziwnego, że Talleyrand stwierdził, dość ironicznie, iż Burbonowie: "Niczego się nie nauczyli i niczego nie zapomnieli". Efekt tego oczywiście jest znany, dynastia ta została ostatecznie obalona i do władzy już nie wróciła, a jej ostatecznym grabarzem stał się Henryk Karol Ferdynand, zwany też Henrykiem "V" (nigdy nie zasiadał na tronie). Bowiem o klęsce Francji w wojnie z Prusami (Niemcami) w 1870-71 r. i kapitulacji armii cesarza Napoleona III pod Sedanem, powrót Burbonów do władzy był więcej niż pewny a Republika (która wówczas powstała) była tylko formą tymczasową. Wszystkie partie polityczne były zgodne że Henryk V powinien objąć tron, nawet orleaniści dogadali się ze swymi kuzynami na zasadzie takiej, że Henryk V obejmie tron, a gdyby nie udało mu się spłodzić syna, to wtedy tron przypadnie przedstawicielowi linii orleańskiej dynastii Burbonów. Wszystko było dopięte na ostatni guzik i tylko należało oczekiwać kiedy dojdzie do oficjalnego odnowienia monarchii Burbonów i koronacji Henryka. Co więc się stało, że się ze...ło? Henryk nie został królem przez głupotę, bzdurę, mianowicie nie chciał się zgodzić na uznanie trójkolorowej flagi, która już wówczas mocno zakorzeniła się w świadomości Francuzów jako ich flaga narodowa, a wręcz żądał powrotu do starej przedrewolucyjnej białej flagi francuskiej ze złotymi liliami. Koniec końców zraził do siebie całą opinię publiczną, stronnictwa polityczne i społeczeństwo i w 1875 r. wydane zostały tak zwane ustawy konstytucyjne, które oficjalnie już uznawały istnienie III Republiki Francuskiej, a monarchia Burbonów przeszła do lamusa. Innymi słowy Henryk który uparł się o pierdołę, stał się grabarzem całej swojej rodziny.




Dziś ta sama pogarda do "motłochu" (który ośmielił się poprzeć nie to stronnictwo co trzeba), jaka wcześniej tyczyła się Burbonów (i wielu im podobnych), teraz uwidacznia się w postępowaniu zwolenników "totalnej opozycji" czy też bardziej konkretnie Platformy Obywatelskiej. Ostatnio słuchałem Tomasza Lisa i powiedział on że nie rozumie co złego było przed 2015 r. że doprowadziło do upadku Platformę Obywatelską. Cóż mogę powiedzieć, to że on tego nie rozumie to ja jestem w stanie pojąć, bo on zachowuje się dokładnie tak samo, jak zachowywali się Burbonowie na chwilę przed upadkiem. Oni też nie pojmowali dlaczego doszło do rewolucji 1789 r. i dlaczego naród pragnie zachowania chociażby takich oczywistości jak trójkolorowa flaga, za którą przelewali swą krew żołnierze od czasów rewolucji, po Napoleona Wielkiego i później w czasie wojny z Prusakami. Oni żyli w swoim świecie, w świecie pełnym nienawiści do motłochu (lub przynajmniej pogardy, a na pewno byli przekonani co do swoich boskich praw do władzy nad Francją). W ich świecie bowiem, powrót do tego co było wcześniej był oczywistością, tak jak dla Tomasza Lisa i wielu jemu podobnych przedstawicieli elyt, powrót do tego co było przed 2015 jest jak najbardziej oczywiste. Ci ludzie także żyją w swoim własnym świecie, w świecie swojej bańki w której czują się bardzo dobrze i wygodnie, ale gdy wyjdą poza nią, to już jest pewne zdziwienie połączone z przerażeniem a potem ze złością. I co prawda udało im się zmobilizować jakąś część niechęci do PiSu ale dalej na tym nie pojadą, bo to paliwo szybko się kończy, a totalna opozycja, "Sini Razem" i cały ten element od runów SS (zwanych też "strajkiem kobiet" czy jakoś tak) nie ma społeczeństwu nic pozytywnego do zaoferowania. A w rządzie złożonym z... dziewięciu stronnictw (bo z tylu składałby się rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy), będzie bardzo ciekawym zbiorowiskiem, w którym wiele sobie nie porządzą, ale zapewnią nam dobra zabawę, bo przecież różni ich tak wiele, że nie wiem jak uda mi się wspólnie porozumieć. W ogóle nie wiadomo kto miałby być premierem w takim rządzie? Wszyscy z Platformy chcieliby jaką lidera takiego rządu widzieć Donalda Tuska, ale na taki układ nie pójdzie Trzecia Droga (a szczególnie Kosiniak-Kamysz) która jest języczkiem u wagi i bez niej cała ta żałośnie spleciona budowla się rozsypie w drobny mak. Dopiero wtedy się zacznie, Tomasz Lis już wcześniej obrażał zarówno Hołownię jak i Kamysza, pamiętacie te "kałownie" i "tygryska"?), gdy więc nie będą chcieli podporządkować się miłości jego życia, jaką jest Donald Tusk, to gotów jest wyjść z siebie i stanąć obok 😄.




A podporządkować, się nie podporządkują - bo niby dlaczego mieliby? Gdyby chcieli się podporządkować, to zrobiliby to jeszcze latem, gdy sondaże dawały im jakieś 6/8 % i gdy wszyscy zwolennicy Platformy (w tym "dziennikarze" pokroju Tomasza Lisa) twierdzili, że jeśli Hołownia się nie połączy z Platformą to wyląduje na zielonej trawce (a swoje 3 grosze dodawał również Tusk, twierdząc, że albo godzicie się na moje warunki albo aut). W pewnym momencie - gdy okazało się że sondaże nie dają Trzeciej Drodze wystarczającego poparcia -  przestraszyli się również pesel-owcy którzy przekonywali Kosiniaka-Kamysza że warto jednak zostawić Hołownię, bo z nim nie ma szans, a wrócić do Tuska i podporządkować się jemu, w przeciwnym razie nie wejdą do sejmu. I tutaj Kosiniak-Kamysz - chyba po raz pierwszy swoim politycznym życiu -  wykazał się wyjątkowym zmysłem i determinacją i powiedział "nie". Tak więc to on jest twórcą dzisiejszego wyniku Trzeciej Drogi (oczywiście Hołownia też swoje dołożył, jego występ w czasie debaty przedwyborczej był dosyć obiecujący i mógł przysporzyć Trzeciej Drodze nowych zwolenników). Skoro wtedy się nie ugiął - gdy było pewne że wylądują pod progiem - to dlaczego miałby się ugiąć teraz, skoro to on tak naprawdę wygrał wybory i rozdaje karty. A między Trzecią Drogą i Lewicą też szykują się bardzo ciekawe relacje, co doprowadzi do tego że zarówno Kosiniak-Kamysz jak i Hołownia mogą pokazać się jako "obrońcy normalności" - mówiąc najogólniej jak można. Ja w ogóle uważam że jeżeli Platforma nie da Kosiniakowi stanowiska premiera w nowym rządzie, to nie ma szans na żadną koalicję i zaklęcia Tuska oraz bluzgi Lisa nic tutaj nie pomogą, a mogą tylko pogłębić rów już dzisiaj dzielący opozycję.




Dlatego w żadnym razie nie należy się denerwować (jak czynią to wyborcy PiS-u), a podejść do wszystkiego bardzo racjonalnie. Oczywiście nie można odpuszczać żadnych antypolskich akcji i należy  kontrolować poczynania Platformy - która chcąc nie chcąc (jak pisałem wcześniej) będzie musiała zapłacić, za pomoc udzieloną z zagranicy. I będzie płacić naszym kosztem. Na szczęście w dużej mierze nawet gdyby doszło do rządu Platforma-Trzecia Droga i Lewica, to PiS zostawił po sobie bardzo wiele przeszkód, które mogą zamienić się w miny wysadzające nowy rząd (a przynajmniej mocno utrudniające mu działalność). Pierwszą z takich min jest prezydent Andrzej Duda, który na każde antypolskie działanie totalnej opozycji (czyli Platformy Obywatelskiej) ma prawo zastosować weto, a taki rząd nie byłby w stanie tego weta obalić (z tego co wiem, trzeba do tego 276 posłów, a te trzy partie razem wzięte - łącznie jak wspomniałem złożone z dziewięciu klubów - miałyby zaledwie 248 mandatów). Zapewne pojawią się też próby wywierania presji na Prezydenta, ale przez lata obrażano go, nazywano "długopisem Kaczyńskiego", więc nie sądzę aby zapomniał tamte zniewagi. Taki rząd przez kolejne 2 lata byłby więc w dużej mierze ubezwłasnowolniony i niezdolny do realnego sprawowania władzy. Kolejną miną postawioną na drodze "totalnych" przez PiS, jest choćby Rada Mediów Narodowych, która wybrana została na sześcioletnią kadencję w lipcu 2022 r. Czyli żadne próby interwencji w Telewizji Publicznej nic nie dadzą i tak naprawdę PiS miałby TVP w dalszym ciągu pod swymi skrzydłami (stąd te zadowolone miny niektórych redaktorów tejże telewizji?). Poza tym PiS byłby najsilniejszą opozycją w historii III Rzeczpospolitej i mógłby tutaj wiele namieszać, tak więc nie sądzę że rząd stworzony przez platformę byłby takim złym rozwiązaniem. Wielu ludziom otworzyłyby się oczy (zresztą telewizja w dalszym ciągu byłaby pisowska 😄), a Prawo i Sprawiedliwość ustami Macierewicza już zapowiedziało, że jeśli do tego dojdzie to oni będą patriotyczną opozycją.




Tak więc nadchodzą bardzo ciekawe dni tygodnie i miesiące i wydaje mi się że należy być coraz lepszej myśli dobrej myśli bo nie sądzę żeby rząd spleciony przez tych fanatyków pełnych nienawiści - nawet nie tyle do PiS-u, co przede wszystkim do wyborców PiS-u (widzieliście drodzy Czytelnicy tego bloga niektóre tweety tych ludzi? ja widziałem i targają mną sprzeczne uczucia. Na początku uśmiałem się do rozpuku, ale potem po prostu zrobiło mi się ich żal. W końcu życie w takim rozbiciu emocjonalnym musi być koszmarem i należałoby zorganizować jakąś ogólnonarodową terapię psychiatryczną albo psychologiczną dla tych ludzi, bo wydaje mi się że oni mogą stanowić niebezpieczeństwo nie tylko dla siebie samych, ale również dla swego otoczenia), taki rząd nie będzie w stanie długo się utrzymać. Także nie ma co się martwić i przejmować na zapas. Jest dobrze, PiS wygrał kolejne wybory, a co do reszty to poczekajmy trochę. I nie nerwowo, nie agresywnie - jak mówiła niezapomniana Renata Beger. Przed nami bardzo ciekawe chwile o czym nie omieszkał wspomnieć również sam Jarosław Kaczyński. Tak więc głowa do góry!




3 komentarze:

  1. .................................................................................................gdyby pis zrobił porządek z milicją,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, z prawnikami z systemem prawnym,,,,,,,,,,,,,,i z tym co się nazywa kościół (nie chcę na to bluzgać)-------------------------------------------------------a zrobił zdaje się odwrotnie większy chaos------------------------------------------------------liczył prawdopodobnie że milicja i katolicy dadzą ogromną większość wyborców,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,niestety ludzie odwrócili się-------------------------------------------chyba te trzy punkty wystarczyłyby (milicja prawnicy i księżyce) żeby rządzić dalej----------------------------------------------------------------no teraz jeśli różowi z czerwonymi zjednoczą się to wprowadzą kolorowych oddadzą niemcom kapitał i ludzie pójdą na szczaw,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,tutaj można jeszcze wspomnieć trochę o młodzieży wychowano chyba w żłobko-przedszkolach stada ptysi którzy chyba do niczego nie są przygotowani--------------------------------------------w razie jakiejkpolwiek zawieruchy to będzie tanie mięso armatnie........................................................................

    OdpowiedzUsuń
  2. Ręce opadają!
    Wystarczył mi tylko wstęp przeczytać i tylko ze względu historię cywilizacji galaktycznej oraz Reinkarnacje to nie mam co tu przychodzić.

    Ja sądziłem, że mimo takiej wiedzy o galaktyce, rozwoju duchowym na samym początku, będzie bez stronniczego politykowania i dystansowego spojrzenia na świat Polski, polityki i całej planety.

    Niestety. Tak z manipulowanej osoby wokół PiŹ**lców to nie widziałem. Człowiek, który powinien widzieć trzeźwo na aspekty manipulacji, naciągactwa, kłamstw, dzielenia ludzi i ZŁODZIEJSTWA większego niż za PO!
    Popiera tych ZDRAJCÓW!

    Nigdy zdrajców oddanych Bolszewicyzmowi nowoczesnemu nie było w historii tego kraju jak PIS!

    Analizowałeś źródła channelingowe itd.
    Niestety ale te materiały są błędne, jeśli pochodzą z Galaktycznej Federacji.

    Ja czytam z rasy Tajgeta. Rasy, która w skrytości przesyła manipulacje z GF oraz ich plany i ich stosunek do Ziemi.

    Moja WJ potwierdza ich informacje wręcz pokrywają się z tym co sam wiem doszedłem i WJ mi przekazywała a co oni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie denerwuj się Soyokaze 😉 Powinieneś wiele rzeczy oddzielić, jak choćby fakt, że my żyjemy tu i teraz, a ten świat nie jest i nie będzie rajem - Nigdy! Tyle powstało ideologii mających nas uszczęśliwić, i co? Ile krwi przy tym popłynęło, ile ludzkich nieszczęść?

      Dlatego oczywistym jest, że podstawowym celem naszego istnienia jest akceptacja drugiego człowieka i ujrzenie w nim siebie samego, to jest podstawa i jedyna droga do wyzwolenia się z niewoli jaką jest ten świat. Ta droga nazywa się MIŁOŚĆ.

      Ale chyba równie dobrze jak ja wiesz jak z tym jest na tym świecie. Ja przyznam się szczerze (tak bardzo prywatnie) mam już dosyć kolejnego pojawiania się na tym świecie i mam ogromną nadzieję że jak zamknę już oczy w tym żywocie, to już nigdy tutaj ich nie otworzę ponownie. Jestem baaardzo zmęczony, tak, jakbym doświadczył co najmniej tysiąca albo więcej lat prawdziwej męki. Choć oczywiście w moim życiu układa się dobrze i to jest też swoisty paradoks.

      Poza tym jeśli wracać mam do polityki to PiS też nigdy nie była moją partią-matką, ale w żaden sposób, nigdy i w żadnych warunkach nie zgodzę się na ponowne zdominowanie Mojego Kraju przez twory, które są totalnie antyludzkie bo takimi tworami są państwo Moskalów i to co tam mamy na zachodzie, który to twór od czasów pana z wąsikiem niewiele się zmienił.

      A tak poza tym - wierz mi lub nie - ale bardzo zazdroszczę takim ludziom jak Witold Pilecki, przede wszystkim tego jak żyli i tego że już nie muszą. "Zawsze starałem się żyć tak, abym w godzinie śmierci mógł się bardziej radować niż smucić". 🇵🇱

      Usuń