Stron

niedziela, 15 października 2023

ZWYCIĘSTWO!

PiS WYGRAŁ TRZECIE WYBORY PARLAMENTARNE Z RZĘDU




 Kolejne parlamentarne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, trzecie z kolei i trzecie pod rząd, natomiast nie pamiętam już ile tych zwycięstw łącznie było od 2014 r., wliczając prezydenckie, samorządowe i do Parlamentu Europejskiego - po prostu nie chce mi się już tego liczyć. Co prawda wyniki exit poll wskazują tylko na 200 mandatów dla partii rządzącej (na 460 możliwych do wzięcia), ale to są tylko wyniki sondażowe, natomiast wielu już zanosi się płaczem, że opozycja zdobyła łącznie większość parlamentarną - bzdura totalna. Należy bowiem pamiętać że wciąż nie zostały podliczone wyniki ze wsi i małych miasteczek, a tam za Platformą Obywatelską ludzie w ogromnej większości nie przepadają, tak więc już jutro, albo pojutrze możemy się obudzić w zupełnie innej rzeczywistości. Na dzień dzisiejszy i tak Prawo i Sprawiedliwość kontynuuje misję tworzenia nowego rządu. Prezydent z pewnością bowiem powierzy tę misję przedstawicielowi zwycięskiej partii, a taką jest właśnie PiS. Myślę że większość sejmową spokojnie uda się zebrać, tak więc ja osobiście jestem dobrej myśli.

Reformy które PiS rozpoczął, muszą być kontynuowane, nawet jeśli uznamy że zabierał się za nie jak przysłowiowy pies do jeża. PiS popełnił też wiele błędów, szczególnie w czasach pandemii, ale wydaje mi się (i takie odczuwam wrażenie słysząc o tym, co mówił chociażby Morawiecki, że popełnili błędy i za nie przepraszają, choć oczywiście nie dodał jakie to były błędy, a pandemia to tylko niewielki wycinek owych błędów - choć najbardziej dotkliwy i najbardziej niszczący wizerunek partii, jaką było kiedyś Prawo i Sprawiedliwość) że zrozumieli iż pewne naciski zewnętrzne (takie, jakie szły choćby do Ministerstwa Zdrowia w czasach pandemii od pana Anthony'ego Fauci, czy też bardziej konkretnie od jego sekretarki, albo te, iż można się dogadać z Komisją Europejską i ona dotrzyma danego słowa) nie były warte poparcia Polaków i ostatecznie okazały się mrzonkami które miały tak czy siak zatopić tę partię (szczególnie widać to wyraźnie na przykładzie wymuszania na PiS-ie przez Komisję Europejską zgody, na rozładunek i sprzedaż ukraińskiego zboża w Polsce. Przedstawiciele tej instytucji bowiem - pomimo wcześniej złożonego polskiego weta w tej sprawie - byli pewni, że Polska to weto ostatecznie wycofa, bo taka była kalkulacja wcześniejszych relacji PiS-Komisja Europejska, a polegała ona na tym, że PiS najpierw głośno krzyczał i kładł się Rejtanem że czegoś nie zrobi, a potem ostatecznie i tak posłusznie wykonywał polecenia eurokratów. Dlaczego decyzja pani von der Leyen o zezwoleniu na przewóz i sprzedaż ukraińskiego zboża na terenie Unii Europejskiej zapadła dosłownie za pięć dwunasta? Ponieważ Unia - a raczej Komisja Europejska - do ostatniej chwili czekała na polską kapitulację w tej sprawie. W PiS-ie jednak ktoś wreszcie poszedł po rozum do głowy i zdał sobie sprawę, że sprawa ta ma po prostu zatopić tę partię przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi w Polsce, bo jeśli Prawo i Sprawiedliwość zgodziłoby się wycofać weto na ukraińskie zboże w Polsce, spowodowałoby to olbrzymie straty a prawdopodobnie również bankructwo wielu polskich rolników i to jednocześnie przełożyłoby się na poparcie wsi dla partii PiS. Wówczas taki pan Kołodziejczak - którego na szybko przygarnęła Platforma Obywatelska wraz z Donaldem Tuskiem, mógłby piać z oburzenia, że zły PiS właśnie pogrzebał polską wieś i nie dba o polskich rolników. A to byłoby zabójcze dla tej partii, która największe swe poparcie ma właśnie na wsi i w małych miejscowościach.




Wydaje mi się więc że mówiąc o błędach które PiS wcześniej popełnił, Morawiecki mówił właśnie o tych faktach. O tym, że oni inaczej podchodzili do sprawy, oni ufali ludziom z którymi rozmawiali i z którymi się umawiali (w końcu każdy człowiek wychodzi z założenia, że jeśli się z kimś umawia, to ten drugi dotrzyma danego słowa. Chyba że ma do czynienia z szulerem, kłamcą i hochsztaplerem jak w przypadku przedstawicieli Komisji Europejskiej - to wtedy zupełnie inna sprawa, tylko że PiS musiał się o tym przekonać dopiero na własnym grzbiecie). W każdym razie opcja niemiecka czy też raczej tak zwana "partia pruska" nie ma czego w Polsce szukać. Bowiem jeśli na razie jeszcze jesteśmy za słabi aby móc sobie pozwolić na partię typowo polską, to już wolę Jankesów i partię amerykańską - jaką obecnie jest Prawo i Sprawiedliwości. Nie chcemy bowiem ani Moskala, ani Niemca. Chcemy zaś odnowienia Polskiej Siły i Polskiego Ducha, Odrodzenia dawnego Międzymorza i nowego ułożenia sił w Unii Europejskiej, bo to, co jest obecnie, to już jest trup, który jeszcze nie zdaje sobie sprawy że dogorywa. A Niemcy niestety ponownie dolewają oliwy do ognia, niszcząc Europę po raz trzeci w przeciągu 100 ostatnich lat. Nie chcemy Europy od Władywostoku po Lizbonę, nie chcemy "świeżej krwi afrykańskiej" w Europie, która ma nas kulturowo (czy też antykulturowo) ubogacić (gwałcenie kobiet, mordowanie ludzi czy choćby zwykłe wypróżnianie się na ulicy, nie jest elementem żadnej kultury - chyba że typowo pierwotnej). Nie chcemy na naszych ulicach mieć tego samego z czym zmagają się na Zachodzie. Chcemy mieć spokój, bezpieczeństwo i stabilne rządy, oraz świadomość, że nasze dzieci wysłane do szkoły wrócą bezpiecznie do domu i nie trzeba specjalnie po nie wychodzić, żeby ocalić je od napadu, pobicia czy ataku nożownika albo jakiegoś innego islamofila z bronią palną, czy pasem szahida wypełnionym TNT. Tu ma być spokój, tu jest Polska i my na to nie pozwolimy.




Tak więc podsumowując, jestem zadowolony z wyniku tych wyborów. Pokazują one bowiem że gen samozniszczenia - jaki mimo wszystko jeszcze w naszym narodzie się tli - jest już zbyt słaby aby triumfować. Tak więc jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy, nie zginęła i nie zginie! - jak w swych ostatnich słowach rzekł do żołnierzy Samodzielnej Grupy Operacyjnej Polesie gen. Franciszek Kleeberg.




6 komentarzy:

  1. "Myślę że większość sejmową spokojnie uda się zebrać, tak więc ja osobiście jestem dobrej myśli." - większość sejmową dałaby koalicja PiS-PSL. Na nią się jednak obecnie nie zanosi...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic jeszcze nie wiadomo, wydaje mi się że koniec końców będzie trzecia kadencja. Jakoś dziwnie mam wrażenie że PiS potrafi "przekonywać". 👊🤝🤭

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie byłbym taki optymistyczny. Duże miasta przychodzą później

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co z tego? Przecież nawet przy najgorszym układzie, w którym platformie udaje się sklecić w jakiś sposób rząd z tych przystawek, to kto powiedział że realnie będzie rządzić? Spokojnie teraz mamy dwa miesiące rządu PiS-u co najmniej, a poza tym dwa lata kadencji prezydenta. A po drodze są wybory samorządowe, europejskie i prezydenckie. Ale i tak uważam że PiS ma trzecią kadencję.

      Usuń
    2. Jest szansa na przyśpieszone wybory na wiosnę, jeśli koalicja nie będzie mogła się jakkolwiek dogadać. Nawet jeśli się dogadają to pewnie będą ciągłe zmiany premierów i weta Dudy.

      Usuń
    3. Jedyne co mnie niepokoi w tym scenariuszu to to, że stan takiej quasi anarchii politycznej nawet w wykonaniu Platformy Obywatelskiej, służy niestety zarówno Berlinowi jak i Moskwie. Ale myślę że i tak sobie spokojnie poradzimy, tylko potrzeba nam dziadka do orzechów 👊🤭

      Usuń