Stron

piątek, 24 listopada 2023

ZEMSTA NA WROGACH! - Cz. V

 CZY ZEMSTA JEST ROZKOSZĄ BOGÓW?





JUSTYNIAN II RINOTMETOS

(668-711)

Cz. V







RODZINA
(608-668)
Cz. V


 Do starcia armii Kurajszytów Abu Sufiana i wyznawców Allaha prowadzonych przez Mahometa, doszło w marcu 625 r. w pobliżu góry Ohud. Tym razem Kurajszyci byli znacznie liczniejsi i lepiej przygotowani do bitwy, niż w czasie poprzedniego starcia przy źródle Badr (w marcu 624 r. o którym pisałem w poprzedniej części). Celem Abu Sufiana było nie tylko zwycięstwo nad Mahometem w bitwie, ale przede wszystkim zniszczenie muzułmańskiej ummy w Medynie i do tego też zmierzał. Kurajszyci stanęli do bitwy w formacji półksiężyca, a na prawym skrzydle jazdą arabską dowodził niejaki Kaled, sławny wojownik kurajszycki. Mahomet ustawił swoich zwolenników u podnóża góry Ohud, na tyłach zaś umieścił łuczników (łącznie jego siły liczyły ok. 950 wyznawców Allaha, czyli trzy razy mniej niż siły Kurajszytów). Mahomet - dzierżąc w dłoni swój biały sztandar Allaha, wsiadł na koń i poprowadził szarżę na oddziały wroga. Atak ten okazał się skuteczny, gdyż przełamano szyk nieprzyjacielski na pół, ale jednocześnie łucznicy stojący z tyłu popędzili wraz za jazdą i doszło do takiej sytuacji, że tyły armii Mahometa pozostały odsłonięte i w tym momencie ruszył Kaled, który zaatakował wyznawców Allaha z flanki i od tyłu, powodując panikę w szeregach "prawowiernych". W czasie tego starcia ranny w twarz został sam Mahomet (grot oszczepu ciśnięty w jego kierunku wybił mu dwa zęby). Kaled ogłosił zaś że Mahomet poległ i że to on go zabił. W rzeczywistości zaś Mahomet prawdopodobnie stracił przytomność i został wyniesiony z pola walki przez swych współwyznawców (w Koranie jest bowiem napisane że błogosławił ręce, które wyniosły go z pola bitwy). Pod Górą Ohud życie straciło ok. 70 wyznawców Allaha, a reszta musiała pośpiesznie się wycofać. Jednak straty zadane Kurajszytom były na tyle duże, że ci nie mogli z miejsca uderzyć na Medynę i tym samym dokończyć dzieła likwidacji tamtejszej muzułmańskiej ummy. Natomiast ciała poległych muzułmanów zostały zbezczeszczone (podobnie jak ciała Kurajszytów po bitwie pod Badr). Przecinano bowiem im klatki piersiowe i wyciągano narządy aby je spalić, natomiast kobiety kurajszyckie w liczbie piętnastu, które obecne były w czasie tej bitwy (na czele z Hendą, żoną Abu Sufiana) oddawały mocz na ciała poległych wyznawców Allaha.

Bitwa zakończyła się więc klęską Mahometa i jego współwyznawców, co zostało dostrzeżone przez miejscowych Żydów z Medyny, którzy twierdzili że jest to kara boża za próbę zmuszenia ich do przyjęcia wiary Mahometa. Bowiem w styczniu 624 r. Mahomet oficjalnie zerwał z Żydami, nakazując swoim wyznawcom ponownie modlić się w kierunku Mekki i tamtejszej świątyni w Al-Kaaby, a nie Jerozolimy - jak to czynił przez pewien czas, żyjąc i nauczając w Mekce. Teraz zaś zachowanie żydowskiej społeczności w Medynie stało się jasnym sygnałem dla Mahometa, że jest to swoista piąta kolumna, która nie tylko nie zamierza nawracać się na islam, ale może również wspomóc zbrojnie Kurajszytów, gdy ci postanowią zaatakować muzułmańską ummę w tym mieście. Realne zagrożenie stanowiły trzy żydowskie plemiona żyjące w Medynie: Banu Kajnuka, Banu an-Nadir i Banu Kurajza, które posiadały własne armie oraz tereny umożliwiające połączenie się z Kurajszytami, w przypadku ich ataku na Medynę. W tej sytuacji Mahomet wystosował ultimatum wobec wszystkich żydowskich plemion Medyny, zapowiadając że albo przyjmą islam i przyłączą się do muzułmańskiej ummy, albo będą musieli zmierzyć się w boju z wyznawcami Allaha. Ci oczywiście odmówili, twierdząc że żyją tak od wieków zgodnie z przykazaniami ich ojców i nie zamierzają zmieniać swego życia i swej wiary bez względu na groźby Mahometa. Ostatecznie też w maju 625 r. dwa plemiona Banu Kajnuka i Banu an-Nadir zbrojnie przeciwstawiły się muzułmanom w Medynie. Walki trwały 15 dni i zwycięsko wyszli z nich muzułmanie. Mahomet początkowo wszystkich chciał ukarać śmiercią, ale ostatecznie zgodził się wygnać z miasta żydowskich buntowników, konfiskując jednocześnie ich mienie. Tak oto 700 wygnańców (wraz z żonami i dziećmi) plemienia Banu Kajnuka podążyło do pobliskiego żydowskiego osiedla Chajbar, a wkrótce potem dołączyli do nich członkowie plemienia Banu an-Nadir, z którymi Mahomet początkowo zawarł oddzielne porozumienie i mieli pozostać w Medynie, ale gdy okazało się że spiskują w celu zamordowania proroka Allaha, również ich wypędził). W Chajbar żydowskie plemiona złożyły przysięgę wierności Abu Sufianowi i ponowne niebezpieczeństwo ataku na Medynę zawisło już w październiku 625 r. Wówczas do walki jednak nie doszło.

Przez cały 626 rok obie strony przygotowywały się do ostatecznego starcia, do którego doszło ostatecznie w marcu 627 r. Bitwa, do której wówczas ostatecznie doszło, różnie była nazywana, a to bitwą ludów (począwszy od faktu że brało w niej udział wiele plemion), lub też bitwą Rowu (jako że Mahomet kazał wykopać wokół Medyny głęboki rów). W każdym razie Abu Sufian zebrał 10 000 wojowników (zarówno Kurajszytów jak i ich żydowskich sojuszników) i wyruszył na ostateczne starcie z muzułmanami Medyny (w liczbie ok. 3000). Niespodziewanie do owej koalicji dołączyło dotychczas neutralne żydowskie plemię Medyny - Banu Kurajza, czyniąc dywersję na tyłach armii muzułmańskiej. To przelało ostatecznie czarę goryczy Mahometa do Żydów i po zwycięstwie w bitwie Rowu (bowiem koalicji nie udało się pokonać owego rowu i doszło między nimi do wzajemnych sprzeczek, co ostatecznie doprowadziło do załamania się ataku i odwrotu spod Medyny), nakazał swym zwolennikom wymordowanie 700 męskich członków plemienia Banu Kurajza (kobiety i dzieci zaś sprzedane zostały w niewolę). Doszło więc do masakry i ostatecznej likwidacji żydowskiej społeczności w Medynie. Jednocześnie po owym zwycięstwie w bitwie Rowu, Mahomet doszedł do wniosku że dżihad warto na razie odłożyć i podjąć próbę zjednoczenia z Arabami żyjącymi w Mekce, tym bardziej że Abu Sufian również nie mógł się poszczycić żadnym sukcesem. Jednak zakończenie dżihadu nie oznaczało końca wojny z Żydami, a przynajmniej jeszcze nie w owym 627 roku, gdy Mahomet postanowił ostatecznie rozprawić się ze społecznością żydowską zgromadzoną w mieście Chajbar (szczególnie zaś z plemionami Banu Kajnuka i Banu an-Nadir). Było to bogate miasto kupieckie otoczone plantacjami i dużymi polami na których wypasywano bydło, poza tym otoczone było ośmioma twierdzami, wśród których niektóre uważane były za nie do zdobycia. Mahomet zebrał 1400 pieszych i 200 konnych i wyruszył na osiem wypraw, które zakończyły się zdobyciem owych ośmiu twierdz (w walkach tych wsławić miał się - podobnie zresztą jak w bitwie Rowu - Ali ibn Abi Talib - kuzyn Mahometa i późniejszy imam, który dla szyitów był prawowiernym następcą proroka). Ostatecznie Chajbar upadło (z końcem 627 r.) a przywódca miasta poddany został torturom by wydał wszystkie skarby, które miejscowi Żydzi mieli ukryć. Pozostałej społeczności żydowskiej pozwolono żyć nadal w Chajbar, ale już pod całkowitym przywództwem muzułmanów.




W marcu 628 r Mahomet ogłosił że zamierza udać się na pielgrzymkę (hadżdż) do świętego sanktuarium Al-Kaaba w Mekce i zaproponował aby inni muzułmanie z Medyny udali się wraz z nim. Ponieważ na pielgrzymkę można było udać się tylko bez broni, była to tak naprawdę misja samobójcza, bowiem wydawało się jakoby Mahomet sam pcha się w paszczę kurajszyckiego lwa, a do tego lwa rozdrażnionego dotychczas ponoszonymi porażkami. Mimo to do proroka dołączyło ok. tysiąca muzułmanów z Medyny, którzy w białych szatach udali się do miasta pełnego ich wrogów. Co prawda Kurajszyci nie mogli zaatakować pielgrzymów którzy dotarliby do miasta, a szczególnie do świętego okręgu Al-Kaaby, bo byłoby to świętokradztwo i oznaczałoby, iż sprzeniewierzyli się oni opiece jaka została im powierzona nad Czarnym Kamieniem. Ale nic nie stało na przeszkodzie zaatakować i uniemożliwić Mahometowi dotarcie do Mekki, czyli rozbić jego zwolenników a jego samego zabić, nim przekroczy mury miasta. Taki właśnie był plan Abu Sufiana i innych Kurajszytów, z tym że Mahomet zdawał sobie sprawę że spróbują oni uniemożliwić mu dotarcie do Mekki, dlatego też podążał w tamtym kierunku dłuższą drogą przez pustynię, prowadzony przez przyjaznych mu Beduinów. Ostatecznie gdy podszedł w pobliże miasta, rozbił namiot w miejscowości zwanej al-Hudajbijja, gdzie został wytropiony przez oddział 200 kurajszyckich jeźdźców, którzy zapowiedzieli mu, że bez względu na to, czy przybył w pokoju czy nie, nie zbliży się do Al-Kaaby. Ostatecznie po długich negocjacjach, zapowiedziach i przysięgach podpisano 10-letni rozejm pomiędzy Kurajszytami a muzułmanami, wyrzekając się na ten czas wzajemnej walki i konfrontacji. Układ zawarty w namiocie Mahometa pod al-Hudajbijją pozwolił również przekonać wiele beduińskich plemion do nawrócenia się na islam, co spowodowało że w przeciągu kolejnych dwóch lat, ta religia stała się dominująca w całej Arabii. Tak oto z małej wspólnoty w Mekce, liczącej zaledwie 100 wiernych, Mahomet stał się prorokiem ludu złożonego z wielu arabskich plemion dotychczas często ze sobą skonfliktowanych, zjednoczenia ich pod wspólnym sztandarem Allaha i skierowania na podbój świata. Dzięki temu porozumieniu muzułmanie mogli ponownie udać się na pielgrzymkę do Mekki w następnym 629 roku.

Tymczasem pomiędzy poszczególnymi plemionami arabskimi wciąż panowały niesnaski, szczególnie z tymi które nie podpisały układu z al-Hudajbijj i wyznawały chrześcijaństwo. Do grupy takich plemion należeli chociażby Ghasanidzi, którzy mniej więcej od lat 20-tych III wieku byli arabskimi stronnikami (czy jak kto woli wasalami) Rzymian, a potem przyjęli chrześcijaństwo. Ta grupa północnych plemion arabskich (wśród których mnóstwo było również Syryjczyków, Greków, a czasem i Egipcjan), nie zamierzała podporządkowywać się rosnącemu w siłę islamowi i wszelkich takich posłańców wysyłanych przez Mahometa (lub jego współpracowników) oddalali, a niekiedy (jak w owym 629 r.) zamordowali. Ten czyn oczywiście nie mógł pozostać bez kary i we wrześniu 629 r. ruszyła muzułmańska wyprawa przeciwko Ghasanidom. Okoliczne ziemie, takie jak Syria, Palestyna, Egipt i duża część Azji Mniejszej przez prawie 20 lat (aż do 627 r.) pozostawała pod okupacją perską i niedawno powróciła pod panowanie rzymskie (bizantyjskie). Ziemie te były zniszczone, wyludnione a tamtejsza ludność zmęczona długoletnią wojną i wyrzeczeniami z tym związanymi. Po ostatecznym zwycięstwie cesarza Herakliusza nad Persami i podpisaniu z nimi traktatu pokojowego w 628 r. wydawało się że oto wszystko nareszcie zmierza ku trwałemu i ostatecznemu pokojowi, gdyż Persja została bardzo mocno osłabiona, co stwarzało nadzieję że w kolejnych dekadach nie będzie zdolna do podjęcia jakichkolwiek akcji zbrojnych czy najazdów na pograniczne tereny. Na Wielkanoc 630 r. sam cesarz przybył do Jerozolimy, aby przywieźć - zabrany stamtąd wcześniej przez Persów - prawdziwy krzyż, czyli fragment krzyża, który uważano za ten, na którym ukrzyżowano Chrystusa). Odżyły więc wszelkie nadzieje że przyszłość rysuje się w jasnych barwach, problem polegał tylko na tym, że te jasne barwy były barwami krwi która to dopiero miała popłynąć. A to wszystko za sprawą wyznawców nowej, plemiennej i jakby nie patrzeć niezwykle prymitywnej religii, przeznaczonej głównie dla Beduinów i nomadów, ale za to jednoczącej i działającej niezwykle mobilizująco i pobudzająco na tamtejsze umysły oraz serca. Chrześcijanie też byli mocno zdeterminowani w obronie swej wiary, ale w tamtym czasie byli bardzo osłabieni, wymęczeni długoletnią wojną i jedyne o czym myśleli to przynajmniej dekada spokojnego życia, tego jednak nie było im dane doświadczyć.




Atak, jaki został wyprowadzony na Ghasanidów przez armię muzułmanów, doprowadził jednak do mobilizacji lokalnych posterunków rzymskich w Palestynie, co spowodowało, że drogę wyznawcom Allaha zastąpiła pod miejscowością Mu'tah (w dzisiejszej zachodniej Jordanii) doświadczona w bojach z Persami, armia pod wodzą Teodora (młodszego brata cesarza Herakliusza I). Bitwa pod Mu'tah zakończyła się zwycięstwem Rzymian i  arabskich chrześcijan i zmusiła muzułmanów do odwrotu. Był to jednak sukces krótkotrwały, a narastające niebezpieczeństwo arabskie zostało całkowicie zbagatelizowane przez Rzymian wschodnich. W tym czasie zajmowała ich znacznie bardziej kwestia monoenergetyzmu (czyli dualistycznej natury Chrystusa, o której pisałem we wcześniejszych częściach), oraz szybkiej odbudowy zniszczonych prowincji i doprawdy niewielu, albo nawet nikt nie zdawał sobie sprawy z narastającego na południowym wschodzie ogromnego niebezpieczeństwa, które tam wykuwało się pod białym sztandarem Allaha. Zresztą do pełnej zgody wśród Arabów jeszcze nie było wcale tak blisko, jak świadczyłby o tym układ zawarty pod al-Hudajbijją. Szczególnie gdy pod koniec 629 r. Kurajszyci  zaatakowali jedno z plemion beduińskich, które niedawno przyjęło islam. Odpowiedź Mahometa była natychmiastowa i już w styczniu 630 r. zebrał on ogromną armię zwolenników, złożoną z 10 000 wojowników i na jej czele ruszył na Mekkę. Gdy wieść o tej wyprawie dotarła do Kurajszytów przelękli się oni, bowiem muzułmanie jak dotąd nigdy jeszcze nie zebrali tak licznej armii, a dysponując nawet znacznie mniejszymi siłami byli w stanie wygrywać z nimi bitwy. Postanowiono więc ostatecznie nie stawiać oporu, a wręcz otworzyć bramy miasta przed Mahometem i jego zwolennikami, oraz uznać go za pełnoprawnego członka społeczności miejskiej. Klucze od miasta wręczył Mahometowi sam Abu Sufian - niegdyś jego przyjaciel, a dotąd śmiertelny wróg. Uznał on również Mahometa za proroka, a Allaha za jedynego Boga i przyjął islam (podobnie jak uczyniło to w wielu innych mieszkańców Mekki, w tym ów Kaled, który wygrał bitwę pod górą Ohud). Sanktuarium Al-Kaaba zostało oczyszczone z wszelkich pogańskich bóstw i poświęcone Allahowi (zniszczono wówczas 360 wizerunków bożków Al-Kaaby, chodź Mahomet miał ponoć zakazać zniszczenia wizerunku małego Jezusa i Marii jaki też znajdował się w tym miejscu, jako że chrześcijaństwo i judaizm uważane były za "Religie Księgi" a więc nie pogańskie). Mieszkańcy miasta nie byli jednak zmuszani do przyjęcia islamu, choć ogromna większość uczyniła to dobrowolnie, widząc że jest to nie tylko religia przyszłości dla nich samych, ale również religia jednocząca ich lud. Teraz bowiem dzięki jednemu Bogu - ich Bogu - byli znacznie silniejsi i mogli dokonać rzeczy o których wcześniej nie byli w stanie nawet pomyśleć.

Oczywiście zajęcie Mekki i uczynienie z niej miasta muzułmańskiego nie zakończyło wzajemnych walk pomiędzy arabskimi plemionami, choć w ciągu kolejnych dwóch lat cała Arabia stała się muzułmańska. Mimo to w owym 630 r. Mahomet musiał się jeszcze uporać z kilkoma plemionami Beduinów, oraz z miastem Taifa (które to przyjęło islam w 632 r.) a także przeprowadził demonstrację wojskową na północnym-zachodzie wymierzoną w Rzymian i choć do starcia nie doszło, miała ona jednak zademonstrować, że celem współwyznawców Mahometa jest podbój wszystkich ziem, jakie należą do ludów, nie wyznających islamu.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz