Stron

niedziela, 26 listopada 2023

WINO, KOBIETY I... TRON WE KRWI - CZYLI PONURY CIEŃ BIZANCJUM - Cz. XXXIII

NIM JESZCZE 
NAD KONSTANTYNOPOLEM
ZAŁOPOTAŁ ZIELONY
SZTANDAR MAHOMETA





III

RZYMIANKA Z WYBORU

(W TROSCE O SYNA)

Cz. VII







KRÓL KRÓLÓW
Cz. VII


 Po zawarciu traktatu pokojowego między Rzymem a Partami w Rhandei (63 r.) nowy władca Armenii z dynastii Arsacydów - Tirydates I (brat króla Wologazesa I), złożył swą koronę przed wizerunkiem Nerona, na znak, iż uznaje protekcję i opiekę Rzymu. Koronę te miał odzyskać w Rzymie, gdzie zostałby oficjalnie uznany za rzymskiego klienta i sojusznika. W rzeczywistości jednak traktat w Rhandei  był ogromnym sukcesem Partów (a raczej dynastii Arsacydów), natomiast realnie klęską Rzymian, gdyż musieli się oni zgodzić na oddanie Armenii w ręce wrogiej im dynastii partyjskiej. Nie od razu jednak Tirydates udał się do Rzymu. Najpierw przez kilka kolejnych lat starał się umocnić swą władzę w Armenii, reformując również jej strukturę administracyjną (oczywiście na wzór partyjski). Ponieważ teraz nastały pokojowe czasy we wzajemnych relacjach rzymsko-partyjskich, warto kilka słów powiedzieć na temat owych reform, jakie na wzór partyjski wprowadzał Tiridates w Armenii. Wychowany w kulturze zorastryjskiej i sam będący kapłanem Ahura-Mazdy, zaczął przede wszystkim ten właśnie kult wprowadzać do Armenii, wcześniej jednak ustanowił Radę (po grecku - Synedrion), złożoną z członków rodziny i najbliższych krewnych oraz kapłanów ("mędrców" i magów) Państwo było bowiem prywatną własnością władcy i tak też było traktowane, a król z każdym swym poddanym mógł uczynić co tylko zapragnął. Teoretycznie podobnie było w Rzymie, ale tylko teoretycznie. Dlaczego? A choćby dlatego że cesarz który również był żyjącym Bogiem i herosem w jednym, tak naprawdę musiał przestrzegać prawa, a od czasów obalenia królów (509 r. p.n.e.) Rzymianie wprowadzili kilka praw podstawowych chroniących wolności osobiste jednostki, a jednym z takich najważniejszych ustaw była Lex Valeria de Provocatione (Ustawa Waleriusza o Prawie do Odwoływania się). Chroniła ona lud rzymski przez całą Republikę i przez okres Pryncypatu przed samowolą władzy urzędniczej. Każdy obywatel miał bowiem prawo odwołania się najpierw na Zgromadzeniu Ludowym do konsulów, a potem (gdy ich obowiązki przejęli cesarze) również do cezara. 

Z tego prawa (jako obywatel rzymski) skorzystał również św. Paweł, gdy bowiem został oskarżony o wzniecenie rozruchów w jednej ze świątyń rzymskich, aresztowano go i zamierzono odesłać do Palestyny, gdzie miał być sądzony w Cezarei Nadmorskiej jako Żyd (61 r.). Zdając sobie jednak doskonale sprawę, że tam czeka go wyrok śmierci z rąk rzymskiego namiestnika, powołał się właśnie na prawo Waleriusza i możliwość odwołania się do cesarza jako obywatel rzymski. Takie odwołanie cesarz musiał rozpatrzyć osobiście a nie przez pełnomocników i Paweł stanął przed obliczem Nerona (początek 62 r.) i przedstawił mu swoją wersję zdarzeń, twierdząc że został niesłusznie oskarżony. Neron go uniewinnił i pozwolił udać się w dalszą drogę. Świętego Pawła ocalił więc przede wszystkim fakt, że był obywatelem rzymskim, gdyby bowiem nie miał obywatelstwa (jak większość Żydów), zginąłby zapewne ukrzyżowany w Cezarei Nadmorskiej w Palestynie. Nic więc dziwnego że zdobycie obywatelstwa rzymskiego było tak pożądane wśród lokalnych bogaczy z różnych krajów, gdyż przede wszystkim dawało ochronę przed samowolą urzędników, a po drugie również bezpieczeństwo fiskalne, jako że obywatele rzymscy byli zwolnieni z ogromnej większości podatków i danin. Wielu więc było gotowych oddać fortunę w zamian za uzyskanie obywatelstwa dla siebie i swych potomków. Juliusz Cezar dość hojnie rozdawał obywatelstwo (nawet pozwolił elicie plemienia Eduów - czyli swych sojuszników z wojny galijskiej wejść do senatu), zmieniło się to w czasach Cezara Oktawiana Augusta, który uważał że obywatelstwo jest zbyt cennym dobrem aby je rozdawać za pieniądze i gdy pewien lokalny wielmoża poprosił jego żonę Liwię  aby wsparła jego prośbę o przyznanie mu obywatelstwa (gdyż nie chciał płacić wysokich podatków) Oktawian stwierdził że gotów jest zwolnić go z tych podatków, ale obywatelstwa mu nie przyzna, bo to byłoby pohańbienie tego czym w jego mniemaniu był obywatel rzymski. Mówiło się bowiem "Civis Romanus Sum" ("Jestem Obywatelem Rzymskim") i te słowa stanowiły zarówno rodzaj tarczy ochronnej, jak i (szczególnie na prowincji) otwierały praktycznie wszystkie drzwi.




Zacznijmy może jednak od religii, gdyż Tirydates I - nowy król Armenii był nie tyle wyznawcą wiary Zoroastra, co po prostu mitraistą, wielkim kapłanem Boga Mitry. Mitra zaś miał być największym i najsilniejszym spośród Jazatów (Aniołów) stworzonych przez Ahura-Mazdę. Według Maneckija Muservanija Dhala zorastryjskiego kapłana i autora "Historii zaratusztrianizmu", Mitra jest: "Najsilniejszy z wszystkich Jazatów, mocnej budowy, jest zawsze czynny, najszybszy, zawsze zwycięski. Ahura Mazda stworzył go najcudowniejszym z Jazatów (...). Jest wszechwiedzącym, lśniącym, błyszczącym, promieniejącym, najsilniejszym, najinteligentniejszym, zwycięskim, cudownym, bohaterskim, odważnym wojownikiem, pierwszym przywódcą, wielkim panem, władcą, dobroczyńcą, bohaterem. Jest on zawsze czujny, mężny, najważniejsze spośród Zgromadzenia (...) Mitra jest bardzo litościwy, jest opiekunem i strażnikiem żywych stworzeń, walczącym z demonami. Mitra jest panem bezkresnych pastwisk, który daje dobre pastwiska i szczęśliwe mieszkanie, wraz z pełnym radości życiem. Mitra jest geniuszem wszelkiego światła i stróżem światła słonecznego, jest zwiastunem i heroldem świtu. Mitra stoi wyżej od wschodzącego słońca i stamtąd strzeże wszystkich aryjskich sadyb. Mieszkanie Mitry znajdujące się wysoko w górze jest przestronne, a nie ma tam nocy ni ciemności, ani zimnego wiatru, ani gorącego wiatru, ani choroby, ani nieczystości, ani śmierci. Mitra daje roślinom ciepło i życie, a ziemię obdarowuje urodzajnością. Mitra jest strażnikiem w królestwie niebieskim, skąd nadzoruje bezmiar wszechświata. Nic się nie ukryje przed jego wzrokiem. Ma dziesięć tysięcy wywiadowców, którzy są jego posłańcami przychodzącymi z nieba i przemierzającymi świat. Mitra jest wrogiem wszelkiego kłamstwa i fałszu. Jest on strażnikiem prawdy. Jest on światłem, a światło jest równoznaczne z prawdą, ciemność zaś z fałszem. Mitra walczy z kłamstwem i wszelkim fałszem, starając się zniszczyć demona fałszu, a tym samym umocnić królestwo prawdy. (...) Mitra strzeże kontraktów i przysiąg. Jeśli ktoś łamie je lub nie dotrzymuje, kara spada nie tylko na niego, ale i na jego krewnych".

To tyle jeśli chodzi o samego Mitrę, natomiast warto powiedzieć również że mitraizm różnił się i to sporo od religii zaratusztriańskiej, która dominowała szczególnie w Persji, ale również i w krainach północnych skąd wywodzili się Partowie (kraj Dahów, Hyrkania, Sogdiana, Margiana). Co prawda władcy partyjscy wyznawali zaratusztrianizm, ale po obaleniu Arasacydów przez Ardaszira i założeniu perskiej dynastii Sasanidów (którą obalą dopiero następcy Mahometa, zaprowadzając w Persji nową wiarę w Allaha), zorastryjscy kapłani zdobyli więcej władzy niż mieli do tej pory. Wydaje się więc jakoby Partowie nie byli do końca uważani (szczególnie przez kapłanów) za pełnoprawnych wyznawców Ahura Mazdy. Czciciele Awesty budowali swe otwarte świątynie ognia, natomiast wyznawcy Mitry budowali świątynie podziemne, najczęściej gdzieś w grotach i jaskiniach, ewentualnie gdzieś w katakumbach, ale zawsze starali się nadać im kształt stożka w taki sposób, aby przypominały górę (Mitra bowiem miał narodzić się w jaskini cały nagi, jedynie w czapce frygijskiej na głowie). Pierwsi mitraiści przybyli do Italii w 57 r. (czyli dopiero w czasach Nerona), a z czasem znacznie się rozprzestrzenili, szczególnie w zachodniej i północnej części Imperium Rzymskiego (szybko też popadli w konflikt z chrześcijanami, a o ich wzajemnych walkach szczególnie w III wieku naszej ery już nieco pisałem). Mitra miał być również odkupicielem i zbawcą ludzkości, co spowodowało że doszło do konfliktu z rodzącym się chrześcijaństwem (tym bardziej że miejsca modlitw chrześcijan - którzy również zbierali się w podziemnych katakumbach, mogły być mylone z mitreami, szczególnie w Italii lub w zachodnich prowincjach Cesarstwa). Różnica pomiędzy tymi religiami polegała jednak na tym, że według chrześcijan Jezus Chrystus miał odkupić ludzkość poprzez własną śmierć na krzyżu, natomiast mitraiści twierdzili, że bóg Mitra uczynił tak wkrótce po swoich narodzinach, zabijając byka i tym samym stając się dobroczyńcą i odkupicielem ludzkości.

Było siedem stopni wtajemniczenia w mitraizmie, wszystkie dostępne tylko dla mężczyzn (kobiety zresztą uważano za istoty niepełne, czyli takie które nie posiadają nieśmiertelnej duszy. Dusza kobiety rodziła się i umierała wraz z nią, a stawała się nieśmiertelna tylko wtedy, jeśli wyprosił o to Ahura Mazdę jej mąż, ojciec lub inny męski opiekun i tylko wtedy jeśli była mu wierna, oddana i posłuszna. Co ciekawe - w dużej mierze to właśnie stosunek do kobiet zadecydował o zwycięstwie chrześcijaństwa kosztem mitraizmu w Cesarstwie Rzymskim, pomimo faktu że mitraizm naprawdę był bardzo popularną religią, szczególnie wśród żołnierzy strzegących północnych granic Imperium. Ale w chrześcijańskich gminach istniała pozycja diakonis już od najwcześniejszych lat tworzenia się nowej religii - wcale nie rzadko przewodzącym całym ośrodkom diecezyjnym, natomiast w mitraizmie nie ma żadnych tego typu przypadków zaangażowania kobiet w kult Mitry, a jeśli już to był to kult stricte służebny. Zresztą zauważmy że Jezus wbrew opiniom nawet własnych uczniów wychowanych w religii mojżeszowej zwracał się często do kobiet, rozmawiał z nimi jak z innymi ludźmi i traktował na równi, co nie było akceptowane i było uważane za dziwne a nawet niedorzeczne i często niezrozumiałe nie tylko dla faryzeuszy czy sadyceuszy, ale przede wszystkim dla Jego własnych uczniów). Owe siedem stopni wtajemniczenia mitraistycznego otrzymało nazwy: Kruk, Pan Młody, Żołnierz, Lew, Pers, Goniec Słońca i Ojciec a wszystkie przyporządkowane były do jednego z ciał niebieskich: Merkury, Wenus, Mars, Jowisz, Saturn, Księżyc i Słońce. Oczywiście najniższym stopniem wtajemniczenia był "Kruk", najwyższym zaś "Ojciec". Ojciec (czyli Pater) był zwierzchnikiem każdej gminy mitraistycznej i to on przewodniczył w misteriach i składaniu ofiar. Niewiele jednak wiadomo o tych ofiarach, ani też o samym kulcie, gdyż mitraiści nie pozostawili po sobie żadnych pism (wszystko co wiemy o mitraistach, wiemy z późniejszych przekazów zaratusztriańskich lub - jak w przypadku nazw siedmiu stopni wtajemniczenia - chrześcijańskich (gdyż taki właśnie podział znalazłem u Świętego Hieronima). Znacznie inaczej przedstawia się dany kult, jeśli trzeba bazować na informacjach z drugiej, albo nawet trzeciej ręki (szczególnie zaś z kręgów wrogich danej religii), niż bezpośrednio od ich wyznawców, ale jak nie ma innej możliwości to cóż zrobić?




Tak więc w bogatym orszaku (wśród którego było wielu zorostryjskich magów) król Armenii - Tiridates I w 66 r. przybył do Rzymu, odwiedzając (prawdopodobnie) największe wówczas miasto świata.



WIZERUNEK PARTYJSKIEGO WŁADCY (od góry i po lewej) 
ORAZ MITRAISTYCZNEGO KAPŁANA (na dole po prawej)



CDN.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz