Stron

środa, 24 kwietnia 2024

WU ZETIAN... Cz. II

PIERWSZA I JEDYNA KOBIETA NA

CHIŃSKIM TRONIE IMPERIALNYM





CHINY HAN
Cz. II





 Wszystkie imperia upadają nie pod ciosami obcych najeźdźców, którzy przybywają aby zawładnąć ziemiami dotąd kontrolowanymi przez daną wielką cywilizację, ale w wyniku wewnętrznej niemocy i wewnętrznego rozkładu społeczno-polityczno-moralnego. Tak działo się ze wszystkimi wielkimi cywilizacjami i imperiami, począwszy od Imperium perskich Achemenidów, oraz hellenistycznych królestw, powstałych po rozpadzie Imperium Aleksandra Wielkiego, skończywszy na Imperium Rzymskim, Bizantyjskim, Cesarstwie Karolingów i wielu innych tego typu przykładach. Siły zewnętrzne, które atakowały te wielkie cywilizacje, były jedynie wisienką u tortu, były zwieńczeniem panującego wcześniej w tych państwach upadku społeczno-politycznego i związanego z nim rozkładu struktur wspólnotowych. Taka sama sytuacja wystąpiła w przypadku chińskiej dynastii Han, która po okresie odrodzenia w I wieku naszej ery, już w połowie II wieku weszła w fazę postępującego upadku (notabene Rzym również przeżywał podobne sinusoidalne zmiany. Po okresie nieprawdopodobnego rozkwitu na przełomie I wieku p.n.e. i I wieku naszej ery - który trwał praktycznie do końca II wieku, nastąpił okres upadku zwany 50-letnią anarchią i dopiero odrodzenie w czasach Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego (czyli w latach 80-tych III wieku, oraz w wieku IV pozwoliło Rzymowi nabrać ponownie trochę powietrza do symbolicznych płuc. Swoją drogą mówimy tutaj oczywiście o symbolice, ale jak się tak dobrze zastanowimy co dla mnie do tej pory wydawało się niemożliwe, bo tym się wcześniej nie interesowałem, ale jeżeli uświadomimy sobie że wszystko wokół nas jest energią i wszystko wokół nas posiada duszę, a przynajmniej duszę posiadają takie byty jak choćby drzewa, góry, kamienie a nawet... planety, to wówczas jakże miałkie wydają się te nasze pytania czy zwierzęta też mają duszę? Żyjemy w oceanie nieprawdopodobnego życia i często w ogóle nawet nie zastanawiamy się nad tym fenomenem, którego notabene sami też jesteśmy częścią).

Cesarstwo Han zaczęło chylić się ku upadkowi wówczas, gdy chęć zysku klas posiadających, połączona z niesprawiedliwością społeczną zaczęła tam brać górę. Gdy ziemię uprawną przyjmować zaczęły wielkie rody i wielkie latyfundia, a pozostali drobni chińscy rolnicy musieli utrzymywać tą całą rzeszę darmozjadów ze swoich podatków, których oczywiście rząd Han im nie szczędził. Marszałek Piłsudski powtarzał zresztą, iż: "Nie może być w państwie za wiele niesprawiedliwości względem tych, co pracę swą dla innych dają, nie może być w państwie - gdy nie chce ono iść ku zgubie - zbyt wiele nieprawości". Natomiast cesarze izolowali się od społeczeństwa w swym pałacu w Luoyang, otoczeni niesamowitym zbytkiem, wielością swych żon, konkubin i eunuchów (którzy również zyskiwali na znaczeniu politycznym), a przykład z góry brali również wielmoże Cesarstwa, którzy mnożyli swoje latyfundia kosztem drobnych rolników, a to oznaczało załamanie się systemu finansowego państwa (podatki płacili bowiem głównie drobni wieśniacy). Do tego doliczyć należy wszech panującą korupcję, oraz ambicje poszczególnych generałów, którzy mając pod swymi rozkazami liczne armie, uważali się za równych cesarzowi. Prawdziwa pod tym względem katastrofa, przyszła za czasów rządów cesarza Huana, 27 cesarza z dynastii Han (panował w latach 146-168), gdy korupcja w państwie osiągnęła punkt kulminacyjny, a rządy eunuchów stały się naturalnym aspektem polityki cesarskiego dworu. W 166 r. studenci uniwersytetu w Luoyang (akademia Taixue - założona w 124 r. p.n.e.) zbuntowali się przeciwko panującej korupcji i zażądali aby cesarz ukrócił wszechwładzę urzędników oraz eunuchów ze swego dworu. Cesarz jednak uznał że ów bunt jest wymierzony w jego władzę i nakazał aresztować owych studentów (wielu z nich zostało potem pobitych i torturowanych, niektórych zabito) i uznał że rozwiązał problem (innymi słowy zbij termometr to nie będziesz miał gorączki, a przynajmniej nie zobaczysz że ją masz 🥴). Jako ciekawostkę można dodać, że w owym 166 r. do Chin przybyło rzymskie poselstwo, wysłane tam przez cesarza Marka Aureliusza, w celu zwiększenia wymiany handlowej pomiędzy oboma imperiami.




Następca Huana, cesarz Ling (168-189) żył w jeszcze bardziej oderwanym od rzeczywistości świecie. Praktycznie nie zajmował się sprawami państwa, poświęcając się całkowicie swemu haremowi i nie dostrzegając cierpień swego ludu. A rządzący w imieniu cesarza urzędnicy, nakładali na ten lud coraz większe podatki. W 184 r. chłopi, nie mogąc podołać wciąż rosnącym obciążeniom fiskalnym, wzniecili trzecie wielkie powstanie chłopskie w Chinach, zwane powstaniem Żółtych Turbanów (dwa wcześniejsze miały miejsce w latach 17-27 w Shandong i północnych regionach Jiangsu był to tzw. bunt Czerwonych Brwi - nazwa wzięła się z tego, że chłopscy powstańcy malowali sobie brwi na czerwono, aby odróżnić się od wojsk przeciwnika. Czerwone Brwi początkowo zyskały przewagę i nawet udało im się wprowadzić własnego cesarza na tron, ale z czasem ich niekompetencja i nieumiejętność rozwiązania spraw wobec których powstali, spowodowała utratę poparcia społeczeństwa chińskiego i w konsekwencji ich ostateczną klęskę w 27 r. Po raz drugi zaś wielki bunt chłopski wybuchł w roku 126, lecz szybko został stłumiony). Na czele buntu Żółtych Turbanów stanął Czang Czuje (Zhang Jue) oraz jego bracia, którzy należeli do taoistycznej sekty, obiecującej nastanie "Powszechnego Pokoju" ("T'ai P'ing"). Nazwa buntu wzięła się oczywiście od żółtych chust, którymi rebelianci owijali swoje głowy. Miało ono pierwotnie wybuchnąć w samej stolicy Luoyang w lutym 184 r. ale ze względu na wykrycie owego buntu (przez pojawienie się zdrajcy), zwolennicy Żółtych Turbanów w stolicy zostali aresztowani i zabici. Mimo to bunt wybuchu na prowincji i bardzo szybko zyskał znaczne rozmiary, a rebelianci zagrozili samej stolicy, z której uciekali urzędnicy i eunuchowie cesarscy, obawiając się o swoje życie. Los jednak sprzyjał władzy, gdyż w sierpniu zmarł sam Czang Czue, a jego bracia - którzy teraz przejęli przewodzenie buntem - nie mieli aż tyle charyzmy i zdolności aby utrzymać jedność i dyscyplinę w swoich oddziałach. Ostatecznie w listopadzie armie cesarskie rozbiły rebeliantów Żółtych Turbanów, co oczywiście doprowadziło do krwawych prześladowań w praktycznie wszystkich regionach Chin. Każdy, choćby tylko podejrzany o sprzyjanie Żółtym Turbanom był natychmiast zabijany, jak pospolity przestępca. To spowodowało że członkowie rozbitych oddziałów ponownie się schodzili i na początku 185 r. powstała nowa organizacja o nazwie Armia Czarnej Góry, która przybrała taktykę partyzancką dzięki temu przetrwała aż do 205 r. ale i ona została ostatecznie rozbita. Jednak tradycja buntu Żółtych Turbanów miała ogromny wpływ na chińskich chłopów, którzy utrzymywali tę pamięć o wielkim buncie ich przodków, z pokolenia na pokolenie aż do XIX wieku.




Jednak walka z buntem Żółtych Turbanów i Armią Czarnej Góry spoczywała całkowicie na barkach namiestników prowincji, co powodowało że z biegiem czasu zyskiwali oni na znaczeniu, a dowodzone przez nich armie, przestawały być armiami cesarskimi, a stawały się prywatnymi oddziałami, należącymi do lokalnych watażków. W latach 80-tych i 90-tych II wieku rosły więc kariery takich wodzów jak Cao Cao, Liu Bei, czy Sun Jian, rosły kosztem władzy cesarskiej i dynastii Han. Ostatnie lata panowania cesarza Lianga upłynęły mu praktycznie tak samo, jak jego początek, czyli w haremie, wśród jego żon i konkubin. Sprawy państwa powierzył zaś zaufanym eunuchom (chińscy cesarze posiłkowali się eunuchami, którzy najczęściej byli niewolnikami pozbawionymi męskości, a to była jedna z dwóch najgorszych rzeczy jakie w świadomości Chińczyka można było doświadczyć - drugą była dekapitacja czyli pozbawienie głowy. Usunięcie bowiem jąder oznaczało, iż taki człowiek nie mógł już spłodzić potomka, czyli nie mógł zapewnić sobie nieśmiertelności. W rozumieniu bowiem chińskiej religii imperialnej, cesarz jako "Syn Niebios", budował - głównie w stolicy, ale również w innych miastach Imperium - świątynie swych poprzedników, zaś dbałość o nie była podstawą uzyskania przez tamtych nieśmiertelności i ubóstwiała samego cesarza. Eunuchowie zaś, nie mogąc pozostawić po sobie potomków, byli pozbawieni zarówno możliwości ubóstwienia, a co za tym idzie realnej możliwości zdobycia tronu i dlatego właśnie cesarze woleli opierać się na eunuchach, niż na własnych krewnych lub innych biurokratach Cesarstwa). W ostatnich dekadach rządów cesarzy Huana i Lianga, pozycja eunuchów wzrosła niewspółmiernie do czasów wcześniejszych. Na dworze wręcz powstała klika dziesięciu eunuchów, którzy realnie rządzili państwem. Najważniejszymi wśród nich byli zaś Czang Rang, Czao Czong i Cao Jie. Tuż przed swą śmiercią w maju 189 r. cesarz Liang chciał ogłosić następcą swego młodszego, 8-letniego syna Liu Xie. Ale frakcja na której czele stała cesarska małżonka He i jej brat, wielki generał He Jin, wyniosła do władzy 13-letniego księcia Liu Biana. Ostatecznie gdy we wrześniu 189 r. grupa eunuchów zamordowała He Jina, inni generałowie dokonali (jeszcze w tym samym miesiącu) masakry owych dziesięciu eunuchów i ich rodzin (łącznie zginęło ponad 2000 osób). Powstała teraz polityczna pustka, a poszczególni generałowie zaczną zabijać się o pozyskanie cesarza, gdyż aby założyć nową dynastię cesarz musiał zgodnie z tradycją ustąpić i przekazać władzę oraz wszelki insygnia następcy. Dlatego też każdy z nich pragnął zająć stolicę i "zdobyć cesarza", co powodowało że cesarze od tej pory będą przekazywani między jednym a drugim generałem, w zależności od tego, który zwycięży.




Jeszcze 189 r. do stolicy wkroczył ze swoją armią, ambitny watażka z prowincji Dong Czou. Był on niezwykle otyłym mężczyzną (tak, że ledwie mieścił się w swój pancerz), a jednocześnie jego tyrańskie rządy w Luoyang bardzo szybko zrodziły opór. Cesarz Liu Bian został zdetronizowany jeszcze we wrześniu 189 r. (zamordowany zostanie pół roku później), a w jego miejsce Dong Czou mianował ośmioletniego Liu Xie, który odtąd panował jako cesarz Xian Han i był pod całkowitą kontrolą otyłego watażki. Z początkiem 190 r. zawiązała się koalicja innych generałów, niezadowolonych z dyktatorskich rządów Dong Czou, a w ich skład wchodzili Cao Cao, Sun Jian i Juan Shao. Dong Czou obawiając się że obrona Luoyang się nie powiedzie, opuścił to miasto (oczywiście zabierając ze sobą marionetkowego cesarza), spalił je (w wyniku pożaru zginęła część mieszkańców) i przeniósł się na zachód, do bezpieczniejszego Cz'angan. W ślad za nim postępowała armia koalicji, dowodzona przez Cao Cao (zresztą głównie to jego siły brały udział w tej operacji wojennej). Do bitwy doszło pod Xianyang (na północny-zachód od Cz'angan) i zakończyła się ona zwycięstwem Dong Czou. Cao Cao musiał się wycofać i ruszył do Suanzao gdzie zobaczył że generałowie koalicji codziennie ucztują i trawią czas na przyjemności, natomiast nie myślą o walce. Cao Cao zaproponował ambitny plan, podwójnego ataku na Dong Czou, ale reszta generałów nie zgodziła się na niego, co spowodowało opuszczenie przez Cao Cao Suanzao i realnie koalicja przestała istnieć. W roku 191 doszło do kilku bitew pomiędzy byłymi koalicjantami, w każdym razie Cao Cao udało się pokonać ambitnego watażkę o imieniu Juan Shu w bitwie pod Jangcheng (191) dzięki czemu stał się najpotężniejszym generałem na północy Chin. W maju 192 r. w swym pałacu w Ch'angan zamordowany został Dong Czou, którego nie mogli pokonać koalicjanci, a pokonał go jego adoptowany syn Lü Bu (którego on traktował zresztą dosyć pogardliwie), wraz z jednym z ministrów z czasów Han - Wang Luna. Ta śmierć (choć Dong Czou był tyranem, a za jego krótkich rządów korupcja stała się wręcz pandemiczna), jeszcze bardziej doprowadziła do rozpadu państwa Han i stworzyła sytuację, w której poszczególni generałowie - którzy do tej pory sprzeciwiali się tyrani Dong Czou - teraz mogli sami rzucić się sobie do gardeł.




CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz