Stron

sobota, 27 lipca 2024

CZY ŻYJEMY W PIEKLE?

A JEŚLI TAK, 

TO CZY W PIEKLE MOŻE ISTNIEĆ MIŁOŚĆ?



 Dziś chciałbym się skupić na temacie który frapuje mnie już od dość dłuższego czasu, a który sprowadza się do pytania: czy piekło istnieje i czy przypadkiem właśnie w nim nie jesteśmy?


CIEKAWY FRAGMENT Z "REICHU" PASIKOWSKIEGO


2:00 - "Jak miałem 19 lat to byłem w Legii Cudzoziemskiej. Kiedy nasi murzyni wkraczali do wioski innego plemienia, to było piekło. Chodziłem po kolana we krwi - dosłownie, buty były do wyrzucenia, tak śmierdziały. Wszędzie było pełno ciał i krwi i muchy, muchy! Pomyślałem sobie wtedy że jeśli jest Bóg, jakikolwiek, nasz albo muzułmański, albo bogowie shinto, to powinien pochłonąć nas ogień piekielny i że nie ma żadnego piekła, poza tym tu i że właśnie w nim jesteśmy i będziemy dręczeni aż do śmierci, i że sami musimy ją sobie zadać"



Dziś chciałbym skupić się właśnie na tym temacie, ale w dość niekonwencjonalny sposób, a mianowicie posiłkując się wizjami Krzysztofa Jackowskiego. Ten jasnowidz (z którym nie we wszystkim się zgadzam), w tym akurat aspekcie tematu "życia po życiu" - jego wizje pokrywają się w większości z tym, co albo ja sam doświadczyłem na pewnym etapie swojego życia, albo też do czego doszedłem w formie poszukiwań i wszelkich innych przekazów (np. channelingów). Przyznam się też szczerze że gdy zaczyna mówić o tych tematach to czuję z nim taką bliskość, bliskość myśli i dlatego też postanowiłem dzisiaj skupić się na tym, co zaprezentował on w jednym z ostatnich swoich filmików na kanale: "Jasnowidz Krzysztof Jackowski" na YouTube. 

Opowiada on np. o swoim wypadku samochodowym do którego doszło w 2008 r i w wyniku którego na krótko stracił przytomność i poczuł swoistą błogość. Ja nie miałem takiego doświadczenia, chociaż też miałem wypadek samochodowy w roku 2007, z tym że pomimo mocnego uderzenia w lewy bok mojego auta i pęknięcia kości miednicy, ja przytomności nie straciłem, chociaż byłem tak oszołomiony owym uderzeniem, że wyglądałem jakbym umierał, bowiem i takie głosy wokół siebie słyszałem (swoją drogą w takich sytuacjach to też jest duże pole do popisu dla wszelkiego typu złodziejstwa, pamiętam bowiem że straciłem wtedy wiele rzeczy z auta, w tym swój telefon - ale mniejsza o to). Potem kilkumiesięczna nauka chodzenia i powrotu do normalnego życia. I takie doświadczenie też miałem.

Według tego co mówi Krzysztof Jackowski, my tutaj na Ziemi tworzymy - jak on to nazwał: "wylęgarnię świadomości" (choć samo słowo ma dosyć negatywne konotacje, to jednak wydaje się że w pełni oddaje sens naszego tutaj istnienia). Kiedyś pisałem już na temat indywidualnego tworzenia świadomości duszy, ale tak naprawdę ta świadomość nie jest w stanie się wykrystalizować bez osobistych doświadczeń, które zdobędzie w świecie materialnym (czyli na przykład właśnie na Ziemi). Tutaj bowiem jesteśmy mega indywidualni, wszystko postrzegamy na zasadzie korzyści jakie osiągniemy lub strat jakie poniesiemy, nawet jeśli - i tak też często się zdarza - robimy coś dobrego, to z reguły patrzymy czy ewentualnie coś na tym zyskamy (oczywiście nie zawsze, wiadomo, ale tak też się zdarza). Jak inni mają lepiej od nas, to nasze serca zalewa zazdrość, tym bardziej że my znamy nasze doświadczenia i często trudy jakie włożyliśmy żeby cokolwiek osiągnąć i widząc że ktoś ma lepiej od nas, trudno nam to jest zaakceptować, bo przecież według naszego indywidualnego rozumienia... to nie jest sprawiedliwe. A czy sprawiedliwe jest to, że bandyci i przestępcy częstokroć żyją lepiej i dłużej od ludzi którzy nie popełnili żadnych przestępstw? Dlaczego małe dzieci muszą umierać z głodu, a ludzie chciwi i pazerni żyją długo i dostatnio - czy to jest sprawiedliwe? Jeżeli ktoś czytał moje wpisy od dłuższego czasu to wie że ja już na te tematy pisałem, a teraz tylko przypomnę jedno dzieło grecko-rzymskiego autora Plutarcha z końca I wieku naszej ery: "O odwlekaniu kary przez bogów". Tam jest pięknie wytłumaczone dlaczego to wszystko jest tak, a nie inaczej, ale w pojęciach indywidualizmu naszego ziemskiego, występuje silna potrzeba kary i nagrody (co wydaje się zrozumiałe, w końcu lata naszego życia są ograniczone, a co za tym idzie chcemy doświadczyć sprawiedliwości i widzieć że wyrządzone zło zostaje ukarane a tak się często nie dzieje). I tutaj od razu już wpadamy w pewną pułapkę. Dlaczego bowiem w ogóle myślimy że ktokolwiek będzie ukarany (a wiem że to co teraz piszę wydaje się pewną herezją, bo jednak istnieją pewne kanony które czynią nas moralnymi ludźmi, takie jak: nie zabijaj, nie krzywdź drugiej osoby, nie kradnij, nie cudzołóż etc, etc. A jeśli to też są doświadczenia?). Oczywiście nie chciałbym być źle zrozumiany - to wszystko o czym wyżej wspomniałem generuje bardzo wiele negatywnej energii którą trzeba będzie potem oczywiście usunąć, a jest tylko jedna możliwość żeby ją usunąć, doświadczyć tego samego. Ale jeśli ten świat potraktujemy jako świat zabawy, jako grę komputerową lub właśnie coś w rodzaju piekła do którego schodzimy po to, aby doświadczyć (bo to doświadczenie jest nam potrzebne byśmy mogli dalej duchowo się rozwijać. Nie da się bowiem rozwijać żyjąc - -  Tam - - na Tamtym Świecie w otoczeniu wszechogarniającej Miłości i wyobrazić sobie, wygenerować uczucie bólu, strachu, nienawiści - jest to niemożliwe dla duszy, dlatego tu schodzimy żeby tego doświadczyć i zapisać w naszej świadomości). Przyjdźmy zatem dalej do przepowiedni Jackowskiego. 

"Życie na ziemi jest kontrolowane". To też ciekawe stwierdzenie, o którym zresztą już kilkakrotnie wspominałem. Ludzkość od swych początków w zasadzie zawsze miała jakiś nadzorców, oficjalnie można powiedzieć że od 3 700 roku przed naszą erą ludzkość żyje teoretycznie pozbawiona kontroli z zewnątrz. Ale czy na pewno? Czy różne siły kosmiczne które zawsze traktowały ziemię jako poletko uprawne, a nas jako swoiste króliczki doświadczalne, czy oni zrezygnowali z tych swoich prób. Oczywiście można znaleźć pewne różnice pomiędzy istotami które kiedyś tutaj przebywały (a o których też wielokrotnie pisałem), np w channelingach mamy zapisane że naszymi przyjaciółmi, obrońcami i tymi którzy "są nami z przyszłości" są głównie Plejadianie i TJehooba (jak również Arkturianie i kilka innych ras Galaktycznej Ludzkości), ale czy my jesteśmy w stanie to zweryfikować? My musimy w to uwierzyć, albo nie, natomiast nie mamy możliwości żeby to sprawdzić. Idźmy zatem dalej. 

"Istoty które tu były, bały się słońca (...) promienie słoneczne były dla nich szkodliwe lub zabójcze" - ciekawe stwierdzenie, o kogo mogło chodzić?

"Kosmos jest odbiciem wielu odbić" - czyli według tego jak ja to rozumiem, istnieje nieskończona liczba takich właśnie kosmosów, lub wszechświatów i wciąż powstają nowe, inne zaś umierają i tak to się toczy. "Co by się jednak stało" - zapytuje Jackowski - "gdyby udało się wyrwać z kosmosu?", co też tam się znajduje? "Kosmos jest czymś owalnym, a jak się z niego wyjdzie - to jest jasno, a w stosunku do tej jasności kosmos jest czymś małym, a tych kosmosów może być bardzo dużo" - tak odpowiedział Krzysztof Jackowski według tego co poczuł na temat istoty Wszechświata. "Tamta nadprzestrzeń poza kosmosem jest ogromna - jest bardzo jasno i wszystko faluje, a kosmos w stosunku do tej Rzeczywistości jest malutki". Według Krzysztofa Jackowskiego poza naszym Wszechświatem istnieje jasna, falująca materia w której nic nie ginie - wszystko jest, złożona ze "zrozumienia i dobroci, a za tym jest świat prawdziwy". Co to jest jednak "świat prawdziwy?" Według Jackowskiego: "Tam żyją istoty które wiedzą co to jest zło i zła nie stosują" - czyżby więc były to istoty które wcześniej inkarnowały fizycznie, zebrawszy wystarczającą ilość doświadczenia, poznały zło, nienawiść i ból, i nie muszą tego już stosować, bo wiedzą czym ono jest? Ja to w taki sposób mógłbym wytłumaczyć. W każdym razie nasz Wszechświat (jak również i inne wszechświaty) jest tak mały w stosunku do Tamtego Świata, że można by go dosłownie "schować w kieszeń".

Wreszcie Krzysztof Jackowski stwierdza: "Ja mam takie wrażenie, że cały Wszechświat i to, gdzie my tutaj jesteśmy, to jest coś w rodzaju piekła. My żyjemy i jesteśmy w pewnym sensie w piekle! Dlatego tu nie jesteśmy w stanie zrozumieć Boga". Z tego piekła jak twierdzi Jackowski można wyjść, "a wyjście z niego zależy tylko od nas". "Tutaj jesteśmy nie znając naszego pochodzenia, nie znając istoty Boga (...) tylko dlatego że jesteśmy tu, w piekle!" Jackowski mówi: "Tu Bóg zagląda, jeżeli się do niego zwrócisz, jeżeli go o to poprosisz" - i tak sobie myślę jakie to jest oczywiste i jakże wręcz namacalne. Zresztą wielokrotnie już pisałem na tym blogu że ja dosłownie odczuwam obecność Boga zawsze wtedy, kiedy do Niego "dzwonię", czyli wtedy kiedy Go o coś proszę w myślach i w sercu nie było jeszcze rzeczy aby nie uzyskał pomoc - NIE BYŁO!

"Mamy przestać tu myśleć o sobie i zajmować się zdobyczami" - jest to niezwykle ciężkie w materialnym świecie, który jest kuźnią naszej świadomości. "Żyjemy w świecie iluzji, otaczamy się wieloma rzeczami, a potem je zostawiamy, przestają być nasze, chociaż ciężko na to wszystko pracowaliśmy. Dlatego tu, w naszym obliczu myślowym nieodzowna jest śmierć - bo to jest piekło! Piekło naszej próżności, naszych zachcianek - a nic tu nie będziemy mieli na własność!

Jeden z internautów napisał iż gdybyśmy żyli w piekle, to nie mielibyśmy wyboru czy czynić zło czy dobro. Bzdura i Jackowski bardzo dobrze odpowiedział: "Wybór to jest nasz ratunek, my zawsze mamy wybór. W piekle jest trudno walczyć ze złem, ale my mamy wybór, bo Niebo byłoby piekłem gdybyś tu nie miał wyboru. A jak myślisz, czy w piekle można czynić dobro?" - zobaczcie jakie to jest proste i oczywiste, czynić dobro i dawać Miłość ludziom, gdzie tej Miłości brakuje, gdzie łatwiej jest popełnić przestępstwo, okraść kogoś dla własnej korzyści niż dać komuś coś bezinteresownie. Ale taki mamy wybór i możemy z niego skorzystać w każdej chwili (zresztą ja przynajmniej tak mam, że znacznie lepiej się czuję jak komuś coś daję, niż jak ktoś inny daje coś mnie, i wydaje mi się że nie jest to wcale uczucie tak odosobnione).





PS: Ponieważ postanowiliśmy z moją Panią że zrobimy sobie taki szybki dwudniowy wypad nad morze, jako że ciężko mi się wyrwać z obowiązków zawodowych, to przynajmniej na ten weekend postanowiłem zrobić wyjątek. Tak więc czeka mnie dwa dni laby i wypoczynku. Chyba dobrze 😉



Ponieważ jednak zbliża się weekend, chciałbym na zakończenie dodać mały element komediowy (choć może ów humor nie każdemu przypadnie do gustu), W każdym razie mnie śmieszy, a mam tutaj na myśli jeden z odcinków komediowej kreskówki dla dorosłych pod tytułem "Egzorcysta". Ta bajka dla dorosłych opowiada o nałogowym alkoholiku Bogdanie Bonerze, który zawodowo zajmuje się li to koszeniem trawników, li to wykończeniówką wnętrz, a tak naprawdę jego główne zadanie polega na oddiablaniu, czyli w walce z demonami i diabłami które przechodzą z piekła na Ziemię. Oczywiście wszystko ukazane jest w zabawnej konwencji, aczkolwiek nieraz humor ten może być nieco wulgarny. W każdym razie zapraszam do obejrzenia jednego z takich odcinków:

W tym odcinku Boner wraz ze swoim pomocnikiem Marcinkiem i diabełkiem o imieniu Domino, udają się na Marsa, gdzie lokalne skorpio-demony przejęły kontrolę nad papieżem Franciszkiem, a z czasem nad całą załogą. Jedyną nadzieją zostaje Domino, który nie jest zbyt inteligentny (pracuje u Bonera za darmo, zresztą Marcinkowi też Boner praktycznie nie płaci 🤭). Zabawny moment pojawia się wówczas kiedy, skorpio-demony dochodzą do wniosku że męskie genitalia kontrolowanych przez nich osób, to jest szczególnego rodzaju broń, którą można się posłużyć w walce, tylko trzeba ją najpierw... rozmasować 🤣.














😅

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz