Stron

niedziela, 9 sierpnia 2015

"BUSHIDO" 1910 - Z DZIEJÓW STOSUNKÓW POLSKO-JAPOŃSKICH - Cz. I

"NIE LUBIĘ RUSKICH, 

BO ODEBRALI NAM LWÓW I KURYLE"


NA SAMYM POCZĄTKU, CHCIAŁBYM OD RAZU WYRAZIĆ DOZGONNĄ WDZIĘCZNOŚĆ I WIELKIE PODZIĘKOWANIE JAPOŃSKIM LEKARZOM I PIELĘGNIARKOM, KTÓRE W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ RATOWAŁY OD ŚMIERCI WYGŁODZONE I PRZEMARZNIĘTE POLSKIE DZIECI, KTÓRE PO 17 WRZEŚNIA 1939 r. PRZESZŁY PRZEZ PIEKŁO SOWIECKICH ŁAGRÓW I DOMÓW DZIECKA

NIEKTÓRYM Z TYCH DZIECI, UDAŁO SIĘ PRZEDOSTAĆ (PRZETRANSPORTOWAĆ), DO JAPONII, A TAM, GDYBY NIE OPIEKA I POŚWIĘCENIE JAPOŃCZYKÓW, DZIECI TE NIE PRZEŻYŁYBY POWROTU DO SWYCH RODZIN.

DLATEGO TEŻ Z MOJEJ STRONY SKŁADAM OGROMNE WYRAZY WDZIĘCZNOŚCI NARODOWI 
DZIELNYCH SAMURAJÓW




A TERAZ MAŁA HISTORYCZNA OPOWIASTKA:

Japonia była jedynym państwem, któremu Polska wypowiedziała wojnę w 1941r. JEDYNYM. A mimo to, noty wypowiedzenia wojny "Cesarstwu Wielkiej Japonii" (jak oficjalnie brzmiała wówczas nazwa tego kraju), przez "Najjaśniejszą Rzeczpospolitą Polskę" (jak nadal brzmi oficjalna nazwa naszego kraju) - rzad Japonii...nie przyjął, nie chciał nawet o tym słyszeć i przez cały okres II wojny światowej kontakty polsko-japońskie odbywały się bez przeszkód, tak jakby pomiędzy naszymi krajami panował nieustanny pokój. Nasze wywiady mocno ze sobą współpracowały na wielu płaszczyznach (np. wywiad Armii Krajowej przekazywał Japończykom zdobyte wiadomości na temat Sowietów, zaś oni nam na temat ich ówczesnych sojuszników - Niemiec). 

A zaczęło się to jeszcze od pamiętnej wyprawy Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego do Tokio w lipcu 1904 r. Najpierw Józef Piłsudski z towarzyszącym mu Tytusem Filipowiczem odpłynęli na statku "Campania" z Liverpoolu do Nowego Jorku. Z Nowego Jorku rozpoczęli swą podróż przez Stany Zjednoczone, aż dotarli do San Francisco na Zachodnim Wybrzeżu. Stamtąd 22 czerwca wypłynęli do Jokohamy. To właśnie na tym statku, Józef Piłsudski opracował swój memoriał w sprawie polskiej do rządu Jego Cesarskiej Mości, w którym stwierdzał że "Rosja jest więzieniem dla wielu narodów" i wówczas to ogłosił swój plan przyszłych działań politycznych, który przejdzie do historii pod nazwą koncepcji "Międzymorza", a brzmiał on tak:


"ROSJĘ NALEŻY RWAĆ PO SZWACH NARODOWYCH"


Gdy w początkach lipca, Piłsudski i Filipowicz dotarli do Tokio, dowiedzieli się wówczas o obecności w Japonii Romana Dmowskiego, który przyjechał tutaj...przeciwdziałać planom Piłsudskiego i przekonywać Japończyków o nieudzielaniu pomocy Polakom w walce z Rosją. Obaj panowie spotkawszy się, zaczęli wymieniać poglądy i przekonywać się do swoich racji. Jak mogła wyglądać ta rozmowa? Znając temperament i poglądy obu panów, można wręcz pokusić się o jej rekonstrukcję, na przykład tak:



Piłsudski krzyknął w stronę Dmowskiego: "Toż to skrajne skurwysyństwo! Chcecie wiecznie siedzieć w wychodku, byle tylko na ścianie sracza car zawiesił wam konfederatkę i ryngraf!", Dmowski odpowiadał: "A wy co, chcecie kolejnej rzezi jak w 1863 r.? Chcecie wysłać polski lud na rosyjskie armaty! Co niby tym osiągniecie? Będziemy narodem bez elit, będą nami rządzili Szwaby i żydowscy fabrykanci. To wasze powstanie to jakaś popieprzona fantasmagoria", na to Piłsudski: "Tak, zawsze tylko naaaród na waszych ustach, naród to, naród tamto, a tak naprawdę to jesteście grupą zafajdanych adwokatów, sklepikarzy i pieprzonych tchórzy - wszystko byle tylko nie działać, boicie się działania. Wiem jak sobie pogrywacie z Michalskim i ze Skarbem Narodowym w Szwajcarii. Łżesz mu jak bura suka, że rewolucję robi 100 Żydów, więźniów kryminalnych i wariatów wypuszczonych celowo przez carat z więzień".

Tej całej nerwowej rozmowie (która oczywiście przebiegała w zupełnie inaczej, gdyż obaj panowie stosowali zasady savoir-vivrea i szanowali się wzajemnie, zatem rozmowa przebiegała w sposób jak najbardziej kulturalny) i gestykulacji przyglądali się z pewnego oddalenia dwaj japońscy oficerowie - gen. Murata Tsunewoshi i gen. Akashi Motojiro. Musieli mieć niezły ubaw, przyglądając się wyczynom dwóch dziwnych jegomościów z odległego, nieznanego kraju, którzy posługiwali się dziwnym, świszczącym językiem. Wreszcie jeden z nich, podszedł do owych mężczyzn i zaproponował rozrywkę. Tajemnicą poliszynela, jest fakt, iż Piłsudski i Dmowski zostali przez owych dwóch japońskich oficerów (nadzorowanych przez Koki Hirotę - urzędnika japońskiego MSZ), zaproszeni na sake do ekskluzywnego klubu, w którym piękne japońskie masażystki, wykonały im masaż pleców. W każdym razie obaj panowie już więcej nie wchodzili sobie w drogę podczas tej całej "japońskiej podróży".


NO CÓŻ ... KULTURA ŁAGODZI OBYCZAJE




 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz