ECHA ŚWIATOWYCH DNI MŁODZIEŻY
No i zakończyły się Światowe Dni Młodzieży, "papież" Franciszek też opuścił naszą ziemię, wszystko po woli wraca do normalności. Ale, chwileczkę, jakiej "normalności"? przecież to wszystko miało zupełnie inaczej wyglądać. Tak, czyż bowiem pielgrzymi przybywający do Polski, nie wypatrywali z ukrycia jakichkolwiek oznak autorytaryzmu i zagrożeń dla demokracji? Czyż nie ostrzegano ich w ich szczególnie "opiniotwórczych" i "rzetelnych" mediach, aby na siebie uważali (stąd niektórzy nawet zabrali własne kanapki, obawiając się że jadą do kraju prawdziwej ... dyktatury). Nie będę tutaj teraz streszczał opinii europejskiej czy światowej prasy, ostrzegającej pielgrzymów przed najróżniejszymi utrudnieniami po ich przybyciu do Polski, ponieważ nie miałoby to większego sensu (tym bardziej że musiałbym się ograniczyć jedynie do prasy niemieckiej - trzy tytuły i francuskiej - dwa tytuły). Każdy kto chce, może sobie odnaleźć przetłumaczone opinie z poszczególnych gazet.
Ale nie tylko o sam autorytaryzm i panującą ponoć w naszym kraju dyktaturę chodzi. Młodzi ludzie z Europy, Azji, Ameryki, Afryki, ujrzeli na własne oczy prawdziwy obraz naszego kraju, taki, jakim jest naprawdę. A jaki to obraz - niezwykle piękny, radosny, uśmiechnięty, szczery, gościnny, a przede wszystkim WOLNY i BEZPIECZNY! Tak, bowiem dziś Polska jest bodajże najbardziej wolnym i najbezpieczniejszym krajem w Europie. A przecież ich ostrzegano, a to dyktatura, a to wojsko na ulicach, a to niebezpieczeństwo zamachów - no i co? No i pstro, należałoby odpowiedzieć, ani jednego zamachu terrorystycznego, brak muzułmanów, brak wojska na ulicach, brak dyktatury? No co jest, to gdzieście tych pielgrzymów wysłali, wy - medialni "przodownicy całej i niepodzielnej prawdy", gdzie ich przysłaliście? Mieli jechać do Korei Północnej, putinowskiej Rosji i Kuby razem wziętych, a gdzie trafili? Polacy mieli okazać się szowinistami, gdzie prześladuje się innowierców, homoseksualistów i kobiety, gdzie nie ma wolności prasy ani nawet wolności myśli (bo policja polityczna czuwa), no i całą tę retorykę można o kant du...y potłuc, gdyż pielgrzymi dokładnie widzieli na własne oczy zupełnie co innego.
A co takiego widzieli? Piękną i tolerancyjną Polskę, niezwykłą gościnę zwykłych mieszkańców, którzy przyjmowali pod swój dach pielgrzymów z różnych zakątków świata, piękno naszych miast (pozbawionych muzułmańskiej dziczy), i co najważniejsze (a co szczególnie dziwiło obywateli Niemiec i Francji), niesamowite bezpieczeństwo na ulicach. Nikt ich nie atakował, nikt (nawet nie próbował) rozjeżdżać ich na ulicach i placach ciężarówkami, nikt nie podkładał bomb, nikt nie strzelał przed marketami czy gdziekolwiek indziej. Jak to możliwe, należałoby zapytać? Jak to możliwe, że ta Polska dziś jest taka radosna, wolna, bezpieczna, przecież miało być zupełnie inaczej. Na Zachodzie nie potrafią upilnować jednego zbrodniarza, który albo otwiera ogień z broni krótkiej, albo rozjeżdża sobie ludzi ciężarówką. Mało tego, brak policji, brak jakiejkolwiek woli ochrony własnych obywateli (o wydarzeniach w Monachium pisałem w innym poście, ale muszę też powiedzieć że do owego muzułmańskiego mordercy, który w Nicei rozjeżdżał sobie ludzi na ulicach, niczym w jakiejś grze komputerowej - policjanci strzelali tak ... jakby nie chcieli go zabić, albo jakby nie potrafili go trafić - większość kul trafiła w miejsce pasażera po prawej stronie wozu). A tu nic, ani zamachów, ani dyktatury, internet działa bez zarzutów, nikt nikogo nie sprawdza, nie cenzuruje jego wypowiedzi - co jest do jasnej cholery? Tak nie może być, ta cholerna Polska psuje nam nasz przekaz.
Teraz bowiem, już nie tak łatwo będzie można wmówić ludziom, którzy przyjadą do swoich krajów i swoich domostw, że tam, w tej "faszystowskiej" Polsce to mordują demokrację, ale u nas tylko mordują naszych obywateli, więc nic wielkiego się nie dzieje. Muzułmanów nasprowadzaliśmy (Angela "Makrela" ostatnio zapowiedziała że ... nie zrezygnuje ze swojej polityki i wciąż będzie przyjmowała uchodźców do Niemiec, tylko ... już nie w takiej skali jak w 2015 r.), na-przyznawaliśmy im socjalu, nadawaliśmy mieszkań, to czego im może jeszcze brakować - chyba tylko kobiet. To niech gwałcą nasze, "po to one są, po to są one, po to są" (że ośmielę się tutaj strawestować naszego klasyka). Niech się parzą z imigrantami. Multi-kulti i do przodu, pośród wybuchów bomb, strzelających islamistów, pośród rozpędzonych ciężarówek - nasz świat będzie piękny, nie to co w tej "faszystowskiej" Polsce, gdzie kneblowana jest demokracja, a ludzie cierpią pod butem brunatnej dyktatury Kaczyńskiego.
Swoją drogą jednak, czy można mieć do kogoś pretensje że tak łatwo ulega stereotypowemu oraz kłamliwemu (wręcz perfidnemu), myśleniu, projektowanemu przez medialnych socjo-tele-patów? Przecież większość z tych ludzi, którzy przyjechali na Światowe Dni Młodzieży, widziało Polskę po raz pierwszy w życiu, skąd mogli wiedzieć jak bardzo "medialna prawda" mija się z zastaną na miejscu rzeczywistością? Wielu było realnie zaskoczonych, wręcz zszokowanych, gdy nie udawało im się odnaleźć JAKICHKOLWIEK śladów dyktatury. Rozumiem że człowiek wtedy zaczyna się zastanawiać - czy to ja jestem tak beznadziejnym obserwatorem, że nie potrafię niczego dostrzec, czy może ..., to może jest najgorsze, bowiem powoduje iż dany człowiek wreszcie zaczyna myśleć po swojemu, a nie jest już bezwolną medialną kukiełką. A i tak to co ujrzeli pielgrzymi, jest kroplą w morzu, tego jak wygląda Polska, z całym jej bogactwem przyrody, duchowości i ... magii. Tak, magii, gdyż Polska jest jednym z najbardziej uduchowionych krajów, a Polacy jednym z najbardziej uduchowionych narodów na świecie. I Tak było od wieków.
Od wieków bowiem ludzie, którzy w Europie Zachodniej czuli się zagrożeni, lub prześladowani za wyznawaną wiarę lub poglądy, uciekali albo do Nowego Świata (czyli do Ameryki, wówczas jeszcze kolonii amerykańskich), albo właśnie na Wschód, czyli do Polski. Dotyczyło to Niemców, Francuzów, Anglików, Szkotów, Hiszpanów, Portugalczyków, Włochów, Holendrów praktycznie każdej narodowości. Tutaj nie byli ani prześladowani za wiarę, ani za pochodzenie, ani też za wyznawane poglądy i bardzo szybko (w przeciągu jednego, góra dwóch pokoleń), się polonizowali. Bo Polska okazywała się dla nich nie tyle miejscem przystankowym, lecz stawała się prawdziwym domem. Ci ludzie nigdy nie byli prześladowani, nigdy nie zmuszano ich by przyjmowali taką czy inną religię, byli traktowani jak naturalni mieszkańcy tego kraju. Czasami powstawały na ten temat śmieszne wierszyki, jak choćby w pierwszej połowie XVI wieku, gdy do Polski wraz z królową Boną Sforzą, przybył włoski ród Campo del Scipio i zakupił majątek we wsi Bychawa. Wówczas opowiadano sobie po karczmach taką oto przypowiastkę: "Dwóch było Scypionów, wspólną mają sławę, jeden zdobył Cartagio, a drugi ... Bychawę". Było to oczywiście porównanie włoskiego rodu, ze starorzymskim rodem Korneliuszy Scypionów, których jeden z przedstawicieli pobił pod Zamą Hannibala w 202 r. p.n.e. a drugi w pięćdziesiąt sześć lat później - zdobył miasto Kartaginę.
Wielu cudzoziemców zrobiło niesamowitą karierę w Polsce, jak choćby Francuz Gaspard de Tande, który przybył do Rzeczpospolitej w 1646 r., Włoch - Carlo Maurizio Vota (nauczyciel słynnej Wenecjanki - Lukrecji Cornaro Piscopia, pierwszej kobiety, która uzyskała tytuł doktora filozofii), przybył do Polski w 1682 r. inny Włoch - Giovanni Botero, który twierdził w swej pracy z 1592 r. że Rzeczpospolita Polska ma wiele elementów ustrojowych, wspólnych ze starożytnym Rzymem, poza tym stwierdził że nasz kraj cechuje "Liberalizm i humanitaryzm środków, dzięki którym Polska potrafiła związać ze sobą prowincje. Podobnie jak Rzymianie, którzy powiększyli swoje dominia przez nadawanie swych praw i przywilejów, obcym miastom, a nawet całym prowincjom, królowie polscy poszerzyli, zjednoczyli i wzmocnili swoje państwo poprzez przyznawanie przywilejów szlachty polskiej, tym ziemiom, które albo zbrojnie zdobyli, albo inaczej uzyskali". Czy też Anglik - William Bruce. Nie wspominam już w ogóle o ludności żydowskiej, która nasz kraj wybrała sobie jako swe miejsce odpoczynku i osiedlenia już od czasów wczesnego średniowiecza.
Rzeczpospolita Polska to był tygiel narodów, połączonych duchem wolności, prawa i kultury, które decydowały o tym że nawet najbiedniejszy cudzoziemski szlachcic, po przyjeździe do Polski, mógł z pełnym przekonaniem stwierdzić: "Jestem Polakiem", a już jego dzieci mogły to powiedzieć bez żadnego zastanowienia. Tutaj mówię o przybywaniu cudzoziemców do Polski, ale należy pamiętać, że wcześniej słowiańskie Imperium Lechitów, obejmowało aż 13 dzisiejszych państw, prócz tego ... Indie, które także zostały zasiedlone z Polski. Poza tym cała południowa Rosja, Ukraina (DNA mieszkańców tych ziem, jest takie samo jak DNA mieszkańców Polski, szczególnie Kujaw), wszystkie te ziemie zostały zasiedlone przez starożytnych Lechitów, którzy byli "Dziećmi Wolności" (stąd właśnie poszczególnie władcy Imperium Lechitów, wybierani byli na powszechnym wiecu, który to potem został zachowany w postaci wolnej elekcji królewskiej a następnie wolnych, demokratycznych wyborów). Zresztą nie tylko Lechia jest nazwą starożytną naszego narodów, bowiem jest nim również słowo "Polska", które występuje na steli faraona Ramzesa III:
Podsumowując - Polska jest nie tylko najbardziej bezpiecznym i wolnym krajem w Europie (Światowe Dni Młodzieży, wcześniej szczyt NATO i nic, żadnego zamachu, nic), ale również najbardziej gościnnym i otwartym krajem świata dla wszystkich potrzebujących schronienia i opieki. Dla prawdziwych uchodźców (których już w Polsce jest ponad 1 mln. ludzi ze Wschodu, głównie z Ukrainy), nasz kraj i nasze granice pozostają otwarte, tak jak dla tych wszystkich Niemców, Francuzów, ostatnio nawet Brytyjczyków i Norwegów, którzy nie widzą już życia ponad 10 milionowej (tylko we Francji), społeczności muzułmańskiej i nadzieję widzą właśnie w Polsce, zauważcie, nie w Rosji, nie w Ameryce, ale właśnie w Polsce. O czym to świadczy - z tą refleksją do pozostawiam szanownych czytelników
NIESAMOWITA, MAGICZNA POLSKA
A NA KONIEC Z OKAZJI
PRZYPADAJĄCEJ DZIŚ
72-ROCZNICY WYBUCHU
POWSTANIA WARSZAWSKIEGO
NAJWIĘKSZEGO MIEJSKIEGO
POWSTANIA II WOJNY ŚWIATOWEJ:
W CZASIE POWSTANIA NIEMCY MORDOWALI LUDNOŚĆ CYWILNĄ - DZIELNICA PO DZIELNICY (SZCZEGÓLNIE UCIERPIAŁY DZIELNICE - WOLA I OCHOTA)
NAJBARDZIEJ PERFIDNE BYŁO W TYCH POWSTAŃCZYCH DNIACH, STANOWISKO SOWIETÓW/ROSJAN, KTÓRZY NIE TYLKO NIE POMOGLI POWSTAŃCOM ZBROJNIE (CHOĆ ICH ARMIA STAŁA PO DRUGIEJ STRONIE WISŁY, NA PRADZE - PRAWOBRZEŻNEJ CZĘŚCI WARSZAWY), ALE WRĘCZ OKRĄŻALI I WYŁAPYWALI TE JEDNOSTKI ARMII KRAJOWEJ, KTÓRE ZDĄŻAŁY NA ODSIECZ WALCZĄCEJ WARSZAWIE Z INNYCH CZĘŚCI POLSKI. CZĘŚĆ ZAŚ KOMUNISTÓW, KTÓRZY RÓWNIEŻ "WŁĄCZYLI" W WARSZAWIE, MIELI ROZKAZ ... STRZELAĆ POWSTAŃCOM W PLECY
"GERMAŃCY ZA PROGIEM A WY CIĄGLE ŻE RUSKI NAJGORSZY, JUŻ WAM POWIEDZIAŁEM - NA POMOC PRZYSZEDŁEM - TEŻ NIEDOBRZE!?"
OTO CO PO ZAKOŃCZENIU POWSTANIA (1. VIII - 2. X. 1944) ZOSTAŁO Z WARSZAWY, PRZEDWOJENNEGO "PARYŻA PÓŁNOCY":
MIASTO RUIN
ALE ODBUDOWALIŚMY STOLICĘ
CZEŚĆ I CHWAŁA
POWSTAŃCOM WARSZAWSKIM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz