HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ
"POLSKICH"
PARTII KOMUNISTYCZNYCH
I ICH WSPÓŁCZESNYCH
LEWACKICH TRANSFORMACJI
KATARZYNA II
JAKO WIELKA KSIĘŻNA HOLSZTYŃSKA
TARGOWICA
1792
PRELUDIUM
ROMANS STOLNIKA LITEWSKIEGO STANISŁAWA ANTONIEGO PONIATOWSKIEGO Z WIELKĄ KSIĘŻNĄ HOLSZTYŃSKĄ ZOFIĄ FRYDERYKĄ, ZWANĄ JUŻ WÓWCZAS KATARZYNĄ ALEKSIEJEWNĄ, MAŁŻONKĄ NASTĘPCY ROSYJSKIEGO TRONU KSIĘCIA HOLSZTYŃSKIEGO - PIOTRA FIODOROWOCZA
Stanisław Antoni Poniatowski (czyli późniejszy król Polski i Litwy - Stanisław August Poniatowski), przybył do Petersburga w czerwcu 1755 r. (na zaproszenie sir Charlesa Hanbury'ego Williamsa, z którym się znał i który obiecał zabrać go kiedyś do Rosji. Okazja nadarzyła się, gdy Williams został właśnie w owym 1755 r., brytyjskim ambasadorem przy dworze rosyjskim w Petersburgu). Poniatowski (miał wówczas 23 lata), wyjechał do Rosji prosto ze Wschowy, gdzie król Rzeczypospolitej i elektor Saksonii w jednej osobie - August III (w Saksonii panujący jako Fryderyk August II), zwołał wiosną 1755 r. radę senacką. Poniatowskiemu udało się tam uzyskać urząd stolnika litewskiego, a poza tym większej roli politycznej tam nie odegrał, zajęty był innymi, bardziej przyjemnymi sprawami, a mianowicie romansem z wojewodziną smoleńską (żoną wojewody Piotra Pawła Sapiehy) - Marianną ze Skowrońskich Sapiehową. Młody jeszcze chłopak poważnie zadurzył się w owej już matronie, dla której był jedynie zabawką seksualną (tak tez go traktowała), co po latach sam wyznał, że wyznawała mu ona miłość jedynie w listach, a gdy się spotykali nic takiego już nie mówiła. Można więc powiedzieć że do Petersburga wyjechał młody Poniatowski, prosto z łoża pani Marianny Sapiehowej.
Zamieszkał tam w domu Williamsa (wynajętym z powodu jego służby dyplomatycznej), który to zwierzał się mu ze wszelkich, nawet najtajniejszych dyplomatycznych spraw. Celem politycznym Wielkiej Brytanii w owym czasie (co zostało jasno sprecyzowane w działaniach i obowiązkach dyplomatycznych Williamsa), było zawrzeć z Rosją sojusz polityczny przeciwko Prusom Fryderyka Wielkiego, co mu się udało uczynić w sposób wręcz błyskawiczny, bowiem w sierpniu 1755 r. układ brytyjsko-rosyjski został już podpisany. Należało go teraz tylko ratyfikować przez brytyjski parlament, ale notabene okazało się że na drodze do jego ratyfikacji, stanął nie kto inny jak ... sam król Wielkiej Brytanii - Jerzy II, który był bardzo niezadowolony z Williamsa. Jaki był tego powód, skoro ambasadorowi udało się w tak błyskawicznym tempie zawrzeć korzystny dla Anglii układ sojuszniczy? Otóż powód królewskiego niezadowolenia, wyjaśnił Williamsowi sekretarz stanu w swym liście, którego najważniejszy fragment brzmiał: "Ściągnąłeś pan na siebie niezadowolenie króla, podpisując się za ministrami rosyjskimi, co jest ujmą dla dostojeństwa Jego Królewskiej Mości; dopóki owa omyłka nie będzie naprawiona, król podpisanego przez pana traktatu ratyfikować nie może". Czyli wszystko rozbiło się o kwestie godnościowe, o to, że Williams podpisał się na owym dokumencie, jako ostatni, bo godziło w powagę i honor nie tylko samego króla Jerzego II, lecz całego Zjednoczonego Królestwa.
Williams zabiegał więc o kolejną audiencję u "Miłościwej Pani" carycy Elżbiety I, ale nie było to łatwe zadanie i zajęło mu to kilka następnych tygodni. Gdy już uzyskał audiencję, poprosił o zmianę owej "niekomfortowej" sytuacji, tak, aby nie godziła ona w dobre imię Jego Królewskiej Mości. Elżbieta zgodziła się dokonać poprawek na owym dokumencie, jednak gdy już wydawało się że nic nie może ponownie przeszkodzić w ratyfikacji owego sojuszu, nagle wszystko się odwróciło. Po pierwsze, angielski kurier, który wiózł tekst do Londynu, miał po drodze kilka podróżnych perypetii, które znacznie wydłużyły jego drogę, do tego stopnia, że dotarł do Anglii dopiero w kilka miesięcy po wyjeździe z Petersburga. Poza tym w samej rosyjskiej stolicy zaszły diametralne zmiany, a to wszystko za sprawą pewnego francuskiego agenta - kawalera d'Eon de Beaumont, działającego z rozkazu księcia Ludwika Franciszka Burbona-Conti, stojącego na czele tajnej francuskiej organizacji wywiadowczej - "Secret du Roi" ("Sekretu Króla"). Udało mu się bowiem (i to pomimo oficjalnego zakazu przebywania francuskich posłów i dyplomatów - oraz Francuzów w ogóle - na rosyjskim dworze), wejść nie tylko w pobliże samej cesarzowej Elżbiety, ale wprost do jej alkowy. Dokonał tego jednak nie jako mężczyzna, ale jako ... kobieta (przebrał się, aby zbliżyć się do cesarzowej i odwieść ją od pomysłów sojuszu z Wielką Brytanią). Pisałem już o tym w temacie: "Rzecz to niesłychana, pani zmienienia się z pana".
Zmiana nastawienia rosyjskiego dworu (który szybko wyczuwał nastroje swej władczyni), co do planów sojuszu rosyjsko-brytyjskiego, spowodowała że Williams (poddenerwowany całą tą sytuacją), poważnie się rozchorował. Jednocześnie rozstroił sobie bardzo nerwy, gdyż teraz często wybuchał gniewem, co wcześniej się nie zdarzało. Na przykład podczas jednej z uroczystych kolacji, jakie wyprawiał Williams w swym petersburskim domu, wśród gości nagle pojawił się temat przeznaczenia i Wolnej Woli i goście podzielili się na dwa obozy - tych którzy uważają że życiem ludzkim kieruje przeznaczenie, oraz tych, którzy twierdzili że to ludzie sami, poprzez soje działania tworzą warunki do zaistnienia szczęśliwych, bądź nieszczęśliwych sytuacji, jakie im się przydarzają. Tak się też złożyło, że Poniatowski był w obozie przeciwnym do tego, w którym znajdował się Williams, to bardzo rozwścieczyło Anglika, który w gniewie krzyknął w stronę młodego Polaka: "Nie mogę znieść tego, aby mi tak przeczono w moim własnym domu; proszę pana, abyś wyszedł, i oświadczam panu, że go nigdy w życiu nie chcę widzieć więcej". Po czym wstał i zamknął się w swoim pokoju na klucz. Przyjęcie było skończone, goście zaczęli opuszczać dom Williamsa, pozostał tylko Poniatowski. Jako szlachcic został publicznie upokorzony, więc honor wymagałby jakiejś formy zadośćuczynienia, ale z drugiej strony, Williams był jego dobroczyńcą i opiekunem, wziął go do swego domu, uczył sztuki dyplomacji, nie mógł więc otwarcie zażądać od niego satysfakcji. Udał się więc do swego pokoju na piętrze i stojąc przy balkonie, planował popełnić samobójstwo, skacząc w dół. Gdy zauważyła to służba, zawiadomiła Williamsa, który go od tej decyzji odwiódł. Między panami znów zapanowała zgoda.
Ponieważ zły stan zdrowia i rozstrojenie nerwów, wzięło się u Williamsa, gdy dowiedział się że Francuzi umieścili swego szpiega w alkowie cesarzowej, postanowił i on użyć podobnej sztuczki, dla korzyści własnego kraju. I właśnie Poniatowski, młody, przystojny mężczyzna o dość łagodnych rysach twarzy, był jego najlepszym pod tym względem kandydatem. Należało wkraść się w łaski cesarzowej, poprzez jej łóżko, tylko jak tego dokonać? Zresztą Poniatowski nie był przekonany co do tego zadania. Był młody, a tym bardziej będąc w Rosji nasłuchał się najróżniejszych opowieści, o tym na przykład jakim seksualnym ekstrawagancjom folgowała poprzednia caryca - Anna Iwanowna (panująca w latach 1730-1740), która rozkazała nawet wybudować w Petersburgu (1740 r.), prawdziwy lodowy pałac (długości 24 metrów oraz 10 metrów wysokości), przed wejściem do którego stali Murzyni o nagich torsach. Tam urządzała swoiste "przyjęcia" i zabawy, każąc swym damom dworu siedzieć na wyrzeźbionych z lodu sofach i kanapach, a gdy tylko któraś wstawała, by nie odmrozić sobie pupy, caryca kazała jej wypić winiaku. Tam też odbył się swoisty ślub jednej z jej dam dworu, a państwo młodzi mieli spędzić swą noc poślubną właśnie w lodowym pałacu, zupełnie nadzy (okryci jedynie skórami zwierząt, jako pościelą pod łóżko, wykonane z lodu, gdzie miano dopełnić "nocy poślubnej). Nazajutrz, potwornie wyziębieni, dostali wysokiej gorączki (a należy dodać że wszystko miało miejsce w okresie niezwykle mroźnej zimy).
Wejścia do alkowy cesarzowej pilnował jednak jej dawny kochanek, który teraz w jej imieniu współrządził Imperium Rosyjskim jako wicekanclerz i decydował kto może przestąpić próg jej sypialni (kandydatów odpowiednio dobierał tak, aby nie mogli zagrozić jego pozycji), a Williams nie miał z nim zbyt dobrych kontaktów. Wkrótce jednak młodemu stolnikowi litewskiemu wpadła w oko inna kobieta - 26-letnia wówczas wielka księżna Katarzyna Aleksiejewna, którą ujrzał podczas jednego z przyjęć na dworze. Dzięki protekcji hrabiego Naryszkina (przeciwnika politycznego Bestużewa), udało się Poniatowskiemu dotrzeć do prywatnej sypialni Katarzyny. Był oczarowany tym co wówczas ujrzał.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz