Łączna liczba wyświetleń

sobota, 6 lutego 2016

RZECZ TO NIESŁYCHANA - PANI ZMIENIŁA SIĘ Z ... PANA!

O TYM, JAK TO FRANCUSKI 

ŻOŁNIERZ, DYPLOMATA I PISARZ, 

DLA RATOWANIA FRANCJI - STAŁ SIĘ ...

KOBIETĄ





LUDWIK XV i WOJNA SIEDMIOLETNIA




Czy ktoś słyszał w jaki sposób doszło do zawarcia francusko-rosyjskiego przymierza polityczno-wojskowego, wymierzonego w Anglię i Prusy? Stało się to oficjalnie w 1757 r. i spowodowało rozszerzenie działań zbrojnych, prowadzonych w czasie tzw.: wojny siedmioletniej (1756 - 1763) - o tereny Europy Wschodniej. Ale podstawowe pytanie brzmi - jak doszło do owego sojuszu Paryża i Petersburga? Aby zrozumieć owe pytanie i delikatne zawiłości europejskiej osiemnastowiecznej dyplomacji, należy sobie na początku uświadomić, że do tego aliansu wcale nie powinno dojść. Nie powinno z kilku przyczyn, mianowicie od 1744 r. rosyjską polityką zagraniczną kierował wszechwładny kanclerz - hrabia Aleksiej Bestużew-Riumin, który był zdecydowanym wrogiem Francji (i jednocześnie wielkim zwolennikiem zbliżenia rosyjsko-austriackiego, wspieranego obficie angielskimi pieniędzmi). Caryca Elżbieta (córka Piotra Wielkiego, panująca w latach 1741 - 1762), całkowicie mu w tej kwestii ulegała. 

Stosunki rosyjsko-francuskie w tym czasie były tak złe, że aż od 1743 r. Francuzi nie posiadali w Rosji swego przedstawicielstwa dyplomatycznego, a wszelkie propozycje Paryża, zmiany tego stanu rzeczy, były już na początku torpedowane przez Bestużewa. Mało tego, Francuzi mieli kategoryczny zakaz pokazywania się na dworze cesarskim w Petersburgu, a ci śmiałkowie, którzy ośmielili się złamać zakaz, próbując dostać się przed oblicze cesarzowej, kończyli bardzo nieprzyjemnie (tak jak kawaler de Valcroissant, który w 1754 r. spróbował przedostać się w pobliże carycy i tę próbę zakończył kilkuletnim uwięzieniem w twierdzy szlisselburskiej). Książę Ludwik Franciszek Burbon-Conti, kuzyn króla Francji Ludwika XV, postanowił zmienić tę nieciekawą dla Francji sytuację. Od 1745 r. stał on na czele tajnej dyplomatyczno-szpiegowskiej sieci, zwanej "Secret du Roi" ("Sekretem Króla"), której zadaniem było nieformalne oddziaływanie na władze państw, z którymi oficjalnie Francja nie utrzymywała żadnych kontaktów dyplomatycznych, lub z którymi prowadziła wojny. Tacy agenci (była to elita elit - trzydziestu doborowych osiemnastowiecznych francuskich Jamesów Bondów), mieli za zadanie przenikać na dwory obcych mocarstw i ... załatwiać korzystne dla Francji interesy, których nie można było załatwić drogą oficjalną (w przypadku wpadki, taki agent zdany był bowiem tylko na siebie).

Nic dziwnego że do tej niezwykle ciężkiej, wymagającej i niebezpiecznej służby dla króla, wybierano tylko najlepszych z najlepszych i to pod wieloma względami. Przede wszystkim musieli być to dobrzy szermierze, gdyż walka wręcz była podstawą ich służby. Poza tym musieli to być ludzie wybitnie inteligentni, gdyż wpadki pomimo ich umiejętności, wpadki zdarzały się dość często (czego przykładem był ów kawaler de Valcroissant, za którym nikt się nie wstawił, gdyż Paryż oficjalnie się do niego nie przyznawał). Wymagano więc od nich nie tylko doskonałej umiejętności operowania szablą i bronią palną, lecz również (a może przede wszystkim), sprytu i (jeśli wymagały tego okoliczności), stanięcia na wysokości zadania również i w ... sferze intymnej. Nie jest wiadome, czy książę Conti osobiście wybierał kandydatów do tej służby, choć zdaje się to być wielce prawdopodobne, zresztą musiał on mieć również pewność, że dany kandydat, nie okaże się zdrajcą i nie rozpowie o tajnych planach wrogiej Contiemu frakcji na dworze w Wersalu. Tą drugą, wrogą księciu frakcją kierowała ... markiza de Pompadour.

W sytuacji wzrastającego zagrożenia wojennego w Europie, Francja bardzo potrzebowała sojuszników w Europie. Będąc otoczona przez wrogie sobie mocarstwa Wlk. Brytanię i Austrię, na dworze w Wersalu postanowiono dojść do porozumienia z tym drugim państwem. Ale nie tylko, głównym celem francuskiej dyplomacji było pozyskanie do współpracy i wciągnięcie do przyszłej wojny Rosji, co znacznie odciążyłoby francuskie siły z frontu wschodniego. Ale jak tu przekonać Rosjan do zawiązania aliansu i podjęcia współpracy, skoro nie sposób nawet dostać się na carski dwór, bez konsekwencji utraty wolności (i to na długie lata). Należało coś wymyślić, coś nietypowego, niesamowitego, i równie w swej istocie głupiego co odważnego. Wreszcie książę Conti wpadł na niesamowity pomysł - wyśle do Petersburga swego oficera (oczywiście należącego do "Sekretu Króla"), ale nie jako mężczyznę (który szybko zostałby uwięziony), lecz jako ... kobietę. Jego wybór padł na młodego 27-letniego kawalera d'Eon de Beaumont. 

Piastował on wówczas oficjalną posadę jako królewski cenzor (oraz ... poborca podatkowy), które to zajęcia pozwoliły mu podjęcie i ukończenie studiów w zakresie prawa cywilnego oraz kanonicznego, a także wydania kilku swoich książek (do 1756 r. wydał ich pięć). Do tego W 1755 r. jako 27-letni kawaler ("Chevalier" - jak we Francji określano wszystkich szlachciców, nie pochodzących z rodzin hrabiów, markizów czy baronów), d'Eon rozpoczął służbę w tajnej królewskiej komórce wywiadowczej - Sekrecie Króla. W tym właśnie roku otrzymał on niesamowite zadanie do spełnienia, przedostania się na dwór carski w Petersburgu i dotarcia do samej carycy Elżbiety (najlepiej na prywatnej audiencji w cztery oczy, do której mogło dojść jedynie ... w sypialni monarchini), a następnie przekazania jej tajnego pisma Ludwika XV, w którym ten wyjaśniał korzyści, jakie odniosą oba kraje ze wspólnego sojuszu (wymierzonego oczywiście przeciw Anglii i Prusom Fryderyka Wielkiego). Lecz d'Eon nie miał się tam zjawić jako mężczyzna, tylko właśnie jako kobieta.

W tym celu książę Conti, zakupił dla owego wybrańca suknie i ... nakazał mu w nich paradować, oraz zachowywać się jak kobieta. Najwidoczniej d'Eon radził sobie w kobiecej sukni zupełnie dobrze, jako że książę nie miał pod tym względem najmniejszych zastrzeżeń. Dodatkowo na plus całej akcji, oddziaływała delikatna, wręcz młodzieńcza twarz kawalera, a także fakt, że zupełnie swobodnie czuł on się w kobiecych strojach (zresztą książę Conti wypatrzył go podczas jednego z balów maskowych w Wersalu, na którym to właśnie d'Eon paradował przebrany za kobietę). Zmieniono mu więc imię na Lię de Beaumont i jako towarzysza podróży przydzielono innego agenta o imieniu Douglas Mackenzie (imię to najprawdopodobniej jest zmyślone, gdyż pod tą nazwą ów oficer funkcjonował w Petersburgu jako brytyjski "badacz minerałów", a prywatnie ... wujek pięknej Lij de Beaumont). Miał też swoje zadanie - ustalić na jakim etapie są negocjacje rosyjsko-angielskie prowadzone przez Bestużewa i angielskiego ambasadora Williamsa. Miał również dotrzeć do hrabiego Woroncowa (zwolennika zbliżenia z Paryżem, a prywatnie osobistego wroga Bestużewa), stojącego na czele carskiej policji i przekazać mu wsparcie, jakie udziela mu w tej kwestii Ludwik XV.

Niestety Douglasowi nie udało się uzyskać żadnych informacji, nawet dotarcie w pobliże Woroncowa było wprost niemożliwe, bez wzbudzenia tym zainteresowania i w efekcie zdekonspirowania całej akcji. Natomiast kawaler d'Eon, teraz już znany pod imieniem Lij de Beaumont, odniósł niesamowity sukces. Nie tylko wszyscy na carskim dworze w Petersburgu, wzięli go za prawdziwą kobietę, lecz także uzyskał prawo do ... prywatnej audiencji w komnatach cesarzowej Elżbiety. Cała ta wizyta, została potem opisana w prywatnych pamiętnikach d'Eona, wydanych w kilkadziesiąt lat później. Tak więc gdy młoda "dama" zjawiła się w sypialni cesarzowej, ta przyjęła "ją" ... w niekompletnym stroju, a ponieważ Elżbieta nie była wówczas już młoda (miała 46 lat), jej ciało nie wzbudzało zbytnego entuzjazmu, co dyplomatycznie zauważył d'Eon, pisząc w swych pamiętnikach w taki sposób: "Nosiło nieścieralne ślady owego podwójnego zużycia i nie kryło tajemnic nagradzających przykre pozory okazane spuszczającemu wstydliwie głowę kawalerowi". Poza tym cesarzowa słynęła ze swego seksualnego temperamentu i dość często zmieniała kochanków (odpowiednio "po wszystkim" ich oczywiście wynagradzając). 

Ale wówczas cesarzowa nie wiedziała że piękna Lia jest w rzeczywistości mężczyzną, więc bez skrępowania się przy "niej" obnażała". Wiek Elżbiety, nie spowodował jednak że d'Eon stał się obojętny na jej wdzięki, wręcz przeciwnie, z trudem potrafił ukryć wzrastające ... podniecenie. Tak to następnie opisywał w pamiętnikach: "Zostałem zepchnięty na ostatnią linię obrony (...) byłem w najtrudniejszej dla mężczyzny sytuacji, zwłaszcza w obliczu absolutnej monarchini; zakłopotanie, w jakie wprawiła mnie słabość mego ciała, wprawiło mnie w drżączkę i ogromnie upokorzyło. Na szczęście, ku mojej wielkiej uldze, caryca nie obraziła się, a zaniosła śmiechem, wybaczając mi błąd, za który trudno było mnie winić i który później naprawiłem". Czegóż to dowiadujemy się z owych zapisków? Ano mianowicie tego, że kawaler d'Eon z trudem próbował ukryć wzrastające podniecenie, a ponieważ mu się to nie udało, sprawa jego tożsamość wyszła na jaw, lecz caryca się tym nie rozgniewała, ani też nie przejęła. Wybuchnęła głośnym śmiechem, a potem ... d'Eon stanął na wysokości zadania i "przekonał" imperatorową Rosji do zmiany polityki zagranicznej jej kraju.

I tak oto "poświęcenie" młodego francuskiego kawalera, doprowadziło do gruntownej politycznej burzy i przemeblowania rosyjskiej polityki w Europie. Bardzo szybko okazało się że caryca nie życzy sobie zawarcia politycznego sojuszu a Anglią i nakazała Bestużewowi przerwać wszelkie negocjacje w tej sprawie, zaś w 1757 r. Rosja dołączyła do francusko-austriackiego aliansu, zawartego w Wersalu rok wcześniej. Natomiast młody kawaler d,Eon, ponownie zjawił się w Rosji w roku 1758 r. już jednak jako mężczyzna (sekretarz ambasady francuskiej w Petersburgu). Co ciekawe, po jego przybyciu, bardzo szybko ... kanclerz Aleksiej Bestużew-Riumin, pożegnał się ze swym stanowiskiem, a jego miejsce zajął właśnie profrancuski Michaił Iłłarionowicz Woroncow. Kawaler d'Eon jako sekretarz ambasady pozostał w Petersburgu przez trzy kolejne lata (do 1760 r.), żywo uczestnicząc w przyjęciach organizowanych przez carycę i biorąc udział w dworskich balach, podczas których ... mężczyźni ubierali się w kobiece suknie i robili sobie makijaż, zaś kobiety przywdziewały stroje męskie. W każdym razie z sypialni carycy przez te lata dobiegały radosne jęki, świadczące o niezwykłych umiejętnościach pewnego francuskiego kawalera, członka tajnego "Sekretu Króla".

Tak na marginesie jeszcze tylko dodam, że zwolenniczką zawiązania sojuszu rosyjsko-brytyjskiego, była wówczas młoda niemiecka księżniczka, żona rosyjskiego następcy tronu (i siostrzeńca cesarzowej Elżbiety), carewicza Piotra - Katarzyna, która utrzymywała dość bliską listowną korespondencję z ambasadorem Wlk. Brytanii w Rosji, wspomnianym wcześniej Charlesem Handburym Williamsem (który miał negocjować z Bestużewem ów traktat rosyjsko-brytyjski, któremu to właśnie zapobiegł kawaler d'Eon). A także weszła w intymne relacje z osobistym sekretarzem Williamsa, młodym 23-letnim polskim szlachcicem Stanisławem Antonim Poniatowskim (który przejdzie do historii jako król Stanisław August Poniatowski). W każdym razie ktoś doniósł cesarzowej o listach, pisanych przez Katarzynę do ambasadora Wlk. Brytanii, a to oznaczało jawną zdradę. Uniknęła ona skazania i egzekucji, tylko dlatego, że publicznie wyparła się kontaktów z Anglikami i z całą stanowczością poparła politykę imperatorowej, przysięgając jej że nigdy nie uczyni nic, bez jej zgody. 


CESARZOWE ROSJI ELŻBIETA I i KATARZYNA II




Gdy Elżbieta zmarła - 5 stycznia 1762 r. (w Rosji obowiązywał wówczas kalendarz juliański, który był opóźniony w stosunku do gregoriańskiego, obowiązującego wówczas w innych państwach Europy, o 11 dni, tak więc w Rosji był wówczas 25 grudnia 1761 r.), na tron rosyjski wstąpił jej mało rozgarnięty (można wręcz powiedzieć szalony), siostrzeniec Piotr III, miłośnik Prus i wielbiciel Fryderyka Wielkiego (uwielbiał paradować po pałacu w pruskim mundurze, przeprowadzać inspekcje i szkolenia swej gwardii i innych pułków rosyjskich, które chciał "urobić" na pruską modłę, poza tym był wielkim miłośnikiem całonocnych libacji alkoholowych, polowań na szczury, które wieszał swej żonie nad łóżkiem, a także publicznym upokarzaniem Katarzyny - przychodził do niej w towarzystwie oficjalnych kochanek oraz zamykał ją na noc, na klucz w ich pokoju, a sam udawał się na libacje, lub do kochanek). Jego krótkie rządy (panował zaledwie sześć miesięcy do 9 lipca 1762 r.), tak bardzo obrzydły Rosjanom, a on stał się tak znienawidzony (publicznie obrażał Rosjan i Rosję, nazywając ich bydłem i wskazywał za wzór fryderycjańskie Prusy, a także przedrzeźniał prawosławnych popów w cerkwi, nazywając ich błaznami), że zorganizowany odgórnie pucz wojskowy wyniósł do władzy Katarzynę, która odtąd przejdzie do historii jako Katarzyna II. 




Ona to po wstąpieniu na tron, najpierw kazała zamknąć swego byłego małżonka w areszcie domowym w Ropszy, a następnie postanowiła się go pozbyć. Został uduszony 17 lipca tego samego roku. Potem rozpoczęła swoje długie, bo trwające aż 34 lata panowanie, podczas którego najpierw m.in.: doprowadziła do powołania swego dawnego kochanka Stanisława Poniatowskiego na tron Polski - wrzesień 1764 r. (uzależniając tym samym Polskę całkowicie od swej woli), a następnie wraz z Prusami i Austriakami dokonała trzech rozbiorów naszego kraju, co doprowadziło do wymazania tak sławnego niegdyś królestwa z mapy Europy na 123 lata (do 1918 r.). Ale to już opowieść na zupełnie inny temat.




Nic zatem dziwnego że Polacy, by odbudować państwo i przywrócić krajowi utraconą niepodległość, zaangażowali się w wojny, prowadzone przez młodego, francuskiego oficera o nazwisku Bonaparte. Potem, po latach ów Bonaparte, jako JEDYNY cudzoziemiec w historii, wywiąże się z wcześniej danego Polakom (Dąbrowskiemu, Sułkowskiemu i innym) słowa: przywróci Polskę na mapę Europy, choć z początku znacznie okrojoną. Wojna 1812 r. z Rosją nie była właściwie Napoleonowi do niczego potrzebna, choć Napoleon w tym przypadku po prostu zastosował działanie prewencyjne, uderzył na Rosję wcześniej, niż Rosja uderzyłaby na Polskę (wystarczy wspomnieć carski plan ofensywny "Wielikoje Dieło", które miało zostać wdrożone w 1813 r.). Napoleon Bonaparte zaatakował więc Rosję ... w obronie Polski. Swemu ambasadorowi w Petersburgu Lauristonowi powiedział jeszcze w 1811 r., gdy rosyjski ambasador w Paryżu zaproponował podział Polski: "Musiałyby wojska rosyjskie przyprzeć nas do Renu, żebym zniósł taką hańbę jak oddanie choćby jednego powiatu polskiego! To jest zasada, i to jest kwestia honoru (...) Nie dajcie carowi cienia nadziei że będzie mógł tknąć Polskę", zaś już po swym upadku i zesłaniu na Św. Helenę, powiedział brytyjskiemu admirałowi Malcolmowi: "Jedynym moim celem wojowania z Rosją było odbudowanie Królestwa Polskiego". 




Nic dziwnego że po upadku Cesarza, powstawały takie wierszyki jak ten: "Głupi Napoleonie, gdybyś za Renem siedział, nigdy by się o tobie Hudson Lowe nie dowiedział". Gwoli wyjaśnienia - Hudson Lowe był brytyjskim gubernatorem Św. Heleny, na którą po klęsce został zesłany Bonaparte. Polacy byli też jedynymi cudzoziemcami, wtajemniczonymi w plan uwolnienia Napoleona z wyspy.  I jak pisał Kazimierz Brodziński: 



"NIE CHCE MI SIĘ ZMIEŚCIĆ WE ŁBIE, 
ŻE NASZ WÓDZ SKOŃCZYŁ NA ELBIE"




Ja jednak prawdziwie kocham Napoleona głownie za to, że jak pisał Aleksander Puszkin: "Chwała mu za to, że jako swą spuściznę przekazał ideę wolności całemu światu", Adam Mickiewicz zaś dodawał: "Od czasów Jezusa nikt nie zrealizował na Ziemi więcej niż on", a w 2011 r. na łamach "Süddeutsche Zeitung", piórem Dietera Wilda, powstał niezwykle prawdziwy tekst o Napoleonie, który można zamknąć w ostatnich słowach tego artykułu: "Napoleon upowszechnił praworządność poza ziemie, którymi władał, i poza czasy, w których żył". I znów trudno się z tym nie zgodzić.



"CZŁOWIEK, KTÓRY BYŁ NAJPIĘKNIEJSZĄ WŁADZĄ, JAKĄ ZNAM"
 
 HONORE BALZAC




 A NA KONIEC SZCZYPTA HUMORU 
ODNOŚNIE JESZCZE KATARZYNY II


"ANTEK POLICMAJSTER"
(1935)

(2:45)
"ŚWIETNIE PANI TRAFIONE"
"ALEŻ TO KATARZYNA"
"NO TAK, CIOTKA KATARZYNA, STYPUŁKOWSKA, ALE WYSZTAFIROWANA, OJEJ"
"TOŻ TO KATARZYNA DRUGA"
"A, CHYBA ŻE DRUGA, BO TAMTA MIAŁA WIĘKSZY KINOL"
(...)
(4:00)
"WOŁGA, TO CIEKAWE, BO POD KIJOWEM TAM DNIEPR A NIE WOŁGA"
"DNIEPR? MOŻE TERAZ, ZA MOICH CZASÓW BYŁA WOŁGA"
 (...)
(4:35)
"PAN DAWNO NIE BYŁ W KIJOWIE?"
"OD CZASU EPIDEMII CHOLERY, A PAN GDZIE WTEDY BYŁ, W KIJOWIE - PANIE OFICER?"
"NIE, WTEDY NIE BYŁEM"
"A TO SZKODA"

  


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz