Stron

niedziela, 28 maja 2017

SUKCESY ODRODZONEJ, NIEPODLEGŁEJ II RZECZPOSPOLITEJ A SUKCESY "TRANSFORMOWANEJ" III RZECZYPOSPOLITEJ - Cz. IV

PODSUMOWANIE

ZYSKÓW I STRAT Z LAT

1918-1939 i 1989-2017


SUKCESY

II RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Cz. IV


UTRZYMANIE LWOWA
Cz. II


 


 "SPOŚRÓD TRADYCYJNYCH WROGÓW UKRAINY - ROSJI, POLSKI I TATARÓW, DO POKONANIA POZOSTAŁA JESZCZE TYLKO ROSJA"

ŁONHYN CEHELŚKYJ
1917 r.


4 października 1918 r. Niemcy i Austro-Węgry poprosiły zachodnich aliantów o pokój i od tego momentu szybki rozpad Monarchii Habsburgów był już tylko kwestią dni. Wykorzystując ten fakt, polscy posłowie do parlamentu wiedeńskiego, wydali dnia 15 października ogłoszenie, w którym uznawali się za posłów odradzającego się państwa polskiego, a Galicja stanowi integralną część tego państwa. W odpowiedzi na to oświadczenie, Ukraińcy zwołali do Lwowa Ukraińską Radę Narodową (18 października), złożoną z ukraińskich polityków reprezentujących dwanaście partii w parlamencie austriackim, w którym zadeklarowano powstanie państwa ukraińskiego (19 października), które (formalnie) wciąż miało być złączone z Austro-Węgrami. Od tej chwili zarówno Polacy jak i Ukraińcy zaczęli przygotowywać się do zbrojnego przejęcia miasta, a następnie całej prowincji. 29 października do Lwowa przybyli: zarówno Sotnik Witowśkyj (który opracował plan opanowania Lwowa przez stacjonujące tu oddziały ukraińskie), jak również gen. Stanisław Puchalski (mianowany dwa dni wcześniej przez Radę Regencyjną polskim dowódcą w Galicji). We Lwowie stacjonowało wówczas ok. 1500 żołnierzy ukraińskich sformowanych w 15 Tarnopolski Pułk Piechoty, 19 Pułk Strzelców i 41 Baon Asystencyjny. Celem Ukraińców było szybkie opanowanie miasta (w tym kluczowych budynków publicznych) i umocnienie się w nich. Tymczasem Polacy nie posiadali we Lwowie regularnych jednostek wojskowych, a jedynie oddziały paramilitarne (Polska Organizacja Wojskowa, Polskie Kadry Wojskowe, Polski Korpus Posiłkowy). 

1 listopada 1918 r. między godziną 3 a 4 rano, oddziały ukraińskie rozpoczęły akcję przejmowania miasta i gdy kilka godzin później mieszkańcy Lwowa ujrzeli na najważniejszych budynkach miejskich błękitno-żółte flagi ukraińskie - znak że miasto zostało opanowane przez Ukraińców. Pałac Namiestnikowski, Dworzec Główny, Bank Austro-Węgierski, Poczta Główna, lotnisko i Ratusz, koszary wojskowe, Cytadela oraz magazyny zostały zajęte przez Ukraińców, a po mieście przechadzały się ukraińskie patrole wojskowe. O godzinie 7:00 Ukraińcy (Dymitro Witowski) poinformowali o przejęciu miasta, a rozlepiane na murach plakaty, dodatkowo informowały mieszkańców o utworzeniu Państwa Ukraińskiego ze stolicą we Lwowie a austriacki komendant miasta - Karl von Huun, przekazał władzę na ręce wiceprezydenta miasta - Wołodymyra Decykiewicza. Początkowo panował spokój, a ponieważ był to dzień 1 listopada (Dzień Wszystkich Świętych), ludzie byli albo w kościołach, albo też na grobach swych bliskich zmarłych. W polskich rękach jednak wciąż były Szkoła im. Henryka Sienkiewicza na ulicy Gródeckiej, gmach Towarzystwa Kredytowego, Dom Techników przy ulicy Issakowicza, Politechnika, oraz kilka mniejszych punktów. Pierwsze starcia pomiędzy ukraińskimi patrolami, a polską (głównie) młodzieżą szkolną i akademicką, miały miejsce ok. godz. 12:00. Głównym celem podczas tych starć, było zdobycie broni na Ukraińcach, lecz ci postanowili szybko stłumić polski zryw narodowy i rozpoczęli atak kilku polskich placówek w mieście, ze szczególnym uwzględnieniem Szkoły im. Henryka Sienkiewicza, której nie zdobyli, a dodatkowo do godzin wieczornych 1 listopada, Polacy opanowali całą ulicę Grudecką, zmuszając Ukraińców do cofnięcia się. 

Już 2 listopada Polacy przeszli do kontrofensywy, zdobywając Dworzec Główny (mieścił się tam ukraiński skład broni i amunicji), lotnisko na Lewandówce, Szkołę im. Stanisława Konarskiego, Cmentarz Janowski i teren pod-lwowskiej wsi Sokolniki. Ukraińcy tymczasem wciąż próbowali zdobyć Szkołę im. Henryka Sienkiewicza i Dom Techników - bez powodzenia. W kolejnych dniach teren miasta, będącego w polskich rękach jeszcze bardziej się poszerzał i choć od 5 listopada Ukraińcy (ściągnąwszy posiłki spoza miasta), podjęli zdecydowane kontrataki do 22 listopada 1918 r. Lwów był już całkowicie w polskich rękach. Teraz rozpoczęła się batalia o opanowanie całej Galicji Wschodniej, która trwała do 17 lipca 1919 r. dojściem Wojska Polskiego do linii rzeki Zbrucz (który potem stał się linią graniczną odrodzonej Polski i Związku Sowieckiego), likwidując tym samym całą Zachodnioukraińską Republikę Ludową. Należy tutaj jednak od razu dodać, że walki o Lwów nie były ani bohaterskie ani szlachetne (wyjątkiem było jedynie poświęcenie "Orląt lwowskich" - dzieci które biły się wyśmienicie w przeciwieństwie do dorosłych). Łącznie w walkach o miasto zginęło 114 "Orląt" (najmłodszy z dzieci walczących o miasto miał 9 lat). Najmłodszym odznaczonym krzyżem Virtuti Militari, został 13-latek Antek Petrykiewicz, który od 1 listopada, przez kilka dni wraz z kolegami, utrzymywał przyczółek na Górze Stracenia we Lwowie -nim doczekał się wreszcie odsieczy. Krzyż Virtuti Militari otrzymał pośmiertnie, wkrótce bowiem po bohaterskiej obronie Góry Stracenia, poległ w bitwie pod Persenkówką.


"O mamo, otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów -
Ta krew, co z piersi broczy,
Ta krew - to za nasz Lwów!
Ja biłem się tak samo
Jak starsi - mamo, chwal!
Tylko mi ciebie, mamo,
  Tylko mi Polski żal!

Z prawdziwym karabinem
U pierwszych stałem czat ...
O, nie płacz nad swym synem,
Że za Ojczyznę padł ! ...

Z krwawą na kurtce plamą
Odchodzę dumny w dal ...
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal! ...

Mamo, czy jesteś ze mną ?
Nie słyszę twoich słów ...
W oczach mi trochę ciemno ...
Obroniliśmy Lwów! ...
Zostaniesz biedna samą ...
Baczność za Lwów! Cel! Pal!
Tylko mi ciebie, mamo,
Tylko mi Polski żal"



Równie wielki wysiłek poniosły dziewczęta lwowskie, w walkach uczestniczyło ich łącznie 427, z tym z bronią w ręku 17, reszta w służbach medycznych i aprowizacji. Co ciekawie, ci którzy przed wojną gorąco głosili swe patriotyczne przekonania i zapewniali o potrzebie walki za miasto, teraz uciekali z pola walki niczym "spłoszone zające". Kadra profesorska Politechniki Lwowskiej, artyści teatralni i kabaretowi, dziennikarze lwowskich gazet, przedstawiciele i działacze różnych lwowskich partii i organizacji, wraz z wybuchem walk praktycznie wszyscy kładli się do szpitala, wymyślając sobie przeróżne dolegliwości. Podobnie postępowali emerytowani wojskowi, jeden z poruczników artylerii zjawił się na linii walk i zapytał: "Ile macie armat?" - "Ani jednej" - "A ile karabinów maszynowych?" - "Pięć" - "Ilu was jest?" - "Dwustu" - "A to do widzenia". Gdy kapitan Antoni Kamiński przybył na linię walk, podszedł do niego zdezorientowany cywil, któremu niedawno dano broń do ręki i zapytał: "Co mam robić jak mnie Rusini zaatakują?", "Strzelać" - padła odpowiedź kapitana Kamińskiego. Dochodziło również do rozbojów - gdy zdobyto Pocztę lwowską w ręce Polaków wpadło 6 milionów koron, a dowódca Adolf Massar, uznał te pieniądze za swój łup. Gdy zaś jeden z oficerów Tadeusz Felsztyn, nakazał odesłać pieniądze do dowództwa, Massar odpowiedział: "Moje karabiny mogą strzelać i w drugą stronę". Adolf Massar stanął przed sądem wojskowym po zakończeniu walk o miasto w 1920 r. Taki był właśnie obraz walk o polski Lwów. Choć podobna była sytuacja po stronie ukraińskiej, gdzie trzon armii stanowili podlwowscy wieśniacy, którym polecono walczyć. Jeszcze większe było pijaństwo (choć gdy nasi zdobyli Dworzec Miejski również rozpili się w sztok, co ciekawe, do nich wkrótce dołączyli Ukraińcy i tak pili razem do świtu. Nad ranem zaś po nocnej popijawie Ukraińcy wrócili na swe pozycje liniowe). Tak oto Lwów pozostał przy Polsce przez kolejne dwadzieścia lat, aż do czasu wspólnego niemiecko-sowieckiego ataku na nasz kraj na początku II Wojny Światowej.



   ZDOBYCIE WILNA 
1919

 



"WILNO - RZĘDEM BIEGNĄ MURY CO MNIE NIEGDYŚ WIELKIEJ PRAWDY KOCHAĆ UCZYŁY. MIASTO, SYMBOL NASZEJ WIELKIEJ KULTURY, PAŃSTWOWEJ ONGIŚ POTĘGI, WSZYSTKO CO PIĘKNE W MEJ DUSZY - PRZEZ WILNO PIESZCZONE"

MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI


 Wilno na północy kraju, podobnie jak Lwów na południu, był prawdziwym centrum polskiej kultury na Wschodzie. Te dwa miasta, niczym prawdziwe tolkienowskie latarnie, rzucały swój blask na okoliczne tereny, rozświetlając je polską kulturą i tradycją. Miasto to po odzyskaniu niepodległości musiało więc wrócić do Macierzy, choć tutaj powstał pewien problem, związany z "kwestią litewską". Wilno "od zawsze" było stolicą Litwy i tak też tę kwestię postrzegali Litwini, którzy nie wyobrażali sobie, aby to miasto mogło nie wejść w skład również odradzającej się Litwy. Stojący na czele Państwa Polskiego - Naczelnik Piłsudski, nie zamierzał jednak zrezygnować z prawie w większości polskiego Wilna, ale był gotów oddać je Litwie, pod warunkiem że ta ponownie (tak jak to było w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów), wejdzie w związek federacyjny z Polską, wówczas Wilno miało zostać stolicą Litwy, jako kraju federacyjnego Rzeczypospolitej. Litwini jednak nie zamierzali już wówczas wchodzić z Polakami w żadne sojusze, co spowodowało konieczność przyłączenia miasta do Polski. Litwini jednak również wysuwali żądania terytorialne, w stosunku do Suwałk, Grodna, Lidy, Białegostoku, Wołkowyska i Brześcia, Wilno zaś Litwini uważali za swoje etniczne miasto i nie zamierzali wchodzić na ten temat w żadne rozmowy czy debaty.

Swoją drogą litewska kultura przez długi czas była całkowicie związana z kulturą polską. Dzieła Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Ludwika Kondratowicza, Ignacego Chodźkę, Antoniego Odyńca, Stanisława Moniuszkę, Józefa Ignacego Kraszewskiego i wielu innych pisarzy, poetów i twórców, była uznawana zarówno przez jednych jak i drugich, tym bardziej że elita litewska spolonizowała się zupełnie jeszcze z XVII wieku, a w pierwszym dziesięcioleciu wieku XVIII język polski stał się oficjalnym językiem Litwy. Takie nazwiska jak Mickiewicz, Słowacki, Kościuszko czy Piłsudski, to nie byli wcale Polacy - a przynajmniej nie byli to rdzenni Polacy, tzw.: "Koroniarze". To byli albo Litwini albo Białorusini, którzy jednak utożsamiali się z polską kulturą, tradycją państwowo-prawną, językiem, obyczajem i kulturą wolności, przez to (jako Rzeczpospolitanie), byli właśnie Polakami (Piłsudski mawiał o sobie że jest "Starym Litwinem", a gdy był zły na swoich oficerów, zaczynał do nich przemowę na naradach od słów: "Wy panowie Polacy..." Natomiast na krytykę, że nie uważa się za Polaka i że niekiedy pogardliwie wyraża się o swojej Ojczyźnie, odpowiadał: "Choć czasem mówię o durnej Polsce, ganię Polskę i Polaków, to przecież... jedynie Polsce służę". I te słowa były wymownym przykładem stosunku Józefa Piłsudskiego do Polski, gdy bowiem został Marszałkiem, nie pobierał pensji żadnej publicznej pensji za sprawowane stanowiska, utrzymując siebie i rodzinę z książek i wykładów. Twierdził bowiem że nie powinien obciążać odrodzonego państwa dodatkowymi kosztami na swoje utrzymanie - notabene, państwa które w dużej mierze sam współtworzył i do którego niepodległości wybitnie się przyczynił. Żył zresztą na dość niskiej stopie finansowej, a do pełni szczęścia wystarczała mu pełna fajka ewentualnie paczka papierosów i talia kart).




Zresztą to przenikanie kultur szło w dwie strony i wystarczy tutaj powołać się chociażby z twórczość Adama Mickiewicza (jednego z największych, jeśli nie największego polskiego poety i pisarza), który napisał inwokację: "Litwo, ojczyzno moja". Słowa owej inwokacji uczniowie polskich szkół uczyli się na pamięć, co niekiedy budziło zdumienie (jak choćby premiera Litwy, który na początku ok. 2002 lub 2003 r. pytał się dlaczego polskie dzieci uczą się formułki: "Litwo, ojczyzno moja...", no właśni dlatego, przez nierozerwalną pamięć z tamtym, dawnym światem przenikających się kultur polskiej, litewskiej, ruskiej, niemieckiej, żydowskiej, ormiańskiej, szkockiej, angielskiej, francuskiej, włoskiej czy również tatarskiej). Litwa zawsze jednak (a szczególnie podczas zaborów), była dla Polaków pewną ostoją piękna i spokoju, tajemniczym krajem pełnym baśniowych świętych węży, wielkich dębów, wajdelotów, kapłanek, leśnych nimf i wspaniałych krajobrazów - wymarzoną krainą szczęśliwości - Sarmatią. Polskie dwory na Litwie i Żmudzi, były przedstawiane w utworach poetyckich, jako archetyp gniazda rodzinnego, swoista mityczna Arkadia. Takie dzieła jak "Dewajtis" Marii Rodziewiczówny czy "Pieśń o ziemi naszej" Juliusza Kossaka, były dobitnym przykładem litwinizacji kultury polskiej, która notabene wcześniej... zdążyła się spolonizować. Litwini byli też w kulturze polskiej przedstawiani jako ludzie prawi i uczciwi - tacy poczciwcy o dość dużej sile (jak choćby Longinus Podbipięta z "Ogniem i Mieczem" Henryka Sienkiewicza).


"INWOKACJA"
ADAM MICKIEWICZ

"Litwo, Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
  
Gdy od płaczącej matki, pod Twoją opiekę
Ofiarowany martwą podniosłem powiekę;
I zaraz mogłem pieszo, do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu
 
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono!
Tymczasem, przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
 
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
 
A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą"




 TRZYLATEK W PROGRAMIE "MAM TALENT" RECYTUJE "INWOKACJĘ" ADAMA MICKIEWICZA





Pewne rzeczy jednak zaczęły się zmieniać wśród samych Litwinów. Ci, po upadku Powstania Styczniowego w 1864 r. zaczęli przejawiać coraz powszechniejsze nacjonalistyczne ciągotki, w których Litwa była rozumiana jako państwo zupełnie samoistne, bez jakiegokolwiek związku politycznego czy to z Polską czy Rosją. Nowa inteligencja litewska, brała się głównie z miast i wsi, bowiem cała litewska szlachta i magnateria (wszystkie te dworki, rozsiane po Litwie i
Żmudzi) - była całkowicie spolonizowana (przykładem chociażby rodzina Piłsudskich). Nowy więc rząd niepodległej Litwy (która ogłosiła niepodległość jeszcze pod niemiecką okupacją i za niemiecką zgodą - 16 lutego 1918 r.), wywodził się właśnie spośród takich ludzi, zupełnie niezwiązanych ze szlachtą czy arystokracją. Rząd ten, zaczął dążyć do całkowitego zerwania jakichkolwiek więzów z Polską i aby to zrealizować, począł wysuwać pretensje terytorialne co do polskich ziem. Jednocześnie Litwini dość przychylnym okiem poczęli spoglądać na sowiecką Rosję, widząc główne zagrożenie swojej niepodległości właśnie w Polsce. Piłsudski, który jak już wspominałem, mawiał o sobie że jest: "starym Litwinem", nigdy, w odniesieniu do rządu litewskiego nie użył przymiotnika "litewski", po prostu nazywał litewskie władze: "rządem kowieńskim" (od miasta Kowna dokąd, po przyłączeniu Wilna do Polski, przeniesiono stolicę Litwy). Litwę zawsze postrzegał jako składową część Polski, podobnie jak Amerykanie postrzegają np. Teksas czy Kalifornię i mawiał że albo Litwini zgodzą się na państwowy związek z Polską, albo będą musieli ograniczyć roszczenia do terenów ściśle etnograficznych (innymi słowy: bez Wilna, Wileńszczyzny a nawet wielu miejscowości na południe od Kowna). 


LONGINUS PODBIPIĘTA
LITEWSKI SIŁACZ Z "OGNIEM I MIECZEM"
 (W ZABAWNEJ PRZERÓBCE)



Tymczasem zagrożenie bolszewickie wzbierało na sile, czego Litwini nie dostrzegali, zapatrzeni jedynie w konflikt z Polską. 2 stycznia 1919 r. rząd litewski opuścił Wilno (wraz z ostatnimi jednostkami niemieckimi) i przeniósł się do Kowna (nie powróci już do tego miasta aż do 10 października 1939 r.), zaś w mieście Polacy przygotowywali się do odparcia ataku bolszewików. 5 stycznia polskiej samoobronie nie udało się utrzymać miasta i Sowieci wkroczyli do Wilna (w tych walkach brał udział młody, osiemnastoletni wówczas Witold Pilecki, późniejszy ochotnik do Auschwitz - który planował stworzenie tam ruchu oporu - jeden z Żołnierzy Niezłomnych, zamordowany w komunistycznej Polsce w roku 1948). Miasto teraz zostało okupowane przez bolszewików, na co nie mógł pozwolić Józef Piłsudski. Plany operacyjne odzyskania miasta były gotowe już pod koniec marca 1919 r. Ofensywa Wojska Polskiego ruszyła na Wilno 16 kwietnia, zdobywając Lidę (17 kwietnia), Nowogródek (18 kwietnia), Baranowicze (19 kwietnia) i Wilna, które zdobyto jeszcze tego samego - 19 kwietnia 1920 r. W przeciągu czterodniowej kampanii, opanowano tereny leżące miedzy Niemnem a Wilią, oraz zyskano dogodną pozycję do ataku na miasta Białorusi. 27 kwietnia pod wileńską Ostrą Bramą przy obrazie Matki Boskiej Ostrobramskiej, odbyła się msza święta dziękczynna w podzięce Bogu za odzyskanie miasta. Tadeusz Święcicki, który był obecny podczas tego wydarzenia i stał o kilka kroków od Piłsudskiego, napisał: "Spojrzałem na Komendanta. Stał twarzą zwróconą do obrazu, oparty na szabli, nasrożony i... spod nasrożonych brwi ciężka łza spływała mu na wąsy. Śmigły za nim miał jakby jakiś nerwowy tik na twarzy. Twarz drgała i też łzy ciekły mu po twarzy. A Belina beczał po prostu jak smarkacz". Tak oto miasto zostało odzyskane, co należy zapisać jako kolejny sukces odradzającej się Rzeczypospolitej.     






 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz