Stron

niedziela, 3 grudnia 2017

ODBUDOWA I FORMOWANIE WOJSKA POLSKIEGO (1914-1920 i 2015-2017) - Cz. I

"ŻYCZĘ POLSCE I JEJ ARMII, 

BY W NICH BYŁO JAK NAJWIĘCEJ LUDZI

NIE BOJĄCYCH SIĘ MYŚLEĆ"

MARSZAŁEK JÓZEF PIŁSUDSKI






W tej oto serii zamierzam przedstawić i wspólnie prześledzić proces odbudowy i formowania Wojska Polskiego w okresie odbudowy Niepodległości (czyli przed i w czasie I Wojny Światowej aż do zwycięskiej wojny z Rosją sowiecką 1920/21 r.), oraz proces odtwarzania armii Rzeczypospolitej, podejmowany obecnie przez ministra Antoniego "Murem za Macierewiczem" Macierewicza. Polska odbudowuje swoją armię i zbroimy się obecnie na potęgę, a jest to rzecz w moim przekonaniu kluczowa w tak niespokojnych czasach w jakich żyjemy i jakie jeszcze przed nami. Teraz kolejnym krokiem musi być przyjęcie ustawy o posiadaniu broni palnej przez Polaków, tak aby każdy zdrowy na umyśle obywatel miał prawo do osobistej obrony w przypadku zagrożenia. Musimy powrócić do tradycji zarówno Rzeczpospolitej Obojga Narodów (gdzie broń zawsze była w każdym szlacheckim domu, a szlachta tworzyła Naród Obywatelski Rzeczypospolitej), jak również do tradycji II Rzeczypospolitej (Naszej Dumy), gdzie zarówno wojsko stanowiło moralną podporę społeczeństwa i cieszyło się ogromnym szacunkiem, jak również każdy obywatel miał prawo zaopatrzyć się w broń do swojej obrony. 

Kto bowiem odebrał Polakom (i innym narodom) prawo do posiadania broni? No kto, komu zależało na rozbrojeniu społeczeństw, po to aby łatwiej można było forsować swoje oderwane od rzeczywistości a jednocześnie niezwykle szkodliwe plany i teorie? Oczywiście komunistom-marksistom i wszelkiego rodzaju lewakom/liberałom. Tylko oni obawiają się tego, że świadome i patriotycznie nastawione, a przy tym uzbrojone społeczeństwo może przegonić ich i ich chore koncepcje na cztery wiatry, tak jak Wojsko Polskie pod wodzą Marszałka Józefa Piłsudskiego rozbiło i przegoniło w 1920 r. najezdniczą Armię Czerwoną, która pędziła (z impetem kuli śniegowej) na podbój całej Europy. Zacznijmy zatem, aby za długo się nie rozpisywać.


   LEGIONY POLSKIE

(1914-1918)

Cz. I

  



 WOJNA ROSYJSKO-JAPOŃSKA
1904-1905
Cz. I


Powstanie Legionów Polskich, walczących w I Wojnie Światowej u boku Państw Centralnych (Austro-Węgier i Niemiec), bez wątpienia związane było z osobą Józefa Piłsudskiego. To właśnie ten partyjniak, socjalista, PPS-iak przygotował podstawy pod odrodzenie przyszłej armii, najpierw w formie Legionów Polskich, a potem już regularnego Wojska Polskiego, które wykazało swą skuteczność w wojnie z Ukraińcami o Lwów i Galicję Wschodnią 1918-1919 (zdobywając te tereny), oraz w wojnie z bolszewicką Rosją 1919-1921. Piłsudczycy odegrali też ogromną rolę w tworzeniu armii w Wielkopolsce (Mieczysław Paluch - pierwszy przywódca Powstania Wielkopolskiego 1918-1919. Wbrew bowiem temu co potem głosili endecy, to właśnie piłsudczycy zapoczątkowali powstanie i przygotowali armię w Wielkopolsce do zwycięskiego antyniemieckiego zrywu). Ale momentem przełomowym, od którego należy liczyć początek planów formowania się kadr przyszłego Wojska Polskiego i przygotowywania ochotników pod spodziewaną Wojnę Światową, był... wyjazd Józefa Piłsudskiego do Japonii w 1904 r. To od tego momentu następuje radykalna zmiana w celach Polskiej Partii Socjalistycznej. Przede wszystkim zaczyna się okres walki bezpośredniej (prowadzonej jednak metodami konspiracyjno-terrorystycznymi) Organizacji Bojowej PPS, założonej w ramach partii (istniejącej od listopada 1892 r.) w kwietniu 1904 r. 

Zaczęły się wówczas też krystalizować plany ścisłej współpracy z Japonią, która wówczas toczyła wojnę z Rosją i sformowanie u boku Japończyków na Dalekim Wschodzie Legionu Polskiego. Takie plany Piłsudski snuł już od kwietnia 1904 r. choć nie miały one realnych szans powodzenia ze względu na szereg trudności (logistycznych i politycznych). Był też inne plany dywersji antyrosyjskiej, przede wszystkim wydania odezwy do żołnierzy Polaków, służących w armii rosyjskiej, aby dezerterowali z rosyjskich oddziałów, oraz zniszczenia dwóch mostów na Syberii, przez tamtejszych Polaków, członków PPS. Był to jednak w dużej mierze wciąż plany fantastyczne i należało się liczyć nie tylko z ich niepowodzeniem, ale nawet z ich niezaistnieniem. Od lutego 1904 r. (czyli od wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej) Piłsudski i reszta jego współpracowników (Jodko-Narkiewicz, Malinowski, Wojnicz, Jędrzejowski, Filipowicz, Turski, Mościcki, Studnicki i wielu innych), starali się nawiązać kontakty z Japończykami. Udało się to zorganizować dopiero 11 marca w Paryżu (ok. trzeciej po południu). Jodko-Narkiewicz spotkał się tam z attache wojskowym ambasady Japonii we Francji posłem Montono, jednak rozmowa ta była jedynie kurtuazyjna i nic z niej nie wynikło. Jednak po przyjeździe do Londynu (12 marca 1904 r.) Jodko-Narkiewicz skontaktował się z wicehrabią Tadasu Hayashi z ambasady japońskiej w Wielkiej Brytanii (15 marca). Japończyk wyraził chęć udzielenia wsparcia "rosyjskiej opozycji" (jak to zapisał w raporcie "Rakka ryusui" - "Opadły kwiat i strumyk wody" - był to cytat, zaczerpnięty z poematu chińskiego poety Piana Gazo, zmarłego w 887 r.), ale stwierdził że musi uzyskać na to zgodę ważnych osobistości japońskiego rządu. 




Jodko-Narkiewicz wysłał następnie (16 marca) list do Hayashiego, w którym pisał m.in.: "Mam nadzieję że z naszej rozmowy wyniknie pozytywne porozumienie. Rosja jest potężna i przebiegła i nawet wtedy, kiedy przegra z Japonią, spróbuje w najbliższej przyszłości zrewanżować się; jeśli jednak zostanie zaatakowana z dwóch stron, może być rozbita i to tylko może osłabić ją całkowicie i kompletnie. I to jest w końcu interesem Japonii i Polski (...) Jeżeli Pan będzie miał później ochotę skontaktować się ze mną, proszę pisać na podany adres, a wiadomość Pana zostanie przesłana do mnie". List ten odniósł skutek, gdyż jeszcze tego samego dnia Jodko-Narkiewicz został zaproszony na ponowne spotkanie z posłem Hayashi. Występował na nich jako członek władz PPS. Przedstawił tam propozycję utworzenia u boku Japończyków Legionu Polskiego, oraz rozpoczęcia akcji wysadzania mostów w Mandżurii (gdzie była duża grupa polskich inżynierów i robotników, pracujących przy budowie Kolei Transsyberyjskiej) i na Syberii. Hayashi jednak odrzucił pomysł zorganizowania Legionu Polskiego u boku armii japońskiej, gdyż nie pozwalały na to japońskie przepisy wewnętrzne, które zabraniały przyjmowania cudzoziemców do japońskiej armii polowej. Jednak co do planów dywersji pozafrontowej i planów rozpowszechniania ulotek, nawołujących do dezercji rosyjskich żołnierzy, był jak najbardziej na tak, choć stwierdził iż musi jeszcze uzgodnić te kwestie z Tokio. Po rozmowie z Hayashim, Jodko-Narkiewicz napisał w liście do Lwowa (do Piłsudskiego): "Sytuacja jest tego rodzaju ,mówiłem z naszym w Paryżu (chodziło o posła Montono), następnie w Londynie (poseł Hayashi); oprócz tego mamy propozycje ze strony wyspiarzy (Anglików), dotąd nic pozytywnego nie ma, tzn. nie mamy jeszcze monety w kieszeni, ale prawdopodobnie ją dostaniemy (...) Pojmujesz zatem jaka jest powaga sytuacji".

Kolejne rozmowy Jodki-Narkiewicza z Hayashim, ciągle jeszcze dotyczył spraw ogólnych, choć Narkiewicz starał się przekonać Japończyka do planów sformowania Legionu Polskiego u boku armii japońskiej, uzasadniając iż taki krok miałby wpływ: "na wybuch powstania w samej Polsce", oraz: "Takie powstanie (...) wpłynie na rozkład państwa rosyjskiego i sprowadzi Rosję do roli drugorzędnego mocarstwa". PPS podjęła już w tym czasie pewne działania w Kongresówce i na ziemiach wcielonych do Rosji (czyli na Litwie), wysadzając w powietrze kaplicę w Wilnie, wzniesioną na cześć zgniecenia przez Rosję Powstania Styczniowego 1863-1864, oraz organizując pro-japońską manifestację w Warszawie (14 marca). Ostateczne rozmowy z Hayashim zakończył się fiaskiem, choć Japończykom zależało na zorganizowaniu akcji sabotażowo-dywersyjnej na tyłach wojsk rosyjskich (baron Jutaro Komura, telegrafował z Tokio do Hayashiego: "Pragnęlibyśmy aby Pan jak najmocniej zachęcił ich do tego działania"). 21 marca Jodko-Narkiewicz opuścił Londyn i rozmowy zostały na razie wstrzymane, a on sam wysłał list do Lwowa o takiej m.in. treści: "Z wszystkich dotychczasowych interesów guzik z dziurką (...) Gdyby co (...) to mamy wyrobione drogi i (...) będą mogli do nas trafić". Dojście do porozumienia utrudniał też fakt, że Japończyzy w wojnie z Rosją zwyciężali, przez to uważali że nie muszą szukać porozumienia na zewnątrz. Marian Malinowski zapisał wówczas iż: "Co do Japończyków to sądzę, że nieźle by było, aby zostali oni raz przetrzepani przez Moskali: zanadto zwyciężają". 27 marca 1904 r. wydrukowano we Lwowie ulotki o tytule: "Do Polaków w wojsku moskiewskim", których treść była następująca: "Bracia rodacy! Przy każdym spotkaniu z Japończykami, przy każdej sposobności uciekajcie z wojska i łączcie się z Japończykami. Znajdziecie między Japończykami własnych braci (...) którzy przeszli do Japończyków, żeby przy ich pomocy zwyciężyć potęgę carską (...) Niech wiec ginie Moskwa!".




7 kwietnia Wacław Studnicki wystosował list do japońskiego posła Montono w Paryżu, w którym pisał: "Panie Ministrze (...) Rosja nie jest tak silna, jak się myśli w Europie. Jest wyczerpana okresowymi klęskami głodu i zapewniam Pana, że wojna dla Rosji będzie katastrofą". Wymiana korespondencji i spotkania przedstawicieli PPS-u z członkami japońskiego poselstwa w Londynie (i rzadziej w Paryżu), trwały dalej. 7 maja 1904 r. Józef Piłsudski podjął decyzję o wyjeździe do Tokio, w celu osobistego spotkania z cesarzem i członkami japońskiego rządu, aby zaprezentować im memoriał PPS-u co do celów dalszej walki z Rosją i tego w jaki sposób walkę tę należy prowadzić, aby zakończyła się ona sukcesem. "Ziuk" (zdrobnienie od kresowego Juziuk czyli Józef), przedstawił również spodziewane koszty tej podróży, pisał więc: "W sprawie (...) jazdy dalekiej mam następujące obliczenia i propositions. Jakie musimy zrobić wydatki a) droga podwójna 88 funtów (szterlingów), b) muszę zostawić tu kobiecie (swojej żonie Marii Piłsudskiej) na cztery miesiące 20 funtów (szt.), c) wyekspediowanie (...) nie mniej jak 10 funtów (szt.), bo muszę wybierając się tak daleko sprawić sobie trochę bielizny i odzienie porządniejsze (...), d) wreszcie życie tam w przeciągu miesiąca co najmniej 40 funtów (szt.), licząc, że się nie zna tamtych warunków i że prawdopodobnie trzeba będzie od czasu do czasu zjeść z którymś z tych diabłów obiad porządniejszy. Suma więc 158 funtów (szt.). Na to mamy pokrycie 20 funtów (szt.) (...) no i 90 funtów (szt.) które otrzymamy za miesiąc (...) będzie razem 110 funtów (szt.), brakuje 48-50 funtów (szt.). Sądzę że najlepiej będzie wziąć tę sumę z Ameryki (...) Inaczej na pewno się nie wybierzemy". Kwestie finansowe były ciągłą bolączką Polskiej Partii Socjalistycznej i jej członków.

10 maja Piłsudski w liście do Tytusa Filipowicza, który zajmował się kwestią dogadania wizyty z Japończykami, pisał: "Napiszcie mi "Karski (chodziło o Filipowicza) kiedy musimy jechać i jak umówiliście się z tym diabłem wieczornym (Taro Utsonomiya z ambasady japońskiej w Londynie), o randkę w W(iedniu)". 17 maja przyszła odpowiedź od Filipowicza: "W W(iedniu) macie być 21, 22 lub 23 najpóźniej i szukać faceta tak, jak było umówione". 21 maja Piłsudski i Witold Jodko-Narkiewicz wyjechali razem do Wiednia na spotkanie z Utsunomiya, z którym spotkali się dopiero dnia następnego.Rozmawiano na temat prowadzenia informacji wywiadowczej i rozpoznania armii rosyjskiej, oraz przekazano Japończykom już posiadane informacje na ten temat. Po spotkaniu Piłsudski pisał (26 maja) do Aleksandra Malinowskiego w Londynie: "Umowa stanęła, że przyjaciel (Taro Utsonomiya) w przeciągu jeszcze dwóch miesięcy wypłaci po 90 f(untów szterlingów), my zaś damy mu niejakie dane, o których przy osobistej gawędzie opowiem". Nie było jednak wiele czego opowiadać, bowiem jak zanotował potem Wasilewski po powrocie obu panów do Krakowa: "Rezultat = 0", zaś Piłsudski stwierdził: "Wynik rozmów jest nijaki, żadnej money".Utsonomiya przekazał jednak Tytusowi Filipowiczowi 90 funtów szterlingów, po swym przyjeździe do Londynu 28 maja, oraz przekazał Filipowiczowi, aby przesłał do Piłsudskiego zaproszenie do Tokio, które brzmiało: "Starzy (zapewne cesarz i rząd Japonii) oczekują przybycia gości w jak najprędszym czasie". 




Już 2 czerwca Józef Piłsudski, Tytus Filipowicz i Aleksander Malinowski przyjechali do Londynu, a 3 czerwca spotkali się z Hayashim i Utsonomiya, którzy przekazali list polecający od barona Jutato Komury (ministra spraw zagranicznych Cesarstwa Japonii), pismo rekomendacyjne do szefa Biura Wojskowego w Sztabie Generalnym w Tokio generała Atsushi Muraty, oraz adresy i wskazówki, które miały ułatwić orientację we władzach Japonii oraz poruszanie się po samym Tokio. Tymczasem Józef Piłsudski i Tytus Filipowicz udali się do Liverpoolu, aby tam wsiąść na statek, który zawiezie ich najpierw do Ameryki a następnie do Japonii - celu ich podróży. Już opracowany był Memoriał do cesarza i rządu Japońskiego (nie będę go cytował w całości bo jest za długi). 4 czerwca obaj panowie wsiedli na luksusowy liniowiec RMS Campania, należący do brytyjskich linii Cunard Line, wykupili bilety w drugiej klasie i rozpoczęli podróż w kierunku Kraju Kwitnącej Wiśni.          


 CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz