NAJDZIWNIEJSZE (I NIEKIEDY)
NAJBRUTALNIEJSZE PRZYPADKI
GWAŁTÓW W HISTORII
40 r.
GWAŁTY W CESARSKIM PAŁACU
Cz. III
AGRYPINA Z PROCHAMI GERMANIKA
W PORCIE BRUNDYZJUM
Po spaleniu ciała Germanika na głównym placu w Antiochii - stolicy rzymskiej prowincji Syrii, Agrypina zebrała jego prochy i wsiadłszy na statek, skierowała się w stronę Rzymu, aby tam walczyć o sprawiedliwość i domagać się ukarania tych, których podejrzewała o otrucie swego męża (czyli właśnie namiestnika Gnejusza Kalpurniusza Pizona i jego żony Plancyny). Podróż przebiegała wzdłuż brzegów Syrii i Azji Mniejszej w kierunku Grecji, dłuższy odpoczynek (kilkudniowy) zaplanowano jedynie na Korkirze - greckiej wyspie leżącej na Morzu Jońskim, po czym okręt Agrypiny ruszył w kierunku portu w Brundyzjum w Italii. Tam ją i jej dzieci powitały prawdziwe tłumy, gdyż wieść o śmierci Germanika rozeszła się momentalnie po Imperium, powodując wśród wielu prawdziwą rozpacz. W Brundyzjum witając Agrypinę, płakali (według Tacyta) zarówno mężczyźni jak i kobiety, gdy ta niosła urnę z prochami uwielbianego Germanika. Potem miał miejsce niezwykły żywy marsz do Rzymu. Jego niezwykłość wzięła się stąd, że Agrypina w towarzystwie tłumów, odbywała go pieszo z Brundyzjum do Rzymu, niosąc w rękach urnę z prochami swego męża (w tym czasie jej dzieci zostały odeskortowane przez żołnierzy w pojazdach do stolicy, nie musiały więc uczestniczyć w tym morderczym marszu). Agrypinie wielokrotnie brakowało sił, więc urządzano dłuższe postoje - była to niewątpliwie pokutna procesja, która jednocześnie mogła okazać się bardzo niebezpieczna dla władającego Imperium Tyberiusza (z czego ten z pewnością zdawał sobie sprawę, bowiem po Rzymie już rozeszły się plotki że Pizon zamordował Germanika z polecenia cesarza i jego matki Liwii Druzylli).
Na spotkanie z Agrypiną stawili się więc na drodze jej marszu nowo wybrani konsulowie roku 20 (Agrypina przybyła do Italii w styczniu roku 20) - Marek Waleriusz Messala Barbatus i Marek Aureliusz Kotta oraz brat zmarłego Germanika - Klaudiusz (przyszły cesarz) i syn cesarza Tyberiusza - Druzus Juliusz Cezar. Trasa marszu była jednak tak męcząca, że Agrypina dała się przekonać już w drugim dniu marszu aby oddała również i urnę z prochami Germanika żołnierzom którzy również pieszo zanieśliby ją do Rzymu (żołnierze mogli się zmieniać). Widząc że może nie dać sobie rady, Agrypina przystała na tę prośbę. Potem, gdy żałobna procesja dotarła już do Rzymu, odbyła się ceremonia pogrzebowa (urnę z prochami Germanika złożono w Mauzoleum Augusta leżący przy Via Lata, drodze prowadzącej na północ bezpośrednio z Forum Romanum, przez Saepta Julia - wielkim budynku wzniesionym pierwotnie przez Marka Agryppę - przyjaciela i rówieśnika cesarza Augusta, dziadka Agrypiny, mającym służyć jako miejsce obrad senatu, szybko jednak przemianowanym do zupełnie innego celu - w Saepta Julia szkolono i oklaskiwano walki gladiatorów w czasie gdy nie odbywały się żadne publiczne igrzyska w cyrkach i amfiteatrach. Następnie droga wiodła wzdłuż Portyku Argonautów - czyli taki starożytny mega supermarket, gdzie można było dostać każdy towar, od najdelikatniejszych tkanin i najróżniejszych aromatycznych pachnideł, po najpiękniejszych niewolników specjalnie sprowadzanych dla majętnej klienteli. Następnie mijano marmurowy Ołtarz Pokoju - wzniesiony przez Augusta w 9 r. p.n.e., mający utwierdzić powszechny pokój panujący w Imperium - Pax Romana i tuż nad brzegiem Tybru dochodzono do Mauzoleum Augusta).
W pogrzebie Germanika nie uczestniczył jednak cesarz Tyberiusz ani jego matka Liwia Druzylla, co wzbudziło szczególny gniew wśród ludu. Tłumy żegnające prochy Germanika i nazywające Agrypinę "Ozdobą Ojczyzny", "Prawowitą krwią Augusta" czy "Dawnych obyczajów wzorem" musiały powodować niezadowolenie Tyberiusza, szczególnie gdy modlono się również o to aby potomstwo Germanika i Agrypiny bogowie raczyli zachować w zdrowiu i długim życiu, tak aby przeżyło wszystkich swych wrogów (w domyśle wskazywano właśnie na Tyberiusza), na nieszczęście Rzymian owe modły zostały wysłuchane w osobie Gajusza Kaliguli czy jego siostry - Agrypiny Młodszej, niezwykle ambitnej kobiety, której odsunięcie od władzy w 55 r. i zamordowanie przez jej syna cesarza Nerona w 59 r. zostało uznane powszechnie za... dobry znak dla Imperium (np. wychowawca Nerona - filozof Lucjusz Anneusz Seneka, stwierdził że śmierć tej kobiety przyniesie dla państwa więcej dobrego niż złego), ale na razie nie wyprzedzajmy faktów. Agrypina Starsza zaczęła teraz przyjmować w swej willi na Palatynie licznych przyjaciół męża, aby z nimi rozmawiać nad następnymi krokami, które pragnęła podjąć. Powszechnie wiadomym było że to cesarz Tyberiusz był najbardziej wrogi Germanikowi, ale tego akurat nie można było oficjalnie przyznać, dlatego postanowiono uderzyć w wykonawców, za których uważano Pizona i jego żonę. Wielu przyjaciół Germanika zapewniało wdowę o swojej pomocy, deklarując że wytoczą mu publiczny proces o morderstwo przed senatem. Swoje poparcie w kwestii wyjaśnienia tej sprawy zadeklarowała sędziwa już, ale otoczona powszechnym szacunkiem obywateli - Liwia Druzylla, żona Augusta i matka Tyberiusza. Ta 77-letnia kobieta (wciąż cieszyła się w miarę dobrym zdrowiem, choć miała już problemy z samodzielnym chodzeniem) także odwiedzała Agrypinę w jej domu.
Liwia była bodajże najbogatszą Rzymianką swoich czasów, jej majątek bowiem był ogromny i obejmował posiadłości rozsiane po wielu ziemiach Imperium (w wielu z nich Liwia nigdy nawet nie odwiedziła w ciągu swego długiego życia), samych osobistych niewolników w Rzymie miała ok. 1000 (były to w dużej części podarki od wdzięcznych senatorów lub miast Imperium, którym dopomogła, wstawiając się za nimi u Augusta). Była też uważana we wschodnich prowincjach za uosobienie bogini Kybele i bogini Izydy, zresztą jeszcze za życia modlono się do niej niczym do bogini, a wielu senatorów zawdzięczało jej karierę i majątki (jak choćby Galba, późniejszy cesarz, który przez całe swe życie wielbił pamięć o Liwii, gdyż dzięki jej zapiskom mógł stać się najmajętniejszym z Rzymian, jednakże kruczki prawne jej syna pozbawiły go zapisanego przez nią ogromnego majątku 500 milionów sestercji). Ona również zapewniała Agrypinę o swej pomocy i wsparciu. Nic więc dziwnego, że przyparty do muru (co prawda nie było żadnych dowodów że to właśnie Tyberiusz zlecił morderstwo, ale istniały ku temu pewne poszlaki) Tyberiusz zlecił oficjalne śledztwo w tej sprawie. Zawezwał też z Syrii Gnejusza Kaplurniusza Pizona i jego żonę Plancynę. Ci stawili się w Rzymie w świetnych nastrojach, pewni swego (albo byli tak pewni swojej niewinności, albo też tak ufni w gwarancję bezpieczeństwa Tyberiusza). Jakież też musiało być zdziwienie Pizona, gdy został on publicznie przed senatem oskarżony o morderstwo Germanika i debatowano teraz nad wyrokiem. Wszyscy byli zgodni - śmierć za śmierć. Pizon poprosił o audiencję u Tyberiusza, ale odmówiono mu tego. Cesarz zaś przysłał mu list, w którym zachęcał go do honorowego kroku, jakim miałoby samobójstwo. Sprawy zaszły bowiem tak daleko że afera z śmiercią Germanika mogła podważyć prawa Tyberiusza do władzy, dlatego też należało dać opinii publicznej kozłów ofiarnych. Byli nimi Pizon i jego żona - oni musieli zginąć, aby sprawa mogła ucichnąć. Tak też się stało, Pizon został zmuszony do samobójstwa (podciął sobie żyły), Plancyna zaś, otrzymała przebaczenie, w zamian za co miała za wszystko obarczyć swego męża. Tak też uczyniła, ocaliwszy życie oczerniła za wszystko Pizona (choć wcześniej deklarowała że podąży w jego ślady i też popełni samobójstwo).
Agrypina mogła triumfować, wrogowie jej i jej męża zostali ukarani - nie żyli lub też zostali upokorzeni (zabroniono też Plancynie i każdej innej kobiecie opłakiwać Pizona czy też nosić żałobne stroje), ale za prawdziwego sprawcę śmierci uważała ona Tyberiusza i postanowiła szkodzić mu gdzie tylko się da. Kolejne lata upływały w spokoju, choć teraz to Agrypina odwiedzała sędziwą już Liwię w jej willi. Ta zaś zapewne dawała jej dobre rady odnośnie pogodzenia się jej z Tyberiuszem, przytaczając jej opowieści ze swojej młodości, z czasów gdy poznała Augusta, jej dziadka, zapewniała ją że siła kobiet nie tkwi w nienawiści czy wojowniczości, ale właśnie w uległości. Być może Liwia wypowiadała te oto słowa: "Zajmowałam się sprawami państwowymi, ale tylko wtedy gdy August mnie o to poprosił i zechciał mi się z nich zwierzyć. Byliśmy bardzo szczęśliwi do ostatnich lat jego życia, a zawdzięczaliśmy to mojej uległości. Wierz mi Agrypino, więcej siły jest w kobiecej słodyczy i uległości niźli w gwałtowności i nienawiści jakie nosimy w swym sercu". Kolejnym etap aktywności politycznej Agrypiny, był związany ze śmiercią Druzusa Juliusza Cezara (zwanego również Druzusem Kastorem), syna Tyberiusza, który został otruty z polecenia wszechwładnego prefekta pretorianów - Lucjusza Eljusza Sejana w 23 r. Odtąd rozpoczęła się zażarta konfrontacja jej i Sejana, która doprowadzi ją i dwóch jej synów do śmierci. Ocalały zaś Gajusz Kaligula, da potem wszystkim do wiwatu.
OKTAWIAN AUGUST I LIWIA DRUZYLLA W MŁODOŚCI
i W OSTATNICH LATACH DŁUGIEGO ŻYCIA AUGUSTA
CDN.