JAK POLSKA I STANY ZJEDNOCZONE
DOPROWADZIŁY DO ABDYKACJI
KRÓLA WLK. BRYTANII - EDWARDA VIII
W 1936 r.
PLAN WOJNY PREWENCYJNEJ
Z NIEMCAMI
PIERWSZA PRÓBA ROZERWANIA
SOJUSZU NIEMIECKO-SOWIECKIEGO
1932-1933
W 1932/1933 r. Polska i Stany Zjednoczone szykowały... wojnę w Europie. Takie stwierdzenie być może jest dość nieścisłe i niedokładne, a jednak prawdziwie opisuje ówczesną rzeczywistość. W głowie Marszałka Józefa Piłsudskiego już przynajmniej od czerwca 1932 r. zaczął się krystalizować plan wojny prewencyjnej z Niemcami, który nabrał bardziej realnych kształtów po zdobyciu władzy przez Hitlera. 12 lutego 1933 r. nowy kanclerz Rzeszy udzielił wywiadu londyńskiej gazecie "Sunday Express", w którym to buńczucznie żądał iż tzw.: "Korytarz" (czyli polskie Pomorze) musi zostać zwrócony Niemcom. Polska przygotowywała się więc do wojny prewencyjnej, ale jednocześnie do podobnego konfliktu przygotowywały się również Stany Zjednoczone, tylko tutaj wchodził w grę również... konflikt z Wielką Brytanią. Tak, USA planowały wojnę z Wielką Brytanią w latach 30-tych XX wieku, a plan tej operacji ("Plan Wojenny Czerwony") opracowany został pod kierunkiem gen. Douglasa McArthura, który kilka miesięcy wcześniej przebywał w Warszawie. Oczywiście plany te (bowiem istniały również inne plany: "Plan Wojenny Czarny" - wojna z Niemcami i "Plan Wojenny Pomarańczowy" - wojna z Japonią), zostały opracowane wcześniej (ok. 1930 r.), ale od 1932 r. sprawy znacznie przyspieszyły. Amerykanie brali wówczas na poważnie możliwość wojny zarówno z Niemcami jak i z... sprzymierzonymi z nimi Brytyjczykami, stąd m.in.: gen. McArthur udał się we wrześniu 1932 r. do Warszawy. Tam doszło do niecodziennego wydarzenia, jakim było przekazanie Amerykanom przez polską stronę rozszyfrowanych kodów Enigmy - niemieckiej maszyny szyfrującej, którą Niemcy uważali za nie do złamania (i rzeczywiście, mnóstwo wywiadów w latach 20-tych i 30-tych głowiło się nad rozpracowaniem Enigmy, bez powodzenia. Trzej polscy matematycy z Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, złamało kody Enigmy z końcem 1932 r.). Amerykanie otrzymali również supertajne kody armii sowieckiej: "Rewolucja" i "Fiałka" (używane do 1954 r.). Cel był jeden - wojna prewencyjna w obronie pokoju.
gen. DOUGLAS McARTHUR z wizytą u
Marszałka JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
Wrzesień 1932 r.
Marszałka JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
Wrzesień 1932 r.
Może to brzmieć dość nietypowo, ale właśnie tak było, tym bardziej że nad utrzymaniem pokoju (bez potrzeby rozpoczynania konfliktu prewencyjnego) głowili się najróżniejsi mądrale, ale zawsze wszystko sprowadzało się do jednego - aby utrzymać pokój w Europie, Polska musi zwrócić Niemcom "Korytarz" pomorski, gdyż jest to kość niezgody pomiędzy tymi dwoma krajami i musi zostać w taki sposób rozwiązana. Politycy brytyjscy, francuscy jak i progresywistyczny establishment amerykański ze Wschodniego Wybrzeża, uważali że najlepszym wyjściem byłoby po prostu oddanie Niemcom polskiego Pomorza i wówczas utrzymano by pokój. W tym celu swoiste tournée po Anglii, Francji i Niemczech odbył w lipcu i sierpniu 1931 r. sekretarz stanu USA - Henry Stimpson, który uważał że zwrot Pomorza Niemcom, rozładowałoby zarówno konflikt niemiecko-francuski jak i niemiecko-polski. Starał się więc przekonać (głównie Francuzów, uważając że Paryż jest w stanie wywrzeć presję na Warszawie w tej kwestii). Aby opracować szczegóły, do Waszyngtonu miał się udać premier Francji Pierre Laval, ale nim to nastąpiło Józef Piłsudski wezwał polskiego ambasadora w USA - Tytusa Filipowicza (notabene swego dobrego znajomego i przyjaciela, to właśnie z nim odbył swoją pamiętna podróż do USA i Japonii w 1905 r.) i przekazał mu treść osobistego orędzia do prezydenta Herberta Hoovera, w którym deklarował iż Polska nie godzi się na żadne rewizje granic, a każda samodzielna akcja niemiecka, podjęta w tym celu, automatycznie oznaczać będzie wybuch wojny. Stwierdzał również że żadne państwo trzecie nie jest w stanie w żaden sposób wpłynąć na zmianę polskiego stanowiska w tej sprawie. Filipowicz przedstawił orędzie prezydentowi Hooverowi 21 października 1931 r., co miało wywołać na nim silne wrażenie, a dnia następnego odczytał je również w Departamencie Stanu, w obecności Stimpsona, który przyjął je niezwykle chłodno, deklarując iż jest to: "typowo polski produkt i dość charakterystyczny dla takiego małego, nędznego sprawcy problemów, jakim ona jest".
Jednak liberalny establishment z Waszyngtonu, był niezwykle ugodowy, liczyły się przede wszystkim interesy (a te prowadzono zarówno ze Związkiem Sowieckim, jak i z hitlerowskimi Niemcami), spora większość oficerów armii Stanów Zjednoczonych była przeciwna takiemu myśleniu (gen. McArthur - "Ostatni Bóg Wojny", uważał wszystkich progresywistycznych gryzipiórków ze Wschodniego Wybrzeża za bandę pajaców o często prokomunistycznych ciągotach). Tymczasem w Warszawie dojrzewał plan wojny prewencyjnej z Niemcami, jako najpewniejszej drogi "rozbrojenia" niebezpieczeństwa płynącego z Zachodu, nim przyjdzie się Polsce zmierzyć z czerwonym Wschodem. Pierwszym krokiem ku temu, było zwiększenie składu liczbowego składnicy na Westerplatte (6 marca 1933 r. do 82 żołnierzy i oficerów stacjonujących na tym gdańskim cyplu i pilnującym praw Polski w Wolnym Mieście Gdańsku, dołączyło kolejnych 120 żołnierzy. Piłsudski jawnie już się szykował do wojny, zdając sobie sprawę że należy uderzy właśnie teraz, gdy Niemcy są jeszcze słabe, a Związek Sowiecki nie podniósł się jeszcze po klęsce w Wojnie 1920 r. i nie zmodernizował dostatecznie swej armii. Hitler jednak nie był idiotą i zdawał sobie doskonale sprawę, że jeśli w tym momencie wybuchnie wojna z Polską, to Niemcy, praktycznie pozbawione ciężkiej broni, czołgów i samolotów, będą musiały ją przegrać z kretesem, potrzebował więc czasu na zmodernizowanie własnych sił zbrojnych. Dlatego też bardzo szybko wysłał pojednawcze sygnały, twierdząc że został źle zrozumiany i że wcale nie pragnie zdobywać polskiego Pomorza, czy też toczyć o niego wojny. Stwierdzał i pragnie pokoju i w dobrosąsiedzki sposób pragnie normować przyszłe stosunki z Polską i Czechosłowacją.
Marszałek jednak nie zamierzał zakończyć tej gry, która wiodła do wojny prewencyjnej z Niemcami, a która mogła wówczas uratować nie tylko Polskę, ale i całą Europę przed wyniszczającą i krwawą wojną światową. Podjął co prawda rozmowy z Niemcami, mające na celu rozładowanie konfliktu (14 marca doszło do porozumienia i cofnięcia wzmocnienia placówki na Westerplatte), ale jednocześnie prowadził rozmowy sondażowe z Paryżem, mające na celu wybadanie (i przekonanie) Francuzów do konieczności podjęcia wspólnej akcji militarnej przeciwko Niemcom, w celu obalenia Hitlera i nazistów. W tym celu wysłał do Paryża z tajną misją hrabiego Jerzego Potockiego (nie będącego członkiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, co sprawiało wrażenie że są to rozmowy czysto prywatne, zresztą Marszałek wolał w takich sprawach posługiwać się ludźmi spoza wielkiej polityki, a akurat Potocki miał doskonałe relacje z wieloma francuskimi politykami). Ten w połowie marca 1933 r. przyjechał do stolicy Francji, przekazując władzom francuskim następującą propozycję: Polska i Francja przeprowadzają wojnę prewencyjną przeciwko Niemcom, w celu... ocalenia pokoju w Europie, przy czym Wojsko Polskie zajmuje Prusy Wschodnie (tym samym likwidując kwestię sporną "Korytarza" pomorskiego), zaś Armia Francuska wkracza do Zagłębia Ruhry, unicestwiając działalność coraz intensywniej się rozwijającego niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Cel wspólnej akcji militarnej był prosty - upadek Hitlera i partii nazistowskiej w Niemczech, powstanie nowego rządu niemieckiego, który podejmie się rozmów, mających na celu zapewnienie trwałego pokoju w Europie na kolejne dekady.
Celem Piłsudskiego nie było jednak upokorzenie Niemiec. Chodziło mu o to, aby pokonane Niemcy (po upadku Hitlera) równouprawnić na arenie międzynarodowej, np. w zakresie zbrojeń. W zamian za to Niemcy wyrzekałyby się ostatecznie prób jakichkolwiek zmian granicznych, gdyż to automatycznie pociągałoby za sobą reakcję międzynarodową, wymierzoną w Berlin (łącznie z wypowiedzeniem wojny). Francuzi zwołali tajny komitet parlamentarny, który miał rozważyć kwestię ewentualnej wojny prewencyjnej, ale ostatecznie decyzja jaka zapadła, była całkowicie odmowna (i to podjęta ogromną większością głosów). Francuzi tym samym dawali jasno do zrozumienia, że nie chce im się walczyć za jakiś tam Gdańsk i wolą polegać na swojej dyplomacji (efekt takiego kroku znamy doskonale - wybuch II Wojny Światowej, obozy koncentracyjne, miliony pomordowanych i wysiedlonych ludzi, zniszczone miasta i wsie, upadek pozycji Europy w świecie no i oczywiście triumf komunizmu, który opanował znaczną, wschodnią część kontynentu). Tymczasem Niemcy dowiedzieli się o planach wojny prewencyjnej, mobilizując wszystkie swoje placówki dyplomatyczne i bacznie obserwując jakiekolwiek ruchy wojsk polskich zarówno na Pomorzu, jak i w kierunku Prus Wschodnich.
18 kwietnia po rozmowie z prezydentem Ignacym Mościckim, Marszałek wrócił do siedziby GISZ-u (Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych) i polecił swemu adiutantowi, kapitanowi Mieczysławowi Lepeckiemu przepisać na maszynie, ręcznie zapisany ręką Piłsudskiego arkusz papieru, na którym widniał napis: "Na wypadek wojny z Niemcami", oraz niżej "Rząd obrony i jedności narodowej". Był to plan sformowania nowej organizacji władz wojskowych i cywilnych na wypadek wojny prewencyjnej, na którym widniał osobisty dopisek prezydenta Mościckiego: "Zgadzam się!". Kapitan Lepecki przepisując arkusz, zadał pytanie: "Czy Hitler zamierza nas napaść?", na co Marszałek odpowiedział z nieukrywaną szczerością: "Nawet gdybyśmy to my na niego napadli, to też byłaby obrona". Dnia następnego - 19 kwietnia 1933 r., została przeprowadzona wielka demonstracja siły (30 000 żołnierzy) w Wilnie (oficjalnie była to parada z okazji czternastej rocznicy odzyskania Wilna), realnie jednak, plan operacyjny, mający przygotować dywizje północne do ataku na Prusy Wschodnie. Poza tym zwiększono zamówienia na silniki lotnicze, amunicję, sprzęt przeciwgazowy i zboże, powołano nowe roczniki rezerwy do wojska na sześciotygodniowe ćwiczenia (czerwiec-wrzesień). W maju 1933 r. sprawa ta jeszcze bardziej odżyła (choć 2 maja Hitler w rozmowie z ambasadorem Alfredem Wysockim, stwierdził że nie zależy mu na "Korytarzu" pomorskim i że wszelkie tego typu decyzje będzie konsultował z Warszawą), a to ze względu na wybór prezydenta Mościckiego na drugą kadencję.
W prasie europejskiej aż do grudnia 1933 r. ukazywało się wiele artykułów o Polsce, zarówno tych mówiących o drugiej prezydenckiej kadencji Mościckiego, jak i o jego nowej (młodszej o 30 lat) drugiej żonie Marii (informacje te wywołały prawdziwą sensację w Europie, że oto 65-letni polski prezydent (a do tego naukowiec, chemik i wynalazca) wziął sobie młodą żonę, sekretarkę jego niedawno zmarłej pierwszej żony - Michaliny Mościckiej. Pojawiały się również i informacje o planach wojny prewencyjnej z Niemcami ("Le Temps" pisał w maju 1933 r.: "Polska silna i pewna swego bezpieczeństwa, stanowi główną ostoję pokoju w Europie", podobnie pisał "Journal des Debats" i inne gazety). Tym bardziej że przygotowania do wojny prewencyjnej były kontynuowane (przerzucanie niektórych oddziałów ze wschodu na zachód kraju), zaś 6 października 1933 r. miała miejsce kolejna wielka demonstracja siły, tym razem w Krakowie. Odbyła się tam wielka parada kawaleryjska z okazji 250 rocznicy odsieczy wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego i rozgromienia tureckiej armii Kara Mustafy (co ocaliło Europę od muzułmańskiej niewoli już w XVII wieku). Notabene po owej paradzie wzniesiono toast zarówno za polską husarię jak i za chwałę... Turcji, a to z tego powodu iż Imperium Osmańskie począwszy od XVIII wieku aż do swego upadku po I Wojnie Światowej, nigdy nie uznało rozbiorów Polski (w XIX wieku częstokroć podczas prezentacji korpusu dyplomatycznego, gdy już wszyscy byli gotowi do spotkania z sułtanem, nagle ogłaszano że należy jeszcze poczekać, gdyż: "Poseł z Lechistanu jeszcze nie przybył", a ponieważ Polski nie było wówczas na mapach, więc przybyć nie mógł, mimo to takie słowa i konieczność oczekiwania na kogoś, kto i tak nie przybędzie, bardzo denerwowało to Rosjan - co tym bardziej cieszyło Turków).
Józef Piłsudski w tych dniach, mówiąc o stanowisku Czech (którzy oficjalnie byli przeciwko wojnie prewencyjnej, ale realnie przygotowywali się także do tego konfliktu), na propozycję wejścia Polski do Małej Ententy (Czechosłowacja, Jugosławia, Rumunia - sojusz skierowany głównie przeciwko Węgrom), stwierdził że Polska nigdy nie wejdzie do tego układu, i to nie dlatego, abyśmy nie chcieli iść razem z tym "durniem Beneszem", ale dlatego, iż "mamy w naszej polityce pewne tradycje i sentymenty, których się nie wyrzekniemy. Na tych tradycjach opiera się nasz stosunek do Węgier i Turcji", natomiast Mała Ententa właśnie zwalczała te kraje. Konflikt polsko-niemiecki wybuchł ponownie po 14 października 1933 r. gdy Niemcy wystąpiły z Ligii Narodów (tym samym zrywając negocjacje rozbrojeniowe), co spowodowało iż Marszałek podjął się drugiej próby przekonania Paryża do wojny prewencyjnej przeciwko Hitlerowi.
CDN.
Marszałek jednak nie zamierzał zakończyć tej gry, która wiodła do wojny prewencyjnej z Niemcami, a która mogła wówczas uratować nie tylko Polskę, ale i całą Europę przed wyniszczającą i krwawą wojną światową. Podjął co prawda rozmowy z Niemcami, mające na celu rozładowanie konfliktu (14 marca doszło do porozumienia i cofnięcia wzmocnienia placówki na Westerplatte), ale jednocześnie prowadził rozmowy sondażowe z Paryżem, mające na celu wybadanie (i przekonanie) Francuzów do konieczności podjęcia wspólnej akcji militarnej przeciwko Niemcom, w celu obalenia Hitlera i nazistów. W tym celu wysłał do Paryża z tajną misją hrabiego Jerzego Potockiego (nie będącego członkiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, co sprawiało wrażenie że są to rozmowy czysto prywatne, zresztą Marszałek wolał w takich sprawach posługiwać się ludźmi spoza wielkiej polityki, a akurat Potocki miał doskonałe relacje z wieloma francuskimi politykami). Ten w połowie marca 1933 r. przyjechał do stolicy Francji, przekazując władzom francuskim następującą propozycję: Polska i Francja przeprowadzają wojnę prewencyjną przeciwko Niemcom, w celu... ocalenia pokoju w Europie, przy czym Wojsko Polskie zajmuje Prusy Wschodnie (tym samym likwidując kwestię sporną "Korytarza" pomorskiego), zaś Armia Francuska wkracza do Zagłębia Ruhry, unicestwiając działalność coraz intensywniej się rozwijającego niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Cel wspólnej akcji militarnej był prosty - upadek Hitlera i partii nazistowskiej w Niemczech, powstanie nowego rządu niemieckiego, który podejmie się rozmów, mających na celu zapewnienie trwałego pokoju w Europie na kolejne dekady.
Celem Piłsudskiego nie było jednak upokorzenie Niemiec. Chodziło mu o to, aby pokonane Niemcy (po upadku Hitlera) równouprawnić na arenie międzynarodowej, np. w zakresie zbrojeń. W zamian za to Niemcy wyrzekałyby się ostatecznie prób jakichkolwiek zmian granicznych, gdyż to automatycznie pociągałoby za sobą reakcję międzynarodową, wymierzoną w Berlin (łącznie z wypowiedzeniem wojny). Francuzi zwołali tajny komitet parlamentarny, który miał rozważyć kwestię ewentualnej wojny prewencyjnej, ale ostatecznie decyzja jaka zapadła, była całkowicie odmowna (i to podjęta ogromną większością głosów). Francuzi tym samym dawali jasno do zrozumienia, że nie chce im się walczyć za jakiś tam Gdańsk i wolą polegać na swojej dyplomacji (efekt takiego kroku znamy doskonale - wybuch II Wojny Światowej, obozy koncentracyjne, miliony pomordowanych i wysiedlonych ludzi, zniszczone miasta i wsie, upadek pozycji Europy w świecie no i oczywiście triumf komunizmu, który opanował znaczną, wschodnią część kontynentu). Tymczasem Niemcy dowiedzieli się o planach wojny prewencyjnej, mobilizując wszystkie swoje placówki dyplomatyczne i bacznie obserwując jakiekolwiek ruchy wojsk polskich zarówno na Pomorzu, jak i w kierunku Prus Wschodnich.
18 kwietnia po rozmowie z prezydentem Ignacym Mościckim, Marszałek wrócił do siedziby GISZ-u (Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych) i polecił swemu adiutantowi, kapitanowi Mieczysławowi Lepeckiemu przepisać na maszynie, ręcznie zapisany ręką Piłsudskiego arkusz papieru, na którym widniał napis: "Na wypadek wojny z Niemcami", oraz niżej "Rząd obrony i jedności narodowej". Był to plan sformowania nowej organizacji władz wojskowych i cywilnych na wypadek wojny prewencyjnej, na którym widniał osobisty dopisek prezydenta Mościckiego: "Zgadzam się!". Kapitan Lepecki przepisując arkusz, zadał pytanie: "Czy Hitler zamierza nas napaść?", na co Marszałek odpowiedział z nieukrywaną szczerością: "Nawet gdybyśmy to my na niego napadli, to też byłaby obrona". Dnia następnego - 19 kwietnia 1933 r., została przeprowadzona wielka demonstracja siły (30 000 żołnierzy) w Wilnie (oficjalnie była to parada z okazji czternastej rocznicy odzyskania Wilna), realnie jednak, plan operacyjny, mający przygotować dywizje północne do ataku na Prusy Wschodnie. Poza tym zwiększono zamówienia na silniki lotnicze, amunicję, sprzęt przeciwgazowy i zboże, powołano nowe roczniki rezerwy do wojska na sześciotygodniowe ćwiczenia (czerwiec-wrzesień). W maju 1933 r. sprawa ta jeszcze bardziej odżyła (choć 2 maja Hitler w rozmowie z ambasadorem Alfredem Wysockim, stwierdził że nie zależy mu na "Korytarzu" pomorskim i że wszelkie tego typu decyzje będzie konsultował z Warszawą), a to ze względu na wybór prezydenta Mościckiego na drugą kadencję.
W prasie europejskiej aż do grudnia 1933 r. ukazywało się wiele artykułów o Polsce, zarówno tych mówiących o drugiej prezydenckiej kadencji Mościckiego, jak i o jego nowej (młodszej o 30 lat) drugiej żonie Marii (informacje te wywołały prawdziwą sensację w Europie, że oto 65-letni polski prezydent (a do tego naukowiec, chemik i wynalazca) wziął sobie młodą żonę, sekretarkę jego niedawno zmarłej pierwszej żony - Michaliny Mościckiej. Pojawiały się również i informacje o planach wojny prewencyjnej z Niemcami ("Le Temps" pisał w maju 1933 r.: "Polska silna i pewna swego bezpieczeństwa, stanowi główną ostoję pokoju w Europie", podobnie pisał "Journal des Debats" i inne gazety). Tym bardziej że przygotowania do wojny prewencyjnej były kontynuowane (przerzucanie niektórych oddziałów ze wschodu na zachód kraju), zaś 6 października 1933 r. miała miejsce kolejna wielka demonstracja siły, tym razem w Krakowie. Odbyła się tam wielka parada kawaleryjska z okazji 250 rocznicy odsieczy wiedeńskiej króla Jana III Sobieskiego i rozgromienia tureckiej armii Kara Mustafy (co ocaliło Europę od muzułmańskiej niewoli już w XVII wieku). Notabene po owej paradzie wzniesiono toast zarówno za polską husarię jak i za chwałę... Turcji, a to z tego powodu iż Imperium Osmańskie począwszy od XVIII wieku aż do swego upadku po I Wojnie Światowej, nigdy nie uznało rozbiorów Polski (w XIX wieku częstokroć podczas prezentacji korpusu dyplomatycznego, gdy już wszyscy byli gotowi do spotkania z sułtanem, nagle ogłaszano że należy jeszcze poczekać, gdyż: "Poseł z Lechistanu jeszcze nie przybył", a ponieważ Polski nie było wówczas na mapach, więc przybyć nie mógł, mimo to takie słowa i konieczność oczekiwania na kogoś, kto i tak nie przybędzie, bardzo denerwowało to Rosjan - co tym bardziej cieszyło Turków).
Józef Piłsudski w tych dniach, mówiąc o stanowisku Czech (którzy oficjalnie byli przeciwko wojnie prewencyjnej, ale realnie przygotowywali się także do tego konfliktu), na propozycję wejścia Polski do Małej Ententy (Czechosłowacja, Jugosławia, Rumunia - sojusz skierowany głównie przeciwko Węgrom), stwierdził że Polska nigdy nie wejdzie do tego układu, i to nie dlatego, abyśmy nie chcieli iść razem z tym "durniem Beneszem", ale dlatego, iż "mamy w naszej polityce pewne tradycje i sentymenty, których się nie wyrzekniemy. Na tych tradycjach opiera się nasz stosunek do Węgier i Turcji", natomiast Mała Ententa właśnie zwalczała te kraje. Konflikt polsko-niemiecki wybuchł ponownie po 14 października 1933 r. gdy Niemcy wystąpiły z Ligii Narodów (tym samym zrywając negocjacje rozbrojeniowe), co spowodowało iż Marszałek podjął się drugiej próby przekonania Paryża do wojny prewencyjnej przeciwko Hitlerowi.
"WYWALCZYLIŚMY TĘ POLSKĘ, BUDUJEMY JĄ I BĘDZIEMY JEJ BRONIĆ - ZE WSZYSTKICH SIŁ, DO OSTATKA. BO JAKA JEST, JEST ŚWIĘTA. BĘDZIEMY DLA NIEJ PRACOWAĆ I DLA NIEJ WALCZYĆ, PO ŻOŁNIERSKU JAK KAŻDY POTRAFI. TAK TO JEST NAPRAWDĘ"
GERMAN DEATH CAMPS
NEVER POLISH
CDN.