Stron

niedziela, 4 sierpnia 2019

REFORMY AUGUSTA - Cz. VIII

CZYLI JAK ZMIENIAŁA SIĘ

RZYMSKA REPUBLIKA

U PROGU NARODZIN 

JEZUSA Z NAZARETU






 SYN BOSKIEGO CEZARA

Cz. III


"MYŚLICIE (...) ŻE NATURA DAŁA KOBIETOM SUTKI DLA UPIĘKSZENIA, NIE DLA KARMIENIA DZIECI, LECZ JAKO OZDOBĘ PIERSI?"

FAWORYN z ARELATE 
II wiek




LWICA

 Gajusz Juliusz Cezar (zwany Oktawianem) rozwiódł się ze swą drugą żoną - Skrybonią ponoć dnia 30 października 39 r. p.n.e. (w zaledwie kilka dni po wyjeździe z Rzymu Marka Antoniusza i jego nowej żony, a siostry Oktawiana - Oktawii na Wschód, do Grecji). Tego dnia Skrybonia powiła na świat córkę - Julię (jedyne dziecko Oktawiana), którą jej ojciec pozostawił pod opieką Skrybonii aby mogła ją karmić piersią (matki, które oddawały niemowlę mamkom, piętnowano w literaturze i sztuce jako wyrodne matki, które sutki mają "dla upiększania" urody, zaś prawo rzymski opiekę nad dzieckiem w ogromnej większości powierzało ojcu - były od tego bardzo nieliczne wyjątki - a Oktawian nie miał teraz czasu aby zajmować się noworodkiem, więc oddanie dziewczynki matce było najrozsądniejszym wyjściem) i od tej chwili zamyślał już tylko nad jak najszybszym ożenkiem z młodą i piękną Liwią Druzyllą, żoną swego dotychczasowego wroga - Tyberiusza Klaudiusza Nerona (który po zabójstwie Cezara w marcu 44 r. p.n.e., zaproponował by jego mordercom przyznać publiczne nagrody od państwa). Tyberiusz ocalił życie tylko dlatego, że w porę zmienił strony i przystąpił do Antoniusza, ale nie uchroniło go to przed konfiskatą większej części majątku. To zaś spowodowało że nie miał już czego szukać w polityce, był skończony, mógł już tylko przejść na emeryturę i ostatnie lata życia spędzić jako człowiek prywatny. Oktawian bez wahania podjął więc rozmowy z Tyberiuszem na temat małżeństwa z Liwią, a tamten (nie mając właściwie żadnego innego wyjścia) zgodził się na to. Tyberiusz usunął się w cień (podobnie postąpiła Skrybonia), a młoda para (po zawarciu układu mizeńskiego z Sekstusem Pompejuszem - samowładnym rządcą Sycylii i Sardynii, który uważał się za wcielonego Neptuna, kontrolując dowóz drogą morską zboża dla Rzymu), pobrała się w październiku 39 r. p.n.e.

Ślub był wielkim wydarzeniem i stworzył masę powodów do plotek. Przede wszystkim Liwia podczas swego drugiego małżeństwa była w zaawansowanej ciąży z drugim dzieckiem (narodzi się syn, który otrzyma imię Decimus Neron Klaudiusz Druzus i potocznie będzie nazywany po prostu Druzusem. Będzie on ojcem Germanika i Klaudiusza oraz dziadkiem Kaliguli). Oktawian przed ceremonią zasięgnął wielu opinii i rad, w tym przede wszystkim kapłanów (pontyfików - którzy w Rzymie pełnili rolę swoistych "kierowników sumień"), czy godzi się poślubiać kobietę w szóstym miesiącu ciąży. Można było bowiem obrazić bogów, a tego nikt nie chciał uczynić (stare przysłowie rzymskie mówiło: "Do bogów przychodzić w czystości, trzymając się pobożności i usuwając przepych"). Pontyfikowie zapewne nie mieli zastrzeżeń, ale należało wybrać odpowiedni dzień do ślubu, aby małżeństwo było zarówno udane, jak i aby miało błogosławieństwo bogów. Były bowiem dni dobre i złe, które Rzymianie określali "czystymi" ("puri") i "czarnymi" ("atri"). Czarne dni (których jednak w rzymskim kalendarzu nie zaznaczano, aby nie prowokować nieszczęść), wypadały zaraz po Kalendach, Nonach i Idach (czyli innymi słowy, na drugi dzień po Kalendach, które wypadały zawsze 1 każdego miesiąca, Nony wypadały albo 5 albo 7 w zależności od miesiąca - 7 wypadały w marcu, maju, lipcu i październiku, zaś Idy wypadały albo 13 albo 15 każdego miesiąca - 15 wypadały w te same miesiące co Nony). Do tego dochodziły pory dnia, które Rzymianie dzielili na poranek (godzina 6-9), przedpołudnie (godzina 9-12), popołudnie (godz. 12-15), i koniec dnia, zwany również "najwyższą porą" (godz. 15 do 6 rano). Śluby zawierano najczęściej w maju lub przed 15 czerwca (czyli przed porządkami, urządzanymi w świątyni Westy - które to dni uchodziły za pechowe), jednak ślub Oktawiana z Liwią miał miejsce w październiku 39 r. p.n.e. Tak więc były to niezwykle ważne kwestie, które należało uzgodnić z kapłanami przed zawarciem małżeństwa.

Dzień ślubu rozpoczynał się od auspicjów dokonywanych w domu panny młodej (w przypadku Liwii, był to dom jej dotychczasowego męża - Tyberiusza Klaudiusza Nerona - który ponoć pełnił nawet funkcję ojca panny młodej, oddającego ją w ręce nowego męża). Tam kapłani składali ofiarę  z jagnięcia (choć w mniej zamożnych domach zdarzały się też króliki lub gołębie), po czym z wnętrzności zwierzęcia przepowiadali przyszłość, jaka czeka małżonków (z reguły oczywiście pomyślna, nie po to bowiem zostali opłaceni aby przepowiadać jakieś niekorzystne koleje losu). Następnie oboje małżonkowie wypowiadali sławną frazę "Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia" (co znaczyło w ustach panny młodej: "Gdzie ty będziesz panem, tam ja będę panią", pan młody oczywiście zamieniał kolejność wypowiadanych słów). Następnie dostojna pronuba (kobieta ciesząca się nieskazitelna opinią, która miała tylko jednego męża i po jego śmierci nie wyszła ponownie za mąż), łączyła ze sobą prawe dłonie nowożeńców i prowadziła ich do uroczystych miejsc, gdzie zasiedli. Panna młoda ubrana była w białą tunikę, związaną w pasie na węzeł zwany "węzłem Herkulesa", którego rozplątanie należało już do pana młodego podczas nocy poślubnej (pan młody natomiast ubrany był z reguły w białą togę - "toga alba" - lub w jasną lub jasnoszarą tunikę męską). Fryzura panny młodej była starannie utkana i ułożona "na westalkę", tak że każda warkocz była rozczesana i spleciona oddzielnie (łącznie było sześć warkoczy umocowanych wokół czoła wełnianymi wstążkami). Fryzura w czasie uroczystości ślubnej przykryta była (przynoszącym szczęście) czerwonym welonem symbolizującym jutrzenkę. Para młoda siedząc na krzesłach (połączonych skórą dużego zwierzęcia), wzywała bogów i prosiła ich o błogosławieństwo, ponieważ ślub był swoistym matronalium - wzywano cztery boginie i tylko jednego boga (Jowisza, Junonę, Wenus, Fides i Dianę). W tym samym czasie kapłani składali kolejne ofiary. Gdy ceremonia dobiegła końca, nowożeńcy wstawali ze swoich miejsc i obchodzili ołtarz ofiarny z prawej strony, po czym podchodzili do modlącego się kapłana i ten oficjalnie ogłaszał że małżeństwo zostało zawarte a wówczas cała sala witała nowożeńców okrzykami radości i wręczała im upominki ślubne.

 




Teraz odbywała się uczta weselna i nowożeńcy oraz zaproszeni goście kładli się do stołu. Gdy zapadała noc, następowała kolejna część uroczystości podczas której panna młoda tuliła się w ramionach matki, udając przerażenie co ją czeka na nowej drodze życia. Do utulonych kobiet podchodził pan młody i przemocą wyrywał z matczynych objęć swą żonę i z pomocą druhów (w tym swego drużby) odprowadzał ją w uroczystym, wesołym orszaku do swojego domu (z tym że pan młody szedł wcześniej i szybciej, tak aby dotrzeć do domu przed orszakiem). Na przedzie pochodu szedł chłopiec z zapaloną pochodnią. Pannie młodej towarzyszyło w drodze trzech chłopców, a wesoły tłum z tyłu ciskał (na szczęście) orzechami w wybudzonych gapiów, którzy wypowiadali sprośne uwagi i komentarze odnośnie pary młodej. Za młodą żoną szły dwie kobiety (jej druhny) trzymając w rękach "symbole dobrej żony" czyli kądziel i wrzeciono. Gdy orszak dotarł już pod dom pana młodego, panna młoda składała pokłon bogom, penatom i larom, wylewała pod drzwi olejek i przywiązywała wstążki ze swoich włosów i teraz dopiero zaczynała się zabawa. A mianowicie wśród druhów pana młodego następowała walka (oczywiście pozowana) o to, który przeniesie pannę młodą przez próg domostwa, ten który tego dokonał mógł mieć zapewnione szczęście. Gdy już przekroczono próg, w atrium witał młodą żonę i zgromadzonych gości pan młody, ofiarowując jej ogień i wodę a młoda mężatka wypowiadała ponownie formułkę: "Gdzie ty Gajuszu, tam ja Gaja", po czym obaj składali modły do Geniusza, a pronuba już ścieliła młodym łoże małżeńskie, po czym goście się rozchodzili a młoda para przystępowała do nocy poślubnej.

Tak oto Liwia Druzylla została żoną Oktawiana, który dzięki nazwisku i koneksjom (a także weteranom) swego stryja, stał się jednym z dwóch najpotężniejszych ludzi w całym ówczesnym śródziemnomorskim świecie. Czy Liwia kochała Oktawiana? Cóż, wątpię aby się w nim zadurzyła w taki sam sposób, w jaki on zakochał się w niej, gdyż jak pisał Swetoniusz: "Ją jedną kochał aż do końca życia". Być może miłość z jej strony pojawiła się z czasem, w końcu przeżyli ze sobą ostatecznie aż 52 lata, a Liwia ponoć z płaczem zamknęła powieki Oktawiana gdy ten zmarł. W trzy miesiące po ślubie Liwia urodziła syna - Druzusa (14 stycznia 38 r. p.n.e.). To dało kolejny asumpt do plotek a nienawistnicy mawiali: "Szczęśliwcom rodzą się dzieci już w trzy miesiące po ślubie", dając jednocześnie niedwuznaczne sygnały, że owe niemowlę jest synem Oktawiana z pozamałżeńskiego związku z Liwią, gdy ta jeszcze była żoną Tyberiusza. Oktawian uznał się za opiekuna nowo narodzonego Druzusa, lecz odesłał go do ojca (podobnie jak wcześniej 3-letniego Tyberiusza - przyszłego rzymskiego cesarza). Liwia była ponoć kobietą bardzo piękną i jednocześnie szalenie ambitną. Wiedziała co czyni wychodząc za Oktawiana i jakie to pociągnie za sobą dla niej profity. Oficjalnie jednak nigdy nie wtrącała się do polityki męża i zawsze wspierała go w jego przedsięwzięciach, realnie zaś potrafiła tak omotać Oktawiana, że ten zezwalał jej nawet na przeglądanie państwowej, tajnej korespondencji i używanie własnego pierścienia do stemplowania dokumentów. Była mistrzynią manipulowania, wiedziała kiedy może coś osiągnąć i jak tego dokonać, a jeśli Oktawian się przy czymś upierał nie nalegała, nie kłóciła się z nim, przyznawała mu rację i tak drążyła temat, że ostatecznie postawiła na swoim. Ich małżeństwo postało bardzo zgodne, praktycznie nie dochodziło do kłótni czy nieporozumień, bowiem Liwia unikała wszelkich zadrażnień. Wiedziała że jeśli będzie walczyć z Oktawianem i z nim konkurować - niczego nie osiągnie, wolała więc wycofać się, przyznając mu rację i jednocześnie dalej obstawać przy swoim. Ta strategia okazał się genialna, udało się bowiem Liwii wyeliminować z następstwa do cesarskiej purpury wszystkich potencjalnych kandydatów jakich wcześniej wyznaczył Oktawian i umieścić u steru rządów swego najstarszego syna - Tyberiusza. Odniosła więc na tym polu pełne zwycięstwo.


 

 



 
Pierwsze lata ich wspólnego małżeństwa, to czas spokoju i dostatniego życia dla Liwii. Oczywiście jej mąż musiał się wówczas zmagać wieloma przeciwnościami losu i toczyć walki najpierw z Sekstusem Pompejuszem a następnie z Markiem Antoniuszem i Kleopatrą, ale źródła nic nie mówią by sama Liwia w jakikolwiek sposób brała udział w tych wydarzeniach. Natomiast zarówno ona jak i Oktawian bardzo dbali by ich dom był przykładem rzymskiej moralności, cnoty i powagi, dlatego też gdy tylko Oktawian zapraszał do siebie przyjaciół (lub przyjmował klientów), Liwia natychmiast siadała przy krosnach. Oktawian był niezwykle zadowolony mogąc pokazać swym przyjaciołom jak jego żona kultywuje starorzymskie cnoty rzymskiej matrony, które można określić jako: sumienność, posłuszeństwo, skromność, cnota, lojalność, gospodarność i dochodziło do tego również piękno oraz powab kobiecego ciała (wielu mężczyzn wypisywało na nagrobkach swych żon te właśnie cechy ich charakterów w których przodowały: "skromność, posłuszeństwo, łagodność, przystępność, gorliwość w przędzeniu wełny i bogobojność"). Najważniejszą cechą żony wobec męża była zaś płodność i posłuszeństwo, dlatego też Oktawian z dumą pokazywał gościom Liwię siedzącą przy krosnach, twierdząc że tak właśnie powinny postępować wszystkie rzymskie matrony gdy mężczyżni rozmawiają o sprawach ważnych dla państwa i rodziny. Oczywiście nie znaczy to że Liwia musiała prząść wełnę lub wykonywać inne oficjalnie przeznaczone płci pięknej obowiązki - nie, miała od tego tysiące niewolników na każde zawołanie, ale oficjalny przekaz i wizerunek kobiety rzymskiej jako posłusznej prząśniczki u boku męża był niezwykle ważny w polityce.

Poza tym życie upływało jej na przyjemnościach i choć nie zachowały się informacje dotyczące pierwszych lat życia małżeńskiego Liwii i Oktawiana, to jednak opierając się choćby na przekazach Cycerona (zabitego z rozkazu Marka Antoniusza w 43 r. p.n.e. ale dokładnie obeznanego w przyjemnościach i snobizmie wyższych warstw rzymskich, które były tak wrażliwe na jakiekolwiek formy wszelkiego odstępstwa od norm obyczajowo-społecznych iż, jak to się mówiło: "ekwitę wyczuwali na odległość" - ekwitę czyli członka klasy średniej nie należącego do arystokracji senatorskiej). Tak więc Cyceron opisuje wzajemne wyjazdy swej majętnej żony (z której pieniędzy finansował wcześniej kampanie polityczne, sam będąc znacznie uboższy) Terencji i ich córki Tulii na letni wypoczynek do nadmorskiego majątku w Ancjum (będącego prawdziwym kurortem dla klasy nobilitas). Co prawda miłość i finansowa zależność od żony, nie przeszkodziła Cyceronowi rozwieść się z nią po ponad trzydziestu latach małżeństwa (79-47 r. p.n.e.), gdy tylko spotkał na swej drodze młodszą od niej niewiastę z równie dobrego domu i pokaźnym majątkiem - Publilię (która też była jedną z jego uczennic) i poślubił ją (46 r. p.n.e.). To małżeństwo było jednak krótkie, gdyż młoda Publilia stała się niezwykle zazdrosna o Tullię - córkę Cycerona. A gdy ta zmarła w wieku 33 lat w 45 r. p.n.e., Cyceron oskarżył żonę iż nie okazała dostatecznego żalu po śmierci jego dziecka i wręczył jej list rozwodowy, oraz usunął ze swego domu. Notabene Rzymianin mógł się rozwieść z żoną od tak, bez większego powodu - musiał jednak oddać jej wniesiony posag i trzecią część wspólnego majątku (chyba że została oskarżona o zdradę, wówczas traciła większą część swego posagu oraz cały wspólny majątek), natomiast żona mogła się rozwieść tylko przy pomocy ojca lub innego członka swej rodziny, który prawnie unieważniłby związek (lecz rozwiązłość męża nie stanowiła w żadnym wypadku podstawy do rozwodu, jedynie przemoc domowa - choć i w tym przypadku radzono najpierw małżonkom udać się do świątyni bogini Viriplacy na Palatynie i poprosić ją o wstawiennictwo oraz "ułagodzenie mężowskiego gniewu" - ewentualnie pozbawienie czy też ograniczenie żonie wszelkich dochodów przez męża). Zresztą prawo Oktawiana Augusta z 18 r. p.n.e. (do czego jeszcze wrócę w kolejnych częściach) mówiło otwarcie że kobieta zyskuje podmiotowość prawną po urodzeniu mężowi trójki dzieci, a także że: "żony nie mają prawa wnosić oskarżenia o przestępstwo cudzołóstwa przeciwko mężom (...) bo choć prawo gwarantuje ten przywilej mężczyznom, nie przyznaje go kobietom".

 



Mimo tych ograniczeń Rzymianki (a szczególnie arystokratki) cieszyły się ogromnymi przywilejami i w porównaniu do ich greckich (czy ateńskich) odpowiedniczek, były wręcz niewiastami całkowicie wyemancypowanymi. Mogły swobodnie poruszać się po ulicach miast, uczestniczyć w ucztach, orgiach i dysputach filozoficznych. Były też specjalnie dla nich przeznaczone święta, oraz misteria ściśle kobiece, do których nie miał wstępu żaden mężczyzna. Na przykład 1 marca (czyli w Kalendy marca) wypadało święto zwane "Matronalia" w czasie których kobiety uczestniczyły w ceremoniach religijnych w świątyni Westy i tego dnia uroczyście gaszono a następnie (po dokonaniu odpowiednich obrządków) ponownie rozpalano "Święty Ogień Westy" (notabene, w okresie tysiącletniej historii rzymskich kapłanek Westy - czyli westalek, tylko dwa razy zdarzyło się że Święty Ogień zgasł przez niedopatrzenie, dwa razy w całej historii Rzymu - miało to miejsce w 206 r. p.n.e. i 178 r. p.n.e. Należy też tutaj na marginesie dodać, że Rzymianie byli bardzo przesądnymi ludźmi, czego efektem były wszelkiego typu zapowiedzi zbliżających wielkich katastrof. Począwszy od "problemu roku 183 p.n.e." po "Trzy ciosy" 83, 73 i 63 r. p.n.e. po których według Ksiąg Sybillińskich Rzym miał się rozpaść. W 83 r. p.n.e. - 1 100 rocznicę upadku Troi, trwała wojna domowa Lucjusza Korneliusza Sulli z Gajuszem Mariuszem Młodszym. W 73 r. p.n.e. - wybuchło Powstanie Spartakusa, więc i tu przepowiednia niewiele się myliła, zaś w 63 r. p.n.e. miał miejsce spisek Lucjusza Katyliny. Tego też roku przyszedł na świat Oktawian August. Do tego dochodziły obawy związane z cnotliwością "milczących dziewic" - czyli właśnie westalek, a ujawnienie ich romansów w 216 r. p.n.e. i 114 r. p.n.e. doprowadziło wręcz do rozszarpania winnych cudzołóstwa kapłanek przez wzburzony tłum - w pierwszym przypadku pochowano je żywcem, w drugim rozszarpano. Co ciekawe "Milczące Dziewice" mogły być ukarane przez arcykapłana - pontifexa maximusa - karą chłosty, która to kara notabene przysługiwała jedynie niewolnikom, gdyż zwykli, wolni obywatele, bez względu na ich stan społeczny i materialny - byli zwolnieni od tej upokarzającej kary, a westalki nie). Matronalia to było święto żon i matek, tego dnia otrzymywały one od swych mężów i dzieci upominki oraz kwiaty. 

Kolejne święto miały kobiety w dniach 4-10 kwietnia, gdy odbywały się "Ludi Megalenses". Były to uroczystości ku czci Wielkiej Macierzy - zwanej również Boginią Matką lub po prostu Matką Idajską. 28 kwietnia zaczynało się zaś święto kwiatów i miłości zwane "Ludi Florales" czyli po prostu "Floralia" - podczas którego zakochani wręczali sobie kwiaty i tańczyli przebrani w barwne stroje, trwało ono aż do 3 maja. 9 czerwca mamy znów kolejne święto kobiece, zwane "Westalia" i związane ponownie z kultem Westy - był to dzień "kobiety zamężnej" podczas którego ponownie otrzymywała podarki od małżonka (po wcześniejszej uroczystości w świątyni, w czasie której ofiarowywała bogini upieczony przez siebie chleb). 13 sierpnia - przypadało święto bogini Diany, kolejne radosne święto kobiet (i niewolników, bowiem tego dnia byli oni zwolnieni z wszelkich prac oraz powinności i mogli cieszyć się dniem wolnym). Wreszcie święto ku czci Dobrej Bogini (Bona Dea) które odbywało się 1 lub 3 grudnia. Był to tradycyjny "Dzień kobiet" a kobiety spędzały ten czas we własnym gronie bez towarzystwa mężczyzn (pojawienie się mężczyzny na takim zgromadzeniu byłoby świętokradztwem). Tak więc dni świątecznych w rzymskim kalendarzu miały kobiety sporo (nie wymieniłem jeszcze innych, mniej ważnych świąt podczas których były one chwalone za swoją płodność i przywiązanie do wartości, jak choćby święto "Caristia" kończące "Parentalia" gdy rodziny spotykały się na wspólnym obiedzie - 22 luty - i wspólnie celebrowali zakończenie święta oraz przygotowywali się do 1 marca - dnia "żony i matki"). Poza tym kobiety rzymskie pozostawały przy swoim nazwisku i mogły dysponować swoją częścią majątku wedle własnego uznania (a ograniczenie im tego prawa było dla kobiety podstawą do rozwodu). Tak mijały więc pierwsze lata małżeństwa Liwii u boku Oktawiana, a tymczasem władca pirackiego państewka Sycylii i Sardynii - Sekstus Pompejusz postanowił ponownie wejść na wojenną ścieżkę. 




 
CDN.
                  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz