Stron

niedziela, 7 lutego 2021

RELIGIA, A UJAWNIENIE SIĘ... "OBCYCH"

 CZYLI JAK POWITAĆ OBCE CYWILIZACJE I ZACHOWAĆ WIARĘ

 
 
 
 
 
 Nad podjęciem tego tematu zastanawiałem się już od jakiegoś czasu, a wydaje mi się on niezwykle ważny - szczególnie w sytuacji, przed którą wcześniej czy później ludzkość stanie, czyli kontaktu lub też ujawnienia się obcych. Celowo piszę tutaj o "ujawnieniu" się, a nie o "przybyciu", gdyż z tego co zdążyłem się już zorientować (zgłębiając temat UFO i starożytnej historii ludzkości) wydaje się bardziej prawdopodobne stwierdzić, iż kosmici już przebywają na Ziemi, a nie że dopiero na nią przybędą (chociaż istnieją też informacje - oczywiście nie wiadomo czy prawdziwe - iż "prawdziwi" obcy właśnie zmierzają w kierunku Ziemi i że kontakt z nimi może się źle dla nas skończyć). Według tego, co do tej pory zamieściłem w serii "Historia Życia, Wszechświata, Wszelkiej Cywilizacji" wydaje się pewne, że "obcy" przebywali na Ziemi przed setkami tysięcy (a nawet milionów) lat i założyli tu wiele "swoich" cywilizacji, a także dali początek ludzkiej rasie. Z serii tej (opartej na channelingach) wynika również, że kosmici po pewnym czasie "odlecieli" z Ziemi, pozostawiając ludzkości niepodzielną władzę nad całą planetą (a w rzeczywistości wybranym przez siebie genetycznym potomkom, lub tym, którzy mieli pełnić rolę pośredników - zwanych kapłanami czy prorokami). Pytanie tylko brzmi, czy rzeczywiście owi "bogowie" odlecieli z Ziemi i czy... mieli dokąd? Może bowiem okazać się, iż Ziemia wcale nie należy tylko do ludzkości i że "pretensje" do niej rości sobie wiele ras i ludów, które my moglibyśmy określić jako "kosmiczne" lub "obce". Kiedyś już przedstawiłem wywiad z Reptilianką (tutaj), z którego by wynikało, że jej rasa wcale nie uważa się za "kosmitów", lecz właśnie za Ziemian i deklaruje że to oni są pierwszymi, prawdziwymi panami tej planety. Wydaje się, iż tak samo sądzą nie tylko Reptilianie, ale i inne rasy, które "czasem odwiedzają" naszą Ziemię. Można z tego wywnioskować, że... realnie nie są oni żadnymi kosmitami, a przynajmniej przestali nimi być setki tysięcy lat temu i... wcale też nie opuścili Niebieskiej Planety. Seria "Faceci w czerni" to co prawda komedia (nawet dość głupkowata i nudna), ale wydaje się, iż może być znacznie bardziej oparta na prawdzie, niż te, o przybyszach z kosmosu atakujących Ziemię (jak na przykład "Dzień Niepodległości" czy "Marsjanie atakują").
 
Bez wątpienia "kosmici" przyspieszyli rozwój ludzkości (zresztą według channelingów ludzkie DNA jest mieszanką genów tak różnych kosmicznych ras i ludów, iż ciężko dziś byłoby odgadnąć pierwotne ich pochodzenie). Przyspieszyli też ludzką cywilizację (która często wyrastała na gruzach dawnej ziemskiej cywilizacji "kosmitów"). Nie wiadomo dokładnie, ale mówi się że po dziś dzień na Ziemi przebywa kilka (cztery, może pięć) "ras kosmitów", które najprawdopodobniej uważają tę planetę za co najmniej swój drugi dom (jeśli nie za swą pierwotną ojczyznę). Wychodząc z tego założenia, nie mogą to więc być "obcy", a raczej nieco tylko inni Ziemianie (co ciekawe - niektóre z tych pięciu ras są nam wrogie, inne zaś niekoniecznie). Według tego, co mówią channelingi (i nie tylko one) owi "obcy Ziemianie" byli też twórcami istniejących na tej planecie religii. Przy tworzeniu niektórych angażowali się osobiście, inne powstały dzięki ich pośrednim kontaktom z ludźmi, ale w taki, lub inny sposób byli zaangażowani w ich powstanie. I tutaj dochodzimy do ciekawego pytania, a mianowicie - jeśli "obcy" to Ziemianie, to jak my mamy się do nich odnosić (gdy się już ujawnią), oraz czy... powinniśmy ich nawracać? Wiem że pytanie to samo w sobie jest trochę nielogiczne, ale warto je zadać, gdyż nie ma pewności skąd realnie przybyli "obcy" i z jakimi intencjami. Istnieje taka hipoteza, że ci wszyscy "obcy", to tak naprawdę ludzie lub też inne rasy zamieszkujące Ziemię, tylko... w bardzo różnych wymiarach. A że istnieje nieskończona (a przynajmniej bardzo duża) liczba wymiarów, to zapewne nie muszę tutaj dodawać. Kto wie, czy na którejś z kolei "Ziemi" technologia nie pozwoliła ludziom osiągnąć takiego rozwoju, iż byliby zdolni do podróży między wymiarami. Wychodząc z tego punktu widzenia, stwierdzenie iż są "Ziemianami" może rzeczywiście odpowiadać prawdzie, ale to znów postawiłoby na głowie wiele spraw i stworzyło więcej pytań, niż moglibyśmy uzyskać odpowiedzi. Jeśli istnieje możliwość podróży między-wymiarowych (a uważam że istnieje), to możemy być pewni, iż istnieją też alternatywne Ziemie na których rzeczywistość może wyglądać zupełnie inaczej.
 
Może na przykład zaistnieć Ziemia, na której doszło do atomowej katastrofy w wyniku III Wojny Światowej, Ziemia gdzie naziści wygrali wojnę i los ludzkości jest nie do pozazdroszczenia. Ziemia którą opanowali komuniści z ich marksistowskimi teoriami, prowadzącymi do całkowitego zniewolenia ludzkości, Ziemia na której panują fundamentaliści religijni lub też czciciele diabła. Ziemia rządzona przez kobiety, gdzie mężczyźni zostali sprowadzeni do roli seksualnych reproduktorów i niewolników, a także Ziemia, gdzie to kobiety zostały niewolnicami zdolnymi jedynie do rodzenia dzieci i służenia swym męskim władcom. Z pewnością istnieje również i Ziemia, gdzie wciąż panuje średniowiecze lub też starożytność. Zapewne są też takie "Ziemie" gdzie ludzkość jest rasą stojącą na niższym poziomie rozwoju, a dominują inni człekokształtni, jak choćby małpy ("Planeta Małp") albo właśnie Reptilianie, którzy wyewoluowali z... dinozaurów (zagłada tych wielkich gadów przed 66 milionami lat, wcale nie była pewna. Gdyby bowiem ów "kosmiczny głaz" spadł nie tam, gdzie spadł w rzeczywistości, czyli w rejonie Jukatanu - ci, którzy tym sterowali, dobrze wiedzieli gdzie "uderzyć" - a np. wpadł do Rowu Mariańskiego i głębokiej wody, skutki zniszczenia planety mogły być wówczas znacznie mniejsze, a co za tym idzie wymrzeć mogłaby zaledwie część populacji dinozaurów. Reszta by przetrwała i zapewne - dzięki pomocy "z zewnątrz", lub nawet bez pomocy, mogła ewoluować do bardziej rozumnych istot, którymi zresztą pierwotnie zapewne byli przodkowie owych dinozaurów. A wówczas ssaki stałyby się nie tylko przysmakiem, ale i nie byłyby w stanie nigdy osiągnąć takiej pozycji, jaką udało im się zdobyć po wymarciu dinozaurów. W najlepszym razie stalibyśmy się niewolnikami owych "pierwotnych panów Ziemi" jak twierdziła przytoczona wyżej Reptilianka, bez możliwości rozwoju i jakiejkolwiek szansy na wyzwolenie). Zapewne istnieje też "Ziemia", gdzie ludzkość nigdy nie powstała i dominują na niej zupełnie inne gatunki, lub też taka, na której życie nie jest już możliwe, ze względu na panujący na jej powierzchni gorąc. Z pewnością też istnieją i takie "Ziemie", gdzie cywilizacja poszła daleko do przodu w porównaniu z naszą i gdzie owi "Ziemianie" rzeczywiście mogli (szczególnie w starożytności lub średniowieczu) uchodzić za bogów. We wcześniejszych tematach z serii "Historia Życia..." pisałem też o istniejącej - choć nieformalnej - "lidze obrony Ziemi" złożonej z "obcych" (Plejadian, Syrian, Procjan, Andromedan), która czuwa nad tym, aby nasz rozwój przebiegał w miarę bez większych zawirowań (np. klęska nazistów, upadek komunizmu, niedopuszczenie do zagłady nuklearnej itp.), choć może jej skład i działalność przybiera jeszcze inne formy, niż to nam się wydaje.
 
 
PUŁKOWNIK RYSZARD KUKLIŃSKI ZAPOBIEGŁ WYBUCHOWI WOJNY NUKLEARNEJ NA POCZĄTKU LAT 80-tych, DZIĘKI PRZEKAZANIU AMERYKANOM NAJBARDZIEJ STRZEŻONYCH TAJEMNIC SOWIECKIEJ ARMII, KTÓRE MIAŁY TĘ WAGĘ, IŻ PO WYBUCHU KONFLIKTU, WOJNA TRWAŁABY ZALEDWIE... KILKANAŚCIE MINUT, PO CZYM KLĘSKA SOWIETÓW BYŁABY CAŁKOWITA. I NIE ROBIŁ TEGO DLA PIENIĘDZY, ANI NIE UWAŻAŁ ŻE ZDRADZA TYM WŁASNY KRAJ, GDYŻ GODZIŁ W SOWIETÓW I NIE CHCIAŁ NAWET ZOSTAĆ EWAKUOWANYM, TWIERDZĄC ŻE W POLSCE "JEST U SIEBIE" (A POTEM, JUŻ W USA CZĘSTO MIAŁ ŁZY W OCZACH, GDY SPOGLĄDAŁ NA MORZE W KIERUNKU POLSKI, ZAŚ AMERYKANIE NIGDY NIE UWAŻALI GO ZA SZPIEGA, A MÓWILI O NIM PO PROSTU "PRZYJACIEL"). ALE PRZECIEŻ NIE BYŁ ON JEDYNYM BOHATEREM ZIMNEJ WOJNY, KTÓRY OCALIŁ DLA NAS POKÓJ I ŻYCIE, CHOĆ SAM ZAPŁACIŁ ZA TO NAJWYŻSZĄ KARĘ
 
 


Być może owa "ludzkość" z innych wymiarów przyszłości, opierając się na własnych doświadczeniach (np. ze sztuczną inteligencją i rozwojem robotyki) lub właśnie "skacząc" między wymiarami do innych "Ziem", wie dobrze co oznacza wdrożenie różnych fanatyzmów w życie i dlatego tak kieruje "ręką naszych dziejów", że różni "naprawiacze świata" o totalitarnych zapędach zawsze kończą marnie. Oczywiście jest to tylko moja prywatna hipoteza, jednak bez wątpienia warta głębszego zastanowienia i analizy. Warto też się zastanowić, jak w takiej sytuacji utrzymać swą wiarę w Boga i pozostać wierny nie tyle samej religii, co przesłaniu danemu nam przez Mistrza. Mam tutaj oczywiście na myśli Jezusa Chrystusa i sens Jego nauki, oraz przekaz wyrażony do uczniów w słowach: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mt. 28, 19-20). Czy warto by było wyjść z takim przekazem do "obcych"? Wydaje mi się - i nie jestem w tym osamotniony - że tak, bez względu na to, jak bardzo zaawansowana byłaby istota do której byśmy się zwracali. Przyznam się szczerze, że przekonał mnie o tym ojciec Guy Consalmagno, który sam mocno przekonany w istnienie "pozaziemskiego życia" (zresztą, jako wychowanek jezuity Gabriela Funesa - który twierdził iż nie ma konfliktu między wiarą w Boga, a wiarą w obce cywilizacje - nie mógł myśleć inaczej), stwierdził kilka lat temu, iż nie ma znaczenia czy masz "ręce, czy macki", a naukę Chrystusa zawsze należy poznać. Zresztą Kościół to najstarsza organizacja w dziejach ludzkości, która nieprzerwanie od 2000 lat utrzymuje i zbiera wszelkie informacje na temat "obcych", zapewne więc jego przedstawiciele wiedzą co mówią (papież Franciszek stwierdził w 2014 r. że podjąłby się ochrzczenia "kosmity"). Doprawdy wielu było kapłanów, którzy - począwszy od lat 50-tych - byli przekonani w istnienie obcych cywilizacji (niektórzy z nich nawet byli wtajemniczeni w badanie ciał "obcych" np. po katastrofie z Rosvell, a jednocześnie nigdy nie byli to kapłani "liberalni", czy też zwolennicy zmian soborowych, tylko zdecydowani konserwatywni antykomuniści. I ci właśnie ludzie twierdzili otwarcie, że "obcy" nie tylko istnieją, ale że wręcz "mogli nas stworzyć" (prałat Corrado Balducci), lub też, że: "Synowie Boży są wszędzie" (papież Jan XXIII). Ponoć papież Jan Paweł II miał sporą wiedzę na temat kosmitów (jak już wspomniałem, Watykan to niezmierzone bogactwo wiedzy na temat "sił nadprzyrodzonych") i zamierzał nawet przekazać ludziom nieco informacji na ten temat, ale został skutecznie "przekonany" aby jednak tego nie czynił.
 
 
 "MIŁOŚĆ PRZETRWA WIEKI"
 

 
Oczywiście nieco dziwnym byłoby nauczanie o Jezusie istot, które same niegdyś mogły go tu posłać (Plejadianie, TJehooba), jednak ja również uważam że kosmici powinni zostać ochrzczeni, gdyż nauka Chrystusa jest uniwersalna i przyjęcie jej przez "obcych" mogłoby (zakładając oczywiście, iż istoty te kierują się również uczuciem miłości, a nie tylko zimnej logiki) spowodować zgodne współżycie naszych ras (zresztą zapewne istnieje też alternatywna Ziemia, gdzie jedna lub więcej ras "obcych" żyje w zgodzie i harmonii z ludźmi, zamieszkując wspólną planetę) dlatego uważam że "kosmitów" (po ich ujawnieniu) należy zapoznać z nauką Jezusa i ochrzcić. To przecież nigdy nie zawadzi, a z pewnością pomoże w zgodnym rozwoju naszych kilku (a być może kilkunastu) wspólnych ras "Ziemian", każdy z osobna uzurpujących sobie prawo do tej jednej - Niebieskiej Planety.     
 
 
 

 
 

5 komentarzy:

  1. Fajnie się czyta dzięki że robisz bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasze pojmowanie Chrystusa i jego nauk ograniczone jest przez pryzmat wychowania katolickiego. Miałam okazję poznać ludzi innych wyznań i tylko oni przeczytali całą Biblię i chcieli na tematy tam zawarte rozmawiać. Większości ludzi w obecnych czasach wystarczą filmy puszczane na Wielkanoc czy Boże Narodzenie. Jakakolwiek poważna rozmowa jest marnowaniem czasu bo poważnie rozmawiać można z kimś, kto w danej dziedzinie jest zorientowanym albo chce pogłębić swoją wiedzę. Jak wielu z nas chce tą wiedzę zgłębiać i pogłębiać? Dla ilu z nas temat duszy, ducha, wzrastania w Bogu jest tematem wartym podjęcia rozmowy?
    Proponuję Tobie, Lukasie, i Twoim czytelnikom kilka stron, które rzucają światło na to, jak to się mogło stać, że nie wiemy zbyt wiele o prawdziwym Bogu, jaka droga prowadzi do Niego i o obcych inteligencjach, którym nie zależy na tym, aby taka wiedza była powszechna. Są to strony, które akurat mi pomogły wiele poukładać sobie w głowie, może innym też pomogą:
    https://www.sprzymierzency.org/
    http://romannacht.blogspot.com/2021/02/czyste-stworzenie-i-upadek-zbuntowanych.html
    http://romannacht.blogspot.com/2021/02/czyste-stworzenie-i-upadek-zbuntowanych_6.html
    http://romannacht.blogspot.com/2021/02/wzrastajace-zgeszczanie-sie-upadych.html
    https://wojciechdydymusdydymski.wordpress.com/2021/01/28/lah-czyli-samodzierzca/
    Na koniec film, w którym od 1 minuty jest wspomniane, skąd i ile na temat obcych cywilizacji mógł wiedzieć Jan Paweł II:
    https://www.youtube.com/watch?v=TwSVQfOjqkU

    Miłego czytania i oglądania
    Justyna

    OdpowiedzUsuń
  3. Lukas jestem w szoku! Taki fajny blog, tyle wiedzy i mądrości aż tu nagle taka perełka w stylu ochrzczenia obcych. Zresztą za dużo o Jezusie o którym nawet nie wiadomo czy istniał, jak sam piszesz mógł być postacią fikcyjną wymyśloną przez złośliwych obcych. A można by tak sądzić chociażby po tym ile milionów ludzi zginęło wraz z powstaniem chrześcijaństwa i KK. Przecież musisz wiedzieć o zbrodniach świętego oficjum, handlu dziećmi , skrytobójstwach i morderstwach na dzieciach w klasztorach pod egidą kościoła i za jego pozwoleństwem i wiedzą. O pedofilii przetaczającej się przez tysiąclecia nie piszę bo to już nudne, ale kości dzieci co raz znajdywane są pod Watykanem i to wcale nie starożytne. Piszesz o mądrości jakiegoś jezuity podczas gdy jest to najbardziej zbrodnicza instytucja na świecie przyp. za klubem Inteligencji Polskiej- Rothschildowie byli agentami bankowymi jezuitów i trzymali „klucz do bogactwa kościoła rzymskokatolickiego”.

    Rothschildowie, Morganie i Rockefellerowie wykonują rozkazy zbrodniczego zakonu jezuitów z powodu infiltracji ich organizacji. Robią wszystko, co jest konieczne, aby zniszczyć konstytucyjną wolność ludzi na świecie, jak obecnie pokazuje protokół maski na twarz, aby doprowadzić papieża do dominacji nad światem.

    Twierdzi się, Main Kampf napisał Hitlerowi pewien jezuita Bernhard Stempfle) o tym pisze także na swoim blogu Roman Nacht. Jezuici zakon powołany przez Ignacego Loyolę iluminata powiązanego z najmroczniejszymi postaciami na naszym globie i jako zbrojne ramię KK. Gdzie jest zatem osoba Jezusa w tym wszystkim? Przecież żadnemu myślącemu człowiekowi nie może kojarzyć się z niczym dobrym, te ofiary dzieci po dzień dzisiejszy, krzyż jako zamknięcie ciała na duchowość, popiół blokada szyszynki, chrzest i formułki demoniczne podczas celebry. I w końcu najgorszy z nich to sakrament eucharystii jako czysty kanibalizm. Wierzący nie mający pojęcia że akt ten w ich oczach uchodzący za symboliczny jest tak naprawdę czysto energetyczną ofiarą, dla boga lub bogów. Idźcie ofiara skończona wasz bóg jest syty. Lukas kto mógł wymyślić taką religię ??? A ty piszesz o ochrzczeniu obcych ras, widać to prawda że w chemitralsach muszą być jakieś otumaniajace środki bo ludzie zaczynają masowo wariować ! pisała Filutek Sklep

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O owych "demonicznych formułkach" podczas chrztu także czytałem, ale wydaje mi się to nieco "naciągane" - choć oczywiście nie jestem znawcą w tym temacie, więc nie będę się wypowiadał.

      Co się zaś tyczy Kościoła i pedofilii to jestem zdania (które zresztą wielokrotnie tu prezentowałem) że każdy taki przypadek należy nagłaśniać, piętnować i karać gdyż krzywda wyrządzana dzieciom jest nie do powetowania. Ale jak wiadomo w takiej hierarchicznej instytucji jaką jest Kościół, trudno się dziwić iż znajdują się zwolennicy "zamiatania sprawy pod dywan". Problemem według mnie jest również (a może przede wszystkim) tzw.: "Lawendowa Mafia" działająca w łonie Kościoła, z którą należy bezwzględnie i bezpardonowo walczyć. To bowiem z jej strony wychodzi mnogość negatywnych zjawisk, z jakimi musimy się dziś mierzyć w Kościele Katolickim, a jednym z przejawów tej "lawendy" są kapłani ujawniający publicznie swoją seksualność (jakimś dziwnym trafem są to prawie zawsze homoseksualiści). Zresztą wśród pedofilów w Kościele również przeważają homoseksualiści (molestowani są bowiem głównie chłopcy, nie dziewczęta), ale bez względu na wszystko - uważam że mafię tę należy zniszczyć, gdyż tym samym pozbylibyśmy się jakichś 90% pedofilów w sutannach.

      Warto jednak zastanowić się nad tematem pedofili, gdyż obecnie cały frontalny atak idzie właśnie w tym kierunku i skierowany jest w stronę Kościoła, tak jakby w innych zawodach lub instytucjach społeczno-religijnych te praktyki nie istniały. Nie mówi się o pedofili (bardzo rozpowszechnionej) wśród celebrytów, aktorów, piosenkarzy czy choćby nauczycieli, lekarzy. Uważam że powinniśmy znać jasne dane na ten temat, ilu (procentowo) pedofilów znajduje się w tych zawodach. Natomiast atak jest tylko w jedną stronę i mnie osobiście nie tyle zaczyna to już męczyć, co po prostu drażnić. Tym bardziej że Kościół atakują środowiska, które same nie mają z Nim wiele wspólnego, a są jedynie niszczącą agendą ideologii zniewolenia.

      Walczmy z pedofilią, ale na każdym odcinku frontu, piętnujmy wszelkie jej przejawy, bez względu na to gdzie się pojawi, ale bądźmy sprawiedliwi. Ile procentowo jest księży pedofilów w całej tej instytucji. Z tego co wiem, nie więcej jak 1, może 2% i to wszystko (choć oczywiście to i tak za dużo). A czy ktoś zastanawiał się ilu pedofilów jest wśród muzułmanów? ilu jest wśród ortodoksyjnych Żydów? Ilu nawet jest wśród buddystów (którą to religię - wyjątkowo cenią na równi z chrześcijaństwem). Kto pokusił się o zadanie takich pytań? Nikt, bowiem takich pytań NIE WOLNO zadawać. Atak jest skierowany tylko w jednym kierunku i my wszyscy mamy pożądać niczym lemingi ze jaśnie oświeconymi ideologami ku "świetlanej przyszłości" ludzkiego zniewolenia. Super, tylko co to ma wspólnego ze sprawiedliwością i uczciwością.

      Usuń
    2. Co się zaś tyczy Jezusa i jego istnienia, to potwierdzają to również zapiski rzymskie (spisywane przez prokuratorów i namiestników prowincji), choć oczywiście jest On tam wymieniany, jako pewien nieco "szalony", acz nieszkodliwy kaznodzieja - jak to byśmy dziś powiedzieli (jest to kolejny dowód, że działalność Jezusa nie była wymierzona w rzymskie władze okupacyjne w Palestynie, a Jego walka skierowana została przeciwko arcykapłanom i kapłanom Świątyni Jerozolimskiej).

      I jeszcze jedno - pamiętaj proszę, że Kościół nie tworzą anioły, tylko ludzie ze wszystkimi ich słabościami, negatywnymi i pozytywnymi emocjami i czynami. Nie można mieć pretensji do Ojca, że ma krzywe dzieci.

      W historii Kościoła było wielu fanatyków i ludzi niegodnych, którzy nigdy nie powinni się tam znaleźć (zresztą o kilku z nich piszę na tym blogu dość często), ale przecież byli tam również ludzie wybitni, czystego serca i nieskalanej chęci podążania za wskazówkami Mistrza, bez zbytniej natarczywości czy fanatyzmu. Mogę wymienić całą litanię księży i kapłanów katolickich (i nie tylko katolickich) którzy oddawali swe życie za innych ludzi w obliczu niebezpieczeństwa. Ilu cierpiało okrutne katusze i umierało w samotności (oczywiście pozornej - bowiem nigdy nie jesteśmy sami). Kościół nie tworzą ani papieże, ani biskupi czy prałaci - kościół tworzą ludzie, zwykli ludzie, tacy jak ci odważni i nieustępliwi księża, którzy nie obawiali się spojrzeć w oczy złu i poświęcić się dla innych dla triumfu dobra.

      Dlatego też przestańmy wreszcie atakować Kościół, bo atakujemy samych siebie (i nawet jeśli nie jesteśmy wierzący, to mimo wszystko wyrośliśmy w danej kulturze, która nie jest kulturą nihilizmu i śmierci - jaka jest nam obecnie firmowana np. przez celebrytów czy polityków, a cywilizacją życia i poświęcenia dla dobra innych. Aby walczyć o dobro, musimy zmierzyć się w życiu ze złem - po prostu nie ma innej drogi, a całe nasze życie jest walką o to jacy powinniśmy być i której części naszej natury dać głos. Dlatego też pamiętajmy o przesłaniu istoty, która zwała się Jezusem i która poświęciła swe ludzkie ciało, aby wskazać ludzkości drogę którą powinni podążać, wbrew fałszywym prorokom zapowiadającym "raj na ziemi" bez walki i w oparach luksusowego nihilizmu:

      "To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali tak jak ja was umiłowałem" (J 15,12).

      Usuń