Stron

piątek, 22 kwietnia 2022

WIELKIE PODRÓŻE - Cz. IV

CZYLI TURYSTYKA OD STAROŻYTNOŚCI

PO WSPÓŁCZESNE CZASY

TOTALITARNYCH OBOSTRZEŃ

PANDEMICZNYCH

  



II

PODRÓŻ MARSZAŁKA PIŁSUDSKIEGO 

DO EGIPTU

(Marzec - Kwiecień 1932 r.)

Cz. II





 
 Podróż rumuńskim statkiem wycieczkowym o nazwie "Romania" przez Morze Czarne do Konstantynopola i następnie do Aleksandrii, trwała dość szybko i przyjemnie. Pogoda cały czas dopisywała, a w Konstantynopolu już oczekiwał na "Romanię" - wysłany tam wcześniej - polski transportowiec "Niemen", który miał za zadanie "asekurować" wycieczkowiec do Aleksandrii, a następnie zaczekać tam, aż do końca całej wyprawy Marszałka Piłsudskiego (małe wyjaśnienie - statek "Romania" nie był wycieczkowcem w pełnym tego słowa znaczeniu, a raczej statkiem pasażerskim trzeciej lub czwartej kategorii). Gdy więc dopłynięto do portu w Aleksandrii, cała nieliczna grupa towarzyszących Marszałkowi osób została przewieziona do Heluanu - miasta leżącego na południe od Kairu, na prawym brzegu Nilu, naprzeciwko ruin dawnego Memfis. Pogoda była wyśmienita i jak wspominał w swym "Pamiętniku" adiutant Marszałka, kapitan Mieczysław Lepecki: "Od pierwszego dnia po przybyciu słońce świeciło jasno na pięknym, niepokalanym błękicie. Nie zdarzył się ani jeden dzień słotny. Dwadzieścia cztery stopnie ciepła w dzień i szesnaście w nocy - powtarzało się z dnia na dzień i z nocy na noc, z regularnością po prostu przerażającą. Chamsin, zły wiatr z pustyni, niosący z sobą ulewę piasku, nie ośmielił się powiać ani razu". Marszałek zatrzymał się w pensjonacie prowadzonym przez dwóch Polaków: prof. Bohdana Rychtera i Jerzego Koblińskiego, a willa ta nosiła nazwę "Jola" (od imienia córki profesora Rychtera). Pokój w którym zakwaterowany został Marszałek Piłsudski, mieścił się w dawnym haremie (a konkretnie haremliku, czyli w miejscu, gdzie dawniej była strefa przeznaczona dla kobiet - matki, żon i córek dawnego właściciela tego domostwa), państwo Woyczyńscy otrzymali dwa pokoje w drugim skrzydle budynku - w solamliku (czyli miejscu przeznaczonym dla mężczyzn), kapitan Lepecki zaś zajął pokój obok pokoju Marszałka.

Posiadłość ta położona była nieco na uboczu, tak iż dokoła niej roztaczała się panorama na całą dolinę Nilu, wraz z majaczącymi w oddali piramidami w Gizie. Marszałek Piłsudski spędzał tam dni, poświęcając się swoim ulubionym rozrywkom, czyli czytaniu książek, piciu bardzo mocnej herbaty (koniecznie w szklankach i parzonej z imbryka), oraz paleniem mocnych papierosów, które już wówczas otrzymały nazwę "marszałkowskich". Umiłowanie do czytania tkwiło w Nim od lat dziecinnych, a wyrobiła go w Nim Jego matka, która bardzo dbała o wykształcenie i wychowanie swych synów (szczególnie zaś o wychowanie patriotyczne, czytając im zakazane dzieła Adama Mickiewicza czy Juliusza Słowackiego - który stał się ulubionym pisarzem Piłsudskiego - oraz wspominała im o Powstaniu Styczniowym z lat 1863-1864 i walce o Niepodległość. Nic dziwnego, że potem, w swym testamencie zapisał Piłsudski takie oto zdanie: "Przenieście zwłoki mej matki z Sugint, wiłkomirskiego powiatu, do Wilna. Pochowajcie je z wojskowymi honorami. Matka mnie - do tej roli, jaka mnie wypadła - chowała"). Tak też w podróż do Egiptu, Marszałek Piłsudski zabrał ze sobą kilka książek: polskich, francuskich, niemieckich i rosyjskich (najczęściej były to dzieła o taktyce wojskowej, opowiadania z lat Wielkiej Wojny Światowej, lub te z czasów Wojny polsko-bolszewickiej, a także mapy, które zabierał ze sobą w każdą podróż i rozkładał je na stołach oraz oglądał za pomocą szkła powiększającego). Marszałek bardzo też lubił czytywać codzienną prasę: polską, francuską i angielską i podobnie było w Egipcie, gdzie co dzień na jego biurku pojawiały się egipskie wydania gazet: "La Bourse Egiptienne", "Le Journal du Caire" i "The Egiptian Gazette". Poza tym 64-letnie Marszałek przepadał jeszcze za kwiatami i ogrodami, lubił w nich siadywać i przyglądać się drzewkom owocowym, pędom różnobarwnych kwiatów i wdychać ich woń, niestety jednak nie znał się na pielęgnacji kwiatów i nawet w Sulejówku czy w Pikieliszkach o ogród zawsze dbała Jego małżonka - pani Aleksandra Piłsudska, a Marszałek jak mawiał: "Ja się tylko przyglądam". W Egipcie zaś, wokół pensjonatu "Jola" również znajdował się niewielki ogród, dość dobrze utrzymany, pomimo otoczenia piaskami pustyni, na której to zbudowano Heluan. Tak więc Marszałek przez pierwsze kilka dni swego pobytu w Egipcie przesiadywał głównie w tym ogrodzie, nie podejmując się żadnych podróży chociażby na przeciwny brzeg Nilu, ku Gizie i Sakkarze. Siedział więc w owym ogrodzie (w którym walka o każdy kwiatek w pogodowej strefie egipskiej, była prawdziwą walką o przetrwanie, gdyż każda roślinka pozostawiona tam bez podlewania choćby na jeden dzień, natychmiast usychała) czytając prasę lub zabrane ze sobą książki, paląc papierosy, pijąc mocną herbatę i przegryzając ją ulubionymi przez Niego wedlowskimi krakersami.




Wreszcie dni beztroski minęły, gdy Marszałek Piłsudski postanowił odwiedzić króla Egiptu - Fuada I w Kairze (kapitan Lepecki pisze o tym tak: "Pewnego dnia Marszałek Piłsudski zawołał mnie i powiedział: - Jutro pojedziecie ze mną do króla Fuada. - Rozkaz! - wykrzyknąłem, radując się że zobaczę dwór egzotycznego władcy, wschodni przepych, a przede wszystkim, że będę to wszystko oglądał wraz z Marszałkiem Piłsudskim"). Król Fuad I był potomkiem (prawnukiem) Muhammeda Alego, który w 1805 r. przejął władzę, jako wicekról Egiptu (pozostając jednak pod formalną zależnością od tureckiego sułtana, choć w samym Egipcie wyrugował wszystkie tureckie wpływy, a forma zależności polegała na corocznym przesyłaniu do Konstantynopola haraczu w wysokości miliona egipskich funtów rocznie, oraz składania sułtanowi dorocznego osobistego hołdu. Ta forma zależności, którą utrzymał Muhammed Ali, była zapewne podyktowana faktem, że sułtan był przywódcą religijnym islamu, i jako kalif mógł ogłaszać "święte wojny" w imię Allaha. Zapewne więc jedynie ta świadomość spowodowała, że wicekról Egiptu nie zdecydował całkowicie oderwać się od Osmanów). Po śmierci Mohammeda Alego w 1849 r. władzę przejęli jego synowie i wnukowie, kontynuując tę samą politykę aż do 1882 r. gdy Egipt został najechany przez Brytyjczyków i stał się terytorium okupowanym. Ale nawet mimo tego, oficjalna zależność wicekrólów od Konstantynopola nie osłabła, gdyż była to zależność religijna a nie polityczna (jeśli w ogóle islam można w jakikolwiek sposób oddzielić od polityki). I dopiero w grudniu 1914 r. wraz z wybuchem i rozszerzaniem się I Wojny Światowej na kolejne kraje, Brytyjczycy ogłosili powstanie swego protektoratu nad Egiptem i wówczas wicekról - Abbas II (który sprzyjał Turkom) został przez nich obalony, a na jego miejsce powołano Husajna Kamila (który zmarł w październiku 1917 r.) już z tytułem pierwszego egipskiego sułtana. Drugim sułtanem został właśnie Fuad I, który w 1922 r. (gdy Egipt ostatecznie uzyskał realną niepodległość od Wielkiej Brytanii) ogłosił się pierwszym królem Egiptu. Ten wychowany na Zachodzie gentelman znał kilka języków europejskich (angielski, francuski, włoski, niemiecki), wykształcenie wojskowe zdobył we Włoszech, a w Wiedniu mieszkał i używał życia. Był miłośnikiem wiedeńskich teatrów, opery i oczywiście... pięknych kobiet, które pozyskiwał sobie niezwykle łatwo (potem opowiadał anegdoty jakie przeżywał w Wiedniu, a często były to opowieści zabarwione silnym erotyzmem).


KRÓL FUAD I



Gdy więc samochód z Marszałkiem Piłsudskim podjechał na dziedziniec Pałacu Abdine (oficjalnej siedziby władców Egiptu), powitał go tam wielki szambelan królewski, wraz z czterema innymi szambelanami i egipskimi oficerami. Kompania honorowa prezentowała broń, gdy stary Ziuk wkraczał do królewskich apartamentów. Tam przywitał go osobiście król Fuad i zaprosił ze sobą w głąb pałacowych korytarzy, zaś kapitan Lepecki oraz konsul Maliński i cały królewski dwór pozostali w sali dworskiej. Po jakimś czasie obaj panowie powrócili, żywo ze sobą dyskutując, po czym nastąpiła prezentacja gości. Następnie król zaprosił wszystkich do następnej sali, gdzie już był przygotowany obiad (jak pisał kapitan Lepecki: "Jadalnia przedstawiała się jako duża ze złoconymi boazeriami i ścianami wykładanymi w dolnych częściach jasnym marmurem o zielonkawych żyłkach. Środek stołu był zarzucony wielkimi naręczami różowych goździków oraz bardzo bogatą zastawą. Wszystkie talerze, półmiski, noże, widelce, łyżki etc., były srebrne, a zastawa do deseru i owoców - szczerozłota. Pierwszy to raz zdarzyło mi się jeść krem na złotym talerzu, złotą łyżką"). Alkohol podano tylko gościom, gdyż zasady Koranu zabraniają muzułmanom spożywania takowego napitku, tak więc król Fuad i osiemnaście osób jego dworu, siedzących przy stole, pili z kieliszków czystą wodę. 

Król Fuad "był wzrostu średniego i dość znacznej tuszy (...). Nosił wąsy podkręcane do góry w sposób przypominający nieco fryzurę a la Wilhelm II. Mówił głosem wyrazistym i doniosłym (...) Sylwetka królewska nie miała w sobie nic szczególnie rzucającego się w oczy. Gdyby można było go zobaczyć kiedykolwiek spacerującego po ulicach Kairu, niczym nie różniłby się od zamożnego kupca, opowiadającego głośno o sukcesach dnia ubiegłego. Król Fuad znany był jako dobry i przykładny małżonek. W czasie naszej wizyty w Egipcie posiadał drugą żonę (z pierwszą rozwiódł się) imieniem Nazali, która obdarzyła go czworgiem potomstwa. (...) Życie rodzinne króla Fuada skupiało się w podmiejskim pałacu Kubbah, położonym opodal drogi wiodącej do Heliopolis. Tam mieszkała królowa z dziećmi i tam spędzał on wszystkie wolne chwile. Królowa opuszczała pałac Kubbah bardzo rzadko. Wielką łaską było dla niej zezwolenie udania się na jakąś wielką uroczystość dworską do Abdinu, gdzie mogła do woli przypatrywać się ceremoniom zza grubych, gęstych krat. Życie królowej Nazali, która wiele lat spędziła w Paryżu i która była jeszcze ładna i młoda, nie upływało zapewne wesoło. W rzeczywistości prowadziła żywot odosobniony, haremowy. Była dobrą matką. (...) Kontakt ze "światem" utrzymywała tylko podczas przyjęć, urządzanych dla żon dyplomatów cudzoziemskich i dygnitarzy egipskich. (...) Z okazji uroczystych świąt Ramadanu zdarzyło się takie przyjęcie również w roku pobytu w Egipcie Marszałka Piłsudskiego". Królowa Nazali bardzo dbała o swoje dzieci, a szczególnie zamartwiała się o swego najstarszego syna i następcę tronu, księcia Faruka, mówiąc iż jest on "wielkim żarłokiem". Podczas spotkania z żoną radcy polskiego poselstwa, panią Benisową, wypowiedziała ona następujące słowa o swym synu: "Jestem tym swoim Farukiem bardzo zaniepokojona. On wciąż je i wciąż tyje. Jest już porządnym grubasem". Obawy królowej okazały się jednak zbyteczne, gdyż książę Faruk nie poszedł w ślady swego ojca i gdy w kwietniu 1936 r. wstąpił na tron, był szczupłym, dobrze zbudowanym mężczyzną, i jednym z najprzystojniejszych władców, jakich miał w swej historii współczesny Egipt.


KRÓL FARUK I



KRÓLOWA-MATKA NAZALI SABRI



Po obiedzie król zaprosił Marszałka do swego gabinetu na herbatę, zaś pozostałym gościom podano kawę po turecku, którą spożyli w sali dworskiej. Tam też dworzanie zasypali kapitana Lepeckiego pytaniami o Polskę, jej stosunek do Rosji bolszewickiej i Niemiec, oraz o szczegóły z życia Marszałka Piłsudskiego, o udział w wojnie polsko-bolszewickiej i lata służby. Kapitan Lepecki dowiedział się zaś wiele o dziejach współczesnego Egiptu i o historii Pałacu Abdine, a w pewnym momencie jeden z egipskich pułkowników rzekł: "Tutaj, panie kapitanie, znajduje się pomieszczenie haremowe. - Gdzie, gdzie? - począłem się dopytywać. - Niestety, panie kapitanie (...) pomieszczenia te są obecnie zupełnie puste. Trudno było wyczytać z wyrazu twarzy dostojnego Egipcjanina czy to słowo, niestety, wyrzekł ze smutkiem, czy tylko ze smętkiem". Król Fuad jako Europejczyk - za którego się uważał, choć był gorącym egipskim patriotą - haremu oczywiście nie posiadał i żył przykładnie ze swoją drugą żoną Nazali (choć lata młodzieńczej "euforii" spędzonej głównie w Wiedniu, często wspominał bardzo radośnie). Po skończonej herbatce, król Fuad pożegnał Marszałka Piłsudskiego, odprowadził go do auta, które ruszyło w drogę powrotną do Heluanu. Tak oto zakończyła się pierwsza w dziejach polska wizyta u panującego władcy Egiptu. Jednak zakończenie wizyty w Pałacu królewskim w Kairze, nie oznaczało końca podróży Józefa Piłsudskiego po Egipcie, a przez następne dni Marszałek studiował pilnie literaturę podróżniczą i planował wielkie podróże w głąb dawnej ziemi faraonów.       



 
CDN. 
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz